Polak z obywatelstwem Rosji, Aleksander Możajski - faktyczny pionier awiacji (po polsku)
Aleksander Możajski (Polak z obywatelstwem Rosji) - czyli faktyczny pionier awiacji który poświęcił swój majątek i życie aby skonstruować i oblatać pierwszy samolot na Ziemi
(2-języcznie, po angielsku
i polsku )
Zaktualizowano: 2021/4/7
Najnowsza aktualizacja: #I6
Menu 1:
(Oto wykaz wszystkich
stron z TEGO serwera, w zestawieniu językowym - w 8 językach.
Wybierz interesującą Cię stronę manipulując suwakami, potem kliknij
na nią aby ją uruchomić:)
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na pozycję
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
WSTĘP:
Trudno wskazać inny wynalazek który
okazałby się bardziej istotny dla obecnego
poziomu technicznego naszej cywilizacji
niż wynalazek samolotu. Wszakże to dzięki
samolotowi podróż pomiędzy Europą i innymi
kontynentami skraca się z rzędu miesięcy
do rzędu godzin. To także samolot pozwala
szybko dostarczać np. chorych do szpitala,
lekarstwa dla chorych, zaś pocztę do zdrowych.
Na przekór jednak jego istotności, zanim
samolot zdołał wejść na stałe do technicznego
dorobku całej naszej cywlizacji, musiał on
być niezależnie wynajdywany w aż trzech
krajach przez ludzi którzy nawzajem NIE
wiedzieli o swoim istnieniu. Niniejsza strona
wyjaśnia, że powodem takich jego losów był
brak wymaganego poziomu moralności w
społecznościach w których działali wynalazcy
i budowniczowie samolotu.
Treść tej strony autoryzuje
Jan Pajak,
czyli badacz Nowej Zelandii i Polski oraz
WorldCat Identity
(tj. "Tożsamość Światowej Kategorii": patrz strona
http://worldcat.org/identities/ ),
który w początkowej części 21 wieku tym wyróżnił się
z grona nadal żyjących odkrywców i wynalazców owych
dwóch krajów, iż stał się najszerzej z nich znanym wówczas
w świecie, najróżnorodniej interpretowanym i najbardziej
produktywnym - na przekór prowadzenia badań bez finansowania
i na zasadach naukowego "hobby" wymuszanego oficjalną
dezaprobatą podjętej tematyki badań, ale niestety o którego
istnieniu i wynikach badań w Nowej Zelandii niemal nikt NIE
chce wiedzieć, zaś dla unieważnienia, zaprzeczenia i wyciszenia
odkryć i wynalazków którego sporo Polaków konspiruje się w
gangi postępujące jak monopole wypaczające prawdę i przyszłym
pokoleniom usiłujące pozostawić tylko kłamstwa, śmieci,
pozatruwaną wodę, powietrze i glebę, oraz wyniszczoną naturę.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Cel tej strony:
Celem tej strony jest streszczenie wzbudzających
wstyd i niesmak losów aż trzech kolejnych
wynalazców samolotu, ze szczególnym
naciskiem na szokujące losy nieznanego
światu Polaka (i Rosjanina) o nazwisku Aleksander
Możajski, oraz wyjaśnienie na przykładzie
losów tych wynalazców jakie "prawa moralne"
rządzą istotną dla postępu ludzkości wynalazczością
i nowymi odkryciami.
Motto tej strony: "Człowiek z ideą jest uważany za wariata - aż do
czasu gdy jego idea 'zwycięży' - tj. okaże się lepsza od pokrewnych idei innych ludzi."
(Potem uznaje się go za bohatera i za pioniera danej dyscypliny.)
Odnotuj też lekcję moralną tej strony: "Ponieważ samolot Polaka Możajskiego NIE został
wdrożony do użytku z powodu niemoralności rosyjskich
biurokratów, Bóg dał Polakom "drugą szansę" w postaci
Magnokraftu -
tak aby tym razem to rodzimi polscy biurokraci również
mogli zmarnować otrzymaną szansę na zbudowanie
tego gwiazdolotu w Polsce."
Część #B:
Wszystko rządzone jest moralnością - zaś
historia wynalazków samolotu jest na to dowodem:
#B1.
Prawa moralności i uniwersalnej sprawiedliwości
rządzą wszystkim co wokół nas się dzieje:
Motto:
"Bóg celowo tak kształtuje życie każdej osoby, aby dla tych postronnych widzów
którzy poznają owo życie, zawsze dostarczyło ono jakiejś istotnej lekcji moralnej."
Aby umożliwić swobodny rozwój naszej cywilizacji
Bóg
dał ludziom tzw.
wolną wolę.
Dlatego każdy z nas może posiadać własne
poglądy na praktycznie wszystkie tematy. Z
powodu tejże "wolnej woli", wiele osób popularnie
zwanych "ateistami" uważa, że losami ludzi
rządzą wyłącznie tzw. "przypadki". Wcale nie
przekonuje ich fakt, że praktycznie w każdej
religii jest wyjaśniane, iż losami ludzi rządzi ich
faktyczna moralność.
(Odnotuj tu jednak, że w
moich publikacjach wyrażenie "faktyczna moralność"
(często skracane do jednego słowa "moralność")
jest używane w jego totaliztycznym zrozumieniu,
jako "poziom posłuszeństwa" z jakim wykonywane
są nakazy i przestrzegane wymagania Boga -
po totaliztyczną definicję "faktycznej moralności"
i po więcej szczegółów na jej temat, patrz punkt
#B5 na mojej stronie o nazwie
morals_pl.htm.)
Przykładowo, niemal połowa objętości
Biblii
jest poświęcona wyjaśnieniu, że losy zarówno
każdego indywidualnego człowieka, jak i losy
całych społeczności, zależą głównie od "moralności"
którą dany człowiek czy dana społeczność praktykuje.
Podobne ustalenie wynika też z analiz logicznych
oraz z empirycznego materiału dowodowego,
zgromadzonych przez nową "totaliztyczną naukę",
a opisanych np. w punktach #B1 do #B3 odrębnej strony o nazwie
antichrist_pl.htm,
zaś potwierdzonych empirycznie m.in. w punktach #I3 do #I5 strony
petone_pl.htm.
Jeśli zaakceptuje się prawdę i niepodważalność moich
formalnych dowodów naukowych na istnienie Boga,
wówczas istnienie ścisłej współzależności pomiędzy
"faktyczną moralnością", a losami każdego intelektu,
daje się łatwo wydedukować teoretycznie. Wszakże
Bóg tak zaprogramował nasz świat fizyczny, że NIC
w nim NIE dzieje się bez "przyczyny", a wszystko
jest "skutkiem" jakiegoś działania, które zaistniało
wcześniej. Innymi słowy, wszelkimi zdarzeniami
rządzi "łańcuch przyczynowo-skutkowy" (czyli
rządzi system naturalnych programów opracowanych
przez Boga, które ludziom objawiają swoje działanie jako tzw.
totaliztyczna karma).
Skoro zaś istnieje Bóg, który ponakładał na ludzi
zbiór określonych nakazów i wymagań, ów Bóg
z pewnością tak zaprogramował swe programy
jakie rządzą tym "łańcuchem przyczynowo-skutkowym",
aby "skutek" zawsze uzaleźniały one NIE tylko od
samego zaistnienia "przyczyny", ale także od poziomu
moralności z jaką owa "przyczyna" została wdrożona.
W rezultacie więc, (a) istnienie
Boga, (b) istnienie boskich nakazów i wymagań, oraz
(c) istnienie łańcucha przyczynowo-skutkowego we
wszystkim co się dzieje, razem powodują że każde
zdarzenie jakie dotyka dowolny z intelektów, faktycznie
reprezentuje sobą albo nagrodę, albo też
karę, którą Bóg wymierza owemu intelektowi
za jakieś jego uprzednie postępowanie.
Z kolei owo faktyczne uformowanie każdego zdarzenia
dotykającego dany intelekt, jako albo "nagroda", albo
też "kara", wymierzana mu przez Boga, w praktyce
oznacza, że istnieje jednak owo coś nazywane
"absolutną sprawiedliwością" (albo "uniwersalną
sprawiedliwością") serwowaną ludziom przez Boga
(tj. sprawiedliwością, najważniejsze konsekwencje
której wskazałem w punkcie #A1 swej strony
prawda.htm).
W przypadku indywidualnych ludzi, przez
filozofię totalizmu
nazywanych "intelektami indywidualnymi",
współzależność ich losów od "moralności" jaką ludzie
ci praktykują jest dosyć trudna do ustalenia. Szczególnie
w ostatnich czasach, kiedy "ustawy o prywatności
informacji" NIE pozwalają innym poznać jaką
moralność praktykują osoby których dotknął specyficzny
rodzaj losu. Jednak w przypadku całych instytucji,
społeczności i krajów, przez
filozofię totalizmu
nazywanych "intelektami grupowymi",
owa współzależność losów danej społeczności czy kraju
od praktykowanej przez nie moralności jest już
łatwiejsza do ustalenia. W losach całych społeczności
i krajów daje się bowiem szybko odkryć długotrwałe
trendy które rządzą ich losami. Ponadto moralność
całych społeczności i krajów jest znacznie trudniej ukryć
"ustawami o prywatności" - niż łatwość z jaką ukrywana
jest nimi obecnie moralność indywidualnych ludzi.
(Oczywiście, podobnie jak niemoralnie postępujący
ludzie przy władzy powymyślali "ustawy o prywatności"
aby ukryć przed społeczeństwem świństwa jakie
popełniają, podobnie niemoralnie postępujący ludzie
jacy rządzą całymi "intelektami grupowymi", tj. całymi
instytucjami, narodami, krajami, itp., też nawymyślali
najróżniejsze inne sposoby ukrywania niemoralności
popełnianych przez całe swe intelekty grupowe - np.
rozważ tzw. "cenzurę", czy wstydliwe przemilczanie
niektórych nieprzyjemnych czy haniebnych faktów w
prasie i telewizji tych krajów. Wszakże do ukrywania
prawdy o popełnianych świństwach nakłaniają wrodzone
u ludzi skłonności opisywane m,in. w punkcie #R2 strony
solar_pl.htm
pod nazwą "10 nakazów diabelskch".) Jeśli też
ktoś zada sobie trud ustalenia owej współzależności
pomiędzy moralnością całych instytucji, społeczności
i krajów, a losami tychże instytucji, społeczności i krajów,
wówczas dozna szoku. Przykładowo odkryje wtedy,
że wszelkie katastrofy i nieszczęścia
(tj. "kary") dotykają wyłącznie te instytucje, społeczności i kraje,
które praktykują moralnie zgniły rodzaj filozofii zwanyfilozofią pasożytnictwa.
Dowody na fakt, że katastrofy i wszelkie inne
nieszczęścia (tj. "kary") dotykają wyłącznie
"intelekty grupowe" (np. instytucje, społeczności,
kraje, itp.) które nagminnie łamią zasady moralne
praktykując moralnie zgniłą
filozofię pasożytnictwa
zestawiłem m.in. na stronach internetowych o nazwach
day26_pl.htm,
quake_pl.htm, czy
seismograph_pl.htm.
Co ciekawsze, okazuje się że jeśli w gronie jakiejś
niemoralnej społeczności żyje tzw. dziesięciu
sprawiedliwych o cechach zdefiniowanych
treścią Biblii (po wyjaśnienia cech tych "sprawiedliwych"
patrz punkt #I1 na mojej stronie o nazwie
quake_pl.htm),
wówczas na przekór iż jakaś katastrofa czy
nieszczęście dotyka całą taką niemoralną
społeczność, miejscowość w której zamieszkuje
owych "10 sprawiedliwych" jest przez tą katastrofę
omijana - po szczegóły patrz punkt #I3 na stronach o nazwach
petone_pl.htm lub
day26_pl.htm -
jaki to punkt opisuje niezwykłe i niemal "nadprzyrodzone"
omijanie przez katastrofalne tzw. "wybryki natury" miasteczka
Petone
z Nowej Zelandii (w którym ja zamieszkiwałem w czasach
pisania tej strony).
Stara prawda jaką staram się tutaj uzasadnić stwierdza,
że "moralność rządzi praktycznie
wszystkim". Z tego powodu, kiedy omawia
się tak istotną sprawę jak np. nowe wynalazki czy odkrycia,
dla dania pełnego obrazu sytuacji trzeba przy tym wyjaśnić
NIE tylko "co się zdarzyło", ale także wyjaśnić
"jaka sytuacja moralna spowodowała, że wydarzyło
się właśnie to a nie coś zupełnie innego". Jak
bowiem się okazuje, w społecznościach i krajach
które praktykują moralnie zgniłą
filozofię pasożytnictwa
panuje rodzaj "wynalazczej impotencji" -
która je trapi na dodatek do zsyłanych im przez
Boga kataklizmów (tj. kar). Znaczy, owe
społeczności i kraje NIE są w stanie na
własnym terenie wypracować i wdrożyć na stałe
do dorobku ludzkości żadnego istotnego wynalazku
czy odkrycia. (Więcej informacji o "przekleństwie
wynalazców", oraz o wynikającej z niego owej
"wynalazczej impotencji", zestawiłem np. w punktach
#H1, #B4.4 i #B2.2 niniejszej strony, w punkcie #B7 strony
seismograph_pl.htm,
czy np. w podrozdziale M11 z tomu 11 najnowszej
monografii [1/5].
Z kolei jej przykładami są "wynalazcze impotencje"
które panują w Polsce, w Nowej Zelandii, czy w
Australii - a z powodu których nikt nie slyszał o
jakimś istotnym wynalazku lub odkryciu naukowym
zrealizowanym ostatnio oficjalnie w jakejkolwiek
instytucji z terenu owych krajów. Za to każdy
zapewne już słyszał o seriach kataklizmów jakie
trapią owe kraje.)
#B2.
Jak Bóg wymierza sprawiedliwość intelektom
(1) indywidualnym i (2) grupowym za niemoralności
jakie uprzednio popełniły (tj. jak Bóg karze te intelekty):
Motto:
'Tylko ateiści wmawiają, że "można przypadkowo znaleźć się w niewłaściwym
miejscu o niewłaściwym czasie" - głęboko wierzący w Boga wiedzą bowiem,
że "w życiu każdy otrzymuje dokładnie to na co uprzednio sobie zasłużył".'
Najbardziej obecnie moralna i postępowa
nowoczesna filozofia świata stworzona przez
człowieka, nazywana
filozofią totalizmu,
naucza że istnieją aż dwa rodzaje "intelektów",
a stąd i dwa rodzaje uniwersalnej moralności
i sprawiedliwości jakie cechują owe intelekty.
("Intelekt" to istnienie
które wiedzie swoje własne "rozumne życie" -
po szersze wyjaśnienia patrz punkt #E2 strony
totalizm_pl.htm.)
Są to tzw. (1) "intelekt indywidualny" -
czyli pojedyńczy człowiek, oraz (2) "intelekt
grupowy" - czyli np. rodzina, fabryka, wieś,
całe miasto czy cała społeczność, cała religia
lub cała nauka ziemska, cały kraj lub naród,
czy nawet cała cywilizacja - po więcej szczegółów
patrz ów punkt #E2 na stronie o nazwie
totalizm_pl.htm.
Losy poszczególnych intelektów należących
do obu powyższych kategorii, tj. zarówno
"intelektów indywidualnych", jak i "intelektów
grupowych", zależą od postępowań jakie
podejmują one w swym życiu, a jakie są
kierowane przez filozofie które intelekty
te praktykują na codzień. Oczywiście
Bóg
chce nauczyć wszystkie istniejące intelekty
aby "ochotniczo" żyły one w zgodzie z zasadami
jakich przestrzegania Bóg od nas wymaga.
W popularnym języku owe wymagane przez
Boga i niezależne od czasu zasady nazywane
są "moralnością". Ich pełny opis Bóg zawarł w
Biblii.
Niestety, w ostatnich czasach publiczną opinię
"urabia" oficjalna nauka - która usilnie stara się
wmówić ludzkości, że Bóg NIE istnieje (i to na
przekór, że od wielu już lat opublikowane są
formalne dowody naukowe na faktyczne istnienie
Boga - np. patrz punkt #G2 na mojej stronie o nazwie
god_proof_pl.htm).
Ta oficjalna nauka wymyśliła więc własne "ateistyczne"
wyjaśnienie czym jest "moralność". To naukowe
wyjaśnienie w swoich opracowaniach nazywam
"naukową moralnością".
Oczywiście, owa "naukowa moralność" dzisiejszej
ateistycznej nauki znacząco odbiega od tego co
Bóg od nas wymaga, czyli od prawdy - po szczegóły
patrz opisy z punktu #B2 i #B3 z mojej strony o nazwie
morals_pl.htm.
Nauka bowiem stara się nam wmówić, że "moralność"
jest wymysłem czysto ludzkim. Stąd ludzie przy władzy,
prawodawcy oraz naukowcy mają prawo zmieniać wszystkie
zasady owej "naukowej moralności" w dowolny sposób
na jaki tylko przyjdzie im ochota. Aby więc odróżniać ową
niezmienną "moralność", która z żelazną konsekwencją
wymagana jest od nas przez Boga i za przestrzeganie
lub łamanie której to moralności Bóg każde dotykające nas
zdarzenie zamienia albo w nagrodę, albo też w karę,
od "wymyślonej" przez ateistyczną naukę "naukowej moralności"
jaką politycy, prawodawcy i naukowcy mogą dowolnie zmieniać
i kształtować ludzkimi prawami, dla owej niezmiennej moralności
wywodzącej się od Boga wprowadziłem w swoich opracowaniach
precyzyjniejszą nazwę "faktyczna moralność".
Owa faktyczna moralność
jest to posłuszeństwo z jakim ludzie wypełniają zbiór
zasad życia i wymagań nakładanych na nas przez
naszego stwórcę (Boga). Wymogi "faktycznej
moralności" nieco już staroświeckim językiem opisane są w
Biblii.
Natomiast nowoczesnym językiem i w naukowy
sposób stara się je dokładniej opisać i wyjaśnić moja
filozofia totalizmu.
Filozofia ta definiuje też precyzyjnie i dzisiejszym językiem
"kryteria moralne" jakich przestrzeganie powoduje
dotrzymywanie owych wymogów Boga, a także definiuje i
wyjaśnia metody używane przez Boga przy egzekwowaniu
owych wymogów oraz przy karaniu za ich łamanie.
(Odnotuj tu jednak, że w przeciwieństwie do
Biblii -
która autoryzowana jest przez nieomylnego
i wszechwiedzącego
Boga,
filozofia totalizmu
została wypracowana jedynie przez omylnego ludzkiego
naukowca (tj. mnie). Chociaż więc ową filozofię totalizmu
zapewne łatwiej się czyta i rozumie niż Biblię - ponieważ
totalizm używa już nowoczesnego języka, jest zabazowany
wyłącznie na badaniach naukowych i na sprawdzonym
materiale dowodowym, każdy temat omawia obszernie
i szczegółowo, a także dla każdego ze swych stwierdzeń
wyjaśnia NIE tylko "co", ale także "dlaczego",
"jakie są tego konsekwencje", "jaki materiał
dowodowy to potwierdza", itp., (podczas gdy dla
bardzo istotnych powodów Biblia koncentruje się tylko
na wyjaśnieniu "co"), jednak z uwagi właśnie na owo
pochodzenie totalizmu jedynie od omylnego człowieka
(tj. mnie) - którego czysto ludzkie niedoskonałości z
definicji są źródłem najróżniejszych uproszczeń i błędów,
na stwierdzeniach totalizmu NIE można polegać z taką samą
pewnością ich absolutnej poprawności, z jaką polega się
na słowach samego Boga zawartych w Biblii. Dlatego, jeśli
co do jakiejś istotnej dla czytelnika sprawy wyjaśnionej przez
filozofię totalizmu,
czytelnik zechce uzyskać absolutną pewność jej poprawności,
jako autor totalizmu rekomendowałbym mu aby dodatkowo
zweryfikował poprawność swego zrozumienia tej sprawy na słowach
Biblii.)
Pechowo dla nas, na przekór istnienia wymagań
"faktycznej moralności", niedoskonałości i słabostki
natury ludzkiej wywierają nieustanny nacisk
na ludzi aby ci praktykowali wysoce niemoralne
życie opisywane tzw.
filozofią pasożytnictwa.
(Najważniejsze z tych nacisków spowodowanych
niedoskonałościami i słabostkami natury ludzkiej,
opisałem pod nazwą "10 nakazów diabelskch"
w punkcie #R2 swej strony
solar_pl.htm.)
Dlatego Bóg zmuszony jest nieustannie
karać
tych ludzi którzy ulegają słabościom swej
natury i praktykują ową wysoce niemoralną
filozofię pasożytnictwa.
Co najciekawsze, w tym karaniu Bóg kładzie duży
nacisk aby zesłane kary zawierały w sobie liczne
cechy służące moralnemu edukowaniu ludzi - tak
jak wyjaśnia to punkt #N2 z mojej strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
Jednocześnie Bóg nieustannie też
nagradza
i zachęca tych ludzi, którzy faktycznie
praktykują w swym życiu to co im nakazuje
Biblia,
a stąd i co zaleca im też wysoce moralna
filozofia totalizmu.
Dla efektywnego zaś "karania" i "nagradzania" ludzi
praktykujących określone rodzaje moralności, Bóg
wymyślił i wprowadził w życie dosyć interesujące
mechanizmy sterowania uczeniem się przez ludzi
jak należy żyć zgodnie z wymaganiami swego stwórcy.
Najważniejszy z mechanizmów nadzorujących uczenie
się przez ludzi jak powinni żyć zgodnie z wymaganiami
swego stwórcy, stanowi bardzo podobne do grawitacji
pierwotne pole działające na nasze umysły, a nazywane
"polem moralnym". Najlepszy opis natury
i działania owego "pola moralnego" dostępny jest
w punktach #C4.2 oraz #C4.2.1 z mojej strony o nazwie
morals_pl.htm.
To właśnie owo "pole moralne" ilustruje (oraz
nam ujawnia) jakie nasze działania są moralnie
poprawne, a jakie są niemoralne bo łamią sobą
kryteria moralności - po skrótowe podsumowanie
działania tego pola patrz punkty #B4 oraz #N2
z mojej strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
To też owo pole moralne w swym długoterminowym
działaniu nadzoruje wymierzanie "nagrody" lub "kary"
na jakie wcześniej sobie zasłużyliśmy swym moralnym
lub niemoralnym postępowaniem - po skrótowe wyjaśnienia
jak pole moralne działa patrz punkty #A1.1 oraz #E2 z mojej strony o nazwie
totalizm_pl.htm.
Niefortunnie dla nas, owo wymierzenie "nagrody" lub
"kary" ma miejsce dopiero po upływie tzw. "czasu zwrotu"
(karmy), czyli dopiero po wielu latach od chwili kiedy
dokonaliśmy tego czym sobie na nią zasłużyliśmy (owe
"czasy zwrotu" są dokładniej wyjaśnione w punkcie #C4.2 mojej strony
morals_pl.htm,
oraz w punkcie #A4 strony
karma_pl.htm).
W naszym życiu praktycznie bez przerwy jesteśmy
wynagradzani oraz karani za to co poprzednio
uczyniliśmy moralnie lub niemoralnie. Jednak w
typowych przypadkach większość z nas NIE zdaje
sobie sprawy, że coś stanowi moralną nagrodę, a
coś innego - karę. Wszakże kiedy one przychodzą,
większość z nas już NIE pamięta swego postępowania
z jakiego one wyniknęły. Dla "indywidualnych intelektów"
(tj. dla pojedyńczych ludzi) ów "czas zwrotu" typowo
wynosi przecież 7 do 10 lat. Dlatego aby dopomóc
nam w nauczeniu się jak najszybciej je identyfikować
i rozumieć, w następnych podpunktach tego punktu
#B2 wskażę teraz kilka przykładów jakie osobiście
badałem naukowo, a stąd jakich szczegółowsze opisy
mogłem przytoczyć na swoich stronach internetowych.
W przykładach tych opisane są, oraz dokładniej
wyjaśnione, "kary" co do których zdołałem już ustalić,
że poszczególne intelekty indywidualne lub zbiorowe
zostały nimi "potraktowane" za określone i już poznane
niemoralności jakie intelekty te uprzednio popełniły w
swych działaniach. ("Nagród" narazie tu NIE omawiam,
bowiem na obecnym etapie naszego rozwoju jest
dla nas znacznie bardziej istotne aby nauczyć się
unikania "kar".) Oczywiście, w swoich badaniach
nausilniej poszukiwalem związków pomiędzy rodzajem
niemoralności jaka została popełniona, a edukującymi
cechami przyporządkowanymi do kary, która za ową
niemoralność była zesyłana. Chodzi bowiem o to, że
poznanie owego związku uczy nas jak unikać tego
rodzaju kar (a także pozwala estymować jaki rodzaj
kary przychodzi za dany rodzaj niemoralności). Z kolei,
jeśli nauczymy się unikania kar, wówczas niemal
jedyne co nas będzie spotykało to nagrody - które
w takim przypadku staną się łatwiejsze do
identyfikowania i opisywania. Niestety, badania
każdego z moich przypadków zajmowały sporo czasu,
zaś ja nadal jestem jedynym naukowcem na świecie,
który samotnie i bez poparcia jakiejkolwiek instutucji
dokonuje tych istotnych badań. Stąd już opisanych
konkretnych przykładów jakie przebadałem ciągle
narazie jest niewiele. Niemniej dają one nam już
pierwsze wglądy, na czym polegają owe edukujące nas
związki pomiędzy niemoralnościami jakie popełniamy,
a karami jakie przychodzą za owe niemoralności, a
także jakie zasady i metody Bóg stosuje przy wymierzaniu
kar. Ponadto, przez zwykłe "ekstrapolowanie" pozwalają
one teraz nam na wnioskowanie o całej gamie innych
podobnych niemoralności i kar za ich popełnianie.
Stąd ich poznanie jest dla nas ogromnie korzystne,
bowiem dosłownie "otwiera nasze oczy" na te sprawy
karania i wymierzania boskiej sprawiedliwości, o kórych
uprzednio typowo NIE mieliśmy pojęcia. Oto więc podpunkty
z przykładami kar i z linkami do szerszych opisów owych
przykładów "kar" które już dokładniej badałem.
#B2.1.
Przykłady "kar" za "niemoralności" popełniane przez
indywidualne osoby (tj. karne zwroty
karmy indywidualnej):
Na bazie tego co już wyjaśniłem w punkcie #B1
powyżej, praktycznie każde zdarzenie jakie
kogoś dotyka, a jakiego ów ktoś NIE jest w
stanie zakwalifikować jako "nagroda", faktycznie
jest "karą" wymierzaną mu za któreś z przeszłych
postępowań. Niemal zaś każda "kara", jaką
ktoś otrzymuje za popełnienie niemoralności
(a ściślej każdy "zwrot karmy indywidualnej"
rządzony tzw. "Prawem Bumerangu" i
opisywany w punkcie #A4 strony
karma_pl.htm),
zwykle przychodzi dopiero po upływie tzw.
"czasu zwrotu".
Dla indywidualnych ludzi czas ten typowo wynosi
około 7 do 10 lat. Stąd kiedy ktoś otrzymuje karę
na jaką zasłużył wiele lat wcześniej, wówczas
najczęściej NIE pamięta już swej niemoralności
za jaką kara ta przyszła. Dlatego Bóg w ową
karę wpisuje też aż cały szereg cech, które
stwarzają nauczący nas pomost pomiędzy
niemoralnością jaką popełniliśmy kilka lat
wcześniej, a karą jaką właśnie otrzymaliśmy
za tamtą niemoralność. Owe cechy boskiej
kary wyliczyłem i omówiłem nieco dokładniej
w punkcie #N2 swej strony internetowej o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm,
zaś najważniejsze z nich skrótowo podsumowałem
w punkcie #B2.3 poniżej na tej stronie. Na jedną z
tych cech chciałbym jednak zwrócić uwagę czytelnika
już w tym miejscu, bowiem okazuje się ona być wiodącą
składową praktycznie każdej kary Boga za seryjne (wielokrotne)
powtarzanie przez kogoś jakiegoś rodzaju niemoralności
nastawionej na wyciąganie określonej korzyści. Mianowicie,
tą wiodącą karą okazuje się być nieodwracalne
odebranie na całą resztę życia danej ukaranej osoby (lub
danego ukaranego intelektu grupowego), tej korzyści, na
wyciąganie której osoba ta (lub ów intelekt grupowy) liczyła
podczas popełniania danego rodzaju seryjnej (powtarzalnej)
niemoralności. Oto więc przykłady owych kar
jakie już przebadałem:
W punktach #F3 i #B5 swej strony internetowej o nazwie
solar_pl.htm
wyjaśniłem dlaczego jest wysoce niemoralne zainwestowanie
przez indywidualne osoby w "bezakumulatorowe
systemy słoneczne" do użytku domowego. Wszakże
takie systemy słoneczne swą zasadą działania popierają
niemoralne interesy i wysiłki sieciowych karteli elektrycznych
aby uzależnić od siebie także owych indywidualnych
posiadaczy domowych systemów słonecznych do
generowania elektryczności, oraz aby zmuszać ich do
zakupu brudnej i szkodliwej dla natury elektryczności
sieciowej. Dlatego indywidualne osoby, które inwestują
w takie bezakumulatorowe systemy słoneczne do użytku
domowego, zaś tą swą inwestycją poprą niemoralne
praktyki karteli elektrycznych, są potem karane utratą
sum jakie wydały na swe domowe systemy słoneczne.
Praktycznie bowiem ich inwestycje nie otrzymują
najmniejszej szansy aby kiedykolwiek się im zwróciły.
Innymi słowy, te osoby, które zainwestują w takie
bezakumulatorowe domowe systemy słoneczne,
ponieważ liczą na opłacalność swej inwestycji i na
zwrot zainwestowanej sumy, bezzwrotnie tracą szansę
iż zainwestowana suma im się zwróci, albo że przyniesie
im jakikolwiek dochód.
W punktach #B5.1 i #G1 swej strony internetowej o nazwie
will_pl.htm
wyjaśniłem, że jeśli ktoś NIE używa rózgi (tj. NIE
stosuje kar cielesnych) dla dyscyplinowania swych dzieci -
tak jak Biblia nakazuje to czynić, wówczas na stare lata
jest za to ukaranym jakimś gorzkim rozczarowaniem
wynikającym z losów lub zachowań owych dzieci.
Innymi słowy, ci z rodziców, którzy seryjnie (powtarzalnie)
odmawiają serwowania swym dzieciom nakazywanych
przez Biblię kar cielesnych na jakie dzieci te sobie zasłużyły,
ponieważ chcą aby owe dzieci za to bardziej ich kochały
i w przyszłości darzyły szczególnie intensywną miłością
i otaczały opieką, jako karę bezwrotnie tracą potem na
resztę życia wszystko na co liczyły iż wyniknie dla nich
z takiej zwiększonej miłości ich dzieci.
W punkcie #N2 swej strony internetowej o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm
przytoczyłem przykład kary za pasywność
w codziennym życiu. Karę tę rozpoznałem dokładnie
bowiem otrzymała ją osoba którą znam osobiście
od wielu już lat. Karą tą okazuje się być "przymusowa
pasywność", spowodowana chorobą jaka na resztę
życia pozbawiła ową osobę zdolności do aktywnego
życia. Oczywiście, kiedy owa uprzednio ochotniczo
pasywna osoba dowiedziała się o swej chorobie, która
tym razem przymuszała ją do prowadzenia pasywnego
życia, zaczęła z chorobą tą walczyć. Niestety narazie
walkę tę nieustannie przegrywa - tak jakby Bóg ją
informował "czekałem na twoją ochotniczą aktywność
aż 65 lat, jednak do teraz moja cierpliwość się już
wyczerpała". W tamtym punkcie #N2 przytoczyłem
też "energetyczne wyjaśnienie" informujące
czytelnika dlaczego życiowa "pasywność" jest karana
przez Boga jako jedna z bardziej znaczących
"seryjnych" niemoralności.
Biblia
ostrzega, że ci którzy zajmują się tworzeniem lub
używaniem czegokolwiek co zasiewa śmierć i
zniszczenie, będą uśmierceni jednym z efektów
działania tego czegoś (patrz bibilijne "złoczyńca
który sieje nieprawość, zbiera z niej plon" - Hiob,
4:8, "co człowiek sieje, to i żąć będzie" - Galatowie,
6:8, "kto sieje wiatr ten zbiera burzę" - Ozeasz, 8:7,
"kto mieczem wojuje ten od miecza ginie" -
św. Mateusz, 26:52). W chwili obecnej zjawiskiem
jakie stworzyło dla siebie najbardziej śmiercionośną
tradycję na Ziemi, jest energia jądrowa oraz
formowana przez nią radioaktywność - rozważ
bomby z Hiroshima i Nagasaki. Nie powinno więc
nas dziwić, że Maria Skłodowska-Curie (pokazana
na "Fot. #H1" tej strony), umarła na spowodowany
radioaktywnością rodzaj raka zwany "białaczka" -
patrz też opisy z punktu #H3 niniejszej strony.
(Rozważ też losy pracowników Fukushima, oraz
innych reaktorów atomowych które ulegały "awariom" -
tak jak opisują to punkty #M1 do #M1.2 ze strony
telekinetyka.htm.)
Wszakże dokładanie jakiegokolwiek swego wkładu w rozwój
atomistyki lub energii jądrowej faktycznie jest przyczynianiem
się do "trawałego zasiewania śmierci i zniszczenia" na Ziemi.
Maria Skłodowska-Curie włożyła oczywiście szczególny
wkład w upowszechnienie na Ziemi śmiercionośnego
przemysłu atomowego oraz radioaktywnych skażeń.
Dlatego jej kara też była szczególna. Jednak wielu ludzi
popiera śmiercionośną atomistykę i radioaktywność na
mniej spektakularny sposób - np. poprzez głosowanie
"za" w sprawie budowy reaktorów jądrowych, poprzez
członkowstwo w jakiejś "Agencji Energii Atomowej",
albo nawet poprzez zwykłe pozostawanie biernym
w sprawie tego śmiertelnego problemu ludzkości w
sytuacjach kiedy mają okazję aby coś aktywnie uczynić
aby zablokować dalszy rozwój atomistyki, broni jądrowej,
czy budowy reaktorów atomowych. Dla takich ludzi
też wymierzane są surowe kary za ich niemoralne działania
popierające, lub za ich pasywność w sprawie zablokowania
dalszego rozwoju radioaktywności i atomistyki - tyle, że kary
te przyjmują mniej spektakularne formy, np. raka skóry zwanego
"melanoma",
jakiego indukowanie radioaktywnością zawartą w
kroplach deszczu staram się wyjaśnić w punkcie
#F5 i na "Fot. #F1abc" ze swej strony o nazwie
cooking_pl.htm.
Tutaj warto też dodać, że jednym z szeregu pierwotnych
śmiercionośnych zjawisk formowanych przez rozpad
atomów i przez radioaktywność, jakie też szerzy wiele
śmierci i zniszczenia, jest tzw. hałas telepatyczny.
Hałas ten m.in. spowodował nadejście na Ziemię obecnej
samobójczej epoki "neo-średniowiecza" opisywanej
dokładniej w punkcie #K1 mojej strony
tapanui_pl.htm,
oraz w punktach #T1 do #T8 strony
solar_pl.htm.
Szokująco, niezależnie od bomb atomowych, hałas ten
jest też generowany m.in. przez "Large Hadron Collider"
koło Genewy - po szczegóły patrz ów punkt #K1 na stronie
tapanui_pl.htm.
(To zaś oznacza, że kiedyś w przyszłości, po upływie wymaganego
"czasu zwrotu", koło Genewy, lub w niej samej, zdarzy się też
coś, co wszystkich wysoce zaskoczy.) Ponadto warto też zwrócić
uwagę na fakt, że działania opisane w punkcie #C4.7 strony
morals_pl.htm,
jak również np. zarabianie poprzez produkowanie
papierosów lub poprzez upowszechnianie narkotyków,
a także np. palenie papierosów w miejscach i w sposób
jaki zmusza innych ludzi do wdychania naszego
wyziewanego dymu, też jest formą surowo karanego
zasiewania śmierci i zniszczenia.
W punktach #E2 i #A2.7 swej strony internetowej o nazwie
totalizm_pl.htm
wyjaśniłem, że przed Bogiem osobiście odpowiadamy
za wszelkie niemoralności popełniane przez intelekt grupowy
do którego należymy - jeśli pasywnie zaniedbujemy włożenia
swego wysiłku w powstrzymanie lub w naprawienie tych niemoralności.
Natomiast w punkcie #E2 swej strony internetowej o nazwie
wszewilki.htm
opisałem swoje przypuszczenia, że już po zakończeniu drugiej
wojny światowej, niemieckie podziemie "Werwolf" działające
na terenach Polski poukręcało karki u licznych poprzednich
Niemców, nieświadomie wymierzając im w ten sposób karę
za uprzednią pasywność wobec grupowej niemoralności
popełnianej przez hitlerowskie Niemcy (ostatnio natknąłem
się jednak na twierdzenia, że niemieckie podziemie z Polski,
dokonujące owego ukręcania karków, podobno NIE istniało).
Indywidualne odpowiadanie każdego z nas za
niemoralności popełniane przez nasz intelekt
grupowy, powoduje też, że każdy uczestnik
obecnej ludzkości osobiście odpowiada też za
swoją pasywność wobec licznych niemoralności
popełnianych przez dzisiejszą oficjalną naukę -
chyba że w jakiś sposób starał się prostować lub
naprawiać owe niemoralności. Tymczasem obecna
oficjalna nauka dodaje swój aktywny wkład w
popełnianie licznych seryjnych niemoralności
w praktycznie każdym obszarze dzisiejszego
życia. Wszakże, przykładowo, nauka ta podjęła
obecną "wojnę z Bogiem", zaś już sama ta jedna
niemoralność jest śmigle karana przez Boga - po
więcej szczegółów patrz np. punkt #C4.7 ze strony o nazwie
morals_pl.htm,
punkty #K1 i #K1.1 ze strony o nazwie
tapanui_pl.htm,
czy punkt #G2 na stronie o nazwie
przepowiednie.htm.
Nauka ta blokuje też dostęp ludzkości do wielu prawd.
Typowo stwierdza też albo kompletną nieprawdę, lub
jedynie niepełną prawdę, o co najmniej większości
istotnych dla ludzi spraw. (Oficjalnie zaś stwierdza
ona wyłącznie nieprawdę o wszystkich sprawach o
jakich oficjalnie się wypowiada - tak jak zapowiadają
to słowa ostrzeżenia "każde dobre drzewo wydaje
dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce. Nie
może dobre drzewo wydać złych owoców, ani złe
drzewo wydać dobrych owoców." - patrz Biblia
Tysiąclecia, Ewangelia Św. Mateusza, wersety 7:17-18,
wyjaśnione dokładniej w punkcie #C4.7 strony o nazwie
morals_pl.htm.)
Nieustannie zmienia też swe stanowisko, twierdzenia,
podręczniki, generuje nawzajem sprzeczne informacje,
obrasta w korupcję i w monopolistyczne zachowania, itd.,
itp. Stąd praktycznie jeśli
ustalić najbardziej pierwotne działanie ludzkie,
które stanowi powód pojawienia się dowolnego
problemu jaki trapi dzisiejszą ludzkość, wówczas
działaniem tym i powodem zawsze okazuje się
być jakieś posunięcie oficjalnej nauki łamiące
kryteria "faktycznej moralności".
W rezultacie, wszyscy ludzie, którzy choćby
tylko zachowują się pasywnie wobec owych
licznych niemoralności oficjalnej nauki, są potem
karani następstwani tych z owych niemoralności,
zapobiegnięcia następstwom jakich zaniedbali,
chociaż mieli możność im zapobiec lub je pomniejszyć -
tak jak w odniesieniu do dzisiejszego zjadania przez
ludzi żywności, która z powodu postępowań owej
nauki jest stopniowo zatruwana wolno działającymi
truciznami, staram się wyjaśnić przykładowo w
punktach #A1 do #A5 swej strony
cooking_pl.htm.
Oczywiście, z uwagi iż niemoralności dzisiejszej
oficjalnej nauki już indukują problemy w praktycznie
każdym obszarze ludzkiego życia, wyjaśnianiu
kar i niekorzystnego wpływu, które działania tej nauki
sprowadzają na nasze życie, poświęcam jakiś fragment
niemal każdej ze swoich stron internetowych i publikacji.
(To dlatego w wielu swych opracowanich m.in. upominam
także, iż zachodzi już ogromnie pilna konieczność,
aby dotychczasowej oficjalnej nauce szybko stworzyć
konkurencję korygującą jej błądzenie, korupcję i
niemoralności, jaka to konkurencja działałaby na
zupełnie odmiennych zasadach.
W moich opracowaniach owa bazująca już na dowodach
istnienia Boga konkurencja dla dzisiejszej oficjalnej nauki
nazywana jest nową "totaliztyczną
nauką" - po szczegóły jej fundamentów filozoficznych
patrz np. punkty #C1 do #C6 ze strony o nazwie
telekinetyka.htm.)
W punkcie #G1 swej strony internetowej o nazwie
will_pl.htm
wyjaśniam, że młodzież która NIE nauczy się słuchać
głosu swego sumienia umiera przedwczesną śmiercią.
Przykładowo wszyscy moi byli koledzy z lat młodości,
którzy już wówczas wykazywali swym postępowaniem,
iż NIE słuchają głosu swego sumienia, zmarli potem w
młodym wieku - tak jak stwierdza to zasada "wymierania
najniemoralniejszych", opisywana m.in. w punkcie
#B1 mojej strony o nazwie
changelings_pl.htm.
Innymi słowy, karą za nabycie zwyczaju aby "seryjnie" (powtarzalnie)
zagłuszać głos swego sumienia i dzięki temu korzystać z przyjemności
popełniania niemoralności, których owo sumienie nam zakazuje,
jest nieodwracalne odebranie jeszcze w młodym wieku możliwości
odczuwania jakiejkolwiek przyjemności, której dostarcza cieszenie
się z bycia żywym.
Z kolei w punkcie #B4 swej strony internetowej o nazwie
antichrist_pl.htm
powtarzam ostrzeżnie wersetu 20:13 z bibilijnej
"Księgi Kapłańskiej", że osoby
uprawiające homoseksualizm będą karane śmiercią
oraz ostrzeżnie wersetów 1:8-11 z bibilijnego "Pierwszego
Listu Tymoteusza", że dla tej kategorii ludzi niebo
NIE jest dostępne.
#B2.2.
Przykłady "kar" za "niemoralności" popełniane przez
intelekty grupowe (tj. karne zwroty
karmy grupowej):
Podobnie jak to ma miejsce z "intelektami
indywidualnymi", także dla "intelektów
grupowych" praktycznie każde zdarzenie
jakie je dotyka, a jakiego NIE są one w stanie
zakwalifikować jako "nagroda", faktycznie jest
"karą" wymierzaną im za któreś z przeszłych
postępowań - tak jak wyjaśniłem to już
dokładniej w punkcie #B1 powyżej na tej stronie.
Z kolei "czas zwrotu" po jakim przychodzi
taka "kara" za "niemoralność" popełnianą przez
jakiś "intelekt grupowy" (typu państwo, naród,
instytucja, fabryka, okręt, itp.) na innym podobnym
"intelekcie grupowym", typowo jest około 10 razy
dłuższy niż "czas zwrotu" kar dla indywidualnych
osób. (Odnotuj, że ów "czas zwrotu karmy grupowej"
też jest rządzony "Prawem Bumerangu", tyle że
obowiązującym dla przypadku intelektów grupowych -
który to przypadek w punkcie #A4 strony
karma_pl.htm
oznaczany jest jako przypadek (iii) - czyli z jednego
"intelektu grupowego" do innego "intelektu grupowego".)
Stąd dla intelektów grupowych typu np. państwo
lub naród, ów czas zwrotu typowo wynosi
około 70 do 100 lat - co szerzej wyjaśniam
w punkcie #C4.2 z mojej strony internetowej
morals_pl.htm.
Jednak w drastycznych przypadkach grupowego popełniania
wyjątkowo znaczących "niemoralności", przykładowo
w przypadkach grupowych ataków na Boga (np. takich
jak ataki na Boga opisane punkcie #G2 strony o nazwie
przepowiednie.htm),
w przypadkach niemoralnych wojen agresywnych (np.
takich jak wojny opisane w punkcie #J6 mojej strony
bitwa_o_milicz.htm),
czy w przypadkach 100% korupcji całych państw (takich
jak korupcje zdefiniowane w punktach #E3 i #E4 ze strony
pajak_dla_prezydentury_2020.htm),
Bóg skraca ten czas zwrotu do długości podobnej
jak dla indywidualnych intelektów. (Przykłady zdarzeń
które reprezentują takie właśnie skrócenia "czasu
zwrotu" karmy za niemoralności intelektów grupowych
przytaczam na powyższych stronach, oraz tutaj poniżej
w punkcie #B2.3.) Dla mnie osobiście jest też dosyć
intrygującym, że Bóg zdaje się skracać znacząco również
"czas zwrotu" kar za pasywność całych intelektów
grupowych (tj. kar dyskutowanych m.in. w punkcie
#N2 mojej strony internetowej o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm,
oraz wzmiankowanych w punkcie #E2 mojej strony
wszewilki.htm
i w punkcie #A2.8 mojej strony o nazwie
totalizm_pl.htm).
W niektórych jednak przypadkach, kiedy konieczne jest
najpierw odbudowanie zniszczonej uprzednio mocy
intelektu grupowego jaki potem będzie użyty do
zwrócenia karmy grupowej, czas zwrotu może być
też wydłużony nawet do około 200 lat - tak jak działo
się to w opisanym punktem #F2 mojej strony
karma_pl.htm
przypadkiem zwrotu przez Chiny karzącej karmy grupowej
państwom byłego Imperium Brytyjskiego za wmuszenie
Chińczykom nałogu opiumowego mające miejsce po
1800-tnym roku.
Najdoskonalszym przykładem aż całego szeregu
najróżniejszych kar, jakie za seryjne popełnianie
niemoralności otrzymały intelekty grupowe, to dzisiaj
doskonale już widoczne następstwa niemoralnego
wprowadzenia do powszechnego użytku antybiotyków,
pestycydów oraz teorii względności. (Pierwszym
pestycydem użytym w Polsce jeszcze w czasach mojego
dzieciństwa był "azotoks".) Kary te opisałem i wyjaśniłem
szerzej w punkcie #J1 swej strony internetowej o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm,
zaś streściłem skrótowo w punkcie #B6 swej strony o nazwie
p_instrukcja.htm.
Są one opisane wraz z wyjaśnieniem jakie fakty
potwierdzają, że wprowadzanie do użycia antybiotyków,
pestycydów, oraz teorii względności, faktycznie było
działaniami łamiącymi kryteria moralne, czyli działaniami
"niemoralnymi" (na przekór, że dzisiejsza oficjalna
nauka będzie argumentowała inaczej), jakie po upłynięciu
"czasu zwrotu" zawsze generują zwroty karmy karzącej.
Jednym z całego szeregu owych nieodwracalnych już
obecnie kar, jest wymieranie pszczół spowodowane
właśnie niemoralnym użyciem pestycydów i telefonów
komórkowych - tak jak dokładniej to trwałe wymarcie
pszczół wyjaśniam w punkcie #T7 swej strony o nazwie
solar_pl.htm,
oraz w punkcie #C5.1 swej strony o nazwie
newzealand_pl.htm.
Tezę, że dzisiejsze problemy rasowe niektórych
krajów są karami za niewolnictwo lub kolonializm
jakie owe kraje praktykowały w przeszłości, stawia
pod rozwagę punkt #C4.7 strony o nazwie
morals_pl.htm.
Innymi słowy, np. potraktowanie jakie około 100 lat temu
wysłani do swych kolonii reprezentanci jakiegoś narodu
zaserwowali miejscowej ludności, jest obecnie zwracane
temu narodowi przez reprezentantów owych kolonii
przybyłych do danego kraju jaki wówczas praktykował
niewolnictwo lub kolonializm.
Karę przyjmującą formę przegrywania każdej
wojny przez agresora, najdokładniej opisałem
w punkcie #I2 swej strony
bitwa_o_milicz.htm.
Co ciekawsze, każdy agresor rozpoczynający agresywną
wojnę jest za nią karany aż na cały szereg odmiennych
sposobów - przegranie owej wojny jest tylko jedną z tych
kar. Inną karą jest np., że zniszczenia jakie agresor poczynił
w zaatakowanych przez siebie obszarach, po upływie
"czasu zwrotu" są mu zwracane w formie zniszczeń jego
własnego terytorium (jeśli zniszczeń tych NIE jest mu w
stanie zwrócić agresywnie zaatakowany uprzednio przez
niego intelekt grupowy, wówczas są one zwracane np.
przez najróżniejsze niszczycielskie "zjawiska naturalne").
Oczywiście, przykłady wszystkich form zwrotów karmatycznych
rodzaju (iii) "od zaatakowanych narodów do agresora" są
zbyt obszerne i zbyt kompleksowe aby je tutaj omawiać.
Niemniej, ponieważ np. od czasów 2-giej wojny światowej
właśnie upłynęło już ponad 70 lat, czyli że właśnie nadchodzi,
lub już nadszedł, "czas zwrotu" typowej karmy grupowej
za ową wojnę światową (tj. karmy jakiej zwrotu Bóg NIE
przyspiesza - tak jak czyni to np. w sprawie przegrywania
wojny przez każdego agresora), czytelnik będzie teraz sam
mógł sobie zaaobserować, jak odmienne rodzaje karmy
grupowej generowanej dla poszczególnych rodzajów
uczuć pobudzanych podczas tamtej wojny światowej
ulegają obecnie zwróceniu. Przykładowo będzie mógł
zaobserwować, jak uczucia narodów Bliskiego Wschodu,
jakich terytoria były dreptane i rozczłonkowywane przez
wrogie im narody Zachodu, obecnie są zwracane przez
owe narody Wschodu zalewające i drepczące teraz terytoria
narodów Zachodu. Chodzi bowiem o to, że każda wojna
powoduje wygenerowanie ogromnej ilości odmiennych
rodzajów karmy grupowej, NIE zaś jedynie karmę wynikającą
z bycia zaatakowanym przez agresora. Mnie osobiście
najbardziej intryguje teraz karma staropolskiej przepowiedni,
jaką opisałem w punkcie #C8 strony
malbork.htm,
a jakiej niedługiego już wypełnienia się też można się spodziewać.
Ogromnie wymowny i uczący jest też przypadek
karzącego zwrótu karmy grupowej krajom byłego
Imperium Brytyjskiego za popełnienie zbiorowej
niemoralności wmuszenia Chińczykom nałogu
opiumowego, mającej miejsce po 1800-tnym
roku. Przypadek ten, razem z szeregiem regularności
typowo pojawiających się w karzących zwrotach
karmy grupowej, udokumentowałem i opisałem
dokładniej w punkcie #F2 mojej strony o nazwie
karma_pl.htm.
O owym przypadku naprawdę warto poczytać,
bowiem w internecie dostępne są dane historyczne
jakie dodatkowo go uzupełniają i wyczerpująco
go dokumentują - otwierając tym nasze oczy na
mechanizmy działania karmy grupowej.
Kraje które prześladują i wyniszczają swoich twórczych
ludzi, poprzez poddawanie każdego twórczo-aktywnego
ich mieszkańca działaniu tzw. "przekleństwa wynalazców"
(jakie dla szeroko-znanego przypadku z Nowej Zelandii,
jest skrótowo opisane w punktach #D2 i #D1 oraz pod "Fot. #D1"
z niniejszej strony), są potem karane "wynalazczą impotencją" -
tak jak wyjaśniają to punkty #H1 i #B4.4 niniejszej strony, punkt #D1 na stronie
boiler_pl.htm,
punkt #M3 na stronie
fe_cell_pl.htm,
punkt #G1 na stronie
eco_cars_pl.htm,
oraz punkt #D5 na stronie
pajak_do_sejmu_2014.htm.
W konsekwencji tego karania, pozostają one w tyle poza
resztą świata, a stąd z czasem podupadają na każdym
możliwym froncie, poczym są kolonizowane przez kraje
o wyższym od nich poziomie moralności (tak jak wyjaśnia
to zasada "samoregulowania się" mechanizmów
działania moralności). To właśnie dzięki długoterminowemu
działaniu owej "wynalazczej impotencji", np. dzisiejsza
Polska zwolna staje się kolonią krajów Zachodniej Europy,
zaś np. Nowa Zelandia zwolna zamienia się w kolonię
Australii i Chin.
W punkcie #N2 strony
pajak_na_prezydenta_2020.htm
opisuję kraj, którego obywatele są nietypowo
"pasywni". Karą za tą pasywność okazuje się
być wykorzystanie tej pasywności przez kolejne
rządy owego kraju do nawprowadzania tam tylu
praw ograniczających demokratyczne swobody
jego obywateli oraz ograniczających możliwości
wpływu tych obywateli na decyzje podejmowane
przez owe rządy, że obecnie obywatele tego kraju
zmuszeni są trwać bez końca w owej tym razem
już "przymusowej dla nich pasywności", ponieważ
nawet gdyby zechcieli, obecnie już NIE jest możliwe
wprowadzenie tam jakiejkolwiek istotnej zmiany
czy reformy. Odnotuj
tutaj intrygującą cechę każdej "przymusowej
pasywności" - mianowicie jej cechą jest, że ci
co są jej poddani, podejmują potem desperackie
wysiłki aby ją z siebie zrzucić i ją zakończyć -
czyli że kara za pasywność też ma charakter
"samoregulujący się" opisany
szerzej w punkcie #B3 niniejszej strony. Tyle
tylko, że aby pozbyć się takiej "przymusowej
pasywności" dany intelekt najpierw musi umrzeć -
tak jak wyjaśniam to w punkcie #N2 w/w strony
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
W punktach #A1 do #A5 swej innej strony o nazwie
cooking_pl.htm
oraz w punkcie #T7 swej strony o nazwie
solar_pl.htm
wyjaśniłem niemoralność jaka jest jedną najpowszechniej
popełnianych obecnie na Ziemi. Mianowicie, na przekór,
że Bóg wyraźnie stwierdza w Biblii, iż to co stworzył jest
już "bardzo dobre", dzisiejsi ludzie zamiast to jedynie
studiować, uparcie starają się to zmieniać i "ulepszać" -
zwodzeni zapewnieniami oficjalnej nauki. W rezultacie
ludzka ignorancja i zarozumiałość jedynie to psują. Kiedy
zaś takiemu popsuciu przez dzisiejszych ludzi ulega np.
żywność, wówczas z korzystnej dla naszego zdrowia,
żywność ta zamieniana jest przez ludzi w wolno działające
trucizny, jakie stopniowo uśmiercają swoich konsumentów.
Aby zaś uniknąć trującego działania tak popsutej żywności,
ludzie obecnie muszą dobrowolnie rezygnować z osiągnięć
technicznych dzisiejszej cywilizacji - tak jak to opisałem w
punkcie #A5 swej strony
cooking_pl.htm
oraz w punkcie #T8 swej strony o nazwie
solar_pl.htm.
(Przykładowo, muszą zaprzestać zjadania wszelkiej
przemysłowo przetwarzanej żywności, muszą sami
sobie przyrządzać posiłki w domu z najbardziej elementarnych
składników jakich inni ludzie NIE zdążyli jeszcze zatruć, itp.)
Karą więc za psucie przez ignoranckich ludzi żywności
którą Bóg stworzył jako już "bardzo dobrą", jest trwałe
odbieranie ludzkości osiągnięć technicznych jakie dotychczas
ludzkość sobie wypracowała w sprawie żywności.
W punkcie #A2 strony
petone_pl.htm
jest wyjaśnione, że obecne prześladowania
chrześcijan jakie widzimy dookoła, są karą
za prześladowania innych, jakich w przeszłości
źródłem i powodem byli właśnie chrześcijanie.
Punkt #G2 strony o nazwie
przepowiednie.htm
ujawnia, że miejscowość o świętobliwej nazwie,
jednak w której jej mieszkańcy NIE żyją do wymagań
i tradycji tej nazwy i NIE spełniają wymogu "szlachectwo
zobowiązuje" ani NIE starają się aby dla ochrony
ich miejscowości zamieszkało w niej co najmniej
10 "sprawiedliwych", jest za karę zniszczona.
Punkty #H2 do #H6 strony o nazwie
tapanui_pl.htm
ujawniają, że niemoralne miejscowości (które
seryjnie i chronicznie popełniają najróżniejsze niemoralności)
a jednocześnie NIE są chronione przez zamieszkałych
w nich co najmniej "10 sprawiedliwych", za karę są
zniszczone.
W punkcie #C4.7 swej strony o nazwie
morals_pl.htm
wyjaśniłem m.in., że energia jądrowa jest wysoce
niemoralnym rodzajem energii, ponieważ wywodzi
się ona z niemoralnych początków i niemoralnej tradycji -
czyli zgodnie z Biblią jest "drzewem które NIE może urodzić
dobrych owoców". Natomiast w punktach #M1 do #M1.2 swej strony
telekinetyka.htm,
wyjaśniłem dlaczego katastrofę reaktorów atomowych
w Fukushima, Japonia, powinno się rozważać jako trwałą
i już nieodrracalną karę, którą NIE tylko Japonia, ale też
i cała nasza ludzkość, już otrzymała (i nadal otrzymuje
oraz będzie otrzymywała), za odrzucenie lekcji moralnej
na temat niemoralności energii jądrowej, jaka to lekcja
była uprzednio udzielona pod koniec drugiej wojny
światowej. (Niektóre następstwa owej trawałej już kary
staram się omówić w punkcie #T7 i na "Fot. #T1" swej strony o nazwie
solar_pl.htm
oraz w punkcie #F5 i na "Fot. #F1" swej innej strony o nazwie
cooking_pl.htm.)
Notabene, niemal każdy uniwersytet w Japonii na jakimś
tam etapie otrzymał moje podanie o profesurę badawczą
poświęconą rozwojowi nowej filozofii - tak jak opisałem
to w punkcie #A1.1 ze strony
totalizm_pl.htm.
(Japonia corocznie oferuje sporą liczbę takich
profesur.) Gdyby choć jedno z owych podań było
rozpatrzone pozytywnie, wówczas pomógłbym
Japonii zrozumieć filozoficzną prawdę, że NIE
wolno ignorować lekcji moralnych udzielanych
nam przez Boga, a stąd że dla własnego dobra
kraj ten NIE powinien wpuszczać energii jądrowej
na swoje terytorium.
Z podobnie niemoralnej tradycji jak energia jądrowa,
wywodzi się także dzisiejsza technologia rakietowa.
Dlatego w podpisie pod "Fot. #1" ze strony o nazwie
p_l.htm,
w w/w punkcie #C4.7 z mojej strony o nazwie
morals_pl.htm,
a także w punkcie #H1.1 swej strony
przepowiednie.htm,
wyjaśniłem jak zapewne Bóg zamierza "ukarać" tych
co uprzednio "postawili" na rozwój owej niemoralnej
technologii rakietowej, zaś obecnie zaniedbują rozglądanie
się za bardziej moralnym rodzajem napędu. Mianowicie,
wygląda na to, że Bóg wcale NIE pozwoli aby kraje dziś
wiodące w technice rakietowej, w przyszłości
korzystały z wynalazków
Magnokraftu i
Wehikułu Czasu -
co do których Bóg wysoce wymownie spowodował,
że owe przyszłe ludzkie statki międzygwiezdne
wynalazł syn "niewolnika" von Braun'a (tj. twórcy
dzisiejszych rakiet), który to niewolnik został
cudownie uratowany z obozu jeńców wojennych w
Peenemunde
partacko bombardowanego przez Aliantów. (Jak
wiadomo, Wernher von Braun był niemieckim
budowniczym śmiercionośnych rakiet "V2" -
którego dorobek i tradycje po wojnie były
użyte jako "źródło" dla technologii
dzisiejszych rakiet kosmicznych.)
* * *
Opisane tu przykłady niemoralności popełnianych
grupowo przez ludzi, oraz kar jakie są za nie
wymierzane całym intelektom grupowym, już
na dzisiejszym etapie badań pozwalają na
wyciąganie wniosków co do ogólnych zasad
i metod jakie Bóg stosuje przy wymierzaniu
uniwersalnej sprawiedliwości. Najważniejsze
z tych zasad i metod już obecnie starałem się
podsumować w następnym podpunkcie #B2.3
niniejszej strony. Warto więc się z nimi zapoznać.
Wszakże z jednej strony pozwalają one na szacowanie
"jaka" kara i w przybliżeniu "kiedy"
będzie nam wymierzona za określoną niemoralność.
Z drugiej zaś strony pozwalają one też na unikanie
niezamierzonego popełniania niemoralności -
spowodowanego np. brakiem świadomości, że dany
rodzaj postępowania też jest surowo (i śmigle) karany
przez Boga. Na dodatek do tego, w przypadkach
kiedy dotykają nas jakieś życiowe nieprzyjemności,
które w oczywisty sposób reprezentują karę za
niedozwolone postępowanie jakie albo my popełniliśmy
w przeszłości, albo też popełnili nasi przodkowie,
poznanie owych zasad i metod Boga pozwala nam
też na wydedukowanie jakie to było postępowanie
i w przybliżeniu kiedy oraz komu je popełniliśmy.
#B2.3.
Już zidentyfikowane zasady i cechy, kierowanie się jakimi
Bóg nam manifestuje przy wymierzaniu kar za niemoralności:
Oto wykaz zasad manifestowanych nam przez
Boga podczas wymierzania kar za niemoralności.
Zasady te dotychczas udało mi się zidentyfikować
z przykładów kar jakie dotychczas analizowałem,
a jakie wskazuję linkami w podpunktach #B2.1
i #B2.2. (Odnotuj przy tym, że podobnych zasad
zapewne jest znacznie więcej. Tyle, że zidentyfikowanie
i opisanie ich wszystkich zajmie znacznie więcej
czasu i środków, niż czas i skromne środki będące
w mojej dyspozycji. Wszakże wszystkie badania
jakch wyniki opisuję w swoich stronach i publikacjach,
są dokonywane na mój własny koszt i jako rodzaj
mojego prywatnego "hobby" naukowego i to typowo
na przekór znacznym naciskom otoczenia abym
zaniechał prowadzenia tych badań.)
(1)
Większość "kar boskich" wcale NIE nosi cech jakie
pozwalają bezpośrednio wywodzić ich pochodzenie
od Boga. Każda bowiem kara posiada wbudowane
w siebie co najmniej trzy odmienne zbiory materiału
dowodowego, jaki zależnie od czyichś poglądów umożliwia
wypracowanie co najmniej trzech zupełnie odmiennych
wyjaśnień dla jej pochodzenia - tak jak szczegółowo
opisuje to m.in. punkt #C2 na mojej stronie internetowej o nazwie
tornado_pl.htm.
Wszakże aby NIE łamać naszej "wolnej woli", Bóg preferuje
aby kary serwowane nam były rękami innych ludzi, lub
działaniami natury. Tylko więc w sytuacjach kiedy to staje
się niemożliwe, w zakamuflowany sposób wymierza też
kary, które daje się wywodzić bezpośrednio od Niego.
Stąd chociaż przykładowo o nadejściu choroby daje
się powiedzieć, że zesłał ją Bóg, to już pochodzenie
kary w postaci ustanowienia praw które ograniczają
swobody demokratyczne jakiegoś narodu, albo kar
w postaci utopienia jakiegoś kraju w oceanie emigrantów
przybyłych do niego z jego byłej kolonii, NIE od razu
daje się przyporządkować Bogu. Jeśli jednak pozna
się potężne narzędzia jakimi Bóg dysponuje, takie jak
"omiplan" czy jak "nawracalny czas softwarowy" (oba
które to narzędzia opisane są np. w punktach #C4 i #C4.1 mojej strony
immortality_pl.htm),
wówczas staje się zrozumiałe jak Bog jest w stanie osiągnąć
wszystko co tylko zechce lub co zamierza.
(2)
Żadna niemoralność NIE unika kary. Absolutnie
wszystko co łamie kryteria moralności (tj. co jest
"niemoralne") będzie ukarane po upływie "czasu zwrotu".
Tyle, że zgodnie z Biblią każdy z nas przeżywa całe swoje
życie aż kilka razy - tak jak wyjaśnia to punkt #B4.1 strony
immortality_pl.htm,
zaś jak podpiera przykładem materiału dowodowego punkt
#J5 ze strony o nazwie
bitwa_o_milicz.htm.
Stąd niektóre kary jakie nas dotykają w obecnym przejściu
przez życie mogą też być za niemoralności jakie popełniliśmy
w poprzednim swym przejściu przez życie. (To wyjaśnia
dlaczego dla dostarczenia edukującego przykładu innym
ludziom, np. kara przedwczesnej śmierci za to co niektórzy
popełnili w poprzednim przejściu przez życie przychodzi
dopiero w ich obecnym przejściu przez życie - po więcej
szczegółów patrz punkt #G1 strony
will_pl.htm
oraz punkt #C7 strony
god_istnieje.htm.)
(3)
W życiu fizycznym absolutnie każde łamanie kryteriów
moralnych jest ukarane, bez względu na to czy intelekt łamiący
te kryteria jest świadomy, czy też nieświadomy, że złamał
owe kryteria (tj. boskie wybaczanie zdaje się być
zarezerwowane wyłącznie do zdarzeń jakie nastąpią już
po naszym zmartwychwstaniu). Wszakże to czego NIE
wolno nam jest czynić zostało klarownie wyjaśnione w
Biblii oraz nieustannie jest nam przypominane przez
sumienie - ludzie NIE mają więc wymówki iż NIE mieli
skąd o tym się dowiedzieć. Najlepszym przykładem
potwierdzającym takie karanie, są opisane powyżej
kary wymierzane obecnie narodom za wprowadzenie u nich
pestycydów, antybiotyków i teorii względności do powszechnego
użytku - o którym to wprowadzeniu wielu "uczonych w piśmie"
będzie zawzięcie argumentowało, że jakoby spowodowało ono
"wiele dobra", a stąd że powinno się je kwalifikować jako działanie
moralnie poprawne. (To właśnie z powodu owej powszechnej
ignorancji na temat kiedy swymi działaniami faktycznie łamie
się kryteria moralności, ja osobiście perswaduję, że w interesie
całej ludzkości leży jak najszybsze wprowadzenie mojej
teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
a także mojej
filozofii totalizmu,
do powszechnego nauczania w szkołach i na uniwersytetach.
To też właśnie z tego samego powodu podejmuję inicjatywy w
rodzaju tych opisywanych na stronach
pajak_na_prezydenta_2020.htm i
pajak_do_sejmu_2014.htm - tj.
aby stworzyć ludziom na kluczowych stanowiskach szansę poznania
jak w praktyce powinno się podejmować i wdrażać istotne decyzje
w sposób jaki NIE łamałby żadnych kryteriów moralności. Zdaję
bowiem sobie sprawę z faktu, że mój czas na Ziemi jest ograniczony,
zaś kiedy już odejdę, NIE będzie nikogo kto dysponowałby na tyle
głęboką i szeroką wiedzą moralną oraz umiejętnościami jej wdrażania,
aby wypracować dla ludzkości tradycję takiego decydowania, jakie NIE
łamałoby kryteriów moralnych, a stąd jakie NIE musiałoby potem być karane.)
(4)
Kary są za popełniane niemoralności, a NIE za dokonane
działania. Tj. ponieważ każde ludzkie działanie daje
się dokonać zarówno moralnie, jak i niemoralnie, NIE wolno
nam z góry przesądzać, czy dane działanie będzie ukarane,
a najpierw trzeba dokładnie rozważyć czy jego ukierunkowanie
w "polu moralnym" jest takie, że faktycznie łamie ono
jakieś kryteria moralne. Przykładowo badania nad
rozpadem atomów, które służą budowaniu bomb
atomowych i reaktorów jądrowych, będą ukarane.
Za to niemal identyczne badania poświęcone ustaleniu
szkodliwości rozbijania atomów, są już moralne i NIE
będą karane - oczywiście pod warunkiem, że dokonuje
się je z poszanowaniem zasad moralnego działania.
Podobnie zabicie kogoś aktem agresji będzie
ukarane, jednak zabicie w obronie własnej lub
w obronie swego intelektu grupowego typowo NIE
łamie żadnych kryteriów moralnych (oczywiście -
tylko kiedy owa obrona NIE używa "nadmiernej
mocy", czyli mocy wyższej niż moc użyta, lub
zamanifestowana jako zaplanowana do użycia,
przez napastnika/ów). To dlatego byłoby dobrze
gdyby dzisiejsi sądziowie zaczęli być świadomi,
że jeśli ktoś zabił w obronie własnej i w klarownej
sytuacji "ty lub ja", wówczas zwykle niemoralnością
jest NIE owo zabicie, a kara jaką dzisiejsze sądy
za nie wymierzają.
(5)
"Czas zwrotu" (danej kary) jest tym krótszy, im popełniona
niemoralność jest wyższa. Bóg też najwyraźniej skraca
"czasy zwrotu" dla kar za szczególnie niemoralne grupowe
działania ludzkie, np. za zbiorowe ataki na Boga, za rolę
agresora w brudnej wojnie, za 100% skorumpowanie całego
danego państwa, za pasywność całego intelektu grupowego, itp.
(6)
Osobista odpowiedzialność za wszystko co się czyni.
Każdy jest karany za to co osobiście uczynił lub co zaniedbał
uczynić. Stąd wymówki w rodzaju "ja tylko wypełniałem
rozkazy" (albo "ja tylko wykonywałem swe obowiązki
służbowe") wcale NIE zwalniają od kary - po więcej
szczegółów patrz punkt #C4.7 ze strony
morals_pl.htm.
Od kary NIE zwalnia też czyjś brak wiedzy kognitywnej
(tj. wiedzy rozumowej - np. tej dostarczanej przez
filozofię totalizmu),
że dane postępowanie jest niemoralne, a stąd że łamie
ono kryteria moralności (wszakże sumienie każdego
ostrzeże, jeśli właśnie podjął niemoralne działanie).
(7)
Ostrzeżenia z Biblii, że ukarany za niemoralności popełnione
przez cały intelekt grupowy, będzie potem aż szereg
następnych generacji potomków tego intelektu grupowego.
Stąd przykładowo NIE powinno nas dziwić, że kary wymierzane
za praktykowanie niewolnictwa lub kolonializmu ponad nawet
100 lat temu, dotykają też i dzisiejsze generacje mieszkańców
krajów, które praktykowały wówczas te rodzaje niemoralności.
(8)
Każda forma pasywności jest karalna. Pasywność
wobec niemoralności innych ludzi jest karana tak samo
jak współudział w owej niemoralności - patrz wyjaśnienia
z punktu #E2 strony o nazwie
totalizm_pl.htm.
(9)
Obecność edukujących cech. Każda kara Boga
wykazuje obecność cech, jakich aktywne poznanie
pozwoli przypomnieć sobie, lub ustalić, za jaką
niemoralność dana kara została wymierzona. Chodzi
bowiem o to, że faktyczna przyczyna za jaką Bóg
zesyła na kogoś daną karę, z punktu widzenia Boga
może być odmienna, niż ludzka przyczyna zajścia
danego karzącego zdarzenia. Przykładowo, ktoś
może zostać skazany przez ludzki sąd na więzienie
za unikanie np. płacenia niemoralnego podatku.
Jednak faktycznie jest tak ukarany przez Boga
ponieważ np. kiedyś oszukał jakąś staruszkę
pozbawiając ją środków które umożliwiłyby jej
przykładowo dawna-zamierzane odwiedzenie
rodziny.
(10)
Nieodwracalność odbierania korzyści za popełniane
niemoralności. Jeśli ktoś popełnia całą serię niemoralności
nastawionych na uzyskanie tego samego rodzaju korzyści
(np. na wzbogacenie się, przypodobanie się swemu dziecku,
itp.), wówczas za karę korzyść ta będzie mu odebrana na
całą resztę jego życia - patrz wyjaśnienia z punktu #N2 strony
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
Czy jednak kara za tylko jedną niemoralność nastawioną
na jakąś korzyść, też pozbawia tej korzyści na resztę życia,
to na obecnym poziomie naszej wiedzy ciągle wymaga
przeprowadzenia dalszych sprawdzeń i badań.
(11)
Chroniące przed karą działanie "10 sprawiedliwych".
Wymierzenie kary NIE nastąpi, jeśli zaszkodziłoby ono
pobliskiemu "sprawiedliwemu". ("Sprawiedliwy"
to bibilijna nazwa każdej wyjątkowo moralnie postępującej
osoby. Cechy takiej osoby opisuje szczegółowiej punkt #I1 strony
quake_pl.htm.)
Każda kara jest celowo
opóźniana lub powstrzymywana, jeśli jej wymierzenie
wyrządziłoby szkodę znajdującemu się w pobliżu tzw.
"sprawiedliwemu" - to dlatego obecność "10 sprawiedliwych"
może uchronić przed karą nawet całe miasto. Innymi słowy:
otaczaj się "sprawiedliwymi", a
będziesz bezpieczniejszy.
(12)
Każda kara jest tak zaprojektowana, że stanowi ona składową
boleśniejszego od niej mechanizmu "samoregulującego"
moralność. Mechanizm ten zaś powoduje, że jeśli
ludzie dobrowolnie i bezbólowo NIE zaniechają popełniania
danego rodzaju niemoralności, wówczas coraz bardziej
eskalowane kary wymierzane za tą niemoralność, w
znacznie boleśniejszy dla ludzi sposób wymuszą
stopniowe wyeliminowanie popełniania owej niemoralności -
po szczegóły patrz punkty #B3 i #B3.1 poniżej na
niniejszej stronie. (Dzisiejszym przykładem na taką
"samoregulację", są serie niemoralności popełnianych
przez rządy najróżniejszych demokratycznych krajów.
Ponieważ niemoralności owe NIE zostały zaprzestane,
doprowadziły one do tak rozpaczliwych sytuacji,
że po 11 września 2001 roku - patrz #K1 na stronie
tapanui_pl.htm,
w kolejnych z tych krajów zaczęły się społeczne rozruchy.
W wyniku rozruchów demokracje te zaczęły upadać jedna
po drugiej. Odnotuj, że proces ten będzie trwał aż do
czasu gdy na świecie NIE ostanie się nawet jedna
niemoralnie postępująca demokracja, zaś nad światem
zapanuje moralnie bardziej ilustrujący i prostujący ludzi
"zamordyzm".)
#B3.
Przykłady "samoregulujących się" mechanizmów urzeczywistniających obie
kategorie moralności, tj. (1) moralność indywidualną i (2) moralność zbiorową:
Przykładem genialnie obmyślonego przez Boga
"samoregulującego się" mechanizmu celowo
zaprojektowanego aby podnosić moralność
indywidualnych ludzi, jest "prawo moralne"
zwane "Prawem Bumerangu", które
z żelazną ręką rządzi losami wszelkich intelektów.
Dla tzw. "intelektów indywidualnych" szczegółowe
opisy działania tego prawa przytoczone są w
podrozdziale I4.1.1 z tomu 5, lub podrozdziału
JB7.5 z tomu 7, mojej najnowszej
monografii [1/5].
(Monografia [1/5] upowszechniana jest w internecie
zupełnie za darmo.) Natomiast dla tzw. "intelektów
grupowych" działanie "Prawa Bumerangu" zostało
skrótowo wzmiankowane w punkcie #A2 strony
petone_pl.htm.
"Prawo bumerangu" jest to samo-regulujący się
mechanizm korekcji moralnej który powoduje,
że każde uczucie jakie dana indywidualna osoba
lub dany intelekt grupowy wzbudza w jakiejś innej
indywidualnej osobie czy intelekcie grupowym, jest
potem przez coś lub kogoś wzbudzane zwrotnie w
danej indywidualnej osobie czy intelekcie grupowym.
(Odnotuj że działanie "Prawa Bumerangu" jest też
opisywane w punkcie #C4.4 ze strony o nazwie
morals_pl.htm.)
W ten sposób, owo "prawo bumerangu" powoduje,
że np. każda indywidualna osoba jest w swoim życiu
karana lub wynagradzana koniecznością przeżycia
dokładnie tych samych uczuć jakie kiedyś uprzednio
ona sama wzbudziła w innych indywidualnych osobach.
Aby zaś uczucia były niemal dokładnie takie same,
w wielu sytuacjach życiowych których okoliczności na to
pozwalają "prawo bumerangu" powoduje że dokładnie
to samo co ktoś uczynił innym, jest potem uczynione
i jemu, np. mordercy są przez kogoś mordowani,
gwałciciele są gwałceni, złodzieje są okradani,
własność prywatna wandali jest wandalizowana,
itd. Innymi słowy, "prawo bumerangu" przywraca
absolutną sprawiedliwość na zasadach "samoregulacji".
Doskonałym przykładem historycznym zadziałania
"prawa bumerangu" są kronikarsko udokumentowane
losy rycerza który dzidą zwalił z konia Wielkiego
Mistrza krzyżackiego - podsumowane w punkcie #C3.1 strony o nazwie
malbork.htm.
Z kolei prawdopodobnie najlepszym przykładem
złożonego "samoregulującego się mechanizmu
moralnego" który zarządza następstwami niemoralności
panoszącej się w obrębie całych "intelektów zbiorowych",
jest szeroko opisywane na tej stronie tzw. "przekleństwo
wynalazców", dyskutowane m.in. w punktach #B4.4
oraz #H1 niniejszej strony, a także w punktach #G1 I #H1 strony
eco_cars_pl.htm,
w punktach #H1 do #H2 strony
newzealand_visit_pl.htm,
w punkcie #K3 strony
fe_cell_pl.htm,
oraz w kilku innych miejscach z moich opracowań.
Przekleństwo to działa i wymierza sprawiedliwość
w tak zmyślny i tak genialny sposób, że jest ogromnie
istotnym aby ludzie dobrze poznali powody, działanie
i następstwa owego "przekleństwa wynalazców".
Faktycznie też analiza działania "przekleństwa
wynalazców" ujawnia, że jest ono odpowiednikiem
"prawa bumerangu" - tyle że obejmującym swymi
skutkami głównie całe "intelekty grupowe".
#B3.1.
Bóg używa wyłącznie "samoregulujące się mechanizmy moralne"
(tyle że NIE wszystkie z nich zostały już poznane przez nową "naukę totaliztyczną") -
ludzka sprawiedliwość tylko by więc zyskała gdyby ziemscy prawodawcy też tak czynili:
Jak ujawniają to powyższe przykłady "prawa
bumerangu" oraz "przekleństwa wynalazców",
Bóg powprowadzał "samoregulujące się" mechanizmy
moralne wszędzie tam gdzie ich użycie stało
się możliwe. Mechanizmy te są tak zaprogranowane,
że wynagradzają one moralne postępowanie
zaś karają wszelkie przejawy niemoralności.
Niestety, powodem dla którego mechnizmy
te narazie NIE spowodowały jeszcze lawinowego
wzrostu moralności ludzkiej, jest że do czasu
opracowania
filozofii totalizmu
ludzie NIE mieli pojęcia że takie mechanizmy wogóle
istnieją i działają. Wszakże Bóg NIE spędza swego
czasu na przypominaniu o ich istnieniu, a jedynie
z żelazną konsekwencją postępuje zgodnie z zasadami
ich działania. Zresztą nawet w chwili obecnej
większość ludzi nadal pada ofiarą tych mechanizmów
ponieważ ciągle NIE chce uwierzyć że faktycznie
one działają i kontrolują ich życie. Z tego powodu
filozofia totalizmu
zaleca, że idąc za przykładem Boga również
ludzie powinni powprowadzać takie "samoregulujące
się" mechanizmy wszedzie tam gdzie wyraźnie widoczny
staje się brak sprawiedliwości lub hamulców w ludzkich
zachowaniach i skłonnościach. Poniżej przytoczę
kilka przykładów obszarów ludzkiej działalności
gdzie wprowadzenie praw bazujących na takich
"samoregulujących się" mechanizmach moralnych
wyraźnie poprawiłoby obecną sytuację:
1.
Medycyna. Obecnie lekarze (a także szpitale)
są płaceni "od wizyty". To zaś powoduje że zamiast
w wyleczeniu swoich pacjentów, są oni raczej finasowo
zainteresowani w ich "uzależnieniu" od swej "opieki" -
co wyjaśniam szczegółowiej w punkcie #G2 strony
healing_pl.htm
Wszakże po uzależnieniu swych pacjentów od
nieustannego poboru medykamentów, lekarze
(a także szpitale i producenci lekarstw) muszą
być opłacani przez resztę czyjegoś życia. Tymczasem
filozofia totalizmu
zaleca, że powinny zostać ustanowione prawa iż
lekarze, a także szpitale, byliby płaceni tylko jeśli
wyleczą daną chorobę. Wszakże taka praktyka
jest od dawna w użyciu w wielu innych obszarach
życia - np. rolnicy są opłacani tylko jeśli dostarczą
komuś mleko, mięso, jajka, zboże, itp. Także niektórzy
prawnicy biorą zapłatę już tylko kiedy wygrają daną sprawę.
2.
Politycy. W punkcie #I4 niniejszej strony internetowej
zostało wyjaśnione, że powinna zostać przyjęta przez
ludzi zasada, iż każdy polityk który rozpocznie wojnę
lub który przyczyni się jakoś do rozpoczęcia wojny,
po zakończeniu swojej kadencji powinien być wysyłany
na pierwszą linię frontu owej wojny w charakterze
zwykłego żołnierza.
3.
Producenci ścieków. Należałoby wprowadzić prawo,
że wszyscy ci co pobierają wodę z jakiejś rzeki, ujęcie
poboru tej wody mogą zbudować jedynie w dół prądu
rzeki i to nie dalej niż 100 metrów od miejsca w którym
odprowadzają swoje ścieki do owej rzeki.
4.
Gwałciciele. Zamiast zamykać ich w wygodnych
jednosobowych celach z telewizorami, dostępem
do internetu, szkołami, warsztatami dla
majsterkowiczów, oraz dużą biblioteką, wystarczy
wszystkich gwałcicieli z danego kraju zamknąć w
jednej ogromnej celi (lub na jednej odizolowanej
wyspie). Podobnie, w zbiorowej celi (lub odizolowanej
wyspie) unikalnej dla danej kategorii przestępców
możnaby też zamykać morderców, chuliganów,
zabijaków, sadystów, itp. Alternatywnie,
bogate kraje mające
kłopoty z kryminalistami mogą zawrzeć umowę
z biednymi krajami mającymi kłopoty z
zarabianiem dewiz, np. z Indonezją, Nową Gwineą,
Somalią, Zimbabwe, itp., że będą im płaciły jeśli
te biedniejsze kraje przyjmą do swoich więzień
kryminalistów z bogatych krajów i "zaopiekują"
się nimi przez czas odsiadywania ich wyroków.
Jestem tu gotów się założyć, że po wdrożeniu w
życie takiej umowy, poziom przestępczości w
bogatych krajach by natychmiast się samouregulował
niemal do zera.
5.
Przepłacający siebie dyrektorzy. Zgodnie z
artykułem "US roaring again for richest 1 percent"
(tj. "USA woła ponownie za najbogatszym
1 procentem") ze strony B4 gazety
"The New Zealand Herald",
wydanie ze środy (Wednesday), January 26, 2011,
oba światowe kryzysy ekonomiczne, a więc ten
zapoczątkowany w 2008 roku jak i ten z lat 1930-ch,
spowodowane były łakomstwem i niemoralnością
najbogatszych 1% uczestników społeczeństwa na
kierowniczych pozycjach, którzy zaczęli wypłacać
sobie samym ponad 18% (tj. niemal ćwiartkę) dochodu
narodowego całego państwa. Samoregulujące się
rozwiązanie dla ich niemoralności polegałoby więc
na spisaniu z nimi umowy, że "jako wynagrodzenie
wprawdzie otrzymywali będą określony % od czystego
dochodu przedsiębiorstwa którym kierują, jednak jeśli
owo przedsębiorstwo poniesie straty, wówczas wpłacą
do kasy owego przedsiębierstwa ze swojej prywatnej
kieszeni dokładnie taki sam procent owych strat".
Powyższe oczywiście to jedynie kilka przykładów
ilustrujących jak w prawodawstwie ludzkim też można
zawrzeć samoregulujące się rozwiązania dla
problemu niemoralności. Jednak już na bazie tych
kilku przykładów można rozpracować dalsze podobnie
moralnie samoregulujące się rozwiązania dla
praktycznie wszystkich innych obszarów ludzkiej
działalności które przy obecnym prawodawstwie
są źródłami niemoranych postępowań ludzi. W ten
sposób, zamiast obecnego nagradzania i promowania
niemoralności zaś karania moralnych postępowań
przez ludzkie prawa, takie moralnie samoregulujące
się prawodawstwo zaczęłoby w końcu karać niemoralność
a nagradzać ludzi postępujących moralnie. To zaś
prowadziłoby do lepszego i moralniejszego życia
wszystkich mieszkańców Ziemi.
W przypadku "intelektów indywidualnych" owo
karanie i nagradzanie jest proste. Po prostu
Bóg pozwala wieść długie i relatywnie szczęśliwe
życie intelektom zachowującym się moralnie, zaś
zamienia życie w piekło i często szybko unicestwia
wszystkie intelekty niemoralne - chyba że je
potrzebuje użyć jako przykład dla innych, czy
też jako sposób ukarania kogoś kto sobie na to
zasługuje. Jednak sprawa zaczyna się komplikować
kiedy przychodzi do zarządzania losami "intelektów
zbiorowych". Wszakże owe "intelekty zbiorowe"
mogą formować co najmniej dwa drastycznie
odmienne "modele moralności". Pierwszy skrajny
z tych modeli, nazwijmy go "modelem jednorodnym"
(a), polega na tym że wszyscy uczestnicy danej
społeczności praktykują mniej więcej ten sam
poziom moralny. Z kolei drugi z tych modeli,
nazwijmy go "modelem zróżnicowanym" (b),
polega na tym że dana społeczność przypomina
sobą długą kolumnę maszerujących ludzi, jacy
są mieszaniną wszystkich możliwych poziomów
moralnych (tj. że społeczność ta ma zarówno
ludzi wysoce moralnych maszerujących na jej
czele, ludzi średnio moralnych maszerujących
w jej środku, a także ludzi wysoce niemoralnych
wleczących się na jej końcu).
W przypadku "modelu jednorodnego" (a) zasady
jego zarządzania przez Boga są takie same jak
w przypadku indywidualnych ludzi. Znaczy,
jeśli np. wszyscy oni żyją wysoce
moralnie, wówczas Bóg "wynagradza" za to ich
wszystkich - po wyjaśnienie przykładów takiego
nagradzania przez Boga (np.
wsi Wszewilki
w Polsce czy miasta Invercargill w Nowej Zelandii),
patrz opisy z punktu #I4 strony
day26_pl.htm.
Jeśli zaś wszyscy oni praktykują ową moralnie zgniłą
filozofię pasożytnictwa,
wówczas Bóg powoduje że cała ich społeczność
czy nawet cały ich kraj, są ukarane jakąś katastrofą -
np. wybuchem wulkanu, trzęsieniem ziemi, tsunami,
powodzią, huraganem, wyciekiem ropy naftowej,
wojną, terroryzmem, itp. - tak jak to opisałem w
"części #C" strony
seismograph_pl.htm.
Z kolei ich życie zamieniane jest przez
Boga w rodzaj "piekła na ziemi".
Niestety, Bóg nie jest w stanie tak samo zarządzać
społecznościami praktykującymi "zróżnicowany model
moralności" (b). A tak się składa, że ten model praktykuje
zdecydowana większość społeczności i krajów na
Ziemi. Wszakże gdyby Bóg sprowadził jakąś katastrofę
na taką społeczność, wówczas by oberwali także i ci
którzy żyją tam moralnie. Podobnie gdyby Bóg ich
wszystkich wynagrodził, wówczas nagrodzeni by byli
również ci spośród nich co praktykują zgniłą moralność
filozofii pasożytnictwa.
Dlatego na takich społecznościach praktykujących
"zróżnicowany model moralności" Bóg egzekwuje
aż kilka odmiennych metod swego postępowania.
Metody te są tak dobrane, aby ich następstwa:
(1) nagradzały i zachęcały moralną czołówkę
tej społeczności, (2) karały i dopingowały
jej najbardziej niemoralnych uczestników wlokących
się na samym końcu, (3) nagradzały całą
społeczność za przyciąganie do swego grona ludzi
praktykujących wysoce moralną filozofię totalizmu,
oraz (4) karały całą społeczność za fakt że
pozwala ona aby w jej gronie istniały niemoralne
jednostki. Przeglądnijmy teraz przykłady metod
działania Boga, które to metody generują każdy
z powyższych rodzajów następstw.
Opisywane tutaj mechanizmy i metody zarzadzania
przez Boga moralnością "intelektów grupowych"
są powtórzeniem opisów zaprezentowanych w
podrozdziałach NG6 do NG6.4 z tomu 12 mojej najnowszej
monografii [1/5].
#B4.1.
Niematerialne nagrody w rodzaju osobistego szczęścia czy pokojowego życia
otrzymywane przez ludzi żyjących wysoce moralnie i praktykujących
totaliztyczną filozofię:
Ludzie którzy prowadzą wysoce moralne
życie są nagradzani przez Boga przez
udostępnienie im całego szeregu niematerialnych
nagród opisanych już poprzednio w punkcie
#B2.1 tej strony - w rodzaju osobistego
szczęścia, spokojnego życia, braku stresu,
respektu bliźnich, itp. Nagrody owe typowo są
odnotowywane przez społeczność w której
owi wysoce moralni ludzie żyją, dostarczając
reszcie tej społeczności dopingu i przykładu
aby też praktykować wysoce moralne życie.
#B4.2.
Wymóg
osiągania nirwany
przez ludzi pragnących skorzystać z tzw.
uwięzionej nieśmiertelności -
działający jako kara i doping dla poprawy swej
moralności przez ludzi zachowujących się niemoralnie:
W punkcie #F3 strony internetowej o nazwie
nirvana_pl.htm
został wyjaśniony podstawowy wymóg dostępu
do tzw.
uwięzionej nieśmiertelności
przez ludzi dysponujących tzw.
wehikułami czasu.
Mianowicie, na ludzi którym społeczeństwo
udostępni tzw. "uwięzioną nieśmiertelność",
tj. których społeczeństwo to zgodzi się powtarzalnie
cofać w czasie do lat ich młodości po każdym
osiągnięciu przez nich wieku starczego, nałożony
musi być warunek, że przed cofnięciem w czasie
do tyłu wykażą się oni osiągnięciem stanu tzw.
"totaliztycznej nirwany".
Owa zaś "nirwana" może być osiągnięta tylko
przez ludzi którzy praktykują w swoim życiu
wysokie zasady moralne. Stąd opisywany tu
wymóg będzie dopingował niemoralnych ludzi
do zarzucenia swoich niemoralnych zachowań
i do rozpoczęcia wysoce moralnego życia.
Jeśli zaś społeczeństwo postanowi NIE wypełniać
tego warunku i zacznie cofać do lat młodości
również niemoralnych ludzi o wysoce pasożytniczej
filozofii, wówczas całe to społeczeństwo zostanie
ukarane i zamiast stawać się coraz szczęśliwsze,
będzie ono coraz bardziej zagłębiało się w stan tzw.
"wieczystego potępienia" opisanego w punkcie #H3 strony
immortality_pl.htm.
#B4.3.
Działanie obecności tzw. "10 sprawiedliwych" - których istnienie nagradza
całą społeczność za przyciąganie do swego grona ludzi praktykujących
totaliztyczną filozofię:
Społeczności które rozumieją korzyści z
posiadania w swoim gronie ludzi wysoce
moralnych, są dodatkowo dopingowane i
nagradzane przez Boga za stwarzanie w
swoim gronie atmosfery sprzyjającej osiedlaniu
się wśród nich takich wysoce moralnych
ludzi. Wszakże tacy wysoce moralni ludzie
służą za przykład dla innych, a stąd cicho
podnoszą oni poziom moralny całej danej
społeczności. Jedna z form takiego nagradzania
przez Boga owych społeczności, polega
na zagwarantowanej im przez Boga ochronie
przed wszelkimi kataklizmami - jeśli tylko
w ich gronie zamieszkuje co najmniej 10
wysoce moralnych osób wypełniających
opisaną w Biblii definicję tzw. "sprawiedliwych".
(Owi "sprawiedliwi", to osoby które w dzisiejszych
czasach byłyby opisane przez znacznie trafniejszą
nazwę "żołnierze Boga" - wyjaśnioną
szerzej w punkcie #B1.1 strony o nazwie
antichrist_pl.htm.)
Bóg udzielił ludziom owej gwarancji w
autoryzowanej (zainspirowanej) przez siebie Biblii
(patrz tam "Księga Rodzaju", wersety 18:23-32).
Faktyczne też dotrzymywanie przez Boga owej
obietnicy w rzeczywistym życiu, ja sam sprawdziłem
naukowo i udokumentowałem szczegółowo na
miasteczku Petone z Nowej Zelandii (w którym
to miasteczku ja sam mieszkam od 2001 roku).
Dokumentację z owego naukowego sprawdzenia
boskiej obietnicy zaprezentowałem zainteresowanym
czytelnikom m.in. w punktach #I3 do #I5 strony o nazwie
petone_pl.htm,
oraz w punkcie #I3 strony o nazwie
day26_pl.htm.
W okolicy owego Petone mieszka właśnie wymagana
liczba 10 osób o wysoce totaliztycznej moralności,
każdy z których wypełnia wymogi jakie Biblia nakłada
na owych "sprawiedliwych". Jak też wykazały to moje
wieloletnie empiryczne obserwacje i badania, owo
miasteczko Petone jest systematycznie omijane przez
wszelkie kataklizmy jakie ostatnio niemal nieustannie
trapią sąsiadujące z nią miejscowości, oraz resztę
Nowej Zelandii. (Powodem tych coraz częstrzych
kataklizmów jest szybkie ześlizgiwanie się ludności
Nowej Zelandii w szpony
filozofii pasożytnictwa.)
Niektóre z owych kataklizmów dotykających inne
niż Petone miejscowości Nowej Zelandii opisuję
m.in. w punkcie #R1 i #P6 strony o nazwie
quake_pl.htm,
w punktach #C5 do #C6 strony o nazwie
seismograph_pl.htm,
a także w punkcie #D5 strony o nazwie
fruit_pl.htm.
Warto też odnotować, że wysoce efektywna metoda
obrony przed kataklizmami, bazująca na opisanej
tutaj gwarancji Boga, zaprezentowana została
w punktach #I1 do #I3 strony o nazwie
quake_pl.htm
(odnotuj przy tym, że punkt #I1 owej strony
"quake_pl.htm" podaje też dokładną definicję
"sprawiedliwego"), oraz w punkcie #C5.1 strony
seismograph_pl.htm
i w punkcie #A2.3 strony
totalizm_pl.htm.
#B4.4.
"Przekleństwo wynalazców" - którego następstwa karzą całe
społeczności za tolerowanie w swoim gronie niemoralnych ludzi:
Winę za fakt, że w danej społeczności
bezkarnie działają ludzie wysoce niemoralni,
ponosi cała dana społeczność. Wszakże
poprzez zachowywanie bierności i aprobaty
wobec czyichś niemoralnych działań, społeczność
ta daje pozwolenie owym niemoralnym ludziom
na praktykowanie swoich niegodziwych zachowań.
(Jako przykład rozważ kryzys ekonomiczny
który ogarnął ziemię w 2008 roku tylko ponieważ
poszczególne społeczeństwa tolerowały u swoich
bankierów niespotykane łakomstwo i marnowanie
pieniędzy na ich astronomiczne zarobki.) Dlatego
za fakt iż dana społeczność toleruje w swoim
gronie wysoce niemoralnych ludzi i NIE ukróca
ich niegodziwych zachowań, Bóg karze całą
tą społeczność. Aby zaś wyegzekwować
takie karanie, Bóg wymyślił aż kilka mechanizmów
moralnych. Jednym z owych mechanizmów jest
genialny mechanism działania moralności, zwany
"przekleństwem wynalazców".
Z pomocą tego mechanizmu takie tolerujące
niemoralność społeczności faktycznie same
sobie wymierzają odpowiednie kary.
"Przekleństwo wynalazców" jest przykładem
genialnie działającego mechanizmu moralnego,
który zarządza losami całych "intelektów zbiorowych".
Owo "przekleństwo wynalazców" powoduje,
że każdy twórczy wynalazca lub odkrywca żyjący
i działający w gronie danej społeczności, zawsze
jest uzależniany i oddawany w moc najbardziej
niemoralnych, bo najsilniej zagłębionych w
filozofię pasożytnictwa,
reprezentantów tejże społeczności -
co dokładniej wyjaśnia punkt #H1.6 ze strony
newzealand_visit_pl.htm.
W rezultacie, potraktowanie jakie każdy taki
wynalazca lub odkrywca otrzymuje podczas
swoich twórczych wysiłków, jest charakterystyczne
dla poziomu niemoralności jaki osiągnęli najbardziej
niemoralni członkowie owej społeczności. Jeśli
więc dana społeczność toleruje w swoim gronie
wysoce niemoralnych ludzi, wówczas wypracowanie
w niej nowych wynalazków lub odkryć staje się
całkowitą niemożliwością - tak jak np. ja to doświadczałem
w Polsce i w Nowej Zelandii. W rezultacie, poprzez
tracenie korzyści wynikających z powstawania w
jej gronie takich nowych wynalazków lub odkryć
(niektóre z jakich to korzyści opisałem w punktach
#B5 i #I2 poniżej tej strony) owa społeczność sama
siebie karze.
Innymi slowy, owo "przekleństwo wynalazców"
jest "samoregulującym się" mechanizmem
działania moralności. Wszakże powoduje
ono, że niemoralność każdej społeczności
jest karana rękami i działaniami najniemoralniejszych
reprezentantów tejże społeczności. Stąd, np.
jeśli w danej społeczności jej najbardziej niemoralni
reprezentanci są wyjątkowymi paskudami,
wówczas paskudzi ci tak uprzykszają i wyniszczają
swoich rodzimych wynalazców i odkrywców, że
społeczność ta nigdy NIE jest w stanie wypracować
i wdrożyć jakiegokolwiek nowego wynalazku lub
odkrycia - tak jak to się dzieje w Polsce, Nowej
Zelandii a nawet w Australii. Stąd sama siebie
karze wygenerowaniem
u siebie owej "wynalazczej impotencji" -
po jej przykład z prawdziwego życia patrz strona
boiler_pl.htm,
zaś po jej szersze opisy patrz punkt #G1 na stronie
eco_cars_pl.htm.
Taki "samoregulujący się" mechanizm działania
"przekleństwa wynalazców" jest więc genialny -
tylko Bóg mógł go tak dobrze obmyślić i tak
efektywnie wprowadzać w życie.
#B5.
Wynalazki i odkrycia podlegają pod moralność i sprawiedliwość
zbiorową, stąd są one objęte następstwami "przekleństwa wynalazców":
Nowe wynalazki dostarczają licznych korzyści
całym społecznościom i całym krajom. Stąd
dokonywanie owych wynalazków jest rządzone
złożonymi mechanizmami moralnymi odnoszącymi
się do całych "intelektów zbiorowych", takimi
właśnie jak wyżej opisane "przekleństwo wynalazców".
Niektórym może się wydawać, że NIE ma znaczenia
w którym kraju czy w jakiej społeczności coś
zostało wynalezione. Wszakże potem z pomocą
międzynarodowego handlu i tak korzysta z tego
cały świat. Jednak jeśli sprawę rozważyć dokładniej,
wówczas się okazuje, że kraje i społeczności
w których dokonane są wynalazki odnoszą z
nich potem cały szereg najróżniejszych korzyści.
Przykładowo, to ich przemysł potem staje się
wiodący w produkcji danego wynalazku,
przynosząc korzyści ekonomiczne temu
krajowi czy tej społeczności. To w nich
muzea chwalą się eksponatami tych wynalazków,
przyciągając do siebie turystów i badaczy.
To mieszkańcy tych krajów i społeczności
stają się dumni ze swoich osiągnięć, tłumacząc
potem tą dumę na szybszy postęp, wyższe zarobki,
wzrost zamożności, renomę i poważanie swych
obywateli ze strony innych krajów, lepsze
życie. Itd., itp. Nie bez powodu, najgorszy
poziom życia i szczęśliwości swoich mieszkańców,
emigracji odpływowej (ucieszki) własnej ludności, poziomu zadłużenia,
a także szacunku i uznania reszty świata,
zawsze wykazują kraje cierpiące właśnie
na ową "wynalazczą impotencję".
Zależnie też od poziomu moralności panującego
w danej społeczności, społeczność ta swoimi
własnymi rękami albo sama się wynagradza
poprzez pozwolenie swoim wynalazcom aby
zbudowali nowe urządzenia techniczne, albo
też sama się karze poprzez wyniszczanie
własnych wynalazców swym postępowaniem
i szykanami. To dlatego odnotowanie że jakiś
kraj cechuje "wynalazcza impotencja" (tj. że
na jego terenie NIE dokonano żadnego istotnego
wynalazku ani odkrycia naukowego) jest jednym
z najlepszych wskaźników iż w kraju tym panuje
zgniły rodzaj moralności (czyli panuje
filozofia pasożytnictwa),
a stąd że jego mieszkańcy tak naprawdę to są
wysoce nieszczęśliwi - nawet jeśli wyglądają
na bogatych.
#B6.
Aby móc poznać i zrozumieć mechanizmy rządzące moralnością i sprawiedliwością
zbiorową, potrzebne są nam analizy ilustracyjnych przykładów - np. losów
wynalazców samolotu gnębionych "przekleństwem wynalazców":
Wnioski opisane powyżej zostały wyciągnięte
w wyniku wielu lat badań i obserwacji. Aby zaś
wykazać czytelnikowi, że faktycznie wnioski te
odzwierciedlają stan rzeczywisty i prawa moralne
faktycznie działające w naszym świecie fizycznym,
poniżej przytoczę analizę moralną na najbardziej
ilustracyjnych ze wszystkich znanych mi wynalazków
i odkryć, włączając w to aż trzy kolejne wynalazki
samolotu.
Część #C:
Polski geniusz techniczny z rosyjskim obywatelstwem, Aleksander Możajski - wynalazca i budowniczy pierwszego latającego samolotu na Ziemi:
#C1.
Oto losy pierwszego pilotowanego samolotu na Ziemi, zbudowanego przez Polaka
(któremu po rozbiorach Polski przypadło obywatelstwo rosyjskie) o nazwisku Aleksander Możajski (1825-1890):
Każdy wynalazek z sukcesem wprowadzony
w życie oraz szeroko upowszechniony wśród
ludzi, faktycznie podnosi poziom cywilizacyjny
całej ludzkości. Praktycznie podnosi więc on
również i jakość codziennego życia każdego
z nas. Nic więc dziwnego, że wynalazcy których
geniusz, przenikliwośc umysłu, badania, odwaga
osobista, wysiłki i dedykacja przyczyniły się
do opracowania i wdrożenia dowolnego wynalazku,
wydobywani są z mroków zapomnienia albo
przez wdzięczną ich zasługom ludzkość,
albo też przez naród jakiemu starali się
służyć swoimi wynalazkami. Niniejsza strona
internetowa bierze na siebie zaszczytny
obowiązek wydobywania z zapomnienia
kolejnego z takich zwolna już zapominanych
wynalazców. Jest to Polak będący jednocześnie
obywatelem Rosji, o nazwisku Aleksander
Teodorowicz Możajski (w oryginalnej pisowni rosyjskiej
Алекса́ндр
Ф.
Можа́йский,
natomiast Anglicy zwykle piszą jego nazwisko
jako "Aleksandr Fyodorovich Mozhaiski", lub
jako "Alexandr Fyodorovich Mozhaisky", lub
"Alexander Feodorovich Mozhaiski"). (Możajski
był jednym z owych wyjątkowych ludzi w historii
Ziemi, do jakich grona również i ja należę, których
los obdarzył posiadaniem dwóch narodowości
jednocześnie. Mianowicie przez urodzenie był
on Polakiem, natomiast przez prawo był Rosjaninem -
po wyjaśnienie powodów tego stanu rzeczy patrz
następny punkt tej strony.) Możajski zbudował
pierwszy pilotowany przez człowieka samolot na
Ziemi. Jego samolot z sukcesem wzniósł się
w powietrze, zaś po wykonaniu pokazowych akrobacji
i lotu okrężnego z powodzeniem wylądował na tej
samej rampie startowej z jakiej dokonał startu.
Pierwszy oficjalny (pokazowy) lot samolotu
Możajskiego nastąpił latem 1882 roku. Było to
więc około 21 lat przed lotem samolotu Braci
Wright z USA, oraz około 20 lat przed pierwszym
lotem samolotu Nowozelandczyka o nazwisku
Richard Pearse. Pokazowy lot samolotu Możajskiego
obserwowany był przez setki widzów, zaś obszerne
sprawozdania z tego lotu publikowane były w
gazetach ówczesnej carskiej Rosji. Lot ten miał
miejsce na poligonie wojskowym w miejscowości
nazywanej "Krasnoj Sielo" (w oryginalnej pisowni
rosyjskiej nazwa ta brzmi
Красной
Село)
pod Petersburgiem w carskiej Rosji. Miał on
charakter oficjalnej demonstracji możliwości
samolotu Możajskiego dla urzędników rosyjskiego
cara. Samolot pilotowany był wówczas przez
specjalnie przeszkolonego pilota o nazwisku
I. N. Golubev (w oryginalnej pisowni rosyjskiej
И. Н. Голубев).
Niezwykłością tego pierwszego pilotowanego
samolotu na świecie było, że do napędu swoich
trzech śmigieł używał on trzech bardzo lekkich,
aczkolwiek szczególnie wydajnych silnikow
parowych. Niestety, ten pierwszy wynalazek
samolotu na świecie efektywnie zaduszony
został przez biurokratów carskiej Rosji i nigdy
NIE dołożył swego wkładu do rozwoju technicznego
całej ludzkości. Do dzisiaj jest on niemal zapomniany
nie tylko w Rosji, ale także i w Polsce. Niezależnie
więc od zaprezentowania tu krótkiej historii
samolotu Możajskiego, niejsza strona internetowa
stara się też odpowiedzieć na dodatkowe pytanie
"dlaczego Możajski i jego samolot zostali zapomniani".
Fot. #C1 (T2 z [10]): Stara ilustracja ukazująca oryginalny
Wygląd samolotu Możajskiego ustawionego na rampie startowej.
Była ona narysowana dla miejscowej gazety w 1882 roku,
podczas oficjalnego pokazu lotu tego samolotu dla przedstawicieli
rządu carskiej Rosji. Ilustracja ta była też zreprodukowana
w starej rosyjskiej encyklopedii [1M], skąd ją zaczerpnąłem
do niniejszej strony.
* * *
Możajski był niedocenionym geniuszem inżynierii i faktycznym pionierem awiacji.
Zbudowany przez niego trzyśmigłowy samolot napędzany trzema lekkimi silnikami
parowymi wzniósł się w powietrze jako pierwszy na świecie latem 1882 roku,
czyli na 21 lat wcześniej niż słynny samolot Braci Wright z USA, oraz na 20
lat wcześniej niż samolot Richard'a Pearse z Nowej Zelandii.
* * *
Zauważ że można zobaczyć powiększenie
każdej fotografii z niniejszej strony internetowej, poprzez zwykłe kliknięcie
na tą fotografię. Ponadto większość wyszukiwarek jakie obecnie są w użyciu pozwala także
na załadowanie każdej ilustracji do swojego
własnego komputera, gdzie można jej się do woli przyglądać, gdzie daje się ją
redukować lub powiększać, a także drukować, za pomocą posiadanego przez siebie
software graficznego.
#C2.
Historia Aleksandra Możajskiego i jego samolotu:
Aleksander Możajski urodził się 25 marca
1825 roku w Polskiej rodzinie szlacheckiej,
której rodzinne dobra dziedziczne znajdowały
się we wsi Możary z powiatu owruckiego
na Wołyniu. Oprócz jego rodziny, w carskiej Rosji istaniała jeszcze
jedna rodzina nosząca to samo nazwisko Możajskich, która aż do czasu
swego wygaśnięcia w XVII wieku miała dobra w Możajsku pod Moskwą.
Jednak Polska rodzina szlachecka Możajskich z Wołynia NIE miała nic
wspólnego z ową książęcą rodziną rosyjskich Możajskich mieszkających
pod Moskwą. Miejscem urodzenia Aleksandra Teodorowicza Możajskiego
było miasto Rotschensalm (Kotka) nad zatoką Fińską, gdzie jego ojciec
był dowódcą okrętu wojennego. Owo urodzenie się w rodzinie oficerów
floty spowodowało że również większość swego życia Aleksander Możajski
spędził na służbie w marynarce wojennej. Specjalizował się tam w budowie,
inżynierii, oraz we wsparciu technicznym floty. Podczas swej kariery w
marynarce został awansowany aż do stopnia admirała.
Ciekawostką okresu młodości i początków kariery
zawodowej Możajskiego było, że regularnie raz
do roku zapadał on na jakieś tajemnicze schorzenie
płuc. Owe regularne napady choroby Możajskiego
przypominają więc także i moje własne grzybicowe
infekcje płuc, jakie z regularnością zegarka są
na mnie sprowadzane po nocach w jakich nastąpiło
moje "symulowane" uprowadzenie do UFO.
(Wiecej informacji o tych z całą pewnością celowo
"symulowanych" uprowadzeń do UFO, zawarte jest
w "części #K" odrębnej strony internetowej o nazwie
day26_pl.htm,
a także np. we rozdziale OD z tomu 13
monografii [1/5].)
Jest więc wysoce prawdopodobne, że owe regularne
napady infekcji płuc również sprowadzane były celowo
na Możajskiego przez te same "przekleństwo wynalazców"
jakie opisuję w punkcie #H1 niniejszej strony, a jaka za
pośrednictwem m.in. celowego atakowania jego
zdrowia starała się go powstrzymywać przed
dokonaniem tego co usilował dokonać.
Myśl zbudowania pilotowanego przez
człowieka samolotu zrodziła się w Możajskim już w 1855 roku. Zainspirowały
ją obserwacje lotu ptaków. Po wpadnięciu na tą ideę, Możajski budował wiele
modeli swojego samolotu. Końcowe z tych modeli demonstrowały już bardzo dobre
własności lotne. W 1877 roku przedstawił on oficjalnie projekt swojego samolotu
Głównemu Stowarzyszeniu Inżynierów Rosyjskich. Na rozkaz ówczesnego ministerstwa
wojny powołana została następnie specjalna komisja dla rozpatrzenia realności
budowy jego samolotu. W skład tej komisji wchodził m.in. profesor Mendelejew
(ten sam który opracował Tablicę Okresową Pierwiastków). Komisja ta wydała
pozytywną opinię i budowa jego samolotu otrzymała błogosławieństwo rządu
ówczesnej Rosji. Uprzedzając prace praktyczne nad swoim samolotem,
w dniu 3 listopada 1881 roku Możajski otrzymał na niego patent.
Wykonanie samolotu zostało zlecone przez Możajskiego najlepszym
ówczesnym zakładom przemysłowym. Szczegółowe plany konstrukcyjne
samolotu Aleksandra Możajskiego przygotowane dla jego fabrycznej produkcji
zachowały się do dzisiaj. Są one pokazane na "Fot. #C2". Także do pilotowania
tego samolotu został wytypowany wojskowy o najlepszych skłonnościach w tym
kierunku. Latem 1882 roku jego samolot odbył swój pierwszy oficjalny lot
pokazowy. Zanim jednak lot ten nastąpił, samolot Możajskiego był dokładnie
testowany, dopracowany, zaś jego pilot uczył się jak nim latać. Niestety,
o owych wcześniejszych lotach testowych, obecnie niewiele jest już wiadomo.
Można jedynie się domyślać, że były one trudne do opanowania bo wymagały
ogromnych umiejętności (np. nauka jazdy zwykłym rowerem czy samochodem
początkowo zawsze jest bardzo trudna dla każdego, a przecież poziomu jazdy rowerem
albo samochodem nie można nawet porównywać do poziomu trudności latania samolotem).
Końcowy "oficjalny lot" samolotu Możajskiego
obserwowany był przez ogromną liczbę widzów.
Był też szeroko raportowany przez prasę rosyjską.
Rysunek pokazany na "Fot. #C1" pochodzi właśnie
z ówczesnej gazety. (Wszakże w owych czasach
gazety zatrudniały zawodowych ilustratorów,
których rysunki następnie reprodukowały.
Fotografowanie nie było jeszcze w użyciu.)
Lot tego samolotu okazał się wówczas sensacją,
zaś nazwisko Możajskiego było wtedy na ustach
wszystkich. Niestety, z przyczyn opisanych w punktach #C3 i #H5 tej strony,
osiągnięcie to nie było duplikowane.
Z czasem więc popadło w zupełne zapomnienie.
Po pierwszej udanej próbie lotu swego samolotu,
Możajski usiłował rozwijać dalej ten wynalazek.
Niestety, owo "przekleństwo wynalazców" opisywane
w punkcie #H1 poniżej znalazło sposób aby go
skutecznie powstrzymać. Sposób ten opisałem
dokładniej w punkcie #C3 poniżej. Po kilku latach
dalszych zmagań, to samo "przekleństwo wynalazców"
zdołało w końcu "unieszkodliwić" Możajskiego
fizycznie za pomocą tego samego rodzaju infekcji
pluc, jakim regularnie gnębiło go przez całe jego
życie. Możajski zmarł w nad ranem dnia 1 kwietnia
1890 roku, czyli w dniu jaki zgodnie z tym co
wyjasniłem w podrozdziale V5.4 monografii [1/4],
"symulacje" UFOnautów rezerwują sobie na
oznaczanie historycznie brzemiennych w skutki
własnych ingerencji w naturalny przebieg wydarzen
na Ziemi. Miał wówczas jedynie 65 lat. Gdyby
więc nie następstwa "przekleństwa wynalazców"
które nieustannie go niszczyło, ciągle miałby przed
sobą wiele lat twórczego życia.
Oczywiscie, powyższa historia raportuje jedynie
o suchych faktach, bez zinterpretowania mechanizmów
ukrywających się poza owymi faktami, ani bez
omówienia wymowy "moralnej lekcji" udzielanej
nam za pośrednictwem losów Możajskiego. Owe
mechanizmy i wymowa losów Możajskiego naszkicowane
zostały w oddzielnym punkcie #H2 poniżej.
Fot. #C2: Oto plany techniczne samolotu
Aleksandra Możajskiego opublikowane w starej
rosyjskiej encyklopedii wskazywanej poniżej
jako publikacja [1M].
#C3.
Jakie czynniki fizyczne spowodowały, że samolot
Aleksandra Możajskiego został zapomniany:
Z historii awiacji wiemy, że samolot amerykańskich
Braci Wright stał się ogromnym przebojem technicznym.
Zaraz też po tym jak wieść o jego zbudowaniu
i sukcesach w locie rozniosła się po świecie,
samolot ten był duplikowany i udoskonalany
przez setki innych ludzi. W ten sposób przyczynił
się do rozwoju awiacji jaki po nim następował
aż do dzisiejszego poziomu. Z kolei sami Bracia
Wright stali się międzynarodowymi gwiazdami
o których pisze prawie każda książka tematycznie
związana z awiacją, oraz na cześć których
odbywają się doroczne festiwale. Natomiast
samolot Możajskiego bardzo szybko został
zapomniany. Rozważmy więc teraz jakie były
powody jego szybkiego popadnięcia w zapomnienie.
Oto najważniejsze z nich:
1.
Zniechęcanie potencjalnych
następców. Samolotu Możajskiego nikt nie duplikował. W jego czasach
był on bowiem na tyle technicznie zaawansowany, że nikt nie widział szansy
na jego wykonanie własnymi siłami gdzieś w tylniej części własnego garażu.
Do lotu używał on też specjalnie wyszkolonego pilota oraz specjalnie
skonstruowanej rampy startowej. (Faktycznie to rampę tą wprowadził Mozajski
celowo. Jako bowiem oficer marynarki wojennej budowal on swój samolot w
taki sposob, aby mógł on startować z pokładu okrętu. Już więc w owych
dawnych czasach genialna przenikliwość jego myśli uświadamiała sobie
korzyści militarne z przyszłego użycia lotniskowców.) Z powodu jednak
swego technicznego wyrafinowania, samolot ten nie oddziaływał na wyobraźnię
innych ludzi, którzy widzieliby siebie samych wznoszących się w tym samolocie
w przestworza z przydomowej łączki. W rezultacie wynalazek Możajskiego
nie pobudził imaginacji innych ludzi zmuszając ich do pójścia jego śladami
i do zbudowania szeregu podobnych samolotów. Samolot Możajskiego okazał
się rodzajem historycznego meteoru, który silnie zabłysnął tylko w czasach
kiedy się pojawił. Kiedy jednak sensacja jego zaistnienia opadła, nikt
nie starał się go odtwarzyć i powielać.
2.
Technologia samolotu nie
była jeszcze otwarta "dla ludu". W czasach budowy samolotu Możajskiego
jego technologia wykonania nie dojrzała jeszcze do powszechnego wdrożenia.
I tak samolot Możajskiego używał trzech skomplikowanych, bo szczególnie
lekkich silnikow parowych o mocach 20, 10, oraz 10 koni mechanicznych.
Złożona technologia wykonania tych silnikow
wymagała aby były one wyprodukowane przez specjalistyczną fabrykę.
Przykładowo trzy silniki używane w jego prototypowym samolocie wykonane
zostały w Anglii. Z kolei jego następny silnik wykonany został w Bałtyckich
Zakładach Produkcyjnych z Petersburga. Podobnie sam samolot Możajskiego
budowany był z dużym nakładem kosztów przez wyspecjalizowane zakłady
przemysłowe. Nie był to więc samolot jaki mógłby zostać zduplikowany
przez innych zainteresowanych hobbystów gdzieś w tylnej części ich
garażu (czy raczej w tyle końskiej wozowni jaka w owych czasach
zastępowała dzisiejsze garaże).
3.
Brak zapotrzebowania społecznego na samoloty.
Jako techniczne wysoce złożone urządzenie, samolot Możajskiego miał szansę być duplikowanym
tylko gdyby znalazła się bogata instytucja jaka byłaby zainteresowana w jego posiadaniu i
seryjnej produkcji. W tamtych czasach istniały wprawdzie takie instytucje, jednak ich
decydenci ciągle myśleli w kategoriach zaprzęgów końskich. Były nimi wojsko, poczta,
oraz transport publiczny. Możajski nie zdołał jednak przekonać biurokratów owych instytucji,
że jego samolot może być im przydatny. W rezultacie za jego życia nie pojawiło się
zapotrzebowanie społeczne na ten samolot. Zaś bez takiego zapotrzebowania samolot
ten nie miał szans na wejście do powszechnego użycia.
4.
Podwójna narodowość Możajskiego i niejednoznaczności
jakie ona wprowadzała. Aleksander Możajski posiadał
nietypowy status narodościowy. Przynależał bowiem aż do
dwóch narodowości jednocześnie.
(Ja, dr Jan Pająk, osobiście
mogę z nim sympatyzować, bowiem moja sytuacja
narodowościowa jest bardzo podobna. Wszakże ja
też jestem jednoczesnym nosicielem Polskiej i
Nowo-Zelandzkiej narodowości. Miałem więc okazję
samemu doświadczyć, jak taka podwójna narodowość
działa w praktyce - kiedy to praktycznie żaden z obu
narodów uważa takiego dwunarodowościa za "swojego" ziomka.)
U Możajskiego powodem tej podwójnej narodowości było, że urodził się, żył,
oraz pracował w czasach na krótko po ostatnim rozbiorze Polski przez Rosję,
Niemcy i Austrię. Za jego życia Polska więc jako kraj wogóle już nie istniała.
Tymczasem przez urodzenie był on Polakiem, ponieważ wywodził się ze starej polskiej
rodziny szlacheckiej. Jednocześnie jednak przez prawo był on Rosjaninem, ponieważ urodził
się w części dawnej Polski, która w jego czasach znajdowała się pod zaborem
rosyjskim. Całe też jego życie przebiegało w carskiej Rosji. W carskiej Rosji
zdobył swoje wykształcenie inżynierskie. W carskiej Rosji pracował i zarabiał
na życie. W końcu w carskiej Rosji zbudował on swój samolot i zrealizował
pierwsze pilotowane loty na Ziemi.
Niestety, fakt podwójnej narodowości Możajskiego
wywarł bardzo niekorzystny wpływ na podtrzymywanie pamięci o osiągnięciach i sukcesach
tego genialnego wynalazcy i inżyniera. Spowodował on bowiem, że obecnie "nikt Możajskiego
nie kocha", ani też "nikt nie przyznaje się do Możajskiego". Jako taki, on sam, a wraz
z nim jego samolot, szybko popadają w zapomnienie. Powód powszechnego ignorowania
jego osiągnięć i zasług jest bardzo prosty. Wszakże w sensie legalnym był on obywatelem
rosyjskim. Polska i Polacy traktują go więc jako Rosjanina. Stąd nie posiadają narodowej
motywacji aby promować jego pionierskie osiągnięcie. Z kolei Rosja i Rosjanie uważają go
za Polaka, o pamięć którego powinni zadbać Polacy i Polska. Stąd interesy narodowe Rosjan
i Rosji również nie stwarzają motywacji dla upamiętniania jego osiągnięć. W wyniku tego
odpychania od siebie przez oba narody i kraje odpowiedzialności za upamiętnienie osiągnięć
Możajskiego, pierwszy pilotowany samolot jaki wzniósł się w powietrze na Ziemi do dzisiaj
popadł niemal w całkowite zapomnienie. Stąd ani ów samolot, ani Możajski, nie posiadają
nigdzie nawet najmniejszego monumentu czy innego trwałego symbolu jaki by ich upamiętniał.
Z kolei stare książki i gazety jakie opisywały jego osiągnięcie pomału znikają z
powierzchni Ziemi.
5.
Rosyjski alfabet. Problem z rosyjskim alfabetem
jest, ze w większej części świata ludzie nie potrafią go czytać. Jest on jedynie
znany Rosjanom i ludziom mieszkającym w strefie wpływów Rosjan. Stąd informacje o
Możajskim i o jego samolocie, jakie publikowane były w rosyjskich gazetach i książkach
niemal wyłącznie z użyciem rosyjskiego alfabetu, nie mogły być czytane przez inne
narodowości. W rezultacie, na przekór że Możajski był sławny w Rosji, poza granicami
Rosji praktycznie niemal nikt o nim nie usłyszał.
Aby lepiej zrozumieć rodzaj trudności i ogromny
galimatias jakie wprowadza sobą użycie alfabetu rosyjskiego, dobrze jest
spróbować użyć jakiejś wyszukiwarki (np. "google.com") w celu odszukania owych
nielicznych, już istniejących stron internetowych o Możajskim -
część z których wskazywana jest pod koniec punktu #C6 tej strony. Okazuje się wówczas,
że aby znaleźć owe strony, koniecznym jest dokonywanie poszukiwań dla całego
szeregu zupełnie odmiennych pisowni nazwiska i imienia Możajskiego. Oto kilka
przykładów owych pisowni, oraz stron internetowych na jakich są one użyte:
(5a) Aleksander Teodorowicz Możajski
(jest to oryginalny polskojęzyczny zapis jego nazwiska -
niestety w internecie bardzo trudno jest pisać to nazwisko
z występującym w nim kropkowanym "ż", dlatego zwykle
pisze się je z łacińskim "z"),
(5b) Можа́йский
Алекса́ндр
Федорович
(jest to oryginalny rosyjskojęzyczny zapis jego nazwiska wyrażony Cyrylicą
- zauważ że imię jego ojca, które po polsku jest pisane "Teodorowicz" zaś
oznacza "syn Teodora", w języku rosyjskim jest pisane Федорович a stąd na
angielski jest zwykle tłumaczone jako "Feodorovitch"),
(5c) Aleksandr Fyodorovich Mozhaiski
(jest to zapis jego nazwiska otrzymany po przetłumaczeniu Cyrylicy na alfabet łaciński),
(5d) Alexander Feodorovitch Mozhaiski
(jest to zapis w jakim za jego imię użyto angielski odpowiednik tego imienia),
(5e) Alexandr Fyodorovich Mozhaisky
(jest to zapis jego nazwiska otrzymany po przetłumaczeniu Cyrylicy na alfabet angielski),
(5f) Alexander Mozhaiskii
(jest to jeszcze inna postać angielskiego zapisu jego nazwiska).
6. Stygmata przegranej.
Niestety, samolotowi
Możajskiego z czasem przypięta też została stygmata przegranej. Wszakże to NIE ów samolot,
a samolot Braci Wright z USA, był tym który wszedł do trwałego dorobku ludzkości. Zamiast
więc analizować powody dla jakich samolot Możajskiego NIE okazał się sukcesem, oraz wyciągać
z tego historycznego przykładu użyteczne wnioski na przyszłość - tak aby owa sytuacja nie
powtórzyła się już więcej na Ziemi, ludzie raczej wolą zapomnieć o tej przegranej. Tymczasem
gdybyśmy jako cywilizacja faktycznie potrafili z owej porażki nauczyć się czegoś użytecznego
(np. jakie wymogi moralne muszą spełniać nowe wynalazki aby Bóg pozwolił je wdrożyć do
trwałego dorobku technicznego ludzkości),
wówczas z obecnej przegranej, sytuacja ta zamieniłaby się we wspólną wygraną nas wszystkich.
* * *
Wcale jednak tak nie musi się dziać. Faktycznie
bowiem Aleksander Możajski, czyli genialny Polak
który miał pecha się urodzić kiedy Polska przestała
istnieć jako kraj i stąd którego uważa się za Rosjanina
zaś w rodzinnym kraju którego dzisiaj nikt nie kocha
ani do niego nikt się nie przyznaje, faktycznie jest
powodem do dumy dla nas wszystkich. Nie tylko mogą
z niego być ogromnie dumne oba narody i kraje, czyli
zarówno Polska jak i Rosja, ale również cała ludzkość
powinna skorzystać z historii jego lekcji moralnej aby
wyciągnąć z niej użyteczne wnioski na przyszłość.
Wszakże Możajski był człowiekiem który udowodnił
niezbicie, że nie
istnieje takie coś jak ograniczenia techniczne dla
nowych idei. Zbudował bowiem nowoczesny
samolot w czasach, kiedy najdoskonalszą maszyną
na Ziemi była lokomotywa parowa. W ten sposób
wykazał, że tam gdzie istnieje poprawna idea
techniczna, istnieją też możliwości techniczne aby
ideę tą urzeczywistnić. (Anglicy mają na to
piękne powiedzenie stwierdzające "where there is
a will, there is also a way" - czyli "gdzie pojawia się
wola, tam istnieje też i sposób".) Po prostu nowa idea
techniczna wcale NIE pojawia się w czasach kiedy
jeszcze nie może być zrealizowana. Dla przykladu,
dzisiejsze "lotnie " mogły być zrealizowane już w czasach
kiedy Leonardo Da Vinci projektował swoje skrzydła.
Tyle tylko, że Leonardo Da Vinci nie posiadał wytrwałości
i dedykacji Możajskiego, aby znaleźć sposób na
praktyczne wdrożenie tej swojej idei (wdrożył on jednak
praktycznie inne idee, za jakie został lepiej opłacony).
Fot. #C3a: Oto wygląd Polaka z pochodzenia,
zaś Polaka i Rosjanina z obywatelstwa, genialnego
wynalazcy Aleksandra Możajskiego - prawdziwego
pioniera awiacji. Możajski pokazany jest tu wraz z jego
samolotem na 6-kopiejkowym znaczku poczty ZSRR
z 1963 roku.
Podczas gdy Polska i Polacy uparcie ignorują
Możajskiego i pretendują, że zupełnie o nim zapomnieli,
Rosja nadal pozostaje jedynym z obu jego rodzinnych
krajów, który powtarzalnie uhonorowuje niebywałe
osiągnięcie techniczne tego genialnego Polaka i
Rosjanina - czyż NIE jest to
wstyd i hańba dla Polski i dla Polaków!!!
Niezależnie od znaczków jakie tam
są wydawane na cześć Możajskiego,
słyszałem też, że gdzieś w Rosji istnieje nawet pomnik
wzniesiony Możajskiemu. (Niestety, NIE wiem gdzie,
ani NIE dysponuję zdjęciem owego pomnika - a szkoda
bo chętnie bym go tutaj pokazał aby unaocznić jak
niewdzięczne i jak bezwstydne jest stanowisko Polski
i Polaków wobec tego swego wielkiego rodaka.)
W dniu 27 listopada 2012 roku weryfikowałem
też informację z rosyjskiej strony o adresie
aeroflot.ru/cms/flight/plane_park,
że rosyjskie linie lotnicze "Aeroflot" nadały nazwę
"A. Moжaйcкий"
(tj. nazwę "A. Możajski") jednemu ze swoich
"Aerobusów A330" jakie owe linie lotnicze krótko
przedtem zakupiły. (Czytelnik sam też może sprawdzić
tę informację - wystarczy w tym celu wejść na stronę o adresie
www.aeroflot.ru/cms/flight/plane_park,
tam zaś w podpunkcie "Самолетный парк"
powinien poszukać samolotów o nazwie "Аэробус A330"
wsród nich zaś w pozycji "Имена самолетов:"
odszukać nazwisko Polaka i naszego rodaka "A. Moжaйcкий".)
Fot. #C3b: Oto jeszcze jeden znaczek rosyjski
jaki ilustruje wygląd Polaka z pochodzenia, zaś Polaka i
Rosjanina z obywatelstwa, Aleksandra Możajskiego -
konstruktora pierwszego samolotu na świecie. Znaczek
ten wydany został w 1975 roku. Jego nominał wynosi 6
kopiejek.
Fot. #C3c: Znaczek mongolski z 1990 roku,
wydany z okazji 100 rocznicy śmierci Aleksandra
Możajskiego. Ukazuje on wygląd Możajskiego
oraz jego samolotu.
* * *
Patrząc na powyższe znaczki, nasuwa się pytanie,
dlaczego Polska dotychczas nie wydała jeszcze
nawet jednego choćby najmizerniejszego znaczka
upamiętniającego osiągnięcie tego genialnego jej
syna - patrz punkt #C4 poniżej. Dlaczego Polska i Polacy "wstydzą się"
przyznawać do niego i kultywować jego pamięć.
Jednocześnie jednak pamięć Skłodowskiej, która
pracowała we Francji (a nie w Polsce) oraz która
dopomogła do zbudowania morderczej broni jądrowej,
upamiętnia się w Polsce przy każdej okazji i w niemal
każdej miejscowości - patrz podpis pod "Fot. #H1".
#C4.
Bezskuteczność moich wysiłków aby uhonorować Możajskiego w Polsce (np. brak odpowiedzi polskiej
poczty na mój apel o wydanie przez nią choćby najmizerniejszego pamiątkowego znaczka z okazji jakiejś rocznicy Możajskiego):
W punkcie #I1 poniżej wyjaśniłem, jak cała
Polska i wszyscy Polacy są krzywdzeni,
ponieważ kilku niemoralnych Polaków
zawsze stara się poniżać wszystko co polskie
zaś wywyższać wszystko co obce.
Faktycznie to wygląda na to iż Polska i
Polacy wiodą w świecie w niewdzięczności
i w braku szacunku wobec największych
synów swojego kraju, zaś uświadamianie
i przypominanie Polakom tego faktu jest
moralnym obowiązkiem każdego kto walczy
o moralność, sprawiedliwość i postęp.
Najwyraźniej Polacy NIE zdają sobie
sprawy, że jeśli sami nie będą respektowali
i honorowali swoich największych ludzi,
wówczas nikt inny w świecie też NIE
wykaże im respektu i honoru.
Doskonałym przykładem takiego właśnie
niemoralnego działania są losy mojego
oficjalnego pisma jakie kiedyś wystosowałem
z Nowej Zelandii do dyrekcji "polskiej poczty"
aby uhonorowała Aleksandra Możajskiego
wydaniem okolicznościowego znaczka
z okazji 100 rocznicy jego śmierci. Na przekór,
że w swym liście wyjaśniłem istotność dorobku
tego wynalazcy dla Polski i Polaków, "polska
poczta" NIE tylko że NIE uczyniła nic aby
uhonorować tego polskiego wynalazcę i
geniusza technicznego, ale nawet NIE
pofatygowała się aby odpowiedzieć na
mój oficjalny list.
Ja osobiście nie mam już zamiaru ponownie
pisać do dyrekcji polskiej poczty o powrócenie
do sprawy uhonorowania Aleksandra Możajskiego
wydaniem choćby najmizerniejszego znaczka
jaki by upamiętniał tego Wielkiego Polaka.
Wszakże mój czas jest ograniczony, pisanie
listów konsumuje go sporo, zaś napisanie
do dyrekcji polskiej poczty jest jak wrzucanie
czegoś do "beczki bez dna" lub do "czarnej
dziury" - i NIE otrzymywanie zwrotne nawet
najkrótszej odpowiedzi. Jednak apelowałbym
tu do czytelników aby w imię moralności, postępu,
sprawiedliwości, oraz honoru całego narodu,
napisali do nich chociaż jeden taki list w całym
swoim życiu - na przekór iż z góry wiadomo
że list ten z całą pewnością NIE otrzyma
odpowiedzi i wyląduje w koszu. Wszakże
NIE wolno być biernym wobec niemoralności
i niesprawidliwości dziejowej (np. materiał
dowodowy który potwierdza, że za bierność
wobec niemoralności innych ludzi Bóg wymierza
karę przedwczesnej śmierci, przytaczam i
wyjaśniam dokładniej aż na całym szeregu totaliztycznych
stron, np. w punkcie #B4 strony o nazwie
parasitism_pl.htm,
w (8) z punktu #G4 oraz (D) z punktu #G5 strony o nazwie
will_pl.htm,
czy w punkcie #E1 strony o nazwie
quake_pl.htm).
Alternatywnie, jeśli czytelnik zna, lub ma wpływ na,
jakikolwiek inny sposób uhonorowania tego genialnego
wynalazcy, np. poprzez wybicie monety
na jego cześć, nazwanie ulicy jego nazwiskiem,
wybudowanie mu pomnika, zorganizowanie
mu jakiejś wystawy w którymś z polskich
muzeów, itp., również apelowałbym albo o
zwracanie się w tej sprawie do odpowiednich
decydentów i instytucji, albo też o osobiste
spowodowanie wdrożenia takiej idei. Wszakże
okazji dla takiego uhonorowania daje się znaleźć
ile tylko ktoś zechce. Można np. wydać serię
znaczków upamiętniających polskich wynalazców
i odkrywców przy okazji dowolnej rocznicy, zaś
do serii owej włączyć też znaczek o Możajskim
(a jeśli się da to włączyć również i znaczki o
innych wielkich, choć dotychczas niedocenianych,
Polakach - np. tych o których piszę w "części #I"
tej strony).
Ja ze swej strony jak tylko mogę tak staram
się ilustrować potrzebę i wskazywać sposoby
uhonorowania zarówno Aleksandra Możajskiego,
jak i innych Wielkich Polaków zapomnianych
przez Polskę i przez swoich rodaków - np.
tych których upamiętniłem w "części #I" tej
strony. Jak tylko też mogę tak apeluję do innych
Polaków aby czynili to samo. Przykładowo,
właśnie w ramach tego uhonorowywania powstała
niniejsza strona - publikowana w aż dwóch językach,
tj. polskim i angielskim. Apeluję także o prostowanie
wpisów w Wikipedii, tak aby wyraźnie z niej wynikało
że Aleksander Możajski był Polakiem i tylko z powodu
rozbiorów Polski posiadał obywatelstwo rosyjskie.
(Ja sam, niestety, NIE jestem w stanie dokonywać
wszystkich takich korekt i sprostowań.) Wszakże
jeśli tego faktu NIE uwypukli się w światowych
opracowaniach, wówczas światowa opinia publiczna
NIE będzie wiedziała że Możajski był Polakiem, tak
jak ów świat nadal sądzi że Copernicus (tj. Mikołaj
Kopernik) był Włochem, Columbus (tj. Krzysztof
Kolumb) był Hiszpanem lub Włochem, zaś tzw.
"Fotografia Kirlianowska" została wynaleziona
przez Rosjanina - po sprostowania których to
szczegółów patrz "część #I" niniejszej strony.
Proponuję także aby Polska poszła za przykładem
Japonii i Australii zaś Polski Sejm oficjalnie
uchwalił wykaz "Narodowych Ludzkich
Skarbów Polski" - na który to wykaz włączony
byłby m.in. Możajski, a także praktycznie
każdy z Wielkich Polaków opisanych w
"części #I" tej strony. (Po przykład takiego
wykazu ustanowionego oficjalnie przez Australię
patrz artykuł [1#C4] zatytułowany
"Kaylie and Olivia join living treasures" (tj. "Kaylie
i Olivia włączone do wykazu żyjących skarbów"),
ze strony B3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie datowane w poniedziałek (Monday), March 5, 2012.)
Wszakże gdyby Polska wpisała owych Wielkich
Polaków na wykaz swoich "Narodowych Ludzkich
Skarbów Polski", wówczas cała reszta świata
musiałaby zacząć zwracać na ten fakt swoją
uwagę i zacząć respektować polskie pochodzenie
owych osób. Ponadto, Polska powinna pójść
za przykładem wielu innych krajów i ustanowić
specjalną jednostkę rządową, której jedynym
i głównym zadaniem byłoby popularyzowanie
Polski i Polaków poza granicami swego kraju -
a w ten sposób otwarcie dla Polski dostępu do
korzyści jakie opisałem w punkcie #I2 tej strony,
a jakie jej się systematycznie wymykają z powodu
NIEdbałości polskiego rządu w sprawie tzw. "PR" -
czyli "public relations". Przykładowo, w dzisiejszej
dobie internetu i telewizji, owa jednostka rządowa
mogłaby zacząć nieustannie nadawać za pośrednictwem
internetu angielskojęzyczne programy telewizyjne
popularyzujące Polskę i osiągnięcia Polaków
(część z tych programów mogłaby być w 3D -
na punkcie którego świat obecnie "szaleje" i
rzuciłby się aby oglądać każdy program w 3D
jaki stałby się dostępny w internecie za darmo).
Mogłaby też podjąć kampanie reklamujące
Polskę i to co Polska oferuje - podobne do
kampanii "100% pure New Zealand" już od
wielu lat prowadzonej w świecie przez
niesamowicie już zanieczyszczoną Nową Zelandię.
Taka jednostka rządowa mogłaby też w końcu zająć
się właściwym uhonorowaniem Wielkich Polaków,
w rodzaju opisywanego tutaj Możajskiego.
#C5.
W jaki sposób samolot Możajskiego zastał zapomniany:
Aleksander Możajski i jego samolot nie zostali
zapomniani natychmiast. Proces ich zapominania był raczej stopniowy. Ja osobiście
ciągle pamiętam, że do około lat 1960-tych, Możajski i jego lot byli upamiętniani
w mówionej tradycji rodzinnej wielu Polaków. Wszakże rodzice lub rodziny ludzi żyjących
do lat 1960-tych, albo znali go osobiście, albo też osobiście słyszeli o jego osiągnięciach.
To właśnie w latach 1960-tych słyszałem o Możajskim aż od dwóch swoich nauczycieli,
tj. od mojego nauczyciela fizyki w szkole średniej, a także od mojego wykładowcy
hydromechaniki na Politechnice Wrocławskiej. Posądzam, że oboje oni wiedzieli o
Możajskim z rodzinnych przekazów mówionych. Ponadto do lat 1960-tych w Polsce powszechnie
dostępna była literatura pisana jaka upamiętniała Możajskiego i jego samolot.
Potem jednak ludzie którzy ciągle o nim pamiętali zaczęli wymierać. Również
książki jakie opisywały jego osiągnięcia pomału zaczęły znikać. Jednocześnie
Polska i Rosja zaczęły być zalewane książkami które wmawiały ludziom, że pierwszy
samolot na świecie został zbudowany przez Braci Wright z USA, zaś awiacja wogóle
nie istaniała przed Braćmi Wright. Literatura ta pomału wyparła z pamięci ludzkiej
informacje na temat samolotu Możajskiego.
* * *
W tym miejscu warto podkreślić, że samolot
Możajskiego wogóle nie konkuruje z samolotem
Braci Wright, a raczej go uzupełnia. Wszakże
to tylko samolot Braci Wright wszedł na trwałe
do dorobku technicznego ludzkości. Natomiast
samolot Możajskiego był jedynie "historyczną
lekcją moralną", z jakiej teraz powinniśmy
wyciągnąć użyteczne wnioski. Poprzez
zaniechanie ignorowania jego istnienia,
my wszyscy, tj. cała ludzkość, tylko na
tym skorzystamy. Za każdym bowiem
razem kiedy na Ziemi pojawia się następna
nowa idea techniczna, taka jak np. mój statek kosmiczny
magnokraft
z napędem magnetycznym, ów historyczny
przykład samolotu Możajskiego daje nam
lepszą perspektywę, a także historyczne
doświadczenie, co do stanowiska jakie
wobec tej nowej idei powinna obecnie
przyjmować cała nasza cywilizacja.
#C6.
Publikacje w jakich można znaleźć informacje pisane o Aleksandrze Możajskim i o jego samolocie:
Niestety, na temat Aleksandra Możajskiego
i jego samolotu nie istnieje obecnie zbyt wiele źródeł pisanych. Polacy wiedzieli o nim
dosyć sporo zaraz po drugiej wojnie światowej, kiedy na jego temat ciągle prowadzone
były jakieś badania historyczne, oraz kiedy pamięć o nim ciągle była żywa u starszych
ludzi. Jednak w miarę upływu czasu wiedza o Możajskim i jego pionierskim samolocie
szybko zanikała. Ja po raz pierwszy dowiedziałem się o nim od swojego ulubionego
nauczyciela fizyki z Liceum Ogólnokształcącego w Miliczu. Nauczyciel ten nosił nazwisko
Mieczysław Tomaszewski.
Obecnie już nie żyje (zmarł na Alzhaimera około
2002 roku). Posądzam, że wiedział on o Mażajskim z przekazów rodzinnych - prawdopodobnie
jego przodkowie osobiście znali albo kogoś z rodziny Możajskiego, albo nawet
samego Możajskiego. Pan Mieczysław Tomaszewski wiedział bowiem wiele szczegółów
na temat życia i działalności Możajskiego, jakich nie spotkałem później w żadnej
publikacji na jego temat. Niektóre z ciekawostek opublikowanych na niniejszej
stronie, poznałem właśnie od owego mojego ulubionego nauczyciela fizyki z liceum.
* * *
Zainspirowany i zaciekawiony informacjami
przekazanymi mi przez mojego ulubionego
nauczyciela fizyki ze szkoły średniej, ja sam
też starałem się dowiedzieć więcej na temat
pierwszego samolotu na świecie oraz jego
genialnego twórcy, który niezależnie od
bycia Rosjaninem był przecież i Polakiem.
Kiedy więc jeszcze w czasach licealnych
przypadkowo natknąłem się u swojego
kolegi na książkę [0M] poświęconą
opisowi życia Możajskiego i jego samolotu,
natychmiast zahandlowałem tą książkę,
aby mieć ją na własność. Dzięki temu,
w swoich latach licealnych posiadałem
na własność polskojęzyczną książkę o
Możajskim i o jego samolocie. Kiedy ją
zdobyłem książka ta była już dosyć stara.
Posądzam więc, że była wydana wkrótce
po drugiej wojnie światowej, tj. w późnych
latach 1940-ch lub w początkowych latach
1950-tych. Niestety, kiedy podczas wakacji
w 2004 roku starałem się odnaleźć tą książkę
w swoim rodzinnym domu, okazało się że
w międzyczasie zaginęła (minęło wszakże
ponad 40 lat od czasu kiedy ją zdobyłem
i czytałem). Niemniej sam fakt, że ją posiadałem,
oznacza że kiedyś książka o Możajskim
i jego samolocie była publikowana w Polsce,
a także że zapewne gdzieś zachowały się
inne egzemplarze tej książki. Poszukując
w antykwariatach, być może da się ją
gdzieś znaleźć. Obecnie niewiele już
pamiętam na temat tamtej książki - tj.
nie pamiętam ani jej tytułu, ani nazwiska
autora. Pamiętam jedynie, że zreprodukowany
w niej był ze starej gazety rosyjskiej ów
rysunek samolotu Możajskiego stojącego
na rampie startowej, jaki na niniejszej
stronie pokazany jest na "Fot. #C1".
Pamiętam też, że książka ta była napisana
po polsku, że była relatywnie gruba, że
wielokrotnie podkreślała ona fakt, iż
pierwszy samolot na świecie był
zbudowany przez Polaka będącego
jednocześnie obywatelem rosyjskim
(być może, iż napisana ona i wydana
została przez jakąś polską fundację
historyczną powołaną dla podnoszenia
świadomości narodowej wśród powojennych
Polaków), a także że była ona doskonale
podbudowana badaniami historycznymi,
bowiem dawała dosyć dokładny przegląd
życia Możajskiego, jego twórczości wynalazczej,
pracy inżynierskiej, oraz jego bezskutecznych
zmagań z urzędasami carskiej Rosji o uznanie
potrzeby dla podjęcia seryjnej budowy jego samolotu.
* * *
Niezależnie od powyższych, do samolotu
Możajskiego referował też na jednym ze
swoich wykładów mój wykładowca Mechaniki
Płynów na Politechnice Wrocławskiej,
Profesor Z. Gabryszewski.
Ja zwróciłem uwagę na jego dygresję na temat tego
samolotu, ponieważ wcześniej osobiście
zainteresowałem się Możajskim i stąd
przestał on dla mnie być anonimową
postacią z historii, a był Polakiem walczącym
o swój wynalazek z biurokratami carskiej Rosji.
Profesor Gabryszewski również podkreślał
w swojej dygresji, że pierwszy samolot na
świecie zbudowany został i oblatany w carskiej
Rosji przez wynalazcę polskiego pochodzenia.
* * *
Kiedy odkryłem podczas wakacji w Polsce latem
2004 roku, że moja własna książka [0M] o samolocie
Możajskiego zaginęła, natychmiast zacząłem
tam szukać innych źródeł pisanych na ten
sam temat. Wszakże Polska posiada więcej
źródeł pisanych o 19-wiecznej Rosji, niż Nowa
Zelandia w jakiej obecnie mieszkam. Moje
poszukiwania przyniosły owoce. Znalazłem
bowiem opis samolotu Możajskiego w tomie
1 starej rosyjskiej encyklopedii [1M],
zatytułowanej: Wielka Encyklopedia Rosyjska
(w rosyjskojęzycznym oryginale zatytułowana
Большая Советская Энциклопедия,
co alfabetem łacińskim zwykle jest zapisywane jako Bolshaya Sovetskaya Entsiklopediya),
Tom 1 "A - Aktualizm", drugie wydanie, przewodniczący zespołu autorskiego C. I.
Babilov, opublikowana w dniu 15 grudnia 1949 roku przez Państwowe Wydawnictwo
Naukowe "Great Soviet Encyclopedia", Moskwa, Pokrovskij Bulvar, d. 8; 633 stron,
twarda okładka), strony 90 do 94, patrz tam pod hasłem "Aviacija".
* * *
Po tym jak opublikowałem niniejszą stronę
internetową, otrzymałem email od jednego z czytelników, Gracjana Szymonowicza.
Wskazał mi on dane wydawnicze jeszcze jednej (niedawnej) polskojęzycznej publikacji
na temat Możajskiego i jego samolotu. Publikacja ta to artykuł [2M] pióra
Jana Ciechanowicza, zatytułowany Admirał Aleksander Możajski - konstruktor samolotów,
opublikowany na stronach 153 do 162 polskojęzycznego periodyka o tytule
"Prace Historyczno-Archiwalne",
Tom XI, opublikowanego w Rzeszowie, Polska, 2002 rok, przez Archiwum Państwowe w Rzeszowie,
Regionalne Towarzystwo Badań nad Historią Mniejszości Narodowych w Rzeszowie,
oraz Polskie Towarzystwo Historyczne oddział w Rzeszowie (ISSN 1231-3335). Ewentualne
zapytania w sprawie owej publikacji [2M] (czy prośby o ewentualne udostępnienie jej
kopii do poczytania) kierować można na ręce Gracjana Szymonowicza, którego adresy
emailowe brzmią
gracjan0@aster.pl lub
gracjanss@wp.pl.
* * *
We wrześniu 2004 roku kolejny czytelnik
niniejszej strony przesłał mi dane bibliograficzne dwóch następnych książek
o Aleksandrze Możajskim, opublikowanych w Rosji. Niestety, dane te zapisane
były alfabetem angielskim a nie Cyrylicą. Oto powtórzenie owych danych jakie
wówczas otrzymałem: [3M] ALEXANDER FJODOROWISCH MOZHAISKY, 1825-1890,
pióra W. Krylow, opublikowany w ZSRR w 1951 roku; książkę tą przetlumaczono
też na język niemiecki i opublikowano w Berlinie pod tytułem
Alexander Fjodorowitsch Moshaiski - Die Geschichte der Luftfahrt
(Berlin, Neues Leben, 1953. Mit einigen Abbildungen. VII, 207 S.); [4M]
MOZHAISKY - THE CREATOR OF THE FIRST PLANE IN THE WORLD, by Chyertemnkh and
AF Shipilov, opublikowany w Moskwie, ZSRR, w 1956 roku. Niezależnie od tego,
na temat owego wynalazcy pojawił się też dobry artykuł w wydaniu periodyka
"Aeroplane" datowanym w styczniu (January) 2003 - patrz strona internetowa
www.aeroplanemonthly.com.
* * *
Podsumowanie najistotniejszych informacji
które zdobyłem na temat Możajskiego oraz
jego samolotu, włączając w to rosyjska pisownię
nazw i nazwisk istotnych dla dziejów tego samolotu, zawarłem takze w podrozdziale O1 z tomu
12 mojej monografii [1/4] "Zaawansowane urządzenia magnetyczne", jakiej nieodpłatne
egzemplarze można sobie sprowadzić ze stron internetowych o nazwach
tekst_1_4.htm.
* * *
Istnieje już kilka stron internetowych o Możajskim.
Jednak strony te dosyć trudno jest znaleźć
za pośrednictwem wyszukiwarek. Wszakże
nazwisko Możajskiego zapisują one w sposób
będący tłumaczeniem rosyjskiej Cyrylicy na
litery angielskie lub łacińskie. Dlatego jego
nazwisko, a stąd także słowa kluczowe i
nazwy owych stron, pisane są na wiele
najróżniejszych sposobów - jakie już omawiałem w (5) z punktu #C5 tej strony. Poniżej przytaczam
adresy kilku najpopularniejszych z tych stron
jakie istniały w internecie 2004 roku
(większość z tych stron jest w języku angielskim,
pierwsza zaś w języku rosyjskim). Oto one:
www.hrono.ru/biograf/mozhaiski.html,
www.flyingmachines.org/moz.html,
www.ctie.monash.edu.au/hargrave/mozhaisky.html,
www.pilotfriend.com,
geocities.com/aerohydro/mfm/scale1.htm.
Część #D:
Nowozelandczyk, Richard Pearse - niezależny wynalazca i budowniczy drugiego latającego samolotu na Ziemi:
#D1.
Samolot Nowozelandczyka o nazwisku Richard William Pearse:
Motto:
"Ci którym pośmiertnie wystawia się pomniki chociaż
za życia ich się prześladuje, z całą pewnością na nie
sobie zasłużyli, za to ci którym jeszcze za życia stawia
się pomniki i się ich wychwala, typowo NIE są warci
nawet kamieni z których pomniki te się buduje - zaś
ich pomniki czasami są rozdzierane jeszcze podczas trwania
ich życia." (Dziwna reguła powtarzalnie
demonstrująca swe działanie na Ziemi - którą odkryłem dzięki
filozofii totalizmu)
Kolejnym relatywnie dobrze udokumentowanym oraz niezależnym
od innych wynalazcą i budowniczym samolotu, był Nowozelandczyk o nazwisku Richard William
Pearse (1877-1953). Wynalazca ten pochodził z niewielkiej miejscowości nazywanej
"Pleasant Point" czyli "Przyjemne Miejsce". (Niestety, wcale nie okazało się
ono "przyjemne" dla Richard'a Pearse. Przykładowo tamtejsi ludzie przezywali go
małostkowo "Mad Pearse" - co znaczy "pomylony Pearse", oraz "Bamboo Dick" - co
znaczy "bambusowy huj".) Sporo materiału dowodowego wskazuje, że pierwszy lot
jego samolotu miał miejsce 31 marca 1902 roku, czyli na około rok przed słynnym
lotem samolotu Braci Wright z USA.
Fot. #D1 (T3 z [10]): Oto zdjęcie jakie w 1988 roku
wykonałem sobie przy pomniku wystawionym w Nowej Zelandii
Richard'owi Pearse i jego samolotowi. (Osoba stojąca przy
samochodzie to ja, tj. dr inż. Jan Pająk. Odnotuj też, że
widoczny na tym zdjęciu mój stary samochód "Ford Laser 1200 cc"
był świadkiem wielu dziwów naszego świata fizycznego. Przykładowo,
ten sam samochód jest też obecny na "Fot. #H2" ze strony o nazwie
seismograph_pl.htm,
na "Fot. #D2" ze strony o nazwie
newzealand_pl.htm
i na "Fot. #B2a" ze strony o nazwie
petone_pl.htm.
Służył mi on wiernie aż przez 24 lata, tj. od 1987 roku,
aż do końca 2011 roku kiedy to, ku niewypowiedzianemu
mojemu żalowi, zwyczajnie mi się rozpadł ze starości,
zjedzony przesyconym morskimi solami powietrzem Nowej Zelandii i
miasteczka Petone.)
Pokazany powyżej pomnik stoi niedaleko małej miejscowości
nowozelandzkiej zwanej "Pleasant Point". Pearse zbudował
samolot, który był pierwszym w Nowej Zelandii, zaś drugim
w świecie. Samolot Richarda Pearse wzbił się w powietrze
w dniu 31 marca 1902 roku, czyli na około 20 lat po samolocie
Polaka/Rosjanina, Aleksandra Możajskiego, jednak ciągle
na około jeden rok przed samolotem Braci Wright z USA.
Punkty #D1 i #D2 tej strony opisują szerzej przezwiska i
wysyłkę do domu wariatów, jakie za to niebywałe osiągnięcie
zgotowali Richardowi Pearse jego właśni rodacy, tj. inni
Nowozelandczycy, którzy entuzjastycznie podjęli wobec
niego wypełnianie warunków wyzwalanej niemoralnością
tzw. "wynalazczej impotencji" (tj. tej impotencji w tworzeniu
postępu technicznego, jaka jest dyskutowana np. w punktach
#H1 i #B4.4 niniejszej strony). Oczywiście, Richard Pearse
wcale NIE był jedynym mieszkańcem Nowej Zelandii który
doświadczył na własnej skórze jak działają mechanizmy
owej "wynalazczej impotencji".
Niestety, Polakowi Możajskiemu nikt w Polsce nie
stawia pomników. W jego przypadku NIE spełnia
się więc nawet powiedzenie, że "Polak mądry dopiero
po szkodzie". Faktycznie to sytuacja wygląda dzisiaj tak
jakby Możajski i jego pionierski samolot zostali już
zupełnie zapomniani przez własnych rodaków i przez
wszelkie władze oraz decydentów Polski. A traci przez
to nie tylko Polska i Polacy (co wyjaśniam w punkcie
#I1 tej strony), ale również i cała nasza cywilizacja.
Czyż NIE czas więc, aby zbudzić się w końcu z letargu,
wydobyć Możajskiego z zapomnienia, oraz zacząć wyciągać
właściwe wnioski z historycznych lekcji moralnych,
jakie cała ludzkość otrzymała za pośrednictwem
jego samolotu.
#D2.
Jak ów genialny nowozelandzki wynalazca samolotu,
czyli Richard William Pearse, został prześladowaniami
swoich własnych ziomków doprowadzony do
szaleństwa i wylądował w szpitalu wariatów:
Co nas ponownie uderza w historii wynalazku
Richarda Pearse, to że on również poddany
został prześladowaniom jakie przez owo omawiane w punkcie #H2 poniżej tzw. "przekleństwo
wynalazców" były umiejętnie kierowane wybiorczo
na niego. Ponieważ jego metoda budowy samolotu
nie zależała od biurokratów, owo inteligentnie
działające "przekleństwo wynalazców" zniszczyło
go metodami doskonale dostosowanymi do jego
sytuacji. Przykładowo podcięło ono jego wiarę
w siebie w wyniku zgodnego wrzasku potępienia wydobywającego
się z ust jego sąsiadów i znajomych. Odcięło go
od moralnego wsparcia i pomocy bliskich mu ludzi.
Uczyniło też z niego wyrzutka społeczeństwa tylko
dlatego że swym wysoce moralnym postepowaniem
starał się osiągnąć coś istotnego dla ludzkości.
Podczas gdy główna metoda niszczenia samolotu
Możajskiego przez owo opisywane w punkcie #H1
poniżej "przekleństwo wynalazców" polegała na
mnożeniu przed nim przeszkód biurokratycznych,
w przypadku Richarda Pearse główną metodą
niszczenia jego samego i jego samolotu okazało
się spuszczenie z uwięzi małostkowości i prowincjonalności
ludzi którzy go otaczali i od których zależało jego
zdrowie psychiczne i samopoczucie. Richard Pearse
sam budowal swoj samolot. Nie był więc zależny
od jakichś biurokratów którzy mogliby powstrzymać
jego działania. Jednak był on podatny na nacisk
otoczenia, oraz potrzebował moralnego wsparcia
w swych działaniach. Dlatego zaraz po podjęciu
budowy swego samolotu, Mr Pearse szybko został
obwieszczony wariatem i "spalony na stosie" przez
swoich własnych ziomków (tj. przez innych Nowozelandczyków).
Jego sąsiedzi zaczęli wytykać go palcami, miejscowe
dzieci za nim biegały i wyzywały go od wariatów i
od głupców, nikt też nie chciał się z nim zadawać
ani przyjaźnić. Za jego wysoce moralne wysiłki
zbudowania samolotu, jego szczególnie niemoralne
i złośliwe otoczenie uczyniło więc z niego wyrzutka
społeczeństwa i spowodowalo że zakończył swe życie
w szpitalu psychiatrycznym. Jeden dziwny "zbieg
okolicznosci" jaki moze szokować każdego, to że
w 1911 roku Richard Pearse ciężko zachorowal
na tyfus (typhoid) - znaczy na chorobę jaka zabiła
Wilbur'a Wright (być może że ów "zbieg okoliczności"
też ma coś do czynienia z owym "przekleństwem
wynalazców" ktore dyskutowane jest w punkcie
#H1 poniżej).
Fot. #D2: Oto znaczek nowozelandzki
o nominale 80 centów, z 1990 roku. Ukazuje on
wygląd Richard's Pearse oraz jego samolotu.
W chwili obecnej Nowozelandczycy usiłują odzyskać
dla siebie choćby część zaszczytów i nagród jakie
przynależą się budowniczym pierwszego samolotu.
Dlatego też wystawili Richardowi Pearse pomniki,
zbudowali mu muzeum, oraz poświęcili mu nawet
znaczek. Wszakże opisana w punkcie #H1 poniżej
"wynalazcza impotencja" i "przekleństwo wynalazców"
które panują w Nowej Zelandii, powodują że ów kraj
NIE ma praktycznie żadnego istotnego wynalazku
którym mógłby poszczycić się przed resztą świata.
Dlatego Nowozelandczycy starają się przypisać
swemu krajowi każdy wynalazek który choćby "otarł
się jakoś" o ich ziemię czy ludzi (wszakże podobno
"tonący brzytwy się chwyta"). Przykładowo, przez
dziesięciolecia Nowa Zelandia walczy z Australią
(w której również panuje "wynalazcza impotencja"
oraz działa silne "przekleństwo wynalazców") o
przypisanie sobie wynalazku
"pavlova" -
tj. rodzaju słodkiego ciasta z białka jajkowego jakie
w Polsce (a zapewne i w Rosji) znane jest przez
wieki - w Polsce najczęsciej nazywane "tort/beza"
na białkach z jajek. Kiedy więc w końcu brytyjski
"Oxford English Dictionary"
napisał że "pavlova" wynaleziona została w Nowej
Zelandii (patrz artykuł "Sweet revenge for NZ over
Australia's pavlova claims" (tj. "Słodka zemsta dla
NZ nad Australijskimi roszczeniami do pavlova")
ze strony A17 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend
(wydanie z soboty (Saturday), December 4, 2010),
stało się to niemal powodem do ogłoszenia święta
narodowego. Tymczasem recepturę na ovą "pavlova"
prawdopodobnie przekazała Nowej Zelandii i Australii
doskonała rosyjska baletnica zwana
Anna Pavlovna (Matveievna) Pavlova (12 February 1881 - 23 January 1931)
która w latach 1920-tych występowała w obu tych
krajach. Wkład więc Nowozelandczyków i Australijczyków
w takim przypadku ograniczałby się do dania temu
ciastu nowej nazwy - tak jak to uczynili z chińskim
owocem oryginalnie zwanym "Chinese gooseberry"
który Nowozelandczycy przemianowali na "Kiwi"
poczym przyjęli za swój własny owoc - patrz punkty
#D5 i #I2 na stronie
fruit_pl.htm.
Powyższe wzmiankuję aby uświadomić istotną
"lekcję moralną" jaką ma ujawnić niniejsza strona
obywatelom wszystkich tych krajów w których silnie
działa opisywane tu "przekleństwo wynalazców"
jakie powoduje podobną "wynalazczą impotencję"
w twórczym życiu ich kraju. Mianowicie, lekcja
ta stwierdza "zaprzestańmy wysoce niemoralnego
prześladowania twórczych ludzi swego otoczenia
i kraju, oraz zacznijmy aktywnie poskramiać tych
naszych współziomków których przyłapujemy iż rozpętują
oni takie prześladowania zależnych od nich twórców".
Wszystko bowiem co ludzkość posiadła, czyli
czym owi niemoralni prześladowcy napychają
swoje żołądki i na czym wygodnie sadzają swoje
tyłki, istnieje właśnie dzięki wysiłkom twórczych ludzi.
#D3.
Każdy wynalazca zniszczony przez swoich ziomków,
to nigdy już nienaprawialna strata NIE tylko dla danej
społeczności, ale także dla całej ludzkiej cywilizacji:
Zapewne nie trzeba tutaj już podkreślać jak
bardzo szkoda że wynalazek Pearse'a spotkał
taki los. Wszakże w przeciwieństwie do samolotu
Możajskiego, samolot Pearse'a nosił wszelkie
atrybuty aby być powtarzalnie replikowanym
przez "szerokie masy". Posiadał on już bowiem
prosty w wykonaniu spalinowy silnik, jaki dawał
się zreplikować "w tylniej części garażu".
Konstukcja samego samolotu była prosta
i łatwa do zreplikowania przez indywidualnych
hobbystów. Ponadto samolot ten startował
ze zwykłej łąki. Był więc w stanie pobudzać
wyobraźnię ludzi - ponieważ nadawał się
do wynoszenia w powietrze każdego kto
go zbudował. Niestety, z powodu małostkowości
własnych współziomków Richard'a Pearse
oraz ich podatności na telepatyczne i
hipnotyczne manipulowanie, informacja
o tym samolocie i tym osiągnięciu nigdy
nie zdołała się przebić do wiadomości
reszty świata. Z kolei bez upowszechnienia
się informacji na jego temat, wynalazek
Richarda Pearse nigdy nie był w stanie
zostać masowo zreplikowanym, a w ten
sposób dołożyć swój wkład do technicznego
rozwoju ludzkości. Nic już mu nie pomaga,
że obecne pokolenia Nowozelandczyków
wydają spore sumy na budowanie mu
pomników i na replikowanie jego samolotu.
Znaczy, że dopiero teraz doceniają jego
wysiłki potomkowie tych samych Nowozelandczyków,
którzy swoimi prześladowaniami doprowadzili
tego zdolnego wynalazcę do szaleństwa,
oraz którzy kiedyś wstydzili się swojego
rodzimego "pomyleńca" starającego się
zbudować to co przez najznamienitszych
naukowców tamtych czasów obwieszczane
było jako niemożliwe. Jest bardzo niefortunne,
że uznanie dla jego wysiłków przyszło
dopiero kiedy nie może już mu dopomóc
(aczkolwiek "lepiej późno niż wcale").
Wszakże gdyby otrzymał on jakąkolwiek
pomoc od swoich rodaków kiedy faktycznie
jej potrzebował, historia potoczyłaby
się zupełnie inaczej - nawet gdyby
owa pomoc nosiła tylko moralny charakter.
Nie muszę tu już dodawać, że przez wszystkie
owe lata które minęły już od czasów budowy samolotu
Pearse'a, dosłownie NIC się NIE zmieniło w postawach
i postępowaniu ludzi. Dokładnie bowiem takie
same potraktowanie jakie właśni "ziomkowie"
zaserwowali Richard'owi Pearse, doświadczyłem
też i ja i to zarówno od swoich nowozelandzkich,
jak i od polskich, współziomków - po więcej
szczegółów na ten temat patrz opisy moich
kłopotów na uczelniach Nowej Zelandii kiedy
moi przełożeni dowiadywali się tam o moich
wynalazkach i odkryciach, a także patrz moje
bezskuteczne próby podjęcia w Polsce pracy
nad swą rozprawą habilitacyjną na temat
magnokraftu i
komory oscylacyjnej -
opisywane np. w punkcie #J1 strony o nazwie
magnocraft_pl.htm,
czy też patrz przypadek kiedy jedna z uczelni w
Polsce chciała mi zaoferować pozycję profesora,
na co jednak polskie ministerstwo oświaty NIE
wyraziło swojej zgody (na przekór iż udokumentowałem
im iż na Zachodzie byłem już zatrudniony na
aż kilku profesorskich stanowiskach) - po opisy
tego przypadku patrz (2) z punktu #K3 na stronie
fe_cell_pl.htm
lub patrz (5) z punktu #F3 na stronie o nazwie
god_istnieje.htm.
Część #E:
Amerykanie, Bracia Wright - wynalazcy i budowniczowie trzeciego latającego samolotu na Ziemi który
jako pierwszy na świecie zdołał wejść na stałe do trwalego dorobku technicznego ludzkości:
#E1.
Samolot amerykańskich braci Orville Wright i Wilbur Wright:
Co najmniej trzeci raz z rzędu, samolot został
wynaleziony zupełnie niezależnie przez słynnych
Braci Wright z USA (o imionach
Orville Wright i Wilbur Wright). Pierwszy
lot ich historycznego samolotu odbył się
w dniu 17 grudnia 1903 roku. Dopiero ich
samolot zdołał w końcu "przebić się" przez
bariery hermetycznej blokady ziemskich
wynalazków, jakie zostały nałożone na
ludzkość przez owo "przekleństwo wynalazców"
które opisuję w punkcie #H1 poniżej i w punkcie
#B4.4 powyżej na tej stronie.
Jednak nawet wówczas to "przebicie się"
samolotu Braci Wright przez hermetyczne
bariery celowego niedoinformowania i
autorytatywnego zaprzeczania nastąpiło
jedynie z powodu bardzo korzystnego
ciągu "zbiegów okoliczności" (a ściślej,
zgodnie z tym co wyjaśniono na stronie
internetowej
morals_pl.htm,
dzięki zadziałaniu tzw. "praw moralnych").
Mianowicie łąka na której Bracia Wright
przeprowadzali swoje próby lotów, znajdowała
się w pobliżu często uczęszczanej linii kolejowej.
Stąd wielu podróżujących ową koleją, w tym
sporo dziennikarzy, na własne oczy widziało
pierwsze loty tego samolotu i następnie
rozprzestrzeniło wiedzę na ich temat wśród
innych ludzi. Całe szczęście więc dla
ludzkości, że samolot Braci Wright zdołał
się w końcu przebić do wiadomości społeczeństwa,
na przekór owej hermetycznej blokady
nałożonej na oficjalne publikatory przez
ową niemoralną atmosferę jaka panuje na Ziemi.
Ileż jednak innych wynalazków nie jest
w stanie przez bariery ludzkiej niemoralności się "przebić".
Część z owych wynalazków, np. tzw.
"urządzenia darmowej energii" -
jakie dzisiaj borykają się z dokładnie takimi
samymi trudnościami jak pierwsze samoloty
na Ziemi, opisuję na odrębnych stronach
im poświęconych, np. na stronach o nazwach:
free_energy_pl.htm,
telekinetyka.htm,
fe_cell_pl.htm,
newzealand_visit_pl.htm, czy
eco_cars_pl.htm.
Jak we wszystkich poprzednich przypadkach,
również i w przypadku wynalazku samolotu
Braci Wright, omawiane tutaj "przekleństwo
wynalazców " dosłownie jakby czyniło wszystko
co leżało w mocy tego "przekleństwa" aby
zapobiec ich sukcesowi. Na temat kłód jakie
przekleństwo to rzucało im pod nogi można
czytać bez końca w niezliczonych opracowaniach.
Ponadto, przekleństwo to wywierało na nich
nacisk psychologiczny. I tak przykładowo
najróżniejsze autorytety naukowe w USA
prześcigały się w zaprzeczaniu możliwości
zbudowania maszyny cięższej od powietrza.
Większość publikatorów wyszydzała każdego
kto choćby kontemplował możliwość latania.
Z kolei społeczeństwo amerykanskie ogarniał
wówczas rodzaj histerii anty-lotniczej. Nikt też
nie chciał oficjalnie publikować czegokolwiek
pozytywnego lub potwierdzającego na temat
cięższych od powietrza maszyn latających.
(Innymi słowy, sytuacja w sprawie budowy
"samolotów" dokładnie wówczas odpowiadała
dzisiejszej sytuacji na Ziemi w sprawie budowy
"urządzeń darmowej energii " opisywanych
w poprzednim paragrafie.) Nie trzeba tu już
dodawać, jak wszystkie te szykany, słowa
potępienia, oraz pomówienia "dały się w skórę"
Braciom Wright. Jednak, na szczęście dla
wynalazku samolotu, owemu "przekleństwu
wynalazców" tym razem nie udało się złamać i zniszczyć
obu braci przeszkodami biurokratycznymi.
Nie powstrzymały ich też ani paszkwile które
na temat ich samolotu pisane były przez
najznamienitszych ówczesnych naukowcow
USA, ani też nałożona na ten samolot blokada
informacyjna z powodu której nic na jego temat
nie wolno było wówczas publikować. Nie udało
się ich nawet zniszczyć psychologicznie
wrzaskami potępienia - wszakże nad samolotem
tym pracowało dwóch braci którzy nawzajem
wspierali się moralnie nawet kiedy cały świat
obracał się przeciwko nim. Ponieważ gro owych
kłopotów serwowane było Braciom Wright
rękami społeczeństwa amerykańskiego w
jakim bracia ci zmuszeni byli tworzyć, społeczeństwo
to tak im weszło za skórę, że w swoim testamencie
żyjący dłużej z tych braci (Orville) wyraźnie
zażądał aby ich pierwszy samolot pozostał
w Londynie i nigdy nie został przekazany
do muzeum w USA. Dopiero w 1942 roku
dał się przebłagać i pozwolił aby ich samolot
przeniesiono do Ameryki. (Wilbur Wright,
urodzony w 1867 roku, zmarł już w 1912 roku
tajemniczo zarażony tyfusem (Typhoid) - czyli
tą samą chorobą jaką tajemniczo zarażony
też został Aleksander Możajski. Z kolei jego
młodszy brat Orville Wright urodzony w 1871
roku przeżył go o 36 lat, umierając jednak na
jakiś dziwny "atak serca" w 1948 roku.) W
rezultacie, ich samolot "Flyer I" oryginalnie
udostępniany był do publicznego oglądania
w "London Science Museum", a nie w Ameryce
gdzie był zbudowany.
Fot. #E1a: Oto znaczek USA o nominale 6 centów prezentujacy Braci
Wright oraz ich samolot. Z jakichś powodów Amerykanie do dzisiaj pozostają
"na bakier" z tymi dwoma najsłynniejszymi swoimi wynalazcami.
Przykladowo, na temat Braci Wright ukazuje się znacznie więcej znaczków
pocztowych poza granicami USA, niż w samych USA. Jeśli zaś w samych
USA pojawi się już jakiś znaczek na ten temat, wówczas pokazuje on jedynie
samolot, a nie wygląd jego wynalazców i tworców. Powyższy znaczek był
jedynym znaczkiem USA jaki dotychczas udało mi się znaleźć, a jaki
faktycznie pokazywał podobizny obu Braci Wright.
Fot. #E1b: Oto znaczek pocztowy wydany w Libii, jaki upamiętnia osiągnięcie
Braci Wright, oraz ukazuje wygląd obu tych braci. Jak się okazuje, poza granicami
USA Bracia Wright cieszą się znacznie większym uznaniem i są bardziej honorowani
niż w samym USA. Wygląda na to, że z jakichś powodów Amerykanie do dzisiaj nie
mogą czegoś wybaczyć tym dwom najsłynniejszym wynalazcom Ameryki.
Część #F:
Jeszcze inni wynalazcy i budowniczowie samolotów którzy jednak
NIE weszli do historii ponieważ ich konstrukcje okazały się niezdolne do lotów:
#F1.
Inne samoloty nieudanie budowane pomiędzy samolotami Możajskiego i braci Wright:
Istnieją zarówno najróżniejsze przekazy, jak
i dosyć wysokie prawdopodobieństwo, że w
czasach pomiędzy 1882 oraz 1902 rokiem
(tj. w okresie czasu pomiędzy samolotem
Aleksandra Możajskiego, a samolotem
Richarda Pearse), samolot był ponownie
wynajdowany, budowany i oblatywany aż
kilkakrotnie. Tyle, że o tamtych czasowo
kolejnych jego wynalazkach świat albo nie
został poinformowany, albo do dzisiaj już
zapomniał. Przykładowo encykloperdia
[1M] podaje, że francuzki konstruktor o
nazwisku Kleman Ader zbudował samolot
z silnikiem parowym nazywany "Avion",
który w 1890 roku przeleciał dystans 30
metrów, zaś po dalszych usprawnieniach
w 1897 roku przeleciał dystans 300 metrów.
(Niestety rozbił się wówczas i nie został
już odbudowany.) Angielski konstruktor
o nazwisku G. Philipps (pisownia
przetłumaczona z Cyrylicy) zbudował
samolot który w 1891 roku przeleciał
dystans 35 metrów, wzbijając się na
wysokość 6 metrów. Z kolei niemiecki
inżynier, Otto Liliental, w 1889 roku
wynalazł i zbudował samolot z ruchomymi
skrzydłami podobnymi do ptasich. (Brak
jednak danych o jego lotności.) Niestety,
dokumentacja z testów lotności tamtych
następnych samolotów obecnie jest trudna
lub niemal niemożliwa do odnalezienia.
Część #G:
Samoloty NIE są jedynymi wynalazkami których
twórcy prześladowani są przez "przekleństwo wynalazców" -
wszystkich faktycznych wynalazców i odkrywców spotyka podobny los:
#G1.
Inne wynalazki techniczne których zbudowanie też zostało powstrzymane:
Samolot Możajskiego był tylko jednym z
całego szeregu technicznie wyrafinowanych
wynalazków, które zostały dokonane w czasach,
w których ludzkość okazała się moralnie
i światopoglądowo nieprzygotowana na ich
przyjęcie. Istnieją również inne takie wynalazki.
Ich doskonałymi przykładami ciągle czekającymi
urzeczywistnienia są moje wynalazki
wehikułu czasu i
magnokraftu
dokładniej opisane w tomach 11 i 3
monografii [1/5]
a także na stronie internetowej o nazwie
propulsion_pl.htm.
Kolejny wynalazek techniczny o jakim też mi
wiadomo że został zrealizowany w czasach
jakie nie były gotowe na jego przyjęcie, to
telepatyczne urządzenie do zdalnego wykrywania
nadchodzących trzęsień ziemi. Wygląd tego
urządzenia pokazano poniżej na "Fot. #G1".
Aż do dzisiaj oficjalna wiedza ludzkości nie
osiągnęła jeszcze poziomu koniecznego aby
dzialanie tego urządzenia dawało się nam
zreplikować (tj. do dzisiaj trzęsienia Ziemi
wykrywane są inercyjnie sejsmografem
dopiero po tym jak do nas docierają, NIE
zaś telepatycznie i to na długo przed swoim
dotarciem). Ów telepatyczny wykrywacz
nadchodzących trzęsień ziemi zbudowany
został niemal 2000 lat temu w Chinach,
przez wynalazce-geniusza nazywajacego
się Zhang Heng. Jest on opisany
dokładniej na stronach internetowych o nazwach
seismograph_pl.htm i
newzealand_visit_pl.htm.
Fot. #G1: Samolot Możajskiego wcale
nie był jedynym urządzeniem technicznym
skonstruowanym na Ziemi w czasach kiedy
ludzkość nie była jeszcze gotowa na jego
przyjęcie. Innym takim urządzeniem, na
przyjęcie którego ludzie wcale NIE są jeszcze
gotowi nawet do dzisiaj, jest to pokazane
na powyższym zdjęciu. Jest ono popularnie nazywane
"sejsmografem Zhang Henga".
Jednak faktycznie jest to telepatyczny
czujnik do zdalnego wykrywania nadchodzacych
trzęsień ziemi. Wykrywa on trzęsienia ziemi
już w stadium ich formowania się (tj. na długo
przed tym zanim one nastąpią i nam zagrożą),
poprzez odbieranie fal zaburzeń telepatycznych
jakie owe formujące się trzesienia ziemi zawsze
wysyłają. Dalsze informacje na temat tego zdalnego
wykrywacza nadchodzących trzęsień ziemi opisane
są na stronach internetowych o nazwach
seismograph_pl.htm,
artefact_pl.htm,
quake_pl.htm,
telepathy_pl.htm oraz
newzealand_visit_pl.htm,
a ponadto w podrozdziale K6.1 z tomu 9 najnowszej
monografii [1/5]
(z której powyższa fotografia się wywodzi, a której gratisowy egzemplarz można sobie załadować z internetu zupełnie za darmo).
Nowa Zelandia otrzymała replikę powyższego
cudownego instrumentu od zarządu miasta Beijing
(Pekin) w Chinach. Owa replika jest jedną z pierwszych
jakie udostępnione zostały poza granicami Chin.
W latach 2003 do 2010 mogła ona być oglądana
w narodowym muzeum Nowej Zelandii zwanym
Te Papa
z Wellington - stolicy kraju. Niestety, około czasu
potężnego trzęsienia ziemi które zniszczyło
niedalekie Christchurch, a które opisane jest
w punkcie #C5 strony o nazwie
seismograph_pl.htm,
instrument ten został raptownie usunięty z aktywnej
wystawy. Czy jest więc możliwym że jego nagłe
usunięcie zostało spowodowane np. zakłócającym spokój
"nadprzyrodzonym" zachowaniem się tego instrumentu
już na kilka dni zanim owo trzęsinie ziemi uderzyło
w Christchurch - niestety, nie leży w moich
możliwościach ustalenie prawdziwych powodów
tego usunięcia. Więcej informacji na ten temat
w podpisie pod "Fot. #D1" na stronie
seismograph_pl.htm.
#G2.
"Cuda techniczne" naszej cywilizacji:
Uzdolnieni wynalazcy zbudowali na Ziemi
cały szereg najróżniejszych urządzeń technicznych,
które gdyby zostały włączone na stałe do
dorobku technicznego ludzkości, wówczas
zmieniłyby losy świata. Te z owych "technicznych
cudów" świata które już zdołałem zidentyfikować,
wyszczególniłem i opisałem w punkcie #H3 strony
newzealand_visit_pl.htm.
Część #H:
"Przekleństwo wynalazców" i "wynalazcza impotencja" - czyli trwałe trendy i zjawiska
na Ziemi, które powstrzymują i blokują wszystkie istotne wynalazki i odkrycia naukowe:
#H1.
Przypomnienie co to takiego to "przekleństwo
wynalazców" i "wynalazcza impotencja":
W punkcie #B4.4 wyjaśniłem, że pod nazwą
"przekleństwo wynalazców" na tej stronie
rozumiany jest dosyć genialnie zaprojektowany
i wdrażany przez Boga "samoregulujący się
mechanizm moralny", który powoduje że
społeczności tolerujące w swoim gronie
wysoce niemoralnych ludzi same wymierzają
sobie sprawiedliwość poprzez formowanie
zjawisk zwanych "przekleństwem wynalazców"
oraz "wynalazcza impotencja". Krajami w których
ja odkryłem istnienie i działanie takiej "wynalazczej
impotencji" spowodowanej zaistnieniem w nich
"przekleństwa wynalazców", jest Polska i Nowa
Zelandia. Jednak te zjawiska wcale nie ograniczają
się do owych dwóch krajów. Faktycznie to we większości
krajów dzisiejszego świata działają one aż tak
silnie, że wypracowywanie nowych wynalazków
przez pracowników dużych instytucji z owych
krajów, praktycznie stało się tam już całkowicie
niemożliwe. Jedynymi krajami na świecie, co do
których jestem pewien, że obecnia nadal zjawiska
te NIE obezwładniły jeszcze w nich wynalazczości
i odkryć, to Niemcy i Korea Południowa. Wszakże owo
"przekleństwo wynalazców" i "wynalazcza impotencja"
objawiają się właśnie przez zadziałanie takich
manifestacji niemoralnego zachowania w dużych
zbiorowiskach ludzkich, że ludzie o twórczych
umysłach uzależnieni od dobrej woli i wsparcia
owych zbiorowisk, po prostu NIE otrzymują
szansy na wypracowanie jakiegokolwiek nowego
wynalazku czy przełomowego odkrycia
naukowego. Doskonałymi przykładami
owych manifestacji "przekleństwa wynalazców"
i "wynalazczej impotencji" są opisane w punkcie
#D2 tej strony przezwiska jakimi Nowozelandczycy
obrzucali Richarda Pearse, a także opisane tu w
punkcie #C3 prześladowania jakich doświadczył
Aleksander Możajski, oraz opisane w punkcie #I1
opluwanie i wyzwiska jakimi moje wynalazki i odkrycia
są obrzucane w internecie i w emailach jakie do
mnie są wysyłane.
Innymi słowy, nazwy "przekleństwo wynalazców"
i "wynalazcza impotencja" są przyporządkowana do
następstw takiego sterowania losami twórczych
wynalazców i naukowców, aby z pomocą symbolicznego
przekierowania na nich następstw niemoralności
grup ludzkich wśród których oni muszą żyć i
pracować, spowodować efekt "somoregulowania się"
moralnego rozwoju owych grup i społeczności.
Dokładniejsze opisy "dlaczego" i "jak" owe zjawiska działają,
zawarte są np. w punktach #D5 i #J1 odmiennej strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm.
#H2.
"Wynalazcza impotencja" spowodowana "przekleństwem wynalazców"
jest doskonale ilustowana opisaną tu koniecznością wynalezienia i zbudowania
np. aż trzech kolejnych samolotów, zanim reszta świata mogła się o nich dowiedzieć:
Jeśli przeglądnąć losy jakiegokolwiek wynalazku
na Ziemi, wówczas się okazuje że każdy taki
nowy wynalazek prześladowany jest przez
nieustanne ciągi wydarzeń, jakie z pozoru
mogą wydawać się niekorzystnymi zbiegami
okoliczności, jakie jednak przy bliższej analizie
okazują się doskonale zorganizowanymi celowo
stawianymi "przeszkodami". Zawsze starają się
one uniemożliwić wdrożenie danego wynalazku
do "trwałego dorobku ludzkości". Ja owe ciągi
"niby pechowych" wydarzeń bez przerwy trapiące
nowe wynalazki i ich wynalazców, nazywam
właśnie "przekleństwem wynalazców".
Działanie tego "przekleństwa wynalazców"
opisałem już na szeregu totaliztycznych stron
internetowych, przykładowo m.in. w punkcie
#G1 strony internetowej
eco_cars_pl.htm,
a także w punkcie #H1 strony o tajemnicach
i ciekawostkach
Nowej Zelandii.
Strony o Nowej Zelandii można odwiedzić
poprzez kliknięcie na linki
newzealand_visit_pl.htm.
Owo "przekleństwo wynalazców" powoduje,
między innymi, że praktycznie każdy wynalazek
o znaczeniu strategicznym dla ludzkości, musi
być wynajdowany aż kilkukrotnie przez zupełnie
nic nie wiedzących nawzajem o sobie wynalazców.
Dopiero po którymś tam z rzędu wynalezieniu,
dany wynalazek przez całkowity jakby "przypadek"
włączony zostaje do trwałego dorobku technicznego
całej ludzkości. (Faktycznie jednak, jak opisuje
to punkt #B4.4 tej strony, a także punkty #D5 i
#J1 z odmiennej strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm,
owym niby "przypadkiem" z iście "żelazną ręką"
rządzą zasady działania tzw. "pola moralnego".)
Zawsze też perypetie z danym wynalazkiem
przy tylko pobieżnej analizie wyglądają tak,
jakby powodowane były przypadkowo i indukowane
"bezrozumnie" przez owo "przekleństwo wynalazców"
rozciągające swoje panowanie nad całą Ziemią.
Oczywiście, zachodzi pytanie czym jest owo
"przekleństwo wynalazców" jakie wyraźnie tak
działa jakby NIE życzyło sobie aby ludzkość
zbyt szybko osiągnęła zaawansowany poziom
rozwoju technicznego.
Na bazie przytłaczającego materiału dowodowego
jaki na ten temat znajduje się w naszej dyspozycji,
ja osobiście wypracowałem już teorię wyjaśniającą,
jakaż to moc kryje się za "przekleństwem wynalazców" i "wynalazczą impotencją".
Niestety, ta moja teoria nieco przypomina sobą
samolot Możajskiego - tj. znacznie wyprzedza ona
gotowość społeczeństwa na jej przyjęcie.
* * *
Nawet jeśli ktoś nie podziela mojego
wyjaśnienia dla powodów i mechanizmu
celowego blokowania strategicznych wynalazków
na Ziemi, ktoś taki musi przyznać, że istnieje
już zbyt wiele dowodów na fakt, iż blokowanie
to faktycznie ma miejsce. Nie wolno nam więc
go dalej ignorować. Czas zacząć zadawać
sobie i innym pytanie, "dlaczego tak wiele
istotnych wynalazków na Ziemi jest zaprzepaszczanych,
zaś tak wielu ludzkich wynalazców jest poddawanych
skrytym aczkolwiek morderczym dla nich prześladowaniom".
#H3.
"Przekleństwo wynalazców" oraz "wynalazcza impotencja" NIE
rozciągają swego działania na wynalazki i odkrycia które NIE
wynoszą ludzkości na wyższy poziom rozwoju technicznego
lub naukowego - przykładowo na dzieła sztuki czy wynalazki
które służą zniszczeniu i cierpieniom (takie jak "bomba atomowa"):
Jak się okazuje, NIE wszystko co nowe i twórcze
jest objęte działaniem "przekleństwa wynalazców"
i "wynalazczej impotencji". Powód tego stanu
rzeczy wyjaśnia punkt #D5 strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm.
Mianowicie, "przekleństwo wynalazców" i
"wynalazcza impotencja" faktycznie są tylko
jedną z całego szeregu manifestacji działania
tzw. "pola moralnego" - czyli niewidzialnego
pola podobnego do grawitacj, które jednak działa
na nasze umysły, a nie na nasze masy fizyczne.
Owo "pole moralne" krótkoterminowo zawsze
działa w taki sposób, że utrudnia ono wszelkie
ludzkie postępowania jakie są moralnie poprawne,
zaś ułatwia wszelkie postępowania jakie są
niemoralne. (Na szczęście dla nas, długoterminowe
działanie owego "pola moralnego" jest dokładnie
odwrotne do jego działania krótkoterminowego.)
Dlatego, zgodnie z owym krótkoterminowym działaniem
pola moralnego, wszystkie te produkty ludzkiej
twórczości, które są niemoralne, bowiem służą
zadawaniu bliźnim bólu, cierpienia i zniszczeń
(np. "bomba atomowa", "radioaktywność", "materiały
wybuchowe", "broń palna", itp.), a także które NIE
wnoszą żadnego postępu technicznego lub naukowego
bo służą bezczynności i przyjemności (np. obrazy, powieści,
filmy, zdjęcia, art, sport, aktorstwo, muzyka, śpiewanie,
itp.) są wyłączone z działania "samoregulujących się"
zjawisk moralnych w rodzaju "przekleństwo wynalazców"
i "wynalazcza impotencja", jakie Bóg ustanowił dla
samokorygowania moralności "intelektów grupowych".
O tym, że "pole moralne" sterujące zjawiskami
"przekleństwa wynalazców" oraz "wynalazczej
impotencji" wcale NIE blokuje działalności artystów,
sportowców, kompozytorów, itp., a aktywnie im
dopomaga, każdy może łatwo się przekonać na
własne oczy wizytując najbliższe mu sklepy lub
oglądając telewizję. Niewielu jednak ma możliwość
upewnienia się, że owo samoregulujące "pole moralne"
w swym krótkoterminowym działaniu dopomaga
także wszelkim wynalazcom i odkrywcom, którzy
stwarzają jakiś "niemoralny wynalazek lub odkrycie"
jaki w swym długoterminowym działaniu pracuje
na szkodę ludzkości. Dlatego w tym punkcie
przytoczę też kilka przykładów takich właśnie
niemoralnych odkryć i wynalazków. Rekomenduję
przy tym czytelnikowi, aby niezależnie od niniejszego
punktu przeczytał też punkty #J1 i #D5 ze strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm.
Pozwolą one mu bowiem lepiej zrozumieć "jak" i
"dlaczego" opisywane tu zjawiska zachodzą.
Doskonalym przykładem niemoralnego odkrycia
jakie było wyłączone z działania "przekleństwa
wynalazców" i "wynalazczej impotencji", może
być wszystko co osiągnęła Polka, Maria Skłodowska-Curie,
pokazana poniżej na "Fot. #H1". W krótkoterminowym
działaniu, pole moralne dopomagało jej odkryciom
zrobić zawrotną karierę - tak jak wyjaśniają to m.in.
punkty #D5 i #J2 strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm.
Jednak w długoterminowym działaniu radioaktywność
zabiła swoją odkrywczynię, czyli Marię Skłodowską-Curie,
odmianą raka czasami zwaną białaczką. Obecnie zaś
radioaktywność zasiewa spustoszenia w całym świecie -
jako przykład rozważ następstwa wadliwego zaprojektowania
reaktorów w Fukushima, Japonia, opisane w punktach
#M1 do #M1.1.1 strony o nazwie
telekinetyka.htm.
Na niemoralne wynalazki i odkrycia "pole moralne"
działa w taki sposób, że natychmiastowo (tj.
krótkoterminowo) dopomaga ich twórcom i stwarza
wrażenie że będą one korzystne dla ludzi, jednak
długoterminowo działa ono odwrotnie i zamienia
dany wynalazek czy odkrycie w zaprzeczenie oraz
przeciwieństwo celu w jakim oryginalnie zostało
ono wprowadzone do użycia, tj. staje się źródłem
ogromnych szkód i rodzajem problemu oraz
przekleństwa dla ludzkości. Doskonałym przykładem
(i dowodem) na taką odwrotność krótkoterminowego
i długoterminowego działania pola moralnego, są
wynalazki pestycydów (tj. DDT, w Polsce zwanego
też azotoksem), antybiotyków (tj. penicyliny), oraz
opracowanie teorii względności. W krótkoterminowym
działaniu pola moralnego wszystkie one bowiem
sprawiły wrażenie że są korzystne dla ludzkości.
W ten sposób przyniosły one natychmiastową sławę,
nagrody Nobla, finansowe dochody, oraz społeczne
uznanie dla tych którzy je dokonali. Jednak w
długoterminowych następstwach każdy z nich
okazał się niemoralny, bo działający jak rodzaj
przekleństwa szkodzącego ludzkości na wiele
najróżniejszych sposobów naraz. Każdy z nich
powstrzymał bowiem i zapobiegł wypracowaniu
przez ludzi bardziej moralnych rozwiązań dla
objętych nimi problemów. Niepożądane skutki
uboczne każdego z nich będą też gnębiły ludzkość
przez wiele przyszłych lat i będą musiały być
dodatkowo naprawiane zwielokrotnionym wysiłkiem
ludzi - po dalsze informacje patrz punkt #J1 strony
pajak_do_sejmu_2014.htm,
czy cała strona o nazwie
tfz_pl.htm.
Przykładowo, chociaż pestycydy krótkoterminowo
pomagają zwalczać szkodliwe owady, długoterminowo
powodują one ewolucję i uodparnianie się owych
szkodliwych owadów, kompletnie wyniszczają one
potrzebne owady, u spożywających je ludzi i zwierząt
indukują raka, trwale zanieczyszczają naszą glebę
i otoczenie, itd., itp. Trzeba tu też pamiętać, że gdyby
pestycydy-DDT NIE zostały odkryte, wówczas do
dzisiaj ludzkość znalazłaby już jakieś poprawne
moralnie rozwiązanie dla problemu owadów. Pestycydy
jednak zablokowały dalsze poszukiwania rozwiązania
dla problemu szkodliwych owadów. Podobnie jak
pestycydy działają też antybiotyki - tyle że zamiast
owadów wyniszczają one bakterie. Natomiast teoria
względności przyniosła ludzkości aż tyle zahamowań
postępu wiedzy i blokad światopoglądowych, że jej
szkodliwe następstwa będą gnębiły ludzkość przez
setki następnych lat - tak jak wyjaśnia to podpis
pod "Fot. #G2" ze strony o nazwie
evil_pl.htm,
punkt #M1 strony o nazwie
fe_cell_pl.htm,
punkt #L3 strony o nazwie
evidence_pl.htm,
czy np. [4#S5] z punktu #S5 strony o nazwie
quake_pl.htm.
Aby wskazać tutaj jakieś przykłady zahamowań postępu
wiedzy przez teorię względności, to wiadomo iż aż
kilkakrotnie odkrywano już empirycznie cząsteczki
szybsze od światła. Jednak kanony teorii względności
NIE pozwoliły oficjalnie uznać ich istnienia. Wszakże
w oczach dzisiejszej oficjalnej nauki, jeśli jakieś
empiryczne fakty świadczą przeciwko uznanym już teoriom,
wówczas tym gorzej dla owych faktów. W podobny
sposób teoria względności blokuje obecnie oficjalne uznanie
Konceptu Dipolarnej Grawitacji,
oraz blokuje choćby tylko oficjalne rozważenie
konsekwencji mojego odkrycia opisanego m.in.
we wstępie i w punkcie #C4 strony o nazwie
immortality_pl.htm,
że starzeniem się minerałów, skał i skamienielin rządzi na
Ziemi upływający w sposób ciągły tzw. "nienawrcalany
czas absolutny wszechświata", natomiast
starzeniem się ludzi i wszelkich istot żyjących rządzi
inteligentnie zaprogramowany, upływający w skokach
i 365000 razy wolniejszy od czasu absolutnego, tzw.
"nawracalny czas softwarowy".
To właśnie z powodu owych wielokrotnie nam już
ilustrowanych przez lekcje historii przypadków jakie
dokumentują przeciwstawne do siebie następstwa
krótkoterminowego i długoterminowego działania
pola moralnego, totalizm zaleca, że
jeśli w swoim postępowaniu odnotujesz,
że jakieś działanie przychodzi ci łatwo i przynosi ci natychmiastowe
korzyści, sławę, przyjemność, itp., wówczas zarzuć owo działanie,
bowiem z całą pewnością jest ono niemoralne, a stąd długoterminowo
przyniesie ono sobą całą masę niepożądanych następstw
ubocznych, jakie pobudzą cierpienia i jakie potem będą
musiały być eliminowane znacznie wyższym wysiłkiem,
kosztami, wyrzeczeniami, itp.. Zamiast więc
upierać się przy wdrożeniu takiego niemoralnego
działania, raczej zastąp je jakimś innym dziłaniem,
które natychmiastowo jest mniej łatwe, bezwysiłkowe,
przyjemne i korzystne, jednak które obiecuje sobą
znacznie wyższe korzyści długoterminowe. Niestety,
jak wyjaśniam to m.in w (B) z punktu #J2 i w punkcie #D5 swej strony
pajak_do_sejmu_2014.htm,
podjęcie decyzji takiego zastąpienia krótkoterminowo
łatwego, przyjemnego i korzystnego dla nas działania,
przez działanie które krótkoterminowo jest trudne, w
rzeczywistym życiu przychodzi z ogromną trudnością,
ponieważ wymaga ono nieprzeciętnej dozy wiary i zaufania.
Wyjaśnienia dla tych rodzajów ludzkiej twórczości,
które wyłączone są z działania "przekleństwa wynalazców"
i "wynalazczej impotencji" zaprezentowane zostały
też w punkcie #G1 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm,
oraz w punkcie #H2 strony o nazwie
free_energy_pl.htm,
oraz w punkcie #D5 owej strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm.
Fot. #H1: Jakże nierówno Polska
i Polacy traktują swoich wybitnych ludzi.
Powyższy znaczek upamiętnia jeszcze
jednego geniusza z Polski, tj. Marię
Skłodowską-Curie (1867-1934). Podobnie
jak Możajski, ona także urodziła się
w czasach kiedy Polska jako państwo
nie istaniała. Także więc zmuszona
była pracować w obcym kraju (Francji)
posiadając podwójną narodowość,
Francuską i Polską. Jednak w
przeciwieństwie do Możajskiego, jej
osiągnięcia upamiętniane są w każdym
nawet najmniejszym miasteczku Polski,
gdzie co-najmniej jedna ulica nosi jej
imię, w niezliczonych monumentach
i niezliczonych publikacjach, w podręcznikach
szkolnych, a także w całym zatrzęsieniu
znaczków pocztowych i monet jakie wydano
w Polsce na jej temat. (Odnotuj z punktu
#C4 powyżej na tej stronie, że kiedy ja
zwróciłem się oficjalnie do polskiej poczty,
aby ta upamiętniła osiągnięcia Możajskiego
wydaniem poświęconego mu znaczka,
owa poczta nawet NIE raczyła mi odpowiedzieć.)
Jakiż więc jest sekret jej sukcesu w utrzymywaniu
się w pamięci ludzkiej. Ano badania Skłodowskiej
bezpośrednio przysłużyły się do zbudowania
"bomby atomowej", do tragedii Hirosimy i
Nagasaki, do promieniotwórczego skażenia
niemal całej naszej planety - tak jak opisują
to punkty #M1 do #M1.3 ze strony o nazwie
telekinetyka.htm,
a także prawdopodobnie i do sposobu
na jaki w przyszłości ludzkość wymierzy
sobie samozagładę zapowiedzianą
starymi "przepowiedniami" omówionymi
w punkcie #H1 strony o nazwieprzepowiednie.htm.
Podobnie więc jak dzisiejsze badania nad
"inżynierią genetyczną", jej kierunek badań
miał później służyć (oczywiście w sposób
zupełnie nieprzewidywany przez Skłodowską)
głównie "niemoralności" - czyli zabijaniu
i niszczeniu, a NIE ratowaniu i budowaniu.
Stąd kierunek ten popierany był (i jest do
dzisiaj) przez owo "przekleństwo wynalazców"
opisywane w punktach #B4.4 i #H1 tej strony.
Ponadto był on zgodny z metodami i zasadami
(np. z tzw. "zasadą odwrotności")
jakie Bóg stosuje dla wychowywania ludzi
na twardych i zahartowanych w boju
"żołnierzy Boga" -
tak jak wyjaśnia to punkt #B1.1 strony o nazwie
antichrist_pl.htm.
Tymczasem kierunek wysiłków Możajskiego
miał później głównie służyć "moralności" -
czyli ratowaniu życia, budowaniu i wynoszeniu
ludzkości w kosmos, itp. Stąd działał on
przeciwko intencjom owego "przekleństwa
wynalazców" oraz przeciwko boskim metodom
wychowywania sobie "zołnierzy Boga".
Warto jednak wiedzieć, że Polska nie jest jedynym
krajem o niejednakowym traktowaniu wynalazców
przyczyniających się głównie do budowania,
w porównaniu do tych którzy przyczyniają się
głównie do burzenia. Faktycznie to dokładnie
ten sam problem prześladuje całą naszą planetę.
Przykładowo, Szwecja (sąsiad Polski) niemal
że zapomniała o Sven'ie Wingquist, wynalazcy
łożysk kulkowych. Jednak nabożnie czci Alfred'a
Nobel - wynalazcę dynamitu. A warto tu uświadomić
sobie, ilu ludzi i jakiego kalibru korzysta z dynamitu.
Potem ich porównać z praktycznie każdym
człowiekiem na Ziemi który na najróżniejsze
sposoby korzysta dzisiaj z dobrodziejstwa
łożysk kulkowych. Faktycznie też na Ziemi
bardzo wyraźnie zaznacza się już reguła,
czy wzór zdarzeń, że ten wynalazca który
przysługuje się zniszczeniu i śmierci jest
wynagradzany, zaś ten wynalazca który
służy budowaniu, postępowi i dobru ludzi,
jest niszczony. Z kolei wszędzie tam gdzie
pojawia się jakiś wyraźny wzór czy reguła,
tam musi istnieć jakaś moc która powołuje
go do życia - patrz punkty #B4.4 i #H1 tej strony.
#H4.
Przed działaniem "przekleństwa wynalazców" i "wynalazczej
impotencji", wynalazcy i odkrywcy mogą, oraz powinni, się bronić:
Tylko w świecie rządzonym mechanicznie
przez ślepe prawa natury, NIE możnaby
się efektywnie bronić przed takimi zjawiskami
jak "przekleństwo wynalazców" czy "wynalazcza
impotencja". (Znaczy, obrona przed tymi
zjawiskami NIE byłaby możliwa w takim
świecie za jaki nasz "świat fizyczny" jest
uważany przez tzw. "ateistyczną
naukę ortodoksyjną" opisywaną np.
w punkcie #C1 strony o nazwie
telekinetyka.htm.)
Wszakże gdyby działaniem owych zjawisk
faktycznie rządziły "głupie" prawa natury,
wówczas prawa te traktowałyby każdego
w tak samo ślepy, mechaniczny i bezwzględny
sposób.
Na szczęście nasz "świat fizyczny" został stworzony
i jest inteligentnie zarządzany przez mądrego
Boga.
Na dodatek, ów mądry i wszechmocny Bóg
stworzył ludzi aby ci "przysparzali wiedzę" -
tak jak wyjaśnia to np. punkt #B1 odrębnej strony
o nazwie
antichrist_pl.htm.
Dlatego ów mądry
Bóg
pozwala niektórym wynalazkom "przebić się"
i zostać urzeczywistnionym, nawet jeśli ich
twórcy są poddani przez swoich ziomków
ostremu działaniu "przekleństwa wynalazców".
Przykładem takiego właśnie wynalazku i jego
twórców, który to wynalazek i jego twórcy byli
poddani przez swoich ziomków wysoce
niszczycielskiemu działaniu "przekleństwa
wynalazców", a mimo wszystko wynalazek
ten został jednak urzeczywistniony, jest
"samolot" Braci Wright opisany w punkcie
#E1 tej strony. Dlatego poprzez analizowanie
"cech" jakie charakteryzują wynalazki których
urzeczywistnienie Bóg zablokował, a także
poprzez wykrycie "wymogów" i "warunków" moralnych
jakie spełniają te wynalazki które Bóg mimo
wszystko pozwolił urzeczywistnić, wynalazcy
są w stanie odkryć "jak" mają realizować swoje
wynalazki, aby Bóg pozwolił im je urzeczywistnić.
Tak się jakoś złożyło, że Bóg stworzył mi szansę
dokładnego przestudiowania zarówno wynalazków
których wdrożenia zablokował, jak i tych które pozwolił
wdrożyć do użytku wszystkich ludzi. Do wynalazków
które Bóg pozwolił zbudować - jednak NIE pozwolił
ich wdrożyć do trwałego dorobku naszej cywilizacji,
a których historię Bóg pozwolił mi dokładnie
przestudiować, należą m.in. (1) opisywany
na tej stronie samolot Możajskiego, (2)
omawiane w punkcie #D2 strony o nazwie
free_energy_pl.htm
telekinetyczne generatory energii o nazywane
"Testatica" i "Testa-Distatica", (3)
tzw. "seismograf Zhang Henga" wspominany
tutaj w punkcie #G1 - zaś dokładniej opisywany
na stronie o nazwie
seismograph_pl.htm,
(4) tzw. "sonik boiler" opisany na stronie
boiler_pl.htm,
(5) ogromnie potrzebny ludziom z
pustynnych obszarów wynalazek "wiatraka
który pozyskuje wodę z powietrza" opisany
w punkcie #C4.2 strony o nazwie
wszewilki_jutra.htm,
(6) wynalazki opisywane w punktach
#H1 do #H3 na stronie o nazwie
newzealand_visit_pl.htm,
oraz kilka jeszcze innych. Z kolei do
wynalazków które Bóg pozwolił zbudować
i potem pozwolił wdrożyć do "trwałego
dorobku naszej cywilizacji", a których historię
Bóg też pozwolił mi dokładnie przestudiować,
należą m.in. (i) wynalazek
"samolotu Braci Wright" opisywany m.in.
w punkcie #E1 tej strony, (ii)
wynalazek "silnika Diesla" opisanego
m.in. w punkcie #H1 strony o nazwie
newzealand_visit_pl.htm,
(iii) wynalazek "kamery filmowej",
opisany m.in. w (3) z punktu #K3 strony
fe_cell_pl.htm,
oraz kilka innych. Na bazie uważnego
przestudiowania historii owych wynalazków,
już obecnie zdołałem zdefiniować niektóre
"cechy" i "warunki" jakie musi spełniać droga
którą podąża dany wynalazca, aby Bóg
pozwolił mu zrealizować jego wynalazek
oraz potem wdrożyć ten wynalazek do
trwałego dorobku ludzkości. Niektóre z
tych cech opisałem już w punktach #H1
do #H3 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm.
Przykładowo, wygląda na to że aby Bóg pozwolił
wynalazcy zrealizować i wdrożyć dany wynalazek,
wynalazca: (a) musi realizować go otwarcie
i jawnie - tak jak samolot Braci Wrigts, aby inni ludzie
mogli obserwować postęp w jego realizacji, (b)
nie może utrzymywać w tajemnicy zasady jego
działania ani najważniejszych szczegółów technicznych,
(c) NIE może wykazywać "chciwości"
poprzez np. usiłowanie zatrzymania dla siebie,
dla swojej rodziny, lub dla jakiegoś zamkniętego
kręgu ludzi (np. swojej fabryki lub państwa), całych zysków materialnych i
finansowych wynikających ze zrealizowania
danego wynalazku, (d) musi znać rozumowo
(lub respektować intuicyjnie poprzez wysłuchiwanie
swego organu "sumienia") działanie "moralności" i
"praw moralnych",
a stąd jeśli np. w celu zrealizowania swego wynalazku
zmuszony jest wejść z kimś w kooperację, wówczas
musi dobrać sobie na tyle moralnych kooperantów
aby wykazywali oni wystaczająco wysoką tzw. "inercję
moralną" - opisaną w punkcie #H2 strony o nazwie
eco_cars_pl.htm,
itd., itp. Każdy wynalazek który NIE spełnia tych
wymogów i warunków z czasem przez jakieś
"zdarzenie losowe" zostaje "zniszczony",
"zagubiony" lub "zapomniany" - nawet jeśli
wynalazca zdoła zbudować jego działający
prototyp, lub nawet jeśli wynalazek ten jest
już produkowany (podobnie jak dzisiaj produkowana
jest już np. "coca-cola" z jej przechowywaną
w tylko jednym egzemplarzu sekretną
recepturą - patrz artykuł "Coke's secret
formula finds new home in museum" - tj.
"sekretna receptura coca-coli znalazła
nowy dom w muzeum", ze strony C6
nowozelandzkiej gazety
Weekend Herald,
wydanie z soboty (Saturday), December
10, 2011).
#H5.
Wyjaśnienie na przykładzie Możajskiego i jego samolotu,
w jaki sposób typowo działa opisywane tu "przekleństwo
wynalazców", a także jakie są "cechy" i "manifestacje"
działania tego przekleństwa:
Z powodów jakie starałem się dokładniej
opisać w punkcie #B4.4 tej strony,
samolot wynajdowany był na Ziemi,
budowany, oraz z powodzeniem oblatywany
co najmniej trzy razy, zanim wiedza
o realności jego zbudowania zdołała
przebić się do powszechnej wiadomości
ludzi. Dokładniejsze zaś prześledzenie
w jaki sposób opisywane tutaj "przekleństwo
wynalazców" zadziałało aby udaremnić
wdrożenie samolotu Możajskiego do trwałego
dorobku naszej cywilizacji daję nam dobre
pojęcie o mechaniźmie działania tego
przekleństwa. Z kolei lepsze poznanie tego
mechanizmu umożliwia wynalazcom podjęcie
efektywniejszych przeciwdziałań obronnych.
* * *
Pierwszym dobrze udokumentowanym wynalazcą
i budowniczym samolotu, był opisywany tutaj
Polak/Rosjanin o nazwisku Aleksander
Możajski (1825-1890). Ponieważ jednak
urodził się on i tworzył w czasach kiedy Polska
nie istniała jako państwo, legalnie jego osiągnięcie
przyporządkowuje się Rosji. Doskonale udokumentowany
w starych źródłach pisanych, bo obserwowany
przez licznych przedstawicieli rządu carskiej
Rosji, pierwszy pilotowany przez człowieka lot
jego samolotu odbył się latem 1882 roku w
miejscowości Krasnoj Sieło koło
Petersburga w carskiej Rosji. Samolot Możajskiego
wzniósł się w powietrze na około 21 lat przed
samolotem Braci Wright z USA. Niestety, do
powszechnego replikowania tego pierwszego
samolotu na świecie nie dopuścili biurokraci
carskiej Rosji, którzy faktycznie zgnietli ten
wynalazek. Niekończące się zmagania Możajskiego
z biurokratami carskiej Rosji doskonale opisane
zostały w opracowaniu [2M] wyszczególnionym
powyżej. Faktycznie też, kiedy czyta się tamto
opracowanie, wówczas dosłownie aż krew człowieka
zalewa jak bezduszne, bestialskie i niemoralne
było niszczenie tego wynalazcy i geniusza technicznego.
Nie można się też oprzeć zdumieniu, jakimż to
cudem na przekór wszystkich owych kłód jakie
mu rzucano pod nogi, ciągle był on w stanie
osiągnąć aż tak wiele jak faktycznie osiągnął.
Aby wskazać tutaj choćby najważniejsze z
wybiegów, jakie zastosowano aby zgnieść
jego wynalazek samolotu, to należały do nich
(po szczegóły patrz opracowanie [2M]):
1.
Zmuszenie aby Możajski wyrywał siłą od
rządu zgodę na budowę swego samolotu.
Wynalezienie i rozpracowanie samolotu
przez Możajskiego, wcale nie otwarło mu
szansy na podjęcie budowy tego przewrotowego
wynalazku. Faktycznie to pozwolenie na
tą budowę Możajski zmuszony był wyrywać
siłą od rządu carskiej Rosji, poprzez
postawienie tego rządu w sytuacji że
nie było innego wyjścia niż się zgodzić.
2.
Ustanowienie komisji rządowej jaka miała
pilnować Możajskiego. Kiedy Możajski
otrzymał w końcu pozwolenie rządu carskiej
Rosji na budowę swego samolotu, jednocześnie do pozwolenia
tego przywiązanych zostało kilka chytrze powymyślanych "sznurków". Jednym z
najgroźniejszych z nich okazał się później wymóg, że wszystko co czynił musiało
najpierw być zaaprobowane przez specjalną komisję biurokratów, jaką rząd carskiej Rosji
powołał aby bez przerwy siedziała mu na karku i pilnowała wszystkiego co tylko
czyni. Na czele tej komisji stał niejaki generał G. Pauker, Rosjanin niemieckiego
pochodzenia, o którym kilkadziesiąt lat później miało się okazać, że był
on Pruskim szpiegiem w Rosji. (To zaś znaczy, że był on opłacany m.in. za udaremnianie
w Rosji wszystkiego co posiadało jakąkolwiek wartość militarną, a co mogło dać
Rosji militarną przewagę nad Prusami. Czyli także za udaremnianie budowy samolotu
Możajskiego.) Oczywiście, komisja ta wcale nie starała się ułatwiać zadania
Możajskiemu. Wręcz przeciwnie - stawała ona na głowie aby mu przeszkadzać we
wszystkim co tylko czyni, oraz dosłownie troiła się aby rzucać mu kłody pod nogi.
3.
Biurokratyczny wymóg pisemnego uzasadniania poprawności każdego swego działania.
Cokolwiek Możajski chciał
uczynić aby zbudować swój samolot, najpierw musiał uzyskać na to zezwolenie owej
komisji biurokratów jaka go pilnowała z ramienia rządu carskiej Rosji. Z kolei
owa komisja zgadzała się tylko na te działania, co do których zdołał on przekonać
ich na piśmie że są słuszne. W rezultacie na temat każdego nawet najdrobiejszego
swego posunięcia, musiał on sporządzać długie wyjaśnienia i uzasadnienia na piśmie,
które faktycznie zajmowały mu wielokrotnie więcej czasu niż realizacja danego
posunięcia. Aby jeszcze skuteczniej mu szkadzać, na co bardziej krytyczne posunięcia
komisja ta nie wydawała zezwolenia nawet kiedy je przekonywująco uzasadnił. Przykładowo
jej szef, general G. Pauker znany był z odrzucania podań Możajskiego zupełnie
bez ich otwierania i czytania.
4.
Szokujące niedofinansowanie. Na budowę swego samolotu Możajski otrzymał od rządu
carskiej Rosji jedynie 3000 rubli. Tymczasem specyfikacja kosztów budowy
tego samolotu, jaka przedstawił owemu rządowi w dniu 23 marca 1878 roku,
opiewała na sumę 18 895 rubli i 45 kopiejek. Czyli faktycznie otrzymał
on od rządu mniej niż 1/6 sumy jaką zmusiał wydać aby samolot ten zbudować.
Brakujące fundusze musiał on uzupełnić z własnej kieszeni poprzez sprzedanie
swego majątku rodzinnego i wydanie całych swoich oszczędności.
5. Nieustanne
oskarżenia. Biurokraci którzy pilnowali Możajskiego bez przerwy go o coś
oskarżali. Najbardziej paskudne z ich oskarżeń brzmiało, ze "ukradł" on sumę
219 rubli z owych 3000 rubli danych mu przez rząd na budowę samolotu.
Tymczasem faktycznie, do sumy otrzymanej od rządu dopłacił on z własnej kieszeni
ponad 15 000 rubli, aby mimo wszystko swój samolot zbudować. Problem jednak,
że aby nieoficjalnie przekonać do wykonania niektórych trudnych części i zamówień,
często zmuszany był płacić bez otrzymywania rachunków, nie zawsze więc był w stanie
udokumentować swoje wydatki. Stąd oskarżenie pilnujących go biurokratów było
dewastujące i niemal uniemożliwiło mu zrealizowanie swego zamiaru. Dopiero na
krótko przed jego śmiercią, kiedy opinia publiczna zaczęła wykazywać oburzenie
traktowaniem jakie otrzymywał od rządowych biurokratów, został oczyszczony
od zarzutu owej "kradzieży" zaś 219 rubli jakie wcześniej nakazano mu zwrócić
rządowi, zostały mu wypłacone z powrotem.
6. Nieustanne
obwieszczanie jego sukcesów jako porażki. Komisja biurokratów jaka bez
przerwy siedziała na karku Możajskiego i pilnowała każdego jego posunięcia,
bez przerwy też rozgłaszała, że ponosi on porażki we wszystkim co czyni. W ten
sposób wszelkie jego działania, na przekór że faktycznie były pasmem sukcesów,
rządowi Rosji były raportowane jako nieustanne porażki, niepowodzenia, nieudolność,
brak postępu, itp.
7. Odcięcie go
od możliwosci ubiegania się o sprawiedliwość. Biurokraci którzy siedzieli
mu na karku posiadali ogromne wpływy w rządzie ówczesnej Rosji. Kiedykolwiek
więc Możajski starał się o uzyskanie jakiejś audiencji u kogoś ważnego z owego
rządu aby apelować o coś w sprawie swego samolotu, biurokraci ci powodowali że
audiencji tej mu odmawiano. Stąd nie tylko że pastwiono się nad nim z powodu
jego determinacji aby zbudować swój samolot, ale dodatkowo uniemożliwiono mu
apelowanie o bardziej sprawiedliwe potraktowanie.
* * *
Jeśli dokładniej się przyglądnąć powyższym
biurokratycznym prześladowaniom jakimi
zgniatano wynalazek Możajskiego oraz
niszczono jego samego, wówczas się
okazuje że nosiły one kilka interesujących
cech. Pierwsza z tych cech, to że prześladowania
Możajskiego wcale nie były spontanicznym
szkodzeniem dokonywanym Możajskiemu
przez jakiegoś indywidualnego "głupca",
czy nawet całej grupy "marionetek", a
doskonale skoordynowanym i
zorganizowanym poczynaniem,
którym owo inteligentnie działające
"przekleństwo wynalazców" kierowało
w wysoce zamierzony sposób. Oczywiście,
natychmiast nasuwa się pytanie, kto stoi
za inteligentnymi działaniami przeszkadzającymi
owego "przekleństwa wynalazców" które
wykazuje aż takie zdeterminowanie w
zniszczeniu każdego postępowego wynalazku
na ziemi (odpowiedzi na to pytanie udzielają punkty #H2 powyżej oraz #B4.4 na początku tej strony).
Drugą cechą biurokratycznego niszczenia
Możajskiego było, że użyta w nim została
dzisiejsza metoda działania, znaczy
metoda ktorą omawiane tutaj "przekleństwo
wynalazców" posługuje się do dzisiaj.
Przykładowo, w ponad 120 lat po Możajskim,
dokładnie tymi samymi biurokratycznymi
metodami ciągle do dzisiaj niszczone są
na ziemskich uczelniach wszelkie inne
wynalazki i awangardowe badania.
Ja miałem okazję obserwowania tej metody
w działaniu praktycznie w każdym kraju
i w każdej instytucji badawczej w jakiej
dotychczas pracowałem. Również
dokładnie ta sama metoda została użyta
aby efektywnie zgnieść moje własne
wysiłki podjęcia oficjalnych badań nad
urządzeniami jakie ja wynalazłem lub
rozpracowałem oraz jakie opisałem na
stronach z Menu 2 (tj. do zgniecenia
moich badań np. nad magnokraftem,
nad komorą oscylacyjną, nad urządzeniami
darmowej energii, nad sejsmografem
pokazanym na "Fot. #G1", czy nad
całym szeregiem innych zaawansowanych
urządzeń technicznych jakie podniosłyby
poziom naszej cywilizacji gdyby pozwolono
mi je zbudować).
Aby NIE być tu gołosłownym i nadmienić niektóre "kwiatki" jakie zdobiły moją własną drogę, to np. w końcowych latach mojego zatrudnienia na uczelniach Nowej Zelandii, wielkości tzw. "grantów" (tj. sum przyznawanych komuś na badania) typowo były tam ograniczone do wysokości około 300 dolarów. (Z ledwością wystarczały więc na zakup kilku ołówków i notatników do odnotowywania wyników eksperymentów.) W celu zaś otrzymania wyższych sum, trzeba było składać podania (bardziej już kompleksowe i pracochłonne) do "wyższej instancji". Aby jednak otrzymać nawet taki typowy "grant", trzeba było spędzić około 2 tygodni czasu na wypełnianie najróżniejszych "papierów" (podań, uzasadnień, wyjaśnień celów badań zamierzonych do osiągnięcia, projektów realizacji owych badań, itp.) które były wymagane aby odpowiednie komisje złożone z biurokratów mogły rozpatrzeć przyznanie "grantu" na dane badania. W sumie więc czasowo i finansowo bardziej by się opłacało np. znaleźć jakieś prywatne zatrudnienie powiedzmy przy koszeniu czyichś trawników czy przy myciu samochodów, niż składać podania o przyznanie takiego "grantu". Po otrzymaniu "grantu" sprawa też się wcale NIE kończyła, bowiem udokumentować trzeba było pisemnie na co się wydało każdy jego dollar. Aby było śmieszniej, NIE tylko trzeba było przedstawić rachunek na co się wydało każdy dollar z danej sumy, ale także trzeba było udokumentować i uzasadnić że wybrało się najekonomiczniejszy sposób tego wydania (przykładowo, jeśli z "grantu" zakupiło się ołówek, wówczas dla takiego uzasadnienia najkorzystniej było zdobyć pisemne dowody na obowiązujące wówczas ceny trzech odmiennych ołówków - aby potem móc pisemnie wykazać, że zakupiło się najtańszy z owych trzech możliwych wersji ołówka). Na dodatek, kiedy przyszło zakończenie badań, przełożeni siadali na karku takiego nieszczęśliwca i rozliczali go z osiągnięcia uprzednio pisemnie zadeklarowanych celów i etapów. Jeśli zaś coś NIE wyszło czy dało niekorzystne wyniki, badający wpadał w kłopoty i jego reputacja jako naukowca była kwestionowana. Na owych rozliczeniach zresztą wcale się NIE kończyło, bowiem co jakiś czas na uczelnię wpadała komisja audytorska z ministerstwa i jedną z pierwszych rzeczy którą ona sprawdzała to finansowe "nadużycia" w wydatkach na badania. Stąd taki nieszczęśliwiec który w międzyczasie zdążył już zapomnieć szczegóły dawnych badań jakich kiedyś się podjął, był powoływany przez tą komisje i ponownie musiał uzasadniać oraz wyjaśniać każdy dollar jaki kiedyś wydał na swe badania. Ponieważ jednocześnie podjęcie jakichkolwiek badań NIE było obowiązkowe w owych czasach, praktycznie nieporównanie korzystniej było nic NIE badać i NIE składać żadnych podań o jakiekolwiek "granty" na badania (o co zresztą, jak wierzę, ówczesnym biurokratom właśnie chodziło).
Część #I:
Wykaz najbardziej znanych Polaków dotkniętych
następstwami zadziałania "przekleństwa wynalaców":
Motto niniejszej części #I:
"Naród który NIE potrafi zdobyć się na uszanowanie swoich największych ludzi,
NIE zasługuje aby Bóg dał mu cokolwiek większego niż małostkowość i miernota."
(Jedna z prawd ujawnianych "przypowieścią o minach"
zawartą w wersetach 19:12-27 z bibilijnej "Ewangelii Św. Łukasza".)
#I1.
Dlaczego cechy narodowe Polaków wyjątkowo sprzyjają zadziałaniu
"przekleństwa wynalazców" na co bardziej twórczych ze swoich współziomków:
Motto:
"Cudze chwalicie a swego NIE znacie."
W poprzedniej "części #H" wyjaśniłem, że
Bóg
egzekwuje działanie "przekleństwa wynalazców"
poprzez takie zaprojektowanie losów twórczych
ludzi, że zawsze natykają się oni na najbardziej
niemoralnych reprezentantów społeczności
wśród której żyją i działają. Stąd jak
silnie owo "przekleństwo wynalazców" działa
w danym narodzie, zależy to od stanu moralnego
najbardziej niemoralnych członków owego
narodu. Jak też się okazuje, wśród Polaków,
owi najbardziej niemoralni to prawdziwe
świnie w ludzkiej postaci. Aby zobaczyć jak
zupełnie bezinteresownie świnią się oni nad
wszystkim co tylko wejdzie w zasięg ich ryjów,
wystarczy poczytać sobie komentarze niektórych
"polaków" należących do grupy bezmyślnej tzw.
"internetowej gawiedzi", jakie podopisywali
oni do tematyki którą ja usiłowałem rzeczowo
i racjonalnie dyskutować na internetowych forach
dyskusyjnych i na moich blogach (linki do owych
komentarzy, oraz sposoby ich wyszukiwania,
podane są m.in. w punktach #E2 i np. #A2.2
z totaliztycznej strony o nazwie
faq_pl.htm),
a także poczytać jakie wprost kryminalne zniewagi
niektórzy "polacy" wypisują pod moim adresem
w internecie, swoich blogach i na swoich stronach
"facebook" o moich wynalazkach, o wynikach moich
badań i o mojej osobie. (Aby zrozumieć jak świńskie
i wprost kryminalne zniewagi są w internecie wypisywane
na mój temat, rozważ jak ty czytelniku byś się czuł,
oraz co ty byś uczynił, gdyby przykładowo to ciebie
jakaś "świnia-polak" na światowo dostępnej stronie
internetowej nazywał "paranoik" - tak jak pod
hasłem "Jan Pająk" od wielu już lat, czyli nawet w maju
2017 roku (tj. w czasach moich 71 urodzin), można
było przeczytać na stronie
nonsensopedia.wikia.com/wiki/Jan_Paj%C4%85k,
albo rozważ jak ty byś się poczuł i zachował, gdyby
do Rektora uczelni jaką ukończyłeś, zaś na bazie
swej empirycznej znajomości poziomu wiedzy nabytej
przez absolwentów nawet najlepszych uczelni Zachodu
jaką ogromnie szanujesz i uważasz za w swoich czasach
najlepszą uczelnię świata (tak jak wyjaśniłem to
i podkreśliłem w (3) z punktu #E1 swej strony
rok.htm)
ktoś wysłał temu Rektorowi, poczym bezszczelnie
opublikował na światowo dostępnym swym blogu,
"list otwarty" domagający
się unieważnienia mojego doktoratu i zawierający
inne osobiste zniewagi, w rodzaju
listu i zniewag jakie od wielu już lat i nawet jeszcze
w maju 2017 roku, czyli w czasach moich 71 urodzin,
ciągle można było przeczytać na blogu o adresie
totalizator2006.blox.pl/2007/01/html/.
Czyż czytając takie zniewagi, NIE czułbyś się jak
niczemu niewinny staruszek, który całe swe życie
poświęcił próbom poprawy losu swych bliźnich, a
mimo tego powtarzalnie dopadała go bezszczelna
banda kryminalistów, aby po powaleniu go na ziemię
i oczywistej jego bezbronności, ciągle mogła go kopać,
bić, opluwać i znieważać bez widocznego umiaru
ani czasu zakończenia tej bezdusznej i bezpodstawnej
masakry!) Co mnie szczególnie boli, to że - jak
wykazują to opisane w punkcie #A0 strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm
wyliczenia długotrwałości moich jakoby "hobbystycznych"
i z konieczności "prywatnych" badań jakie prowadzę,
owe nieustające zniewagi, oszczerstwa, prześladowania,
przykrości i opluwania zmuszony jestem cierpieć już
przez około pół wieku (tj. już przez około 50 lat), a także
iż ich początkowe źródła daje się wytropić do moich kolegów,
innych naukowców - wiekszość z których wszakże miała
okazję nabyć wystarczającej wiedzy aby być w stanie
obiektywnie ocenić wartość merytoryczną moich dobrze
udokumentowanych badań. Wszakże zgodnie z moimi
odkryciami o mechanizmach działania uczuć (patrz film
"Dr Jan Pajak portfolio"),
każda zniewaga to negatywna energia jakiej niszczycielskie
działanie zostało na mnie skierowane. Pomniejsza więc ona
NIE tylko "względny poziom energii moralnej - µ"
u znieważającego, ale także i u mnie - po szczegóły patrz
np. punkt #D3 na mojej stronie o nazwie
nirvana_pl.htm.
Ileż więc tej negatywnej energii w sumie było mi zaserwowane
działając niszczycielsko na moje uczucia, myśli i stan duszy
każdego dnia przez okres już około pół wieku? Do jakiego
też znanego ludziom rodzaju bólu sumaryczna ilość tej energii
daje się każdemu chrześcijanowi już porównywać? Wszakże
gdyby zamiast tej negatywnej energii zniewag, każdego
dnia przez około pół wieku rzucano we mnie np. złotówkową
monetą, wówczas NIE byłoby mnie już widać spod kopca
owych monet. Autorzy tych zniewag, oszczerstw,
opluwania i poniżania mają więc szczęście, że ja z
przekonaniem praktykuję swoją
filozofię totalizmu,
a stąd że ja NIE wierzę w ludzki tzw. "wymiar sprawiedliwości",
a jedynie wierzę w boską sprawiedliwość (typu losu
doświadczonego przez prowadzacych polski program
telewizyjny "Sonda"), zaś samemu jedynie
staram się (zwrotnie też pisemnie - czyli w zgodzie z działaniem
karmy)
wypełniać aprobowany przez Boga i wymagany przez filozofię totalizmu
nakaz obrony. Tymczasem
gdybym był np. "ateistą", wówczas za takie bezpodstawne
zniewagi i nieudokumentowane oszczerstwa wypisywane pod
moim adresem w światowo dostępnych publikatorach, ich
autorzy z pewnością ponieśliby legalną odpowiedzialność.
Co mnie jednak najbardziej boli i szokuje, to że na
przekór iż już na pierwszy rzut oka daje się odróżnić
czyjeś konstruktywne uwagi od niemoralnego świnienia,
paskudzenia i opluwania, niemal
wszyscy inni Polacy czytają sobie owe paszkwilowe komentarze
z internetowych forów, stron i blogów, zaś większość z nich
zupełnie NIE potępia tego świnienia ani opluwania.
W ten zaś sposób swoją biernością faktycznie popierają
upowszechnianie się świńskiego zachowania wśród
owej najniemoralniejszej części Polaków - tak jak owe
bierne popieranie opisałem w punkcie #B4 swej strony o nazwie
parasitism_pl.htm,
zaś sposób jego karania przez Boga opisałem w punkcie #N2 strony
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
Widać NIE bez powodów Polaków uważa się np. w USA
za wyjątkowych głupoli, prymitywów i świnie, zaś np.
określenie, że ktoś ma "polski charakter", jest
tam odpowiednikiem używanych w Polsce powiedzeń
w rodzaju, że ktoś ma "kurewski charakter", że ktoś
jest "wyjątkowym pierdołą", czy że "on to prawdziwa
kanalia". Z tego też powodu, ja osobiście doświadczyłem,
że "przekleństwo wynalazców" wśród Polaków
działa prawdopodobnie najsilniej ze wszystkich
narodów i krajów świata jakie dotychczas poznałem.
Z powodu aż tak silnego działania tego przekleństwa,
w samej Polsce praktycznie nie daje się wypracować
niemal żadnego wynalazku, ani upowszechnić
niemal żadnego nowego odkrycia naukowego -
co niezależnie odemnie doświadczyli też już inni
twórczy Polacy, a co powoduje, że jeśli jakiś Polak
coś zdoła już opracować i osiągnąć, z całą pewnością
mieszka on i pracuje poza granicami Polski (np. tak
jak Możajski - w Rosji, czy jak Skłodowska - we
Francji). I to na przekór, że według mojej oceny
Polacy są jednym z najbardziej twórczych narodów
na Ziemi - którą to ocenę podparłem wyliczeniami
w podrozdziale M11 z tomu 11 swojej
monografii [1/5].
Tak więc z powodu bierności wobec niemoralnych
zachowań swoich współziomków, jaką to bierność
wykazuje gro Polaków, oraz z powodu popierania
swoją biernością niemoralnych działań owej
niewielkiej liczby prawdziwych "świń w ludzkiej
postaci" jakie działają na terenie Polski, jeden
z najbardziej twórczych narodów świata, jakim
są Polacy, jest powszechnie uważany za jeden
z najgłupszych i najprymitywniejszych narodów
świata. W rezultacie, wszyscy Polacy cierpią i
są poszkodowani z powodu świńskiego zachowywania
się zaledwie niewielkiej frakcji faktycznych prymitywów
ze swojego grona.
Sami Polacy doskonale wiedzą o wyjątkowo
świńskim zachowaniu niektórych ludzi ze swego
grona. Tyle że NIC aktywnego nie czynią aby
zachowanie to demaskować, ukracać i zmieniać -
jak zaś wyjaśniam to szczegółowo w punkcie
#N2 swej strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm,
za taką wysoce niemoralną pasywność są potem
surowo karani przez mechanizmy moralne.
W czasach moich studiów opowiadano sobie
nawet w Polsce dowcip jaki ilustrował ową
wyjątkową świńskość zachowań niektórych
Polaków. Dowcip ten opisywał jak ktoś
wizytował "piekło" i ze zdumieniem odnotował
że kocioł w którym diabły gotowały w smole
grzesznych Polaków wcale NIE jest pilnowany
przez żadnego diabła, zaś kotły z innymi
narodowościami są usilnie pilnowane. Na
zapytanie dlaczego diabły NIE pilnują kotła
w którym gotują w smole Polaków, Belzebub
odpowiedział że wystarczy zobaczyć jak
Polacy się zachowują. Mianowicie, kiedy
któryś z owych gotowanych tam Polaków
usiłował wydostać się z kotła, natychmiast
do niego podpływali inni Polacy, łapali go
za nogi i ponownie ściągali go w dół w gotującą
się smołę. Tymczasem w kotłach innych
narodowości, wszyscy z gotujących się
co chwila usiłowali dopomóc wydostać się
kotła któremuś ze swoich, tak że diabły
musiały pilnować tych innych kotłów i
spychać widłami z powrotem do smoły
każdego którego jego współziomkowie
usiłowali wypchnąć w górę do lepszej
przyszłości.
#I2.
Jak dużo Polska i Nowa Zelandia tracą poprzez gnębienie
"przekleństwem wynalazców" swoich rodzimych twórczych ludzi:
Bóg ma wyraźny cel w konfrontowaniu każdego
twórczego wynalazcy i odkrywcy z najbardziej
niemoralnymi ludźmi z grona społeczności wśród
której owi twórcy mieszkają. Wszakże dzięki
takiemu ustanowieniu działania "przekleństwa
wynalazców",
Bóg
uzyskuje efekt "samoregulowania się" dostępu
państw i narodów do najnowszych technologii
oraz "samo-karania się" niemoralnych społeczności -
na co zwracam uwagę czytelników między innymi
w punkcie #A1 swej innej strony o nazwie
evolution_pl.htm.
Jak bowiem wiemy, wynalazki i odkrycia są
źródłem praktycznie wszystkiego czym
ludzkość dysponuje. Stąd niemoralne państwa
i narody, które pozwalają aby w ich gronie
panoszyli się ludzie którzy pełnią rolę "oprawców"
w skupianiu na swych indywidualnych odkrywcach
i wynalazcach działania owego niszczycielskiego
"przekleństwa wynalazców", ponoszą
najwyższe straty ponieważ ich kraj i naród zostaje
sparalizowany tzw. "wynalazczą impotencją"
i niemal całkowicie zatrzymuje się w rozwoju.
Dobrowolnie odcinają się one wszakże od
osiągania wszystkich tych korzyści które
wyszczególniłem w punkcie #B5 powyżej.
Przykładowo, ponieważ w Polsce ani w
Nowej Zelandii nie został zrealizowany praktycznie
żaden znany w świecie wynalazek czy odkrycie,
cały świat uznaje Polskę i Nową Zelandię za
kraje pijaków i półgłówków, zaś mieszkańców
tych krajów za bandę niecywilizowanych prymitywów
(na co zresztą w pełni sobie oni zasługują
poprzez pozostawanie biernymi kiedy jakieś
świnie z ich grona szykanują innych ich bliźnich).
Uważając zaś mieszkańców tych krajów za
prymitywów i głupoli, inne narody NIE chcą
kupować ich towarów ani mieć niczego z
nimi do czynienia. Tracą więc na tym całe
oba kraje i wszyscy ich obywatele. Na
dodatek, jeśli jakiś ich mieszkaniec wyjeżdża
za granicę, też otrzymuje tam potraktowanie
godne "reprezentanta głupoli". Znaczy, nikt
się NIE liczy z jego wiedzą ani opinią, będzie
zawsze ostatni w każdej kolejce (tj. do wszystkiego),
znajdzie zatrudnienie jedynie w pracach i na pozycjach
których nikt inny NIE chce wykonywać, międzynarodowe
zaszczyty, funkcje i pozycje będą dla niego zamknięte,
przy każdej też okazji inne narodowości będą sobie
tylko pokpiwały z jego wysiłków zamiast je respektować
i doceniać.
Na poparcie wyjaśnianej tutaj prawdy, że
"z powodu bierności gra Polaków
i Nowozelandczyków, którzy bez słowa
sprzeciwu tolerują niemoralne zachowania
niektórych ze swogo grona, w Polsce i
Nowej Zelandii panuje owa "wynalazcza
impotencja" zaś w ich instytucjach praktycznie
NIE daje się wypracować żadnego istotnego
wynalazku, ani wprowadzić żadnego przełomowego
odkrycia", poniżej opiszę kilka przykładów
co bardziej znanych wynalazków i odkryć.
Przykłady te wywodzą się z Polski. (Przykładów
wywodzących się z Nowej Zelandii nie będę
tu opisywał, chociaż może nimi być np. samolot
Pearse opisany w punktach #D1 do #D3 powyżej,
grzałka Davey'a opisana na oddzielnej stronie
boiler_pl.htm,
cały szereg nowozelandzkich wynalazków
opisanych w punktach #H1 do #H2 strony
newzealand_visit_pl.htm,
a także losy wszystkich moich wynalazków
i odkryć naukowych których rozpracowywanie
moi nowozelandzcy mocodawcy uparcie mi
uniemożliwiali.) Z powodu jednak braku poparcia
od samych Polaków, poniżej opisane przykłady
wynalazków i odkryć nie są znane w świecie
jako dorobek polskich twórców. W ten sposób,
zamiast podnosić renomę i znaczenie Polski
i Polaków, owe zaniedbane wynalazki i odkrycia
tylko spychają Polaków w dół, powodując że
cały naród jest poszkodowany brakiem ich uznania.
Do powyższego powinienem dodać, że zgodnie z
wynikami moich badań prowadzonych w ramach
filozofii totalizmu
i nowej "totaliztycznej nauki", każda indywidualna
osoba ponosi odpowiedzialność (a stąd jest też
karana) za swoją bierność w obliczu niecności
popełnianych przez wszystkie tzw. "intelekty grupowe"
do których należy. To zaś oznacza, że każdy Polak,
ponosi moralną odpowiedzialność (i jest karany) za
niecności popełniane przez Polskę i przez Polaków jako
naród, jakim to niecnościom NIE usiłował zapobiegać.
Więcej na ten temat wyjaśniam w punktach #A2.8 i #E2 swej strony
totalizm_pl.htm,
oraz w punkcie #N2 innej swej strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
Zjawisko które w całym dzisiejszym świecie
znane jest pod nazwą "fotografia kirlianowska",
a które jest wizualnym dowodem na istnienie
jeszcze "innego świata" jaki przez
Koncept Dipolarnej Grawitacji
jest opisywany pod nazwą "przeciw-świata",
faktycznie zostało odkryte i ujawnione światu
przez Polaka o nazwisku
Jakub Jodko-Narkiewicz (ur. 8 stycznia 1848, zm. 1905).
Tyle tylko, że zgodnie z zasadą Polaków aby
"cudze chwalić a swego nie znać",
zaraz po tym jak odkrycie to zostało dokonane
Polacy je zignorowali oraz pozwolili aby było
ono później przypisane Rosjaninowi o nazwisku
Semyon Davidovich Kirlian (February 20, 1898 – April 4, 1978).
Radzę więc dobrze się przyglądnąć fotografii
Jakuba Jodko-Narkiewicza,
bowiem w obliczu silnego działania w Polsce
"przekleństwa wynalazców" opisywanego
w punktach #B4.4 i #H1 tej strony, dokładnie
taki sam los jak jego, czeka też niemal każdego
innego twórczego Polaka.
Jeśli pozna się amerykańskie filmy lub
popularne opinie Amerykanów, wówczas
odnosi się wrażenie że rozszyfrowanie
maszyny kodowej Hitlerowców zwanej
"Enigma" jest wyłączną zasługą Amerykanów.
Jako wysoce wymowny przykład w tym
zakresie rozważ
film z 2000 roku o tytule "U-571"
(dyrekcja Jonathan Mostow).
Z kolei brytyjskie filmy i popularne opinie
przypisują całe w tym zasługi Brytyjczykom.
Jako wysoce wymowny przykład w tym
zakresie rozważ
film z 2001 roku o tytule " Enigma"
(dyrekcja Michael Apted), czy patrz artykuł
" 'Father of the computer' revered accross
the world" (tj. " 'Ojciec komputera' szanowany
na całym świecie") ze strony B5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z poniedziałku (Monday), June 18, 2012.
W żadnym też z owych Zachodnich krajów
typowo nawet nie wspomina się o wkładzie
Polaków w złamanie kodu Enigmy. Wręcz
przeciwnie, w sarkastycznych "polskich
dowcipach" (Polish jokes) jakie krążą w owych
krajach, upowszechniana jest opinia że Polacy
to naród wyjątkowych głupców i prymitywów.
Tymczasem historyczna prawda jest taka,
że kod słynnej maszyny "Enigma" został
rozszyfrowany przez 3-osobowy zespół
Polaków z "biura kodów" przedwojennej
Polski, kierowany przez pułkownika Gwido
Langer. Tyle, że tuż przed wybuchem drugiej
wojny światowej jego zespół sekretnie i
zupełnie za darmo podzielił się wiedzą
na temat kodu Enigmy z ówczesnymi
sojusznikami Polski, tj. z Anglią i Francją.
Polacy dali nawet wówczas swym sojusznikom
sekretnie i zupełnie za darmo rodzaj
opracowanego przez siebie komputera
który symulował kody Enigmy. To
pozwoliło potem owym sojusznikom Polski
rozszyfrowywać całą masę istotnych tajemnic
niemieckich, bazując na wiedzy (a stąd
i na "własności intelektualnej") otrzymanej
właśnie od Polaków. Jak zaś ja wierzę, z
kolei owo poznanie tajemnic niemieckich
pozwoliło tym krajom wogóle przetrwać
wojnę i potem zaistnieć w dzisiejszej postaci.
Niestety, typowo dla ludzi Zachodu, po wojnie
niektórzy z nich woleli raczej rozsiewać
najróżniejsze historyjki przypisujące im samym
wszelkie zasługi w rozszyfrowaniu Enigmy.
Z kolei wyznający "tumiwisizm" reprezentanci
Polski - jak typowo leży to w narodowym
zwyczaju większości Polaków, nie mieli
najmniejszego zamiaru aby walczyć o uznanie
dla osiągnięć innych swoich rodaków. W ten
sposób pozwalali aby Zachodnia propaganda
zagłuszyła historyczną prawdę na ów temat.
W rezultacie traciła na tym zarówno cała
Polska, jak i wszyscy Polacy.
Całe szczęście że niektórzy Polacy zdołali
ostatnio ocknąć się z wielowiekowego "tumiwisizmu"
i zaczynają rozumieć, że podnoszenie
międzynarodowego znaczenia i uznania dla
Polski i Polaków tłumaczy się na konkretne zyski
i na wzrost dobrobytu w kraju. Wszakże podnosi
ono m.in. również i rangę polskich towarów,
otwiera więcej rynków, ułatwia handel, oraz
zwiększa zakres i wagę międzynarodowych
pozycji otwieranych dla polskich obywateli.
Stąd wypracowywanie międzynarodowego uznania
dla osiągnięć owych najbardziej twórczych
Polaków leży faktycznie w interesach całej
Polski i wszystkich Polaków. Ci najbardziej
światli pomału zaczęli więc ostatnio prostować
owe "powykręcane" historie. Dzięki ich wysiłkom,
np. w sobotę dnia 11 grudnia 2010 roku zdumieni
Nowozelandczycy doczytali się z artykułu
"Honour at last for forgotten Polish hero who
cracked Enigma" (tj. artykułu [1#I4]
o tytule "Nareszcie uhonorowano zapomnianego
polskiego bohatera który złamał kod Enigmy"),
opublikowanego na stronie A23 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post Weekend
(wydanie z soboty (Saturday), December 11, 2010),
że szyfr Enigmy NIE był rozkodowany przez
Amerykanów ani przez Brytyjczyków, a przez
Polaków.
Historia pułkownika Gwido Langera i genialnego
sukcesu jego 3-osobowego zespołu, jest ogromnie
smutna a jednocześnie szczególnie wymowna pod
względem moralnym. W 1930 roku objął on kierownictwo
Biura Szyfrów, które pod jego komendą odniosło
największe sukcesy. W 1932 roku 3-osobowy zespół
obejmujący matematyków o nazwiskach
Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski
rozszyfrował enigmę oraz zbudował jej działający
model. Tuż przed wybuchem wojny, w lipcu 1939
roku, na spotkaniu w Pyrach pod Warszawą
szyfr ten został przekazany za darmo Francuzom
i Anglikom w ramach zobowiązań obronnych. W
ten sposób kraje Zachodu uzyskały narzędzie,
które w istotny sposób przyczyniło się do ich niezmienionego
przetrwania drugiej wojny światowej. Oczywiście,
prezentując ten szyfr swym sojusznikom, Polacy
wcale się NIE spodziewali, że niektórzy Anglicy,
a później i Amerykanie, będą potem twierdzili że to oni
złamali szyfr słynnej niemieckiej maszyny "Enigma".
Po wybuchu wojny Langer uciekł do Francji, gdzie
złapali go Hitlerowcy kiedy usiłował przedostać
się do Hiszpanii w swej drodze do Anglii. Uwięziony
i przesłuchiwany przez SS-manów w obozie
Schloss Eisenberg na terenie Czechosłowacji,
nie zdradził jednak że enigma została rozszyfrowana.
Po wojnie wrócił do Polski, jednak został z niej
wypędzony przez ówczesny rząd komunistyczny.
Także po przybyciu do Anglii spotkało go zimne przyjęcie.
Zmarł w 1948 roku w niebywałej biedzie w ciemnym
i nieogrzewanym pokoiku hotelowym z Kinross w
Centralnej Szkocji. Pochowany został w nieoznaczonym
grobie na cmentarzu z miejscowości Perth. Dopiero
w 62 lata po swej śmierci geniusz i osiągnięcia
jego oraz jego zespołu zostały docenione przez
innych Polaków (wszakże "lepiej późno niż wcale").
Jego zwłoki przewieziono do Polski, zaś w dniu
wydania w/w artykułu [1#I4] został on ponownie
pochowany, tym razem z honorami, na cmentarzu
w Cieszynie, 65 mil na zachód od Krakowa.
Oczywiście, do obecnej wersji historii pułkownika
Gwido Langera, sprawiedliwość dziejowa domaga
się dopisania jeszcze kilku dalszych szczegółów.
Przykładowo, domaga się aby wyraźnie zaznaczać,
że był on osobą kierującą łamaniem kodu Enigmy,
podczas gdy samo złamanie tego kodu dokonane
zostało przez trzech polskich matematyków o nazwiskach
Marian Rejewski, Jerzy Różycki i Henryk Zygalski.
Nakłania też do rozważań nad powiedzeniem
Profesora księdza Sedlaka, że "to nie armie wygrywają
wojny, ale mózgi wielkich ludzi". Ponadto,
historia ta zwraca naszą uwagę na przesłanie
wyrażane treścią całej niniejszej strony, że
losy wszystkiego, w tym równiez i losy
wojen, zależą głównie od moralności walczących
stron - tak jak bazując na empirycznym materiale
dowodowym uzasadnia to np. punkt #A2.7 strony
totalizm_pl.htm
czy punkt #B1 strony
changelings_pl.htm.
Stąd przykładowo, nawet gdyby kod
Enigmy nigdy NIE został rozszyfrowany, ciągle
druga wojna światowa byłaby wygrana przez
moralniejszą ze stron, choćby jedynie dzięki
"bitewnym muskułom" jakie Bóg nadał wówczas
armiom radzieckim - tak jak to opisuję w
punktach #E1 do #E3 ze strony
bitwa_o_milicz.htm.
Tyle, że bez rozszyfrowania Enigmy przez Polaków,
zapewne nigdy nie zaistniałoby takie coś jak
"Zachodnia Europa", a być może nawet przestałoby
wówczas istnieć i samo USA. Wszakże dawnym
sojusznikom przedwojennej Polski brak jest wymaganej
wyobraźni aby sobie dopowiedzieć co stałoby się
z Europą i z Zachodem gdyby Alianci nie byli w
stanie rozszyfrowywać na bieżąco tajemnic
Hitlerowców telegrafowanych ich armiom z
pomocą kodu Enigma.
Mi osobiście jest żal ludzi którzy na przekór historycznej
prawdy ciągle usiłują "uzasadniać" że Amerykanie
lub Anglicy mają jakieś tam prawo czy podstawy do
twierdzeń, że to ich zespoły złamały tajemnice Enigmy.
Wszakże wiadomo, że jeśli ktoś otwarcie zaprzecza
historycznej prawdzie, wówczas z całą pewnością ma
jakiś niemoralny cel na oku. Szczególnie zaś żałosne
są sytuacje gdy takie twierdzenia wywodzą się od
jakiegoś Polaka. Dla Polaka bowiem powodem aby w ten
sposób "spychać w dół swoich a wywyższać obcych"
musi być zupełna ignorancja w sprawach w jakich się
wypowiada, połączona z patologicznym u sporej części
Polaków niedocenianiem zdolności własnego narodu.
Z sąsiedzkich pyskówek oraz z przemówień niektórych
polityków doskonale też wiadomo, że dla praktycznie
każdego niemoralnego działania daje się znaleźć
ładnie brzmiące uzasadnienie. Jednak "wyssanie
z palca" jakiegoś uzasadnienie wcale NIE zamienia
"niemoralnego" w "moralne". Przykładowo, w
przypadku tajemnic Enigmy można twierdzić, że
każdy z rodzajów niemieckiego wojska używał Enigmę
z odmiennymi dyskami kodowymi oraz kodował swe
wiadomości według odmiennych tabel kodowych.
Stąd rozszyfrowanie np. kodu używanego przez
niemieckie wojska lądowe, wcale nie oznaczało
że te same kody da się używać do rozszyfrowania
wiadomości wysyłanych niemieckim łodziom podwodnym,
niemieckiemu lotnictwu, czy niemieckiemu korpusowi afrykańskiemu.
Niemniej trzeba pamiętać, że wszystkie te wersje
Enigmy używały tej samej zasady działania. Zaś
najtrudniejszym w rozszyfrowaniu jakiegoś kodu
jest poznanie na jakiej zasadzie działania on bazuje.
Stąd po tym jak Polacy podzielili się ze sojusznikami
swoimi odkryciami zasady działania kodów Enigmy,
rozszyfrowanie dalszych wersji tej maszyny było już
tylko rutynowym działaniem. Twierdzenie więc, że
np. Amerykanie mają prawo do rozgłaszania iż to
oni rozszyfrowali Enigmę, ponieważ rozpracowali
dyski i tabele kodowe używane przez niemieckie
łodzie podwodne, jest podobne do twierdzenia że
Japończycy wynaleźli samochody, bowiem ich
fabryki budują wersje samochodów które znacząco
różnią się od wersji europejskich.
Mnie osobiście najbardziej rozżala fakt, że bazując
na podobnie niemoralnej linii myślenia, autorstwo
i pierwszeństwo, a stąd i "własność intelektualna"
każdego odkrycia i każdej zasady działania, będą
dawały się w przyszłości dowolnie "wykręcać".
W rezultacie, z czasem każdego da się okraść
z jego "własności intelektualnej". Wszakże postępując
według tej niemoralnej linii myślenia, wystarczy
przykładowo, że moje odkrycia zasady dzialania "wehikułu
czasu" (tj. te zaprezentowane np. na stronie o nazwie
"immortality_pl.htm")
ktoś urzeczywistni na innych niż używane przez mój
"magnokraft"
wersjach
"komór oscylacyjnych"
wbudowanych np. w tzw. "magnetyczny napęd osobisty"
(tj. napęd jaki ja opisałem w punkcie #C3 ze strony o nazwie
"propulsion_pl.htm) -
a już jakoby nabędzie takiego niemoralnego prawa do rozgłaszania
iż to on rozpracował pierwszy "wehikuł czasu". Tymczasem
przy takim roszczeniu prawa do odkrycia które sprowadziło
się jedynie do "poszerzenia" lub do "odmiennego użycia"
czegoś co już dawno wypracował ktoś zupełnie inny, mój
"wehikuł czasu" będzie mógł być przywłaszczony przez
kogoś kto faktycznie tylko ukradł "własności intelektualne"
mojego dorobku twórczego - tj. w tym przykładzie kto ukradł
zarówno moją zasadę cofania czasu, jak i zasadę użycia
"komór oscylacyjnych" do owego cofania czasu, a także
ukradł moją ideę "napędu osobistego" (też działającego
poprzez wykorzystanie podobnych "komór oscylacyjnych"
jak te używane w moim "magnokrafcie" i w moim "wehikule
czasu"). Nie szukajmy więc usprawiedliwień dla tego co
"niemoralne", a w imię moralności, sprawiedliwości dziejowej
i dobra nas wszystkich nauczmy się nazywać rzeczy tak jak
na to naprawdę zasługują. Szczególnie jeśli poprzez bierne
aprobowanie, lub co gorsza - aktywne usprawiedliwianie, tego
co "niemoralne" ktoś faktycznie "podcina gałąź na której sam siedzi".
Cała historia rozszyfrowania kodu Enigma, oraz
losów Polaków którzy rozszyfrowania tego dokonali,
jest jednym długim ciągiem lekcji moralnych
adresowanych do wszystkich ludzi. Przykładowo,
wyjaśnia ona dlaczego znane powiedzenie
Włodzimierza Lenina "ufaj ludziom jednak
bierz ich klejnoty pod zastaw" nigdy jakoś
nie traci na aktualności. Potwierdza ona ponownie
jak ważne w stosunkach międzynarodowych jest
owo gruzińskie przysłowie, że "przysługa
już oddana zupełnie traci na wartości". Ilustruje,
że faktycznie losy zarówno indywidualnych ludzi,
jak i losy całych narodów czy krajów, są rządzone
z iście "żelazną ręką" mechanizmami moralnymi i
"prawami moralnymi" opisywanymi np. w "części #B" tej strony.
Uzmysławia ona także iż tzw. "własność intelektualna"
czyjegoś twórczego dorobku lub odkrycia podlega
jednak tym samym "prawom moralnym" co "własność
obiektów fizycznych" - a stąd że NIE wolno z niej
kogokolwiek okradać, zaś jeśli się ją przywłaszczy
lub sprzeniewierzy wówczas też przyjdzie kiedyś
za to zapłacić. Potwierdza ona ponownie wyrażony
licznymi przysłowiami fakt, że "prawda zawsze
wychodzi na wierzch" - jeśli więc jakiś naród
lub osoba gdzieś sporo naświni, przyjdzie taki czas
że wyjdzie to na wierzch i stanie się źródłem znaczącego
wstydu oraz moralnych konsekwencji bez względu
na to jak mocno ktoś by nie starał się to ukryć.
Przypomina ona także na kolejnym przykładzie,
że wprowadzanie i utrzymywanie tajemnic
zawsze w końcowym efekcie wychodzi tylko
na szkodę tego co tajemnice owe stara się
wprowadzać i zachowywać. Dlatego dla
własnego dobra politycy i zwykli ludzie powinni
unikać tajemnic, "ustaw o prywatności",
"zakazów ujawniania", itp. - tak jak też to
wyjaśnia punkt #I4 na tej stronie, oraz jak
to stara się uzmysłowić punkt #G1 na stronie
nirvana_pl.htm,
punkt #K6 na stronie
tapanui_pl.htm,
czy punkt #H2 na stronie
prawda.htm.
#I5.
Krzysztof Kolumb - najsłynniejszy w świecie Polak-odkrywca, urodzony
aby zilustrować ludziom inteligentne mechanizmy działania moralności:
Motto:
"Ludzkość powinna wprowadzić w życie zasadę, że wszyscy politycy którzy rozpoczęli wojnę lub
w jakikolwiek sposób przyczynili się do wojny (np. głosowaniem w parlamencie), po zakończeniu
swych kadencji powinni być wysłani w charakterze zwykłych żołnierzy na pierwszą linię najzacieklej
walczącego frontu tej wojny. Zasada taka by bowiem spowodowała, że politycy aż wyginaliby się
do tyłu z gorliwości aby wszelkie problemy i nieporozumienia rozwiązywać w sposób pokojowy."
W ostatnim dniu listopada 2010 roku z ogromnym
zdumieniem przeczytałem artykuł o tytule
"Columbus was son of Polish king"
(tj. "Kolumb był synem polskiego króla"),
ze strony A13 nowozelandzkiej gazety o nazwie
"The New Zealand Herald",
wydanie z wtorku (Tuesday), November 30,
2010. W artykule tym raportowano ciekawe
wyniki badań nad pochodzeniem znanego
odkrywcy Ameryki, żeglarza znanego w
świecie pod nazwiskiem
Christopher Columbus (c. 31 October 1451 – 20 May 1506)
(tj. Krzysztofa Kolumba - patrz jego portret w
www.google.com).
Badania te zostały opisane w wówczas właśnie
opublikowanej książce [1#I5] pióra Manuel
Rosa, zatytułowanej "Columbus: the Untold Story"
(tj. "Kolumb: niedomówiona historia"). W dniu
30 listopada 2010 roku, na temat stwierdzeń owej
książki w internecie były już dostępne artykuły pod adresami
www.tvn24.pl
(po polsku) oraz
www.dailymail.co.uk
(po angielsku).
Jak wynika z owej książki, powtarzane wszędzie
rzekome pochodznie Krzysztofa Kolumba z Genui
we Włoszech, wynika z faktu że w owej Genui
mieszkała włoska rodzina o nazwisku Colombo,
która sfabrykowała fałszywy testament Krzysztofa
Kolumba aby odziedziczyć jego majątek. Ponieważ
sam Kolumb przez całe życie starannie ukrywał
swoje pochodzenie, wszystkie twierdzenia o
narodowości Krzysztofa Kolumba wywodzą się
właśnie z tamtego sfałszowanego testamentu.
Tymczasem według owej książki, faktycznie to
Krzysztof Kolumb ma być synem tchórzliwego króla Polski,
Władysława III z dynastii Jagiellonów - zwanego Warneńczykiem (31/10/1424 - 10/11/1444)
(patrz jego portret w
www.google.com lub w
pl.wikipedia.org).
Kiedy ów młody i niedoświadczony król w wieku
zaledwie 20 lat dowodził całą polską armią w
bitwie z Turkami pod Warną z 1444 roku, widząc
że bitwa zanosi się na przegraną, król ten miał
jakoby zwyczajnie stchórzyć i obawiając się śmierci
uciec z pola bitwy pozostawiając swoich żołnierzy
na łasce wroga. Po ucieczce podobno nie wrócił
już do Polski, a zamieszkał na portugalskiej wyspie
Madeira, gdzie założył rodzinę i miał aż kilku synów.
Jednym z jego synów był właśnie Krzysztof
Kolumb. W owych czasach sporo ludzi z Europy
podobno wiedziało o ucieczce Władysława III-go
z pola bitwy, tyle że o tym głośno się nie mówiło.
W Polsce też podobno o tym wiedziano, ale dla
"zachowania twarzy" i dla źle pojętego "utrzymania
narodowego honoru", udawano że stało się inaczej
i oficjalnie twierdzono że Władysław III-ci Warneński
zginął bohaterską śmiercią na polu bitwy.
Omawiana tu książka [1#I5] przytacza cały szereg
dowodów empirycznych na potwierdzenie takiego
właśnie pochodzenia Krzysztofa Kolumba. Ich
przykładami mogą być: tajemniczość jaką rodzina
Kolumbów zawsze otaczała wszystko na swój
temat - np. nawet do własnych braci Krzysztof
Kolumb pisał tylko starannie zaszyfrowane listy,
doskonałe wykształcenie i wysokie małżeństwa
Kolumbów - faktycznie godne królewskiego rodu,
oraz sporo innych dowodów. Dalsze dowody na
to samo znamy z polskiej historii, np. że po bitwie
z Warny nie znaleziono ani ciała ani drogocennej
zbroi króla. (Czemu nie powinno się dziwić -
wszakże jedynie drogie kamienie wmontowane
do owej zbroi wystarczały aby zabezpieczyć
ich posiadaczowi fortunę i wygodne życie aż
do śmierci.) Ja sam do tego wszystkiego dorzuciłbym
jeszcze dowód w postaci nazwiska "Columbus" jakie
ów dobrze znający łacinę król zdecydował się adoptować
po ucieczce z pola bitwy. Łacińskie słowo "columbus"
oznacza bowiem "męskiego gołębia" - z kolei ów
ptak w dawnej Polsce, a nawet w Polsce z czasów
mojej młodości, był nieco mniej obraźliwym
odpowiednikiem słowa "tchórz". (Np. w czasach
mojej młodości często o kimś się mówiło że "on
ma gołębie serce" - co było towarzysko bardziej
dopuszczalnym odpowiednikiem stwierdzenia, że
ten ktoś jest bardzo lękliwy tak iż przy najmniejszym
zagrożeniu z całą pewnością stchórzy i ucieknie.)
Historyk który napisał omawianą tu książkę [1#I5] zamierza
oficjalnie zwrócić się do władz Polski o pozwolenie
na pobranie próbek genetycznych z grobu ojca
omawianego króla aby badaniami genetycznymi
definitywnie rozstrzygnąć kwestię pochodzenia
Kolumba.
Jeśli Kolumb faktycznie okaże się być synem
Władysława III-go Warneńczyka, wówczas
narodowość Krzysztofa Kolumba będzie
najdoskonalszym przykładem jak zmyślne i jak
inteligentne może być działanie mechanizmów
i praw moralnych. Wszakże tylko inteligentnie
działające mechanizmy moralne mogłyby
spowodować, że odkrywcą Ameryki zostałby
syn "króla o gołębim sercu", a w ten sposób że
wszyscy którzy byli współudziałowcami w "konspiracji"
ukrywającej niemoralność ucieczki tegoż króla
z pola bitwy zostaliby ogromnie inteligentnie i
zmyślnie ukarani. Aby bowiem chronić takiego
ojca przed hańbą stchórzenia podczas bitwy i
opuszczenia swoich żołnierzy, np. sam Krzysztof
Kolumb zmuszony byłby całe swe życie ukrywać
swoje prawdziwe nazwisko i prawdziwe pochodzenie.
Z kolei Polacy, którzy swoją biernością i ukrywaniem
prawdy w imię źle pojętego "narodowego honoru"
dopomogliby jego królewskiemu ojcu uchodzić za
bohatera - zamiast otwarcie przyznać że był on
zwykłym tchórzem, zapłaciliby za to stratą
międzynarodowego uznania, że słynny odkrywca
Ameryki był właśnie Polakiem.
Dla mnie osobiście wysoce intrygujące w całej
powyższej historii jest jak Bóg jest w stanie zilustrować
przykładami iż "niemoralność nigdy NIE popłaca" -
przed uznaniem którego to faktu ludzie uparcie się
bronią nawet i do dzisiaj, tak że nadal konieczne
jest pisanie wyjaśnień na ten temat w rodzaju tych
jakie przytoczyłem w punktach #C4.2 i #C4.7 swej strony
morals_pl.htm,
w punktach #K1 i #K1.1 swej strony
tapanui_pl.htm,
czy w punktach #B3 i #B4 swej strony
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
Wszakże przykład taki jak powyżej aż krzyczy
iż prawda i tak w końcu zawsze wychodzi
na wierzch, zaś ci co usilnie starają się ją
ukryć, albo co dopomagają w jej ukrywaniu,
tylko na tym okropnie tracą.
Kiedy więc ów historyk zwróci się oficjalnie
do Polski o pozwolenie na pobranie materiału
genetycznego z grobu króla Władysława II-go
(tj. prawdopodobnego dziadka Kolumba), aby
formalnie rozstrzygnąć badaniami genetycznymi
faktyczną narodowość Kolumba, wówczas
apelowałbym aby przypadkiem w imię
"narodowej próżności" wcale mu w tym
NIE przeszkadzać i nie stawiać na jego
drodze charakterystycznych dla Polaków
trudności.
Niemoralna ucieczka ojca Kolumba z pola bitwy
też sama w sobie stanowi istotną "lekcję moralną".
Wszakże wymownie ilustruje ona zjawisko które
opisałem dokładniej w punkcie #A3 strony o nazwie
god_proof_pl.htm,
mianowicie że wychowywane w cieplarnianej
atmosferze dzieci bogatych rodziców wyrastają
na życiowych niedołęgów i snobków, którzy nie
potrafią sprostać wymogom dorosłego życia.
To właśnie dla uświadomienia ludziom konieczności
wychowywania dzieci "tak jak hartuje się stal",
Biblia kładzie wysoki nacisk na wpajanie dyscypliny
i obowiązkowości w swoje dzieci. To dlatego też
posunięcia w rodzaju nowozelandzkiego "zakazu
dyscyplinowania dzieci pod karą więzienia",
opisane w punkcie #B5.1 totaliztycznej strony o nazwie
will_pl.htm,
są wysoce niemoralne i wiodą do moralnego
upadku danego kraju oraz do następstw
opisywanych np. w punkcie #C5 strony
seismograph_pl.htm
czy w punkcie #D5 strony
fruit_pl.htm.
Opisywana tutaj historia ujawnia również że
otaczanie czegokolwiek tajemnicą jest
wysoce niemoralne - na przekór że w
dzisiejszych czasach nakładanie na coś
tajemnicy jest aż tak "modne". Politycy, a także
rządy poszczególnych krajów, nawymyślali
całą gamę najróżniejszych powodów i praw,
w imię których niemal wszystko dzisiaj obejmuje
się tajemnicą - np. patrz artykuł "Blogger fined
for flouting suppression orders" (tj. "Prowadzący
blog ukarany grzywną za szydzenie z zakazu ujawniania
nazwiska") ze strony A4 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post
(wydanie ze środy (Wednesday), September 15, 2010).
I tak tzw. "prawa prywatności" obowiązujące w
większości krajów, nie pozwalają ujawniać niemal
niczego na temat niemoralnych ludzi. Stąd inni
bliźni nie znają ich nazwisk ani nie wiedzą jakie
świństwa oni popełnili. Sądy wielu krajów, w tym
Nowej Zelandii, powszechnie stosują tzw. "name
suppression order" - czyli zakaz ujawniania nazwiska
przestępcy (jeśli jest on kimś sławnym lub bogatym).
Większość dzisiejszych instytucji nakazuje wynajmowanym
pracownikom podpisywanie specjalnego dokumentu,
że NIE ujawnią niczego co w instytucji tej się dzieje.
W ten sposób najróżniejsze niemoralne świństwa
popełniane w owych instytucjach pozostają nieznane
reszcie społeczeństwa. Nie wspomnę tu już o politykach
i o rządach okrywających tajemnicą wszystko co
tylko wyczyniają. Jak jednak demonstruje to zarówno
niniejsza historia, jak i liczne wydarzenia z codziennego
życia, Bóg zawsze znajduje sposób aby ujawnić
światu co bardziej istotne z takich okrytych tajemnicą
świństw. Z kolei zniszczenia powodowane takim
ujawnieniem tajemnicy są wielokrotnie wyższe
niż byłyby gdyby NIE było to chronione tajemnicą.
Lekcja moralna jaka wypływa z opisywanej tu historii
stwierdza więc że "otaczanie czegokolwiek tajemnicą
jest wysoce niemoralne i docelowo jest karane przez
Boga". Zamiast wyrządzać świństwa i potem starać
się je ukrywać przed światem, politycy i rządy
powinni raczej postępować zgodnie ze staropolskim
przysłowiem "czyń dobro i nie lękaj się niczego".
Bóg udziela w
autoryzowanej przez siebie Biblii
dosyć klarownych wytycznych jak ludzie powinni
się zachowywać. Przykładowo, Biblia wyraźnie
nakazuje "Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto
kocha go - w porę go skarci." (Księga Przysłów
13:24), albo "Nie będziesz obcował z mężczyzną,
tak jak się obcuje z kobietą" (Księga Kapłańska
werset 18:22). Tymczasem politycy zbyt poważnie
wzięli widać do serca owo "naukowe ogłoszenie"
z angielskich autobusów stwierdzające "There's
probably no God. Now stop worrying and enjoy
your life" (tj. "Prawdopodobnie nie ma Boga.
Przestań więc się martwić i ciesz się życiem"
(ogłoszenie to opisuję w 8 z punktu #A2 ze strony
timevehicle_pl.htm)
i w imię błędnie pojętych "wolności obywatelskich"
nawprowadzali masę najróżniejszych praw które
dokładnie zaprzeczają nakazom Boga. (Przykładowo,
praw jak owo omówione poprzednio prawo z Nowej
Zelandii zgodnie z którym rodzic jaki dyscyplinuje
swoje dzieci jest wysyłany do więzienia, albo jak
prawo o "unii cywilnej" które w Nowej Zelandii
pozwala na zawieranie małżeństw przez ludzi
o tej samej płci.) Pechowo jednak, wprowadzenie
ludzkich praw które legalizują działania zakazane
przez Boga, wcale NIE eliminuje kar jakie Bóg
serwuje ludziom za łamanie swoich nakazów.
W rezultacie, mnożenie ludzkich praw które
zaprzeczają boskim zakazom prowadzi do
kar boskich i do katastrof w rodzaju tych
opisanych w (9) z punktu #C5 strony
seismograph_pl.htm,
lub w punkcie #J1 strony
pajak_do_sejmu_2014.htm.
W opisywanej tutaj historii kryje się także jeszcze
jedna "lekcja moralna" udzielana nam przez Boga.
Mianowicie, ujawnia ona, że wojowniczy przywódcy
i politycy są jedynie bohaterami kiedy siedzą sobie
w wygodnych fotelach ze swoich dobrze strzeżonych
biur. Gdyby jednak postawiło się ich na polu bitwy
pod obstrzałem broni przeciwnika, cała ich wojowniczość
natychmiast by ich opuściła. To właśnie z tego powodu
dzisiejsi politycy przybywają w zagrożone obszary
tylko przy zachowaniu najwyższej tajemnicy i doskonałej
ochrony osobistej. To również dlatego mieszkańcy
Ziemi powinni przyjąć zasadę opisaną w "motto" z
tego punktu, mianowicie że jeśli jakiś polityk wszczął
wojnę (lub w dowolny sposób przyczynił się do wybuchu
wojny - np. poprzez głosowanie "za" wojną), wówczas
kiedy jego kadencja ulegnie zakończeniu, powinien
on być wysyłany w charakterze zwykłego żołnierza
na pierwszą linię najbardziej zaciekle walczonego
frontu wojny którą rozpoczął. Założę się tutaj, że
po wprowadzeniu takiej zasady politycy aż by
wyginali się do tylu z entuzjazmu aby każdy
problem szybko rozwiązać negacjacjami i metodami
pokoju. Warto tu dodać, że taka zasada miałaby
cechy "samoregulowania się" - najbardziej faworyzowanej
w boskich mechanizmach działania moralności. Dlatego
przyjęcie przez ludzkość takiej zasady postępowania
z wojowniczymi politykami upodobniłoby ludzkie prawa
do praw boskich opisywanych w punktach #B3 oraz
#B4.4 tej strony.
#I6.
Genialny Polak o nazwisku Adam Wiśniewski
(pseudonim "Snerg") opracował unikalną i ogromnie istotną
"Teorię Nadistot",
która uzasadniła poprawność wypracowanego przez nową
totaliztyczną naukę
ustalenia, że "Bóg posila się wiedzą, stąd stworzył ludzi w
celu przysparzania wiedzy":
Kolejnym Polakiem o niezwykle twórczym
i genialnym umyśle był Adam Wiśniewski
(ur. (1/1/1937, zm. 23/8/1995). Opracował
on filozoficznie ogromnie istotną teorię
upowszechnianą w polskiej literaturze pod nazwą
"Teoria Nadistot" -
niestety, nadal niemal zupełnie nieznaną
w krajach innych niż Polska. (Teorię tę ja
staram się upowszechniać ją NIE tylko w
angielskojęzycznej wersji niniejszej strony,
ale także z pomocą "Table #J1b" i punktu #J1
ze swej angielskojęzycznej strony o nazwie
propulsion.htm.)
Podsumowując tę genialną teorię w wielkim skrócie,
oryginalnie stwierdza ona (patrz "Tab. #I6"
poniżej), że istnieją cztery poziomy istot, takie jak
(2) minerały, (3) rośliny, (4) zwierzęta, (5) inteligentni
ludzie - każdy z których dla niższego poziomu stanowi
"nadistotę" jaka "żywi" się poprzez zjadanie produktu
życia "istot" niższego od niej poziomu. Tak więc (3)
rośliny żywią się produktami życia (2) minerałów, (4)
zwierzęta żywią się masą organiczną generowaną
przez (3) rośliny, zaś (5) ludzie żywią się miesem
(4) zierząt. Każdy też poziom tych "istot" NIE jest
świadomy istnienia wyższych od niego poziomów
"nadistot" - jakie zjadają produkt jego życia.
Teoria Nadistot Wiśniewskiego stworzyła
fundamenty logiczne umożliwiające później mojej
nowej, jedno-osobowej "nauce totaliztycznej"
wypracować teoretycznie ogromnie istotne
ustalenie, że "celem
dla którego Bóg stworzył ludzi jestprzysparzanie wiedzy" -
co wyjaśniam też dodatkowo w punktach od #B1 do
#B3 i #C1 oraz we "wstępie" ze swej strony o nazwie
antichrist_pl.htm.
Ta sama genialna teoria upewniła też mi
co do prawdy empirycznego spostrzeżenia
jakie uprzednio dokonałem podczas swojej
zawodowej pracy jako profesor informatyki
specjalizujący się w inżynierii softwarowej, że
gdyby komputery i
programy komputerowe uzyskały samoświadomość
i stały się żyjącymi istotami, wówczas żywiłyby
się one wiedzą i informacją (a NIE "ludźmi" -
jak nam to usiłują wmawiać filmy "science-fiction"
typu "Terminator", oraz niektórzy naukowcy).
Ponieważ zaś z definicji Boga wypracowanej dzięki mojemu
Konceptowi Dipolarnej Grawitacji,
zaś opublikowanej w punkcie #A0 (a częściowo i #D3) strony
god_proof_pl.htm,
wynika jednoznacznie, że faktycznie to
Bóg jest rodzajem
gigantycznego samoświadomego programu
jaki samo-wyewoluował się w pamięci
przeciw-materii, moja obserwacja
jednocześnie dostarcza nam empirycznego
potwierdzenia, że to właśnie
"wiedza" przysparzana przez ludzi, dla Boga jest
owym rodzajem "pożywienia" o jakim "Teoria Nadistot"
stwierdza, że "żywi" się nim kazda nadistota nadrzędna
wobec istot generujących dane "pożywienie".
Odnotuj tu bowiem, że Wiśniewski ani NIE
włączył Boga jako "Nadistoty" nadrzędnej wobec
ludzi, ani w swej "Teorii Nadistot" NIE zidentyfikował
"wiedzy" jako owego wyspecjalizowanego
"pożywienia", bardziej szczególne odmiany którego
generowane przez ludzi, nadrzędny wobec ludzi
intelekt Boga osobiście NIE był w stanie sobie
wygenerować chociaż nim się "posila". Stąd
zidentyfikowania "wiedzy" w tej właśnie roli
dokonałem dopiero ja w trakcie swych wieloletnich
badań. Po zaś zidentyfikowaniu "wiedzy" jako
"pożywienia Boga", zaistniała potrzeba aby
wydatnie poszerzyć Teorię Nadistot Wiśniewskiego
o Boga oraz o kilka dalszych istot i nadistot (tj. poszerzyć
o istniejącą przez wieczność inteligentną "przeciw-materię",
o "atomy" softwarowo uformowane przez Boga
z owej inteligentnej przeciw-materii, oraz o cały
"wszechświat" zapełniony inteligentną przeciw-materią).
Najlepiej owe poszerzenia jakie ja powprowadzałem
do tej teorii czytelnik odnotuje z "Tablicy Cykliczności
dla Teorii Nadistot" jaką ja opracowałem i jaką
można sobie oglądnąć poniżej w "Tab. #I6". (Dla
lepszego jej zrozumienia można też poczytać opis
później nieco udoskonalonej jej wersji pokazanej
jako "Tab. #J1b" na mojej stronie o nazwie
propulsion_pl.htm.)
Aby bowiem czytelnik mógł łatwo odróżnić elementy
obecne w oryginalnym sformułowaniu "Teorii Nadistot",
od elementów które ja dodałem w wyniku swych badań,
w mojej Tablicy Cykliczności oryginalne składowe
wprowadzone przez Adama Wiśniewskiego oznaczyłem
użyciem czcionek czerwonego koloru. Moje zaś
dodatkowe poszerzenia tejże teorii, wyróżniłem tam
użyciem standardowego (tj. czarnego) koloru czcionek -
kliknij na ninieszy zielony link aby oglądnąć tą moją "Tablicę Cykliczności dla Teorii Nadistot".
Tablica Cykliczności dla Teorii Nadistot
prezentuje esencję bardzo istotnej dla ludzi wiedzy
wywodzącej się z genialnej teorii, poczym
empirycznie potwierdzanej obserwacjami
działania otaczającej nas rzeczywistości z
użyciem filozoficznego podejścia "a priori" nowej
totaliztycznej nauki - czyli nauki konkurencyjnej
wobec starej oficjalnej nauki ateistycznej i używającej
"a priori" podejście filozoficzne do badań, dawno
już zarzucone przez oficjalną naukę ateistyczną.
Tablica ta uwidacznia nam wszakże, że
"przysparzanie wiedzy",
a stąd i "obstawanie za prawdą" (jako iż bez poznawania
i upowszechniania prawdy przysparzanie wiedzy
staje się niemożliwe), jest najważniejszym celem
stworzenia, a stąd i obowiązkiem dla każdego
człowieka, stąd za zaniedbywanie wypełniania
tego celu i obowiązku będziemy zapewne surowo
rozliczani przez Boga. Odnotuj, że
nowa "nauka totaliztyczna" jest zdefiniowana i
opisana m.in. w punkcie #C1 strony o nazwie
telekinetyka.htm
oraz w punkcie #A2.6 strony o nazwie
totalizm_pl.htm.)
W kilka lat po zidentyfikowaniu "wiedzy" jako
owego "pożywienia" Boga, znalazłem w Biblii
potwierdzenie dla tej właśnie jej roli. Potwierdzenie
to jest opisane tzw. "Przypowieścią o talentach"
(Biblia, Św. Mateusz, 25:14–30) - jaką to bibilijną
przypowieść ja interpretuję szerzej i naukowo
w punkcie #I1 swej autobiograficznej strony
pajak_jan.htm.
Tyle, że owa rola "wiedzy" jako "pożywienia Boga"
jest w owej przypowieści starannie zaszyfrowana
z użyciem symboli. Stąd trzeba bardzo uważnie
przeanalizować tę przypowieść w świetle tego
co o istocie i cechach Boga ujawnia moja
Teoria Wszystkiego zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
aby zrozumieć co faktycznie owa przypowieść
stara się nam ujawnić oraz potwierdzić. W owych
analizach znaczące się okazują symboliczne różnice
tejże przypowieści o "talentach" z jej wersją
o "minach" opisaną w wersetach 19:12-27
z bibilijnej "Ewangelii Św. Łukasza".
Ja już od dawna prowadzę energiczne badania,
poszerzanie i uściślanie tej genialnej "Teorii Nadistot".
Propaguję ją
też jak mogę po całym świecie, zaś relatywnie
dobrze jej esencję opisałem aż na całym szeregu
totaliztycznych publikacji zarówno w języku
angielskim jak i polskim. Wszakże
w języku angielskim chronicznie jest brak
opracowań opisujących NIE tylko tę genialną
teorię, ale także i inne co istotniejsze teorie
i wkłady intelektualne Polaków do dorobku
ludzkości - do czego najbardziej przyczynia
się owa opinia ukazująca Polaków w
najróżniejszych dowcipach i powiedzeniach
(szczególnie amerykańskich) jako jeden
z najgłupszych i najbardziej szujowatych
naródów świata - patrz punkt #I1 powyżej
na tej stronie. Z powodu szerokiego propagowania
Teorii Nadistot w licznych swoich opracowaniach,
tutaj będę już powtarzał jej omawiania w sposób
bardziej szczegółowy niż we wstępie do
niniejszego punktu #I6. Dla jej pełnego
poznania odsyłam jedynie zainteresowanych
czytelników np. do: punktu #B4 polskojęzycznej
wersji strony o nazwie
will_pl.htm,
punktu #B1 strony o nazwie
antichrist_pl.htm,
albo "rozdziału O" z mojej nowej (bo napisanej w 2018 roku)
monografii [12] -
szczególnie patrz tam opisy wyróżnionych
czerwonym kolorem fragmentów "Tablicy
Cykliczności w Ewolucji Wszechświata" - kopię jakiej,
przygotowaną w bezpiecznym formacie PDF, można sobie załadować
klikając na niniejszy (zielony) link,
czy podrozdziału A3.2 z tomu 1 mojej nieco starszej
monografii [1/5].
(Teoria ta jest też wspominana w punkcie #B2 mojej strony
humanity_pl.htm,
oraz na stronach internetowych linkowanych hasłem
Teoria Nadistot ze strony o nazwie
skorowidz.htm.)
Namawiam też tu rodaków, aby - jeśli znają
jakiś obcy język i mają ku temu okazję, zaczęli
energicznie propagować tą genialną teorię po
świecie. Wszakże takie propagowanie przyczyni
się do naukowego poznawania Boga przez ludzkość.
Powyższe uwagi chciałbym uzupełnić osobistą
refleksją. Mianowicie, jak to się dzieje, że cały
świat, włączając w to wielu Polaków ogłupionych
angielskojęzyczną "naukową propagandą",
zachwyca się wysoce prymitywną, bezfundamentową,
naiwną i ciągle niesprawdzalną nawet dla najlepiej
płatnych naukowców "teorią względności" -
której "wkład do ludzkości" ogranicza się do
tego, że głównie to tylko powstrzymuje ona
postęp ludzkiej nauki już od niemal stulecia -
tak jak to wyjaśnia punkt #J1 na stronie
pajak_do_sejmu_2014.htm
i jak podpierają to doskonałym przykładem
np. punkt #E1.1 strony
telepathy_pl.htm
czy już następny punkt #I7 niniejszej strony.
Jednocześnie tak genialna i tak niewymownie
istotniejsza "Teoria Nadistot" - która otwiera
dla każdego wiedzę i pewność na temat Boga
i której poprawność może prześledzić i sam
sobie sprawdzić praktycznie każdy mieszkaniec
Ziemi, przez dziesięciolecia pozostaje
niemal nieznana i faktycznie to prawie
nikt z Polaków NIE podjął jej propagowania
w krajach innych niż Polska. Aż się prosi
aby w tym miejscu zacytować motto z punktu
#I1 tej strony, jakie dosyć jednoznacznie
podkreśla, że podstawową wadę narodową
Polaków wyraża stare przysłowie
"cudze
chwalicie a swego NIE znacie".
Przy takim nastawieniu Polaków, tylko czekać
jak jakiś naukowiec z innego kraju nieco pozmienia
nazwy w owej Teorii Nadistot, poczym uzyska
nagrodę Nobla za jej rozpropagowanie
po świecie jako swoją własną teorię.
Tab. #I6:
Oto pierwsza wersja moich "Tablic Cykliczności dla
Teorii Nadistot" - opracowana dnia 2018/8/18.
(Druga, udoskonalona taka tablica, opracowana 2018/12/29,
jest pokazana i szeroko objaśniona jako "Tab. #J1b" ze strony
propulsion_pl.htm,
a także w "rozdziale O" z mojej monografii [12]
dostępnej poprzez stronę internetową o nazwie
tekst_12.htm.)
Tablica ta interpretuje regularności wyrażone treścią
genialnej "Teorii Nadistot" opracowanej przez Polaka, Adama Wiśniewskiego,
a ponadto poszerza tę teorię o dodatkowe
poziomy istot, jakich Wiśniewski do niej ani
NIE powłączał, ani ich NIE zdefiniował, a
jakich naukowo dowiedzione już istnienie ujawniła moja
Teoria Wszystkiego zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
zaś jakich definicje przytaczają punkty #A0 i #D3 z mojej strony
god_proof_pl.htm.
Aby czytelnik mógł łatwo odróżnić elementy oryginalnie
włączone przez Wiśniewskiego do sformułowania jego
"Teorii Nadistot", od elementów które ja dodałem w
wyniku swych badań, w powyższej Tablicy Cykliczności
oryginalne składowe wprowadzone przez Adama
Wiśniewskiego oznaczone zostały użyciem czcionek
czerwonego koloru. Moje zaś dodatkowe poszerzenia
tejże teorii, tablica ta wyróżnia użyciem standardowego
(tj. czarnego) koloru napisów. Odnotuj, że szersze opisy
tej genialnej teorii oraz poszerzeń jakie na bazie ustaleń
Konceptu Dipolarnej Grawitacji ja do niej wprowadziłem,
wyjaśnione jest aż na całym szeregu stron internetowych
linkowanych hasłem "Teoria Nadistot" ze strony o nazwie
skorowidz.htm.
Przykładami tych szerszych opisów jest punkt #I6 z niniejszej
strony, czy "Tab. #J1b" ze strony o nazwie
propulsion_pl.htm.
(Kliknij na powyższą tablicę aby oglądnąć w powiększeniu
jej wersję jaką upowszechniam w bezpiecznym PDF formacie.)
Nie będę tutaj taił, że przy sporządzaniu powyższej
"Tablicy Cykliczności dla Teorii Nadistot"
konfrontowałem znaczny problem ze znalezieniem
w naszym niedoskonałym ludzkim języku krótkich
nazw i określeń, które trafnie i precyzyjnie opisywałyby
trudne pojęcia odnoszące się do Boga, całego wszechświata
i esencji życia. Wszakże na długie opisowe wyjaśnienia
w tablicy tej brak jest miejsca. Powodem tego problemu
jest wieloznaczność praktycznie wszystkich słów
ludzkiego języka, podczas gdy pełne zrozumienie
powyższej tablicy wymaga jednoznaczności podobnej do tej z jaką
Koncept Dipolarnej Grawitacji
oraz mój
formalny dowód naukowy na istnienie Boga
definiują kluczowe z używanych przez siebie pojęć.
Jako przykład możliwych rozbieżności w interpretowaniu
określeń z powyższej tablicy, rozważ czytelniku problem
kurczaków z dzisiejszych supermarketów i z fabrycznego
systemu ich hodowania. Wszakże w wielu dzisiejszych
supermarketach sprzedawane jest mięso kurczaków
oznaczanych angielską etykietą
"corn fed" -
co oznacza, że podczas hodowli tych kurczaków karmiono
je wyłącznie (lub głównie) kukurydzą. Stąd osoby zjadające
takie kurczaki, zależnie od swej wiedzy i światopoglądu mogą
intepretować własną dietę na co najmniej 2 zupełnie odmienne
sposoby, mianowicie albo, że (1) zjadają mięso kurze, albo
też (2) iż żywią się biologicznie przetransformowaną kukurydzą.
Wszakże mięso takiego kurczaka karmionego wyłącznie
kukurydzą faktycznie jest jedynie (2) rodzajem kukurydzy
przetransformowanej w systemie trawiennym kurczaka.
W powyższej więc tablicy wszystkie użyte tam pojęcia też
warto rozumieć jako takie (2) "przetransformowane
to co jest źródłową esencją danego pojęcia".
Ja sam genialną Teorię Nadistot Wiśniewskiego poznałem na
sporo czasu jeszcze przed swoją emigracją do Nowej Zelandii
z 1982 roku. Szczerze też podziwiałem zawarty w niej geniusz.
Stąd po przybyciu do Nowej Zelandii byłem ogromnie zaskoczony,
że tamtejsi mieszkańcy nigdy o niej NIE słyszeli. Propagowałem
więc ją jak mogłem. Ponieważ zaś w międzyczasie moje rozwijanie
Teorii Wszystkiego zwanej
Koncept Dipolarnej Grawitacji
ujawniło mi iż "istoty", które Wiśniewski ujął w oryginalnej wersji
swojej Teorii Nadistot są zaledwie małym fragmentem znacznie
dłuższego ciągu istot i nadistot, jakie nawzajem zjadają produkty
swego istnienia, w sierpniu 2018 roku, przy okazji udoskonalania
opisów z niniejszej "części #J" tej strony, opracowałem powyżej
pokazną "Tablicę Cykliczności dla Nadistot". W tejże swej Tablicy
Cykliczności poszerzyłem teorię Wiśniewskiego o dalsze zidentyfikowane
wówczas przez siebie istoty i nadistoty. Najważniejszym
z tych poszerzeń było dodanie nadistoty naszego Boga oraz przysparzanej
przez ludzi "wiedzy", którą Bóg się posila - włączenie
jakich to ogromnie istotnych elementów do swej teorii, zapewne z ważnych
powodów Wiśniewski pominął, jednak jakich szczególne znaczenie
dla Boga w sposób zakodowany i symboliczny, jednak dalekowzroczny
i przewidujący potwierdza "Przypowieść o talentach"
zawarta w wersetach 25:14–30 z bibilijnej Ewangelii Św. Mateusza.
(Odnotuj tu, że nawet stara "oficjalna nauka ateistyczna"
niedawno zdołała odkryć, iż cząsteczki elementarne i atomy
zachowują się inteligentnie - stąd też spełniaja definicję
"istot" Wiśniewskiego. Z kolei mój Koncept Dipolarnej
Grawitacji od dawna już dowiódł formalnie, że "przeciw-materia"
z przeciw-świata, a stąd także wszystko co z niej stworzone,
np. wiry przeciw-materii, a także cząstki elementarne, atomy
i praktycznie wszelka materia, zawiera dobrze ukrytą w swym
wnętrzu inteligencję, czyli też reprezentuje "istoty" Wiśniewskiego.)
Na powyższej "Tablicy Cykliczności dla Teorii Nadistot"
moje poszerzenia teorii Wiśniewskiego wcale się NIE
zakończyły. W grudniu 2018 roku pisałem bowiem
"rozdział O" do mojej nowej
monografii [12] -
wyjaśniającej jak działa nasz sztucznie zaprogramowany
przez Boga nawracalny
"czas ludzki" oraz jak dzięki istnieniu i
działaniu owego "nawracalnego czasu softwarowego"
każda osoba dodaje swój własny wkład w pokojowe
ewoluowanie się coraz doskonalszego wszechświata.
Podczas pisania tamtego "rozdziału O" uparcie narzucało
się mojej uwadze, że pokazanie przykładu kolejnej
"Tablicy Cykliczności w Ewolucji Wszechświata"
będzie najefektywniejszym i najbardziej przekonywującym
sposobem zilustrowania czytelnikom związku
przyczynowo-skutkowego pomiędzy "wiedzą"
generowaną przez każdego człowieka w wyniku doświadczeń
jakim Bóg jest w stanie go poddawać dzięki sterowaniu
jego życiem za pomocą właśnie owego sztucznie
zaprogramowanego "nawracalnego czasu softwarowego"
w jakim następuje jego życie, a ewoluowaniem się całego
nieskończonego rozmiarowo i czasowo "wszechświata" -
ograniczonym rozmiarowo fragmentem którego jest
stworzony przez Boga nasz "świat fizyczny". Chociaż
więc opracowanie nowej Tablicy Cykliczności zawsze
zjada dużo chronicznie brakującego mi czasu, perspektywa
że owa nowa tablica przyczyni się, między innymi, do
spopularyzowanie po świecie tej ogromnie istotnej
Teorii Nadistot opracowanej przez Polaka Wiśniewskiego,
zdecydowałem się zainwestować w nią swój czas,
energię i motywacje. Składową nowej "Tablicy
Cykliczności w Ewolucji Wszechświata" oczywiście
z definicji stały się regularności, zasady i podobieństwa
już uprzednio wyrażone w powyższej "Tablicy Cykliczności
dla Teorii Nadistot". Dla poznania opisów tej mojej
najnowszej Tablicy Cykliczności ilustrującej, między
innymi, znaczenie regularności oryginalnie opisywanych
genialną teorią Wiśniewskiego dla nieustająco dokonującej
się wzrostowej ewolucji świadomości całego nieograniczonego
wszechświata, załaduj sobie moją monografię [12]
udostępnianą w bezpiecznym formacie PDF ze strony o nazwietekst_12.htm
i przestudiuj zawarty w niej "rozdział O", albo też chociaż
oglądnij sobie nową "Tablicę Cykliczności w Ewolucji
Wszechświata" - kopię której, też przygotowaną w owym
bezpiecznym formacie PDF, możesz sobie załadować
klikając na niniejszy (zielony) link.
Odnotuj też w niej, że regularności oryginalnie wykryte
przez Wiśniewskiego i opisane w jego Teorii Nadistot,
jakie nieustająco i powtarzalnie działają w naszym
"świecie fizycznym", zaś jakie swym zaistnieniem
pobudzają działanie łańcucha przyczynowo-skutkowego
i stąd nieprzerwanie wpływają na wzrost świadomości
w całym nieograniczonym rozmiarowo wszechświecie,
ta nowa "Tablica Cykliczności w Ewolucji Wszechświata"
wyróżnia pogrubioną
czcionką o czerwonym kolorze.
#I7.
LIGO a "Piramida Telepatyczna" - czy jest to kolejny
przykład najnowszego rabunku dorobku naukowego
Polaka i Włoszki, bez oddania im należnego kredytu
autorskiego, czy też zatajone przed społeczeństwem
drugie powtórzenie daru dla ludzkości przez jakąś
tajemniczą totaliztyczną istotę?
Gdyby ktoś przypadkowy, kogo NIE znam,
opowiedział mi gdzieś w tramwaju lub
pociągu historię jaka mam zamiar tutaj
opisać, wówczas bym posądzał, że ją
zmyślił. Tymczasem wszystko co tutaj
opiszę bazuje na rzeczywiście zaszłych
zdarzeniach, jakie są dobrze udokumentowane
w naukowym
traktacie [7] oraz
traktacie [7/2],
a także np. w mojej naukowej
monografii [1/3],
monografii [1/4] i
monografii [1/5] -
które od wielu już lat są m.in. zdeponowane dla
celów cypyright w Bibliotece Narodowej Nowej
Zelandii, zaś które ja publikuję nieustannie
(w tym w internecie) począwszy od 1995 roku.
Zdarzenia te dotyczą albo celowo zatajonego
przed społeczeństwem drugiego przekazania
ludzkości przez jakąś tajemniczą totaliztyczną
istotę daru dla ludzkości w postaci "telepatyzera"
zwanego "Piramidą Telepatyczną" (tj. w postaci
telepatycznego urządzenia nadawczo-odbiorczego),
albo też celowo zatajonej wielko-skalowej kradzieży
tego samego daru owej istoty, jaki po jego naukowym
rozpracowaniu i upowszechnieniu po świecie stał
się rodzajem intelektualnego dorobku dwóch osób
(tym razem Włoszki, Pano Danieli Giordano, oraz
mnie - tj. Polaka z obywatelstwem Nowej Zelandii) -
wykorzystanie jakiego to dorobku przez kogoś
postronnego wymaga co najmniej grzecznościowego
oddania kredytu autorskiego tym dwom osobom.
Aby NIE powtarzać tutaj całej historii opisanego
tu zatajenia faktu otrzymania daru dla całej ludzkości,
lub opisanego tu przywłaszczenia sobie autorstwa,
jaką to historię już dokładnie opisałem na swoich
stronach internetowych wskazywanych poniżej,
opiszę tu całą sprawę tylko w ogromnym skrócie.
Wszakże być może reprezentuje ona jeszcze jedno
"podebranie" dorobku naukowego Polaka i Włoszki
przez jakieś inne narodowości, a w ten sposób
uzupełnia poprzednie opisy podobnych przypadków
przywałszczania sobie (bez oddania należnego
kredytu autorskiego), tego co reprezentuje własność
intelektualną jakiegoś Polaka (i tym razem też Włoszki)
oraz dorobek intelektualny Polski (i tym razem także
Włoch). I tak, od chwili opracowania mojej
teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
czyli od 1985 roku, zdawałem sobie doskonale sprawę,
że "telepatia" jest to jakiś pokrewny do "telekinezy" sposób
przekazywania informacji w obrębie innego (pierwotnego)
świata - jaki to świat owa dipolarna grawitacji nazywa
"przeciw-światem". Podobieństwo telepatii do telekinezy
pozwałało mi także krystalizować zwolna w swym umyśle
ideę urządzenia technicznego jakie reprezentowałoby
odbiornik i nadajnik telepatyczny. W tym krystalizowaniu
bardzo pomocne były eksperymenty telepatyczne jakie
w 1991 roku przeprowadzałem osobiście na temat
"zdalnego czytnika myśli" w szwajcarskim laboratorium
ś.p. Wernera Kroppa, a jakie opisałem dokładniej
w punkcie #59 z podrozdziału W4 w tomie 18, oraz
w podrozdziale K1 z tomu 9, mojej najnowszej
monografii [1/5].
Jednak dopiero w dniu 11 listopada 1994 roku odkryłem
czym dokładnie są "fale telepatyczne", jaką mają one naturę,
jak się propagują po przeciw-świecie, oraz jaki wpływ mają
one na zjawiska z naszego świata fizycznego. Tamto
swoje odkrycie opisałem dokładniej w punktach #59
i #60 z podrozdziału W4 w tomie 18 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Niemal też natychmiast po po owym odkryciu
"fal telepatycznych", na bazie swojej uprzedniej
wiedzy o telekinezie, o związku następstw telekinezy
z następstwami telepatii, oraz o zasadzie działania
urządzeń do odbioru telepatii, pojawił się w mojej głowie
w pełni już skrystalizowany wynalazek zasady działania
telepatycznych urządzeń nadawczo-odbiorczych,
jakie wówczas nazwałem "telepatyzerami".
W niedługi zaś czas po tym, przez jakiś dziwny "zbieg okoliczności"
Miss Włoch 1966 roku, Pani Daniela Giordano
poinformowała mnie, iż jakaś tajemnicza istota
przekazała na jej ręce dar dla ludzkości w formie
właśnie opisów jak zbudować telepatyczne urządzenie
nadawczo-odbiorcze (jakie razem nazwaliśmy
"Piramidą Telepatyczną"). Po poznaniu opisów
tej piramidy uświadomiłem sobie, że faktycznie
stanowi ona już doskonale dopracowaną technicznie
wersję "telepatyzera" mojego wynalazku. Pierwszy
w świecie prototyp owej Piramidy Telepatycznej
zbudowała sama Pani Daniela Giordano w sposób
opisany jej przez ową istotę. Chociaż jednak jej
prototyp wykazywał wiele dziwnych zachowań,
faktycznie NIE zadziałał tak jak opisywała to owa
darowująca istota. Ja postanowiłem więc pójść
w ślady Pani Giordano i w wakacje 1995 roku, dzięki
wydatnej pomocy mojej rodziny i polskich znajomych,
też zdołałem zbudować w Polsce drugi w świecie
prototyp owego telepatycznego urządzenia
nadawczo-odbiorczego. Wszakże owa "Piramida
Telepatyczna" była bliska mojemu sercu, bowiem
miała ona budowę i działanie jakie praktycznie
urzeczywistniało zasadę działania "telepatyzera"
mojego wynalazku. Tyle tylko, że dla jakichś
istotnych powodów wytyczne jak zbudować
tę Piramidę Telepatyczną otrzymałem NIE ja
i NIE dopiero po moim odkryciu natury "fal
telepatycznych", a na wiele lat wcześniej
przed moim odkryciem "fal telepatycznych"
i przed moim wynalazkiem "telepatyzera" otrzymała je
Pani Daniela Giordano - Miss Włoch 1966 roku.
Niestety, podobnie jak pierwszy prototyp tej piramidy
zbudowany osobiście przez Panią Giordano, mój
drugi prototyp też NIE zadziałał od razu, zaś na jego
dalsze doskonalenie ja NIE bardzo miałem warunki.
Cała sprawa "telepatyzerów" powróciła i nabrała
niespodziewanego obrotu w 2015 roku. Zadziałał
bowiem wówczas wielkoskalowy prototyp tej samej
Piramidy Telepatycznej, jednak zbudowany przez
amerykańskich naukowców. Odebrał on też wówczas
pierwszy w świecie sygnał telepatyczny. Ten amerykański
prototyp używa niemal dokładnie tej samej konstrukcji
i zasady działania co Piramida Telepatyczna (a stąd
używa on i tej samej ogólnej budowy i zasady działania
co "telepatyzery" mojego wynalazku) - tyle że ma
gigantyczne rozmiary i bardziej nowoczesne podzespoły
(np. zamiast światła jarzeniowego użytego w Piramidzie
Telepatycznej, używa on światła lasera), a ponadto że
Amerykanie nazywają go LIGO i twierdzą o nim iż
odbiera on "fale grawitacyjne", a NIE "fale telepatyczne".
Obecnie można więc "zachodzić w głowę", czy Amerykanie
niemoralnie "podebrali" sobie z moich publikacji zasadę
działania Piramidy Telepatycznej (jakiej szczegółowe opisy
ja publikuję już począwszy od 1995 roku, a stąd jakie
każdy może za darmo ściągnąć sobie np. z internetu),
zaś aby zamaskować ten rabunek swoje urządzenie
nazwali LIGO i zwodniczo twierdzą o nim, że odbiera
ono "fale grawitacyjne", czy też ta sama tajemnicza
istota, która podarowała ludzkości Piramidę Telepatyczną
za pośrednictwem Pani Danieli Giordano, podarowała
też naukowcom amerykańskim opisy jak zbudować
owo LIGO - tyle, że Amerykanie celowo milczą w tej
sprawie i się NIE przyznają, iż zasadę działania LIGO
otrzymali od jakiejś tajemniczej istoty. Wszakże aby
zachęcić ich do faktycznego zbudowania tego
urządzenia, owa tajemnicza istota mogła dać im
też do zrozumienia, że po zbudowaniu LIGO, owe
nadal nieznane oficjalnej nauce fale, jakie odbiorą
z pomocą LIGO, pozwolą im np. uzyskać nagrodę
Nobla za wykrycie swego istnienia. (Odnotuj tutaj,
że owa istota mogła np. starać się ich informować
o wykrywaniu istnienia "fal telepatycznych", jednak
z powodu oficjalnego ignorowania telepatii przez
oficjalną naukę, oraz z powodu nieporozumień
i trudności komunikacyjnych, Amerykanie mogli
uznać, że istota ta informowała ich o "falach
grawitacyjnych".)
Powodem dla jakiego daje się wnioskować, że
opisywana tutaj historia reprezentuje albo zatajony
rabunek opisów daru dla ludzkości bez oddania
wymaganego kredytu autorskiego, albo też
zatajenie drugiego przekazania ludzkości daru
owej "Piramidy Telepatycznej", jest niemal
identyczna budowa i zasada działania użyta
zarówno w LIGO, jak i w Piramidzie Telepatycznej.
Oba te urządzenia są bowiem do siebie aż tak
podobne w swej ogólnej budowie i zasadzie
działania, że ich podobieństwo dowodzi iż ich
pomysły i projekty oryginalnie wywodzą się z
tego samego nadrzędnego umysłu - tj. z umysłu
owej tajemniczej istoty, która darowała ludzkości
Piramidę Telepatyczną. Z kolei aby oba mogły
wywodzić się z umysłu jednej i tej samej istoty,
LIGO musiało albo też zostać podarowane ludzkości
przez tę samą istotę, albo też jego zasada działania
musiała być cichcem podebrana z którejś z naszych
publikacji (jednak bez otwartego przyznania kredytu
autorskiego ani Pani Danieli Giordano, ani mnie).
W tym miejscu trzeba dodać, że w obu powyższych
przypadkach, tj. zarówno w przypadku cichego "podebrania"
idei i opisów, jak i w przypadku zatajenia powtórnego
otrzymania daru od owej istoty, zatajenie prawdy
na ten temat powoduje, iż ludzkość wiele traci.
Po pierwsze bowiem zatajenie to blokuje oficjalne
poznanie wiedzy na temat "fal telepatycznych",
oraz blokuje korzyści z użycia tych fal dla dobra
ludzkości (np. blokuje korzyści z uratowania pszczół
przed wymarciem, z wyeliminowania raka indukowanego
przez fale radiowe, z dostępu ludzi do współpracy
z istotą o ogromnym zaawansowaniu technicznym,
itp.). Nie muszę też już tu wyjaśniać, co o naszych
czasach pomyślą przyszli Ziemianie, kiedy dowiedzą
się np. że ktoś otrzymał nagrodę Nobla za rzekome
odkrycie "fal grawitacyjnych", jednak z upływem
czasu się okazało, że owe "fale grawitacyjne"
faktycznie były "falami telepatycznymi", zaś
odkrywcy owych rzekomych "fal grawitacyjnych"
dokonali swego odkrycia na urządzeniu które
albo cichcem zrabowali z moich publikacji -
bez oddania należnego kredytu autorskiego. albo
też otrzymali w darze od jakiejś tajemniczej istoty -
jednak przemilczeli i ukryli fakt owego otrzymania.
Na dodatek zatajenie prawdy na omawiany tu
temat blokuje też podjęcie zbudowania wielu
innych urządzeń telepatycznych, których budowę
i telepatyczną zasadę działania ja także już
wypracowałem, a które już wiele lat temu
opisałem m.in. w swoich publikacjach i stronach
internetowych. Przykładowo, blokuje ono zbudowanie
zdalnego telepatycznego wykrywacza nadchodzących
trzęsień ziemi - opisywanego m.in. na stronie
seismograph_pl.htm,
a także tzw. "telefonu telepatycznego" -
opisywanego m.in. na stronie
artefact_pl.htm.
Na dodatek blokuje to też poznanie dobrodziejstw
trwałego telekinetyzowania materii, oraz energetycznie
opłacalnej i taniej telepatycznej dysocjacji wody na wodór
i tlen - jaką już wiele lat temu opisałem m.in. na stronie
eco_cars_pl.htm.
Owe zaś telepatyczne urządzenia wnoszą potencjał
aby zaawansować ludzi na wyższy poziom cywilizacyjny,
oraz aby między innymi uchronić ludzkość przed zagładą
jaką chroniczne już kłamstwa oficjalnej nauki na nią
właśnie sprowadzają, a jaką opisuję m.in. w punktach
#H1 do #H3 swej strony
przepowiednie.htm,
a także w punktach #T1 do #T8 swej strony
solar_pl.htm.
Całą powyższą historię, brzmiącą zdumiewająco
dziwnie, baśniowo i niemal nieprawdopodobnie,
chociaż faktologicznie i historycznie dokładnie
udokumentowaną w aż kilku naukowych traktatach
i monografiach, opisałem też już znacznie dokładniej
niż tutaj w aktualizowanych w marcu 2016 roku
dwóch swoich stronach internetowych, mianowicie
historię tę opisałem m.in. w punkcie #E1.1 strony
telepathy_pl.htm
i w punkcie #K2 swej strony
dipolar_gravity_pl.htm.
Proponowałbym więc zaglądnąć też i do owych
stron i punktów, bowiem historia jaką tam opisałem
szokuje i naprawdę otwiera oczy.
Powinienem tutaj dodać, że kiedyś patriotycznie
zorientowany znajomy Polak, który był świadom
dwóch historycznych kradzieży dorobku intelektualnego
Polaków opisywanych tutaj w punktach #I3 i #I4,
błagał mnie w odniesieniu do tych idei jakie ja sam
wypracowałem po raz pierwszy w świecie, abym
zerwał z myląco praktykowaną w Polsce tradycją
bezosobowego opisywania nowych idei, oraz
abym wyraźnie podkreślał w swoich publikacjach
własne autorstwo tychże idei. Te jego perswazje
spowodowały, że do opisów wszystkich gruntowanie
nowych idei jakie ja sam wypracowałem, zacząłem
celowo wprowadzać "rzekomo narcyzystyczne" słowo
"ja" wyraźnie podkreślające iż to ja jestem
autorem pierwszego sformułowania danych idei -
tak jak wyjaśniłem to potem dokładniej w ostatnim
paragrafie z punktu #K1.1 swej strony o nazwie
tapanui_pl.htm.
W przypadku więc opisywanego tutaj LIGO, owo
celowo wprowadzane do moich publikacji słowo
"ja", a także daty publikowania moich (i naszych)
pierwszych opracowań dotyczących "Telepatyzerów"
i "Piramidy Telepatycznej", klaryfikują ewentualne
przyszłe spory, reprezentanci których to narodów
faktycznie są autorami pierwszych w świecie opisów
otwierających dla ludzkości dostęp do niewypowiedzianie
użytecznych urządzeń jakie działają dzięki wykorzystaniu
bezpiecznych i wszechobecnych "fal telepatycznych".
#I8.
Obrzydzanie, ignorowanie, próby przywłaszczania po
przebraniu w "nowe piórka" - czyli przykłady oficjalnych
reakcji dzisiejszej nauki na "ducha prawdy" z moich publikacji:
Motto:
"W sytuacji, kiedy na osiągnięcia Polaków-wznosicieli
reszta świata pozostaje głucha, za to obrzydzeń
Polaków-niszczycieli słucha cały świat, moim wyborem
postępowania jest wysoce dziś niepopularne ujawnianie 'nagiej' prawdy."
Jest oczywistym, że co bardziej dociekliwe
i obiektywne umysły potrafią rozróżnić pomiędzy
"duchem prawdy"
zawartym w moich publikacjach, a kłamstwami
zawartymi w oficjalnych stwierdzeniach uparcie
rozgłaszanych przez niesamowicie już
skorumpowaną
instytucję dzisiejszej monopolistycznej nauki.
(Po przykłady owych wierutnych kłamstw oficjalnej
nauki - patrz punkt #B2 z mojej strony o nazwie
humanity_pl.htm,
punkty #D4, #K1 i #K2 z innej mojej strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
czy punkt #B3 z mojej strony o nazwie
portfolio_pl.htm.)
Nauka ta coraz usilniej jest więc popychana
aby jakoś zacząć reagować na moje publikacje.
Wszakże próby obrzydzania, wyciszania i
ignorowania moich publikacji narazie zdają
się zawodzić. Coraz więcej ludzi je czyta i
akceptuje zawartego w nich "ducha prawdy".
Z tego co widzę, niezależnie od kontynuowania
oryginalnej reakcji obrzydzania, wyciszania,
blokowania i ignorowania moich publikacji,
w ostatnich czasach coraz częściej pojawiają
się odmienne próby, kiedy to oficjalna nauka,
albo też najróżniejsi jej poplecznicy, "przebierają"
moje ustalenia, odkrycia i wynalazki w jakieś
zupełnie "nowe piórka", poczym prezentują je
światu jako nowe "osiągnięcie" kogoś zupełnie
innego oraz odmiennego niż polskie pochodzenia.
Ową reakcją obrzydzania, wyciszania,
blokowania i ignorowania moich publikacji
jestem nieustannie szykanowany już przez
niemal pół wieku (tj. przez większość swego
życia). Wszakże zaczęła mnie ona prześladować
od pierwszej chwili kiedy w 1972 roku opracowałem
swoją "Tablicę Cykliczności" - jakiej krótkie opisy
czytelnik znajdzie np. we wstępie i w punkcie #A2 strony
magnocraft_pl.htm,
albo też w punkcie #B1 strony
propulsion_pl.htm,
zaś jej pełne opisy są zawarte np. w tomie 2 mojej
monografii [1/5].
Za to reakcję "przybierania" moich ustaleń, odkryć
i wynalazków w jakieś zupełnie "nowe piórka",
potem zaś prezentowania ich światu jako nowe
"osiągnięcie" kogoś zupełnie innego i w zupełnie
odmiennej sprawie, zacząłem odnotowywać
dopiero niedawno. Pierwszą z nich ja sam
odnotowałem w 2014 roku - aczkolwiek już
wcześniej moi zwolennicy raportowali mi o
kilku przypadkach jej zaistnienia. Ta pierwsza
odnotowana reakcja pojawiła się kiedy to jacyś
"artyści", zamiast przyzwoicie choćby wspomnieć moją
Teorię Wszystkiego z 1985 roku (czyli mój
Koncept Dipolarnej Grawitacji) -
jaka w 2014 roku była już szeroko rozpopularyzowana
po całym świecie, wybrali raczej zmyślne zasugerowanie
całemu światu za pośrednictwem szeroko zachwalanego
i kosztownego filmu, że
teoria wszystkiego
została opracowana przez kogoś zupełnie innego
niż polski emigrant zamieszkały w dalekiej Nowej
Zelandii. Nawet w czasach kiedy w listopadzie 2019
roku na swej stronie internetowej o nazwie
1985_teoria_wszystkiego.htm
oraz w punkcie #A1 kolejnej strony o nazwie
evolution_pl.htm
publikowałem wyjaśnienie "zasłony dymnej" w roli
jakiej używany jest ów film, nadal jeśli w jakiejkolwiek
wyszukiwarce internetowej wpisało się słowa kluczowe
Teoria Wszystkiego,
wówczas jedyne co w odpowiedzi się uzyskało to opisy
oweg filmu - jednak nawet słowa o Teorii Wszystkiego
z 1985 roku opracowanej przez polskiego emigranta.
Następna znacząca sprawa wyłoniła się w 2016 roku.
Było nią rzekome odkrycie "fal grawitacyjnych" -
opisywane w poprzednim punkcie #I7 niniejszej
strony. Natomiast w lutym 2017 roku dowiedziałem
się też o sprawie wyjaśnionego wcześniej badaną
przeze mnie eksplozją UFO koło Tapanui,
trwałego oziębienia się klimatu Nowej Zelandii
po 1178 roku - jakie to oziębienie NZ opisałem
szerzej w punktach #F3 i #F1 swej strony
tapanui_pl.htm.
Z rodzajem zaciekawienia czekam więc obecnie na
następne reakcje oficjalnej nauki na coraz bardziej
przedzierającego się do świadomości ludzkiej
"ducha prawdy" zawartego w moich publikacjach.
Czy nauka ta zdoła całkowicie wytłumić i zniszczyć
popularyzowanie moich publikacji i odkryć - tak
jak kiedyś instytucja kościoła katolickiego niemal
odniosła sukces w wyniszczaniu prób publikowania
Biblii? Czy też raczej zdoła jakoś "poprzebierać"
wszystkie moje odkrycia i wynalazki w jakieś "inne piórka",
poczym porozgłaszać je jako "osiągnięcia" odmiennych
naukowców innego niż polskie pochodzenia?
W obliczu tego co nieuchronnie nadchodzi, warto
rozważyć jakie działania dzisiejsi Polacy mogliby
zacząć podejmować aby ich potomkowie NIE
musieli im wypominać słynnego powiedzenia
Stanisława Wyspiańskiego "miałeś chamie złoty
róg, ostał ci się jeno sznur". Wszakże jeśli dalej
będą pasywnie "gryźli się w języki" w tych sprawach,
wówczas pewnego dnia może się okazać, że
na działanie jest już za późno. Jednym z takich
możliwych działań nadal oczekujących podjęcia
byłoby demaskowanie i właściwe nazywanie po
imieniu wypowiedzi tych "tępicieli swych rodaków",
którzy otwarcie się przyznają iż NIE przeczytali
nawet jednej z hałaśliwie krytykowanych przez
siebie publikacji (np. pod wymówką braku umiejętności
wybrania sobie chociaż jednej z wielu oferowanych
do przeczytania), jednak wcale NIE przeszkadza im to
obrzydzać opisywanych tam odkryć innym potencjalnym
czytającym. Innym działaniem byłoby unikanie typowego
dla Polaków ogólnikowania wypowiedzi, a podjęcia
wskazywania szczegółów, źródeł, oraz linków. To zaś
nareszcie zaczęłoby zamieniać charakter wypowiedzi
Polaków, z dotychczas praktykowanego bezużytecznego
jakby "plotkowania kumoszek", w przyszłe wysoce
użyteczne rzetelne informowanie. Przykładowo,
zamiast pisać na Facebooku, w emailu, czy w
blogu, "czytałem kiedyś ..." - co stanowi użycie
ogólnika jaki jest zupełnie bezużyteczny,
bowiem NIE pozwala czytającemu na poszerzenie
wiedzy o tym co go zainteresuje, warto zacząć
doceniać korzystność wskazywania dokładnego
źródła, podając np. "czytałem w podpisie pod
właśnie opublikowanym nowym rysunkiem #A5 ze strony
magnocraft_pl.htm",
lub podając jakąś podobnie precyzyjną informację
linkową, która czytającemu pozwoli potem znaleźć
i poszerzyć wiedzę jaka go zainteresowała. Z kolei przykład
jeszcze innego z takich możliwych do podjęcia działań,
zasugerowałem pod koniec punktu #C9.1 swojej strony
ufo_proof_pl.htm -
wszakże ono też wynika z mojego wyboru wyjaśnionego
mottem do niniejszego punktu. Jakże w takiej sytuacji
inne narody mają respektować i doceniać imię Polski
oraz Polaków, jeśli sami Polacy NIE potrafią respektować
i doceniać swoich rodaków, a co gorsza, jeśli bezkarne
obrzydzanie, opluwanie, blokowanie i przywłaszczanie
doskonale udokumentowanego oryginalnego dorobku
Polaka trwa już przez niemal pół wieku dosłownie na
widoku wszystkich pośrednio tym poszkodowanych,
jednak niemal nikt z nich NIE obstaje za prawdą ani
za nazwaniem po imieniu tego co się dzieje.
Część #J:
Ludzkość musi znaleźć sposób aby "spuścić z
uwięzi" twórcze zdolności zwykłych (wszystkich) ludzi:
#J1.
W ostatnich czasach wynalazczość i odkrycia stały się monopolem
najmniej zasługujących na ten przywilej - tj. zawodowych naukowców:
Na temat zachowań zawodowych naukowców
na polu wynalazczości i odkryć można sobie
poczytać nieco więcej w punkcie #A2 strony
boiler_pl.htm
oraz w punkcie #A2 strony
eco_cars_pl.htm.
#J2.
Niniejsza strona też podlega "przekleństwu wynalazców" ponieważ
raportuje ona o zupełnie nowym i istotnym odkryciu - jako taka
pokazuje ona jeden ze sposobów jak zwykli ludzie mogą obecnie
uwolnić własną twórczość spod opresji zawodowych naukowców:
Ta strona też raportuje o zupełnie nowym
odkryciu które wnosi potencjał aby okazać
się ogromnie istotnym dla naszej cywilizacji.
Jako taka też podlega ona opresji owych
"najniemoralniejszych reprezentantów"
opisywanych w punkcie #B4.4 powyżej,
którzy dla moich własnych odkryć i wynalazków
egzekwują działanie "przekleństwa wynalazców".
Stąd strona ta jest w stanie wskazać innym
twórczym osobom poddawanym podobnej
opresji w swoim własnym otoczeniu, jeden
ze sposobów jak mogą oni uwolnić swoją
twórczość spod tej opresji i wyniszczania.
Część #K:
Podsumowanie działania "praw moralnych" serwujących sprawiedliwość dla całych społeczności i państw:
#K1.
Każdy z nas kształtuje zarówno swoją własną "moralność indywidualną" jak i "moralność zbiorową" społeczności w której mieszka:
Punkt #B2 tej strony dał nam do zrozumienia,
że szczęście i życie każdego z nas jest uzależnione
od dwóch rodzajów moralności, mianowicie od
(1) naszej indywidualnej moralności osobistej,
oraz (2) od zbiorowej moralności społeczności
i kraju w których mieszkamy. Każdy też z nas ma wpływ
na oba te rodzaje moralności. Dlatego obowiązkiem
każdego z nas jest dołożenie wszelkich starań,
aby oba te rodzaje moralności wspierały dokładnie
taki rodzaj życia, jaki my sami chcielibyśmy wieść.
Wszakże jak nam się żyje, zależy to właśnie od
rodzaju moralności jaką praktykujemy.
Mając powyższe na uwadze, być może warto
zacząć NIE tylko dowiadywać się co stwierdza
najmoralniejsza filozofia naszej planety opisana
na odrębnej stronie o nazwie
totalizm_pl.htm,
ale także zacząć w końcu praktykować we własnym
życiu to co owa filozofia nam nakazuje.
Część #L:
Nad naszą prywatną moralnością też warto pracować - wszakże
decyduje ona o szczęściu i jakości naszego własnego życia:
#L1.
O naszym życiu decyduje moralność jaką praktykujemy:
Błędny rozwój dzisiejszej ateistycznej nauki
oraz powszechny upadek moralności spowodowały,
że spora większość ludzi całą swą uwagę
skupia w życiu na materialistycznych aspektach
własnej egzystencji. Stąd starają się oni ograbić
innych z tak dużej ilości dóbr materialnych
jak tylko się da, płacąc za to tak mało jak tylko ujdzie
im to bezkarnie. Cały swój wysiłek skupiają na ilości
pieniędzy jakie coś może im przynieść, na poznaniu
tych umiejętności które pozwolą im "zrobić karierę"
i zdobyć piękną partnerkę czy przystojnego partnera,
na rodzaju samochodu i domu jaki sobie zakupią, itd.,
itp. Tymczasem później się okazuje, że pieniądze
jakie zagrabili znikają w dziwny sposób lub są odbierane
im przez sądy, pozostawiając ich bez grosza na stare
lata lub nawet osadzając ich w więzieniu. Ich zawrotna
kariera staje się źródłem stresu i odbiera im zdrowie.
Piękna partnerka czy przystojny partner puszczają
się szybko po ślubie z kimś kto jest im w stanie
zaoferować jeszcze więcej. Natomiast samochód
ciągle się psuje a koło pięknego domu mieszkają
paskudni sąsiedzi którzy zatruwają im życie.
Chociaż więc dzisiejsza nauka wszystkie takie
przykrości wyjaśnia jako "przypadki", ich faktycznym
powodem jest moralność, a ściślej jej brak, z jaką
ktoś prowadzi swoje własne życie.
Aby więc uniknąć opisanych powyżej przykrych
sytuacji, naprawdę warto w swoim życiu kierować
się sumieniem i zasadami moralnymi - tak jak nam to nakazuje
filozofia totalizmu.
Część #M:
Podsumowanie, oraz informacje końcowe tej strony:
#M1.
Podsumowanie tej strony:
Na przykładzie ogromnie istotnego dla
ludzkości wynalazku samolotu, strona
ta ilustruje że ludzką wynalazczością
i odkryciami rządzi bardzo inteligentnie
zaprojektowany system praw moralnych,
jakie ja nazwałem przekleństwem wynalazców.
System ten się upewnia, że odkrycia
i wynalazki nagradzają tylko te społeczności
i kraje które żyją moralnie zgodnie z zasadmi
jakie od 1985 roku opisuje nam tzw.
filozofia totalizmu,
zaś karają wynalazczą impotencją
te społeczności i kraje które cechują się brakiem
moralności i praktykowaniem na codzień
zdegenerowanego postępowania które opisane jest
filozofią pasożytnictwa.
#M2.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Niniejszym mam przyjemność poinformować
czytelników, że z okazji 70tej rocznicy urodzin
autora tej strony (tj. mnie), wyprodukowany
został i opublikowany około 35 minutowy
film Dominika Myrcik, jaki od maja 2016
roku upowszechniany jest gratisowo w
youtube.com.
Film ten nosi tytuł
"Dr Jan Pająk portfolio"
i prezentuje graficznie najważniejszy mój naukowy dorobek życiowy.
Jego polskojęzyczną wersję można sobie oglądnąć pod adresem
youtube.com/watch?v=f3MuZec4jGM,
lub uruchomić ją ze strony
djp.htm
zestawiającej widea w jakich przygotowaniu osobiście
brałem udział a jaką zaprogramowałem do przeglądania
na "smart" telewizorach koreańskiej firmy LG, lub na
komputerach PC (najlepiej z wyszukiwarką "Google Chrome").
Zapraszam i zachęcam czytelników do jego oglądnięcia. Działające
zielone linki,
adresy internetowe, ulotki promocyjne w trzech językach,
oraz pełne opisy wszystkich trzech wersji językowych
(tj. polskiej, angielskiej i niemieckiej) tego doskonale
zaprojektowanego i wykonanego HD i HQ filmu, są
dostępne na specjalnie poświęconej mu stronie o nazwie
portfolio_pl.htm.
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająk,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk,
pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne
opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika
autor tej strony powinien poznać, podane są na
autobiograficznej stronie internetowej o nazwie
pajak_jan.htm
(dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie
pajak_jan.pdf
(dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym
formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF
dalszych stron autora mogą też być ładowane
z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie
tekst_11.htm).
Powodem dla którego czytelnik ma prawo do
kurtuazyjnego adresowania autora tej strony
tytułem profesor wynika z faktu, że
z profesorami jest tak jak z generałami.
Znaczy, jeśli ktoś raz
był profesorem, wówczas grzecznościowo
jest już profesorem przez resztę życia.
Autor zaś tej strony był profesorem
aż na 4 odmiennych uniwersytetach,
przez okres około 7 lat. Mianowicie,
na trzech z tych uniwersytetów, w okresie
od 1 września 1992 roku aż do 31
października 1998 roku, autor pracował
jako odpowiednik polskiego "profesora
nadzwyczajnego" - czyli zachodniego
tzw. "Associate Professor" (z angielskiej
uczelnianej hierarchii naukowej). Z kolei
na jednej uczelni, w okresie od 1 marca
2007 roku do 31 grudnia 2007 roku, autor
pracował na stanowisku odpowiadającym
pełnemu polskiemu "profesorowi zwyczajnemu",
tj. na tzw. (Full) "Professor". Tak się też
składało, że tamto zatrudnienie na stanowisku
"Professor" było też ostatnim miejscem
zatrudnienia jego życia zawodowego.
Autor odszedł więc na emeryturę jako
"były profesor".
Po odlocie z Polski w 1982 roku, autor nieustannie
ponawiał wysiłki i inicjatywy aby móc powrócić
do kraju i aby jego wiedza i doświadczenie mogły
też służyć ojczyźnie w której się urodził. Wszakże
wiedział doskonale, że skoro poza granicami kraju
zdołał przełamać przeszkody językowe, uprzedzenia
jakie często mają tam wobec Polaków, wymogi
odmiennych metod nauczania, różnice kulturowe,
itp., osiągając tam pozycję pełnego profesora,
wówczas z całą pewnością miał też wiele do zaoferowania
uczelniom w swojej własnej ojczyźnie. Niestety,
wszystkie te inicjatywy i wysiłki autora były niweczone
przez najróżniejszych rodaków którzy najwyraźniej
zadedykowali swoje życie służeniu zjawisku jakie w punkcie #G1 strony
eco_cars_pl.htm
opisywane jest pod nazwą "przekleństwo
wynalazców". Najbliższe sukcesu były dwie
z takich inicjatyw autora tej strony. Pierwsza z nich
miała miejsce w 1986 roku, tj. zaraz po opublikowaniu
w Nowej Zelandii monografii naukowej [1] "Teoria
Magnokraftu - monografia o dyskoidalnym statku
kosmicznym napędzanym pulsującym polem
magnetycznym" (wydanie I, polskojęzyczne, marzec
1986, Invercargill, Nowa Zelandia, ISBN 0-9597698-5-4,
136 stron, 58 rysunków) - której treść była pierwowzorem
dla obecnej treści tomów 3 i 2 najnowszej jego
monografii [1/5].
Tamta monografia [1] opisywała wynaleziony
przez autora statek kosmiczny nazywany
magnokraftem
oraz urządzenie napędowe dla owego statku zwane
komorą oscylacyjną.
Po opublikowaniu monografii [1] autor zwrócił się oficjalnie
do Rady Naukowej Instytutu TBM Politechniki Wrocławskiej
o pozwolenie mu na otwarcie przewodu habilitacyjnego
i na obronienie rozprawy habilitacyjnej o owym statku -
tak jak to wyjaśniam w punkcie #J1 strony
magnocraft_pl.htm
oraz w #69 z części #D strony
rok.htm.
Niestety, Rana Naukowa I-TBM odmówiła mu wówczas
tego pozwolenia, wymawiając się że NIE ma w swoim
gronie specjalistów którzy zajmowaliby się badaniami
magnokraftu (chciaż autor wyraźnie zaznaczył w swoim
wniosku-prośbie o otwarcie przewodu habilitacyjnego,
że magnokraft jest jego wynalazkiem i że nikt przedtem
na całym świecie NIE badal i NIE rozwijał tego rodzaju
napędu dla statków kosmicznych). Wielka szkoda, że
tamta inicjatywa autora została ustrzelona, bowiem gdyby
wówczas udało się połączyć wynalazcze i inżynierskie
zdolności autora z możliwościami wykonawczymi i badawczymi
owego Instytutu TBM, wówczas do dzisiaj "magnokrat"
i "komora oscylacyjna" byłyby zapewne już zbudowane
i efektywnie służyłyby Polsce, zaś autor prawdopodobnie
pracowałby teraz nad zbudowaniem jeszcze doskonalszego
wehikułu czasu.
Druga bliska sukcesu inicjatywa autora aby służyć
swemu krajowi pojawiła się kiedy w 2009 roku jedna
z uczelni w Polsce zaoferowała autorowi zatrudnienie
na stanowisku "profesora nadzwyczajnego" w inżynierii
softwarowej. Niestety, polskie Ministerstwo Szkolnictwa
Wyższego, które ma prawo odmówienia zgody na
czyjeś zatrudnienie na stanowisku profesorskim, NIE
wyraziło zgody na to zatrudnienie autora pod wymówką,
że autor NIE posiada wykształcenia informatycznego.
W swojej odmowie ministerstwo to przeoczyło jednak
(lub celowo zignorowało) sporo faktów, przykładowo że
kiedy autor studiował w latach 1964 do 1970, w Polsce
NIE istniały jeszcze studia informatyczne, że doktorat
autora był z pogranicza dzisiejszej informatyki oraz
inżynierii mechanicznej (dotyczył bowiem tego co w
dzisiejszych czasach nazywane jest m.in. "Computer
Aided Design" oraz wersja "Finite Elements Method"),
a także że poza Polską autor wykładał właśnie głównie
informatykę na zachodnich uczelniach i że jedna
pozycja odpowiednika "profesora nadzwyczajnego" oraz jedna
pozycja odpowiednika "profesora zwyczajnego" jakie tam zajmował
były właśnie w informatycznej specjalizacji "Software
Engineering" - tj. "inżynierii softwarowej". (Sprawę tamtej
odmowy pozwolenia polskiego ministerstwa na zatrudnienie
autora w polskiej uczelni na stanowisku profesora nadzwyczajnego
omawiam także w (5) z punktu #F3 strony o nazwie
god_istnieje.htm
oraz w punkcie #D3 strony o nazwie
mozajski.htm.)
Swoją drogą to ciekawe jak tacy oddani "przekleństwu
wynalazców" Polacy wyobrażają sobie awans
cywilizacyjny swego kraju, jeśli systematycznie "podcinają
oni skrzydła" każdemu co bardziej twórczemu rodakowi.
Jeśli więc czytelnik życzy sobie wysłać
autorowi ewentualne uwagi, informacje,
zdjęcia, opisy własnych przeżyć, itp., wówczas
powinien pisać na adres emailowy podany
na w/w punkcie #L3 strony internetowej
o mnie (dr inż. Jan Pajak).
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
If you prefer to read in English
click on the flag below
(Jeśli preferujesz czytanie w języku angielskim
kliknij na poniższą flagę)
Data pierwszego opracowania niniejszej strony: 15 sierpnia 2004 roku
Data jej najnowszego aktualizowania: 7 kwietnia 2021 roku
(Sprawdź w adresach z
Menu 4
czy istnieje już nowsza aktualizacja)