Oto
wykaz wszystkich stron które powinny być
dostepne pod niniejszym adresem (tj. na
tym serwerze), w zestawieniu językowym -
w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym
powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1".
Wybierz poniżej interesującą Cię stronę
manipulując suwakami, potem kliknij na nią
aby ją uruchomić:
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
WSTĘP:
Termin "telekinetyka" (po angielsku "telekinetics"),
od którego wywodzi się nazwa niniejszej strony,
oznacza "dyscyplinę naukową o urządzeniach
do wytwarzania nieustającego i samopodtrzymującego
się ruchu odbywanego na zasadach telekinezy".
Zgodnie z tą nazwą, niniejsza strona prezentuje
raport z eksperymentów i badań nad skonstruowaniem
i wdrożeniem do seryjnej produkcji fabrycznej
pierwszych na Ziemi urządzeń telekinetyki, czyli
urządzeń które generują wiecznie trwający darmowy
ruch lub darmową energię, podczas gdy wcale
nie wymagają w tym celu zasilania w jakąkolwiek
formę energii lub paliwa - tj. ruch taki jaki opisałem
w punkcie #J4.4 swojej strony internetowej o nazwie
propulsion_pl.htm,
zaś jaki wspólnie z moim graficznie uzdolnionym
przyjacielem Panen Dominikiem Myrcik zilustrowaliśmy
na półgodzinnym, gratisowym filmie wysokiej
jakości (HQ) o tytule "Napędy Przyszłości",
dostępnym, między innymi, pod adresem:
https://www.youtube.com/watch?v=lBVQfl2bbtI.
Treść tej strony autoryzuje
Jan Pajak,
czyli badacz Nowej Zelandii i Polski oraz
WorldCat Identity
(tj. "Tożsamość Światowej Kategorii": patrz strona
http://worldcat.org/identities/ ),
który w początkowej części 21 wieku tym wyróżnił się
z grona nadal żyjących odkrywców i wynalazców owych
dwóch krajów, iż stał się najszerzej z nich znanym wówczas
w świecie, najróżnorodniej interpretowanym i najbardziej
produktywnym - na przekór prowadzenia badań bez finansowania
i na zasadach rzekomego naukowego "hobby" wymuszanego
oficjalną dezaprobatą podjętej tematyki badań, ale niestety
o którego istnieniu i wynikach badań w Nowej Zelandii niemal
nikt NIE chce wiedzieć, zaś dla unieważnienia, zaprzeczenia
i wyciszenia odkryć i wynalazów którego sporo Polaków konspiruje
się w gangi postępujące jak monopole wypaczające prawdę
i przyszłym pokoleniom usiłujące pozostawić tylko kłamstwa, śmieci,
pozatruwaną wodę, powietrze i glebę, oraz wyniszczoną naturę.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Jakie są cele tej strony:
Głównym celem niniejszej strony
internetowej oraz materiału ilustracyjnego
który ukazałem tutaj czytelnikowi,
jest zaprezentowanie raportu z dotychczasowych
badań i eksperymentów nad skonstruowaniem
i wdrożeniem do produkcji pierwszych
na Ziemi urządzeń telekinetyki.
Strona ta jednocześnie została tak zaprojektowana
aby służyć jako rodzaj wytycznych dla hobbystów
którzy podejmują budowę owych urządzeń
telekinetyki. Ujawnia ona bowiem nie tylko co
już zostało eksperymentalnie ustalone na temat
owych urządzeń przez innych badaczy, ale
także wyjaśnia jaka jest poprawna procedura
podjęcia budowy tych niezwykłych urządzeń.
Strona ta poszerza też i uściśla część #D odrębnej strony
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii,
w której opisano budowę i zasadę działania
jednego z pierwszych prototypów urządzeń
telekinetycznych, powszechnie znanego pod
nazwą "Thesta Distatica". Thesta-Distatica
należy do większej grupy urządzeń telekinetycznych
jakiach zasada działania wywodzi się z urządzeń
elektrostatyki, po niemiecku nazywanych "influenzmaschines".
Część #B:
Filozoficzne przesłanki które wskazują, że zbudowanie energetycznych urządzeń telekinetyki jest możliwe:
#B1.
Teoria Wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
ujawnia, że nieustający i beztarciowy "ruch" wiecznie
ruchliwej "przeciw-materii" jest fundamentalnym
zachowaniem we wszechświecie:
Na całym szeregu totaliztycznych publikacji,
przykładowo na stronie o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
a także w podrozdziale A1.1 z tomu 1 mojej
najnowszej
monografii [1/5],
wyjaśnione zostało że nasz "świat fizyczny"
jest tylko "połową" wszechświata. Drugą połowę
zajmuje tzw. "przeciw-świat", przez religie
nazywany "tamtym światem". Ów "przeciw-świat"
zapełniony jest unikalną substancją zwaną
"przeciw-materia". Z kolei unikalną
cechą owej przeciw-materii jest, że w
przeciwieństwie do statycznej i inercyjnej
materii z naszego świata fizycznego,
"przeciw-materia" jest rodzajem bezinercyjnego
i beztarciowego płynu który znajduje się w
stanie nieustającego ruchu.
Ponieważ zaś owa inercyjna i nieruchoma "materia"
z naszego "świata fizycznego" została stworzona
właśnie poprzez odpowiednie zaprogramowanie
ruchów tamtej "przeciw-materii", faktycznie
wieczysty ruch
jest najbardziej fundamentalnym zachowaniem
we wszechświecie. Innymi słowy,
teoria wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
ujawnia, że nieustający ruch i samoczynny dopływ
energii są naturalnym zachowaniami wszechświata,
zaś inercja, nieruchomość, oraz potrzeba generowania
dopływu energii są stanami sztucznie wymuszonymi
i obowiązującymi tylko w obrębie naszego "świata
fizycznego".
Powyższe wyjaśnienia, że nieustający ruch
jest "naturalnym zachowaniem wszechświata",
zaś bezruch jest "stanem sztucznie wymuszonym",
wprowadzają ogromnie istotne implikacje filozoficzne.
Mianowicie oznaczają one, że pozostaje tylko kwestią
czasu aż "totaliztyczne nauki" znajdą jakieś "obejście"
naokoło "blokady" uniemożliwiającej ludzkości korzystanie
z owego "wieczystego ruchu" wszechświata, oraz z
"nielimitowanych ilości darmowej energii" której
ów wieczysty ruch jest w stanie nam dostarczyć.
Z kolei owo znalezienie "obejścia blokad" otworzy
ludziom nieograniczony dostęp do dowolnych
ilości darmowej energii. Istnieje jednak istotny
problemem ze znalezieniem i z technicznym
wdrożeniem owego "obejścia energetycznej
blokady". Problem ten wskazują nam ustalenia
"totaliztycznej nauki" - tj. tej nauki która opisana
jest dokładniej w punkcie #C1 niniejszej strony,
a która bada rzeczywistość zgodnie z podejściem
"od przyczyny do skutku". Mianowicie, aby
"przyczyna wszystkiego" (czyli "Bóg") pozwoliła
ludzkości uzyskać dostęp do nieograniczonych
ilości darmowej energii, najpierw ludzkość musi
nauczyć się jak żyć i jak zachowywać się w
"moralny sposób" - tak aby przypadkiem jej
niemoralni przywódcy i politycy NIE wykorzystywali
potem owych nieograniczonych ilości energii do
kontynuowania dotychczasowego eksploatowania
biedniejszych od siebie, do wyniszczenia natury,
oraz do powtarzalnego wymordowywania wojnami
wymykającej się spod ich kontroli części populacji
Ziemi. Dlatego wszystkie oznaki na niebie i Ziemi
wskazują, że ludzkość uzyska dostęp do owej
nielimitowanej energii dopiero kiedy na Ziemi
ustanowiona zostanie oficjalnie "totaliztyczna
nauka" opisana poniżej w punkcie #C1, a także
kiedy owa "totaliztyczna nauka" zdoła zmienić
zasady na jakich działają poszczególne społeczeństwa.
Niefortunnie, z powodu uporu z jakim ludzie
odmawiają przyjęcia do wiadomości udzielanych
im lekcji moralnych, istnieje spore prawdopodobieństwo
że zanim dojdzie do ustanowienia takiego
"moralniejszego porządku" na Ziemi, najpierw
spora część obecnej ludzkości być może będzie
musiała zostać wyniszczona kataklizmami -
podobnymi do tych które opisuje punkt #M1
niniejszej strony, lub na odrębnej stronie o nazwie
seismograph_pl.htm.
#B2.
Przykład najprostrzego "urządzenia do wytwarzania
nieustającego i samopodtrzymującego się ruchu z
samo-odtwarzających się i nieustających zjawisk natury":
Aby ujawnić tutaj, że faktycznie istnieją sposoby
na podłączenie się do owego niewyczerpanego
i wieczystego ruchu wszechświata, opiszę poniżej
najprostrze urządzenie które demonstruje iż takie
urządzenia generujące wieczysty ruch faktycznie
są możliwe do zbudowania. Opisywane tutaj urządzenie
zaprezentowałem już na sporej liczbie swoich
publikacji, przykładowo w punkcie #G2 strony o nazwie
pajak_jan.htm
czy w punkcie #A2 strony o nazwie
boiler_pl.htm.
Najwięcej jednak opisów owego urządzenia porozsyłalem
do wielu uniwersytetów z najróżniejszych krajów
świata kiedy w latach 2005 do 2011 bezowocnie
starałem się o znalezienie jakiejś posady badawczej
która umożliwiłaby mi zbudowanie i przebadanie
prototypów takich urządzeń do pozyskiwania
nieograniczonych ilości darmowej energii. Wiele
bowiem uniwersytetów, które wówczas ogłaszały
pozycje dla badań nowych i niekonwencjonalnych
źródeł energii, wymagało aby wraz z podaniem
wysłać im projekt badań zamierzanych do przeprowadzenia.
W ramach właśnie proponowania takiego projektu
przygotowałem też opis urządzenia jaki przytoczę
poniżej w niniejszym punkcie. Nie muszę tutaj
już dodawać, że niestety, wszystkie tamte moje podania
o pracę i wysiłki znalezienia pozycji badawczej
pozwalającej na zbudowanie owego urządznie,
okazały się bezowocne. Jednak ostatnio odkryłem
i opisałem dokładniej w punkcie #I1 strony o nazwie
seismograph_pl.htm,
że Bóg celowo organizował tamte moje oferty budowy i
badań opisywanego tutaj urządzenia, aby dać wstępne
ostrzeżenie i "fair szansę" tym krajom i narodom które
w przyszłości będą ukarane paralizującym ich życie
"kryzysem energetycznym".
Wszakże niedawno się okazało, że dokładnie na takiej
samej zasadzie Bóg również tak pokierował moim
rozsyłaniem innych propozycji zbudowania i przebadania
"urządzenia ostrzegającego do wczesnego wykrywania
nadchodzących trzęsień ziemi", że moje oferty zbudowania
owego urządzenia ostrzegającego otrzymały wszystkie
te kraje i miasta które już wkrótce potem miały być
zniszczone trzęsieniami ziemi - co też opisałem w w/w punkcie #I1 strony
seismograph_pl.htm
oraz w (3) z punktu #E2 strony o nazwie
wroclaw.htm.
Oto więc prezentacja
fragmentu moich propozycji badawczych załączanych
do podań o pracę wysyłanych na uczelnie wielu krajów
świata, które to propozycje zawierały opis omawianego
tu przykładu urządzenia do absorbowania wieczystego
ruchu z wiecznie ruchliwego zjawiska wszechświata -
cytuję z jednego ze swoich ówczesnych podań o pracę:
* * *
Kolejnym urządzeniem którego rozwój i
badania chciałbym zaproponować jako przykład
mojego przyszłego projektu badawczego, jest
urządzenie energetyczne jakie już otwarłem do
publicznego wykonania i badań poprzez umieszczenie
jego opisów w "public domain" moich stron
internetowych. Urządzenie to doskonale ilustruje
m.in. możliwość podjęcia budowy całkowicie nowej
klasy "urządzeń do generacji bezzanieczyszczeniowej
energii z samo-odtwarzających się i nieustających
zjawisk natury". Mianowicie, załóżmy przez chwilę
że istnieje niewidzialny rodzaj "wiatru" o którego
istnieniu narazie dzisiejsza nauka ciągle NIE jest
świadoma. Jeśli ów (nadal nieznany i niewidzialny)
"wiatr" wiałby bez przerwy, jednostajnie, oraz silnie,
przez, powiedzmy, kilka milionów lat, wówczas "wiatrak"
który taki "wiatr" by napędzał, stałby się urządzeniem
które mogłoby zostać nazwane bardzo już niemodną
dla klasycznych badaczy energii nazwą "perpetum
mobile". Wszakże ów niewidzialny i nieznany dzisiejszej
nauce "wiatr" napędzałby "wiatrak" nieprzerwanie
przez nieskończoną liczbę lat, podczas gdy dzisiejsza
nauka NIE wiedzałaby dlaczego owo urządzenie działa
i dlaczego generuje ono energię. Niefortunnie, wiemy
również że żadem dzisiejszy naukowiec NIE miałby
odwagi aby podjąć badania nad takim możliwym
"perpetum motion" - wszakże by został "zlinczowany"
przez swoich kolegów którzy wierzą w owe statystyczne
przewidywania zwane "prawami termodynamiki" (które
stwierdzają kategorycznie że "perpetum motion" jest
niemożliwe do zbudowania). Wszakże, przy dzisiejszej
tradycji, że konieczne jest uzyskanie "naukowych referencji"
dla wszystkiego co się publikuje, NIE ma szansy
aby jakikolwiek artykuł naukowy o "perpetum motion"
otrzymał przychylne referencje i mógł być opublikowany
lub zaprezentowany na naukowej konferencji. Dlatego
taki "wiatrak" który działałby na niewidzialny i nadal nauce
nieznany "wiatr" NIE mógłby być badany i rozwijany
przez jakiegokolwiek opłacanego przez uczelnię
naukowca, jako ze dla takiego naukowca oznaczałby
on "zawodowe samobójstwo". Jednak badania nad takimi
"niewidzialnymi i dotychczas nieznanymi wiatrami"
mogą być łatwo prowadzone i naukowo nadzorowane
przerz projekty takie jak moja "public domain" - i to
jest celem który ów projekt ma za zadanie osiągnąć.
Potem zaś, kiedy ów projekt zakończy się już sukcesem,
jego wyniki mogą być przerzucone do obszaru
oficjalnej nauki.
Interesująco, powyższy przykład "wiatraka" na
niewidzialny i nadal nieznany nauce "wiatr" wcale NIE
jest tak czysto hipotetyczny jak może się zdawać.
Wszakże najróżniejsze nauki znają już liczne "wiatry"
które "wieją" bez przerwy i jednostajnie przez miliony
lat. Aby wskazać tutaj kilka przykładów takich
właśnie "wiatrów", to należą do nich m.in.: obroty,
a także obieg naszej planety wokół Słońca, ruch
Księżyca wokół Ziemi, pole magnetyczne Ziemi,
fale "kosmicznego hałasu", różnice temperatur
pomiędzy powierzchnią Ziemi a np. absolutnym
zerem kosmicznej próżni lub zimnem górnej
atmosfery, najróżniejsze zachowania
elementarnych cząsteczek, odwrotnośc tarcia,
oraz wiele więcej. Jedyny problem polega
na tym, ze narazie NIKT nie mial odwagi (ani
wiedzy i motywacji) aby wypracować zasadę
działania oraz urządzenie z pomocą których
energia mogłaby być zbierana z takich nieustających
zjawisk naturalnych. Jednak wynalazczość
ludzka NIE zna granic. Stąd, dla każdego z takich
zjawisk, zasada działania może zostać wynaleziona,
która by generowała z niego energię lub niezanikający
ruch mechaniczny. Jedyną przeszkodą jest, że ludzie
(i naukowcy) muszą najpierw przełamać psychologiczną
barierę która więzi ich myślenie i która utrzymuje
ich w tradycji "patrzenia do tyłu" po zasady działania
i po zjawiska, zamiast "patrzenia do przodu" w przyszłość.
Stąd wyjaśnijmy sobie teraz jak moglibyśmy generować
np. "nieustający ruch" z jednego z takich nieustających
i niewidzialnych "wiatrów" - tj. z pola grawitacyjnego
oraz z ruchu obrotowego Ziemi. Jeśli, dla przykładu,
skonstruujemy mechaniczne "koło zamachowe",
które wypełni trzy technicznie łatwe do spełnienia
warunki, mianowicie (1) jego "moment bezwładności"
będzie większy od "momentu tarcia" na jego łożyskach,
(2) będzie ono doskonale wyważone - tak że pole
grawitacyjne Ziemi nie wpłynie na jego pozycję kątową
podczas obrotów, oraz (3) będzie ono tak zamontowane
w danej pozycji geograficznej, że jego oś obrotu będzie
dokładnie równoległa do osi obrotu Ziemi, wówczas
takie koło zamachowe wytwarzałoby nieustający
ruch względem Ziemi, z szybkością jednego obrotu
na dobę. (A ściślej, pozostawałoby ono nieruchome
względem układu słonecznego, podczas gdy Ziemia
rotowałaby wokół niego z szybkością owego jednego
obrotu na dobę.) Stąd takie koło zamachowe - zaopatrzone
w odpowiednią przekładnię podłączoną do
wskazówki, dostarczyłoby empirycznego
dowodu że "patrząca do przodu" synteza
wynalazków jest w stanie wypracować zasady
działania które pozwalają aby zbierać ruch
i energię mechaniczą z ruchu obrotowego
naszej planety. Z kolei, kiedy następne takie
"niezanikające naturalne zjawiska" (albo
niewidzialne "wiatry") zostałyby zidentyfikowane,
zaś zasady działania zostałyby wypracowane
które pozwalałyby na generowanie z nich
bezzanieczyszczeniowej energii, wówczas to
by posiadało ogromnie istotny wpływ na wszystkie
obszary nauki i techniki. Dla przykładu, dałoby
to narodom wysoce ilustratywny przykład że
ogromne ilości energii mogą być generowane
bez powodowania jakichkolwiek zanieczyszczeń.
Zmieniłoby to także naszą całą cywilizację,
jako że przetarłoby drogę dla rozwoju najróżniejszych
zasad działania które by generowały nieskończoną
energię mechaniczną lub elektryczną
z najróżniejszych wieczystych "wiatrów".
Z kolei wdrożenie owych zasad działania
pozwoliłoby ludzkości na wygenerowanie
ogromnych ilości energii bez konsumowania
żadnych paliw i bez generowani jakichkolwiek
zanieczyszczeń, ze zjawisk co do których
obecnie żaden naukowiec nie ma inspirującego
przykładu ani odwagi aby je badać ponieważ
po nowatorskie idee w generowaniu energii
dzisiejsza tradycja nakazuje aby "patrzeć
do tyłu w przeszłość" zamiast "patrzeć do
przodu ku przyszlości". Wszakże NIE wolno
nam mieć wątpliwości, że we wszechświecie
nadal istnieje spora liczba ciągle niewykorzystanych
zjawisk natury które wynalazcy są w stanie użyć
do generowania energii. Jeśli więc zdołamy
znaleźć metody, zasady i urządzenia które
będą w stanie generować wystarczające
ilości energii z takich nieustających
zjawisk naturalnych, wówczas byłyby
one w stanie otworzyć ludzkości dostęp
do nieograniczonych źródeł bezzanieczyszczeniowej
energii - znaczy energii która nie pochodzi
ze spalania żadnych paliw, a stąd która nie
generuje jakichkolwiek zanieczyszczeń.
Część #C:
Jak "monopol na wiedzę" i spowodowane nim
wypaczenia oficjalnej "nauki" indukują
nieracjonalne powody które uniemożliwiły
aż do dzisiaj zabranie się ludzkości za
budowę "energetycznych urządzeń telekinetyki":
#C1.
Jak wyeliminować hamujący postęp "monopol na wiedzę
i edukację" dotychczasowej "oficjalnej nauki ateistycznej", oraz
jak poprzez uprzednie złamanie owego monopolu stworzeniem
nowej "nauki totaliztycznej", stanie się możliwe odkrywanie prawdy
i podejmowanie budowy bezpiecznych i korzystnych dla ludzi "urządzeń telekinetyki":
Motto:
"Narody zaczynają rewolucje, bunty i wojny domowe jeśli zmuszone
zostały do życia pod rządami jednego dyktatora, jednej hunty
wojskowej, czy jednej monopolistycznej partii, jednak nikt NIE
rusza nawet palcem chociaż wszyscy ludzie od wieków już
cierpią pod dyktaturą jednej monopolistycznej nauki której błędne,
powypaczane i nieodpowiedzialne twierdzenia są najbardziej pierwotnym
powodem całego zła jakie widzimy obecnie wokoło, źródłem udręki
dla praktycznie już każdej osoby i stopniowego wyniszczania
całej naszej planety."
Zarówno z nauki ekonomii, jak i z codziennego
życia doskonale wszystkim wiadomo, że
"monopole" zawsze okazują się ogromnie szkodliwe
dla ludzkości - co bardziej szczegółowo
starałem się wyjaśnić w punktach #H1 do #H3 strony
humanity_pl.htm.
Przykładowo, tylko w Nowej Zelandii gdzie
"każdy zna każdego", z powodu tendencji
jej ludności (a więc także i polityków)
do formowania niezliczonych monopoli
w każdej możliwej dziedzinie, z kraju który
przed wprowadzeniem obecnych monopoli
cieszył się jednym z najwyższych w świecie
stadardów życia, w przeciągu zaledwie
około dwudziestu lat od spuszczenia monopoli
z uwięzi, ten bogaty kraj zamienił się w jeden
z posiadających najniższe standardy życia
w rozwiniętym świecie.
Na przekór owej powszechnej wiedzy iż "monopole"
są zaczątkiem i siedliskiem społecznego zła,
w najważniejszej dla ludzi sprawie jaką jest
rozwój postępu i wiedzy, ludzkość toleruje
"monopol na wiedzę" dzisiejszej "ateistycznej
nauki ortodoksyjnej" (tj. tej nauki która
ciągle nam dyktuje nam czego mamy uczyć się
w szkołach i na uczelniach). Nauka ta zaś
zazdrośnie strzeże tego swojego "monopolu"
i NIE dopuszcza do głosu nikogo kto zagraża
jego odebraniem. Wszakże doskonale zdaje
sobie ona sprawę, że do swego "monopolu"
doszła tylko w efekcie mozolnego zniszczenia
podobnej do niej instytucji "religii" -
która przed nią dzierżyła ten sam "monopol
na wiedzę". Tymczasem opisywany powyżej
Koncept Dipolarnej Grawitacji
stworzył naukowe i filozoficzne podstawy dla
ustanowienia zupełnie "konkurencyjnej" nauki,
która w punkcie #A2.6 strony
totalizm_pl.htm
nazywana jest "nauką totaliztyczną".
Ta noworodząca się "nauka totaliztyczna" wyjaśnia
każdemu w tamtym punkcie #A2.6 strony
totalizm_pl.htm,
że pełną i zbalansowaną wiedzę można gromadzić
tylko jeśli każdy temat bada się z co najmniej
dwóch odwrotnych punktów widzenia. Jako jeden
z szeregu przykładów ilustrujących owo co najmniej
dwukierunkowe podejście do badań, tamten punkt
#A2.6 używa m.in. analogię oglądania krajobrazu
kiedy się odbywa "drogę do" oraz "drogę z".
Mianowicie, jeśli obserwuje się krajobraz kiedy
jedzie się tylko w jednym kierunku, np. "do",
wówczas widzi się tylko połowę widoków przez
jakie się przejeżdża. Druga połowa pozostaje
wszakże zasłonięta, bowiem aby ją zobaczyć
trzeba ją oglądnać z zupełnie odwrotnej strony.
Stąd dopiero po oglądnięciu tego samego
krajobrazu podczas "drogi do" oraz podczas
"drogi z", otrzymuje się pełną i zbalansowaną
wiedzę tego co przy drodze tej się znajduje.
Dokładnie tak samo jest też z badaniami naukowymi.
Każdy problem można bowiem badać przy co
najmniej dwóch odmiennych podjeściach
filozoficznych, mianowicie badać "od skutku
do przyczyny", lub badać "od przyczyny do
skutku". Niestety, dzisiejsza "ateistyczna nauka
ortodoksyjna" bada wszystko wyłącznie z
podejścia "od skutku do przyczyny". Wszakże
"zakłada ona z góry" że "przyczyna wszystkiego",
czyli "Bóg", wogóle NIE istnieje. Dlatego aby ludzkość
uzyskała pełny i zbalansowany obraz rzeczywistości,
konieczne jest stworzenie zupełnie nowej "nauki
totaliztycznej", która byłaby "konkurencyjna"
wobec tamtej starej (oficjalnej) "ateistycznej
nauki ortodoksyjnej", oraz która bazowałaby
na formalnym dowodzie naukowym
Konceptu Dipolarnej Grawitacji
że "Bóg istnieje", a stąd która badałaby naukowo
wszystko z odwrotnego niż dotychczas podejścia
"od przyczyny do skutku" (czyli "od Boga" do
"otaczającej nas rzeczywistości").
Owa nowa "nauka totaliztyczna" miałaby zupełnie
odwrotne podejście do gromadzenia wiedzy od
dotychczasowej "oficjalnej nauki ateistycznej".
Wszakże kiedy dotychczasowa nauka ortodoksyjna
badała wszystko wyłącznie według filozoficznego
podejścia zwanego "a posteriori" - czyli
"od skutku do przyczyny", owa noworodząca
się "totaliztyczna nauka" bada wszystko z filozoficznego
podejścia zwanego "a priori" - czyli "od
przyczyny do skutku". W rezultacie, już do
dzisiaj owa noworodząca się "nauka totaliztyczna"
działając zupełnie bez żadnego finansowania dla
swych badań, oraz nieustannie będąc wystawiona
na najróżniejsze szykany i prześladowania ze strony
starej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej", ciągle zdołała
przykładowo już formalnie udowodnić że "Bóg istnieje"
(ów formalny dowód naukowy na istnienie Boga zaprezentowany
został np. w punkcie #G2 totaliztycznej strony o nazwie
god_proof_pl.htm),
a także zdołała już udowodnić że "telekinetyczne
'urządzenia darmowej energii' dają się zbudować,
zaś po ich zbudowaniu będą one w stanie uratować
naszą cywilizację od 'energetycznej śmierci' ".
W przeciwieństwie do dotychczasowej "ateistycznej
nauki ortodoksyjnej", która egoistycznie dba jedynie
o własne isteresy, zaś zupełnie zaniedbuje dobro
ludzkości której jakoby miała służyć, noworodząca
się "totaliztyczna nauka" jako swój cel stawia służenie
"moralności, prawdzie, wiedzy, postępowi, oraz ludzkości".
To z tego własnie powodu "totaliztyczna nauka"
stwierdza, że starej nauki ortodoksyjnej wcale NIE
wolno zastępować nową "nauką totaliztyczną",
a jedynie starej nauce należy stworzyć
konkurencję w formie nowej "nauki totaliztycznej"
i potem utrzymywać tą "konkurencję" przy życiu
poprzez jednakowe finansowanie i promowanie
obu tych nauk równocześnie. Chodzi bowiem
o to, że gdyby jeden "monopol na wiedzę" zastąpiło
się innym "monopolem na wiedzę", z czasem stałoby
się dokładnie to samo co typowo się dzieje kiedy stary
skorumpowany rząd zastępuje się nowym rządem -
mianowicie nowy też z upływem czasu uległby
skorumpowaniu. Dlatego w witalnym interesie
ludzkości leży NIE tylko aby możliwie jak najszybciej
oficjalnie ustanowić i zacząć finansować nową
"totaliztyczna naukę" bazującą na naukowych podstawach
Konceptu Dipolarnej Grawitacji
oraz na filozoficznych podstawach
filozofii totalizmu,
ale także aby w czasie stwarzania nowej nauki ciągle
zadbać aby stara "ateistyczna nauka ortodoksyjna"
nadal istniała i działała - tyle że nareszcie zaczęła
mieć "naukową konkurecję" w rezultacie której obie
nauki by zaczęły nawzajem "patrzeć sobie na ręce",
nawzajem się intelektualnie rozliczać, sprawdzać,
korygować, oraz nieustannie wyzywać na naukowe
pojedynki (wszystko to zaś tylko służyłoby moralności,
prawdzie, wiedzy, postepowi i dobru ludzkości).
Po formalnym stworzeniu nowej "totaliztycznej nauki",
jednym z pierwszych projektów badawczych owej
nauki powinno się stać zbudowanie i wypracowanie
opisywanych na tej stronie "energetycznych urządzeń
telekinetyki". Tylko bowiem kiedy ludzkość wejdzie w
końcu w posiadanie takich urządzeń, stanie się możliwe
dalsze unikanie katastrof w rodzaju nuklearnych skażeń
ziemi i ludzkości, takich jak w te z Czernobyla czy
z Fukushima w Japonii (tak jak opisane to zostało
w punkcie #M1 przy końcu tej strony).
Oczywiście, "telekinetyka" to nie tylko "energetyczne
urządzenia darmowej energii", ale także cały szereg
innych urządzeń jakich badania ja już zapoczątkowałem
i obecnie kontynuuję - przykładowo
komór oscylacyjnych wszystkich trzech generacji,
wehikułów telekinetycznych,
czy nawet
wehikułów czasu.
Dlatego kiedy już nowa "nauka totaliztyczna" upora
się z oddaniem do użytku ludzkości opisywanych na
tej stronie "telekinetycznych urządzeń energetycznych",
kolej przyjdzie na budowę tamtych dalszych urządzeń
przyszłości. Zajęcia więc pracownikom owej nowej
nauki wystarczy na wiele przyszłych generacji.
Naprawdę warto więc aby społeczeństwa i publikatory
zmusiły swoje rządy i zakisłe instytucje edukacyjne
do jak najszybszego ustanowienia owej nowej "nauki
totaliztycznej" - preferencyjnie ciągle jeszcze za mojego
życia (tak abym to ja mógł nadać jej poprawny kierunek
początkowy oraz właściwy klimat filozoficzny i intelektualny).
Warto też już obecnie usilnie i aktywnie zacząć walczyć
aby nauce tej przyznać oficjalny status, własne szkoły
i uczelnie, własne naukowe periodyki, oraz wymagane
rządowe finasowanie które byłoby zupełnie niezależne
od wszelkich monopolistycznych instytucji starej nauki
ortodoksyjnej. Ja osobiście oceniam bowiem, że szybkie
ustanowienie takiej "nauki totaliztycznej", np. w Polsce
miałoby równie doniosłe następstwa dla kraju i dla narodu,
jak kiedyś przed rozbiorami miało ustanowienie słynnej
"Narodowej Komisji Edukacyjnej" - jaka potem okazała
się ową instytucją która umożliwiła odrodzenie
się Polski jako kraju.
Praktycznie każdy naród z czasem się buntuje
jeśli przychodzi mu żyć pod terrorem tylko jednego
dyktatora, pod uciskiem tylko jednej hunty militarnej,
albo pod rządem tylko jednej monopolistycznej partii.
Jednak praktycznie nikt nawet palcem dotychczas
NIE ruszył, na przekór że cała ludzkość już od wieków
jest terroryzowana, spychana w dół oraz pozbawiana
prawdy przez tylko jedną "naukę" która dzierży
absolutny "monopol na wiedzę", zaś której błędy,
wypaczenia, dwulicowość, brak odpowiedzialności,
itp., są pierwotną przyczyną i źródłem praktycznie
całego zła jakie obecnie widzimy wokoło, oraz
początkiem każdego cierpienia jakie obecnie
dotyka ludzi. Najwyższy więc czas aby każdy
z nas zakasał teraz rękawy - kiedy ciągle jeszcze
NIE jest za późno, oraz dołożył własny wkład
w obalenie tego wyniszczającego ludzkość i Ziemię
"monopolu na wiedzę" starej "ateistycznej nauki
ortodoksyjnej", poprzez oficjalne stworzenie i
odrębne finansowanie nowej (jeszcze jednej)
nauki, "konkurencyjnej" wobec tej starej, jaka
będzie bazowała na poprawnych moralnie
filozoficznych fundamentach "totalizmu",
oraz na poprawnych intelektualnie
naukowych fundamentach "Konceptu Dipolarnej Grawitacji".
W mojej opinii oficjalne ustanowienie "totaliztycznej
nauki" jest na tyle istotne dla całej naszej cywilizacji,
że zadecyduje czy cywilizacja ta zdoła się wspiąć
na wyższy szczebel rozwoju, czy też najpierw
zamrozi swój postęp na obecnym poziomie,
a potem stopniowo albo upadnie, albo też będzie
"rozdysponowana" przez Boga. Dlatego problem
ustanowienia owej "nauki totaliztycznej" jest
przypominany i omawiany z najróżniejszych
punktów widzenia aż na całym szeregu
totaliztycznych stron i monografii. Niezależnie
od niniejszej strony oraz od wskazywanego
powyżej punktu #A2.6 strony o nazwie
totalizm_pl.htm,
temat ten omawiany jest także np. w punktach #F1 do #F4 strony
god_istnieje.htm,
w punkcie #A4 strony o nazwie
god_proof_pl.htm,
w punkcie #C5 strony o nazwie
biblia.htm,
w punkcie #C1 strony o nazwie
quake_pl.htm,
w punkcie #B1 strony o nazwie
tornado_pl.htm,
w punkcie #J2 strony o nazwie
pajak_jan.htm,
w punkcie #A2 strony o nazwie
healing_pl.htm,
w podrozdziale H10 z tomu 4
monografii [1/5],
oraz na kilku innych stronach i publikacjach totalizmu.
#C2.
Powodem korupcji, nieudolności, błędów i wypaczeń dzisiejszej
oficjalnej "nauki" jest celowo błędne zdefiniowanie pojęcia "nauka"
jakie ta prastara ateistyczna instytucja upowszechnia wśród ludzi:
Motto:
'Powiedz mi jak definiujesz pojęcie "nauka", a ja
ci wskaże skąd biorą się twoje przeoczenia korupcji,
nieudolności, błędów, wypaczeń, monopolizmu, itp.,
jakimi już obrosła owa prastara instytucja i jakie
z "wnosiciela postępu" zamieniają "naukę" w "hamulec
postępu".' (Esencja "100% korupcji"
opisana w #E3 ze strony o nazwie
pajak_dla_prezydentury_2020.htm,
jaka "cele działania instytucji i ludzi zamienia
w przeciwstawność tych celów".)
Najpoważniejsze problemy z dzisiejszą
oficjalną "nauką" wynikają z faktu, że
owa nauka sama siebie definiuje już w celowo
zwodzący ludzi sposób. Przykładowo, typowa
definicja pojęcia "nauka", którą można znaleźć np.
w podręcznikach, słownikach, a także w dzisiejszych
wyszukiwarkach internetowych, stwierdza
w przybliżeniu co następuje:
nauka jest to gałąź wiedzy lub badań która
zajmuje się zestawem faktów lub prawd zorganizowanych
systematycznie i wskazujących działanie generalnych
praw (w oryginale angielskojęzycznym:
science is a branch of knowledge or study dealing
with a body of facts or truths systematically
arranged and showing the operation of general
laws).
Niestety, zarówno powyższa definicja, jak
i wszystkie inne oficjalne definicje pojęcia
"nauka" dotychczas upowszechniane przez samą
"naukę", demonstrują wysoką prymitywność,
przestarzałość i na dodatek błędność.
Jako zaś takie, celowo wprowadzają one ludzi
w bład - czyli okłamują. Dlatego pojęcie
"nauka" wymaga dziś przedefiniowania (lub
"zreformowania") w podobny sposób jak kiedyś
Karol Marks przedefiniował ("zreformował")
pojęcie "kapitał" - otwierając dzięki temu
ludzkie oczy na niedoskonałości kapitalistycznego
społeczeństwa i systemu. Podobnie też jak
kiedyś przedefiniowanie ("zreformowanie")
pojęcia "kapitał" spowodowało rewolucje
i przyspieszenie procesu udoskonalania
życia wielu ludzi, miejmy nadzieję że
dzisiejsze przedefiniowanie pojęcia
"nauka" też spowoduje udoskonalenie
i uproszenie dostępu ludzi do tzw. "prawdy".
Najważniejsze niedoskonałości powyższej
przykładowej definicji, jak i wszystkich
innych dotychczas upowszechnianych przez
"naukę" oficjalnych definicji pojęcia
"nauka", są jak następuje:
1.
Definicja ta NIE ujawnia, że dotychczasowa oficjalna
"nauka" faktycznie jest "eksploatatorską instytucją
żyjącą z podatków obywateli", która aby najłatwiej
osiągać swoje egoistyczne cele zdołała wmusić ludziom
i obecnie zazdrośnie strzeże swój absolutny
"monopol na wiedzę
i na kształtowanie ludzkich poglądów".
Utajnienie zaś w owej definicji faktu, że nauka jest
"monopolistyczną instytucją żyjącą z eksploatacji
podatników", która dla zdobycia swego monopolu w
sposób celowy i systematyczny zniszczyła już inną podobną
do siebie instytucję zwaną "religia", zakrywa przed
oczami ludzkich podatników aż cały szereg niekorzystnych
zjawisk wynikających z tego faktu. Przykładowo, zakrywa
to przed oczami podatników fakt, że nauka tylko pretenduje
iż promuje ona postęp, jednak faktycznie to koncentruje
się wyłącznie na mnożeniu własnych korzyści, na dbaniu
o swoje własne egoistyczne interesy i na zaspokajaniu
swoich własnych potrzeb (zamiast potrzeb ludzkości -
z której podatków jest ona utrzymywana). Ponadto,
jako monopolistyczna instytucja faktycznie wcale
ona sama NIE jest zainteresowana w stwierdzaniu
prawdy, w ponoszeniu odpowiedzialności za swe
stwierdzenia, ani w korygowaniu swych wypaczeń.
Stąd "prawdę" wypowiada ona tylko wtedy kiedy
jakoś do tego zostaje zmuszona. To właśnie z tego
powodu niemal wszystko co dzisiej stwierdza oficjalna
nauka, za jakiś czas będzie ogłoszone nieprawdą
i zastąpione jakimiś innymi jej kłamstwami.
2.
Definicja ta NIE podkreśla faktu, że cała "nauka"
i wszyscy "naukowcy" NIE generują żadnego fizykalnego
produktu, dlatego niezależnie od tego skąd wywodzi
się i jak jest nazywane finansowanie dla ich istnienia,
zawsze finansowanie to jest jakąś formą "podatku".
Będąc zaś opłacana z "podatku" obywateli, instytucja
ta faktycznie "eksploatuje ludzi" czyli reprezentuje
sobą "eksploatatorską instytucję". Oczywiście, niektórzy
czytelnicy, szczególnie jeśli wywodzą się oni z grona
"ateistycznych naukowców ortodoksyjnych", będą usiłowali
tutaj argumentować, że istnieją też naukowcy którzy
finansowani są przez przemysł lub przez jakieś prywatne
instytucje, np. przez prywatne uczelnie. Tym jednak
osobom radziłbym rozważyć "skąd się biorą" i "jakie
następstwa powodują" zasady finansowania takich
jakoby "poza-podatkowych" źródeł utrzymania owych
niektórych naukowców. Jak bowiem się okazuje, zawsze
mają one charakter "podatku który tylko nazywany
jest inaczej". Przykładowo, finansowanie niektórych
naukowców przez przemysł powoduje, że produkty owego
przemysłu muszą być sprzedawane na rynku po droższych
niż to konieczne cenach. Stąd faktycznie kupujący te
produkty płacą rodzaj ukrytego "podatku" który jest
kierowany na utrzymanie owych naukowców. Podobnie
jest z innymi "poza-podatkowymi" naukowcami, np.
tymi zatrudnionymi na prywatnych uczelniach - oni
także podnoszą koszta, tym razem edukacji, a stąd
też nakładają na społeczeństwo dodatkowy rodzaj
"podatku", tyle tylko że oficjalnie NIE jest on
nazywany "podatkiem".
3.
Definicja ta NIE podkreśla faktu, że "nauka" jest
zbudowana na takich filozoficznych fundamentach
jakie zmuszają ją do istnienia wyłącznie jako
"ateistyczna instytucja". Owe ateistyczne
fundamenty naukowe dotychczasowej oficjalnej
nauki opisane zostały relatywnie dokładnie
m.in. w punktach #F1 do #F3 strony o nazwie
god_istnieje.htm.
4.
Definicja ta NIE podkreśla też faktu, że "nauka"
ma już wbudowane w siebie na stałe takie trwałe
tradycje, kulturę i zasady postępowania, jakie
gwarantują że z zupełnie fałszywych powodów
nigdy NIE będzie ona w stanie zarzucić swojej
"ateistyczności" - bez względu na to jakie fakty
i prawdy wyjdą w międzyczasie na wierzch.
Doskonałymi przykładami takich tradycji, kultury
i zasad jest tradycja i zasada recenzowania artykułów
naukowych przez innych naukowców, oraz tradycja i
zasada przydzielania promotorów młodym naukowcom
piszącym swoje rozprawy magisterskie i doktorskie,
jakie to obie tradycje uniemożliwiają publikującym
"wychylenie się" z generalnie zaakceptowanej linii,
a stąd jakie uniemożliwiają też wszelkim nowym
ideom wydostanie się spod opresji owej nauki.
To zaś oznacza, że nauka ma trwale wbudowane
w siebie mechanizmy jakie uniemożliwiają zmianę
jej fundamentów filozoficznych. Czyli tylko
sam sposób na jaki oficjalna nauka jest zorganizowana
i tylko mechanizmy jakich używa (zamiast wyników
jej badań i sytuacja jaką ona wykryła w świecie
który nas otacza) zmuszają tą naukę aby na zawsze
pozostawała ona już wyłącznie "ateistyczną nauką".
5.
Definicja ta NIE ujawnia faktu, że istnieje aż
cały szereg odmiennych podejść do badań, z grupy
których dotychczasowa oficjalna nauka stosuje
tylko jedno jakie przez filozofów jest nazywane
"a posteriori" - czyli "od skutków do przyczyny".
To zaś podejście pozwala na wprowadzanie
najróżniejszych błędów, wypaczeń, niewłaściwych
interpretacji, itp., do owej "długiej drodze badawczej"
wiodącej od poznania skutku do ustalenia faktycznej
przyczyny tego skutku - zamieniając te drogę w
zawsze dotychczas
podążaną przez oficjalną naukę ateistyczną "drogę
największego błędu". Dlatego w starej
nauce ustalanie prawdy na temat "faktycznych przyczyn"
jakiegokolwiek kataklizmu lub nieszczęścia staje się
wręcz niemożliwe - co na początku 2020 roku najlepiej
zilustrowała beznadziejnie błędna próba uporania się z
pandemią koronawirusa
opisywaną w (xviii) z punktu #B1 oraz w "części #S" strony
plague_pl.htm.
Bez zaś poznania faktycznych przyczyn NIE jest
możliwe podejmowanie obrony. To właśnie z tego
powodu, na przekór tysiącletniego już istnienia,
stara "oficjalna nauka ateistyczna" NIE zdołała
jeszcze wypracować i wskazać do stosowania nawet
jednego efektywnego sposobu zapobiegania nieszczęściom
czy kataklizmom - w rodzaju "ustroju
nirwany" opisywanego w punktach #A1 do #A4 strony o nazwie
partia_totalizmu.htm
oraz w punkcie #A3 strony o nazwie
partia_totalizmu_statut.htm,
a polegającego na całkowitym
wyeliminowaniu z użycia głównego źródła zła na Ziemi
jakim są "pieniądze", poprzez zastąpienie obecnego
zmuszania ludzi do pracy narkotyzującymi ich pieniędzmi
przyszłym inspirowaniem do ochotniczego wykonywania
"pracy moralnej" zaprojektowanym przez Boga
pozytywnym zjawiskiemszczęśliwości zapracowanej nirwany.
Co gorsze, stara "oficjalna nauka ateistyczna"
NIE potrafi się nawet zdobyć na zapobieganie
nieszczęsciom na inne sposoby - przykładowo
na te, które nowa "totaliztyczna nauka" dokumentuje,
między innymi, w punkcie #I3 strony o nazwie
petone_pl.htm,
w punkcie #J1 strony o nazwie
quake_pl.htm,
czy w punkcie #G1 strony o nazwie
will_pl.htm.
6.
Definicja ta NIE ujawnia, że przy innych podejściach
do badań, np. przy podejściu "a priori" czyli
"od przyczyny do skutków" albo "od Boga rozumianego
jako nadrzędna przyczyna, do otaczającej nas
rzeczywistości jaka reprezentuje skutek działań
tegoż Boga", niemal wszystkie zjawiska wyjaśniane
przez oficjalną naukę w dzisiaj znany nam sposób
otrzymałyby zupełnie odmienne wyjaśnienia - których
poprawność także jest już potwierdzana istniejącym
materialem dowodowym. To zaś powoduje, że
ludzkości ujawniane jest przez dotychczasową
oficjalną naukę jedynie znacznie mniej niż tylko
połowa "prawdy" o otaczającym nas wszechświecie -
co dokładniej wyjaśnia np. punkt #C2 na stronie o nazwie
tornado_pl.htm.
Tymczasem odwrotne do stosowanego przez dotychczasową
naukę filozoficzne podejście do badań zwane "a priori" -
czyli "od przyczyny do skutku" albo "od Boga rozumianego
jako nadrzędna przyczyna wszystkiego, do otaczającej
nas rzeczywistości rozumianej jako skutek działalności
tegoż Boga", tj. podejście stosowane w praktyce przez
nową "naukę totaliztyczną", wyjaśnia każde zjawisko
i każdy obiekt w całkowicie odmienny sposób niż czyni
to oficjalna nauka. Aby poznać co bardziej drastyczne
przykłady odmienności owych wyjaśnień, wystarczy poznać
wyjaśnienie nowej "totaliztycznej nauki" dla procesu
powstania świata fizycznego - opisane w podrozdziałach
A1 do A9 z tomu 1 mojej najnowszej
monografii [1/5],
czy wyjaśnienie dla mechanizmu powstawania tornad
opisane na totaliztycznej stronie o nazwie
tornado_pl.htm.
Co najciekawsze, owe prześladowane wyjaśnienia nowej
"totaliztycznej nauki" są równie dobrze potwierdzane
istniejącym materiałem dowodowym jak oficjalne wyjaśnienie
upowszechniane przez starą oficjalną naukę. Jak bowiem
odkryła to dopiero nowa "totaliztyczna nauka", w świecie
stworzonym i inteligentnie rządzonym przez wszechmogącego
Boga (tj. w takim świecie jaki opisują punkty #B1 do #B3 strony
changelings_pl.htm)
powstanie każdego zdarzenia i każdego obiektu potwierdzają
co najmniej trzy (3) wzajemnie różniące się (i pozornie
wzajemnie sprzeczne) grupy materiału dowodowego - co
wyjaśnia dokładniej w/w punkt #C2 na stronie o nazwie
tornado_pl.htm.
7.
Definicja ta NIE ujawnia, że w celu utrzymania swego
monopolu i osiągania swoich egoistycznych celów,
dzisiejsza "oficjalna nauka ataistyczna" w
zamierzony sposób eliminuje ze swych badań
poznawanie wpływu jaki na wszelkie wydarzenia
na Ziemi posiada poziom grupowej lub indywidualnej
tzw. "moralności" ludzi dotykanych przez owe wydarzenia -
tak jak wyeliminowanie uwzględnienia tego najważniejszego
ze wszystkich istniejących czynników wyjaśniłem dokładniej
w punkcie #B3 ze swej strony internetowej o nazwie
portfolio_pl.htm
oraz we wpisie #272 do blogów totalizmu (dostępnym poprzez stronę
tekst_13.htm).
Tymczasem w "świecie stworzonym i inteligentnie
rządzonym przez wszechmogącego Boga" (tj. w
świecie zdefiniowanym punktami #B1 do #B3 strony
changelings_pl.htm)
"niewłaściwa moralność" (w dzisiejszym świecie
brutalnie psuta opisanymi powyżej "pieniędzmi")
okazuje się być najpierwotniejszym powodem
wszelkich nieszcześć jakie dotykają zarówno
indywidualnych ludzi, jak i całe społeczności.
Jednocześnie "moralność" jest też jedynym
znanym ludziom czynnikiem, który może być
poddawany przez ludzi zmianom i dowolnie
kształtowany, a tym samym który pozwala określonym
społecznościom i indywidualnym osobom efektywnie
bronić się przed dotykającymi ich nieszczęściami -
w rodzaju "kataklizmów" opisywanych np. w punktach
#I3 i #I5 totaliztycznej strony o nazwie
petone_pl.htm
czy "przedwczesnych zgonów" opisywanych np. w
punktach #G1 do #G8 totaliztycznej strony o nazwie
will_pl.htm.
(Po totaliztyczną definicję "moralności" patrz punkt #B5 strony
morals_pl.htm.)
8.
Niektóre definicje pojęcia "nauka" (w tym definicja
przytoczona jako przykład na początku tego punktu)
wmawiają nam, że "nauka" jakoby może też być rodzajem
"abstraktu" którego istnienie w naszym świecie fizycznym
wcale NIE jest uzależnione od istnienia fizykalnej
instytucji jaka generuje produkty danej "nauki".
To ich twierdzenie jest podobne do twierdzeń,
że jakoby "religie" mogą istnieć bez istnienia
"instytucji religijnych" które wdrożyły i realizują
dany rodzaj wiary i towarzyszących mu rytuałów.
Każdy jednak racjonalnie myślący człowiek, który
wie ilu drastycznie różniących się nawzajem religii
i kultów, ludzkie niedoskonałości zdołały już
namnożyć jedynie w wąskiej grupie religii
chrześcijańskich, po zastanowieniu się zrozumie,
że ani "nauka", ani "religia", ani też żaden
inny "abstrakt" NIE jest w stanie konsystentnie
istnieć jeśli jego istnienia NIE podtrzymuje
i NIE wdraża jakaś fizykalna instytucja.
Oczywiście, niezależnie od powyższych, istnieją
także dalsze problemy i niedoskonałości wbudowane
w dotychczasową oficjalną definicję pojęcia "nauka".
Jednak tamte NIE są już aż tak istotne jak te wskazywane
powyżej. Ich przykładem może być fakt, że praktycznie
wszystkie oficjalne definicje pojęcia "nauka"
upowszechniane po świecie przez starą "ateistyczną
naukę ortodoksyjną" faktycznie wcale "NIE zgadzają
się" z tym co zwykli ludzie rozumieją pod nazwą
"nauka".
Mając wszystko powyższe na uwadze, nowa
"totaliztyczna nauka" postuluje, że pojęcie
"nauka" powinno być przedefiniowane ("zreformowane")
w trybie pilnym. Oczywiście, jak to zawsze bywa z
definicjami, taka nowa "totaliztyczna" definicja
pojęcia "nauka" może zostać wyrażona aż na cały
szereg odmiennych sposobów, wszystkie z których
ciągle mogą zwracać naszą uwagę na konieczność
pilnego eliminowania niedoskonałości "nauki"
wskazywanych powyżej. Jedna z wielu takich
możliwych "zreformowanych" totaliztycznie
definicji pojęcia "nauka", mogłaby zostać
wyrażona np. następującym sformułowaniem.
Zreformowana przez totalizm definicja
nr #1 pojęcia "nauka", wypracowana na
bazie dotychczasowych doświadczeń ludzkości
nad drogą na którą owa "nauka" kieruje siebie
i całą ludzkość: "Nauka" jest to exploatatorska
instytucja żyjąca z podatków obywateli, której faktycznym
celem jest zaspokajanie własnych potrzeb poprzez
wymuszanie na ludziach i późniejsze zazdrosne strzeżenie
swego absolutnego "monopolu" na wiedzę i na
kształtowanie ludzkich poglądów, a która jako narzędzi
dla osiągnięcia tego swego egoistycznego celu używa m.in.:
(1) swoje własne (niepoddawane niezależnemu i zewnętrznemu
zweryfikowaniu, a stąd z natury kłamliwe) twierdzenie
iż jakoby poznała i upowszechnia "prawdę" o otaczającym
nas wszechświecie; (2) wyłącznie
zaakceptowane przez siebie fundamenty filozoficzne i
doktryny co do których już się przekonała że najlepiej służą
one jej egoistycznym celom (zamiast służenia całej ludzkości) -
w rodzaju "ateizm", "brzytwa Occama", eliminowanie z badań
wpływu "moralności" na przebieg zdarzeń naszego świata, itp.;
(3) wybrane przez siebie podejście do badań które najłatwiej
potwierdza rzekomą poprawność jej stwierdzeń - np. podejście
"a posteriori" (zamiast dowolnego odmiennego podejścia, np
"a priori"); (4) wypracowane przez siebie tradycje, kulturę,
metody działania, itp., które okazują się najkorzystniejsze
dla jej własnych interesów - w rodzaju "recenzjowania przez
swoich reprezentantów wszelkich opracowań akademickich",
wmuszania promotorów młodym akademikom, eliminowania
z badań tematów które prowadziłyby do odkrycia prawd
jakie okazują się być niebezpieczne dla jej interesów
(np. prawdy o istnieniu Boga, prawdy o symulowaniu UFO
przez Boga, prawdy o możliwości "sfabrykowania" przez
Boga warstw geologicznych i np. "kości dinozaurów" aby
przyspieszyć w ten sposób aktywność ludzkości w "przysparzaniu
wiedzy" - tak jak opisuje to np. punkt #H2 strony o nazwie
god_istnieje.htm,
itp.), ujawniania ludziom tylko tego fragmentu
otaczającej nas rzeczywistości który zdaje się
potwierdzać jej twierdzenia, ignorowania i zwalczania
faktów i tych już opracowanych teorii (np. tzw.
"Konceptu Dipolarnej Grawitacji")
które okazują się być przeciwstawne do jej stwierdzeń; itd., itp.
W powyższej definicji albo bezpośrednio zostały
już nazwane (a stąd i wskazane do wyeliminowania)
te niedoskonałości "oficjalnej definicji" nauki
które wylistowane były poprzednio, albo też
niedoskonałości te są ujawniane pośrednio -
jako następstwa stwierdzeń tej definicji.
Prymitywność i nieadekwatność dotychczasowych
"oficjalnych" definicji pojęcia "nauka" jest
bezpośrednią przyczyną i powodem dla
całego oceanu nieszczęść jakie ostatnio
dotykają ludzkość. Wszakże okłamując ludzkość
nauka faktycznie kieruje ją na manowce i w
przepaść. Aby wskazać tu mechanizm za pomocą
którego błędna definicja nauki powoduje obserwowany
obecnie upadek ludzkości, wystarczy wyjaśnić
że owa oficjalna i monopolistyczna "nauka"
upowszechnia wśród ludzi kompletnie błędną
tzw. "naukową moralność" opisywaną
m.in. w punktach #B2 i #B6 strony o nazwie
morals_pl.htm.
Z kolei za praktykowanie owej błędnej
"naukowej moralności" Bóg surowo karze
kataklizmami dzisiejsze społeczeństwa -
tak jak wyjaśnia to np. punkt #I5 czy
punkt #I3 strony o nazwie
petone_pl.htm.
#C3.
Jak nowa "totaliztyczna nauka" definiuje oficjalną
starą "ateistyczną naukę ortodoksyjną" (tj. tą starą
instytucję naukową która ciągle dyktuje czego uczymy
się w szkołach i na uczelniach oraz która nadal ma
monopol na kształtowanie naszych poglądów):
Motto:
"Niedoskonałości ludzkie są aż tak znaczące, że jeśli spuści się je spod kontroli i nadzoru
wówczas z upływem czasu skorumpują one kompletnie nawet najszlachetniejszą instytucję."
Wypracowanie zreformowanej definicji
(nr #1) pojęcia "nauka",
przytoczonej w punkcie #C2 niniejszej
strony, otwiera obecnie możliwość
sformułowania całego szeregu szczegółowych
definicji dla najróżniejszych odmiennych
"nauk". Pierwszą z tych definicji, której
zreformowana wersja najpilniej domaga się
zaprezentowania, jest definicja dotychczasowej
oficjalnej nauki ziemskiej, którą dla istotnych
powodów sporo już ludzi nazywa "starą
ateistyczną nauką ortodoksyjną" (wszakże
faktycznie nauka ta jest "stara" - bo
liczy już tysiące lat, faktycznie też
jest "ateistyczna" i "ortodoksyjna").
Oto więc zreformowana przez nową "naukę
totaliztyczną" definicja tamtej starej
nauki:
Totaliztyczna definicja nr #2 starej
oficjalnej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej"
(czyli tej starej instytucji naukowej, która
ciągle dyktuje nam czego uczymy się w szkołach
i na uczelniach oraz która nadal utrzymuje absolutny
"monopol" na kształtowanie naszych poglądów): Stara "ateistyczna
nauka ortodoksyjna" jest to exploatatorska instytucja
żyjąca z podatków obywateli, której faktycznym
celem jest zaspokajanie własnych potrzeb dzięki
sukcesowi jaki odniosła ona w wymuszeniu na
ludziach i obecnemu zazdrosnemu strzeżeniu
swojego absolutnego "monopolu" na wiedzę i
na kształtowanie ludzkich poglądów, a która
jako narzędzi dla osiągnięcia tego swego
egoistycznego celu używa m.in.:
(1) swoje własne (niepoddawane niezależnemu
i zewnętrznemu zweryfikowaniu) twierdzenie
iż jakoby poznała i upowszechnia "prawdę"
o otaczającym nas wszechświecie; (2) wyłącznie
zaakceptowane przez siebie fundamenty filozoficzne
i doktryny co do których już się przekonała,
że najlepiej służą one jej egoistycznym
celom (zamiast służenia całej ludzkości) -
w rodzaju "ateizm", "brzytwa Occama",
eliminowanie z badań wpływu moralności
na przebieg zdarzeń naszego świata, itp.;
(3) wybrane przez siebie podejście do badań,
które najłatwiej potwierdza rzekomą poprawność
jej stwierdzeń - tj. podejście "a posteriori"
(zamiast dowolnego odmiennego podejścia, np
"a priori"); (4) wypracowane przez siebie
tradycje, kultury, metody działania, itp.,
które okazują się najkorzystniejsze dla
jej własnych interesów - w rodzaju
"recenzjowania przez swoich reprezentantów
wszelkich opracowań akademickich", wmuszania
promotorów młodym akademikom, eliminowania
z badań tematów które prowadziłyby do odkrycia
prawd jakie okazują się być niebezpieczne dla
jej interesów (np. prawdy o istnieniu Boga,
prawdy o symulowaniu UFO przez Boga, prawdy
o możliwości "sfabrykowania" przez Boga warstw
geologicznych i np. "kości dinozaurów" aby
przyspieszyć w ten sposób aktywność ludzkości
w "przysparzaniu wiedzy" - tak jak opisuje
to np. punkt #H2 strony o nazwie
god_istnieje.htm,
itp.), ujawniania ludziom tylko tego fragmentu
otaczającej nas rzeczywistości który zdaje
się potwierdzać jej twierdzenia, ignorowania
faktów i tych już opracowanych teorii (np. tzw.
"Konceptu Dipolarnej Grawitacji")
które okazują się być przeciwstawne do jej stwierdzeń; itd., itp.
Absolutny "monopol na wiedzę i na kształtowanie
ludzkich poglądów" jaki dzierży i zazdrośnie
strzeże owa stara "ateistyczna nauka ortodoksyjna"
jest pierwotnym źródłem praktycznie wszelkiego
zła i cierpienia jakie obecnie widzimy na
Ziemi. Dlatego obalenie owego monopolu staje
się w dzisiejszych czasach jednym z najpilniejszych
zadań całej ludzkości. Aby jednak monopol ów
mógł zostać obalony, najpierw powinniśmy dokładnie
sobie zdefiniować nową "totaliztyczną naukę"
która ma wszystkie cechy konieczne aby ów
monopol starej nauki z sukcesem obalić.
#C4.
Jak nowa "totaliztyczna nauka" definiuje siebie samą,
czyli definiuje tą nową "naukę" która podjęła już
zmagania o obalenie "monopolu na wiedzę" tamtej
starej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej":
Motto:
'Jedyna znana ludzkości metoda zapobiegania korupcji w dzisiejszych
ustrojach politycznych zmuszających ludzi do pracy "pieniędzmi" (zamiast
inspirowania ich zaprojektowanym w tym celu przez Boga zjawiskiem
szczęśliwości nirwany
tak jak to postuluje "ustrój nirwany" opisywany na stronie o nazwie
partia_totalizmu.htm),
to zastępowanie statycznych monopoli przez dynamiczną konkurencję.'
Obie zreformowane definicje "nauki",
tj. definicja nr #1 pojęcia "nauka" (przytoczona w
punkcie #C2 powyżej), jak i definicja nr #2
starej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej"
(przytoczona w punkcie #C3 powyżej),
umożliwiają nam teraz precyzyjne zdefiniowanie
co należy rozumieć pod pojęciem nowa
"totaliztyczczna nauka". Oto więc definicja
nowej "totaliztytcznej nauki" wypracowana
przez nią samą. (Odnotuj jednak, że definicja
ta opisuje nową "totaliztyczną naukę" w jej
dzisiejszym stanie i sytuacji. Jeśli więc z
upływem czasu faktycznie nowa "totaliztyczna
nauka" zostanie oficjalnie przetransformowana
w instytucję również żyjącą z podatków
obywateli, wówczas definicja ta będzie wymagała
uaktualizowania.)
Totaliztyczna definicja nr #3 nowej
i dopiero rodzącej się "totaliztycznej nauki",
samo-wypracowana przez ową nową naukę: Nazwa nowa "totaliztyczna
nauka" została przyporządkowana do zestawu
narzędzi nauko-twórczych, czyli do zestawu idei,
fundamentów naukowych i filozoficznych, celów,
zasad, metod postępowania, itp. (w rodzaju
"teorii wszystkiego" zwanej
"Konceptem Dipolarnej Grawitacji",
filozofii zwanej
"totalizmem",
filozoficznego podejścia do badań zwanego
"a priori" - czyli "od przyczyny do skutków"
albo "od Boga rozumianego jako nadrzędna
przyczyna do otaczającej nas rzeczywistości
jaka reprezentuje skutki działań tegoż Boga",
formalnego dowodu na istnienie Boga,
zasady postępowania która nakazuje aby do opisu
każdego faktu i obiektu dołączać odpowiedzi
na pytania "jak", "dlaczego", "jaki materiał
dowodowy to potwierdza", oraz kilku jeszcze
innych) które to narzędzia nauko-twórcze są niemal
dokładnie przeciwstawne do tych praktykowanych przez
starą "ateistyczną naukę ortodoksyjną", a stąd
które jeśli zostaną wdrożone w oficjalnie
ustanowionej instytucji naukowej wówczas będą
miały siłę moralną, fundamenty filozoficzne,
podstawy naukowe i teoretyczne, oraz motywacje,
aby obalić dotychczasowy "monopol na wiedzę
i na kształtowanie ludzkich poglądów" utrzymywany
przez ową starą "ateistyczną naukę ortodoksyjną".
W tym miejscu należy też z naciskiem
podkreślić, że powodem i celem dla którego
ludzkość powinna w trybie pilnym oficjalnie
ustanowić i finansować nową "totaliztyczną
naukę", jest obalenie monopolu starej nauki
i zastąpienie tego monopolu dynamicznym
stanem równowagi i wzajemnego oddziaływania
pomiędzy oboma tymi naukami (a ściślej
wzajemnego "patrzenia konkurencji na ręce"
i sprawdzania poprawności tego czym owa
konkurencja stara się "karmić" ludzkość).
Z kolei dopiero istnienie tego dynamicznego
stanu równowagi i wzajemnej konkurencji
wyeliminuje korupcje, błędy, wypaczenia,
kłamstwa, itp., jakimi obrastać będzie każda
nauka która działa na zasadach "monopolu".
Dlatego w witalnym interesie prawdy
(a stąd i całej ludzkości) leży aby nowa
"nauka totaliztyczna" była ustanowiona
"na dodatek" do starej nauki, a także aby
poprzez ustanowienie nowej "nauki totaliztycznej",
albo w następstwie obecnych zmagań o jej
ustanowienie, owa stara "ateistyczna nauka
ortodoksyjna" NIE została przypadkiem zniszczona
(tak jak owa stara nauka zniszczyła uprzednio
instytucje "religii"). Po takim bowiem jej
zniszczeniu, nowa nauka szybko też stałaby
się "monopolistyczną instytucją" i zaczęłaby
ponownie obrastać najróżniejszymi niszczycielskimi
wadami jakimi charakteryzują
się wszelkie "monopole".
Oczywiście, niezależnie od wypełniania
tak ogromnie potrzebnej ludzkości funkcji
"konkurencji" dla starej "ateistycznej
nauki ortodoksyjnej", taka oficjalnie
ustanowiona nowa "nauka totaliztyczna"
wypełniałaby aż cały szereg dodatkowych
funkcji, jakich potencjału i możliwości
w chwili obecnej czasami nie jesteśmy nawet
w stanie sobie wyobrazić. Przykładowo,
uzupełniłaby ona wiedzę naszej cywilizacji
o ową obecnie brakującą nam "drugą połowę"
wiedzy jakiej istnienia dotychczasowe badania
naszej rzeczywistości z podejścia "a posteriori"
po prostu NIE są w stanie odnotować. U
tych ludzi gotowych na zaakceptowanie Boga,
nauka ta pozwoliłaby aby
"wierzenie w Boga" mogło zostać zastąpione
"wiedzą o Bogu". Wszakże wiadomo,
że religie co najwyżej są ludziom w stanie
zaoferować "wierzenie w Boga". Za to nowa
"nauka" jest w stanie zaoferować rzetelną
wiedzę, pewność, sprawdzalne dowody, wyjaśnienia
typu "dlaczego", "w jaki sposób", "od kiedy",
itp. Ponadto jest też wiadomo, że zawsze
można przestać "wierzyć" jednak nigdy NIE
przestaje się "wiedzieć". Warto też
odnotować, że sukces sytuacji "konkurencji"
w poskromieniu błędów, wypaczeń, korupcji,
itp., w instytucji nauki, zainspirowałby
także ludzkość do szukania podobnych rozwiązań
opartych na "konkurencji" w całym szeregu
innych obszarów podanych na korupcje, wypaczenia,
błędy, itp. - przykładowo w obszarze rządzenia
krajem, lokalnej administracji państwowej,
administrowania przedsiębiorstwami, instytucji
małżeństwa, itp. (po szczegóły patrz cała strona o nazwie
humanity_pl.htm
oraz punkt #J2.2.2 na stronie o nazwie
morals_pl.htm).
Ponadto, kiedy już nowa "nauka totaliztyczna"
zostanie oficjalnie ustanowiona, wówczas
uczyni ona pewnym, że NIE tylko mój
magnokraft
(zilustrowany poniżej na 26-sekundowym
"Film #C4a") i napędzająca go moja
komora oscylacyjna,
ale także i mój
wehikuł czasu -
zostaną zbudowane i oddane w służbę ludzkości,
otwierając w ten sposób do ludzi wprost nieograniczone
możliwości. (Wszakże, jak wyraźnie widać to
już z dotychczasowego rozwoju wypadków,
"100% korupcja" i wady starej "oficjalnej nauki
ateistycznej" powodują, że nauka ta nigdy NIE
podejmie się zrealizowania owych urządzeń.)
Warto tutaj także dodać, że na przekór swego
istnienia już przez ponad 37 lat, tj. od
1985 roku kiedy stworzona została owa przełomowa
dla powstania "totaliztycznej nauki" teoria wszystkiego zwana
"Konceptem Dipolarnej Grawitacji",
aż do sierpnia 2012 rou - kiedy to autor niniejszej
strony formułował i publikował ten punkt (a być
może nawet i do dzisiaj),
na całą nową "totaliztyczną
naukę" ciągle składał się tylko jeden naukowiec
który prywatnie i na własny koszt prowadził
wszystkie realizowane przez tą naukę badania,
tj. składał się (a być może składa się aż
do dzisiaj) tylko autor niniejszej strony -
linki do którego autobiografi czytelnik
ma udostępnione w punkcie #Z4 poniżej.
Konieczność aż tak długiego podtrzymywania
istnienia i działania całej "totaliztycznej nauki"
wysiłkiem i umiejętnościami tylko jednego
naukowca, ujawnia więc nam jak powszechny
i głęboki jest terror zasiewany w społeczeństwie
przez mściwą instytucję starej "ateistycznej
nauki ortodoksyjnej" oraz jak bardzo inni
naukowcy boją się zabrać głos po stronie
prawdy i moralności z obawy przed nawałnicą
szykan, wyszydzania, usuwania z pracy,
oskarżania o chorobę umysłową, itp.,
jakie czekają każdego kto dla dobra
wszystkich ludzi ośmieli się w dzisiejszych
czasach uczynić to co faktycznie nakazuje
mu sumienie, wiedza i poczucie odpowiedzialności.
Film #C4a:
Oto jak będą wyglądały statki kosmiczne mojego
wynalazku zwane "Magnokrafty". Powyższy starter
krótkiego, bo 26-sekundowego, niemego wycinka
z naszego (tj. z Pana Dominika Myrcik i mojego)
półgodzinnego filmu edukacyjnego o tytule
Napędy Przyszłości
pokazuje lądowanie najmniejszego załogowego
Magnokraftu typu K3. (Cały ów dłuższy, półgodzinny
film "Napędy przyszłości", szerzej omawiający szczegóły
techniczne i przyszłe zbudowanie Magnokraftów, czytelnik
może gratisowo sobie oglądnąć np. bezpośrednio z adresu
https://www.youtube.com/watch?v=lBVQfl2bbtI,
za pośrednictwem mojej strony internetowej o nazwie
djp.htm,
lub poprzez uruchomienie jego startera, który przytoczyłem
na "Film #J3b" z innej mojej strony o nazwie
hurricane_pl.htm
jaka wyjaśnia przyszłe formowanie huraganów oraz
np. regulowanie pogody i klimatu właśnie przez moje
Magnokrafty.) Powyższy 26-sekundowy wycinek nosi tytuł
Alien Planet 4K
i też jest dostępny gratisowo w YouTube pod adresem
youtube.com/watch?v=smNkQdItGOA.
Ilustruje on jak będą wyglądały lądowania na innych planetach pierwszych
Magnokraftów -
kiedy owe gwiazdoloty będą już seryjnie zbudowane. Ponieważ
zaś wszystkie dostępne mi przesłanki wskazują, że najpierw
będzie on zbudowany przez Koreańczyków - co wyjaśniłem
szerzej w punkcie #H1.1 swej strony o nazwie
przepowiednie.htm,
zaś powtórzyłem we wpisie #241 do blogów totalizmu
(o adresach podanych w punkcie #Z2 niniejszej strony),
stąd najprawdopodobniej powyższy krótki filmik ilustruje
także jak w przyszłości będą wyglądały lądowania pierwszych
koreańskich astronautów na którejś z planet kosmosu.
Ponieważ pokazane na tym filmiku załogowe Magnokrafty
są dwóch najmniejszych typów K3 i K4 obsługiwanych
przez 3 i 4 osobowe załogi, w owym uprzednio wylądowanym
Magnokrafie typu K4 dla bezpieczeństwa pozostaje dwóch
koreańskich członków załogi, pozostałych zaś dwóch
Koreańczyków wyszło na zewnątrz powitać właśnie
też przybywający drugi Magnokraft typu K3 z ich kolegami.
Zbudowanie Magnokraftu opisałem w punkcie #J4.3 strony
propulsion_pl.htm
i we wpisie #315 do blogów totalizmu. Odnotuj jednak, że
aby Bóg pozwolił naszej cywilizacji na zbudowanie i używanie
aż tak zaawansowanego gwiazdolotu jakim jest Magnokraft -
pędniki którego począwszy już od "czwartej ery technicznej
ludzkości" będą same napełniały się energią niezbędną do
jego lotów, a stąd który będzie latał na zasadach "perpetuum
mobile", moralność ludzi NIE może być niższa niż potęga
owego gwiazdolotu, czyli moralność ta musi osiągnąć na
tyle dojrzały poziom iż moc tego gwiazdolotu będzie używana
tylko w pozytywnych i pokojowych celach środka transportowego
i twórczo-transformującego, czyli iż ludzkość NIE będzie już
przewodzona przez indywidua o wojowniczych skłonnościach
i o na tyle powypaczanej moralności iż mogliby ten statek
kosmiczny użyć w roli nowej broni, która jest znacznie
potężniejsza niż wszystko co ludzie zdołali zbudować dotychczas,
a stąd zdolnej do powodowania ogromnych zniszczeń. Dlatego
aby zastopować ostatnio dominujący na Ziemi upadek poziomu
moralności i zacząć zmierzać w kierunku jej powiększania, co po
jakimś czasie zaowocowało by uzyskaniem dostępu do bardziej
niż obecnie zaawansowanych urządzeń napędowych i technologii,
ludzie z własnej i nieprzymuszonej woli powinni uczynić "pierwszy
krok" - którym w świetle wyników moich badań powinno być
pozbycie się pierwotnego źródła wszelkiego zła na Ziemi, jakim
są "pieniądze". Aby zaś nasza cywilizacja mogła pozbyć się "pieniędzy",
któryś z jej krajów składowych, np. Polska, powinna zdobyć się
na odwagę wybrania postępowań jakie opisałem dokładniej w
punktach #A1 do #A4 ze swej strony internetowej o nazwie
partia_totalizmu.htm -
tj. wdrożenia "ustroju nirwany" opracowanego przez autora tej strony.
Działanie "ustroju nirwany" polegałoby na zastąpieniu obecnego wymuszania
ludzkiej pracy za pomocą "pieniędzy" przez nagradzanie pracy przepotężnym uczuciem
szczęśliwości nirwany.
Zainicjowania zaś owych postępowań w Polsce powinno się podjąć kilku
początkowych ochotników, zdecydowanych dokonać historycznego przewrotu
w dziejach ludzkości. W punkcie #A3 swojej strony internetowej o nazwie
partia_totalizmu_statut.htm
apeluję do wiary w Boga, sumienia, wiedzy i zdrowego rozsądku
swych czytelników, aby stali się jednymi z takich pierwszych
ochotników. Wzięcie bowiem udziału w eksperymencie podjęcia
wdrażania w Polsce "ustroju nirwany", fundamenty jakiego są
idealnie zgodne z przykazaniami i wymaganiami Boga, nie tylko
pozwoli owym ochotnikom na dołożenie osobistego wkładu w
dokonaniu historycznie największego przełomu moralnego w
całych dziejach ludzkości, ale także na uzyskanie szansy przyczynienia
się do zmniejszenia, lub nawet do całkowitego uchronienia,
swego kraju, a być może nawet całej naszej cywilizacji, przed
następstwami gniewu Boga i niedawno rozpoczętego "Wielkiego
Oczyszczania Ziemi" od lat zapowiadanego rozlicznymi
przepowiedniami
(np. tymi upowszechnianymi po świecie przez
Indian Hopi)
zaś dobrze zilustrowanego darmowym filmem z YouTube o tytule
Zagłada Ludzkości 2030
a opisanego treścią mojej strony internetowej o nazwie
2030.htm.
#C5.
Dlaczego mit, że to nauka i naukowcy generują postęp
ludzkości, na zawsze pozostanie tylko fałszywym "mitem":
W sierpniu 2012 roku wziąłem udział
w angielskojęzycznej dyskusji internetowej
w której jakiś zawodowy naukowiec starej
"oficjalnej nauki ateistycznej" insynuował,
że to naukowcy budują postęp na Ziemi.
(Owa dyskusja była wówczas prowadzona
pod adresami szybko potem zlikwidowanymi
przez jakąś wrogą prawdzie potężną instytuję
opisywaną szerzej w punkcie #A5 mojej strony
totalizm_pl.htm
- stąd była prowadzona pod obecnie już nieistniejącymi adresami
frihost.com/users/Totalizm/blog/vp-140877.html i
frihost.com/users/Totalizm/blog/vp-141547.html.)
Jednak ja mu szybko zdołałem udowodnić na
sprawdzalnym przez każdego materiale dowodowym,
że to wcale NIE opłacani z podatków zawodowi
naukowcy "100% skorumpowanej" oficjalnej nauki
ateistycznej, a wydający własne oszczędności
hobbyści-wynalazcy, są faktycznie tymi co dźwigają
na swoich barkach cały postęp techniczny ludzkości.
Zawodowi naukowcy wkraczają tylko do akcji,
kiedy wszystko jest już gotowe i kiedy daje
się na tym dobrze zarobić. Jeśli zaś już
zawodowi naukowcy dobrowolnie zabierają publicznie
głos w jakiejś sprawie, zawsze czynią to w
taki sposób lub w takiej sprawie, aby nikt
NIE był w stanie sprawdzić na ile mają rację.
#C6.
Jedynym sposobem na naprawienie sytuacji z "nauką"
jest oficjalne ustanowienie co najmnniej jeszcze jednej,
"konkurencyjnej" wobec starej, oraz opartej na drastycznie
odmiennych fundamentach filozoficznych, nowej "nauki totaliztycznej":
Motto:
"Tylko tam gdzie istnieje 'konkurencja' dana absolutna władza
pozbawiona zostaje zdolności do absolutnego 'skorumpowania' się."
Ową palącą już niezbędność ustanowienia
na Ziemi jeszcze jednej, "konkurencyjnej"
wobec starej, oraz opartej na drastycznie
odmiennych fundamentach filozoficznych,
nowej "nauki totaliztycznej" opisałem już
na całym szeregu totaliztycznych stron.
Przykładowo, na niniejszej stronie opisałem
ją w punkcie #C1. Z innych zaś totaliztycznych
stron temat ten omawia np. punkt #A2.6 strony o nazwie
totalizm_pl.htm,
punkty #F1 do #F4 strony
god_istnieje.htm,
oraz jescze kilka innych stron wskazywanych
powyżej na końcu owego punktu #C1. Warto
przy tym zwrócić też uwagę, że taką "konkurencję"
koniecznie musi stwarzać jeszcze jedna "nauka",
czyli jeszcze jedna "instytucja żyjąca z
podatków obywateli" - jako że tylko jeszcze
jedna nauka stałaby na tym samym poziomie
intelektualnym, poznawczym, metodologicznym, itp.,
na jakim stoi owa stara "ateistyczna nauka
ortodoksyjna" dla której konieczne jest
stworzenie konkurencji. Tylko też jeszcze
jedna "nauka" używałaby tych samych narzędzi
i metod naukowych oraz cieszyłaby się
takim samym uznaniem, respektem społecznym,
posłuchem, itp., jakim cieszy się stara
nauka. Wszelkie zaś inne instytucje
obarczone zadniem stworzenia konkurencji
dla "nauki", nawet gdyby była ta armia czy
policja, NIE wypełnią warunku równorzędnego
konkurenta i dlatego z upływem czasu też
zostaną przez starą naukę "zniszczone" -
podobnie jak nauka ta już zdołała zniszczyć
tak potężną i wszechwładną kiedyś "religię".
Część #D:
Budowa i zasadnicze podzespoły urządzeń telekinetyki
wyjaśnione na przykładzie tzw. "telekinetycznych influenzmaschines":
#D1.
Główne podzespoły telekinetycznych influenzmaschines:
W sensie zasady stosowanej w ich działaniu,
telekinetyczne influenzmaschine są faktycznie
urządzeniami złożonymi z trzech wzajemnie
ze sobą współpacujących podzespołów. Omówmy
teraz każdy z owych głównych podzespołów
oddzielnie.
1.
Silnik elektrostatyczny. Jest to pierwszy z głównych
podzespołów telekinetycznych influenzmaschiones.
Silnik ten działa on na zasadzie indukcji
elektrostatycznej. Znaczy, ów silnik stosuje
w działaniu zasady jakie stanowią odwrócenie
zasad używanych albo przez maszynę elektrostatyczną
Töpler'a albo też przez maszynę elektrostatyczną Wimshurst'a.
Jak czytelnik zapewne wie, w elektryczności
zasady dzialania silników i generatorów są
nawzajem odwracalne. To oznacza, że zasady
używane w każdym silniku elektrycznym mogą
być tak odwrócone, że uformują one generator
elektryczności. Także zasady każdego generatora
elektryczności mogą być tak odwrócone, że
stworzą one silnik elektryczny. Owa odwracalność
stosuje się również do zasad działania stosowanych
w maszynach elektrostatycznych Töpler'a i
Wimshurst'a.
2.
Ogniwo telekinetyczne. Jest ono drugim istotnym
podzespołem telekinetycznych influenzmaschine.
Ogniwo to opisana zostało relatywnie dobrze w
punkcie #L1 strony internetowej
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii,
a także na całej odrębnej stronie
fe_cell_pl.htm - o podejściu do budowy ogniwa telekinetycznego.
Ogniwo telekinetyczne generuje darmową
elektryczność jaka jest następnie używana do
podtrzymywania ruchu silnika elektrostatycznego.
3.
Analogowy sterownik prędkości obrotowej tarcz
(dynamo-motor). Jednym z istotnych problemów
generowania elektryczności i poprawnego działania
urzadzeń telekinetyki jest problem utrzymywanie
stałej szybkości obrotowej wirowania dysków (w
Thesta-distatica owa prędność jest utrzymywana
przez cały czas na wartości około 60 obrotów na
minutę). Wszakże od precyzji tej stałej prędkości
zależy częstotliwość prądu jaki jest generowany.
Aby rozwiązać ten problem specjalny analogowy
"sterownik prędkości obrotowej dysków" musi zostać
dobudowany do naszego silnika elektrostatycznego.
Sterownik ten powstaje poprzez mechaniczne połączenie
silnika elektrostatycznego używanego jako główny
podzespół telekinetycznej influenzmaschine, z małym
wirującym wrzecionkiem jakie napędza niewielki
sterujący "dynamo-motor". Ów "dynamo-motor"
posiada "przeciwstawne" połączenie elektryczne
z silnikiem influenzmaschine. Znaczy jest on
podłączony do silnika elektrostatycznego z tzw.
"dodatnim sprzężeniem zwrotnym".
Wszystkie trzy powyższe podzespoły wzięte razem,
znaczy (1) silnik elektrostatyczny, (2) ogniwo
telekinetyczne, oraz (3) sterownik porędnikości
obrotowej tarcz, formują telekinetyczną
influenzmaschinę która nie tylko wytwarza
doskonale widoczny ruch mechaniczny bez
konieczności zasilania ją w jakąkolwiek energię,
ale także generuje znaczny nadmiar darmowej
elektryczności jaka może z niej być odprowadzana
do innych urządzeń w celu ich zasilania w energię
elektryczną.
W tym miejscu należy też zwrócić uwagę na
nazwy przyporządkowane opisywanym tutaj
maszynom telekinetyki. Wszakże zarówno
w literaturze, jak i w internecie, te same maszyny
nazywane są z użyciem aż kilku odmiennych
nazw. Przykładowo Methernitha przyporządkowała
każdej z tych maszyn odrębną nazwę. Stąd nazwy
Thesta-Distatica oraz Testatica
to nazwy owych maszyn używane przez Methernitha.
Z kolei Bela Brosan (a za nim zapewne także Vene)
używał odmiennej nazwy influenz-machines
dla swoich maszyn. Ja powtarzam za nim ową nazwę
dla uhonorowania jego wkładu i osiągnięć. Stąd tej
nazwy ja używam w swoich publikacjach dodając
jedynie słowo "telekinetyczna" (stąd się bierze nazwa
którą ja używam często na tej stronie, mianowicie
telekinetyczna influenzmaschines).
Jeszcze inna grupa badaczy owych maszyn
nazywa je M-L converter. Wielu badaczy
nazywa je po prostu generatorami darmowej energii.
Ja zaś wierzę że naukowo należałoby je nazywać
generalnym terminem "maszyny telekinetyki".
Wszystkie więc powyższe nazwy faktycznie referują
do jednego i tego samego rodzaju maszyn - opisywanych
na niniejszej stronie.
Fot. #D1 (LA4 z [1/5]): "Thesta-Distatica"
ze szwajcarskiej komuny religijnej Methernitha,
czyli dwutarczowa "telekinetyczna influenzmaschine".
Jest ona najbardziej zaawansowanym
urządzeniem darmowej energii
zbudowanym dotychczas na Ziemi, jakie
faktycznie działa i jakie faktycznie generuje
całe zatrzęsienie darmowej energii.
Relatywnie pełny opis tego urządzenia
zaprezentowany został w punkcie #D1
strony internetowej.
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii.
Proszę odnotować, że Methernitha posiada
także dwa mniejsze jednotarczowe urządzenia
działające na podobnej zasadzie, które nazywane
są "Testatica".
(Powyższe zdjęcie pochodzi z
monografii [1/5]
gdzie jest ono pokazane na rysunku LA4.)
* * *
Urządzenie darmowej energii z powyższego
rysunku "Fot. #D1" (albo z rysunku LA4 w
monografii [1/5]), nazywane jest
Thesta-Distatica.
Należy ono do ogólnej kategorii tzw.
"telekinetycznych influenzmaschine".
(Słowo "influenzmaschine" pochodzi
z języka niemieckiego. Oznacza ono
całą klasę maszyn, które w swoim
działaniu wykorzystują zjawisko indukcji
elektrostatycznej, po niemiecku nazywanej
"influenz". (Należy wyraźnie odróżniać
owo zjawisko indukcji od innych zjawisk
które także może być używane w
maszynach elektrycznych. Np. w
generatorze Van de Graaff'a używane
jest tarcie.) Historyczne przykłady
influenzmaschine obejmują m.in.
maszynę Töpler'a z
pojedynczym dyskiem, czy maszynę
Wimshurst'a z dwoma dyskami.
Z kolei "telekinetyczna influenzmaschine"
to bardziej zaawansowana wersja owych
influenzmaschine, jaka dodatkowo
wykorzystuje w swoim działaniu zjawisko
zwane "efektem telekinetycznym". (Znaczy
że działają one na zasadzie technicznie
wyzwalanej telekinezy - na dodatek do
indukcji elektrostatycznej.)
Zasada działania oraz budowa telekinetycznych
influenzmaschine są szczegółowo opisane w
podrozdziale LA2.3 z tomu 10 monografii [1/5].
Zasada ta jest także w skrócie podsumowana
na totaliztycznej stronie internetowej
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii.
Tutaj więc zasada ta nie będzie omawiana.
Wszakże niniejsza strona ma na celu
wyjaśnić jak ją zbudować, a nie jak ona działa.
Telekinetyczna influenzmaschine "Thesta Distatica"
pokazana powyżej zbudowana została przez
Szwajacarską komunę religijną nazywajacą
sama siebie Methernitha. Owa Thesta
Distatica generuje około 3 kW prądu zmiennego
o częstotliwości 50 Hz oraz o napięciu około
600 Volt. Z punktu widzenia użytej w niej zasady
działania, jest ona faktycznie "silnikiem prądu
zmiennego" opartym w działaniu na zasadach
indukcji elektrostatycznej. Ów silnik pracuje
ponieważ darmowa energia elektryczna jest
do niego doprowadzana z tzw. "ogniwa telekinetycznego"
które zostało wbudowane w jego konstrukcję.
(Budowa i działanie takiego "ogniwa telekinetycznego"
streszczone zostały w punkcie #C1 w/w strony
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii,
zaś dokładniej omówione na odrębnej stronie o
fe_cell_pl.htm - o ogniwach telekinetycznych.)
Pierwsze dwie małe takie telekinetyczne
influenzmaschine nazywane "Testatica"
(z pojedyńczym dyskiem, bazujące na
zasadzie działania maszyny Töpler'a)
zbudowane zostały NIE aby generować
darmową elektryczność, a aby wytwarzać
darmowy ruch mechaniczny. Celem ich
konstruktora było łatwo dostrzegalne
zademonstrowanie wszystkim wysoce
sceptycznym ludziom oraz naukowcom
ortodoksyjnym, że ponieważ maszyny te
są w stanie wytwarzać ruch fizyczny bez
żadnego zasilania w energię, stąd faktycznie
one dowodzą że zbudowanie perpetuum
mobile jest rzeczywiście możliwe.
* * *
Zauważ że można zobaczyć powiększenie
każdej fotografii z niniejszej strony internetowej. W tym celu wystarczy zwykle
kliknąć na tą fotografie. Ponadto wiekszość tzw. browserow ktore obecnie
są w użyciu, włączając w to populany "Internet Explorer", pozwala na
załadowanie każdej ilustracji do swojego
własnego komputera, gdzie można jej się do woli przyglądać, gdzie daje się ją
zredukować lub powiększyć, a także gdzie ją można wydrukować za pomocą
posiadanego przez siebie software graficznego.
Jeśli życzysz sobie przesunąć
daną ilustrację (tj. fotografię lub rysunek), znaczy
chcesz przemieścić ją w inne miejsce ekranu
z którego właśnie czytasz jego opis, wówczas
powinieneś uczynić co następuje: (1) kliknąć na
nią aby spowodować pojawienie się tej ilustracji
(zdjęcia lub rysunku) w odrębnym okienku, (2)
zmniejszyć wymiary tego odmiennego okienka
(z danym zdjęciem lub rysunkiem) poprzez "złapanie"
myszą jego prawego-dolnego narożnika i przesunięcie
tego narożnika w górę-lewo aby otrzymać rozmiar
tego odrębnego okienka jaki sobie życzysz mieć
(odnotuj że kiedy raz zmniejszysz już rozmiar
pierwszej takiej ilustracji, wówczas wszelkie następne
kliknięte rysunki pojawią się już w owych zmniejszonych
rozmiarach - chyba że je ponownie powiększysz w
taki sam sposób), a następnie (3) przemieść to
odmienne okienko z ilustracją w miejsce strony internetowej
w którym zechcesz je oglądać. (Aby je przemieścić
złap je myszą za ten niebieski pasek na jego
górnej krawędzi). Odnotuj też, że jeśli przesuniesz
(suwakiem) tekst tej strony kiedy go czytasz, owo
odrębne okienko z dodatkowym rysunkiem nagle
zniknie. Aby je ponownie przywrócić w nowe położenie
strony musisz kliknąć na jego "ikonkę" (nazwę) w
najniższej części ekranu.
Część #E:
Jak się zabrać za zbudowanie telekinetycznej influenzmaschine:
#E1.
Główne stadia rozwojowe telekinetycznej influenzmaschine:
Najprostsza metoda zbudowania telekinetycznej
influenzmaschine sprowadza się najpierw
do stopniowego zbudowania i niezależnego
wytestowania wszystkich trzech jej podstawowych
podzespołów opisanych poprzednio w punkcie
#D1 tej strony. Następnie podzespoły te należy
zintegrować ze sobą tak aby formowały one
całą działającą telekinetyczną influenzmaschine.
Omówmy teraz generalnie na czym polega
zbudowanie i niezależne wytestowanie owych
trzech podstawowych podzespołów tej maszyny:
1.
Zbudowanie "elektrostatycznego silnika prądu
zmiennego". Od tego kroku należy rozpocząć
budowę telekinetycznej influenzmaschine. Taki
"silnik elektrostatyczny prądu zmiennego" musi
działać na zasadzie indukcji elektrostatycznej.
Znaczy, musi on być po prostu odwróceniem zasady
działania albo jednotarczowej maszyny elektrostatycznej
Töpler'a, albo też dwutarczowej maszyny Wimshurst'a.
Faktycznie też taki motor może być zakupiony niemal
w gotowej postaci, jako że wiele krajów, włączając w to
Polskę, oferuje fabrycznie nowe dwutarczowe maszyny
elektrostatyczne Winshurst'a na sprzedaż w swoich
sklepach. Owe już gotowe maszyny wyglądają tak jak
owa pokazana poniżej na rysunku "Fot. #E1" (lub
na rysunku 11 z
monografii [6/2]).
Istnieje jednak z nimi pewien problem. Mianowicie
dostępne na rynku maszyny, tj. maszyna Töpler'a
i maszyna Wimshurst'a, pracują jako generatory
elektrostatyczne. Znaczy produkują one elektryczność,
podczas gdy konsumują moc mechaniczną. Aby więc
przemienić je w silniki na indukcję elektrostatyczną,
koniecznym jest odwrócenie ich zasady działania.
Stąd muszą one wówczas być w stanie wyprodukować
ruch mechaniczny, jeśli do ich kondensatorów
dostarczy się prąd zmienny 50 Hz (z sieci). Ponadto,
aby potem mogły one pracować efektywnie jako
telekinetyczne infuenzmaschine, muszą one spełniać
cały szereg wymogów konstrukcyjnych. Przykładowo,
ze względów praktycznych dobrze jest aby szybkość
obrotowa tarcz tej maszyny wynosła 60 obr/min. Taką
bowiem szybkością łatwo jest potem eksperymentalnie
sterować, jako że jej szybkość sprowadza się do 1 obrotu
tarczy na każdą sekundę. Z kolei aby maszyna ta generowała
prąd zmienny o częstotliwości 50 Hz dla Europy (lub 60
Hz dla Ameryki), liczba elektrod na jej tarczy musi być
równa lokalnej częstości prądu (tj. w Europie ta maszyna
powinna mieć 50 elektrod, zaś w Amerykach - 60
elektrod). W ten sposób liczba elektrod na jej tarczach
pomnożona przez szybkość obrotową tych tarcz np.
dla Europy daje 50 impulsów na sekundę. Dlatego,
chociaż dobrze jest posiadać pod ręką zakupioną
maszynę np. Töpler'a albo Wimshurst'a jako model
do eksperymentowania i do projektowania, niemniej
dla zbudowania telekinetycznej influenzmaschine
najlepiej skonstruować swój własny zupełnie nowy
"silnik elektrostatyczny", zaczynając jego konstrukcję
od samych podstaw.
2.
Zbudowanie ogniwa telekinetycznego.
Kiedy już posiądziemy taki działający "silnik
elektrostatyczny na prąd zmienny", musimy użyć
jedną jego szczotkę (głowicę) jako "pulser" dla ogniwa
telekinetycznego. Znaczy, że musimy wyłapywać
impulsy elektryczne jakie ów silnik generuje, za
pomocą szczotki (głowicy) oznaczonej "ho" na
rysunkach "Fot. #D2" i "Fot. #D3" ze strony
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii
(tj. na rysunkach LA5 i LA6 z monografii [1/5]).
Potem musimy dostarczać owe impulsy na
wejście do oddzielnego ogniwa telekinetycznego
jakie wbudujemy w naszą maszynę. Owe impulsy
spowodują zadziałanie tego ogniwa telekinetycznego.
Stąd będziemy wówczas mogli dostarczyć wydatek
z owego ogniwa telekinetycznego z powrotem do
kondensatorów owego silnika. W ten sposób
otrzymamy podwójne działanie wynikowego urządzenia,
składającego się z silnika elektrostatycznego oraz
z ogniwa telekinetycznego. W tym działaniu obroty
silnika generują impulsy elektryczne jakie podtrzymują
działanie ogniwa telekinetycznego, podczas gdy ogniwo
telekinetyczne generuje elektryczność jaka podtrzymuje
obroty silnika elektrostatycznego. Stąd wynikowe urządzenie
działa dokładnie w ten sam sposób jak działa słynna
"Thesta-Distatica" pokazana uprzednio na rysunku
"Fot. #D1" (tj. rysunku LA4 z monografii [1/5]).
(To zaś praktycznie oznacza, że opisy jakie tutaj
prezentuję są również opisami sposobu budowania
"Thesta-Distatica" posiadanej przez komunę religijną
"Methernitha".) Nasze urządzenie produkowało więc
będzie niewielki choć dobrze widoczny "wieczysty
ruch mechaniczny" (podobnie jak słynne urządzenia
"perpetum motion"), plus ogromną ilość darmowej
elektryczności, jakiej nadmiar będzie się nadawał
do wykorzystania w formie darmowych zasilaczy
energii elektrycznej.
3.
Zbudowanie analogowego sterownika prędności obu tarcz.
Jeśli zbudujemy telekinetyczną influenzmaschine która
nie posiada takiego sterownika, wówczas jej obroty
(a stąd i częstotliwość wytwarzanego przez nią prądu
elektrycznego) będą eratyczne i silnie zależane od
warunków zewnętrznych. Przykładowo, w suche ciepłe
dni będzie ona obracała się szybko, w inne zaś wolno.
Dlatego do obwodów elektrycznych owej maszyny należy
dodać niewielką jakby "prądniczkę" (dynamo-motor) która
będzie również pracowała jako silnik elektryczny. Prądniczkę
tą należy sprzegnąć paskiem z obrotami tarcz tej maszyny.
Z kolei wytwarzany przez nią prąd należy podłączyć do
prądu generowanego przez maszynę na zasadzie tzw.
"przeciwstawnyej" (tj. z tzw. "dodatnim sprzężeniem zwrotnym").
Kiedy więc warunki zewnętrzne spowodują że tarcze
tej maszyny będą się obracały zbyt wolno aby generować
prąd o częstotliwości 50 Hz, wówczas ów "dynamo-motor"
zacznie działać jako "motor" i "podpędzi" obroty tarcz
do wymaganej prędkości. Jeśli zaś warunki zewnętrzne
spowodują że tarcze tej maszyny będą się obracały
zbyt szybko aby generować wymagany prąd o częstotliwości
50 Hz, wówczas ów "dynamo-motor" zacznie działać jako
"dynamo", czyli zacznie konsumować ruch mechaniczny
i produkować prąd elektryczny. To zaś "wyhamuje" obroty
tarcz do wymaganej prędkości.
Fot. #E1 (9 z [6/2p]): Maszyna elektrostatyczna
Wimshursta. Stanowi ona punkt startowy
do rozpoczęcia budowy telekinetycznych
infuenzmaschiones, czyli budowy urządzeń
telekinetyki których pierwsze pracujące
prototypy już zbudowane zostały na ziemi.
W 1989 roku skompletowalem relatywnie szerokie
badania tzw. "urządzeń darmowej energii".
Urządzenia te wykorzystują zjawisko będące
odwrotnością tarcia do generowania darmowej
elektryczności. W taki sam sposób jak tarcie
spontanicznie zamienia ruch na ciepło, również
urządzenia darmowej energii spontanicznie
zamieniają energię cieplną zawartą w swoim
otoczeniu na ruch elektronów w przewodniku.
Stąd ochładzają one swoje otoczenie, podczas
gdy równocześnie generują one elektryczność
dosłownie za darmo - znaczy bez potrzeby
zasilania ich w jakiekolwiek paliwo lub w jakąkolwiek
inną formę energii. Ja sam wynalazłem moje
własne urządzenie darmowej energii, które w
tomie 10 monografii [1/5] opisane jest pod
nazwą "bateria telekinetyczna". Zasada użyta
w działaniu owej baterii telekinetycznej wyjaśniona
została na moich stronach internetowych o
"darmowej energii"
dostępnych poprzez "Menu 2" i "Menu 4" z
tej strony. Ponadto rozpracowałem wówczas
również zasadę działania całej odmiennej
klasy urządzeń darmowej energii, jakie noszą
ogólną nazwę "telekinetycznych influenzmaschine"
(dla przykładu, słynna "Thesta-Distatica" ze
Szwajcarii, która w chwili obecnej jest najbardziej
doskonała ze wszystkich urządzeń darmowej
energii zbudowanych na naszej planecie, należy
właśnie do klasy telekinetycznych influenzmaschine).
Potem zdecydowałem się zbudować owe urządzenia.
Niestety, zaraz po tym jak ukończyłem wykonywanie
ich szczegółowych konstrukcji i zakupiłem podzespoły,
przez ogromnie dziwny "zbieg okoliczności" w 1990
roku straciłem pracę wykładowcy uniwersyteckiego.
Tamta strata pracy wykładowcy uniwersyteckiego
uczyniła zupełnie niemożliwym skompletowanie
któregokolwiek z urządzeń darmowej energii jakie
wynalazłem. Wszakże, w tak przykrej sytuacji,
znalezienie następnej pracy oraz przeżycie stało
się moim najważniejszym zadaniem. Ironicznie,
ci sami administratorzy nauki którzy ubliżali
moim badaniom i aktywnie powstrzymywali
mnie przed zbudowaniem moich urządzeń
darmowej energii, już wkrótce mogą doświadczyć
borykania się z zaciemnieniami prądu i z brakami
energii, jako ze Nowa Zelandia właśnie zbliża
się do kryzysu energetycznego.
Powyższa fotografia pokazuje mnie kiedy trzymam
w ręku fabrycznie nową maszynę elektrostatyczną
Wimshursta, która jest głównym podzespołem dla
konstruowania telekinetycznych influenzmaschine.
Tuż zaś za moimi plecami, na wysokosci moich
łopatek, zgrupowanie budynków kampusu uniwersytetu
jest widoczne w którym wówczas pracowałem. Kiedyś miałem
nadzieję że zbuduję tam telekinetyczną influenzmaschine -
niestety w 1990 roku straciłem tam pracę wykładowcy
zanim zdołałem osiągnąć ten cel. Trochę dalej na
horyzoncie widać sztożkowe wzgórze - jest to słynna
"Saddle Hill" w której wnętrzu ma się znajdować jaskinia
w jakiej niemal na stałe podobno rezyduje wehikuł UFO
(po szersze opisy tego wzgórza i związanych z nim
maoryskich legend - patrz punkt #F2 na stronie o nazwie
newzealand_pl.htm).
Proszę odnotować, że zasady działania i konstrukcja
baterii telekinetycznych mojego wynalazku, a także
telekinetycznych influenzmaschine (znaczy jeszcze
jednej klasy urządzeń darmowej energii do której to
klasy należy słynna Thesta-Distatica ze Szwajcarii),
jest omówione szczegółowo na mojej odmiennej
stronie internetowej jaka, między innymi, może
być oglądana pod nazwą
darmowa energia
z "Menu 2" i "Menu 3".
#E2.
W chwili podejmowania decyzji o rozpoczęciu budowy telekinetycznej influenzmaschine
warto wiedzieć że zbudowanie tego urządzenia jest "najtrudniejszym technicznym zadaniem świata",
chociaż jednocześnie zadaniem wykonalnym samotnie przez pojedynczego ambitnego hobbystę:
Podjęcie budowy telekinetycznej influenzmaschine
jest ogromnie ambitnym zadaniem. Faktycznie
w dzisiejszej sytuacji na Ziemi jest to najtrudniejsze
zadanie na świecie. Wszakże aby osiągnąć w nim
sukces, należy pokonać cały szereg najróżniejszych
poważnych przeszkód. Przykładowo, w sobie samym
należy pokonać rodzaj przekleństwa obecnej cywilizacji,
jakim jest zwyczaj siedzenia na swojej tylnej części,
oglądania telewizji, zajadania kanapek, oraz NIE
czynienia niczego dla poprawy sytuacji swojej i innych.
W sobie samym należy też pokonać wpojone nam
przez ludzką naukę i edukację filozoficznie błędne
przekonanie że takich urządzeń wcale NIE da się zbudować.
Trzeba też pokonać standardowe nawyki myślowe
i zacząć myśleć w sposób po angielsku nazywany
"lateral thinking". Na dodatek to tego wszystkiego,
budowę owej maszyny trzeba realizować z właściwych
pobudek moralnych, opisanych w części #K tej
strony, które muszą być nastawione na faktyczne
dobro naszej cywilizacji, oraz zamanifestowane
poprzez unikanie utrzymywania czegokolwiek w tajemnicy.
Wszystko to zaś trzeba uzypełniać zdrowym rozsądkiem,
doskonałą i szeroką wiedzą, oraz umiejętnością
samodzielnego znajdowania potrzebnej nam informacji.
Jedynym sprzyjającym faktem w tej budowie, jest
że telekinetyczne influenzmaschine dają się zbudować
samotnie przez indywidualnego hobbystę w typowo
wyposażonym domowym warsztacie lub garażu.
Wcale NIE trzeba więc dla ich zbudowania dużego
zespołu rozwojowego czy drogo wyposażonego
laboratorium. Ponadto sprzyjającym faktem jest
też że
Bóg
jest szczególnie zainteresowany rozwojem tego
urządzenia i będzie uważnie nadzorował każdy
nasz krok na drodze do jego zrealizowania.
Faktycznie też podejmując budowę tej maszyny
stajemy się automatycznie budowniczymi
sponsorowanymi bezpośrednio przez samego Boga.
Ponieważ zbudowanie tej maszyny jest faktycznie
najtrudniejszym zadaniem świata wykonalnym
przez pojedyńczą osobę, na próbach zbudowania
tego urządzenia "połamali sobie zęby" rozliczni
próbujący. Tylko na tej stronie w punkcie #J2
wyjaśniłem, że klęskę w próbach zbudowania takiej
maszyny poniósł sam Paul Baumann ze swoim
dużym zespołem (i to na przekór że mieli oni do wglądu
trzy działające prototypy takich maszyn), a prawdopodobnie
nawet sam Nitschel działający pod szyldem "Vene"
(i to na przekór że uprzednio zbudował on aż trzy
takie maszyny). Ja wiem o kilku dalszych osobach
które poniosły klęski w próbach zbudowania
telekinetycznej influenzmaschine, jednak NIE
ma potrzeby aby ich wszystkich tutaj wskazywać.
Fot. #E2: Jeden z całego szeregu prototypów
maszyn budowanych w różnych krajach świata,
które usiłowały zduplikować konstrukcję telekinetycznej
influenzmaschine zwanej "Thesta-Distatica" a zbudowanę
przez szwajcarską komunę religijną Methernitha.
Powyższa dwutarczowa "telekinetyczna influenzmaschine"
była budowana przez grupę zwaną "Vene" z
najbliższego do Methernitha miasteczka
Thun. Podobnie jednak jak wiele innych
prób tego rodzaju, powyższa maszyna nigdy nie
zadziałała. Znawcy przedmiotu by stwierdzili,
że najwyraźniej budowniczemu tej maszyny
zabrakło ekspertyzy technicznej i mocy
wykonawczej dostępnych zespołowi
rozwojowemu z Methertnitha. Ja natomiast
bym stwierdził, że z powodów opisanych
w punkcie #K1 poniżej,
Bóg
zwyczajnie NIE dopuścił aby maszyna ta została
zbudowana bez uprzedniego spełnienia warunków
wyjaśnionych w punkcie #K2 tej strony. Wszakże
nawet zespół rozwojowy Methernithy poniósł klęskę
w swoich wysiłkach zbudowania czwartej (gigantycznej)
wersji technicznej swoich telekinetycznych influenzmaschines -
i to na przekór że miał do swojej dyspozycji całą tą
ekspertyzę techniczną oraz trzy uprzednio zbudowane
i działające prototypy owych maszyn.
Część #F:
Zbudowanie "elektrostatycznego silnika na prąd zmienny"
czyli uzyskanie pierwszego podstawowego podzespołu
telekinetycznej influenzmaschine:
#F1.
Zbudowanie odwracalnej wersji maszyny
elektrostatycznej zwanej "modelem Dra Pająka":
Jak to wyjaśniłem w punkcie #J3 tej strony,
w 1990 roku - czyli w czasach kiedy ciągle
miałem jeszcze pracę wykładowcy uniwersyteckiego,
zupełnie na poważnie przygotowywałem
wówczas podjęcie w Nowej Zelandii seryjnej
produkcji opisywanych tutaj telekinetycznych
influenzmaschine. Wszakże wiedziałem wówczas
już dokładnie jaka jest zasada działania owych
telekinetycznych influenzmaschine. Na
universytecie miałem też dostęp do urządzeń
pomiarowych i do laboratorium badawczego
w których zamierzałem zmontować razem
i dopracować w szczegółach prototyp
produkcyjny owej potrzebnej ludzkości
maszyny. Chociaż więc po mojej
utracie w 1990 roku pracy wykładowcy owego uniwersytetu
zmuszony zostałem zrezygnować z tamtych
planów, plany te nadal istnieją i nadal ich
najważniejsze szczegóły jestem teraz w stanie
zrekonstruować i opublikować. Ponieważ
zaś były one realistyczne, wykonalne przez
niemal każdego, oraz naukowo zoptymalizowane
pod względem łatwości ich urzeczywistnienia,
każdy kto nosi się z zamiarem zbudowania
tej maszyny ma największą szansę sukcesu
jeśli będzie postępował zgodnie z tamtymi
moimi planami. Dlatego postulując tutaj
zbudowanie "elektrostatycznego silnika na
prąd zmienny" w ramach pierwszej fazy budowy
telekinetycznej influenzmaschine, faktycznie
nawracam do tamtych swoich starych planów
i wyjaśniam tutaj ich szczegóły.
Zbudowanie "elektrostatycznego silnika na prąd
zmienny" w ramach pierwszej fazy budowy
telekinetycznej influenzmaschine faktycznie
sprowadza się do wykonania tzw. "modelu
Dra Pająka" maszyny elektrostatycznej. (Nazwa
tego modelu wywodzi się z czasów kiedy negocjowałem
podjęcie jego seryjnej produkcji z fabryką w Nysie.
Inżynierowie owej fabryki jego dokumentację i opisy
nazywali wówczas właśnie "modelem Dra Pająka".
Potem ta nazwa do niego już przylgnęła i była
używana w moich dalszych publikacjach.) Model
ten zaprojektowałem jeszcze w 1990 roku na uniwersytecie,
w czasach kiedy zabierałem się za podjęcie
budowy telekinetycznej influenzmaschine.
Esencja owego "modelu Dra Pająka"
sprowadza się do tego, że stanowił on odwracalną
wersję maszyny elektrostatycznej, która
została tak zaprojektowana, aby mogła pracować
zarówno jako elektrostatyczny generator elektryczności
(czyli jako maszyna elektrostatyczna) jak również jako
silnik elektrostatyczny (tj. jako podstawowy podzespół
telekinetycznych influenzmaschines). Mianowicie,
ów "model Dra Pająka" miał w sobie wszystkie elementy
zarówno maszyn elektrostatycznych, jak i silników
elektrostatycznych. Dlatego był bardzo łatwy do
testowania i do dopracowywania jego szczegółów.
Kiedy miał on pracować jako maszyna elektrostatyczna,
jego tarcza napędzana była ręcznie krobką,
podczas gdy generowany przez niego
ładunek elektryczny mógł być zbierany z jego
terminala wyjściowego. Aby zaś przetransformować
go w silnik elektrostatyczny, wystarczyło zdjąć pasek
który łączył jego korbkę z tarczą, dostarczyć
prąd elektryczny do jego terminala wyjściowego,
oraz zakręcić wstępnie jedną z jego tarcz. Jego
tarcze następnie obracały się już same napędzane
dostarczanym do niego prądem elektrycznym.
Ów "model Dra Pająka" stanowił więc już gotowy
pozespół bazowy dla telekinetycznej influenzmaschine.
Moim planem było wówczas, że zlecę polskiej
fabryce maszyn elektrostatycznych w Nysie
seryjną produkcję owego "modelu Dra Pająka".
(W owym czasie adres tamtej fabryki był jak
następuje: Fabryka Pomocy Naukowych w Nysie,
ul. Słowiańska 43, 48 300 Nysa, Poland; Tel: 2491.)
Po zaimportowaniu zaś do Nowej Zelandii serii
maszyn owego "modelu Dra Pająka" domontuję
do nich jedynie "baterię telekinetyczną" i "sterownik
prędkości tarcz", oraz zintegruję wszystkie części
w jedną pracującą całość. Otrzymane zaś w ten
sposób telekinetyczne influenzmaschines będę
upowszechniał (sprzedawał) po świecie jako gotowe
telekinetyczne generatory darmowej energii.
W ramach realizacji owego planu zdołałem nawet
przekonać ówczesną dyrekcję fabryki w Nysie
do podjęcia seryjnej produkcji "modelu Dra Pająka".
Niestety, moja następna utrata pracy na
uniwersytecie, bezrobocie, oraz konieczność
tułaczki po świecie "za chlebem" zrujnowały tamte plany.
"Model Dra Pająka" jest opisany relatywnie dobrze
w podrozdziale 5.4 z polskojęzycznej
monografii [6/2p].
Jest on także zaprezentowany w podrozdziale
LA2.3.4 z tomu 10
monografii [1/5] -
tyle że w owej [1/5] NIE jest on już nazywany
"modelem Dra Pająka".
Ponieważ jednak czytelnik może nie mieć dostępu
do monografii [6/2p] czy [1/5] i do tamtych opisów, skrótowo
wyjaśnię jego budowę i działanie na niniejszej stronie.
Jedyne więc co czytelnik musi uczynić aby zrealizować
pierwszy etap budowy telekientycznej influenzmaschine
(czyli aby zbudować "silnik elekrostatyczny na
prąd zmienny") to zbudować sobie taki "model
dra Pająka".
#F2.
Najważniejsze szczegóły konstrukcyjne odwracalnej wersji
maszyny elektrostatycznej zwanej "modelem Dra Pająka",
wraz z uzasadnienieniami takiego a nie innego ich zaprojektowania:
Zanim też się przystąpi do realizacji tego projektu najpierw wykonać należy pełną dokumentację konstrukcyjną tej maszyny i upewnić się, że pod względem wymiarowym i działaniowym wszystko jest sprawdzone i poprawne. W dokumentacji tej przewidzieć i rozrysować powinno się współdziałanie, położenie, wymiary, konstrukcję, sposób zamontowania, oraz sposób późniejszego regulowania i udoskonalania wszelkich elementów konstrukcyjnych jakie wymagane będą w budowanym przez siebie telekinetycznym agregacie prądotwórczym. Szczególnie dobrze w dokumentacji tej powinno się rozpracować następujące aspekty:
5A. Konstrukcję, wymiary i wzajemne rozmieszczenie wszystkich części budowanego ageregatu. Przykładowo dla ułatwienia późniejszych udoskonaleń obie tarcze agregatu powinny posiadać co najmniej średnicę 55 cm, tj. nie mniejszą niż średnica tarcz w Thesta-Distatica (w maszynie Wimshursta V5 43 posiadają one tylko średnicę 250 mm). Zasada jest przy tym, że im większa jest maszyna i jej tarcze, tym łatwiej przyjdzie potem wprowadzać do niej poprawki i udoskonalenia. Jednak po przekroczeniu przez średnice tarcz wartości około 1 m, maszyna staje się już zbyt ciężka i nieporęczna.
5B. Przy budowie maszyny z dwoma tarczami - wymuszanie przeciwbieżnego ruchu obu tarcz. Wymuszenie to najlepiej uzyskać przez pojedyńczy pasek który jednocześnie napędza wrzecionko (Ts) - jak to pokazano na rysunku K5 (e). Pamiętać przy tym należy o mechaniźmie napinania tego pasa. Ponadto rekomendowałbym, aby wrzecionko (Ts) umieszczone było ponad obu tarczami, nie zaś poniżej nich - jak to ma miejsce w Thesta-Distatica. Powodem jest, że w dalszych etapach prac rozwojowych wrzecionko to, oraz współpracujący z nim dynamo-motor (Dm) wymagały będą najróżniejszych przeróbek i udoskonaleń, a także nieustannego regulowania. Stąd powinien istnieć łatwy dostęp do wrzecionka i dynamo-motoru, tak aby nie było konieczne odmontowywanie obu tarcz za każdym razem kiedy trzeba dostać się do wrzecionka. (W Thesta-Distatica dostęp ten jest bardzo utrudniony.) Z kolei umieszczenie wrzecionka u góry agregatu nakłada wymóg aby głowica (ho) oraz np. magnesy (Mo) i (M) znajdowały się u dołu tarcz.
Wrzecionko (Ts) będzie utrzymywało 6 lub 8 magnesów, współpracujących z elektrodami obu tarcz oraz z dynamo-motorem. Stąd obroty tego wrzecionka powinny zostać tak dobrane, aby umożliwiały one współpracę indywidualnych magnesów z indywidualnymi elektrodami. To zaś oznacza, że przełożenie prędkości pomiędzy wirującymi tarczami i wrzecionkiem powinno być odpowiednio 1:8 albo też 1:6. Gotowe rozwiązanie dla tego wrzecionka oraz współpracującego z nim dynamo-motoru uzyskać można ze starych motocykli, np. WFM. (Ich dynamo budowane było wszakże jako wirująca tarcza z ośmioma magnesami współpracująca z cewkami dynama.)
5C. Napęd i rozruch tarcz. Podczas prób, tarcze często będą musiały być napędzane. Należy więc przewidzieć i rozwiązać sposób tego napędzania - albo za pomocą korbki, albo małego silniczka elektrycznego (zasilanego z sieci). W przypadku rozwiązania z korbką, napęd przykładowo podawany może być tylko na przednią tarczę za pośrednictwem pojedyńczego (zrzucalnego) paska i korbki. Korbka zaopatrzona powinna być w balast przeciwwagowy, jaki zabezpieczy jej wyważone wirowanie inercyjne po zaprzestaniu jej napędzania ręką. Z przedniej tarczy na tylną napęd ten przekazywany będzie za pośrednictwem przeciwbieżnej przekładni pasowej opisanej już w punkcie 5B.
5D. Zasadę minimalizowania oporów ruchu poprzez zastosowanie łożysk kulkowych (tj. zamiast łożysk ślizgowych stosowanych w tradycyjnych maszynie Wimshursta, np. maszynie V5 43). Na łożyskach tych powinny być osadzone wszystkie części wirujące (tj. obie tarcze, wrzecionko (Ts), koła pasowe, oraz ewentualna korbka). Rozwiązania techniczne i gotowe podzespoły jakie tu mogą zostać użyte daje się łatwo podpatrzeć i zaadoptować z konstrukcji rowerów.
5E. Liczbę elektrod (e). Liczba ta powinna być podzielna przez 8 (tj. przez ilość pozycji kątowych głowic), zaś po pomnożeniu jej przez szybkość obrotową tarcz (n) powinna dać częstotliwść roboczą baterii telekinetycznej (R) wbudowanej w tą maszynę, równą częstotliwości prądu z sieci, tj. f=e•n=50 [Hz]. Stąd dla średnicy obu tarcz d=55 cm (najłatwiej i najbezpieczniej wykonywanych z przeźroczystego pleksiglasu), najlepiej aby uzyskały one po 48 drabinkowatych elektrod rozmieszczonych równomiernie na ich obwodzie (zamiast po 30 elektrod istniejących w maszynie V5 43). Każda z tych elektrod posiadałaby wtedy długość około 190 mm. Knoby stykowe (w kształcie pinesek) osadzone powinny być po wewnętrznej, osiowej stronie elektrod (a nie jak w V5 43 po ich zewnętrznej stronie).
5F. Bezpieczeństwo eksperymentującego i obserwatorów. Już na etapie projektowania należy zwrócić uwagę, aby budowana maszyna była bezpieczna podczas eksperymentowania. Należy wszakże pamiętać, że wytwarzane na niej napięcie czasami przekroczy 700 Volt, przy mocy około 3 kW. To zaś oznacza, że jest ona w stanie zabić nieostrożnego dotykalskiego. Wszystkie przewody i podzespoły na jakich panowało będzie owo napięcie powinny więc być starannie zaizolowywane od zewnątrz i zabezpieczone przed przypadkowym dotknięciem. Ponadto bezpieczniki przeciążeniowe powinny zabezpieczać przed zwarciem. Problem jest też z tubą w jakiej panuje próżnia i wypełniona jest trującą rtęcią. W dotychczasowej konstrukcji łatwo spowodować jej pęknięcie i rozprysk rtęci. Wszakże w szwajcarskiej Thesta-Distatica tuba ta umieszczona jest na górze maszyny, co czyni ją szczególnie podatną na przypadkowe uderzenie. Aczkolwiek jest to spektakularne umieszczenie i zapewne w wersjach tej maszyny przeznaczonych na rynek migotliwe jarzenie się tej tuby będzie dodawało maszynie atrakcyjności, jednak w wersji przeznaczonej do eksperymentowania sugerowałbym aby tubę schować w środku płyty podstawowej i dobrze osłonić przed przypadkowym stłuczeniem. Oczywiste powinny być też takie "dodatki bezpieczeństwa", jak uchwyty do łatwego przenoszenia maszyny, pokrywy osłaniające, zamek/stacyjka zabezpieczające przed przypadkowym uruchomieniem przez dzieci, itp.
5G. Dodatkowe nieruchome płyty uchwytowe i półki z pleksiglasu wprowadzone z obu stron tarcz. Umożliwiają one późniejsze montowanie głowic indukujących, grzebieni zbierających, przewodów doprowadzających, itp.
(a) (b) (c)
Rys. #F1abc (LA5 z [1/5]): Wygląd
dwutarczowej telekinetycznej influenzmaschine,
podobnej do "Thesta-Distatica" z
Methernitha, pokazanej w trzech
odmiennych wydokach. Mianowicie
maszyna ta pokazana tutaj jest (a)
w widoku z przodu, (b) w widoku z boku,
oraz (c) w widoku z tyłu. Tzw. "model Dra
Pająka" był projektowany w taki sposób
aby po ukończeniu wszystkich faz budowy
telekinetycznej influenzmaschine uzyskana
została maszyna bardzo podobna do
tej pokazanej powyżej.
(Kliknij na którykolwiek powyższy rysunek
aby zobaczyć go w powiększeniu, albo aby
przemieścić go w inne miejsce ekranu.)
Rys. #F1a (góra):
Wygląd telekinetycznej influenzmaschine
oglądanej od przodu. Na rysunku zaznaczono
symbolami poszczególne podzespoły istotne
dla jej zadziałania.
Rys. #F1b (środek):
Wygląd telekinetycznej influenzmaschine
oglądanej z jej lewego boku. Na tym rysunku
też zaznaczono symbolami poszczególne
podzespoły istotne dla jej zadziałania.
Rys. #F1c (dół):
Wygląd telekinetycznej influenzmaschine
oglądanej od tyłu. Na tym rysunku
też zaznaczono symbolami poszczególne
podzespoły istotne dla jej zadziałania.
* * *
Rys. #F2 (LA5c z [1/5]): Struktura nośna (rama) telekinetycznej influenzmaschine.
Do owej ramy wszystkie podzespoły influenzmaschine są potem montowane.
(Kliknij na powyższy rysunek aby zobaczyć go w powiększeniu, albo aby przemieścić go w inne miejsce ekranu.)
Część #G:
Zbudowanie "baterii telekinetycznej"
czyli uzyskanie drugiego podstawowego
podzespołu telekinetycznej influenzmaschine:
#G1.
Jak zbudować "baterię telekinetyczną":
"Bateria telekinetyczna" jest owym podzespołem
telekinetycznej influenzmaschine, który generuje
elektryczność z wydajnością ponad 100%.
Kiedyś na świecie były już produkowane
fabrycznie prymitywne wersje tego ogniwa.
Nazywano je "radiami kryształkowymi" - po
szczegóły patrz opisy ze strony
fe_cell_pl.htm - o podejściu do budowy ogniwa telekinetycznego.
Jak zbudować "baterię telekinetyczą" opisane
zostało relatywnie dobrze w podrozdziale LA2.4.2
z tomu 10
monografii [1/5],
a także na odrębnej stronie internetowej
fe_cell_pl.htm - o podejściu do budowy ogniwa telekinetycznego.
Jedyne więc co czytelnik musi uczynić aby
zrealizować również i niniejszy drugi etap
budowy telekienetycznej influenzmaschine
(czyli aby zbudować "baterię telekinetyczną")
to zbudować sobie i wytestować owo urządzenie.
Kiedy "baterię telekinetyczną" zintegruje się z
opisanym poprzednio "silnikim elektrostatycznym"
faktycznie otrzyma się już zgrubnie działającą
telekinetyczną infuenzmaschine. Tyle że jej
praca będzie raczej eratyczna i wysoce zależna
od warunków zewnętrznych. Aby jej pracę uczynić
niezawodną i powtarzalną, konieczne jest dodanie
"sterownika obrotów tarcz" opisanego w następnej
części.
Część #H:
Zbudowanie "sterownika szybkości obrotowej tarcz"
czyli uzyskanie trzeciego i ostatniego podstawowego
podzespołu telekinetycznej influenzmaschine:
#H1.
Jak zbudować "sterownik szybkości obrotowej tarcz":
Jedyna funkcja "sterownika szybkości obrotowej
tarcz" polega na utrzymywaniu stałej prędkości
obrotowej tarczy (lub tarcz) całej maszyny zawsze
na tej samej wartości 60 obrotów na minutę
(albo 1 obrót na sekundę).
Jak zbudować "sterownik szybkości obrotowej
tarcz" opisane zostało relatywnie dobrze w
podrozdziale LA2.3.3 z tomu 10
monografii [1/5],
a także zgrudnie podsumowane na odrębnej
stronie interrnetowej
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii.
Jedyne więc co czytelnik musi uczynić aby
zrealizować również ten trzeci i ostatni etap
budowy telekienetycznej influenzmaschine
(czyli aby zbudować "sterownik szybkości obrotowej tarcz")
to zbudować sobie, wytestować owo urządzenie,
oraz potem zintegrować je z pozostałymi
zespołami telekinetycznej influenzmaschine.
Rys. #H1 (LA5d z [1/5]): Schemat kinematyczny influenzmaschine.
Zilustrowano podzespoły dokonujące ruchu obrotowego,
tj. tarcze przednią (dc) i tylną (dg), przednie (Pc) i tylne
(Pg) koła pasowe obu tarcz, pas (B), oraz wrzecionko
(Ts) dla "sterownika szybkości obrotowej tarcz" z jego
dwoma kołami pasowymi - ułożyskowanym (Pb) i
zaklinowanym (Pr). Zauważ że oś obrotu wrzecionka
(Ts) leży w płaszczyźnie prostopadłej do osi obrotu tarcz
szklanych (dc) i (dg). Owo wszecionko (Ts) jest praktycznie
wirującym podzespołem "dynamo-motoru" który steruje
pracą tej maszyny.
(Kliknij na powyższy rysunek aby zobaczyć go w powiększeniu, albo aby przemieścić go w inne miejsce ekranu.)
Część #I:
Fakty które jednoznacznie dowodzą że urządzenia telekinetyki mimo wszystko
da się zbudować - czyli filozoficzne podstawy działania urządzeń telekinetyki:
#I1.
Dzisiejsze "naukowe prawa" jakoby rządzące
energią, są jak ostrzeżenia średniowiecznej
inkwizycji na temat podróży do krańców świata:
Motto:
"Poprzez sformułowanie 'praw' które jakoby rządzą energią,
jednak bez uprzedniego wypracowania 'definicji' energii,
dzisiejsza nauka ludzka wprowadziła sama siebie w rodzaj
'pułapki światopoglądowej' która zamyka przed ludzkością
dostęp do nieograniczonych źródeł energii oferowanych nam
przez atrybuty naturalnych programów zwanych 'energia'."
Aczkolwiek może to nas ogromnie szokować,
tzw. "prawa" które według dzisiejszej nauki
jakoby rządzą energią, są równie absurdalne
jak ostrzeżenia mnichów z okresu wczesnego
średniowiecza na temat podróżowania do krańców
świata i wpadania tam w przepaść wprost do
"piekła". Wszakże prawa te zostały sformułowane
zanim nauka zdołała wypracować wiedzę czym
właściwie jest owa "energia". Nie mając zaś
pojęcia czym naprawdę jest energia, nauka
nie posiadała ani podstawy logicznej ani też
wymaganych danych aby odkryć prawdziwe
prawa które rządzą ową energią. Z kolei błędne
założenie naukowców że "prawa" które dawniej
już opracowała są jakoby
poprawne, uniemożliwiają nauce ustalenie czym
naprawdę jest owa "energia" i jakie prawa naprawdę
nią rządzą. W rezultacie w sprawach energii oficjalna
nauka ziemska wprowadziła się w sytuację
"psa starającego się ugryść własny ogon", czyli
w rodzaj "pułapki światopoglądowej" niemal bez
wyjścia. W niniejszym punkcie postaram się
uzasadnić powyższe ustalenia.
Problem ze średniowiecznymi mnichami np. obsługującymi
inkwizycję polegał na tym że wydawali oni werdykty
i ostrzeżenia wyłącznie na bazie swojej własnej
wyobraźni, zamiast na bazie naukowo ustalonych
faktów. Przykładowo, mnisi ci NIE mieli najmniejszego
pojęcia na temat kształtu Ziemi. Niemniej wypowiadali
definitywne i autorytatywne sądy na temat podróży do
krańców świata. Nie znając zaś definicji Ziemi która
m.in. oddawałaby właściwy kształt naszej planety,
mnisi ci wyobrażali sobie że świat jest płaski
jak placek, zaś na swoich krańcach kończy się
przepaścią wiodącą wprost do piekła. Zgodnie
więc z ichnimi stwierdzeniami, każdy kto w średniowieczu
usiłowałby popłynąć statkiem np. do dzisiejszej
Nowej Zelandii lub Australii, na pewnym etapie swojej
podróży spadłby z krańca Ziemi i wylądowałby
w "piekle". Aby więc uratować takiego zuchwalca
przed "piekłem", mnisi owi na wszelki wypadek
palili go na stosie natychmiast kiedy wyraził on chęć
wyruszenia w tak daleką podróż. Co najbardziej
jednak szokuje, że to dziwne średniowieczne
zachowanie dzisiejsi "postępowi" naukowcy
dokładnie kopiują w sprawach energii.
Rozważmy więc jak i dlaczego stwierdzenia
dzisiejszej oficjalnej nauki ziemskiej na temat
energii dokładnie kopiują zachowania tamtych
średniowiecznych mnichów. Ano, na przekór
że nauka ta NIE wypracowała sobie definicji
która wyjaśniałaby czym naprawdę jest owa
"energia" oraz jak owa energia działa, ciągle
nauka ta upierała się przy formułowaniu
"praw" w rodzaju "zasady zachowania energii"
czy tzw. "praw termodynamiki". Stąd jedyne
na czym owe "prawa" bazowały, było kilka
przekonań i wierzeń, bardzo podobnych do tych
które ludzie wczesnego średniowiecza posiadali
na temat kształtu Ziemi. Wszakże NIE znając definicji
energii która by dokładnie wyjaśniała czym
faktycznie owa energia jest, dzisiejsza nauka
wcale NIE posiada racjonalnych podstaw do
formułowania "praw" które opisują zachowania
owej energii. Przecież stwierdzanie jak energia
się jakoby zachowuje, podczas gdy się NIE ma
najmniejszego pojęcia czym owa energia naprawdę jest, dokładnie
kopiuje owe opinie średniowiecznych mnichów
na temat co się stanie jeśli ktoś wybierze się do
krańców świata - wypowiadane w sytuacji gdy
faktycznie nikt NIE wiedział wówczas jaki kształt
ów świat naprawdę posiada.
Aby dokładniej zilustrować tutaj jak bezpodstawne
są opinie dzisiejszej nauki na temat cech i zachowań
energii, rozważmy przykład definicji energii którą
nauka ta dzisiaj dysponuje. Aczkolwiek zależnie
od podręcznika który się użyje, definicje te mogą
się nieco różnić użytymi słowami, generalnie
wszystkie one będą stwierdzały coś w rodzaju, że
"energia jest to zdolność do wykonywania pracy".
Innymi słowy, obecna definicja naukowa energii
jest kopią średniowiecznej definicji planety Ziemi,
która stwierdzała coś w rodzaju że "Ziemia jest to
miejsce życia boskich stworzonek". Znaczy żadna
z tych definicji faktycznie nic nas NIE naucza o
cechach czy działaniu tego co opisuje. Przykładowo,
w przypadku energii jej dzisiejsza odicjalna definicja
naukowa nadal NIE wyjaśnia
natury energii ani nie pozwala na wywnioskowanie
zachowań energii. Z kolei w przypadku planety Ziemia,
średniowieczna definicja NIC nie wyjaśniała na
temat kształtu Ziemi ani nie pozwalała wywnioskować
jak po Ziemi dałoby się bezpiecznie podróżować.
Żadna też z owych definicji zupełnie nie zezwala
aby cokolwiek wnioskować na temat "praw" które
rządzą tym co jest nimi zdefiniowane.
Oczywiście, naukowcy mogą również usiłować
zdefiniować energię na podstawie "praw" które
jakoby rządzą jej zachowaniem. Przykładowo
z treści "zasady zachowania energii" wynikałoby
że "energia" jest rodzajem "niezniszczalnej
substancji czy płynu", a stąd podlega ona "prawu
bilansu" zwanemu "zasadą zachowania energii".
Jednak formułowanie definicji energii na podstawie
"praw" które zostały sformułowane bez posiadania
owej definicji, jest logicznie błędne. Przypomina
ono wszakże próbę "ponoszenia siebie samego
za włosy". Innymi słowy, zarówno zrozumienie
energii jako "niezniszczalnego płynu", jak i
"zasada zachowania energii" okrzyknięta że
jakoby obowiązuje dla owego "niezniszczalnego
płynu" są jedną wielką kupą bzdur. Mi osobiście
NIE może pomieścić się w głowie że racjonalni
naukowcy traktują je obie tak jakby były to pewniki.
Wszakże reprezentują one jedynie spekulacje i
puste słowa które bazują na sobie samych - czyli
na tychże spekulacjach i pustych słowach, natomiast
które wcale NIE bazują na otaczającej nas rzeczywistości.
Bezzasadność naukowych "praw" odnoszonych
do energii a sfomułowanych w sytuacji kiedy nauka
wcale NIE zna definicji wyjaśniającej czym właściwie
owa energia jest, najlepiej ilustruje definicja
energii sformułowana przez nadal jedyną w świecie naukową
Teorię Wszystkiego z 1985 roku
zwaną także
Koncept Dipolarnej Grawitacji.
(Należy tutaj odnotować, że jak dotąd Koncept
Dipolarnej Grawitacji wcale nie jest uznawany
przez oficjalną naukę ziemską.) Definicja ta
stwierdza, że "energia jest to rodzaj
najbardziej elementarnego naturalnego programu
rezydującego w przeciw-materii a opisującego
zachowanie się materii w każdej sytuacji jakiej
materia ta może zostać poddana". Szerszy
opis tej definicji zaprezentowany został w publikacjach
wyjaśniających ów Koncept Dipolarnej Grawitacj -
przykładowo w punkcie #E2 z totaliztycznej strony
internetowej
dipolar_gravity_pl.htm - o Koncepcie Dipolarnej Grawitacji,
albo też w podrozdziałach H4.1 (patrz tam C1) oraz
H9.2 z tomu 4
monografii [1/5].
Z kolei niektóre przykłady ogromnie już rozległego
materiału dowodowego, że energia faktycznie jest
programem przygotowanym i w miarę upływu czasu
udoskonalanym przez Boga, zaprezentowałem m.in.
w (4) z punktu #K2 swej strony internetowej o nazwie
god_istnieje.htm
oraz w punkcie #A1 innej swej strony o nazwie
evolution_pl.htm.
Różnica pomiędzy dotychczasowymi definicjami
energii upowszechnianymi przez oficjalną naukę
ziemską, a powyższą definicją energii sformułowaną
przez (ciągle ignorowany przez naukowców)
Koncept Dipolarnej Grawitacji, jest ogromna.
Wszakże Koncept Dipolarnej Grawitacji dokładnie
nam wyjaśnia czym naprawdę jest owa energia.
Tym samym koncept ów dostarcza nam podstaw
naukowych do racjonalnego dedukowania cech i
zachowań owej energii. Jak też się okazuje, energia
faktycznie jest "naturalnym programem" a stąd
wykazuje wszelkie cechy "programu" - nie zaś
cechy "niezniszczalnej substancji czy płynu"
jakie jej nadały dotychczasowe "prawa nauki".
Oczywiście, różnice pomiędzy zachowaniami
"naturalnego programu", a zachowaniami
"niezniszczalnej substancji czy płynu", są ogromne.
Przykładowo, w program można wprawdzie wpisać
algorytm takiego zachowywania się aby "zasada
zachowania energii" była przez niego spełniana w większości
przypadków. Jednak przy złożoności tego programu
odpowiadającej już przez nas poznanym algorytmom zachowań
energii, nieodwołalnie będzie on posiadał zarówno
jakieś celowe wstawki, jak i algorytmiczne paradoksy,
które pozwolą że owa "zasada zachowania energii"
w szczególnych okolicznościach będzie zastąpiona
zupełnie inną zasadą - czasami nawet do niej
odwrotną. Natomiast owa hipotetyczna
"niezniszczalna substancja czy płyn" jaka wynika
z treści dotychczasowych "praw nauki" musi zawsze
spełniać "zasadę zachowania energii". Innymi
słowy, poprzez zdefiniowanie "praw" rządzących
energią, zanim zdefiniowana została sama owa
"energia", oficjalna nauka ziemska sama siebie
wpędza w rodzaj zdradliwej "pułapki światopoglądowej".
Pułapka ta zamyka przed nauką zdolność do
dostrzeżenia lub do poszukiwań mniej typowych
możliwości które faktycznie cechy i faktycznie
zachowania energii oferują ludziom.
Zamknięta w stworzonej przez samą siebie owej
"pułapce światopoglądowej", dzisiejsza oficjalna
nauka ziemska odmawia rozpatrzenia całego
szeregu możliwości generowania energii jakie
stwarzane są przez faktyczne cechy i faktyczne
zachowania energii. Przykłady takich możliwości
to budowanie urządzeń o ponad 100% sprawności
energetycznej, a także budowanie urządzeń obecnie
nazywanych "generatorami darmowej energii",
zaś kiedyś nazywanych "perpetum mobile". Na
przekór że działające prototypy owych urządzeń
zostały już zbudowane i przetestowane na Ziemi,
oraz na przekór że prototypy te faktycznie działały -
jak to opisano na totaliztycznej stronie internetowej
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii,
zapędzona w stworzoną przez samą siebie "pułapkę
światopoglądową" oficjalna nauka uparcie odmawia
uznania istnienia owych urządzeń i możliwości.
Co nawet ciekawsze, dzisiejsza nauka zajmuje tak
zdecydowane stanowisko na przekór że wszystko
co stwierdza na temat energii, faktycznie jest wyssane
z palca i NIE znajduje pokrycia w istniejącej rzeczywistości.
Szokujące, jak bardzo twierdzenia dzisiejszych naukowców
na temat energii kopiują twierdzenia średniowiecznych
mnichów na temat kształtu ziemi. Jest to tym bardziej bolesne,
że podobnie jak średniowieczni mnisi narzucali torturami
swoje poglądy całej reszcie społeczeństwa, dzisiejsza
oficjalna nauka też używa nowoczesnych odmian
średniowiecznego torturowania aby również narzucać
swoje błędne poglądy całej naszej cywilizacji. Tyle tylko
że zamiast palenia na stosie, dzisiejsza nauka stosuje
np. blokowanie dostępu do zatrudnienia i do źródła
utrzymania, publiczne obwinianie, wyzwiska, wyszydzanie,
obrzucanie błotem, itd., itp. (Po przykłady "narzędzi
tortur" używanych przez naukę i naukowców - patrz
opisy losów wynalazków zaprezentowanych na stronie
mozajski.htm - o losach wynalazców pierwszych samolotów na Ziemi,
lub patrz reakcje naukowców na najważniejsze wynalazki
i odkrycia podsumowane w podrozdziale JB7.3 z tomu 7
monografii [1/5].)
* * *
Podsumujmy teraz najważniejsze wniosek
do którego prowadzą powyższe rozważania.
Mianowicie, odpowiednie użycie "naturalnych
programów", które obecnie nazywamy "energią",
obiecuje ludzkości łatwy dostęp do nieograniczonych
zasobów darmowej energii. Wykorzystanie tych
zasobów darmowej energii NIE powodowałoby
żadnych zniszczeń naturalnego środowiska.
Jedyne co ludzie powinni uczynić aby zacząć
używać ową nieograniczoną energię to podjęcie
masowej produkcji fabrycznej tzw. "urządzeń
darmowej energii" które wykazują ponad 100%
sprawność energetyczną, a więc które działają podobnie
do tzw. "pepetum motion" opisywanych w przeszłości.
Już obecnie istnieją działające prototypy takich
"urzadzeń darmowej energii" - których opisy można
znaleźć m.in. na stronie
free_energy_pl.htm - o telekinetycznych generatorach darmowej energii.
Ponadto ustalenia
teorii wszystkiego
zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
dowodzą, że owe "urządzenia darmowej energii"
faktycznie mogą być budowane. Niestety, ludzkość
posiada "problem filozoficzny" z podjęciem
budowy oraz z masową produkcją fabryczną
urządzeń które osiągają ponad 100% sprawność
energetyczną, a stąd które w przeszłości
mogły być nazywane "perpetum mobile".
(Po szczegóły na temat obecnych filozofii
ludzi warto zaglądnąć na strony
totalizm_pl.htm oraz
parasitism_pl.htm.)
Mianowicie, jak to wyjaśniono powyżej, oficjalna
nauka ziemska sama wprowadziła się w sytuację
jakby "psa który usiłuje ugryźć własny ogon".
Zapostulowała ona bowiem "prawa" które jakoby
rządzą energią, podczas gdy narazie wcale NIE
wie czym owa energia jest. Na dodatek, obecnie
używa ona bezpodstawnie owe zapostulowane
(rzekome) "prawa" dla definiowania pojęcia
energii i jej zachowań. W ten sposób nauka
domyka cyrkulację pustych spekulacji wprowadzając
się w rodzaj "pułapki światopoglądowej" która
uniemożliwia jej poznanie czym właściwie jest
owa eneria. Pułapka ta powstrzymuje naukę przed
choćby próbą wypracowania poprawnych praw jakie
by opisywały faktyczne zachowanie się owej energii.
Na dodatek do powyższego, dzisiejsza nauka jest
ateistyczna. To zaś ustawia przed jej adeptami
dodatkową "przeszkodę filozoficzną" która w
rzeczywistym wszechświecie wcale nie istnieje
ani nie działa. Mianowicie, uniemożliwia ona
ateistycznym naukowcom zrozumienie, że
wszechświat stworzony przez
Boga,
został celowo zaprojektowany tak inteligentnie,
że w nim "wszystko co jest możliwe do pomyślenia
jest też możliwe do urzeczywistnienia" - co dokładniej
wyjaśnia następny punkt #I2 tej strony.
#I2.
Zgodnie z filozofią
totalizmu
"wszystko co jest do pomyślenia jest także do urzeczywistnienia" -
w tym także urządzenia telekinetyki:
Motto:
"Określone osiągnięcia byłyby niemożliwe tylko
w 'ateistycznym wszechświecie' który powstał
przypadkowo. Natomiast we wszechświecie
stworzonym i zarządzanym iteligentnie przez
Boga,
'każdy czysty cel jest fizycznie osiągalny jeśli
tylko może on zostać myślowo sprecyzowany
oraz jeśli NIE nakłada on wymagania że
wszechświat musi działać w określony sposób
jaki jest przeciwstawny do sposobu na który
Bóg zdefiniował jego działanie'."
Problem jaki dzisiejsi ludzie mają z podjęciem
budowy maszyn telekinetyki zdolnych do osiągnięcia
ponad 100% sprawności energetycznej, jest
typu filozoficznego.
Mianowicie, jak to wyjaśniono w punkcie #D1
odrębnej strony internetowej
god_proof_pl.htm - o dowodach naukowych że Bóg faktycznie istnieje,
ateistyczni naukowcy wierzą (a za nimi wierzy też reszta ludzi),
że w przypadkowo powstałym wszechświecie większość
celów i zamiarów jest niemożliwa do osiągnięcia lub
do zrealizowania. Nawet więc nie próbują osiągnąć
niektórych swoich zamierzeń jakie uznali za nieosiągalne.
Tymczasem okazuje się (jak wyjaśniła to filozofia
totalizmu
na poświęconej jej stronie), że faktyczny wszechświat
stworzony przez Boga został celowo zaprojektowany
aż tak inteligentnie, że "wszystko co jest możliwe do
pomyślenia jest też możliwe do urzeczywistnienia".
Stąd zbudowanie maszyn telekinetyki o ponad 100%
sprawności energetycznej jest też możliwe we
wszechświecie stwoerzonym przez Boga - my jedynie
musimy włożyć w tą budowę nasz trud znalezienia
sposobu na jaki maszyny te da się zrealizować.
Filozofia totalizmu została opisana na odrębnej
stronie internetowej
totalizm_pl.htm - o najbardziej moralnej, postępowej, pokojowej i spełniającej filozofii świata.
To ona wyprowadziła logicznie ten ogromnie
istotny postulat który stwierdza że
"wszystko co jest możliwe do pomyślenia
jest też możliwe do urzeczywistnienia".
Opis dedukcji logicznej wiodącej do
wyprowadzenia tego postulatu zawarty
jest w podrozdziale I5.4.2 z tomu 5
monografii [1/5],
a także w punkcie #B4 strony
telepathy_pl.htm - o telepatii oraz urządzeniach wykorzystujących fale telepatyczne.
(Odnotuj że monografia [1/5] jest upowszechniana
nieodpłatnie za pośrednictwem niniejszej
strony internetowej.)
Wyrażając powyższe innymi słowy, skoro
urządzenia telekinetyki daje się wymyślić,
zdefiniować i opisać, oraz skoro są
one czystym celem jakie NIE narzuca
wszechświatowi sposobu na jaki ma on
działać, zgodnie z ustaleniami filozofii totalizmu
urządzenia te daje się również zbudować.
Część #J:
Nieoficjalna historia badań i rozwoju urządzeń
telekinetycznych:
Historia rozwoju nowych wynalazków na Ziemi
ilustruje dosyć intrygujący choć zawsze powtarzany
wzór. Mianowicie, kiedy ludzkość osiąga poziom
rozwoju przy którym staje się już dojrzała do
zbudowania nowego rodzaju urządzeń, wówczas
owe nowe urządzenia pojawiają się na naszej
planecie aż w kilku egzemplarzach naraz.
Znaczy, zostają one rozpracowywane niemal
równocześnie przez aż kilku różnych twórczych
wynalazców nawzajem nie znających siebie ani
szczegółów technicznych swoich rozwiązań.
(Warto w tym miejscu odnotować, że takie
równoczesne pojawianie się na Ziemi aż kilku
nowych wynalazków tego samego urządzenia,
świadczy że rozwój twórczości technicznej na
Ziemi jest przez kogoś "zdalnie sterowany".
Dlatego jest wysoce wskazane aby ludzie
zaczęli wreszcie dociekać, czy owo "zdalne
sterowanie" wynalazczością jest inspirowane
przez Boga opisywanego na stronie
god_pl.htm - o naukowym i świeckim zrozumieniu Boga,
czy też przez mieszkańców jakiejś bardziej
od ludzi zaawansowanej i sprzyjającej ludziom
cywilizacji opisywanej np. w podpisie pod
"Fot. #2" oraz w punkcie #D6 ze strony
telepathy_pl.htm - o telepatii oraz o urządzeniach wykorzystujących fale telepatyczne.)
Doskonałym przykładem takiego wynalazku
dokonanego niezależnie od siebie przez
aż kilku twórczych ludzi, jest zwykły samolot
jakiego pojawienie się na Ziemi opisane
zostało na stronie
mozajski.htm - o wynalazcy pierwszego samolotu na Ziemi.
Takie wielokrotne i zupełnie niezależne wynalezienie
miało też miejsce w przypadku telekinetycznej
influenzmaschine. Do chwili obecnej wiadomym
jest mi o istnieniu trzech jej twórców, z których
każdy niezależnie od pozostałych dwóch osób
albo zbudował tą maszynę, albo też rozpracował
jej konstrukcję i działanie. Są nimi: Adalbert Béla
Brosan z Linz (Austria), Paul Baumann (Szwajcaria),
oraz ja - tj. Dr Jan Pajak, autor niniejszej strony
(Nowa Zelandia).
My właśnie w chwili obecnej uczestniczymy w
formowaniu się historii ogromnie istotnych dla
naszej cywilizacji urządzeń telekinetyki. Jednocześnie,
niestety, oficjalna ziemska nauka wykazuje bardzo
negatywne i filozoficznie zupełnie nieusprawiedliwione
nastawienie do tych niezwykłych urządzeń.
Dlatego niemal nikt ani nie spisuje tej historii, ani
jej oficjalnie NIE bada. Z drugiej strony, jest dosyć
ważnym aby historia ta została jakoś zarejstrowana
do użytku następnych pokoleń ludzi, oraz aby
wnioski moralne z niej płynące zaczęły w końcu
służyć ludzkości. Dlatego ja postanowiłem pospisywać
te jej fragmenty które są mi znane. Ponieważ
jednak NIE mam funduszy dla naukowego
zweryfikowania poprawności tego co dotarło
do mojej wiadomości, historię którą tutaj
prezentuję bazuję na naukowo niezweryfikowanych
informacjach uzyskiwanych podczas prywatnych
rozmów, a czasami nawet zasłyszanych na
zasadzie ciekawostek, plotek i rumorów. Niemniej
taki charakter opisanej tutaj historii ciągle ujawnia
nam generalny przebieg losów tych niezwykłych
maszyn telekinetyki. Z kolei znajomość generalnych
losów tych maszyn pozwala nam na wyciągnięcie
wniosków zestawionych w części #K tej strony.
W każdej zaś historii o to właśnie chodzi - tj. aby
móc z niej powyciągać konstruktywne wnioski które
mają zastosowanie do naszej aktualnej sytuacji.
#J1.
Pierwsze na świecie urządzenia telekinetyki wynalazcy Adalbert Béla Brosan z Linz, Austria:
O pierwszym twórcy telekinetycznej influenzmaschine
praktycznie niemal nikt niczego NIE wie. Jego nazwiska
nie można też nigdzie znaleźć. Ja dowiedziałem się
o nim zupełnie "przypadkowo" dopiero w 1991 roku.
(Aczkolwiek zgodnie z filozofią moralnego
totalizmu
opisaną w rozdziałach JA i JB
monografii [1/5],
nie istnieje takie coś jak "przypadek". Zgodnie z nią
wszelkie zdarzenia jakie nas dotykają są celowo projektowane
przez "wszechświatowy intelekt" (tj. Boga) i zawsze
czemuś służą.) Mianowicie w 1991 roku, czyli w okresie
najintensywniejszych prac nad teorią "efektu telekinetycznego"
oraz nad konstruowaniem siłowni telekinetycznych, poznałem małżeństwo
austriackie. Wyemigrowali oni do Nowej Zelandii w
poszukiwaniu alternatywnego (naturalnego) stylu życia.
Podanych przez nich informacji z przyczyn technicznych
nie byłem w stanie sprawdzić, stąd przytaczam je tutaj tylko
tak jak były mi zrelacjonowane. W swoim czasie małżeństwo
to śledziło losy niezwykłej maszyny budowanej przez ich
znajomego o nazwisku Adalbert Béla Brosan (adres w 1965
roku: Schiffmeisterplatz 5, Ybbs/Donau koło Linz, Austria).
Brosan posiadł konstrukcję cudownego urządzenia typu
"perpetuum mobile" wyglądającego jak udoskonalenie
maszyny elektrostatycznej Töplera. Po ręcznym uruchomieniu
urządzenie to poruszało się w nieskończoność wytwarzając
przy tym energię elektryczną. Swoje urządzenie Brosan
opisał w broszurce [1K2.3.1] "Weltfrieden durch Kostenlose
Energie" wydanej w 1965 roku przez Karl Schenenberger
Verlag (adres w 1965 roku: Stapfenstrasse 187, Helden,
Szwajcaria). Owo poznane wówczas małżeństwo austriackie
posiadało nawet w Nowej Zelandii kopię tej broszurki i zapoznało
mnie z jej treścią. Na nieszczęście, Adalbert Béla Brosan nie
zawarł w swej broszurze żadnych technologicznych szczegółów
ani żadnego rysunku. Ponieważ Brosan sam nie posiadał uzdolnień
wykonawczych, w celu zbudowania swego urządzenia wszedł on
w spółkę z lokalnym "złotą rączką" o imieniu Nitschel pochodzącego
z miejscowości Linz. (Istotnym szczegółem wydaje się tu informacja
że Nitschel znany był w okolicy ze swoich radykalnych przekonań
religijnych za które wszedł nawet w kolizję z miejscowymi władzami.)
Wspólnie z nim Brosan zbudował dwa małe prototypy tego urządzenia.
Działanie tych prototypów zdążyli zademonstrować kilku osobom,
włączając w to owo małżeństwo austriackie. Zgodnie z opisami,
oba te prototypy były wyglądu i wielkości identycznej do urządzeń
zwanych "Testatica", jakie obecnie znajdują sie w posiadaniu
szwajcarskiej komuny religijnej zwanej Methernithy. Niefortunnie
jednak, zaraz potem Brosan zmarł. Natomiast Nitschel wraz z obu
działającymi agregatami podobno przeniósł się do Szwajcarii w
okolice (CH-9050) Appenzell, tel: (071) 914110. Dalszych losów
Nitschel'a i agregatów nie udało się już ustalić. Powinno tu jednak
zostać dodane, że dwa małe urządzenia nazywane "Testatica",
które według istniejących opisów wyglądają identycznie do tych
zbudowanych przez Brosana, znajdują się obecnie w posiadaniu
szwajcarskiej grupy religijnej "Methernitha". To już koniec historii
(jak ja ją poznałem) na temat pierwszego wynalazcy i budowniczego
telekinetycznych influenzmaschine.
#J2.
Urządzenia Paula Baumanna ze szwajcarskiej
komuny religijnej Methernitha (znaczy dwie
maszyny "Testatica", oraz jedna słynna na cały świat
Thesta-Distatica):
Zgodnie z informacjami które do mnie dotarły, osoba
którą powszechnie uważa się za twórcę urządzeń
telekinetyki pracujących na zasadzie telekinetycznych
influenzmaschines, w rzeczywistości jest dopiero drugim
twórcą tych maszyn. Osobą tą jest św.p. Paul Baumann
(1917 do 2001) ze szwajcarskiej komuny religijnej
Methernitha. W internecie oraz w niemal wszystkich
publikacjach to jego wskazuje się jako pierwszego
budowniczego tych maszyn. Tymczasem sam Paul
Bauman nigdy NIE twierdził że to on zbudował owe
maszyny. Co więcej, rumory jakie kiedyś słyszałem
na ten temat stwierdzały, że po prostu kiedyś z jakiegoś
tam powodu wylądował on we więzieniu, z owego zaś
więzienia wrócił do Methernithy już z dwoma gotowymi
urządzeniami telekinetyki, mianowicie z dwoma małymi
maszynami "Testatica". Ponadto wygląd owych "Testatica"
był identyczny do wyglądu dwóch maszyn Bela Brosana.
Pytanie więc na jakie warto byłoby kiedyś znaleźć poprawną
odpowiedź, to czy w owym więzieniu spotkał on pomocnika
Beli Brosan'a, czyli ową złotą rączke o imieniu Nitschel.
Paul Baumann urodził się on w 1917 roku we wieloosobowej
rodzinie wieśniaczej koło Linden, Szwajcaria. Już jako uczeń
miejscowej szkoły wykazywał niezwykłe uzdolnienia techniczne,
budując różnorodne urządzenia eksperymentalne. W wieku
późniejszym dał się poznać ze swych umiejętności zegarmistrzowskich.
Około 1950 roku, współnie z 12-toma innymi rolnikami, założył
on w Linden grupę religijną Methernitha której zasady odtwarzają
życie pierwszych komun chrześcijańskich (adres w 1991 rioku:
Methernitha, CH 3517 Linden bei Bern, Switzerland). W czasach
kiedy ja odwiedziłem Methernitha w 1991 roku, był on jednym
z przywódców tej grupy. Wszystko też wskazuje na to że poprzez
swą religijną działalność wszedł on w kontakt z Nitschelem
(pomocnikiem Brosan'a), który też wyznawał radykalne
poglądy religijne. W internecie natknąłem się na informację,
że Paul Baumann zmarł zimą 2001 roku. Po jego śmierci
maszyny telekinetyczne uprzednio będące pod jego kontrolą
weszły w posiadanie indywidualnych członków jego zespołu
rozwojowego. Na przekór jednak że niektórzy z owych
członków nadal prowadzą nad nimi prace rozwojowe i
na przekór że mają oni działające prototypy, jak narazie
nikt NIE był w stanie zbudować kolejnego (czwartego)
działającego egzemplarza takiej maszyny. Najwyraźniej
zbudowanie tego czwartego egzemplarza musi odczekiwać
na czas kiedy ja zdołam znaleźć warunki pracy wymagane
dla jego budowy (tak jak warunki te opisałem na stronie
job_pl.htm).
Zainteresowanie Baumann'a w telekinetycznej
influenzmaschine zaczęło się już około 1965 roku,
czyli w czasach kiedy Bela Brosan budował swoje maszyny.
Jednak pierwsze dwa działające modele tych maszyn
znalazły się w jego posiadaniu dopiero około 1978 roku.
Modele te Baumann nazywał Testatica.
Jednak sposób i miejsce w jakich maszyny te
zostały zbudowane owiane są mgłą tajemniczości.
Nie jest mi jednak wiadomym aby sam Baumann
kiedykolwiek twierdził, że osobiście wynalazł
Testatica lub że je osobiście zbudował - chociaż
inni ludzie przypisywali wynalezienie i zbudowanie
tych maszyn właśnie jemu. "Testatica" budowane
były jako jednotarczowe telekinetyczne influenzmaschine,
których zasada działania opierała się na maszynie
elektrostatycznej Töplera (tj. te influenzmaschine posiadały
tylko po jednej tarczy, zaś funkcję ich drugiej tarczy wypełniały
nieruchome elektrody). Istniały aż dwa egzemplarze
"Testatica", działające do dzisiaj w Methernitha,
produkujące po około 200 Watt energii elektrycznej
każdy.
Około 1983 roku, wspierany już siłami 7-osobowego
zespołu rozwojowego z Methernithy, Paul Baumann
zbudował drugi model telekinetycznej influenzmaschine.
Nie jest mi jednak wiadome z całą pewnością,
czy w skład owego zespołu wchodził pomocnik
Brosana, czyli ów tajemniczy Nitschel. Niemniej
plotki które słyszałem zdają się to sugerować.
Maszyna zbudowana tym razem była dwutarczowa.
Paul Baumann nazwał ją Thesta-Distatica -
patrz jej wygląd pokazany poniżej na zdjęciu "Fot. #D1".
Wyjaśnienie dla pochodzenia nazwy "Thesta-Distatica"
które mi przedstawiono w Methernitha, podaje że "Thesta"
znaczy "prototyp dla testowania", "Di" znaczy dwutarczowy,
zaś "statica" znaczy "oparty na oddziaływaniach elektrostatycznych".
Działanie Thesta-Distatica stara się kopiować dwutarczową
maszynę elektrostatyczną Wimshurst'a, aczkolwiek faktycznie
od tej maszyny jest bardzo dalekie. W Methernitha twierdzono,
że użycie dwóch tarcz umożliwiło lepsze powielanie ładunków
elektrostatycznych i w ten sposób zwiększyło wydajność
energetyczną tej maszyny. Jednak twierdzenie to wcale
nie pokrywa się z prawdą ani nie leży ono w zgodzie z
zasadą działania tego urządzenia (opisaną np. w podrozdziałe
LA2.3.3 monografii [1/5]). Wszakże zgodnie z ową zasadą
działania, wydajność owa zależy od efektywności "baterii
telekinetycznej" jaka w ową maszynę została wbudowana,
nie zaś od ilości czy średnicy tarcz. Ja osobiście wierzę,
że Paul Baumann celowo wprowadził dwie tarcze z powodów
psychologicznych. Mianowicie chciał wizualnie podkreślić
odmienność zbudowanej przez siebie maszyny, od obu
maszyn "Testatica" które skądś zdobył już zbudowane
przez kogoś innego. Niemniej, ponieważ sam nie wiedział
dokładnie jaka jest zasada działania tej maszyny, w swojej
konstrukcji tak zaprojektował działanie tylniej tarczy, że jest
ono dokładną kopią działania przedniej tarczy. Z kolei obie
te tarcze wiernie kopiują działanie pojedynczej tarczy z maszyny
"Testatica". Znaczy, pomimo że Thesta-Distatica używała
dwóch tarcz, faktycznie jej działanie modelowało działanie
dwóch maszyn "Testatica", tyle że złożonych ze sobą w
formę pojedyńczej maszyny.
Ciekawostką Thesta-Distatica może być, że istnieje
w niej aż kilka szczegółów konstrukcyjnych jakie
stanowią dziwne "zbiegi okoliczności". Dla przykładu,
średnice obu tarcz Thesta-Distatica wynoszą 0.548
metra, tj. są dokładnie równe jednostce długości,
jaką ja nazywam "kubitem kosmicznym", a jaka
używana jest przez
UFOnautów sekretnie okupujących Ziemię
do wymiarowania ich magnokrafto-podobnych
wehikułów UFO - patrz strona
explain_pl.htm.
Z kolei jednym z elementów tej maszyny jest
"tuba" (patrz "T" na "Fot. #D2" i "Fot. #D3" z
free_energy_pl.htm)
identyczna do tej jaka występuje też w tzw.
"piramidzie telepatycznej" podarowanej
nam przez sprzyjających ludziom kosmitów.
Tamta podarowana ludziom "tuba" pokazana
jest na "Rys. #2" ze strony
telepathy_pl.htm.
Wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują,
że po zbudowaniu "Thesta-Distatica" Nitschel z
jakichś tam powodów opuścił Methernithę. Zapewne
to on założył w pobliskim miasteczku Thun ową
jedno-osobową konkurencyjną grupę zwaną
Vene, nazwa której stanowiła skrót od
słów: Vereinigung Erforschung Natürlicher Energie
(adres w 1991 roku: Vene, Postfach 334, Ch-3606,
Thun, Switzerland). Potem owa Vene wyraźnie
rywalizowała z grupą Methernitha. Owa grupa
"Vene" usiłowała uruchomić seryjną produkcję
dwutarczowych maszyn telekinetycznych
podobnych do Thesta-Distatica, oraz zbijać
majątek na sprzedaży owych maszyn. Z jakichś
jednak powodów, które naukowo zapewne byłyby tłumaczone
np. brakiem kapitału oraz brakiem możliwości wykonawczych
podobnych do tych którymi dysponowała Methernitha
(które to warunki nieco wcześniej zapewnił Nitschelowi Bela Brosan),
spowodowała że grupa Vene NIE zdołała wyprodukować
do końca nawet jednej działającej takiej maszyny.
(Wiadomo że grupa ta podejmowała budowę
aż kilku kolejnych prototypów owej maszyny -
patrz "Fot. #E2" z dalszej części tej strony.)
W 1991 roku Paul Baumann wraz z już tym
razem nowym zespołem rozwojowym
rozpoczęli realizację trzeciego modelu
(a czwartego urządzenia) ich telekinetycznych
infuenzmaschines. Ja nigdzie nie natknąłem
się jeszcze na publikacje opisujące jego
szczegóły konstrukcyjne i parametry pracy.
Niemniej obiło mi się o uszy, że była to
gigantyczna maszyna telekinetyczna.
Przykładowo, jej dwie tarcze miały podobno średnice
około 2.2 metra (tj. 4-ch "kubitów kosmicznych").
Niestety, z tego co usłyszałem, budowa
tego ogromnego urządzenia telekinetyki
nigdy nie zakończyła się sukcesem. Na
przekór więc że Methernitha miała w swoim
posiadaniu trzy gotowe urządzenia telekinetyki,
znaczy miała dwie "Testatica", oraz jedną
"Thesta-Distatica", a także na przekór że
owym zespołem rozwojowym kierował sam
Paul Baumann którego uważa się za budowniczego
owych urządzeń, zespół rozwojowy Methernitha
ciągle NIE był w stanie doprowadzić do zadziałania
owego czwartego urządzenia telekinetyki. (Tj.
wprawdzie zespół ten zdołał je zbudować, jednak
nie był w stanie tak je dostroić aby zadziałało.)
Jak więc fakt ten zdaje się sugerować, w czasach
budowy tego czwartego urządzenia telekinetyki,
w składzie zespołu Methernithy wyraźnie brakowało
wiedzy i doświadczenia owego tajemniczego
Nitschel'a (tj. pomocnika Beli Brosana).
#J3.
Moje własne teoretyczne prace rozwojowe
(tj. prace
dra inż. Jana Pająka)
nad telekinetycznymi generatorami darmowej energii:
Jak to wyjaśniłem powyżej, ja sam jestem trzecim
z kolei wynalazcą telekinetycznej influenzmaschine.
Mój wynalazek początkowo został zrodzony nie
z chęci jej osobistego zbudowania, a z potrzeby
opisania tej maszyny w pierwszym wydaniu mojej
monografii [6].
Dopiero po teoretycznym rozpracowaniu szczegółów
tej maszyny i po upewnieniu się że wiem dokładnie
jak ją zbudować, zdecydowałem się podjąć próby
uruchomienia jej produkcji fabrycznej - tak jak to
opisuję w punkcie #F1 powyżej. Niestety, los przerwał
te moje próby tuż przed tym jak zabierałem się za
zbudowanie jej pierwszego prototypu produkcyjnego.
Oto więc historia mojego wynalazku tej maszyny.
W 1989 roku opracowywałem pierwsze wydanie swej
monografii [6] o generatorach darmowej energii.
Uważałem więc za swój obowiązek opisanie w [6]
także owej niezwykłej maszyny telekinetycznej.
Niestety, nie posiadałem o niej żadnej innej informacji,
poza króciutką wzmianką o tej słynnej Testa-Distatica z
[2K2.3.1] czasopisma Raum & Zeit, (nr 34, Juni/Juli
1988, strona 94). Znając jednakże działanie "efektu
telekinetycznego", ogólną budowę agregatów telekinetycznych,
oraz zasadę maszyny elektrostatycznej Wimshurst'a,
zdołałem rozpracować i opisać w monografii [6], jak
moja własna telekinetyczna influenzmaschine powinna
działać. Następująca w dwa lata później wizyta u Methernitha
potwierdziła, że wszystkie kluczowe szczegóły swojej
hipotetycznej maszyny przewidziałem i zaprojektowałem
w bardzo podobny sposób jak są one zrealizowane
w już działającym modelu Thesta-Distatica. Ponowne
wynalezienie influenzmaschine przeze mnie jeszcze
raz potwierdza istniejącą regularność, że kiedy właściwy czas
na określony wynalazek nadchodzi, wtedy wielu ludzi
jest przez jakąś tajemniczą siłę zainspirowanych aby
wynalazek ten sformułować zupełnie niezależnie od
siebie. To zaś można interpretować jako potwierdzenie,
że wynalazki stanowią rodzaj daru adresowanego dla
całej ludzkości, nie zaś tylko dla osób które je pierwsze
rozpracowały. W chwili obecnej, kiedy za sprawką
okupujących Ziemię mrocznych mocy
upowszechnianie się informacji o telekinetycznych maszynach
Methernithy zostało skutecznie zablokowane, rozumiem że to na mnie
zaczęła teraz spoczywać odpowiedzialność za upowszechnienie
idei, zasady działania i konstrukcji tych maszyn telekinetycznych,
a w ten sposób za uratowanie ich od popadnięcia w zapomnienie
i za zainspirowanie innych ludzi do podjęcia ich budowy.
Po szczegółowym zaprojektowaniu i opisaniu w
monografii [6]
budowy i działania wynalezionej przez siebie
telekinetycznej influenzmaschine, podjąłem
przygotowania do zbudowania jej prototypu
i do wdrożenia tego prototypu do seryjnej
produkcji fabrycznej. Niestety, kiedy wszystko
było już gotowe do rozpoczęcia budowy tego
prototypu, nagle staciłem pracę naukowca.
Moje plany musiały więc zostać zaniechane -
tak jak to opisałem w punkcie #F1 z tej strony.
Na szczęście, tamte przygotowania
do zbudowania owego prototypu nie poszły
na marne. Obecnie mam bowiem gotowe
plany jak do budowy tej maszyny należy się
zabrać. Plany te mogę więc teraz opublikować
na niniejszej stronie.
Powinienem tutaj dodać, że ja wcale NIE należę
do grupy osób które "poniosły klęskę" w próbach
zbudowania telekinetycznej influenzmaschine - tak
jak to opisuje punkt #E2 tej strony. Wszakże mi
nigdy NIE dana była szansa choćby rozpoczęcia
takiej budowy. Zawsze byłem przez kogoś celowo
powstrzymywany przed owym rozpoczęciem.
Owe mroczne moce która bez przerwy i usilnie
mnie powstrzymuje przed podjęciem budowy
licznych urządzeń mojego wynalazku, w punkcie
K3 strony
fe_cell_pl.htm
ja nazywam bezosobowo "przekleństwem wynalazców".
Jednak tak naprawdę to wcale nie jest to bezosobowe
przekleństwo, a konkretni ludzie i konkretne instytucje
które ja jestem w stanie wskazać palcami. W przypadku
Nowej Zelandii i Australii ich działanie jest znacznie
silniejsze niż w jakimkolwiek innym wysoko rozwiniętym kraju na świecie.
To właśnie z powodu ich nieustannego działania ani
Nowa Zelandia ani też Australia dotychczas nie dołożyła
niczego przełomowego do dorobku technicznego naszej
cywilizacji, co byłoby do końca urzeczywistnione w danym
kraju. I to na przekór że w obu owych krajach rodzi się
zadziwiająco dużo nowych idei. Albo bowiem owe mroczne
moce zmuszają twórców nowych idei do opuszczenia
swego kraju i do rozwijania swoich idei na obczyźnie -
tak jak to się stało z nowozelandzkim geniuszem o
nazwisku Ernst Rutherford. Albo też usiłują oni coś
osiągnąć w swoim własnym kraju, jednak owo
"przekleństwo wynalazców" powoduje że ponoszą
oni klęskę z rąk swoich własnych rodaków - tak jak
stało to się z Richard'dem Pearse opisanym na stronie
mozajski.htm - o twórcy pierwszego samolotu na Ziemi,
oraz z Peter'em Daysh Davey opisanym na stronie
boiler_pl.htm - o twórcy niezwykłej grzałki elektrycznej.
Właśnie owa potęga z jakim "przekleństwo wynalazców"
ujawnia swoje działanie w Australii i w Nowej Zelandii,
jest jednym z czynników dla których na stronie
tfz_pl.htm - o konieczności ustanowienia na Ziemi "strefy wolnej od telekinezy"
proponuję aby to w owych dwóch krajach ustanowiona
została ta "strefa wolna od telekinezy" (tj. strefa na
obszarze której użycie lub import opisywanych tutaj
"urządzeń telekinetyki" byłoby całkowicie zakazane).
Metody i zasady z pomocą których wynalazcy
mogą się efektywnie bronić przed następstwami zadziałania
"przekleństwa wynalazców" (a także przed następstwami
wynikającej z tego przekleństwa tzw. "wynalazczej
impotencji") opisałem już dokładniej na swoich
stronach internetowych - ku nauce innych
wynalazców. Wyjaśnienie jak urzeczywistniać
taką obronę czytelnik znajdzie w punktach #H1
do #H3 totaliztycznej strony internetowej o nazwie
eco_cars_pl.htm.
Zasadnicza różnica pomiędzy mną a innymi
budowniczymi i badaczami urządzeń telekinetyki
polega na tym, że ja poznałem dokładnie
zasadę działania owych urządzeń.
Znam też podstawowe zjawiska na których działanie
tych urzadzeń się opiera. Ponadto moje doświadczenie
zawodowego naukowca i wykładowcy uczelni wyższej
pozwala mi aby dokładnie opisać tą budowę i działanie,
a w ten sposób aby zaispirować innych ludzi do podjęcia
budowy owych cudownych maszyn. W końcu filozofia
totalizmu
którą wyznaję pozwala mi dokonywać tego wszystkiego
na zupełnie altruistycznych zasadach, znaczy szczerze
i dokładnie opisywać budowę i działanie maszyn telekinetyki
dla dobra ludzkości, czyli bez zatajanie czegokolwiek oraz
bez starania się aby czerpać z tego tytułu jakiekolwiek
korzyści materialne.
Część #K:
Wyciągnijmy wnioski z lekcji historii którą
Bóg
zechciał nam udzielić powyższym ukształtowaniem losów telekinetycznych influenzmaschines:
#K1.
Jakie nauki wynikają z dotychczasowych losów telekinetycznych influenzmaschines:
Nasza religia prezentuje nam
Boga
jako rodzaj 2000-letniego, ludzko wyglądającego
staruszka, który głównie zajmuje się przebaczaniem
nam grzechów i nie bardzo ma już czas na
właściwe pokierowanie losami wszechświata.
Dlatego zgodnie z religiami prowadzenie większości
spraw świata fizycznego ów Bóg-staruszek zlecił
ziemskim instytucjom religijnym. Tymczasem
teoria wszystkiego
zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
ujawnia nam zupełnie odmienny obraz Boga.
Zgodnie z ową "teorią wszystkiego"
Bóg
faktycznie jest rodzajem ogromnego niewybaczającego
naturalnego programu, który z iście "żelazną ręką"
kontroluje praktycznie wszystko co dzieje się w całym
wszechświecie, począwszy od zachowania
cząsteczek elementarnych w atomach, poprzez
stworzenie, danie życia i sterowanie losami każdej
żywej istoty, oraz skończywszy na tworzeniu i na
niszczeniu ogromnych galaktyk. Relatywnie dobre
rozeznanie jak ów Bóg z Konceptu Dipolarnej
Grawitacji faktycznie wygląda i działa, dają opisy
zaczynające się na punkcie #B1 ze strony
evolution_pl.htm - o prawdzie na temat ewolucji.
Oczywiście, zgodnie z ową "teorią wszystkiego",
ów faktyczny i wszechmocny Bóg nie tylko że
kieruje losami wszystkiego, ale dodatkowo czyni
to w taki sposób aby z wielu możliwych przebiegów
jakie losy wszystkiego mogą przyjmować, zawsze
realizowany był przebieg który nam ludziom
dostarcza moralnie najbardziej edukującej lekcji
do przeanalizowania. Taki zaś maksymalnie
"edukujący" przebieg losów wszystkiego oznacza,
że również dotychczasowe losy "telekinetycznej
influenzmaschine" celowo były pokierowane
przez Boga w sposób w jaki je obecnie widzimy.
Naszym więc zadaniem jest teraz poznanie
lekcji moralnej jaką za pośrednictwem losów
owej maszyny ów wszechmocny i wszechwiedzący
Bóg zechciał nam udzielić.
Bóg był w stanie pokierować dotychczasowymi
losami telekinetycznych influenzmaschines na
cały szereg najróżniejszych sposobów. Jednak
w swojej nieskończonej mądrości Bóg ukształtował
losy tych maszyn na bardzo intrygujący wzór jaki
opisałem w części #J powyżej. Oczywiście, przez
takie właśnie a nie inne pokierowanie tymi losami,
Bóg definitywnie chciał nam przekazać jakąś istotną
lekcję moralną. Aby poznać jaka to lekcja,
przeanalizujmy teraz jej podstawowe składowe.
1. Następstwa okrywania tajemnicą szczegółów
technicznych owych maszyn. Faktycznie
każdy z oryginalnych budowniczych telekinetycznych
influenzmaschines okrywał tajemnicą szczegóły
techniczne budowanych przez siebie maszyn.
Dlatego ani Bela Brosan, ani Nitschel, ani też
Paul Baumann NIE zostawili ludzkości dokładnych
wytycznych jak budować owe maszyny. Poza
kilku generalnymi stwierdzeniami, oraz poza
kilku zdjęciami, faktycznie nasza cywilizacja
zupełnie NIE ma dokumentacji wykonawczej
dla owych maszyn. Co gorsza, każdy z owych
oryginalnych budowniczych telekinetycznych
influenzmaschine umarł nie później niż w kilka
lat po zbudowaniu swoich maszyn. Z chwilą zaś
śmierci owych oryginalnych budowniczych zaginęła
też na dobre i owa tajemnica budowy i działania
owych niezwykłych maszyn. Powyższe wskazuje
że pierwszą lekcją moralną którą
Bóg
chce nam udzielić, to że "ci wszyscy twórczy ludzie
którzy rozpracowują zupełnie nowe wynalazki
mają moralny obowiązek aby dokładnie informować
resztę naszej cywlizacji o każdem istotnym
szczególe swoich wynalazków". W przypadku
zaś jeśli będą oni utrzymywali w tajemnicy jakieś
istotne szczegóły swojego wynalazku, wówczas
ich wynalazek będzie ludzkości zabrany.
2. Pokierowanie moich własnych losów tak abym
ponownie wynalazł telekinetyczne influeznaschines
oraz inne urządzenia telekinetyki. W mojej opinii
wcale NIE jest przypadkiem, że Bóg tak pokierował
losami telekinetycznych influenzmaschine, że to mi
przypadł w udziale zaszczyt i odpowiedzialność
ponownego wynalezienia i upowszechnienia budowy
i zasady działania owych maszyn. Wszakże moje
poglądy na temat wynalazków cechują się kilkoma
kanonami, które wcale dotychczas NIE były ani
rozumiane, ani też przestrzegane na Ziemi.
Najważniejszym z owych kanonów jest, że "dokładne
opisy techniczne każdego wynalazku na Ziemi
powinny być udostępniane bez żadnych ograniczeń
każdej osobie na Ziemi która tylko zechce je poznać".
Uzasadnienie dla owego kanonu podałem w punkcie
#G1 totaliztycznej strony internetowej
boiler_pl.htm - o twórcy i losach niezwykłej grzałki elektrycznej.
Kolejnym relatywnie istotnym kanonem jest że
"faktycznym celem życia każdego człowieka jest
uzyskanie szczęścia". Dlatego celem rządów
poszczególnych państw wcale NIE powinno być
obecne "pilnowanie istniejącego status-quo", a
powinno się stać "pomaganie ludziom w maksymilizacji
ich szczęścia osobistego" - co wyjaśniam dokładniej
na stronie
partia_totalizmu.htm - o ideologii wiecznej szczęśliwości wszystkich ludzi.
Aby zaś ludzie mogli łatwo uzniezależniać się od
despotycznych rządów i od tyrańskich polityków
którzy staraliby się utrzymywać ludzkość siłą
przy starych ideologiach, koniecznym się staje
aby każda osoba na Ziemi była w stanie sama
sobie budować urządzenia telekinetyki które
dostarczałyby jej wszelką energię którą osoba
ta potrzebuje. (Na dodatek do dostępności w
każdym sklepie fabrycznie produkowanych
takich urządzeń.) Stąd kolejnym przekazem
moralnym który Bóg nam ujawnia poprzez
oddanie losów urządzeń telekinetycznych w
moje ręce, jest że dokładne opisy działania
i wytyczne budwania urządzeń telekinetyki
powinny być dostępne bez przeszkód dla
praktycznie każdej osoby na Ziemi.
3. Obdarzenie tą maszyną członków religijnej komuny
Methernitha. Moim zdaniem, wcale też NIE jest przypadkiem
że wszystkie oryginalne telekinetyczne influenzmaschines
wylądowały w religijnej komunie Methernitha. W mojej
opinii ten fakt jest rodzajem symbolicznego przekazu
od Boga czemu owe maszyny mają faktycznie służyć.
Mianowicie, jak to wyjaśniam na stronie
nirvana_pl.htm - o zastąpieniu dzisiejszego wynagradzania pracy pieniędzmi, wynagradzaniem totaliztyczną nirwaną,
celem Boga w udostępnieniu ludzkości maszyn
które będą dostarczały ludziom darmowej energii,
jest że ludzie ci drastycznie zmienią metody działania
społeczeństw. Zamiast więc dzisiejszych społeczeństw
bazujących na państwowości, wymuszaniu pracy od
ludzi, oraz na pieniądzach, Bóg nakazuje nam
zacząć żyć na wzór pierwszych komun chrześcijańskich,
w których praca dla innych miałaby ochotniczy charakter,
zaś wynagrodzeniem za ową pracę byłoby osiąganie
totaliztycznej nirwany. Omawiane tutaj maszyny
telekinetyki dostarczaja właśnie ludzkości technicznego
zaplecza dla dokonania takiej zmiany. Z kolei wzorcem
dla owej zmiany jest religijna komuna Methernitha
której opiece Bóg powierzył owe cudowne maszyny.
Powyższe składowe lekcji moralnej którą Bóg
stara się nam udzielić za pośrednictwem omawianej
tutaj maszyny ujawniają dokładnie co powinniśmy
czynić aby Bóg pozwolił nam zbudować owe
maszyny i korzystać z dobrodziejstw które
przyniosą one naszej cywilizacji.
#K2.
Jak więc powinniśmy poprowadzić budowę i rozwój maszyn telekinetyki aby
Bóg
pozwolił nam zbudować te potrzebne ludzkości urządzenia:
Receptura na przyjęcie takiego podejścia
do budowy telekinetycznej influenzmaschine,
aby budowa ta zakończyła się całkowitym
sukcesem, jest bardzo proste. Wystarczy
po prostu że z dotychczasowych losów owej
maszyny wyciągniemy wnioski jak
Bóg
sobie życzy abyśmy maszynę tą budowali.
Następnie w swoim podejściu do budowy tej
maszyny musimy po prostu zrealizować to
czego Bóg od nas w związku z nią się domaga,
a co implikuje opisanym w poprzednim
punkcie #K1 sposobem na jaki pokierował
On jej dotychczasowymi losami.
Analiza losów telekinetycznych influenzmaschines,
dokonana w poprzednim punkcie #K1 wskazuje,
że maszyny te dadzą się zbudować na Ziemi jeśli
(a) żaden z ich istotnych szczegółów
technicznych NIE będzie utrzymywany w tajemnicy,
a wszystko na temat budowy i działania owych
maszyn będzie dostępne dla każdej zainteresowanej
osoby, (b) opisy sposobów budowania
owych maszyn będą na tyle dokładne i na tyle
łatwe do zdobycia, że każdy kto zechce je zbudować
aby uniezależnić się od jakiejkolwiek formy opresji
będzie mógł taką budowę zrealizować bez żadnych
trudności technicznych, oraz (c) że za
pośrednictwem owych maszyn ludziom będzie
przypominane że mają obowiązek wspierania
i wdrażania takich ideologii i systemów społecznych
które służa maksymilizacji szczęścia oraz odejścia
ludzkości od wynagradzania pracy pieniędzmi
(tj. wspierania ideologii i systemów społecznych
nastawionych na "maksymilizację szczęścia",
a opisywanych na stronie
partia_totalizmu.htm - o ideologii wiecznej szczęśliwości wszystkich ludzi).
Część #L:
"Telekinetyka" to nie tylko "baterie telekinetyczne"
oraz "urządzenia darmowej energii":
#L1.
Dyscyplina zwana "telekinetyka" to droga do całego oceanu
korzyści naukowych i światopoglądowych, które ludzkość
odniesie z opanowania techniki bazującej na zachowaniach
"przeciw-materii":
Na odrębnej stronie o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm
wyjaśnione zostało, że niezależnie od "naszego
świata fizycznego", na drugim końcu dipola
grawitacyjnego istnieje cały ogromny "przeciw-świat"
zapełniony unikalnym, wiecznie ruchliwym płynem
zwanym "przeciw-materia". Opisywana w
punkcie #C1 niniejszej strony "totaliztyczna nauka"
otworzy techniczne wykorzystanie owej "przeciw-materii"
do budowania niezwykłych urządzeń przyszłości,
takich jak
komór oscylacyjnych wszystkich trzech generacji,
wehikułów telekinetycznych,
czy nawet
wehikułów czasu.
Dlatego "baterie telekinetyczne" oraz "urządzenia
darmowej energii" to jedynie początek nowej
dyscypliny totaliztycznej nauki zwanej "telekinetyka".
Część #M:
Jakich nieszczęść nasza cywilizacja uniknie jeśli
zdobędzie się na oficjalne powołanie dwóch "nawzajem
konkurencyjnych" nauk, tj. na dodanie dotychczasowej
"ateistycznej nauce ortodoksyjnej" konkurencji w postaci
nowej "nauki totaliztycznej" która wypracuje i wdroży
energetyczne urządzenia
telekinetyki:
#M1.
Uniknięcie dalszych katastrof nuklearnych - w rodzaju owych eksplozji czterech reaktorów
atomowych w Fukushima z Japonii po trzęsieniu ziemi z piątku dnia 11 marca 2011 roku:
W dzisiejszych czasach "reaktory atomowe"
są najniebezpieczniejszymi urządzeniami
"codziennego użytku" znajdującymi się na
naszej planecie. Jak niebezpieczne one
są, dowiodło tego już aż kilka "wypadków"
z owymi reaktorami, przykładowo katastrofa
w Czernobylu na Ukrainie z 26 kwietnia
1986 roku, czy niedawna katastrofa w
Fukushima z Japonii po trzęsieniu ziemi
z piątku dnia 11 marca 2011 roku.
Jeśli więc ktoś buduje już aż tak
niebezpieczne urządzenia, wszyscy
by się spodziewali że "bezpieczeństwo" będzie
najważniejszym celem do spełnienia podczas
projektowania ich konstrukcji. Tymczasem
kiedy ja przeanalizowałem konstrukcje owych
czterech reaktorów japońskich które eksplodowały
po trzęsieniu ziemi z piątku dnia 11 marca
2011 roku, wówczas na przekór iż NIE jestem
ekspertem atomistyki, wykryłem w nich
aż kilka kardynalnych błędów konstrukcyjnych,
które są tak elementarne i tak oczywiste, że
wręcz nakłaniają one do pytania "jakiż to
'inżynier' projektował owe reaktory atomowe".
Wszakże owe kardynalne błędy i wady konstrukcyjne
wyglądają tak jakby ktoś celowo tak zaprojektował
te reaktory aby mieć pewność że ktoregoś
dnia spowodoują one nieszczęścia. Jeśli
bowiem ktoś by nałożył warunek "jak należy
zbudować reaktory atomowe aby były one
możliwie najniebezpieczniejsze i aby z całą
pewnością kiedyś eksplodowały", wówczas
ów warunek byłby spełniony w tamtych
japońskich reaktorach. W rezultacie, reaktory
te były "nieszczęściem czekającym tylko na
okazję aby się wydarzyć". Wystarczyło więc
trzęsienie ziemi opisane dokładniej w punkcie
#C7 strony o nazwie
seismograph_pl.htm,
aby nieszczęście owo się urzeczywistniło.
Wyjaśnię teraz na czym polegają owe najbardziej
kardynalne błędy konstrukcyjne popełnione przy
konstruowaniu tamtych czterech japońskich
reaktorów atomowych. Mianowicie, w naukach
projektowania istnieje coś co możnaby nazwać
"najważniejszą zasadą projektowania wszelkich
urządzeń o niebezpiecznym działaniu". Zasadę
tą w "moich czasach" uczyli w Polsce każdego
studenta iżynierii. Stwierdza ona, że "działanie
niebezpiecznych urządzeń musi zawsze być tak
projektowane, aby w przypadku jakiejkolwiek awarii,
działanie tych urządzeń natychmiast samo zaniknęło
w wyniku działania jedynie sposobu na jaki zostały
one skonstruowane, sił natury, oraz praw natury".
To właśnie z uwagi na ową zasadę, przykładowo
prasy i maszyny które mogą pourywać ręce
swojego operatora, należy tak projektować aby
ich niebezpieczne działanie dało się włączyć
tylko jeśli ów operator właśnie naciska dwa odległe
od siebie guziki włączające oboma swymi rękami
naraz. To także z powodu tej zasady, woda
w nowoczesnych zaporach jest spiętrzana
wyłącznie przez wagę i stabilny kształt owej zapory.
Odnosząc tą zasadę do omawianych tu reaktorów
atomowych, ich konstrukcja i działanie pownno
być tak zaprojektowane, że w przypadku jakiejkolwiek
awarii, siły grawitacyjne i prawa reakcji atomowych
samoczynnie zastopowałyby ich działanie. Tymczasem
nawet pobieżna analiza konstrukcji owych reaktorów
ujawnia, że zostały one tak zaprojektowane, iż w
przypadku awarii, siły grawitacyjne i prawa reakcji
jądrowych powodowały eskalowanie ich działania,
zamiast ich stopowanie. Dlatego ja osobiście NIE
rozumiem, od czego jest tzw. "Agencja Energii
Atomowej" oraz owi niezliczeni doskonale płatni
"eksperci", jeśli NIE zweryfikowali oni owych
kardynalnych wad konstrukcyjnych i NIE
zatrzymali budowy tak wadliwych reaktorów.
Aby przypomnieć tutaj działanie reaktora atomowego,
to polega ono na wsuwaniu prętów "paliwa atomowego"
do specjalnej metalowej obudowy po angielsku zwanej
"core". (Jeśli dobrze zostałem poinformowany, to w polskiej
atomistyce "core" tlumaczy się jako "rdzeń".) Po ich
wsunięciu, całkowita masa owego paliwa jądrowego
zaczyna przekraczać tzw. "masę krytyczną" - co
inicjuje reakcję jądrową. Aby zaś reakcją jądrową
można było sterować, niezależnie od prętów paliwowych,
do owego "rdzenia" wsuwane lub wysuwane są też
dodatkowe "pręty sterujące" które absorbują neutrony
i w ten sposób zatrzymują reakcję jądrową. Aby
więc reakcję jądrową zintensyfikować, trzeba
do reaktora wsunąć "pręty paliwowe", zaś wysunąć
owe "pręty sterujące". Z kolei aby reakcję jądrową
wyciszyć lub zatrzymać, do reaktora trzeba wsunąć
owe "pręty sterujące" zaś wysunąć z niego owe
"pręty paliwowe".
Jeśli więc ktoś projektuje reaktor atomowy, wówczas
aby spełnić powyżej opisaną "najważniejszą zasadę
projektowania wszelkich urządzeń o niebezpiecznym
działaniu", powinien tak reaktor ten zaprojektować,
żeby "pręty paliwowe" wsuwane były do "rdzenia"
reaktora "od spodu", zaś "pręty sterujące" wsuwane
tam były "od góry". W przypadku bowiem jakiejkolwiek
awarii, kiedy to urządzenia sterujące reaktorem przestaną
działać, zwykłe siły grawitacji spowodowalyby, że
"pręty sterujące" same zaczęłyby zsuwać się w dół
do "rdzenia" - w ten sposób wyciszając reakcję jądrową,
natomiast pręty paliwowe same zaczęłyby wysuwać
się w dół z owego "rdzenia" - w ten sposób dodatkowo
wyciszając reakcję jądrową.
Schemat owych czterech reaktorów z Fukushima
które eksplodowały w Japonii, opublikowany został
w artykule [1#M1] "Growing terror" (tj.
"Rosnący strach") ze strony A2 gazety
The New Zealand Herald,
wydanie ze środy (Wednesday), March 16, 2011.
Co mnie w schemacie tym natychmiast uderzyło, to
że w japońskich reaktorach wsuwanie obu rodzajów
prętów następowało w dokładnie przeciwny do logiki
sposób. Mianowicie, "pręty sterujące" wsuwane były
od spodu, zaś "prety paliwowe" wsuwane były od
góry. W rezultacie, kiedy trzęsienie ziemi uszkodziło
urządzenia wsuwające i wysuwające owe pręty, siły
grawitacji i ciepło spowodowały że "pręty sterujące"
same się wysunęły - intensyfikując w ten sposób reakcję
jądrową, zaś "pręty paliwowe" same się dodatkowo
powsuwały" - reakcję tą jeszcze bardziej zaogniając.
Na dodatek do tego, kolejnym "kardynalnym błędem
konstrukcyjnym" owych reaktorów było, że sam
"rdzeń" był zaprojektowany w formie pionowego
pojemnika cylindrycznego o wklęśle zaokrąglonym
dnie. Kiedy więc owo niekontrolowane intensyfikowanie
reakcji jądrowej spowodowało stopienie się paliwa
jądrowego i jego spłynięcie na spód "rdzenia",
zaokrąglony spód owego cylindrycznego pojemnika
spowodował zgromadzenie się w nim i zespolenie
razem całego stopionego paliwa jądrowego - tak
że paliwo to przekroczyło ową "masę krytyczną"
i zamieniło reaktor w "bombę atomową spowolnionego
działania". Nic dziwnego że następstwa były takie
jakie były. Oczywiście, nieszczęścia spowodowane
przez te reaktory można było prosto pomniejszyć, gdyby
spody ich "rdzenia", zamiast kształtu wklęsłych kulistych
pojemników czaszowatych skupiających w sobie paliwo
jądrowe, otrzymały kształty wypukłych gwiazd które by
rozczłonkowywały to paliwo na szereg podkrytycznych mas.
Co mnie zastanawia, to kto weryfikował konstrukcję
owych reaktorów zawierającą w sobie aż tyle
"kardynalnych błędów konstrukcyjnych" i kto
dopuścił aby reaktory te były wogóle zbudowane.
Chociaż bowiem istnieje tzw. "Agencja Energii
Atomowej", co naprawdę owa agencja czyni
pozostaje sekretem jakiego nikomu postronnemu nie udaje
się zgłębić. Kiedy odwiedzałem Polskę w niedługi
czas po katastrofie nuklearnej w Czernobylu na Ukrainie
z dnia 26 kwietnia 1986 roku, w telewziji i gazetach
ówczesnej Polski prowadzona była intensywna
kampania argumentująca że owa "Agencja Energii
Atomowej" jest organizacją sekretywną, hermetycznie
zamkniętą, unikającą ujawniania prawdy, ukrywającą
liczne popełniane błędy i w sumie działającą na
szkodę ludzkości oraz narodów którym jakoby ma
ona służyć. Jako zaś taka, agencja ta powinna natychmiast
zostać rozwiązania. Jak jednak wiemy, agencja
ta NIE została rozwiązana. Z kolei artykuły w
rodzaju [2#M1] "Secretive nuclear industry
hard to trust" (tj. "Utrzymującemu sekrety przemysłowi
jądrowemu trudno zaufać") ze strony A15 gazety
The New Zealand Herald,
(wydanie z czwartku (Thursday), March 17, 2011)
ujawniają że nadal działa ona na swoje dawne sposoby.
W rezultacie, ogromnie rzadko można spotkać
kogoś, kto faktycznie popiera rozwój energii atomowej.
Energia ta zrodziła się wszakże z tradycji wojny, sekretów
i zniszczenia, oraz do dzisiaj utrzymuje tradycje
wojowniczości, sekretów, okłamywania i niszczenia.
Innymi słowy, energia atomowa jest najdokonalszą
ilustracją wyjaśnionej w punkcie #C1 tej strony palącej
konieczności, aby dla dotychczasowej "ateistycznej
nauki ortodoksyjnej" jak najszybciej stworzyć moralniejszą
od niej "konkurencję" która by "patrzyła jej na ręce"
oraz otwierała do publicznego wglądu jej niemoralne
i kłamliwe metody działania.
Kiedy ja studiowałem w Polsce w czasach komunistycznych,
ówcześni studenci "nabijali się" z tzw. "dyplomowych kursów
partyjnych" które starannie wybranym "działaczom" dawały
dyplomy "magistra" lub "inżyniera" po zaledwie krótkim przeszkoleniu.
Faktycznie też, jeśli ktoś przeanalizuje niektóre Zachodnie
systemy edukacyjne - co jest dokonane m.in. w punkcie #E1 strony
rok.htm,
to okazuje się że rzeczywiście są one jak owe "kursy partyjne"
z czasów komunizmu - tj. "rozdają" dyplomy inżynierskie
niedouczonym aspirantom po nawet krótszym przeszkoleniu
niż kiedyś w Polsce trzeba było się szkolić aby nabyć
prawa "kreślarza" a nie "inżyniera". Osobiście mam
wrażenie że owe japońskie reaktory jądrowe projektowali
i weryfikowali właśnie "inżynierowie" zaraz po ukończeniu
takiego rodzaju "inżynierskiej edukacji".
Po odkryciu że japońskie reaktory jądrowe kryją
w sobie aż tak kardynalne usterki konstrukcyjne,
zaglądnąłem do konstrukcji "typowego reaktora
jądrowego" opublikowanej na stronie 585 z tomu
14 (dla litery "N" i dla hasla "Nuclear Energy")
Amerykańskiej encyklopedii [3#M1] o
tytule "The World Book Encyclopaedia" (World
Book, Inc., Chicago, USA, 2003, ISBN 0-7166-0103-6).
Z szokiem wówczas stwierdziłem, że tamta konstrukcja
reaktorów japońskich jest "typową" konstrukcją
tych urządzeń, oraz że na świecie dosłownie aż
się roi od tak samo wadliwych reaktorów atomowych.
Ten fakt wzajemnego podobieństwa wad wszystkich
reaktorów jest zresztą potwierdzony inną katastrofą
atomową która miała miejsce w dniu w dniu 28
marca 1979 roku w reaktorze z "Three Mile Island" z
Harrisburg koło Waszyngtonu DC. Tam również
przebieg katastrofy był niemal identyczny jak ów
niedawny z Fukushima w Japonii - tyle że zainicjowany
został nieco innym powodem niż trzęsienie ziemi.
Innymi słowy, tamten kataklizm jądrowy z Japonii
wcale NIE jest już ostatnim, zaś przy okazji następnego
dużego trzęsienia ziemi, lub jakiegoś innego nieszczęścia,
możemy się spodziewać następnych podobnych
nuklearnych kataklizmów w całym szeregu dalszych
krajów Zachodu.
Powinienem tu dodać, że opisywane tutaj "kardynalne
błędy konstrukcyjne" które sporo dzisiejszych reaktorów
jądrowych Zachodu zamieniają w "bomby jądrowe jakie
tylko czekają na okazję aby eksplodować", streszczone
też zostały w punkcie #C7 totaliztycznej strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Fot. #M1: Fotografia "plastykowego kaczątka"
które ja (tj.
dr inż. Jan Pająk)
znalazłem w dniu 29 kwietnia 2011 roku wymyte
falami sztormu na plażę w miejscowości Petone,
Nowa Zelandia, niedaleko od mojego mieszkania.
(Dokładniejsze objaśnienie zlokalizowania Petone
można znaleźć w punkcie #I3 mojej strony o nazwie
day26_pl.htm.)
Z powodów które opiszę poniżej, to niezwykłe
"kaczątko" jest ilustratywnym dowodem jak fałszywe
i jak błędne są zapewnienia dzisiejszych polityków,
przytakiwanych biernością i milczeniem naukowców,
że katastrofa nuklearna z Fukushima w Japonii
ma zasięg wyłącznie lokalny i wcale jakoby NIE
zagraża mieszkańcom innych krajów. Dla oddania
wielkości tego kaczątka, wraz z nim sfotografowałem
też nowozelandzką monetę 2-dolarową z 2002
roku, o średnicy 26 mm.
Historia powyższego kaczątka jest szczególnie
niezwykła. Mianowicie, w 1992 roku burza na
oceanie zerwała kontainer ze statku przewożącego
około 29000 takich kaczątek od producenta
w Chinach do nabywców w USA. Stąd 29000
takich kaczątek znalazło się w wodach Oceanu
Atlantyckiego w pobliżu wschodnich wybrzeży
USA. Stamtąd prądy morskie, szczególnie tzw.
"Gulf Stream", zaczęły je dryftować po całym
świecie. Wkrótce ludzie zaczęli je znajdować
w najbardziej niespodziewanych miejscach świata.
To spowodowało, że "kaczątka" owe stały się
sławne na cały świat. Do dzisiaj na ich temat
pojawiły się w internecie już miliony informacji.
Przykładowo, kiedy w dniu 1 maja 2011 wpisałem do
www.google.com
słowa kluczowe
plastic duckies floating in ocean,
w odpowiedzi otrzymałem aż 2,140,000 wyników.
Kiedy zaś tego samego dnia w polskiej wersji Google
www.google.pl
wpisałem słowa kluczowe
plastykowe kaczki z oceanu,
otrzymałem 15,400 wyników. W rezultacie tego
ogromnego rozgłosu, plastykowymi kaczuszkami
zainteresowali się też naukowcy USA badający
ruchy prądów morskich. Naukowcy ci, tym razem
już celowo, wypuścili dalszych kilka tysięcy podobnych
kaczątek, każde z nich dobrze już oznakowane
i ponumerowane, aby po otrzymaniu wiadomości
gdzie je znaleziono móc ustalić "jak" i "dokąd"
one zadryftowały niesione prądami morskimi.
Badania internetowe sugerują, że praktycznie wszystkie
owe kaczątka uwolnione celowo przez naukowców,
także wystartowały spod wschodnich wybrzeży USA.
Jeden z owych naukowców, niejaki
Dr Curtis Ebbesmeyer,
oferował nawet 100 dolarów każdemu kto znajdzie
jego kaczątko. Kaczątkami tymi zainteresowali się
również zbieracze niezwykłości. Przykładowo, w
maju 2011 znalazłem informację na stronie internetowej
www.nowpublic.com/ghostly_plastic_ducks_adrift_sea,
że kolekcjonerzy z Anglii płacili już co najmniej 500
funtów sterlingów za autentyczny egzemplarz takiego
kaczątka. Kaczątko które ja znalazłem posiada
na sobie kilka cech identyfikujących, jak kolorowy
emblem na przodzie (częściowo widoczny na
powyższym zdjęciu), "Made in China" napis zlokalizowany
na jego spodzie, oraz numer kolejny wpisany na dnie.
Owe cechy pozwoliłyby dokładnie je zidentyfikować.
Niestety, taka identyfikacja wymaga "detektywistycznej
pracy" - dla której mi samemu brakuje czasu. Być
więc może ktoś inny miałby ochotę aby tym się zająć.
Ja znalazłem je w piątek dnia 29 kwietnia 2011 roku -
tj. w dniu małżeństwa przyszłego króla i królowej
Anglii. (Odnotuj, że taka data jego znalezienia nadaje
owemu kaczątku status "szczęśliwego omenu".
Wszakże dla kaczątka data ta sugeruje że związane
są z nim równie "dalekosiężne perspektywy" jak dla
owej pary przyszłego króla i królowej Anglii. Z kolei
dla tamtej królewskiej pary moja kaczuszka dostarcza
zapowiedzi, że i ich małżeństwo "jest równie
dalekosiężne" jak droga owej kaczuszki przez oceany.)
Moje znalezisko tej kaczuszki nastąpiło kiedy spacerowałem
sobie po plaży w Petone zaraz po ustaniu nietypowo
silnego i długotrwałego sztormu. Była ona wyrzucona
na plażę niedaleko od miejsca z którego wykonane
zostało zdjęcie pokazane jako "Fot. #C1" na stronie
cloud_ufo_pl.htm.
Kaczątko to leżało w grubej warstwie szczątków
wymytych na petońską plażę przez fale morskie
tamtego potężnego sztormu, który szalał na Wyspie
Północnej Nowej Zelandii przez trzy dni poprzedzające
to znalezisko, potem zaś ciągle szalał przez kilka następnych
dni. Opisy następstw tego sztormu można znaleźć
np. w artykule [1Fot_#M1] "Gale-force fury"
(tj. "Furia potężnych wiatrów"), ze strony A1 gazety nowozelandzkiej
The New Zealand Herald,
wydanie ze środy (Wednesday), April 27, 2011.
Ten sam potężny sztorm opisany jest też szerzej
w (9) z punktu #I3 strony
day26_pl.htm.
Tamten niszczycielski sztorm uderzał w Welington
silnymi wiatrami wiejącymi od południa, jakby
wprost z Antarktydy. Najwidoczniej też owe wiatry
wpędziły omawiane "plastykowe kaczątko" w wąski
przesmyk skierowany właśnie ku południu, jaki
łączy wellingtońską zatokę morską z Pacyfikiem.
Aby więc ze wschodnich wybrzeży USA dopłynąć
do plaży w Petone i być tam wymytym na ląd stały,
kaczątko to musiało pokonać odległość równą
niemal obwodowi kuli ziemskiej. Wszakże przepłynęło
ono w swej drodze aż przez cały Ocean Atlantycki,
opłynęło naokoło wybrzeży Afryki, przepłynęło cały
Ocean Indyjski, przepłynęło pomiędzy Australią
i Antarktydą, oraz napędzane silnymi wiatrami
z południa przez w/w sztorm, dostało się przez
wąskie wejście do zatoki wellingtońskiej i wylądowało
na północnej plaży owej zatoki - czyli w Petone.
Innymi słowy, kaczątko to "przez przypadek"
dokonało "wyczynu" jaki w teorii prawdopodobieństwa
wydaje się być wręcz niemożliwym do zrealizowania.
Dlatego jest ono również ilustratywnym dowodem
iż w naturze mogą się zdarzać rzeczy zaprzeczające
logice i zdrowemu rozsądkowi. Jako takie, kaczątko
to wnosi też do nauki znaczącą wymowę filozoficzną.
Dla mnie oczywiście najwyższa wartość dowodowa
owego kaczątka ma związek z nuklearną katastrofą
w Fukushima z Japonii. Wynika to z faktu, że jeśli
owo "kaczątko" zdołało przydryftować aż do Nowej
Zelandii z tak daleka jak USA, napędzane i sterowane
wyłącznie przypadkami i mechanizmami natury,
to oznacza że również skażenia radioaktywne z
Fukushima za kilka lat pojawią się w praktycznie
każdym zakątku Ziemi. Innymi słowy, na przekór
tego co oficjalnie się twierdzi, Fukushima - podobnie
jak owe kaczątka, też będzie miała "globalny zasięg",
a stąd zaindukuje mutacje i kalectwa rodzących
się dzieci oraz zaindukuje wybuch zachorowań
na raka wśród mieszkańców praktycznie każdego
kontynentu i każdego kraju świata.
Z uwagi na
niezwykłość losów powyższego kaczątka, na jego
ciągle relatywnie dobry stan techniczny, na
jego status "talizmanu przynoszącego szczęście",
a także ponieważ dla mnie kaczątko to wypełniło
już swoje przeznaczenie, być może jakiś hobbysta
byłby zainteresowany aby je włączyć do swoich
kolekcji. (A może byłoby nim nawet zainteresowane
jakieś muzeum.) Kaczątko to jestem w stanie
dostarczyć wraz z moim osobistym zaświadczeniem
potwierdzającym iż było ono wymyte na plaży
w Petone, koło Wellington, Nowa Zelandia,
a także wraz z panoramicznym zdjęciem
na którym ja trzymam to kaczątko na tle
krajobrazu miejsca jego znalezienia. Nie
muszę tu już wyjaśniać, że poziom niezwykłości
i watości eksponatowej tej "platykowej kaczuszki"
znacząco podnosi też fakt, iż została ona
znaleziona osobiście przez
dra inż. Jana Pająk -
czyli przez twórcę
filozofii totalizmu
oraz "treorii wszystkiego" zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
pierwszego naukowca na Ziemi który
formalnie udowodnił istnienie Boga
oraz
istnienie nieśmiertelnej duszy,
a ponadto wynalazcy
Magnokraftu,
Komory Oscylacyjnej,
Wehikułu Czasu,
oraz calego szeregu innych przyszłościowych urządzeń.
Gdyby więc istniał hobbysta (czy muzeum) zainteresowany
w tej kaczuszce, wówczas jestem gotowy do podjęcia
z nim negocjacji w sprawie warunków nabycia tego
niezwykłego kaczątka, pochodzącego przecież
ze słynnej już w całym świecie rodziny.
#M1.1.
"Scanariusz" katastrofy nuklearnej z Fukushima wydedukowany
z wpływu jaki na zachowanie japońskich reaktorów atomowych
musiały wywrzeć popełnione w nich "kardynalne błędy konstrukcyjne":
Motto:
"Totalizm ostrzega, że 'najszkodliwsze błędy są popełniane przez najwyżej-płatnych ekspertów',
cynicy twierdzą, że 'w interesie żyjących ze zwalczania leży aby mnożyć to co mają zwalczać',
zaś Malejowie podsumowują to krótkim przysłowiem 'twoje płoty zjadają twój ryż'."
Jeśli oglądać telewizję lub czytać gazety czy
wiadomości internetowe, wówczas NIE daje
się zrozumieć co faktycznie stało się z owymi
reaktorami z Fukushima w Japonii. Wszakże
dzisiejsi politycy nawet jeśli wiedzą co się tam
dzieje, ciągle nie poinformują społeczeństwa
o faktycznym stanie rzeczy z obawy aby potem
ich przeciwnicy polityczni nie wykorzystali tych
informacji do odsunięcia ich od władzy. Naukowcy
też nawet jeśli wiedzą, będą milczeli w obawie o
utratę wygodnych i dobrze płatnych posadek -
tak jak to wyjaśnia punkt #C1 na początku
tej strony oraz punkt #A2.6 na stronie
totalizm_pl.htm.
"Agencja Energii Atomowej" utrzymuje wszystko
w sekrecie - z całą pewnością będzie więc milczała
i w tej sprawie. Z kolei dziennikarze, wprawdzie
chętnie by wyjaśnili co tam "jest grane", jednak
nie znajdą nikogo na pozycji autorytetu, kto
miałby odwagę aby ich właściwie poinformować.
W rezultacie, dzisiejsze społeczeństwo jest jak
rodzina chorych, którą lekarze jedynie karmią
informacjami o "symptomach", jednak zatajają
wiedzę o samej chorobie - tj. ujawniają im tylko
informacje w rodzaju: wasi krewniacy mają
gorączkę, krew im wypływa z oczu, itp.
Wszakże właśnie taki charakter opisu "symptomów"
mają wszelkie informacje dochodzące z Fukushima -
przykładowo jak te ujawniane przez artykuł [1#M1.1]
"It's time to pray, says nuke expert" (tj. "Czas aby zacząć
teraz się modlić, stwierdził ekspert atomowy"), ze strony A1
The Dominion Post
(wydanie z piątku (Friday), March 18, 2011); artykuł
[2#M1.1] "WHO says contamination of food worse
than thought" (tj. "World Health Organisation stwierdza
że skażenia żywności gorsze niż sądzono") ze strony A16 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie ze środy (Wednesday), March 23, 2011);
artykuł [3#M1.1] "Fukushima workers hospitalised"
(tj. "Pracownicy z Fukushima pozabierani do szpitala")
ze strony A15 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z piatku (Friday), March 26, 2011);
artykuł [4#M1.1] " 'Ten million times higher'
radiation forces workers to flee" (tj. " 'Dziesięć milionów
razy silniejsze' promieniowanie zmusza robotników
do ucieczki") ze strony A1 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z poniedziałku (Monday), March 28, 2011);
artykuł [5#M1.1] "Leaking plutonium adds
to problems at plant" (tj. "Wyciekający pluton dodaje
się do problemów z elektrownią") ze strony A19 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie ze środy (Wednesday), March 30, 2011);
artykuł [6#M1.1] "Radioactive dust circles
Earth - but health risk low" (tj. "Pył radioaktywny otoczył
Ziemię - jednak ryzyko dla zdrowia jest niewielkie"),
ze strony A11 nowozelandzkiej gazety
Sunday Star Times
(wydanie z niedzieli (Sunday), April 3, 2011); artykuł
[7#M1.1] "Radioactivity in breast milk"
(tj. "Radioaktywność znaleziona w mleku z piersi
kobiecych"), ze strony B9 nowozelandzkiej gazety
Weekend Herald
(wydanie datowane w sobotę (Saturday), April 23, 2011);
czy artykuł [8#M1.1] "Radioactive beef sold
in Tokyo" (tj. "radioaktywna wołowina sprzedawana
w Tokio" - który opisuje sprzedaż tam wołowiny w
jakiej radioaktywny izotop cezu przekracza legalny
limit 6.5 razy), ze strony B6 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
(wydanie z piątku (Friday), July 15, 2011); itd., itp. -
po więcej informacji patrz punkty #F1 do #F4 strony o nazwie
cooking_pl.htm,
które opisują też m.in. radioaktywne dzikie świnie z
Niemiec, których mięso NIE nadaje się już do spożycia.
Tymczasem tylko na bazie opisanych powyżej
"kardynalnych błędów konstrukcyjnych" tamtych
reaktorów japońskich, już obecnie daje się relatywnie
dobrze wydedukować co zapewne musiało się stać
w Fukushima. Faktycznie, to dla właściwie wyedukowanego
inżyniera wcale nie potrzebna była owa katastrofa
aby dokładnie przewidzieć "scenariusz" nadchodzącego
nieszczęścia już po jednym rzucie oka na tak oczywiście
wadliwą konstrukcję tych reaktorów - jaka więc szkoda
że zanim zbudowali te reaktory, Japończycy NIE
zapytali o opinię jakiegoś polskiego inżyniera. Mi
ów oczywisty scenariusz katastrofy rzucił się w oczy
natychmiast kiedy w dniu 16 marca 2011 roku zobaczyłem
w w/w artykule [1#M1] schematy owych wadliwie
skonstruowanych japońskich reaktorów. Oczywiście,
zajęło mi jakiś czas zanim po zrozumieniu owego
scenariusza z analizy wad konstrukcyjnych tamtych
japońskich reaktorów zdołałem wszystko dokładnie
opisać. Dlatego opisy (zaprezentowane poniżej) jak
moim "zdaniem właściwie wyedukowaneg inżyniera"
wyglądał ów "scenariusz nuklearnej katastrofy" z
Fukushima - wypracowany wyłącznie na podstawie
błędów konstrukcyjnych popełnionych w ichnich
reaktorach, wystawiłem na niniejszej stronie w dniu
30 marca 2011 roku. W cztery dni później, bo już
w dniu 3 kwietnia 2011 roku, owe opisy wystawiłem
również we wpisie numer #197 do swego "bloga
totalizmu" (adresy tego bloga są wskazywane w
punkcie #Z3 poniżej). Oczywiście, czytając ten mój
"scenariusz" trzeba pamiętać, że reprezentuje on tylko
moje teoretyczne dedukcje inżynierskie, a NIE faktyczny
"raport naukowy" z miejsca zdarzenia (który to raport
powinien być nam zaprezentowany przez ekspertów
wysoko-płatnych m.in. za rzetelne poinformowanie
społeczeństwa co faktycznie się tam stało). Oto więc
ten mój teoretycznie wydedukowany "scenariusz"
japońskiej katastrofy nuklearnej, jaki znajomość zasad
inżynierii podpowiedziała mi już w dniu 16 marca 2011 roku:
Potężne trzęsienie ziemi z piątku dnia 11 marca
2011 roku uszkodziło system zasilania hydraulicznych
podnośników którymi sterowane jest "wsuwanie do"
i "wysuwanie z" reaktora prętów sterujących i prętów
paliwowych. W rezultacie, siły grawitacyjne wymusiły
powysuwanie się z reaktorów prętów sterujących, co
spowodowało raptowne zintensyfikowanie reakcji jądrowych.
Jednocześnie, te same siły grawitacyjne, w połączeniu
z brakiem działania hydrauliki sterującej, uniemożliwiły
załodze reaktora powyjmowanie prętów paliwych z
"rdzenia" (aby zatrzymać reakcję). Załoga ta całkowicie
utraciła więc kontrolę nad tym co w reaktorze zaczęło
się wówczas dziać. Raptowna intensyfikacja reakcji
jądrowych wywołała szybki wzrost temperatury,
eksplozyjnie odparowując wodę w systemach
chłodzenia reaktorów. Eksplodująca para wodna
porozrywała pojemnik "rdzenia" reaktorów, oraz
zmiotła dachy budynków z reaktorami - pozwalając
radioaktywnym produktom i oparom, w tym śmiertelnie
trującemu "plutonowi", na swobodne ulatywanie do otoczenia.
W porozrywanym "rdzeniu" pręty paliwowe zostały
pozbawione swych więzi mechanicznych. Zaczęły
więc grawitacyjnie zsuwać się w dolną, zaokrągloną
czaszę owego pojemnika "rdzenia". W owej zaś czaszy
stopione już paliwo jądrowe skupiło się razem formując
rodzaj "bomby atomowej spowolnionego działania"
o ponadkrytycznej masie. Bomba ta zaczęła
topić i odparowywać otaczające ją materiały, zaś
owe opary zaczęły się wydostawać na zewnątrz
w formie czarnego radioaktywnego dymu bogatego
w śmiertelnie trujący "pluton", jaki opadł potem na
miasta, pola i rzeki Japonii oraz okolicznych krajów
i mórz - zatruwając wszystko swoją radioaktywnością
(w tym glebę i pola z uprawami, trawę jedzoną
przez krowy produkujące mleko, wodę, itp.).
W rezultacie, okoliczna woda do picia, mleko
i wszelkie miejscowe produkty rolne, zostały zatrute
radioaktywnością. Stopione paliwo jądrowe
stopniowo wtapiało się coraz głębiej w ziemię
pod reaktorami, formując następne chmury
radioaktywnych oparów unoszące się z reaktorów.
Jednocześnie to paliwo i morderczy "pluton"
zaczęły się rozpływać po ziemi w odrębnych
kierunkach i tracić swoją masę krytyczą, co
stopniowo spowodowało samoczynne, chociaż
powolne, wyciszanie siły reakcji i ilości
emitowanych radioaktywnych oparów i gazów.
Władze i "eksperci" mogli więc zacząć się
chwalić że "sytuacja została opanowana".
Jednak owo mordercze radioaktywne paliwo
jądrowe, wraz z otaczającą je ziemią którą
również uczyniło ono radioaktywną, będą teraz
przeciekały do wody i pobliskiego otoczenia
przez setki (a może i przez tysiące) następnych lat.
Powyższy scenariusz japońskiej katastrofy nuklearnej
jest aż tak oczywisty i tak łatwy do przewidzenia już
tylko na podstawie analizy konstrukcji tych reaktorów,
że właściwie wyedukowani eksperci powinni mu
zapobiec na długo zanim doszło do tego
nieszczęścia. Fakt zaś, że nawet NIE próbowali
mu zapobiec, potwierdza tylko ustalenie wyjaśnione
w punkcie #C1 niniejszej strony (a także omawiane
szeroko w punkcie #A2.6 strony o nazwie
totalizm_pl.htm) -
mianowicie że dzisiejsza "ateistyczna nauka
ortodoksyjna", oraz dzisiejsza ortodoksyjna
edukacja, paląco potrzebują formalnej totaliztycznej
"konkurencji" która będzie "patrzyła im na ręce".
To samo ustalenie jest też dodatkowo potwierdzane
przez ową jakby "zmowę milczenia" jaka zdaje się
działać w tej sprawie, a jakiej pożałowania-godne
następstwa ludzkość powinna ciągle pamiętać
z katastrofy w Czernobylu. Oto mamy bowiem
katastrofę nuklearną, dla której wystarczy tylko
umieć liczyć do czterech aby się dorachować
iż jest ona co najmniej 4 razy większa, bardziej
niszczycielska, oraz bardziej niebezpieczna
od Czernobyla, zaś nagle wszyscy "eksperci"
"nabrali wody w usta" i oficjalnie ją "bagatelizują".
Wszakże nawet dziecko powienno być w stanie
się doliczyć, że w Czernobylu eksplodował tylko
jeden reaktor, podczas gdy w Fukushima
eksplodowały aż cztery z nich - każdy z których
wykazywał znacznie wyższy stopień zniszczenia
niż reaktor z Czernobyla. W rezultacie, podczas
gdy moje strony internetowe i blogi już od wielu
dni "bezpłatnie" informowały swych czytelników
o poziomie niszczycielskości tej katastrofy, tłumowi
wysoko-płatnych "ekspertów" atomowych oraz
licznym oficjalnym "agencjom" atomowym zajęło
aż ponad 3 tygodnie zanim się doliczyli, że
Fukushima jest jednak większa od Czernobyla.
Przykładowo, na przekór że we wszelkich
wiadomościach jakie na temat Fukushima
docierały do mojego zakątka świata, ja
celowo poszukiwałem momentu oficjalnego
ujawnienia tej właśnie prawdy, z pierwszą
i ciągle wysoce "nieśmiałą" informacją, że owa
japońska eksplozja być może jest jednak większa
od Czernobyla, zetknąłem się dopiero w dniu
3 kwietnia 2011 roku - w powyżej wskazywanym artykule
[6#M1.1]. Artykuł ten ciągle jednak zapewniał swych
czytelników, że Fukushima wcale NIE jest niebezpieczna
dla czyjegokolwiek zdrowia - które to zapewnienie
brzmiało nieco dziwnie zważywszy że ten sam
artykuł informował o radioaktywnych opadach już
potwierdzonych nawet w Islandii oraz koło północnego
bieguna Ziemi. W rezultacie aż tak oczywistego
celowego "bagatelizowania" tej katastrofy, nie
widać także aby ktokolwiek oficjalnie informował
społeczeństwa i zwykłych ludzi, gdzie zdążają
radioaktywne chmury i prądy oceaniczne ani nad
którymi krajami aktualnie one się znajdują, ludność
nie jest informowana ani ostrzegana jak się chronić
przed radioaktywnymi deszczami i przed
radioaktywnymi produktami rolnymi, poza
samą Japonią nigdzie indziej nie widać aby
ktokolwiek oficjalnie sprawdzał ulice, wodę i
żywność na poziomy radioaktywności, lekarstwa
łagodzące skutki radioaktywności nadal nie są
udostępniane - np. w wielu krajach nadal wogóle
nie daje się zakupić tabletek jodku potasu, itd., itp.
Mnie osobiście najbardziej jednak rozczarowuje i boli,
że wszystkie te następstwa i nieszczęścia zapewne łatwo
byłyby uniknięte, gdyby pozwolono mi zbudować moje
komory oscylacyjne
lub którekolwiek z moich "urządzeń telekinetyki
do generowania darmowej energii" - jakie opisuję
m.in. na niniejszej stronie internetowej. Wszakże
projekty i propozycje zbudowania tych urządzeń
porozsyłałem wraz ze swoimi podaniami o pracę
dosłownie do setek uniwersytetów na całym świecie
(w tym na wiele uniwersytetów japońskich) - tak jak
wyjaśniam to dokładniej w punkcie #I1 swej strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Jakże to więc się dzieje, że mając do wyboru albo
upieranie się przy rozwoju niemoralnej i morderczej
energii atomowej, albo też spróbowanie podążania
"nowymi drogami" wskazywanymi przez
filozofię totalizmu
oraz przez moje odkrycia i wynalazki, ludzie z
determinacją samobójczych maniaków upierają
się przy wdrażaniu w życie tylko tego co dla nich
najbardziej niebezpieczne i mordercze.
#M1.1.1.
Skandalicznie długo po nieszczęściu, fakty o katastrofie
z Fukushima pomału zaczynają być ujawniane - w ten
sposób dokładnie potwierdzając poprawność mojego "scenariusza
katastrofy" opisanego kilka miesięcy wcześniej w powyższym punkcie #M1.1:
W dniu 18 maja 2011 roku napotkałem pierwszy
niewielki artykuł który nieśmiało zaczął ujawniać
prawdę na temat katastrofy z Fukushima. Artykuł
ten ukazał się więc dopiero w ponad dwa miesiące
po tym jak ja podjąłem powyżej opisane zdecydowane
kroki dla publicznego ujawnienia prawdziwego
scenariusza z przebiegu i następstw tamtej
brzemiennej w skutki katastrofy. Ów pierwszy
artykuł [1#M1.1.1] ujawniający prawdę
nosił tytuł "Nuclear plant 'suffered fast meltdown' "
(tj. "Atomowe elektrownie 'szybko osiągnęły stan
stopienia' "), zaś opublikowany został w nowozelandzkiej gezecie
The Press
(wydanie ze środy (Wednesday), May 18, 2011).
Artykuł ów ujawnia, że już w 6 godzin po
doświadczeniu trzęsieniu ziemi, pręty paliwowe
z reaktorów w Fukushima zaczęły się topić
i spływać na zaokrąglone dna pancernych
osłon rdzeni owych reaktorów - dokładnie tak
jak ja to wcześniej wyjaśniałem po oględzinach
wad konstrukcyjnych tamtych reaktorów. Z kolei
już w 16 godzin po trzęsieniu ziemi, całe stopione
paliwo jądrowe zgromadziło się na zaokrąglonych
dnach owych osłon. Czyli dokładnie tak jak
ja to wyjaśniałem ponad dwa miesiące wcześniej,
faktycznie to stopione paliwo uformowało na
dnie owych osłon rodzaj bomb jądrowych o
ponadkrytycznej masie. Artykuł ten także pisze,
że dyrekcja firmy do której należą owe reaktory,
uprzednio zatajała owe fakty, ponieważ jakoby
bała się powszechnej paniki. Innymi słowy,
dyrekcja ta twierdzi iż "czyniła zło w imię
dobra". To twierdzenie NIE zmienia jednak
faktu, że zgodnie z ustaleniami
filozofii totalizmu
"czynienie zła pozostaje złem bez względu
na to w imię czego zło owo się wyrządza".
Ciekawe, ile więcej równie dla ludzi niebezpiecznej
prawdy - jakiej istnienie daje się wydedukować
z analiz przyczyn i scenariusza tej katastrofy,
owa dyrekcja nadal zataja przed społeczeństwem
przy milczącej aprobacie naukowców odpowiedzianych
za tą tematykę.
Powyższy artykuł potwierdził więc prawdę najważniejszego
fragmentu moich ostrzeżeń i wyjaśnień na temat
tamtej katastrofy. Niestety, ludzie ciągle są zbyt
zajęci gromadzeniem pieniędzy i przyjemnościami
konsumpcji, aby zacząć zwracać uwagę
na ostrzeżenia o konieczności chronienia
się przed niebezpieczeństwami które owa
katastrofa być może na nich sprowadza,
a które nieśmiało i w zminimalizowanych
dozach zaczynają być ujawniane -
począwszy od w/w artykułu. Ciekawe "czy"
i "kiedy" ujawniona też zostanie prawda na
temat radioaktywnych opadów z tamtej katastrofy.
Wszakże bez ujawnienia i tej prawdy, ludność
całego świata być może zupełnie nieświadomie
już połyka ową radioaktywność, ściągając w ten
sposób na siebie bezpłodność, mutacje genetyczne,
raka, oraz cały szereg innych problemów jakich
naukowcy ortodoksyjni mogą nawet się bać aby
je ludziom wyjaśnić. To więc dodatkowo zwiększa
tylko pilność potrzeby dla nowej "nauki totaliztycznej"
opisanej w punkcie #C1 tej strony - która to nauka
za jeden z celów swego istnienia stawia sobie
ujawnianie i naprawianie błędów, przemilczeń, itp.,
popełnianych przez dotychczasową "ateistyczną
naukę ortodoksyjną".
Z Bogiem nikt NIE wygra. Skoro Japończycy NIE
zaakceptowali lekcji moralnej danej im przez Boga
m.in. za pośrednictwem Fukushima, Bóg kontynuuje
ową lekcję. Przykładowo, w artykule "Radioactive
water gushing into Pacific from nuke plant" (tj.
"radioaktywna woda sika do Pacyfiku z nuklearnych
elektrowni"), ze strony B1 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
(wydanie ze środy (Wednesday), August 7, 2013),
zostało ujawnione, że właściciele elektrowni atomowych
w Fukushima utracili kontrolę nad sytuacją i NIE są
w stanie zatrzymać wycieku wysoce radioaktywnej
wody do Pacyfiku. Ów zaś wyciek grozi skażeniem
radioaktywnym źródeł zywności dla Japończyków.
#M1.2.
Nuklearna katastrofa z Fukushima zdaje się być
ostatnim "upomnieniem" i "przynagleniem" Boga
aby ludzkość zmieniła jednak swoje działania i
filozofię w sprawach dotyczących energii atomowej:
Motto:
"Z codziennego życia wszyscy doskonale wiemy, że jeśli po jakiś kłopotach ktoś NIE zmieni swego postępowania
z którego kłopoty te wyniknęły, wówczas wkrótce owe kłopoty wracają ze znacznie zwiększoną siłą. Dokładnie ta
sama zasada rządzi kataklizmami."
W punkcie #B5 odrębnej strony o nazwie
seismograph_pl.htm
wyjaśnione zostało, że jeśli
Bóg
NIE aprobuje czegoś co ludzie czynią, wówczas
zesyła nasilające się nieszczęścia i katastrofy
które z tym czymś się wiążą. Najpierw więc
Bóg zesyła katastrofę "ostrzegającą" - taką jaką
w sprawie energii atomowej był Czernobyl. Jeśli
zaś ludzie w jej wyniku wcale nie zmienią swego
postępowania i filozofii, wówczas Bóg zesyła
następną, znacznie już silniejszą katastrofę
"przynaglającą" - taką jaką w sprawie energii
atomowej stała się Fukushima z Japonii. Jeśli
i owa katastrofa "przynaglająca" NIE skutkuje,
wówczas Bóg zesyła końcową katastrofę
"anihilującą" która wybija większość ludzi
związanych z działaniem lub obszarem co do którego
Bóg ma zastrzeżenia. Takie trzy poziomy coraz
silniejszych kataklizmów i nieszczęść daje się
odnotować w praktycznie każdej sprawie którą
Bóg NIE aprobuje - jednak którą ludzie uparcie
kontynuują.
Odnotuj tutaj, że sam fakt iż kataklizmy, podobnie
jak wszelkie inne ludzkie nieszczęścia, mają taki
właśnie "inteligentny" charakter stopniowego
"nasilania się", jest dowodem że są one zesyłane
celowo przez inteligentną "nadrzędną istotę" (czyli
przez Boga). Te ich cechy dowodzą również, że
celem kataklizmów jest "wyperswadowanie ludziom"
odejścia od praktyk, postępowań, oraz zachowań,
których owa nadrzędna istota NIE aprobuje.
Dla różnych powodów katastrofa z Fukushima
nastąpiła na obszarze Japonii. Niemniej "wiadomość
od Boga" przekazana nam za pośrednictwem tej
katastrofy najwyraźniej jest adresowana do całej ludzkości.
Wszakże następstwa tej katastrofy dotykają wszystkie
kraje i wszystkie narody naszej planety. Dla mnie
osobiście "wiadomość" zawarta w tej katastrofie
wygląda na bardzo klarowną: 'enegia atomowa
należy do grupy "niemoralnych" energii i dlatego
ludzkości NIE wolno nawet próbować z niej korzystać'.
Znając jednak upór dotychczasowej "ateistycznej nauki
ortodoksyjnej" w podążaniu samobójczymi ścieżkami,
jestem pewien że nawet kataklizm z Fukushima
NIE powstrzyma tej nauki przed kontynuowaniem
użycia "niemoralnej" energii atomowej. Dlatego
ja osobiście wierzę, że jedynym sposobem zażegnania
niebezpieczeństwa, że już niedługo ludzkość zostanie
potraktowana "anihilującym" kataklizmem atomowym
który wybije znaczącą proporcję mieszkańców Ziemi,
jest oficjalne stworzenie totaliztycznej "konkurencji"
dla dzisiejszej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej" - tak
jak wyjaśnia to punkt #C1 niniejszej strony. Wszakże
po swoim stworzeniu, owa konkurencyjna "nauka
totaliztyczna" nie tylko że zacznie "patrzeć na ręce"
starej nauce ateistycznej, ale podejmie także energiczne
badania rozwojowe nad wskazywanymi przez
filozofię totalizmu
nowymi źródłami bezpiecznej energii - w rodzaju
źródeł energii opisanych na niniejszej stronie (które
to źródła energii owa dotychczasowa "ateistyczna
nauka ortodoksyjna" uparcie odmawia przebadać -
tak jak wyjaśnia to punkt #I1 na stronie o nazwie
seismograph_pl.htm).
To zaś zaradzi "kryzysowi energetycznemu" i uczyni
zupełnie zbędnym używanie niemoralnej energii atomowej.
Dlatego warto czytelniku, abyś w interesie własnego
przeżycia, oraz przeżycia swoich potomków, zaczął
czynić wszystko co w Twojej mocy, aby taka konkurencyjna
"nauka totaliztyczna" jak najszybciej została jednak
oficjalnie powołana.
#M1.3.
Dlaczego radioaktywne skażenie Ziemi od katastrofy
z Fukushima jest "testem moralnym" dzisiejszej oficjalnej
nauki, potwierdzeniem jej całkowitej nieprzydatności,
oraz ilustratywnym dowodem że owa "ateistyczna
nauka ortodoksyjna" stała się już dokładną odwrotnością
tego za co sama się uważa:
Filozofia totalizmu
naucza, że "każdy 'intelekt' który NIE
jest zmuszony aby nieustannie konkurować
o pozycję i o przetrwanie z innym intelektem
równym sobie znaczeniem, z biegiem czasu
obrasta wypaczeniami, tramsformuje się w
pasożytniczy intelekt,
oraz zaczyna działalność dokładnie odwrotną
do tej dla której realizacji został on powołany".
To właśnie z tego powodu np. niezamężne
kobiety z biegiem czasu nabierają "staropanieńskich
zagrań". To dlatego niemal każdy rząd i niemal
każdy polityk pozbawiony "opozycji" i "konkurencji"
z upływem czasu przemienia się w "skorumpowanego
despotę i tyrana własnego narodu". To też dlatego
ciągle dziś dzierżąca "monopol na wiedzę" i
pozbawiona jakiejkolwiek konkurencji "ateistyczna
nauka ortodoksyjna" zaczyna nabierać coraz bardziej
wypaczonych zachowań "religii bez Boga", zaś zamiast
"wnosić postęp", od jakiegoś już czasu działa ona
wyłącznie jako "hamulec postępu" - tak jak to opisuje
punkt #C1 z początkowej części niniejszej strony,
a takze punkt #A2.6 strony o nazwie
totalizm_pl.htm.
Mądre stare przysłowie stwierdza, że "prawdziwych
przyjaciół poznajemy w biedzie". Tak się zaś składa,
że nuklearna katastrofa z Fukushima postawiła całą
ludzkość w sytuacji, że obecnie "wszyscy znajdujemy
się w biedzie". Wszakże radioaktywne opady z owej
katastrofy już rozprzestrzeniły się po całej Ziemi.
Wszyscy więc chcielibyśmy wiedzieć czy faktycznie
zaczynamy się już objadać warzywami obficie
"posolonymi" radioaktywnymi izotopami, czy mleko
którym się zapijamy wykazuje już rosnącą radioaktywność,
czy przypadkiem nie kupujemy ryb które już niemal
"świecą w ciemności", czy myjemy się w wodzie zawierającej
radioaktywne pierwiastki, czy w drodze do pracy
wymaczają nam skórę radioaktywne deszcze, itd., itp.
W takiej sytuacji spodziewalibyśmy się że oficjalna
nauka ziemska okaże się naszym "przyjacielem" i że
będzie nas chronić i ostrzegać przed niebezpieczeństwem.
Czy jednak faktycznie ona nas "chroni" i "ostrzega"?
Czy gdziekolwiek widzimy naukowców oficjalnie ujawniających
sprawdzenia jak porównuje się Fukushima z Czernobylem,
albo chociaż oficjalnie się wypowiadających na ile eksplozje
czterech reaktorów z Fukushima są podobne do czterokrotnie
powiększonych następstw eksplozji jednego reaktora z
Czernobyla? Czy gdziekolwiek widzimy informacje jak
wyglądają radioaktywne opady na naszym terenie i jak
one się mają do opadów z okresu eksplozji w Czernobylu?
Czy ktokolwiek nas informuje co się dzieje z radioaktywnością
deszczy oraz jak ma się radioaktywność żywności?
Teorie filozofii zwanych "totalizmem" i "pasożytnictwem"
wyjaśniają nam co się dzieje. Zgodnie z nimi,
dzisiejsza "ateistyczna nauka ortodoksyjna"
od długiego już czasu "tresuje" swoich adeptów
do nawyku iż "nie wolno się 'wychylać', bowiem
za każdą wypowiedź niezgodną z tym co ludzie
chcą usłyszeć traci się wygodne posadki".
Dlatego również i w sprawie skażenia Ziemi
radioaktywnymi wyziewami z eksplozji Fukushima,
nasza nauka przyjmuje dokładnie to samo stanowisko
jakie przyjęła już uprzednio we wszystkich innych
sprawach które są NIEzgodne z panującą w tej nauce
modą, oraz z tym co większość ludzi nawykła już
słyszeć (tj. nauka ta przyjęła stanowisko które
już wszyscy doskonale znamy z UFO, badań
pozaziemskich inteligencji, duchów, istnienia Boga,
pochodzenia wszechświata i życia, itp.). Niektórzy
owo stanowisko nazywają już "zmową milczenia".
Wszakże sprowadza się ono do przemilczania
wszystkiego co tylko przemilczeć się uda, oraz do
bagatelizowania oraz wymijającego potraktowania
wszystkiego na temat czego jest się zmuszonym
do udzielenia wypowiedzi. Innymi słowy, nawet
gdyby eksplozja w Fukushima spowodowała śmierć
połowy ludzkości, nauka i naukowcy będą oficjalnie
twierdzili że NIE ma dowiedzionego związku pomiędzy
owymi śmierciami, a eksplozją w Fukushima. Aż
więc do czasu kiedy ludzkość zdobędzie się jednak
na oficjalne ustanowienie nowej "nauki totaliztycznej",
która stanie się "konkurencją" dla dotychczasowej
"ateistycznej nauki ortodoksyjnej", ludzie NIE mają
najmniejszych szans aby być przez naukę informowanymi
o prawdzie - tak jak to wyjaśnił nam już ów punkt
#C1 niniejszej strony.
Ci ludzie którzy pamiętają czasy tzw. "komunistycznej
propagandy" doskonale wiedzą, że tam gdzie brak
jest oficjalnej, rzetelnej i klarownej informacji, aby
informację tą znaleźć koniecznym się staje
"czytanie pomiędzy wierdzami". Wszakże
prawdy NIE daje się ukryć, za to można ją kamuflować -
tak aby "niepowołani" NIE mogli się wyznać co ona stwierdza.
W powyższym podrozdziale #M1.1 komentowałem artykuł
[6#M1.1] który NIE mówiąc nic oficjalnie, ciągle mówi
nam wiele pomiędzy wierszami. Kolejny taki artykuł
oficjalnie nic NIE mający wspólnego z Fukushima,
to [1#M1.3] o niewiele mówiącym tytule "Toxic
elements found in baby foods" (tj. "trujące pierwiastki
znalezione w pożywkach dla dzieci"), ze strony A3 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z poniedziałku (Monday), April 11, 2011 - tj.
wydany dokładnie w miesiąc po katastrofie w Fukushima).
Artykuł ten ujawnia, że nagle i niespodziewanie dla
wszystkich, całą masę trujących pierwiastków znaleziono
w Europie w fabrycznych pożywkach dla dzieci. I tak znaleziono
w nich około 50 razy więcej arsenu niż mieć one powinny,
150 razy więcej kadmu, 8 razy więcej ołowiu, a ponadto
znaleziono w nich uran. Aczkolwiek radioaktywność
tychże pierwiastków NIE była nawet wzmiankowana
w owym artykule, niemal każdy wie że uran jest zawsze
radioaktywny, zaś pozostałe z owych trujących pierwiastków
są dobrze znane z faktu że ich radioaktywne izotopy
typowo są wyrzucane do otoczenia podczas awarii
reaktorów atomowych. Pytanie na które obecnie warto
szukać odpowiedzi, to co się kryje w żywności którą zjadają
dorośli, oraz jak to wpływa na życie i zdrowie zjadających?
#M2.
Zastopowanie dalszego mutowania się śmiercionośnych "super-bakterii" odpornych na działanie antybiotyków -
tj. bakterii podobnych do owej morderczej E.coli która wymutowała się w Niemczech po atomowej eksplozji z Fukushima w Japonii:
Czytelnikowi zapewne znana jest staropolska
przepowiednia opisana w punkcie #H1 strony
internetowej o nazwie
przepowiednie.htm,
która stwierdza, że nadejdzie kiedyś czas takiego
wyludnienia naszej planety iż "człowiek będzie całował
ziemię jeśli zobaczy na niej ślady innego człowieka".
Jeśli rozważyć jakie czynniki mogłyby spowodować
aż takie masowe wymarcie ludzi, wówczas jedno z pierwszych
miejsc na wykazie "podejrzanych" zapewne zajmowałyby
"super-bakterie" które tak się już wymutowały, że
stały się odporne na antybiotyki i na inne powszechnie
używane lekarstwa. O śmiertelnym zagrożeniu ludzkości
ze strony owych super-bakterii zdają sobie już sprawę
nawet najbardziej zagorzali poplecznicy popychającego
ludzkość do zagłady "monopolu na wiedzę" dzierżonego
przez "ateistyczną naukę ortodoksyjną" opisywaną w punkcie
#C1 tej strony. Coraz częściej widzimy też upusty publicznej
paniki powodowanej właśnie masowym upowszechnianiem
się owych super-bakterii połączonym z widocznym brakiem
u "ateistycznych naukowców ortodoksyjnych" jakiejkolwiek
idei jak zapobiec katastrofie której nadejście owe super-bakterie
nieuchronnie przybliżają. (Przykładem owej narastającej
paniki są artykuły w rodzaju [1#M2] "Bacteria
on brink of victory" (tj. "Bakterie w przededniu zwycięstwa")
ze strony A3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend
(wydanie z soboty (Saturday) April 9, 2011) - który stwierdza
m.in. że "wielu powszechnych infekcji wkróce nie będzie
dawało się już wyleczyć" - w oryginale angielskojęzycznym
"many common infections will no longer have a cure".)
Jak zwykle też w przypadkach kryzysu, "ateistyczna
nauka ortodoksyjna" NIE potrafi nam wskazać ani
odpowiedzi na ogromnie istotne pytanie
(A) "jak można powstrzymać dalsze mutowanie
się owych super-bakterii?", ani też odpowiedzi na równie
istotne pytanie (B) "jak leczyć ludzi którzy już padli ofiarami
infekcji owymi super-bakteriami?". Tymczasem nowa
"nauka totaliztyczna", jak zwykle jest już w stanie wskazać
ludziom gdzie szukać odpowiedzi na oba powyższe
pytania - sugestie najbardziej prawdpopodobnych
z takich odpowiedzi przytaczam więc poniżej.
(A) Odpowiedź na pytanie
"jak zastopować dalsze mutowanie się super-bakterii?"
nowa "nauka totaliztyczna" jest w stanie uzyskać
poprzez szukanie najbardziej krytycznego ogniwa
w mechaniźmie mutowania się tych bakterii - jakie
to szukanie zostanie "pozbawione uprzedzeń i
zahamowań starej nauki ateistycznej wynikających
z jej wysiłków utrzymania swego 'monopolu na wiedzę' ".
Jak też na to zdaje się wskazywać dotychczasowy
rozwój owych "super-bakterii", prawdopodobnie takim
"krytycznym ogniwem"
dla mutacji super-bakterii jest "radioaktywność"
która dla mechanizmu mutowania się bakterii spełnia
taką samą funkcję jak "spust" spełnia w broni palnej -
jeśli więc ludzie zaprzestaną rozsiewania radioaktywności,
super-bakterie przestaną się mutować. Innymi słowy,
gdyby ludzkość zdobyła się na zastopowanie dalszego
rozsiewania radioaktywnych pierwiastków po Ziemi,
mikro-organizmy nie byłyby w stanie ich absorbować,
stąd przyszłe mutowanie się super-bakterii by samo
zanikło. Oczywiście, zastopowanie dalszego zasiewu
radioaktywnych pierwiastków po Ziemi wcale NIE jest
takie trudne - wystarczy aby w tym celu całkowicie
zaprzestać dokonywania na Ziemi wysoce niemoralnych
reakcji jądrowych (czyli całkowicie zastopować dalsze
niemoralne "próbne eksplozje jądrowe", a także całkowicie
zaprzestać używania owych niemoralnych reaktorów
jądrowych - tak jak narazie zadeklarowały to tylko rządy
Szwajcarii i Niemiec). Faktycznie bowiem poznany już
został spory materiał dowodowy który dosyć jednoznacznie
zdaje się ilustrować bezpośredni związek pomiędzy rozsiewem
radioaktywnych pierwiastków po Ziemi, a pojawianiem się
śmiercionośnych mutacji super-bakterii i morderczych
wirusów. Przeglądnijmy tu chociaż kilka przykładów
tego materiału dowodowego:
(A1)
Można doszukać się związku pomiędzy najróżniejszymi
katastrofami nuklearnymi które rozsiały po Ziemi znaczne
ilości radioaktywnych pierwiastków, a falami pojawień się
nowych "super-bakterii" odpornych na antybiotyki.
W punkcie #B1 strony o nazwie
plague_pl.htm,
zawarte jest zestawienie najbardziej niebezpiecznych
mutacji bakterii i wirusów jakie w ostatnim ponad ćwierćwieczu
zaczęły gnębić ludzkość. Jeśli porównać daty owych
fal, wówczas się zdają się one zbiegać w czasie z
okresami kiedy najróżniejsze katastrofy i testy nuklearne
rozsiewały radioaktywne pierwiastki po powierzchni Ziemi.
(A2)
Radioaktywność jest już dobrze znana ze swojej zdolności
do powodowania mutacji genetycznych. Wszakże
już miejsca pierwszych eksplozji nuklearnych stały się
lokacjami wielu szokujących mutacji. Stąd NIE powinno
nikogo dziwić, że kiedy w 2011 roku radioaktywne
opady z kataklizmu w Fukushima (Japonia) posiane
zostały po warzywach, owocach, oraz produktach
rolnych i wodociągowej wodzie pitnej całego świata,
wkrótce potem nowa fala wymutowanych "super-bakterii"
pojawiła się w aż całym szeregu krajów. Wszakże
obecność radioaktywnych pierwiastków na warzywach
i innych produktach spożywczych zjadanych przykładowo
przez mieszkańców Niemiec i Europy stwarzała wprost
idealne warunki aby w jelitach tych ludzi wymutowały
się najróżniejsze złośliwe szczepy zawsze obecnych
tam bakterii. W ten sposób prawdopodobnie w Niemczech
wymutowała się śmiercinośna E.coli która zaczęła potem
szerzyć spustoszenie praktycznie w całej Europie.
(A3)
Pochodzenie niemieckiej mutacji E.coli okazało się ogromnie
trudne do jednoznacznego ustalenia - co dodatkowo sugeruje
że faktycznie bakteria ta wymutowała się w jelitach swoich
ofiar w następstwie zjadania radioaktywności. Jak
wynikało z wiadomości w prasie i w telewizji, pochodzenie
niemieckiej zarazy śmiercionośną super-bakterią E.coli
okazało się ogromnie trudne do jednoznacznego ustalenia -
co podkreślały liczne wypowiedzi ekspertów (jako przykład
patrz artykuł [2#M2] "E-coli bug made deadly by
rare 'glue' " (tj. "Bakteria E-coli uczyniona śmiertelną
przez rzadki 'klej' ") ze strony B12 nowozelandzkiej gazety
"Weekend Herald",
wydanie z soboty (Saturday), June 4, 2011). Najpierw
posądzano że epidemia tej super-bakterii wywodzi się
z hiszpańskich ogórków - przykładowo patrz artykuł
[3#M2] "Spanish cucumbers cleared
of causing deaths" (tj. "Hiszpańskie ogórki oczyszczone z
zarzutu powodowania śmierci") ze strony A17 nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), June 2, 2011. Potem
zaczęto posądzać "pędy fasolkowa" (po angielsku
"beansprouts") pochodzące z niemieckiej farmy koło
północnego miasteczka Uelzen (położonego pomiędzy
Hamburgiem i Hanowerem) - patrz artykuł [4#M2]
"Beansprouts likely source of Germany's deadly bug"
(tj. "Pędy fasolkowe prawdopodobnym źródłem
śmiercionośnej bakterii niemieckiej"), ze strony
B3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z wtorku (Thursday), June 7, 2011. Wkrótce
jednak szybko odwołano i to posądzenie. Według
ustaleń "totaliztycznej nauki", takie równoczesne
zaistnienie wielu odmiennych "śladów które wszystkie
prowadzą do nikąd" typowo jest charakterystyczne
dla przypadków kiedy ma się do czynienia z "aktem
Boga korygującym moralność lub zwracającym karmę".
W owych bowiem przypadkach "korygowania moralności
lub zwracania grupowej karmy" typowo Bóg równocześne
wyzwala działanie tzw. "kanonu niejednoznaczności"
opisywanego w punkcie #C2 strony o nazwie
tornado_pl.htm.
Z kolei ów "kanon niejednoznaczności" powoduje, że np.
owa niemiecka epidemia śmiercionośnej E.coli zawierałaby
w sobie cechy które by umożliwiały jednoczesne wyjaśnienie
jej pochodzenia z aż całego szeregu niezależnych od siebie
źródeł. Stąd o powodowanie tej epidemii władze mogłyby
oskarżać kolejno aż kilku odmiennych "winnych" (hiszpańskie
ogórki, niemieckie "pędy fasolkowe", itp.) - co oczywiście wcale
nie oznaczałoby że owi "winni" naprawdę są odpowiedzialni
za tamtą "epidemię". Wszakże we wszelkich przypadkach
takich "aktów Boga korygujących moralność lub zwracających
karmę grupową" faktyczną winę za dany kataklizm ponosi
moralność i karma poszkodowanego "intelektu grupowego" -
tak jak wyjaśniają to np. punkty #B5 i #I1 strony internetowej o nazwie
seismograph_pl.htm
czy punkt #B4 strony o nazwie
tornado_pl.htm.
(A4)
Równocześnie z Niemcami, podobnie śmiertelne
mikro-organizmy wymutowały się również w Nowej
Zelandii - zaraz po tym jak dotarły do niej radioaktywne
opady z Fukushima. Ten fakt jest prawdopodobnie
jednym z najsilniejszych przesłanek sugerujących
mutowanie się owej niemieckiej śmiertelnej "super-bakterii"
E.coli właśnie jako skutek rozsiewania po świecie
radioaktywnych pierwiastków w wyniku nuklearnej
katastrofy z Fukushima. O tamtych nowozelandzkich
odpowiednikach dla śmiertelnej mutacji niemieckiej
E-coli pojawiło się już sporo artykułów w nowozelandzkich
gazetach - przykładowo patrz artykuł [5#M2]
"Stomach bug hits ferry travellers" (tj. "Zarazek
żołądkowy powalił podróżujących promem morskim")
ze strony A3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z wtorku (Thursday), April 7, 2011.
Artykuł ten informuje, że w okolicach
Wellington nowo-pojawiła się wówczas jakaś
epidemia wyjątkowo paskudnego zarazka
żołądkowego (w artykule nazywali go "gastroenteritis").
Wyłożyła ona całe tuziny ludzi, a nawet zatruła
kompletnie całą załogę promu morskiego przez
Cieśninę Cook'a łącząca Wellington z Wyspą
Południową Nowej Zelandii. Ja też w owym czasie
zapadłem na ów "zarazek" - o czym napiszę
nieco więcej w następnym podpunkcie.
Jeszcze inny artykuł [6#M2] "Deadly
virus closes upper harbour to shellfish gatherers"
(tj. "Śmiertelny wirus zamknął górną zatokę dla
zbieraczy małży") ze strony A9 nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z wtorku (Tuesday), May 31, 2011) ujawnił
że w mniej więcej tym samym czasie w nowo-zelandzkich
małżach wymutował się jakiś NIE istniejący w nich
wcześniej nowy wirus, który po spożyciu przez
ludzi okazuje się śmiertelny. Wszystko powyższe
razem wzięte zdaje się więc potwierdzać dosyć
klarownie, że niemal równocześnie z Niemcami,
najróżniejsze mordercze mikroorganizmy wymutowały
się również na drugim końcu świata, tj. w Nowej
Zelandii, zaraz po tym jak ów kraj zaczął być
"przyprószany" radioaktywnymi opadami z Fukushima.
(A5)
Kiedy ja zachorowałem na ową nową mutację nowozelandzkiej
"super-bakterii", NIE byłem w stanie jej wyleczyć przez
aż tak długo, aż zaprzestałem picia wodociągowej wody
która była wystawiona na radioaktywne opady z Fukushima.
W czasie owej nowozelandzkiej epidemii "zarazka"
żołądkowego, m.in. ja też na niego zapadłem. Mianowicie,
na początku kwietnia 2011 roku ja sam, a także moja
żona, oboje doświadczyliśmy czegoś, o czym przez
długi czas sądziliśmy że było to silne zatrucie
pokarmowe. Na przekór też energicznych prób
moralnego "samouzdrawiania" się wysoce efektywną
metodą opisaną w punkcie #G2 odrębnej strony o nazwie
healing_pl.htm,
u mnie owo "zatrucie" wlokło się aż przez dwa tygodnie.
(Podczas stosowania powyższej metody moralnego "samouzdrawiania"
się, ja NIE używałem żadnego dodatkowego lekarstwa.
Powodem było że moim preferowanym lekiem na
biegunkę, który zawsze zażywam, są korzenie
tapioka opisane w punkcie #B1 w/w strony
healing_pl.htm,
zaś w Nowej Zelandii NIE miałem wówczas dostępu
do tej tropikalnej rośliny.) Ponieważ zarówno natura
objawów tego "zatrucia", jak i brak postępu w jego leczeniu,
razem sugerowały, że to "zatrucie" pokarmowe jest
przedłużane poprzez moje powtarzalne spożywanie
tego co je powoduje, poprzez zmienianie rodzaju
żywności jaką wówczas zjadałem starałem się ustalić
co właściwie może nas zatruwać bez przerwy przez
aż tak długo - tak aby poprzez wyeliminowanie źródła
trucizny móc się obronić przed kontynuacją tej
choroby. Jednocześnie analizowałem która żywność
może być źródłem naszych problemów, a także
kontynuowałem "samowyzwalanie efektu placebo"
bezlekarstwową metodą opisaną w w/w punkcie #G2.
W końcu wyczerpały się owe rodzaje żywności jaką
jedliśmy, podczas gdy owo "zatrucie pokarmowe"
ciągle nie chciało ustąpić. Postanowiłem więc że
musimy wyeliminować także z pokarmu miejską
wodę z kranu którą normalnie piliśmy. Zastąpiliśmy
ją głębinową wodą, którą zaczęliśmy przywozić sobie
do domu ze studni artezyjskiej zlokalizowanej w
centum naszego miasteczka Petone. (Studnia ta
najlepiej jest opisana i zilustrowana moimi zdjęciami w
punkcie #G2.3 i na "Fot. #G2" z mojej strony o nazwie
healing_pl.htm.
Krótki opis oraz jedno moje jej zdjęcie są też dostępne
w (2) z punktu #T7 na innej mojej stronie o nazwie
solar_pl.htm.)
Zaraz też po tym jak zmieniliśmy rodzaj wody jaką
piliśmy, najprzykrzejsze objawy mojego "zatrucia" w
końcu ustąpiły - tj. zakończyła się biegunka, "mglenie"
do wymiotowania, oraz "odbijanie się" starymi jajkami -
chociaż najróżniejsze dodatkowe problemy z
wynikające z tej "zarazy" musiałem nadal stopniowo
leczyć. Tamten zanik biegunki po zmianie wody
którą piliśmy sugerował wniosek, że prawdopodobnie
nasza choroba ma związek z katastrofą atomową w
Fukushima z Japonii - niestety ja NIE miałem licznika
Geigera dla sprawdzenia naszej wody wodociągowej
na jej radioaktywność. Było bowiem dla mnie mało
prawdopodobne, aby bez szczedgólnych powodów
chemicznie uzdatniana woda z wodociągów np. nagle
zaczęła zawierać jakieś mikro-organizmy, które
mogłyby powodować i przedłużać naszą chorobę.
Natomiast wiadomo, że "woda miejska" z Petone,
którą wtedy spożywaliśmy, jest gromadzona w dużym
odkrytym stawie zanim po chemicznym uzdatnieniu
jest ona pompowana do ludzkich domostw. Z kolei
ów staw jest wystawiony na opady atmosferyczne.
Stąd jeśli radioaktywnie skażone chmury zdołały
dotrzeć z Fukushima aż do Petone, ich zanieczyszczenia
mogły spaść z deszczem do owych stawów zbierających
"miejską wodę" dla Petone, zaś my mogliśmy wypijać
owe radioaktywne opady. Z drugiej strony, woda pobrana
z podziemnej studni jest filtrowana przez glebę i stąd
NIE powinna zawierać w sobie żadnych cząsteczek
z takich opadów atomowych. Oczywiście, wszystko
to było jedynie moją "hipotezą", na której sprawdzenie
wówczas NIE miałem środków ani wymaganego
oprzyrządowania. Dopiero parę lat później przyjaciel dosłał
mi miernik promieniowania, zaś wykrycie w ogrodzie radioaktywnych
kropel deszczu opisanych w punkcie #F5 mojej strony
cooking_pl.htm
dostarczyły mi danych jakie zdają się potwierdzać tamtą "hipotezę".
Jednak nawet już w czasie postawienia owej "hipotezy",
dziwne podobieństwo sytuacji w Niemczech z ichnią mutacją
morderczej E.Coli, do równocześnie niemal identycznej sytuacji
w Nowej Zelandii, sugerowała, że w obu tych przypadkach
zlokalizowanych na przeciwstawnych końcach świata, musiał
zadziałać jakiś jeden i ten sam globalnie rozprzestrzeniający
się czynnik. Jedynym zaś takim globalnym czynnikiem była
w owym czasie radioaktywność z Fukushima, Japonia, która
mogła wyzwolić mutowanie się złośliwych mikroorganizmów
w aż całym szeregu krajów świata naraz. (Powinienem tu też
dodać, że owa studnia artezyjska w Petone została zamknięta
12 kwietnia 2017 roku z powodu budzącego moje najwyższe
obawy już niebezpiecznego dla zdrowia poziomu zatrucia jej
głębinowej wody bakteriami E.Coli - po szczegóły patrz ów
punkt #G2.3 i "Fot. #G2" z mojej strony o nazwie
healing_pl.htm,
a także patrz (2) z punktu #A2.11 z mojej strony o nazwie
totalizm_pl.htm.
Jej wodę piliśmy więc tylko przez około 6 lat, tj. od kwietnia 2011 roku
do kwietnia 2017 roku. Przez też ostatnie lata używania jej głębinowej
wody, zacząłem doświadczać nieustannych kłopotów typu ostre zatrucia
pokarmowe - być więc może, że jej woda była już zatruwana morderczymi
bakteriami E.Coli przez więcej niż rok, zanim władze odkryły te zatrucia.)
(B) Z kolei odpowiedź nowej "totaliztycznej nauki"
na pytanie "jak
leczyć ludzi którzy padli ofiarami infekcji
owymi super-bakteriami odpornymi na antybiotyki?"
już została udzielona, zaś ja osobiście wypróbowałem
ją w efektywnym działaniu. Jest ona omawiana w
punktach #G2 i #G2.2 odrębnej strony o nazwie
healing_pl.htm.
Streśćmy więc tutaj tylko jej esencję. Odpowiedź
ta stwierdza, że aby
móc zacząć efektywnie leczyć ofiary "super-bakterii"
odpornych na antybiotyki, zarówno cała ludzkość,
jak i indywidualne osoby, muszą energicznie podjąć
rozwój i wdrażanie do użycia "moralnych" metod
leczenia bazujących na tym co dzisiejsza "ateistyczna
medycyna ortodoksyjna" nazywa "efektem placebo" -
w rodzaju metody "samoleczenia" opisanej w punkcie
#G2 strony o nazwie
healing_pl.htm,
jednocześnie zaś należy zaniechać kontynuowanie
dotychczasowych niemoralnych zasad leczenia chorób
opartych na zwalczaniu bakterii chemikaliami na które
z upływem czasu mutacje tych bakterii zawsze
uzyskują całkowitą odporność.
Część #?:
...(Te części niniejszej strony są zarezerwowane do przyszłego użycia)...
#?1.
...(Punkty zarazerwowane do przyszłego użycia i napisania)...
Część #Z:
Podsumowanie, oraz informacje końcowe tej strony:
#Z1.
Podsumowanie tej strony:
Niniejsza strona rzuciła wyzwanie praktycznie
najtrudniejszemu zadaniu ludzkości, tj. zadaniu
zbudowania urządzenia telekinetycznego
które generuje nieustanny ruch chociaż
nie wymaga zaopatrzenia w żadną formę
zewnętrznej energii.
#Z2.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Warto okresowo sprawdzać "blog totalizmu"
który działa już od kwietnia 2005 roku,
ostatnio pod adresami
totalizm.wordpress.com ("Mały Druk": wpisy od #89 - tj. od 2006/11/11)
kodig.blogi.pl (wpisy od #293 - tj. od 2018/2/23)
drjanpajak.blogspot.co.nz ("Duży Druk": wpisy od #293 - tj. od 2018/3/16)
Odnotuj, że do dzisiaj NIE ostał się już żaden
z oryginalnych blogów totalizmu zawierających
wpisy począwszy od numeru #1 - aczkolwiek
pierwszy blog z powyższgo spisu nadal oferuje
znaczną większość wpisów jakie przygotowałem.
Ponadto strona o nazwie
tekst_13.htm
oferuje darmowe opracowanie [13] zawierające
teksty i ilustracje wszystkich wpisów do blogów
totalizmu. Aktualne zestawienie adresów blogów
jakie autoryzuję zawarte jest też na stronie z tematycznym
skorowidzem wyników moich badań - tj. na w/w stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Na końcu każdego wpisu do swych blogów staram
się podać zestaw adresów witryn internetowych,
które oferują najaktualniejsze wersje wszystkich
moich stron internetowych (odnotuj, że z powodu
powtarzalnego deletowania witryn z moimi stronami,
adresy te zmieniają się z upływem czasu). To z
zestawień adresów owych witryn publikowanych
pod najnowszymi wpisami do blogów totalizmu
rekomenduję ściągać i czytać najaktualniejsze
wersje moich stron oraz opracowań.
Warto tu też dodać, że osobom starającym się
poznać moje autentyczne opisy wyników swych
badań, wyszukiwarki internetowe usilnie podsuwają
blogi (i inne internetowe publikacje), które wyglądają
jak moje, jednak zawierają jedynie czyjeś prywatne
opinie o moich badaniach (czasami mijające się z
prawdą, a niekiedy nawet celowo zwodzące czytelników).
W czasach aktualizowania niniejszego punktu, owe
NIE moje blogi (na jakie już się natknąłem)
były dostępne pod adresami:
http://pajakowo.blogspot.com/ http://janpajak.blox.pl/html
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająk,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk,
pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne
opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika
autor tej strony powinien poznać, podane są na
autobiograficznej stronie internetowej o nazwie
pajak_jan.htm
(dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie
pajak_jan.pdf
(dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym
formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF
dalszych stron autora mogą też być ładowane
z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie
tekst_11.htm).
Prawo autora do używania kurtuazyjnego
tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami
jest jak z generałami", znaczy raz
profesor, zawsze już profesor. Z kolei
w swojej karierze naukowej autor tej strony był
profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach,
tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor"
w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim
systemie uczelnianym (w okresie od 1 września
1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który
to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora
nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei
na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor"
(od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku -
tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery
autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego
"profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
Proszę jednak odnotować, że dla całego szeregu
powodów (np. mojego chronicznego deficytu czasu,
prowadzenia badań wyłącznie na zasadzie mojego
prywatnego hobby naukowego, pozostawania
niezatrudnionym i wynikający z tego mój brak
oficjalnego statusu jaki pozwalałby mi zajmować
oficjalne stanowisko w określonych sprawach,
istnienia w Polsce aż całej armii zawodowych
profesorów uczelnianych - których obowiązki
zawodowe obejmują m.in. udzielanie odpowiedzi
na zapytania społeczeństwa, itd., itp.)
począszy od 1 stycznia 2013 roku
ja przyjąłem żelazną
zasadę, że NIE odpowiadam na żadne emaile
wysyłane do mnie przez czytelników moich
stron - o czym niniejszym szczerze
i uczciwie informuję wszystkich zainteresowanych.
Stąd jeśli czytelnik ma sprawę która wymaga
odpowiedzi, wówczas NIE powinien do mnie
pisać, bowiem w takiej sytuacji wysłanie mi
emaila domagającego się odpowiedzi w świetle ustaleń
filozofii totalizmu
byłoby działaniem
niemoralnym. Wszakże spowodowałoby,
że czytelnik doznałby zawodu ponieważ z całą
pewnością NIE otrzymałby odpowiedzi. Ponadto
taki email odbierałby i mi sporo "energii moralnej"
ponieważ z jego powodu i ja czułbym się winnym,
że NIE znalazłem czasu na napisanie odpowiedzi.
Natomiast w/g totalizmu "moralnym działanien"
w takiej sytuacji byłoby albo niezobowiązujące
mnie do odpisania przesłanie mi jakichś informacji
które zdaniem czytelnika są warte abym je poznał,
albo teź napisanie raczej do któregoś z zawodowych
profesorów polskich uczelni - wszakże oni są
opłacani z podatków obywateli między innymi za
udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa,
a ponadto wszyscy oni mają sekretarki (tak
że korespondencja NIE zjada im czasu który
powinni przeznaczać na badania).
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
If you prefer to read in English
click on the flag below
(Jeśli preferujesz czytanie w języku angielskim
kliknij na poniższą flagę)
Data pierwszego opracowania niniejszej strony: 17 czerwca 2008 roku
Data najnowszego jej aktualizowania: 12 grudnia 2020 roku
(Sprawdź w adresach z
Menu 4
czy istnieje już nowsza aktualizacja)