Oto
wykaz wszystkich stron które powinny być
dostepne pod niniejszym adresem (tj. na
tym serwerze), w zestawieniu językowym -
w 8 językach. Jest on częściej aktualizowanym
powtórzeniem stron zestawionych też w "Menu 1".
Wybierz poniżej interesującą Cię stronę
manipulując suwakami, potem kliknij na nią
aby ją uruchomić:
(Ten sam wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 2".)
Oto
wykaz adresów wszystkich totaliztycznych
witryn działających w dniu aktualizacji
tej strony. Pod każdym z owych adresów
powinny być dostępne wszystkie totaliztyczne
strony wyszczególnione w "Menu 1" i
"Menu 2",
włączajac w to również ich odmienne wersje językowe
(tj. wersje w językach: polskim,
angielskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim,
włoskim, greckim i rosyjskim).
Najpierw więc w poniższym okienku wybierz
adres serwera z każdego masz zamiar
skorzystać manipulując suwakami, potem
kliknij na jego adres, kiedy zaś otworzy
się strona reprezentująca ów serwer
wówczas wybierz sobie z "Mednu 1" lub z
"Menu 2"
interesującą cię stronę i kliknij na nią
aby ją uruchomić i przeglądnąć:
(Niniejszy wykaz daje się też wyświetlić
z "Menu 1" poprzez kliknięcie tam na
"Menu 4".)
WSTĘP:
Czy potrafisz sobie wyobrazić katastroficzną eksplozję
która miała miejsce koło miasteczka Tapanui w Nowej
Zelandii w 1178 roku - czyli tylko nieco ponad 840 lat temu,
oraz która uśmierciła znaczącą proporcję ówczesnej ludności
naszej planety i sprowadziła na Ziemię mroki średniowiecza,
jednak o istnieniu której niemal nikt zdaje się dziś cokolwiek wiedzieć.
Czy potrafisz sobie wyobrazić, że niezliczone dowody
materialne na faktyczne zaistnienie tamtej eksplozji ciągle
pozostają dobrze widoczne nawet do dzisiaj, jednak nikt nie
kwapi się aby je badać. Czy potrafisz sobie wyobrazić,
że owa tajemnicza eksplozja celowo zainicjowała całą
serię skokowych poślizgów skorupy (i biegunów) Ziemi
w sumie aż o około 7 stopni, jednak nie daje się znaleźć
żadnej informacji na ten temat w podręcznikach
uniwersyteckich (szersze informacje na temat powodów
wywołania owych celowych poślizgów skorupy Ziemi
są dostępne w punkcie #B2 z mojej strony o nazwie
humanity_pl.htm).
Czy potrafisz sobie wyobrazić, że siły
inercyjne wywołane skokowymi poślizgami skorupy Ziemi
zainicjowanymi przez ową eksplozję, wyniknęły, między
innymi, w pochyleniu się owej słynnej "Pochyłej Wieży"
z Pisa we Włoszech, a także w zdeformowaniu kopuły w
Aya Sophia z Istanbułu, jednak żadne broszury turystyczne
nawet o tym nie wspominają. (Aya Sophia zbudowana
była w 537 roku, tj. w czasach bizantyjskich, przez Cesarza
Justyniana - tj. tego który dokonał ocenzurowania Biblii.
Oryginalnie zaprojektowana ona była jako Bazylika
chrześcijańska. Potem przemianowano ją na meczet,
w ostatnich zaś czasach na muzeum. Kilka raczej mało
znanych informacji na temat jej historii i nadprzyrodzonych
tajemnic związanych z jej budową, zaprezentowane zostało
w podpisie pod rysunkiem "Rys. #1c” ze strony internetowej
biblia.htm - o autoryzowaniu Biblii przez samego Boga.)
Czy potrafisz sobie wyobrazić, że potężne ruchy Ziemi
spowodowane przez ową eksplozję wzbudziły fale
morskich tsunami, które tylko w obszarze Schlezwig-Holstain
z obecnych Niemiec całkowicie zmiotły z powierzchni
Ziemi około pół miliona ludzi, które zatopiły i pogrzebały miasto
"Salamis"
z Północnego Cypru, oraz które na stałe
zatopiły legendarną wyspę-miasto
"Vineta"
z polskiego Bałtyku, jednak nikt nie może się o nich
dowiedzieć z podręczników historii. Czy potrafisz sobie
wyobrazić, że przemieszczenia skorupy i biegunów Ziemi
spowodowane tą samą eksplozją Tapanui wywołały aż
tak znaczne zmiany klimatu Ziemi, że stopiły one most
lodowy jaki przed 1178 rokiem spinał Cieśninę Beringa
pozwalając Eskimosom na podróżowanie po suchym
lodzie pomiędzy Wschodnią Azją oraz Alaską. Jednocześnie
te same zmiany klimatyczne zamroziły na twardy lód
poprzednio zielone pastwiska Grenlandii, razem z kolonią
Wikingów jaka wówczas tam się znajdowała, zaś w Polsce
spowodowały one wymarcie chorowitej dynastii Piastów.
Ogromnie trudno wszystko to sobie wyobrazić. Jednak
wszystko to jest prawdą. Niniejsza strona przytacza ku
temu dowody.
Treść tej strony autoryzuje
Jan Pajak,
czyli badacz Nowej Zelandii i Polski oraz
WorldCat Identity
(tj. "Tożsamość Światowej Kategorii": patrz strona
http://worldcat.org/identities/ ),
który w początkowej części 21 wieku tym wyróżnił się
z grona nadal żyjących odkrywców i wynalazców owych
dwóch krajów, iż stał się najszerzej z nich znanym wówczas
w świecie, najróżnorodniej interpretowanym i najbardziej
produktywnym - na przekór prowadzenia badań bez finansowania
i na zasadach rzekomego naukowego "hobby" wymuszanego
oficjalną dezaprobatą podjętej tematyki badań, ale niestety
o którego istnieniu i wynikach badań w Nowej Zelandii niemal
nikt NIE chce wiedzieć, zaś dla unieważnienia, zaprzeczenia
i wyciszenia odkryć i wynalazków którego sporo Polaków konspiruje
się w gangi postępujące jak monopole wypaczające prawdę
i przyszłym pokoleniom usiłujące pozostawić tylko kłamstwa, śmieci,
pozatruwaną wodę, powietrze i glebę, oraz wyniszczoną naturę.
Część #A:
Informacje wprowadzające tej strony:
#A1.
Legenda Maoryska z Mataura - czyli co zamotywowało
mnie do przygotowania tej strony:
Nie wiem czy czytelnik wierzy w tzw. "los".
W moim jednak przypadku wszystko wygląda
tak jakbym to właśnie zrządzeniem owego
"losu" został popchnięty do dokonywania
badań naukowych które później zaowocowały
m.in. napisaniem niniejszej strony (a także
monografii [5]
na której niniejsza strona bazuje). Działania
owego "losu" najpierw odczułem w 1982 roku,
kiedy jako działacz Solidarności zmuszony
zostałem do ucieczki z Polski gdzie zaczęło
się wówczas tzw. "polowanie na czarownice" czyli
prześladowania działaczy Solidarności.
W rezultacie tej ucieczki wylądowałem na
przysłowiowym "końcu świata", czyli w
najbardziej na południe wysuniętym mieście
świata. Miasto to nazywa się Invercargill
i leży ono na południowym końcu
Nowej Zelandii. Zrządzeniem tegoż "losu"
niedaleko od owego Invercargill leżą też
najważniejsze nowozelandzkie miejscowości
opisywane na niniejszej stronie, a więc Mataura,
Tapanui, Rakiura, itp. Dlatego już w 1983 roku
po raz pierwszy usłyszałem relatywnie dobrze
znaną w tamtym obszarze, wysoce zastanawiającą
legendę maoryską na temat pochodzenia nazwy
"Raki-ura" (po maorysku oznaczającej "Płonące niebo").
Ową nazwą "Raki-ura" Maorysi opisują najbliższą
do Invercargill wyspę oceaniczną obecnie zwaną "Wyspą Stewarta"
(po angielsku "Stewart Island"). Niedługo potem
poznałem nawet jeszcze bardziej wymowną
legendę o "Ogniach Tamaatea" wywodzącą
się z małego miasteczka zwanego "Mataura".
Legendy te utrwalają przebieg tajemniczej katastrofy
do której mitologia maoryska referuje pod generalną
nazwą "Ogni Tamaatea". (Moje późniejsze badania
wyjaśniły ją jako eksplozję pozaziemskiego statku
kosmicznego mającą miejsce koło nowozelandzkiej
miejscowości Tapanui w dniu 19 czerwca 1178 roku.)
Oto treść owej starej legendy Maoryskiej z
Wyspy Południowej Nowej Zelandii:
"W warownej wiosce maoryskiej {obecnie
przekształconej w małe miasteczko}, później
nazwanej "Mataura", wszystko zaczynało się
jak w typowy poranek zimowy ówczesnego
roku {1178}. Wioska ta zlokalizowana była
głęboko na południu Wyspy Południowej Nowej
Zelandii. Położona na szczycie lokalnego wzgórza
panowała ona nad okolicą, z góry patrząc na
parującą w porannym słońcu sawannę upstrzoną
koronami majestatycznych drzew lokalnie
nazywanych "totara" jaka rozciągała się od
horyzontu po horyzont. Maoryscy wojownicy
na straży w wieżyczkach obserwacyjnych
słyszeli dochodzące z tej sawanny głośne
nawoływania żerujących super-ptaków "moa"
oraz odgłosy głuchych stąpań wzbudzane
przez te olbrzymy wielkości dzisiejszej żyrafy.
Ludzie właśnie ukończyli poranny posiłek i
rozglądali się za ocienionym miejscem do
odpoczynku aby uniknąć palących promieni
słonecznych. Duszne sub-tropikalne powietrze
było wciąż chłodne, aczkolwiek jego temperatura
szybko rosła. Niespodziewanie, wojownicy na
straży dostrzegli ten z lekka nachylony ku
południu, prawie pionowy, cygaro-kształtny
obiekt o pokarbowanych bokach wyglądających
jak róg łowionych przez nich niektórych stworzeń
morskich {patrz ilustracja z "Rys. #3"}. Szybował
on bezszelestnie po zachodniej stronie nieba,
jarząc się intensywnie. Wartownicy zakrzyknęli
ostrzeżenie "mata-ura", "mata-ura". W starożytnym
języku maoryskim okrzyk ten był odpowiednikiem
dla dzisiejszego zawołania "UFO", "UFO". Dla
upamiętnienia po wsze czasy tragicznych wydarzen
jakie za chwilę miały nastąpić, owa maleńka
maoryska miejscowość nazwana później została
"Mataura" właśnie od owego okrzyku wartowników.
Wszyscy zerwali się aby popatrzeć. Oglądane od
spodu cygaro miało kształt poziomo karbowanej
kolumny lub rogu o dyskoidalnej podstawie jarzącej
się silnym białym światlem jak tarcza Księżyca w
pełni {patrz rysunek poniżej}. Cygaro zatrzymało
się dokładnie ponad warowną osadą, śledzone
z nabożną uwagą przez wszystkich jej mieszkanców
zaalarmowanych okrzykami wartowników. Było
tak ogromne że jego cień sięgał daleko poza
granicami palisady. Po dłuższym nieruchomym
zawisie cygaro ruszyło na wschód w kierunku
następnej osady, w pobliżu miejsca zlokalizowania
jakiej wyrosło później miasteczko nazywane Tapanui.
Jego lot śledziły rzesze Maorysów. Osiągnęło ono
wzgórze które obecnie nazywane jest "Puke-ruau"
{w języku maoryskim "puke-ruau" znaczy
"wzgórze-które-wstrząsnęło-światem"}, na
czubku jakiego owa następna osada była
zlokalizowana. Po chwilowym zawisie nad
ową osadą Puke-ruau, od górnego końca
cygara próbował odłączyć się pojedyńczy statek.
Coś jednak nie wyszło z manewrem rozłączania,
bo nagle z cygara buchnął oślepiający błysk.
Dla znacznej liczby Maorysów błysk ten był
ostatnim widzianym obrazem, bowiem jego żar
w ułamku sekundy spopielił ich ciała. Ci nieliczni
którzy przez przypadek stali osłonięci przed jego
niszczącą mocą zaczęli przeżywać istny koniec
świata. Ziemia zakołysała się pod uderzeniami
około siedmiu serii potężnych eksplozji. Powietrze
zgęstniało od żaru prawie uniemożliwiajacego
oddychanie. Wszystko dookoła buchnęło płomieniami.
Garstka ciągle jeszcze żywych Maorysów z paniką
rzuciła się do pobliskiej rzeki, jednakże do wody
dotarło już zaledwie kilku z nich. Ci nieliczni którzy
przeżyli szerzącą się zagładę z trwogą opowiadali
później swoim następcom jeżące włosy opowieści
o oceanie płomieni jaki rozciągał się od horyzontu
po horyzont i ogarniał wszystko dookoła, o huraganie
jaki zdzierał powierzchnię gleby i jak brzytwa zgalał
pnie ogromnych drzew totara tuż przy korzeniach,
o ognistej grzybiastej chmurze jaka paliła ich skórę,
o gorącym pyle rozsadzającym płuca, o rozpalonych
do czerwoności kamieniach wielkości budynków
jakie z gwizdem nadlatywały gdzieś z nieba, o
ogromnych falach wzburzonego oceanu wdzierających
się głęboko w ląd, oraz o wielu latach niespotykanego
zimna, ulew, powodzi, głodu, chorób, śmierci i rozkładu
jakie nadciągneły potem."
W Nowej Zelandii do obecnych czasów przetrwał
niezwykły monument owych przerażających wydarzeń.
Jest nim nazwa małego miasteczka "Mataura",
która jest starożytnym odpowiednikiem maoryskim dla
dzisiejszego terminu "UFO". Stąd Mataura
jest prawdopodobnie jedynym miastem na świecie
jakiego nazwa posiada tak dramatyczne pochodzenie,
tak niezwykłą historię i tak niekonwencjonalne znaczenie.
Opowieści podobne do opisanej powyżej do dzisiaj
powtarzane są przez potomków byłych wojowników
maoryskich z wioski Mataura. Najpełniejszą ich
wersję mi opowiedział niejaki Mr Allan CHITTOCK
(Waikoikoi, 5 R.D. Gore, New Zealand). Są one
jedynie niewielkim przykładem ogromnego bogactwa
maoryskiej tradycji mówionej dotyczącej tzw. "Nga Ahi
o Tamaatea", t.j. legendarnych ogni ogromnego pożaru
jakie w nowozelandzkim piśmiennictwie znane są lepiej
pod ich angielską nazwą "The Fires of Tamaatea" (t.j.
"Ogni Tamaatea"). Do dzisiaj przetrwały one poprzez
przekazywanie z ojca na syna przez nowozelandzkich
tubylców zwanych Maorysami (po angielsku "Maori").
Głównym bohaterem wszystkich tych legend jest
mityczny wódz "Tamaatea", przez niektóre plemiona
zwany też "Tamau". Jeśli jego nazwisko rozbić na
maoryskie słowa "Ta-ma-Atea", wówczas daje się
je tłumaczyć jako "potężny-z-przestrzeni-kosmicznej".
Natomiast po jego rozbiciu na słowa "Tama-Atea"
oznacza ono "Syn-Kosmosu" lub "Syn-Wszechświata"
(t.j. słowo "Tama" oznacza "syn" - córke można opisać
słowami "Tama-Hine", zaś słowo "Atea" używane jest
w kilku różnych znaczeniach, m.in. obejmujących
"kosmos", "wszechświat", "przestrzeń kosmiczna"
i "niebo w sensie kosmosu" - z wyłączeniem jednak
znaczenia "nieboskłon" dla określenia którego
Maorysi użyliby odmiennego słowa "rangi").
Tama-Atea pochodził z gwiazd, przybywał na
Ziemię na swoim dyskoidalnym statku kosmicznym
zwanym "Mata-ura" lub "Mata-aho" (co dosłownie
znaczy "tarcza lub oblicze promienistego światła"
i jest maoryskim odpowiednikiem dla dzisiejszego
terminu "UFO"), posiadał moce magiczne, łatwo
wpadał w gniew, zaś rozgniewany był w stanie
spalić całą Ziemię powodziami ognia, pochylić
kontynenty, wybić całe gatunki zwierząt (np. ptaka
Moa), itp. Informacja przewijająca się jako główny
motyw wszystkich tych legend o "Ogniach Tamaatea"
podaje, że ogromny wehikuł "synów kosmosu"
dowodzony przez Tamaatea eksplodował w
dawnych czasach nad Nową Zelandią, rozsiewając
pożary, śmierć i zagładę dotykające wszystko co
żyło na terenie tego kraju. Eksplozja spowodowała
też pochylenie Ziemi i sprowadziła zimny klimat
do Nowej Zelandii.
#A2.
Jakie są cele tej strony:
Głównym celem niniejszej strony
internetowej oraz materiału dowodowego
który zaprezentowałem tutaj czytelnikowi,
jest udokumentowanie że jednak istnieje
duży, sprawdzalny przez każdego, oraz
naukowo niepodważalny materiał dowodowy
na faktyczną eksplozję na Ziemi pozaziemskiego
statku kosmicznego (UFO), a także że
ów materiał dowodowy jest objęty celową
chociaż skrytą kampanią zatajania,
ukrywania i blokowania prowadzoną
w NZ i na Ziemi przez zawodowych naukowców
Nowej Zelandii reprezentujących wysoce
wsteczniczą, szkodliwą dla ludzkości i błędną
już od fundamentów starą tzw. "ateistyczną naukę ortodoksyjną"
dokładniej zdefiniowaną w punktach #C1 do #C6 mojej strony o nazwie
telekinetyka.htm.
Dodatkowym zaś celem tej strony jest
zwrócenie uwagi czytelnika, że skoro
istnieje konkretny i sprawdzalny materiał
dowodowy na zaistnienie potężnej eksplozji
wehikułu UFO na Ziemi, faktycznie ów
materiał dowodowy jest jednocześnie
potwierdzeniem, że nasza planeta jest
przedmiotem skrytej działalności UFOnautów -
tak jak to opisano to np. na stronie internetowej
evil_pl.htm - o pochodzeniu zła na Ziemi.
#A3.
Niniejsza strona oferuje też darmowe monografie
[5p/4] oraz
[5e/3]
szczegółowo opisujące materiał dowodowy o eksplozji UFO koło Tapanui:
W maju 2009 roku niektóre serwery totalizmu
zaczęły upowszechniać darmowe egzemplarze
ilustrowanych wersji mongrafii
[5p/4] oraz
[5e/3]
o eksplozji UFO koło Tapanui w Nowej Zelandii.
Monografie te są już dostępne w odpornym na
ataki wirusów formacie "Adobe PDF" ("PDF" -
od angielskiego "Portable Document Format").
Niestety, z uwagi na duże rozmiary plików z tymi
monografiami (około 5 MB każdy), NIE wszystkie
totaliztyczne serwery są w stanie pliki te pomieścić.
Dlatego jeśli się okaże że monografie te NIE są
dostępne w formacie PDF na niniejszym serwerze,
wówczas proponuję ich poszukać na innych
serwerach wyszczególnionych w "Menu 3" lub
"Menu 4". Oto linki do odrębnych stron które
pozwalają załadować obie owe monografie:
tekst_5_4.htm - z [5p/4] po polsku oraz
text_5e.htm - z [5e/3] po angielsku.
Część #B:
Moje poszukiwania miejsca eksplozji statku kosmicznego opisywanego przez legendy maoryskie:
#B1.
Pierwsze cztery lata poszukiwań:
Pierwsze legendy Maorysów na temat "Ogni Tamaatea"
(Fires of Tamaatea) poznałem w 1983 roku, znaczy
krótko po tym jak przybyłem z Polski do Nowej Zelandii
oraz podjąłem pozycję wykładowcy na Politechnice w
owym najbardziej na południe wysuniętym mieście świata
zwanym "Invercargill". Natychmiast po usłyszeniu tej legendy
rozpocząłem usilne poszukiwania miejsca eksplozji UFO
do jakiego owe legendy Maorysów referują. Zajęło mi jednak
aż 4 lata zanim znalazłem owo miejsce eksplozji. Niemniej
odniosłem sukces w tych poszukiwaniach i w 1987 roku
faktycznie znalazłem ogromny krater uformowany przez
potężną eksplozję koło Tapanui. Niniejsza strona internetowa
opisuje wyniki następnych badań jakie prowadziłem na
miejscu owej eksplozji Tapanui od pierwszej chwili kiedy
miejsce to odkryłem.
#B2.
Odkrycie krateru Tapanui:
W 1987 roku odkryłem centrum owej
legendarnej eksplozji. Okazało się ono
być zlokalizowane w ogromnym "kraterze
Tapanui". Ten orgomny krater istnieje do
dzisiaj koło małego miasteczka nowozelandzkiego
nazywającego się Tapanui. Jak wykazały
późniejsze badania, powstał on w wyniku
napowietrznej eksplozji stosu złożonego
z siedmiu (7) wehikułów UFO typu K6.
Krater ten ma około 1 kilometr średnicy.
Oto jak on wygląda, kiedy oglądany jest
ze swojej wschodniej krawędzi:
Rys. #1: Zbliżenie wschodniego obrzeża krateru Tapanui,
gdzie cygaro-kształtny stos złożony z 7 wehikułów UFO
typu K6 eksplodował w 1178 roku.
Powyższa fotografia została pstryknięta z północnego końca
krateru Tapanui, znaczy z miejsca jakie leży dokładnie po
przeciwstawnej stronie niż miejsce z którego wykonano
podobne zdjęcie pokazane na stronie oznaczonej
Nowa Zelandia
w menu. Zauważ dwie ogromne sosny, z których jedna rośnie
nad górną krawędzią krateru, druga zaś w obrębie tego
kolosalnego krateru tuż przy jego wewnętrznej krawędzi.
Zauważ też dwie niebieskie szopy, w których prywatny
właściciel tego krateru trzyma swoje narzędzia rolnicze.
* * *
Zauważ że można zobaczyć powiększenie
każdej fotografii z niniejszej strony internetowej. W tym celu
wystarczy zwyczajnie kliknąć na tą fotografię. Ponadto
większość tzw. browser'ów które obecnie są w użyciu, włączając
w to populany "Internet Explorer", pozwala na
załadowanie każdej ilustracji
do swojego własnego komputera, gdzie można jej się do woli
przyglądać, gdzie daje się ją zredukować lub powiększyć,
a także gdzie ją można wydrukować za pomocą posiadanego
przez siebie software graficznego.
* * *
Ogrom, oraz kratero-kształtną konfigurację krateru Tapanui
można jeszcze lepiej docenić jeśli ogląda się go z określonej
odległości. Na głównej drodze z Gore do Tapanui znajduje się
niewielkie wzgórze koło tzw. "McPhil road junction" (tj.
"rozwidlenie dróg McPhila"). Ze szczytu owego wzgórza
rozciąga się wspaniały widok na krater Tapanui. Oto
fotografia jaka ilustruje jak wygląda krater Tapanui
oglądany z owego rozgałęzienia dróg:
Rys. #2: Widok krateru Tapanui ze znacznej odległości.
Odnotuj ogromną sosnę rosnącą przy górnej krawędzi w pobliżu
środka krateru. Owa sosna jest także widoczna na poprzedniej
fotografii tego krateru.
Najróżniejsze informacje o tajemnicach i dziwnych zjawiskach
otaczających krater Tapanui omawiane są również na stronie
newzealand_pl.htm - o Nowej Zelandii.
#B3.
Co badania ujawniły:
Po tym jak w 1987 roku zdołałem odnaleźć
Krater Tapanui, rozpocząłem systematyczne
badania owego niezwykłego miejsca.
Czyniłem to w moim prywatnym czasie
przeznaczonym na odpoczynek. Badania
te prowadziłem też na mój własny koszt.
(Ciągle nie wstrzymało to moich ówczesnych
pracodawców przed wyrzuceniem mnie
z pracy za prowadzenie tych badań.) Wkrótce
moje badania potwierdziły, że eksplozja
Tapanui faktycznie została spowodowana
celowym zdetonowaniem cygaro-kształtnego
stosu złożonego z siedmiu wehikułów UFO
typu K6. Oto jak taki stos wehikułów UFO wyglądał:
Rys. #3ab: Wygląd, budowa, podstawowe
podzespoły, oraz zasada działania cygaro-kształtnego
stosu 7 wehikułów UFO typu K6.
(Kliknij na dany rysunek aby oglądnąć go w powiększeniu.)
To właśnie taki stos UFO eksplodowany został celowo jakieś
100 metrów nad powierzchnią Ziemi koło małego miasteczka
Tapanui w Nowej Zelandii. Ponieważ w każdym z tych
wehikułów jego przeładowane magnetyczną energią
komory oscylacyjne
są porozmieszczane na kształt czaszy reflektora, eksplozja stosu
takich wehikułów uformowała ukierunkowaną siłę uderzeniową o gigantycznej
mocy, podobną do efektów eksplozji przepotężnego kumulacyjnego
ładunku przeciwpancernego. Wynikiem tej kolosalnej eksplozji
UFO było przemieszczenie się skorupy i biegunów Ziemi o
około 7 stopni, następujące w serii aż kilku małych skoków.
Z kolei owo przemieszczenie biegunów spowodowało
katastroficzne zmiany na naszej planecie, o jakich niemal
nikt dzisiaj nie wie.
Rys. #3a (góra):
Wygląd zewnętrzny kompleksu latającego sprzężonego z siedmiu
dyskoidalnych wehikułów UFO typu K6, zwanego "cygarem posobnym".
Kompleks ten powstaje przez osadzenie wklęsłej podstawy każdego
statku na wypukłą kopułę górną statku poprzedniego. Wynikowa
konfiguracja przypomina stos talerzy w kuchni osadzonych jeden
na drugim. Sprzęganie takich konfiguracji UFO zostało omówione
na stronach
propulsion_pl.htm oraz
magnocraft_pl.htm.
Materiał dowodowy dostępny w NZ sugeruje, że właśnie
taki stos siedmiu wehikułów UFO obserwowali Maorysi
gdy eksplodował on dnia 19 czerwca 1178 roku koło Tapanui
w Nowej Zelandii powodując totalne zniszczenia ponad
połowy Wyspy Południowej owego kraju oraz pochylenie
skorupy Ziemi. (Po więcej szczegółów patrz opisy w monografii
[5/4] - o eksplozji UFO koło Tapanui
oraz rysunki O4 i O5 w monografii
[1/4] - o zaawansowanych napędach magnetycznych.)
Istniejące dane sugerują także,
iż również w Tunguskiej na Syberii eksplodował podobny stos
w 1908 roku, tyle że złożony z tylko trzech wehikułów UFO
typu K6. Wymiary gabarytowe magnokraftów i UFO typu
K6 wynoszą: D=35.11, H=5.85 metrów. Po wylądowaniu,
n = 20 pędników bocznych tych wehikułów wypala w glebie pierścień
o średnicy nominalnej d = D/(sqrt(2)) = 24.82 metrów - patrz równania
(F12), (F16) i (F34) z [1/4].
Warto tu z naciskiem podkreślić, że wypełnione
po brzegi energią magnetyczną pędniki poszczególnych
statków takiego cygara (zawierające sześcienne
kapsuły-dwukomorowe uwidocznione w części
(b) tego rysunku) rozlokowane są w formie
przypominającej paraboliczne lustro reflektorowe
lub kumulacyjny ładunek wybuchowy. Stąd łańcuchowa
eksplozja tych pędników wytworzy ukierunkowaną
siłę uderzeniową, podobną do tej od współczesnych
kumulacyjnych pocisków przeciwpancernych.
Ponieważ statek taki zawsze musi latać zorientowany
swą osią centralną równolegle do lokalnego przebiegu
linii sił ziemskiego pola magnetycznego, jego eksplozja
utworzy więc bardzo charakterystyczny "motylkowaty"
rozkład zniszczenia, występujący zarówno w eksplozji
Tapanui jak i w eksplozji tunguskiej (pokazany na rysunku
O5 z [1/4]). Ponieważ w naturze NIE istnieje żadne
zjawisko zdolne do wytworzenia takiej komulacyjnej
eksplozji, a stąd wszelkie kumulacyjne eksplozje są
formowane wyłącznie przez urządzenia techniczne,
dowody na kumulacyjny charakter tej eksplozji - ciągle
obecne koło Tapanui, są jednocześnie dowodami
że eksplodował tam właśnie taki stos wehikułów UFO.
Rys. #3b (dół):
Wykrój przeprowadzony przez "cygaro" złożone z siedmiu wehikułów
UFO typu K6 mający na celu ukazanie wzajemnego osadzenia
kolejnych wehikułów UFO jeden na drugim, oraz kooperację
magnetyczną ich pędników.
Widoczne są: sześcienne kapsuły dwukomorowe zawarte we wnętrzu
kulistych pędników każdego statku, oraz lica przekroju pionowego
pierścieniowatych kabin załogi. Ścianki wykonane z materiału
nieprzenikalnego dla pola magnetycznego (tj. z materiału
"magnetorefleksyjnego") obwiedzione zostały przerywaną linią.
Oznaczenia: N, S - zorientowanie północnego N i południowego
S bieguna magnetycznego poszczególnych pędników, GS - grubość
kołnierza uzupełniającego, która jest równa wolnej przestrzeni istniejącej
pomiędzy poszczególnymi kołnierzami bocznymi tego kompleksu
(dzięki owej równości kołnierza GS i przestrzeni GS, szereg cygaro
kształtnych kompleksów latających może zostać następnie sprzęgniętych
kołnierzami bocznymi w większe konfiguracje latające zwane
"latającymi systemami" - patrz rysunki F12 i F17 w [1/4]).
Zasada za pośrednictwem której takie wehikuły latają została
zilustrowana oraz omówiona na odrębnych stronach internetowych
magnocraft_pl.htm - o budowie i działaniu magnokraftów oraz
propulsion_pl.htm - o napędzie magnetycznym statków kosmicznych.
Rys. #3c: Porównanie wymiarów wyładowanego
magnetyczną energią pojedyńczego wehikułu
UFO typu K6 (tj. typu, cygaro sprzęgnięte z 7
jakich to UFO owego typu eksplodowało koło
obecnego malego miasteczka Tapanui w Nowej
Zelandii), z wielkością faktycznie istniejącego w
Nowej Zelandii budynku, w którym mieszka autor
tej strony (tj. mieszka
dr inż. Jan Pająk).
Powyższa ilustracja jest powtórzeniem
"Rys. #A3(K6)" z mojej strony internetowej o nazwie
magnocraft_pl.htm -
na jakiej zawarty jest też jej szeroki opis, a jaka zestawia
i omawia porównania wymiarów i wyglądów UFO
wszystkich 8 znanych typów. Faktyczny wygląd i
wielkość UFO typu K6 ilustruje też "Rys. #D2abcd"
z innej mojej strony o nazwie
eco_cars_pl.htm.
(Kliknij na powyższą ilustrację aby oglądnąć ją w powiększeniu.)
#B4.
Wyłącznie sensacyjne, zamiast naukowego, przyjęcie wyników badań:
Zainteresowanie miejscem eksplozji Tapanui okazało się
mieć głównie charakter sensacyjny. Ludzie byli
zainteresowani w owym miejscu tylko ponieważ pozaziemski
statek kosmiczny tam eksplodował, a także tylko ponieważ
istniał materiał dowodowy jaki to potwierdzał w sposób
sprawdzalny dla każdego - np. szczątki owego statku UFO,
czy dziwna lokalna choroba bazująca na osłabienie systemu
immunologicznego i bardzo podobna do "choroby
popromiennej", ale wysoce myląco nazywana
grypą Tapanui (Myalgic Encephalopathy).
Natomiast znaczenie naukowe tego miejsca eksplozji UFO
zostało całkowicie zignorowane. Właściwie to oprócz mnie (tj.
dr inż Jan Pająk)
praktycznie żaden inny naukowiec nigdy nie dołączył się
do terenowych badań na miejscu zdarzenia tej fascynującej
pozostałości po potężnej katastrofie jaka dotknęła całą
naszą planetę. (Aczkolwiek wielu naukowców "zdalnie"
rzuciło się aby autorytatywnie
negować wyniki moich badań i moje odkrycie iż katastrofa
ta wywodzi się od eksplozji wehikułu UFO, oraz aby wyjść
z najróżniejszymi własnymi przysłowiowymi "fotelikowymi
teoriami", np. że jest to krater po komecie - chociaż
nigdy NIE widzieli oni krateru Tapanui na własne oczy,
NIE mają zielonego pojęcia gdzie dokładnie krater
ten jest zlokalizowany, ani nawet NIE zadali sobie trudu
aby po oglądnięciu obrazków niniejszej strony doczytać
sobie także o materiale dowodowym który strona ta
dokumentuje.) Jest to wielka szkoda, ponieważ miejsce
eksplozji Tapanui jest nawet bardziej bogate w materiał
dowodowy i bardziej spektakularne niż miejsce eksplozji
Tunguskiej na Syberii z 1908 roku, a ponadto jest
nieporównanie łatwiej dostępne dla badaczy.
#B4.1.
Pobudzenie u mnie filozoficznych zainteresowań "prawdą"
i jej cechami - wywołane "niegodnym prawdy" przyjęciem
wyników moich badań eksplozji Tapanui i krateru Tapanui:
Dla nadal relatywnie młodego naukowca o idealistycznych
inklinacjach, który wypracował najmoralniejszą nowoczesną
filozofię totalizmu
i niezachwianie wierzył iż "celem nauki i naukowców
jest poszukiwanie i ujawnianie prawdy", ogromny szok
wywołało "niegodne prawdy"
przyjęcie z jakim spotkały się wyniki moich obiektywnych badań
eksplozji Tapanui i krateru Tapanui. Zacząłem więc przemyśliwać
wszystko co związane z prawdą, w tym np. dlaczego poparta
ogromnym materiałem dowodowym prawda przez zawodowych
naukowców jest ignorowana, wyszydzana i blokowana przed
upowszechnieniem, czy każda prawda naprawdę zwycięża -
tak jak twierdzą to przysłowia, itp. Produktem tych przemyśleń
najpierw było moje żywo potem dyskutowane w internecie
opracowanie pod tytułem "Dwanaście Prawd o Prawdzie"
z którymi czytelnik nawet obecnie może się zapoznać np.
z punktu #E1 mojej innej strony o nazwie
prawda.htm
a także z "rozdziału N" w gratisowo upowszechnianej internetem mojej
monografii [5/4]
o eksplozji Tapanui.
Tamto rozbudzone wówczas filozoficzne zainteresowanie
prawdą nigdy potem już NIE wygasło. Z czasem doprowadziło
mnie do kolejnych rozważań, pospisywanych np. w "części #B"
i punkcie #D1 mojej innej strony noszącej właśnie nazwę
prawda.htm,
czy w punkcie #D4 strony o nazwie
god_proof_pl.htm.
Skierowało też moje zainteresowania na badania metod
i zasad jakimi upowszechnianiem się prawdy zarządza
Bóg stanowiący pierwotne
źródło wszelkiej prawdy. Moim też zdaniem,
najowocniejszym produktem tego zainteresowania prawdą
stały się ustalenia "Teorii Życia z 2020 roku" jaką
wypracowałem w 2020 roku, zaś streszczenie jakiej publikuję na stronie o nazwie
2020zycie.htm
(szczególnie patrz tam punkt #V6 a także cała "część #V").
#B5.
Zaprzeczające twierdzenia i działania innych lokalnych naukowców
oraz negatywne następstwa braku konstruktywnego potraktowania
mojego naukowego odkrycia o eksplozji wehikułu UFO koło Tapanui:
Na przekór że istnieje całe zatrzęsienie dowodów
materialnych, jakie jednoznacznie potwierdzają
eksplozję wehikułu UFO koło Tapanui, NZ, wyniki
moich badań spotkały się z raczej złowrogim przyjęciem.
Nadeszły dla mnie ciężkie czasy kiedy starałem
się przekonać swoich kolegów innych naukowców
z Uniwersytetu Otago w którym wówczas wykładałem,
że fakty potwierdzają meryt twierdzeń z legend
maoryskich. Najróżniejsze trudności jakie wówczas
mnie nękały, jak również dalsze losy moich badań
nad tym miejscem eksplozji UFO, opisane są
w podrozdziale A4 z tomu 1
monografii [1/4]
dostępnej za pośrednictwem niniejszej strony
internetowej. W tym miejscu wystarczy jedynie
wzmiankować, że właśnie z powodu owego
dokonywania badań miejsca eksplozji UFO
koło Tapanui, w 1990 roku faktycznie zostałem
wyrzucony z pracy wykładowcy uniwersyteckiego
w Nowej Zelandii - tj. otrzymałem wówczas rodzaj
"propozycji NIE do odrzucenia", perswadującej
"albo ..., albo też ...", którą zostałem zmuszony
do podania się do dymisji. Z kolei owa utrata pracy,
połączona z wówczas obowiązującym NZ prawem
jakie powodowało iż na przekór bycia bezrobotnym
niemal aż do opuszczenia Nowej Zelandii w poszukiwaniu
chleba NIE otrzymywałem zasiłku dla bezrobotnych,
oraz połączona także z rodzajem
"wilczego biletu"
jaki tej utracie pracy towarzyszył i jaki uniemożliwiał
mi znalezienie jakiegokolwiek innego zatrudnienia w
NZ, razem spowodowały u mnie ponad dwuletnie
pozbawione zarobków bezrobocie, stąd bardzo
poważnie i negatywnie wpłynęły na moje dalsze
losy życiowe - patrz strona o mnie (dr inż Jan Pająk).
Wszakże zrujnowały mnie finansowo, zmusiły
mnie do tułaczki po świecie i do szukania chleba
poza granicami Nowej Zelandii, zniszczyły resztki
poważania jakie wówczas ciągle jeszcze miałem
do nowozelandzkich naukowców, itp.
W czasach bowiem mojego
emigrowania do Nowej Zelandii ciągle wierzyłem, że
misją każdego naukowca jest identyfikowanie, badanie
i upowszechnianie nieznanej wcześniej prawdy,
bez względu na to jaka by ona nie była.Tymczasem kierownictwo
Uniwersytetu Otago zademonstrowało mi w wysoce
bolesny dla mnie sposób, że zamiast nagradzać
naukowców którzy odkrywają prawdę, na owym
uniwersytecie raczej wyrzuca się ich na bruk.
A wszystko to na przekór, że aż do czasu opublikowania
wyników moich badań eksplozji UFO koło Tapanui,
praktycznie niemal nikt w świecie NIE wiedział o jej
zaistnieniu i skutkach, zaś
niemal wszystko co dzisiaj można znaleźć w literaturze o owej eksplozji faktycznie wywodzi się z moich badań i moich publikacji -
tyle że często zostało to "zdalnie" przeinterpretowane
przez innych naukowców aby wyglądało na podpierające
ich "fotelikowe teorie". Z dumą mogę więc obecnie stwierdzić,
że na przekór bycia wyrzuconym z pracy za badanie owej
eksplozji UFO koło Tapanui, to właśnie moje poświęcenie
i badania zwróciły uwagę całego swiata na jej zaistnienie
i wprowadziły Tapanui na mapę świata. Ci zaś
naukowcy z Otago, którzy mi wyrzucali iż jakoby "przynoszę
wstyd ich uniwersytetowi", faktycznie sami przynieśli
mu wstyd poprzez nieskończone ignorowanie eksplozji
o światowych konsekwencjach, która miała miejsce niemal
na "progu" ich uniwersytetu, oraz poprzez usunięcie z
pracy naukowca, który zwrócił na nią uwagę świata.
Niekonstruktywne i nierzeczowe potraktowanie
eksplozji Tapanui przez rodzimych naukowców
Nowej Zelandii jest źródłem niepożądanych
następstw nie tylko dla mnie. Poszkodowani
takim potraktowaniem są bowiem praktycznie
wszyscy ludzie, którzy w przypadku rzeczowego
podojścia do badań tej eksplozji mogliby odnieść
najróżniejsze korzyści z wyników tych badań.
Przykładowo, moje publikacje na temat tej
eksplozji NIE są czytane, bowiem miejscowi
luminarze prześcigają się w zaprzeczaniu ich
merytowi. Z powodu zaś nieczytania tych publikacji
tracę nie tylko ja, ani nie tylko potencjalni ich
wydawcy, ale także każda osoba której wiedza
i światopogląd uległyby poszerzeniu w wyniku
ich przeczytania. W okolice krateru Tapanui
nie zagląda niemal żaden turysta - pozostają
więc one nadal (jak je kiedyś opisywał półgodzinny
program lokalnej telewizji "Holmes" poświęcony moim
badaniom tej eksplozji UFO) "omiataną wiatrami dziczą".
Tymczasem promocja wyników badań eksplozji
Tapanui byłaby w stanie ściągać tam tysiące
turystów i badaczy z całego świata. W rezultacie
region ten mógł doświadczyć ekonomicznego
ożywienia. Nikt NIE stara się naprawiać niezdrowych
następstw eksplozji Tapanui (np. badać i eliminować
powody rodzaju "choroby popromiennej" szalejącej
koło Tapanui, lecz wysoce zwodniczo i uspakajająco nazywanej
grypą Tapanui (Myalgic Encephalopathy)),
ani NIE stara się ratować i przechowywać dowodów
tej eksplozji dla przyszłych pokoleń. Z kolei
nauka ziemska odcięta została od ogromnie
ciekawego przypadku następstw potężnej eksplozji,
który mógłby być badany powiększając tym
wiedzę ludzkości - np. w temacie "wpływu
rezonacji hałasu telepatycznego na psychologiczną
degenerację ludności" zilustrowanego
m.in. "Tab. #K1" poniżej na niniejszej stronie.
W końcu wyciszanie i zaprzeczanie prawdzie
podpieranej przez ów obszerny materiał
dowodowy obecny koło Tapanui, w połączeniu
z długą tradycją podobnego wyciszania i blokowania
prawdy o innych intelektualnych osiągnięciach,
np. na temat pierwszego samolotu zbudowanego
w Nowej Zelandii przez
Richarda Pearse,
generuje negatywną
karmę
i z całą pewnością będzie kiedyś wzbudzało
ambarasujące zapytania.
Wszakże przysłowia powiadają że "prawda
zawsze jednak w końcu wypływa na wierzch" -
i to bez względu na to jak mocno by nie była
blokowana, wyciszana i zaprzeczana.
Więcej informacji na temat owego blokowania,
wyciszania i zaprzeczania prawdzie i ich następstw
zaprezentowane zostało w punkcie #G5 strony internetowej
newzealand_pl.htm - o tajemnicach i ciekawostkach Nowej Zelandii.
#B5.1.
Uniwersytet Otago obecnie chwali się posiadaniem tzw.
Zegara Beverly (po angielsku "Beverly Clock")
przez niemal 160 lat działającego jak "perpetuum mobile",
tj. bez potrzeby bycia nakręcanym, chociaż w 1990 roku
uniwersytet ten wyrzucił mnie z pracy wiedząc iż jestm
jedynym w kraju naukowcem jaki wówczas obiektywnie
badał urządzenia "wieczystego ruchu":
Eksplozja UFO koło Tapanui wcale NIE była
jedynym tematem moich badań dokonywanych
podczas wykładania na Uniwersytecie Otago.
Moje zainteresowania naukowe były wówczas
równie szerokie i różnorodne jak obecnie -
z czym w ówczesnej młodzieńczej naiwności
wcale się NIE kryłem przed swoimi konserwatywnymi
przełożonymi uniwersyteckimi. Jednym z
tematów badań jakie wówczas prowadziłem
(i jakie prowadzę zresztą do dzisiaj -
przykładowo patrz punkt #B3 mojej strony
fe_cell_pl.htm),
były tzw. "generatory darmowej energii"
działające na zasadzie "perpetuum mobile" czyli
"wieczystego ruchu". To właśnie podczas pracy
na Uniwersytecie Otago w Dunedin, w październiku
1990 roku na temat "generatorów darmowej
energii" opublikowałem swoją angielskojęzyczną
monografię [6e]
o danych bibliograficznych: Dr Jan Pająk,
"The Magnetic Extraction of Energy from the
Environment (Free Energy Devices)", Dunedin,
October 1990, ISBN 0 9597946 1 1. Jej kopie
do dzisiaj są gratisowo upowszechniane z moich
stron internetowych. Aczkolwiek badanie urządzeń
"perpetuum mobile" NIE było mi komunikowane
jako powód usunięcia mnie z owej uczelni, z zachowań
i reakcji moich ówczesnych przełożonych na fakt
aktywnego prowadzenia badań także i w tej tematyce
obecnie posądzam, że też było to jednym z kilku
powodów dla jakich moi ówcześni przełożeni posunęli
się do tego zaprzeczającego cele nauki działania.
Bóg ma jednak spore poczucie humoru. Kiedy
bowiem w 2017 roku cały świat "obudził" się
ze swej letargii w sprawie urządzeń do wytwarzania
"wieczystego ruchu", władze Uniwersytetu Otago
nagle sobie uświadomiły, że mogą uzyskać światową
sławę za przyznanie się iż są w posiadaniu mechanicznego
"Zegara Beverly" (po angielsku "Beverly Clock")
nieprzerwanie działającego od 1864 roku (czyli
przez niemal 160 lat) bez potrzeby bycia nakręcanym
przez ludzi. O fakcie zaś,
że ten sam uniwersytet na początku lat 1990-tych
wyrzucił z pracy właśnie m.in. za zdaniem ich
decydentów "przynoszący hańbę przedmiot badań"
jedynego wówczas w Nowej Zelandii naukowca,
który właśnie badał urządzenia napędowe działające
na zasadach "wieczystego ruchu", nikt oczywiście
NIE kwapił się poinformować.
Więcej informacji na temat poustalanych w wyniku
moich wieloletnich badań zasadach działania oraz
rozwiązaniach konstrukcyjnych urządzeń do generowania
"wieczystego ruchu" (tj. tzw. "generatorów darmowej energii"
oraz "silników perpetuum mobile") zastawiłem w punkcie
#B3 oraz w podpisach pod "Film #B3a" i "Film #B3c"
ze strony o nazwie
fe_cell_pl.htm.
Kiedy ja dokonywałem badań eksplozji
Tapanui, faktycznie NIE istniał jeszcze pozytywny
przykład jak tego typu badania powinny
być potraktowane przez innych naukowców
i przez publikatory. Przypadek taki pojawił
się dopiero w 2008 roku. Był nim tzw.
impakt z Kofels w Austrii.
Impakt ten faktycznie reprezentuje "kalkową
kopię" moich własnych badań eksplozji Tapanui.
Mianowicie dwoje naukowców, tj. Dr Mark
Hempsell i Alan Bond, wystartowali
z treści dawnych mitów greckich, poczym
znaleźli ogromny krater w Austrii oficjalnie
uznawany za "lanslide", który w świetle
ich badań okazał się miejscem eksplozji
jakiegoś pozaziemskiego obiektu.
Po rozszyfrowaniu starej sumeryjskiej tabliczki
glinianej opisującej to zdarzenie, uzyskali
oni dane ilościowe na temat owej eksplozji.
Między innymi ustalili, że eksplozja miała
miejsce tuż przed świtem w dniu 29 czerwca
3123 BC, oraz że jej wynikiem było np. zniszczenie
bibilijnej Sodomy. Swoje wyniki opisali w
książce o tytule "A Sumerian Observation
of the Kofels' Impact Event", która stała się
bestsellerem.
Pozytywny i konstruktywny sposób na jaki przyjęte
zostały tamte badania impaktu z Kofels spowodowały,
że wszyscy związani z tym przypadkiem ludzie
odnieśli z tego najróżniejsze korzyści. Przykładowo,
z uwagi na entuzjastyczną i właściwą promocję
impaktu z Kofels, jego autorzy znaleźli międzynarodowe
uznanie, nauka ziemska otrzymała ważny przypadek
do badań, wydawcy publikacji na temat tego impaktu
mają doskonały business i darmową promocję,
mieszkańcy okolic Kofels uzyskali napływ turystów
którzy dodatkowo poprawiają ekonomię owych okolic,
zaś wierzący otrzymali jeszcze jeden dowód naukowy
na poprawność stwierdzeń
Biblii
na temat Sodomy - który jest zgodny z zasadą działania
Boga opisywaną w punkcie #C2 mojej strony o nazwie
tornado_pl.htm
i podsumowaną w punkcie #I1 niniejszej strony, a
polegającą na równoczesnym tworzeniu przez Boga
co najmniej aż trzech odmiennych kategorii materiału
dowodowego jaki wyjaśnia i potwierdza każde boskie
działanie. Możnaby sobie tylko wypowiadać tu życzenie aby
eksplozja Tapanui w Nowej Zelandii
potraktowana była w podobnie konstruktywny sposób.
Jako ciekawostkę wartu tutaj też dodać, że z jakichś
powodów w Nowej Zelandii informacje na temat
impaktu w Kofels upowszechnione zostały tak aby wyglądały
na żart prima-aprilisowy. Przykładowo opublikowane
zostały w żartobliwym tonie w artykule o tytule "Asteroid
recorded on tablet" (tj. "Opisy asteroidu na tabliczce"),
z prima-aprilisowego wydania nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z wtorku (Tuesday), April 1, 2008, strona B2.
Więcej informacji na temat
impaktu z Kofels w Austrii
oraz jego następstw zaprezentowane zostało
w punkcie #G5 strony internetowej
newzealand_pl.htm - o tajemnicach i ciekawostkach Nowej Zelandii.
#B7.
"Rozgłosowe przekleństwo", czyli
"karma"
które trapi Uniwersytet Otago od czasu
kiedy jego zarząd zdusił w zarodku moje
badania następstw eksplozji UFO koło Tapanui:
Jak czytelnik zapewne wie, w obszar moich
zainteresowań naukowych wchodzi również
badanie najróżniejszej tematyki z zakresu
tzw. "nadprzyrodzonego". Przykładowo, m.in.
zajmuję się badaniami
pola moralnego,
mechanizmów moralnych,
karmy,
praw moralnych,
przepowiedni,
Biblii,
Boga,
itp. Dlatego kiedy w odpowiedzi na moje odkrycie
i badania miejsca eksplozji UFO koło Tapanui, dyrekcja
Universytetu Otago
zmusiła mnie do podania się do dymisji, zacząłem
pilnie obserwować dalsze losy owej instytucji.
Byłem bowiem bardzo ciekawy jak "mechanizmy
moralne", szczególnie zaś tzw.
"karma",
zadziałają w przypadku
intelektu zbiorowego
jakim jest ów uniwersytet. Wszakże w stosunku
do instytucji karma ta nie mogła zadziałać w taki
sam sposób jak zadziałałaby w stosunku do
pojedynczej osoby. Przkładowo, w przypadku
pojedynczej osoby, która zmusiła kogoś do podania
się do dymisji, karma spowodowałaby, że osobę
tą spotkałby niemal dokładnie taki sam los jak los
jej ofiary - tj. po pewnym czasie ktoś zmusiłby
tą osobę do podania się do dymisji, lub uczyniłby
coś co w osobie tej wzbudziłoby uczucia bycia
zmuszonym do podania się do dymisji.
Jednak karma nie może spowodować aby cały
uniwersytet zmuszony został przez kogoś
do jednogłośnego "podania się do dymisji".
(Aczkolwiek karma posiada aż kilka możliwości
bardzo podobnych do takiego zmuszenia.
Przykładowo, "karma"
jest w stanie spowodować, że jeśli pewnego dnia
NZ będzie miała zbyt dużo uniwersytetów, wówczas
rząd NZ dla wielu najróżniejszych powodów, np.
społecznie szkodliwej kultury i tradycji jaka wytworzyła
się na danym uniwersytecie, może zdecydować
się go zamknąć. Albo jeśli przykładowo dany
uniwersytet zostanie zniszczony kolejnym trzęsieniem
ziemi, wówczas rząd może zdecydować aby go
już NIE odbudowywać. Itd., itp. Każde
zaś z takich rozwojów sytuacji byłoby karmatycznym
odpowiednikiem "zmuszenia całej instytucji do
podania się do dymisji" - wszakże po nim instytucja
ta przestałaby istnieć pod swoją uprzednią nazwą
i sposobem działania.) Z drugiej jednak strony, owa
karma wynikała z powstrzymania przez ów uniwerytet
upowszechnienie się wiedzy i prawdy na temat
eksplozji która swymi skutkami dotknęła całą
naszą planetę. Karma ta więc posiada ogromną
moc - stąd ja nie miałem wątpliwości że karma
ta zaciąży na losach Uniwersytetu Otago z równie
druzgoczącą siłą jak następstwa eksplozji
Tapanui zaciążyły na losach całej Ziemi. Stało
więc się bardzo istotne dla mnie aby odkryć
jak w praktyce karma ta zadziała na losy owej
instytucji. Od czasu więc kiedy opuściłem
Uniwersytet Otago, pilnie
obserwowałem jakie będą dalsze losy owej
instytucji.
Już wkrótce potem zaczęło mi się rzucać w oczy,
że uniwersytet ten zaczęło trapić coś co można
by nazwać "rozgłosowym przekleństwem"
(po angielsku "publicity curse"). Mianowicie
powtarzalnie co jakiś czas nagle w telewizji i w
gazetach pojawiała się jakaś sensacja związana
z tym uniwersytetem, która stawiała go w bardzo
negatywnym świetle. Przykładowo, albo jego
kierownictwo popełniało jakąś machlojkę, albo
jacyś z jego studentów czynili coś skandalicznego,
albo na jego obszarze działo się coś oburzającego,
albo któryś z jego wykładowców wyskakiwał z czymś
absurdalnym, itd., itp. Przypadki takie powtarzały
się też z uporem, tak że kiedy społeczeństwo
zapominało o jednym incydencie, natychmiast
pojawiał się następny incydent który dodawał
negatywnego rozgłosu temu uniwersytetowi.
Przykładowo, w styczniu 2008 roku, kiedy właśnie
dokonywałem drastycznej reorganizacji i poszerzania
niniejszej strony internetowej, społeczeństwo
i publikatory nowozelandzkie były zaszokowane
wiadomością, że jeden z wykładowców ekonomii
na owym uniwersytecie zamordował swoją
narzeczoną (która na dodatek wcześniej
podobno była jego studentką - a więc także
ich związek dawało się nazwać "nadużyciem
pozycji", albo angielskim "bullying"). Zarówno
obie gazety które ja czytuję, jak i inna prasa
Nowej Zelandii, opublikowały potępiające
artykuły na ten temat, np. artykuł o tytule
"Murder accused named as economics tutor",
ze strony A3 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z piątku (Friday), January 18, 2008,
czy artykuł "Sophie's family face suspect in
court roon", ze strony A1 nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z piątku (Friday), January 18, 2008.
Wprawdzie ktoś spowodował że nazwa uniwersytetu
nie pojawiła się w tytułach owych artykułow, jednak
nazwa ta figuruje w ich treści. W sumie dodaje to
tylko złego rozgłosu instytucji która przed moim
przypadkiem pojawiała się w gazetach jedynie
przy oficjalnych okazjach i która spowodowała
moje zwolnienie tylko ponieważ, jak mi w oczy
wówczas to powiedziano "przynoszę hańbę owemu
uniwersytetowi", czyli po to aby uniknąć jakiegokolwiek
rozgłosu.
Interesujące są wyniki analiz powodów dla jakich
karmatycznym następstwem zaduszenia przez
Uniwersytet Otago badań następstw eksplozji UFO
koło Tapanui jest owo "rozgłosowe przekleństwo".
Jak bowiem pamiętam głównym powodem dla
którego kierownictwo owego uniwersytetu zmusiło
mnie do podania się do dymisji kiedy stało się
wiadomym, że badam następstwa eksplozji UFO
koło Tapanui, był strach aby moje badania nie
sprowadziły na ów uniwersytet tzw. "złego rozgłosu"
(po angielsku "bad publicity"). Ów strach spowodował,
że aby uniknąć rozgłosu spowodowanego moim
moralnie poprawnym działaniem w kierunku ustalania
i upowszechnienia prawdy na temat tej eksplozji UFO,
kierownictwo uniwersytetu przedłożylo mi "propozycję
nie do odrzucenia" (w rodzaju "albo ... albo ...").
Czyli zadziałanie "mechanizmów moranych" (do
których należy karma), daje się zdefiniować dla
tego przypadku w następujący sposób: "zaduszenie
przez dany intelekt zbiorowy (instytucję) danej moralnie
poprawnej działalności, która generowałaby typowy
dla moralnego działania balans krótkoterminowo
negatywnych, jednak długoterminowo pozytywnych
rozgłosów, ściąga karmatycznie na tą instytucję cały
szereg zdecydowanie negatywnych następstw (kar),
które wygenerują wyłącznie negatywny rozgłos" -
po więcej wyjaśnień i szczegółów na ten temat patrz
punkty #C4.2 oraz #C4.7 z mojej strony o nazwie
morals_pl.htm.
Ciekawe że analizy podobnych przypadków
dotykających inne intelekty zbiorowe też zdają
się potwierdzać, że tak właśnie działają "mechanizmy
moralne" (do których należy m.in. i karma zbiorowa)
dotykające całe instytucje (tj. intelekty zbiorowe).
Ciekawe też, że kiedy już raz objawią się takie jakby
"przekleństwa" trapiące jakieś instytucje, które w danej
ogromnie istotnej sprawie zadziałały niemoralnie,
owe "przekleństwa" nie chcą już ustąpić i zaprzestać
swego niszczącego działania przez aż tak długo,
aż dana instytucja albo zostaje całkowicie przez
nie zniszczona, albo też aż nie zneutralizuje ona
danego "przekleństwa" naprawieniem zła z którego
przekleństwo to wyniknęło. Innymi słowy, warto
nadal obserwować dalsze losy omawianego
tu uniwersytetu, bowiem albo po upływie tzw.
"czasu zwrotu" (na temat którego narazie
naukowo niewiele wiemy, chociaż ja zacząłem
starać się aby go oszacować ilościowo - np.
w punktach #C4.2 i #A4 ze swej strony o nazwie
morals_pl.htm)
uniwersytet ten przestanie istnieć w sposób jaki
będzie bardzo interesujący dla badaczy działania
"karmy", albo też wcześniej (w co, znając panującą
w nim atmosferę, bardzo wątpię) wyciągnie on do
mnie "rękę pojednania i zgody" oraz zneutralizuje
w ten sposób wiszącą nad jego losem tą potężną
negatywną karmę.
Część #C:
Jakie rodzaje materiału dowodowego udało się zidentyfikować wokoło krateru Tapanui i na co ów materiał dowodowy wskazuje:
#C1.
Kompleksowość materiału dowodowego:
Niestety, jedynie w podręcznikach wszystko
wygląda prosto i ma tylko jeden aspekt do
uwzględniania. Wszakże tylko podręczniki
mogą być pisane dopiero po fakcie -
tj. kiedy to każdy staje się już "mądry".
Natomiast w rzeczywistym życiu wszystko
jest ogromnie skomplikowane. Jak bardzo
skomplikowane są zdarzenia zachodzące
w rzeczywistym życiu autorzy podręczników
odkrywają dopiero kiedy któryś z nich usiłuje
przewidzieć coś co dopiero ma nastąpić, np.
pogodę jaka ma zapanować następnego dnia,
lub datę i miejsce następnego trzęsienia ziemi,
wybuchu wulkanu, fali tsunami, czy innego
kataklizmu.
Eksplozja UFO koło Tapnui także stanowiła
takie wysoce złożone rzeczywiste zjawisko,
jakie łączyło w sobie kilka odrębnych składników
i zachodziło na wielu poziomach. Z tego powodu
wygodniej jest udowodnić oddzielnie każdy
ze składników tej złożonej eksplozji. Ponadto
materiał dowodowy na zaistnienie owej eksplozji
daje się podzielić aż na kilka odrębnych kategorii,
jakie odpowiadają owym odrębnym składnikom eksplozji.
Najważniejsze z tych kategorii materiału dowodowego obejmują:
#1.
Materiał dowodowy na fakt, że w roku 1178
faktycznie zaistniała jakaś potężna eksplozja
koło Tapanui w Nowej Zelandii. Wszakże, jak
dotychczas, naukowcy ortodoksyjni oskarżają
nowozelandzkich Maorysów za niemal wszelkie
konsekwencje jakie eksplozja Tapanui ściągnęła
na Nową Zelandię (np. za spalenie nowozelandzkich
lasów, za wybicie i pozjadanie aż do zupełnego
wyginięcia super-ptaka zwanego "moa" oraz
wielu innych miejscowych stworzeń, itp.). Z
kolei krater Tapanui uformowany w wyniku
owej eksplozji owi ortodoksyjni naukowcy
starają się wyjaśnić np. jako ogromne naturalne
"obsuwisko ziemi".
#2.
Materiał dowodowy na fakt, że eksplozja Tapanui
spowodowała przemieszczenie się biegunów Ziemi
o około 7 stopni. Dla przykładu, naukowcy ortodoksyjni
starają się wytłumaczyć wszelkie zmiany klimatyczne
na Ziemi jakie wyniknęły z przesunięcia biegunów
spowodowanego ową eksplozją jako całkiem naturalne
"okresowe zmiany klimatu na Ziemi" - nadając owym
zmianom klimatu geologiczną nazwę "mała epoka
lodowa".
W tym miejscu warto też zaznaczyć, że owo
przesunięcie biegunów Ziemi w wyniku eksplozji
Tapanui w sensie naukowym jest ogromnie
interesujące i powinno być intensywnie badane.
Powodem jest, że miało ono charakter aż całego
szeregu skokowych poślizgów całej zewnętrznej
twardej skorupy Ziemi względem płynnego jądra
naszej planety, zachodzących około lat 1202 i
1216. Na dodatek, owe poslizgi były napędzane
unikalnym mechanizmem jakby "magnetycznej
sprężyny" której napięcie spowodowane zostało
właśnie eksplozją Tapanui o magnetycznym
charakterze. Mechanizm ten dokładniej opisany
został w podrozdziale D3 mojej monografii
[5/4] "Eksplozja UFO w Tapanui z roku 1178 AD, która przemieściła kontynenty".
Ponadto, owe skokowe poślizgi były dodatkowo
komplikowane wzajemnym dynamicznym oddziaływaniem
zachodzącym pomiędzy poszczególnymi płytami
tektonicznymi naszej planety. W rezultacie, czasami
dwie relatywnie pobliskie miejscowości, przykładowo
Salamis i Famagusta opisane w punkcie #H3 tej
strony, czy Wineta i Salamis opisane w punktach
#H2 i #H3 tej strony, dotykane były tymi poślizgami
w odmiennych czasach lub na zupełnie różniące
się sposoby (tj. zależnie od poziomu moralności
ich mieszkańców).
#3.
Materiał dowodowy na fakt że owa eksplozja została
spowodowana przez stos 7 wehikułów UFO typu K6, jakie
eksplodowały około 100 metrów ponad powierzchnią gruntu.
Dla przykładu, ci z grona ortodoksyjnych naukowców którzy
byliby gotowi zaakceptować fakt, że eksplozja Tapanui z 1178
roku faktycznie zaistniała, jednocześnie starają się sugerować,
że spowodowana ona była albo przez meteoryt, albo przez
kometę, uderzające o Ziemię.
#4.
Materiał dowodowy na fakt, że wehikuły UFO jakie
eksplodowały koło Tapanui były tzw. "wehikułami czasu"
które są w stanie powodować zmiany w naturalnym upływie
czasu (po więcej danych na temat "wehikułów czasu" patrz
strona internetowa o nazwie
immortality_pl.htm
lub strona internetowa o nazwie
timevehicle_pl.htm).
#5.
Materiał dowodowy że eksplozja Tapanui została "zasymulowana"
w taki sposób jakby spowodowana ona była celowo przez
pasożytniczych UFOnautów w celu cofnięcia rozwoju ludzkości
do tylu (po więcej danych o "symulacjach" działalności
pasożytniczych UFOnautów - patrz strona internetowa
day26_pl.htm).
Zaprezentujmy więc teraz w skrócie dwa najbardziej
istotne kategorie materiału dowodowego z powyższego
wykazu. Proszę jednak odnotować, że szczegółowa
prezentacja całego owego materiału dowodowego zawarta
jest w monografiach naukowych [5/4], [5/3], oraz
[1/4] dostępnych za pośrednictwem tej strony.
#C2.
Gdzie jest dostępny ów materiał dowodowy
tak ignorowany przez dzisiejszą oficjalną naukę:
Najbardziej niezwykłym aspektem eksplozji UFO koło
Tapanui jest, że ziemska nauka ortodoksyjna ignoruje istnienie
tej eksplozji, na przekór że dostępne jest zatrzęsienie dowodów
materialnych jakie potwierdzają jej faktyczność. Wszakże ja
napisałem całą obszerną monografię naukową z serii
[5] - o eksplozji UFO koło Tapanui,
która nie zawiera niczego innego jak tylko opisy najróżniejszych
materiałów dowodowych potwierdzających że eksplozja
ta faktycznie miała miejsce. Najnowsza i najbardziej
systematyczna prezentacja tych materiałów zawarta jest
w dwóch ostatnich moich monografiach naukowych o eksplozji
Tapanui, mianowicie w polskojęzycznej monografii
[5/4],
oraz w angielskojęzycznej monografii
[5/3].
Obie one są dostępne nieodpłatnie za pośrednictwem linków
w zielonym kolorze
(jak ten),
lub za pośrednictwem menu z lewego marginesu
niniejszej strony internetowej. Każdy może załadować sobie
za darmo owe monografie do swojego komputera, oraz potem
czytać je spokojnie w wolnym czasie. Ponadto podsumowanie
owego materiału dowodowego zawarte jest także w podrozdziale
O5.2 z tomu 12 jeszcze jednej mojej monografii naukowej
oznaczonej
[1/4] - o zaawansowanych napędach magnetycznych.
Ona także może zostać załadowana i czytana bez żadnej
odpłatności za pośrednictem niniejszej strony.
Część #D:
Materiał dowodowy który dokumentuje że jakiś rodzaj potężnej eksplozji faktycznie nastąpił koło Tapanui:
#D1.
Obszerność materiału dowodowego na faktyczne zaistnienie eksplozji Tapanui:
Dostępne jest całe zatrzęsienie dowodów materialnych na fakt,
że rzeczywiście w 1178 roku miała miejsce potężna eksplozja
koło małego miasteczka nowozelandzkiego o nazwie Tapanui.
Wymieńmy tutaj najważniejsze rodzaje owego materiału dowodowego:
#1. Istnienie ogromnego krateru, jaki można sobie oglądnąć
na zdjęciach zaprezentowanych na niniejszej stronie. Kratery o takich
wymiarach wcale nie pojawiają się z niczego, a coś musiało je
uformować. Naukowcy ortodoksyjni twierdzą, że ów krater Tapanui
to po prostu ogromne obsuwisko ziemi. Jednak twierdzenia tych
ortodoksyjnych naukowców zupełnie nie pokrywają się z materiałem
dowodowym który badałem w latach 1987 i 1988, bowiem ciągle
istniał on wówczas w owym miejscu. W obliczu faktycznej topografii
krateru Tapanui, twierdzenia tych ortodoksyjnych naukowców są
wręcz niedorzeczne, jeśli nie dziecinne. Co ciekawsze,
upowszechniane są one przez naukowców, którzy faktycznie
nigdy krateru tego nie widzieli, dokładnie też nawet nie wiedzą
gdzie on się znajduje.
#2. Istnienie starożytnych pni drzewnych, jakie wylożone
są naokoło krateru Tapanui w dosyć wymowny koncentryczny sposób.
Oryginalnie owe pnie drzewne były tak zorientowane, że ich osie
wycelowane były w krater Tapanui. Stąd wskazywały one, że zostały
zmiecione z powierzchni ziemi przez odśrodkowo rozprężający się podmuch
potężnej eksplozji. (Ich oryginalne zorientowanie daje się wyznaczyć
we wszystkich tych miejscach, gdzie zostały one przysypane ziemią,
np. w miejscach gdzie wystają one z brzegów rzek, gdzie zatopione
one zostały w wodzie lub bagnie, lub gdzie przypadkowo zostają
one odkopane.) Datowanie węglem radioaktywnym owych
powywracanych pni drzewnych wskazuje że wszystkie one
umarły około 1178 AD.
#3. Naoczni widzowie. Błyski eksplozji Tapanui były
aż tak potężne, że ich odbicia od Księżyca widziane były
przez zakonników z odległej Anglii, one zaś same widziane
były przez samego Dżyngis Hana z Mongolii - który notabene
wziął je za znak od samego Boga nakazujący mu zapanowanie
nad światem. Stąd obecnie istnieją zapiski historyczne jakie
potwierdzają, że owa eksplozja faktycznie miała miejsce,
a nawet podające dokładną datę kiedy ona nastąpiła – tj.
19 czerwca 1178 roku.
#4. Mitologia maoryska. Maorysi którzy zamieszkiwali
Nową Zelandię w chwili kiedy owa eksplozja miała miejsce,
przechowali jej opisy w swoich mitach. Dlatego dzisiaj owa
eksplozja jest relatywnie dobrze opisywana niezliczonymi
legendami Maorysów na temat tzw. "Ogni Tamaatea" ("Fires of Tamaatea").
#5. Pozostałości materialne. Do dzisiaj istnieją liczne
pozostałości materialne po owej eksplozji, jakie daje się znaleźć
w pobliżu krateru Tapanui. Obejmują one m.in.: potopione odłamki
statku kosmicznego, opad na ziemię samorodków złota (ogromne
ilości złota zostały zesyntezowane podczas tej potężnej eksplozji,
stąd po jej zajściu cienka warstewka "złotego runa" (tj. złotego
pyłu) dosłownie pokrywała całą powierzchnię ziemi w pobliżu
Tapanui), niezwykłe kamienie ceramiczne stopione gorącem
owej eksplozji - lokalnie owe kamienie nazywane są "porcelanowymi
kamieniami" (po angielsku "china stones"), oraz wiele więcej
pozostałości.
***
W uzupełnieniu do powyższego podsumowania
materiału dowodowego na faktyczne zaistnienie
eksplozji Tapanui, omówię teraz nieco szerzej
kilka niektórych co ciekawszych przykładów
owego materiału. Na dokładne omówienie jego
całości, niestety brak miejsca na niniejszej,
krótkiej stronie internetowej. Jednak ci z
czytelników, których ten materiał zainteresuje,
znajdą pełną jego prezentację we w/w darmowej
monografii [5/4] (o eksplozji UFO koło Tapanui),
dostępnej gratisowo m.in. po kliknięciu
na ten zielony link do strony o nazwie tekst_5_4.htm -
jaka upowszechnia ową monografię [5/4].
#D2.
Majestatyczne drzewa (m.in. unikalnego dla NZ drewna "totara") koncentrycznie
powalone podmuchem eksplozji i leżące tak iż ich osie wskazują na krater Tapanui:
Pozostałości powalonych i powypalanych drzew porozrzucanych
w zasięgu eksplozji Tapanui cechują się dosyć niezwykłym dośrodkowym
porządkiem w swoim ukierunkowaniu. Pnie tych drzew leżą równolegle
do siebie, ich osie zawsze ustawione są wzdłuż linii prostych przecinających
się na kraterze, zaś strona korzenna zawsze zwrócona jest ku kraterowi
Tapanui - patrz rysunek C9 z [5/4]. Przykład identycznie powywracanych
drzew zastany na miejscu eksplozji tunguskiej sugeruje, że także przyczyna
dla koncentrycznego porządku w ułożeniu nowozelandzkich resztek lasów
musi być podobna, t.j. wyłożenie przez podmuch potężnej eksplozji zaistniałej
w punkcie zerowym wskazywanym przez przedłużenie osi tych pni.
Szczegółem który dodatkowo potwierdza możliwość pochodzenia pni drzew zalegających ziemię w okolicach Tapanui od potężnej eksplozji, jest fakt że powierzchnia bliskich kraterowi pni nafaszerowana była ziarenkami piasku. Jak bowiem stwierdzają opowiadania miejscowych pionierów osiedleńczych, podczas usuwania tych pni w celu przygotowania pastwisk dla hodowli bydła, stalowe piły wymagały częstego ostrzenia ponieważ tępione były ziarenkami piasku powbijanymi w powierzchnię kłód.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę czytelnika, że liczba tych majestatycznych
kłód drewna znika z powierzchni Nowej Zelandii w alarmującym tempie.
Ich szlachetne drewno (w przypadku "totara" - pięknego, czerwonego koloru),
z tajemniczego uprzednio powodu (jaki jednak ostatnio został wyjaśniony -
tak jak opisałem to poniżej w odrębnym punkcie #D2.1), do dzisiaj pozostaje
cudownie wytrzymałe i niezwykle malownicze. Dlatego nieustannie do dzisiaj
jest ono używane do wielu najróżnorodniejszych celów użytkowych. W przypadku
więc utrzymania się tego zastraszającego tempa znikania tych kłód, do wglądu
naszych potomków już wkrótce może nic NIE pozostać z tego niezwykle
wymownego dowodu materialnego zaistniałej kiedyś eksplozji Tapanui.
Oto jeden z takich pni drzewnych, wystający z piaszczystego
brzegu pobliskiej rzeczółki nazywającej się "Black Gully Creek":
Fot. #D1: Ja (Dr Jan Pająk) oparty o pień ogromnego drzewa
"totara" jakie zmiecione zostało podmuchem eksplozji Tapanui.
Fotografia wykonana w 1988 roku.
Owo drzewo oryginalnie pogrzebane było pod ziemią. Jednak
woda strumienia nazywanego "Black Gully Creek" częściowo wymyła
je z piaszczystego brzegu, ujawniając kierunek w jakim było ono
skierowane (jej pień wskazuje dokładnie w kierunku centrum eksplozji,
tj. w kierunku Krateru Tapanui). W czasach kiedy w latach 1987
i 1988 intensywnie badałem eksplozję Tapanui, cały szereg takich
częściowo pogrzebanych w ziemię drzew szlachetnego totara
wystawało z piaszczystych brzegów rzeczółki "Black Gully Creek".
Odnotuj z opisów na tej stronie, że wiek tego drzewa jest taki,
iż faktycznie drewno w jego centrum pamiętało czasy kiedy
Jezus chodził po Ziemi. Na przekór tego, oraz pomimo wielowiekowego
działania na niego niszczycielskich elementów, drewno to do
dzisiaj jest aż tak trwałe, że miejscowi nadal masowo je używają
do wytaczania najróżniejszych przedmiotów ozdobnych i użytkowych.
Stąd w kilka lat po wykonaniu powyższej fotografii, wszystkie drzewa
szlachetnej totara zostały powydobywane z piaszczystego brzegu
"Black Gully Creek" i zużyte do wytaczania. Obecnie więc powyższe
drzewo już nie istnieje.
#D2.1.
Tajemnica niesłychanej trwałości drzew
powalonych podmuchem eksplozji Tapanui:
Drewno lasów powalonych podmuchem
eksplozji UFO koło Tapanui wykazuje niezwykłą
trwałość i wytrzymałość na gnicie. Na przekór
też, iż przez ponad 8 wieków wystawione ono
było na działanie elementów, faktycznie aż do
dzisiaj jest aż tak wytrzymałe, że nadal wytaczane
są z niego najróżniejsze ozdobne wyroby
użytkowe, jak drewniane miski i talerze,
kubki, świeczniki, itp. Jednocześnie te same
drzewa Nowej Zelandii ścinane w dzisiejszych
czasach nowoczesnymi metodami (tj. "jak
leci"), dają drewno jakie (jeśli NIE zostanie
specjalnie potraktowane jakimiś nowoczesnymi
truciznami uniemożliwiającymi działanie pleśni,
grzybni, bakterii i wilgoci) gnije i się rozpada
już po upływie kilkudziesięciu lat.
Przykładem wielokrotnie wyższej trwałości drewna
powalonego siłą pradawnej eksplozji UFO koło Tapanui,
w porównaniu do surowego drewna ścinanego już
"nowoczesnymi metodami" (tj. "jak leci") w relatywnie
niedawnych czasach, są losy drewna dwóch morskich molo w
Petone
(tzw. Petone Wharf) - tj. w miasteczku w którym
ja mieszkam już od 2001 roku. To najnowsze, bo
używane aż do 2016 roku, drewniane molo w
Petone, czytelnik może sobie oglądnąć
klikając na niniejszy zdjęciowy link w Google.
Budowę tego najnowszego molo w Petone podjęto
w 1880 roku z użyciem najtrwalszego drewna jakie
wówczas było dostępne w Nowej Zelandii i jakie niemal
z pewnością już wówczas było traktowane dostępnymi
wtedy chemikaliami. Wszakże tylko 40 lat wcześniej,
bo w 1840 roku, zbudowane było w Petone inne (starsze)
molo, jakie też było zbudowane z najtwardszego
drewna dostępnego wówczas w Nowej Zelandii
(a NZ owych czasów miała dostęp do ogromnych
zasobów doskonałego drewna szlachetnego -
które, niestety, do dziś całe już zostało powycinane
i wywiezione, głównie do Anglii). Ponieważ jednak
drewno tego starszego molo NIE było potraktowane
chemikaliami, do 1880 roku już aż tak przegniło,
że przestało się nadawać do użytku i musiało być
zastąpione nowym molem (tamto starsze molo z
Petone, zbudowane z nietraktowanego chemikaliami,
choć też najtwalszego ówczesnego drewna, NIE
zostało wówczas rozebrane, stąd gnije ono aż
do dzisiaj, rozpadając się aż tak kompletnie, że
obecnie pozostają po nim jedynie nadal nieco
widoczne, aczkolwiek rozpadające się przy
dotyku, dokumentnie przegniłe szczątki). Lekcja
więc z owego starszego molo nakłoniła budowniczych
nowego, aby użyli NIE tylko najtrwalszego dostępnego
im wówczas drewna, ale na dodatek aby przed
użyciem już wtedy drewno to było specjalnie
potraktowane dostępnymi wówczas chemikaliami.
Niemniej już od samego początku mojego
zamieszkania w Petone w 2001 roku, odnotowałem
że drewno tego molo z 1880 roku było niebezpiecznie
przegniłe, zaś samo molo dawało się ciągle używać
tylko ponieważ powtarzalnie było naprawiane, malowane,
wzmacniane, oraz traktowane na najróżniejsze sposoby
i najróżniejszymi chemikaliami. Jednak w 2016 roku
ciągle drewno to stało się już aż tak przegniłe, że władze
uznały wchodzenie na molo za zbyt niebezpieczne
i zamknęły je przed dostępem publiczności. Obecnie
(kwiecień 2017 roku) molo to oczekuje na zostanie
wyburzonym - tyle że narazie brak jest pieniędzy
na dokonanie tego wyburzenia. (Ponieważ jednocześnie
wielu miejscowych nielogicznie argumentuje, iż powinno
ono ponownie zostać wzmocnione i naprawione, zamiast
wyburzone, zaś jednocześnie jego wzmocnienie i naprawa
kosztowałaby więcej niż zbudowanie nowego, piękniejszego
i trwalszego molo, zapewne jego problem ponownie zostanie
rozwiązany "dyplomatycznie" poprzez pozostawienie go
na pastwę elementów - tak aby, podobnie jak poprzednie
molo, też samo zgniło ono aż do zaniku.) Podsumowując
powyższe, najtrwalsze drewno jakie w Nowej
Zelandii było dostępne w 1880 roku i jakie niemal
z całą pewnością zarówno już wówczas, jak i potem
podczas całego swego użycia, było powtarzalnie
traktowane jakimiś dostępnymi wtedy truciznami,
zgniło zupełnie do 2016 roku - czyli w przeciągu
zaledwie 136 lat. Jednoczesnie naturalne drewno
lasów powalonych w całej NZ podmuchem eksplozji
UFO koło Tapanui, po ponad 800 latach bycia
wystawionym na działanie elementów (tj. wody,
słońca, wiatru, bakterii, grzybów, itp.), nadal do
dzisiaj utrzymuje swoją oryginalną wytrzymałość
i nadal nadaje się np. do wytaczania z niego
najróżniejszych przedmiotów użytkowych.
Owo stare, pierwsze molo w Petone (zbudowane w
1840 roku) daje nam też wstępne pojęcie ile wynosi
żywotność wystawionego na działanie elementów
(tj. wody morskiej, fal, bakterii, grzybni, słońca, wiatrów)
ale chemicznie niepotraktowanego, chociaż z pewnością
najtwardszego i najszlachetniejszego drewna jakie około
1840 roku było dostępne w Nowej Zelandii. (A NZ owego
czasu miała szeroki wybór doskonałych rodzimych
rodzajów szlachetnego drewna - których dzisiaj już
w niej brak, bowiem niemal wszystkie prastare lasy
zostały wówczas w niej powycinane.) Ponieważ
molo to musiało zostać zastąpione przez nowe
już w 1880 roku, żywnotność ta wynosi zaledwie
około 40 lat. Dla porównania, w 2015 roku na
ogródku swego "spółdzielczego" mieszkania w NZ
zbudowałem sobie drugą małą drewnianą strukturę
(tj. pergolę z dodatkami) z niepotraktowanego chemicznie
i niepomalowanego drewna sosen wyrosłych w Nowej
Zelandii - do NZ nasiona sosen zostały przywiezione z
Europy. (Jak wygląda moje "spółdzielcze" NZ mieszkanie,
przymieszkaniowy ogródek, a także fragment pierwszej,
pomalowanej pergoli, do której była podobna też
owa druga niepomalowana struktura jaka już się
zawaliła, dobrze ilustruje to "Rys. #A3(K6)" ze strony
magnocraft_pl.htm,
"Fot. #N1c" i "Fot. #G1" ze strony
solar_pl.htm,
a także "Fot. #F2a" ze strony
cooking_pl.htm.)
Celowo do zbudowania tej drugiej struktury użyłem
niepotraktowanego chemicznie i niepomalowanego
drewna, bowiem NIE chciałem zapaskudzać gleby
swego ogródka chemicznymi truciznami używanymi
obecnie w NZ dla drewna. Wybrałem sosnę, ponieważ
jest tania i bardzo łatwo dostępna w NZ. Z czasów
zaś swych napraw też niepotraktowanych chemicznie i
niepomalowanych płotów wokoło domku moich rodziców ze wsi
Stawczyk,
doskonale pamiętam że niepotraktowane chemicznie
drewno polskiej sosny, wystawione na działanie elementów
(deszczu, słońca, wiatru, bakterii i grzybni), ale NIE zakopane
do ziemi, może wytrzymać bez zgnicia i rozpadnięcia się
nawet do około 30 lat. Szokiem więc było dla mnie samozawalenie
się jednego słupa wspornikowego mojej ogródkowej struktury
z niepotraktowanej i niepomalowanej NZ sosny, jakie nastąpiło
już po upływie 2 lat - bowiem w kwietniu 2017 roku. (Ciekawe,
że samozawalenie się tego słupka nastąpiło kiedy właśnie
pisałem niniejszy punkt o "księżycowym drewnie" - tak
jakby tym doświadczeniem Bóg dodatkowo powiększał
prawdę i dokładność niniejszych opisów.) Moje sprawdzenie
powodu zawalenia się owego słupa wykazało, że zakopana
w glebę jego część kompletnie zgniła i się rozpadała przy
dotyku, podczas gdy wystająca ponad powierzchnię gleby
jego część nadal była silna i wyglądała niemal NIE postarzała.
Po zawaleniu się tego słupa przypomniałem sobie swoje
uprzednie ustalenia dotyczące szybkości wzrostu w Nowej
Zelandii sosen europejskiego pochodzenia - które z powodu
natelekinetyzowania gleby owego kraju rosną około 5 razy
szybciej niż te same sosny w Polsce i Europie (po szczegóły
patrz "D" z "rozdziału H" w mojej
monografii [5/4],
wzmiankowane też w (2) z punktu #F1 niniejszej strony).
Niestety, zapewne w rezultacie owego szybkiego wzrostu,
drewno NZ sosny europejskiego pochodzenia jest aż tak
słabe, że daje się je rozłupywać paznokciami, zaś jak
zaistniałe już po 2 latach samozawalenie się sosnowego
słupka konstrukcji z mojego ogródka to ujawnia - może
ono być nawet do 15 razy mniej odporne na zgnicie,
niż drewno polskiej sosny.
Tajemnica opisywanej tu cudownej trwałości drewna
powalonego eksplozją tapanui kryje się w fakcie,
że powalenie drzew podmuchem NZ eksplozji
UFO nastąpiło nowozelandzką zimą i tuż po
zakończeniu się fazy malejącego księżyca -
czyli że wynikło ono w wytworzeniu tzw. "księżycowego
drewna". Dokładne zaś wyjaśnienie tajemnicy
cudownej trwałości takiego "księżycowegop drewna" jest
zaprezentowane w punkcie #C4.8 strony o nazwie
wszewilki_jutra.htm,
zaś dodatkowo poszerzone w punkcie #A3 strony o nazwie
malbork.htm.
Ów fakt, iż eksplozja Tapanui powaliła NZ drzewa
dokładnie w środku zimy oraz tuż po fazie
zmniejszającego się księżyca, jest historycznie
udokumentowany w podrozdziale D1.1 z mojej
monografii [5/4].
Najważniejszy bowiem z historycznych zapisów
dotyczących eksplozji UFO koło Tapanui datowany
jest tam dokładnie na dzień 18 czerwca 1178 roku
(Julianowskiego kalendarza), czyli na środek
nowozelandzkiej zimy, oraz równocześnie opisuje
że Księżyc w owym dniu właśnie zaczął wchodzić
w swoją fazę "nowego księżyca" (czyli, że
był tuż po zakończeniu fazy "zmniejszającego się
księżyca" - kiedy to ten przełom obu faz ciągle jeszcze
nadawał wykładanemu wówczas drewnu unikalne
cechy "księżycowego drewna"). Ów ogromnie
istotny historyczny zapis wykonany został przez
mnicha Gerwazego (Gervase), kronikarza katedry
Kanterbury (Canterbury) w Anglii. Oto co zapis ten
stwierdzał, w moim tłumaczeniu z angielskiego
(oryginalną, angielskojęzyczną treść tego zapisu
przytaczam w D1.1 z [5/4]):
"Tego roku, w niedzielę poprzedzającą festiwal Świętego Jana Babtysty, tuż po zachodzie słońca kiedy Księżyc zaczął być widzialny, niezwykłe zjawisko zostało zaobserwowane przez około pięciu mężczyzn, którzy odpoczywali siedząc zwróceni ku Księżycowi. W tym czasie był nowy Księżyc świecący bardzo jasno, zaś jego rogi jak zwykle w tej fazie zwrócone były ku wschodowi. Nagle górny róg rozpadł się na dwie części. Ze środka tego przepołowienia wytrysnął skręcający się płomień, rozprzestrzeniając ogień i iskry na znaczną odległość. W międzyczasie ciało Księżyca poniżej zaczęło się rzucać i zwijać, jakby w przerażeniu. Wyrażając to własnymi słowami tych którzy opowiedzieli mi o zdarzeniu i oglądali je na własne oczy, Księżyc rzucał się jak zraniony wąż. Po chwili Księżyc wrócił do właściwego kształtu i wyglądu. Powyższe zjawiska zostały następnie powtórzone sześciokrotnie lub nawet więcej razy, za każdym razem zakrzywiając rozbłysk ognia w innym, przypadkowym kierunku. Po zakończeniu powyższych transformacji Księżyc od rogu do rogu, to jest wzdłuż całej swej długości, zwolna przyjął pociemniały wygląd."
Popularna prezentacja zapisu Gerwazego, ale,
niestety, skrócona, stronnicza i znacznie wypaczona,
zawarta została w części 4 zatytułowanej "Niebo i Piekło"
("Heaven and Hell") serii telewizyjnej Dra Carl'a Sagan'a
"Kosmos" (Cosmos). Na szczęście w całości jest
ona także publikowana w książce [1D1.1] pióra
Simon'a Welfare & John'a Fairley: "Arthur C. Clarke's
Mysterious World", William Collins Ltd., London
1980, ISBN 0 00 216536 8, strona 184. Ów
zapis relacjonuje serię około siedmiu niezwykłych
rozbłysków na Księżycu zaobserwowanych przez
grupę mnichów z katedry Kanterbury. Jak zaś ja
udokumentowałem to w owym podrozdziale D1.1 swej
monografii [5/4],
owe 7 rozbłysków w rzeczywistości reprezentowało
odbijanie się od Księżyca blasków eksplozji cygara
złożonego z siedmiu wehikułów UFO, jakie to eksplozje
nastąpiły właśnie wówczas koło obecnego nowozelandzkiego
miasteczka Tapanui. Zainteresowani czytelnicy mogą
sobie oglądnąć filmową próbę zilustrowania i zinterpretowania
zjawisk zaobserwowanych przez owych mnichów z
katedry Kanterbury, poprzez przeglądnięcie zakresu
od 22:00 do 25:25 minuty, z odcinka owego
angielskojęzycznego filmu "Cosmos by Carl Sagan
Episode 4 Heaven and Hell", wideo jakiego w kwietniu
2017 roku ciągle dostępne było za darmo w YouTube pod adresem
youtube.com/watch?v=qpqaLpIwCNQ.
(Wideo to też załadowane bowiem zostało do YouTube o
bardzo wymownej dacie 2017/3/17 - jak zaś wyjaśniłem
to w punkcie #A3 swej strony o nazwie
malbork.htm
coś dziwnego dzieje się z wideami załadowanymi w tamtym
auspicious dniu.) Odnotuj, że po 25:25 minucie, przez dalsze
około 3 minuty, ów angielskojęzyczny film spekuluje, jak w
zgodzie z teoriami dzisiejszej ateistycznej nauki możnaby
interpretować tamtą obserwację mnichów z katedry Kanterbury.
Niestety, w owym filmie jego autorzy bardziej dbają
o zgodność swych obrazów i komentarzy z teoriami
dzisiejszej oficjalnej nauki ateistycznej, niż o ich zgodność
z oryginalnym zapisem Gerwazego. Przykładowo, stronniczo
pomijają fragmenty oryginalnego zapisu, iż "Księżyc
rzucał się jak zraniony wąż", a także iż "ze środka tego
przepołowienia wytrysnął skręcający się płomień" - te
bowiem fragmenty historycznego zapisu zaprzeczają
teoriom dzisiejszej ateistycznej nauki, bowiem mogły
mieć miejsce tylko w przypadku odbijania się od Księżyca
rozbłysków eksplozji UFO zaszłych na Ziemi. Stąd
zaprezentowane na owym filmie zjawiska zostały celowo
pokazane tak, jakby owa eksplozja nastąpiła na
pozbawionym atmosfery Księżycu, a NIE na otoczonej
atmosferą Ziemi. Czyli np. pomijają one pokazanie wszelkich
zjawisk optycznych powywoływanych najpierw magnetycznym,
a dopiero potem akustycznym rozprzestrzenianiem się
w atmosfarze ziemskiej odmiennie ukierunkowanych fal
uderzeniowych owej serii 7 eksplozji, tj. zjawisk takich
jak rzucanie się obrazu Księżyca "jak zraniony wąż",
zwijanie się i odchylanie płomieni w przypadkowych
kierunkach, czy jak rozdzielanie się obrazu wypukłego
Księżyca w punkcie odbicia się rozbłysków eksplozji.
(Odnotuj, że rozprzestrzenianie się w atmosferze Ziemi
bardzo podobnych fal uderzeniowych spowodowanych
eksplozją UFO w tajdze tunguskiej na Syberii w 1908
roku, jest zilustrowane w czasach od 4:25 do 4:50
minuty w/w widea Carl'a Sagan.)
Opisane tu "księżycowe" wyjaśnienie dla tajemnicy
powodu dzięki któremu drewno powalone w chwili
eksplozji UFO koło Tapanui uzyskało aż tak niezwykłą
wytrzymałość, ma ogromne znaczenie dowodowe.
Wszakże dokumentuje ono dowodowo aż kilka odkryć
naraz. Przykładowo, dokumentuje ono, iż (1)
rozbłyski na Księżycu obserwowane w Anglii w dniu
18 czerwca 1178 roku faktycznie pochodzą z eksplozji
UFO mającej miejsce koło Tapanui w Nowej Zelandii.
Dokumentuje ono także, iż (2) wszystkie owe
powalone drzewa znajdowane obecnie w najróżniejszych
miejscach praktycznie całej Nowej Zelandii, zostały
powyrywane z ziemi w dokładnie tym samym dniu
i przez dokładnie to samo zdarzenie, tj. przez eksplozję
UFO koło Tapanui z dnia 18 czerwca 1178 roku.
Oczywiście, owych dowodów wyjaśnienie to dostarcza
znacznie więcej. Wszakże, między innymi, na przykładzie
aż trzech odmiennych rzeczywistych i sprawdzalnych
przypadków długowieczności "księżycowego drewna"
dowodzi ono także niezbicie (3) prawdy
wyjaśnianego w punkcie #C4.8 mojej strony
wszewilki_jutra.htm
twierdzenia Pana
Erwin'a Thoma
upowszechnianego w załadowanym do YouTube
dnia 2017/3/17 polskojęzycznym filmem o tytule
KSIĘŻYCOWE DREWNO - UKRYTA PRAWDA O DRZEWACH I DREWNIE NA NOWO ODKRYTA,
iż drewno ścinane w środku zimy i w fazie malejącego
księżyca, faktycznie cudownie uzyskuje aż cały szereg
niezwykłych cech i zdolności.
Fot. #D2abc: Oto trzy zdjęcia jakie w sensie historycznym
reprezentują wizualną dokumentację losów obu petońskich
drewnianych molo (w Petone owo molo nazywa się angielską nazwą
"wharf").
Jednakże, jeśli głębiej przeanalizować owe zdjęcia, wówczas
się okazuje, że każde z nich jest też rodzajem graficznej
"alegorii" jaka symbolicznie ilustruje także tragiczną sytuację
w jaką wprowadzili siebie NIE tylko mieszkańcy Nowej Zelandii,
ale praktytcznie także ludność niemal całej naszej planety
poprzez uparte odwracanie się tyłem do swych bliźnich (tj.
do innych ludzi) i do wymagań i nakazów Boga opisanych
w Biblii, a w ten sposób poprzez odwracanie się także tyłem
do samego Boga. Dlatego opisując poniżej każde z powyższych
zdjęć, opiszę NIE tylko co dokumentuje ono w sensie historycznym,
ale także wyjaśnię jakie alegoryczne przesłanie zawarło ono
w swej graficznie symbolicznej wymowie i obrazie. Powieniem
tu dodać, że w Internecie dostępnych jest sporo zdjęć petońskiego
"wharf" innego niż moje autorstwa. Jeśli czytelnik zechce
przeglądnąć sobie także i te inne zdjęcia wykonane jeszcze
przed zamknięciem molo do publicznego użytku, wystarczy aby np.
kliknął na niniejszy zdjęciowy link do Google.
(Aby oglądnąć w powiększeniu wybrane z powyższych zdjęć -
kliknij na nie.)
Fot. #D2a (góra):
W sensie historycznym zdjęcie to dokumentuje zarówno resztki
starszego molo petońskiego zbudowanego jeszcze w 1840 roku
(patrz owe 6 mizernych i przegniłych drewnianych kikutów
wystających z plaży i z morza w około połowie wysokości tego
zdjęcia ponad datą jego wykonania), jak i dokumentuje nadal
całe oraz nadal wyglądające imponująco drewniane molo z
Petone zbudowane w 1880 roku - jednak w 2017 roku zamknięte
dla publicznego użytku z powodu przegnicia drewna z jakiego
zostało ono skonstruowane, a stąd i groźby, że w każdej chwili
może ono ulec zawaleniu (patrz owo molo widoczne około 3/4
wysokości zdjęcia - jak przebiega ono od lewej aż niemal do
prawej krawędzi tego zdjęcia). Natomiast w sensie graficznej
"alegorii" jaka symbolizuje sytuację dzisiejszych ludzi, zdjęcie
to ilustruje do czego prowadzi odwracanie się tyłem do Boga
i zupełne zaprzestawanie przez ludzi badania i wdrażania w
codziennym życiu intencji, nakazów, wymagań i sekretów Boga
(w tym przypadku np. zaniechanie badania i wdrażania sekretu
jaki Bóg zakodował w "księżycowym drewnie" opisanym
powyżej w punkcie #D2.1). Takie bowiem nierozważne i skierowane
przeciwko Bogu postępowanie szybko zamienia w zgniliznę wszystko
co z niego się wywodzi, która to zgnilizna - na przekór iż z zewnątrz
może wyglądać zdrowo, pięknie i powabnie, faktycznie jest pułapką
jaka w każdej chwili grozi zawaleniem się i wessaniem w odchłanie
także i tych nierozważnych ludzi, którzy dali się nabrać na jego zwodniczy
wygląd i powab.
Fot. #D2b (środek):
W sensie historycznym zdjęcie to dokumentuje tablice
zakazujące wshodzenia na petońskie molo, jakiego
drewno przegniło już aż do poziomu grożącego jego
zawaleniem się. Natomiast w sensie graficznej "alegorii"
jaka symbolizuje sytuację dzisiejszych ludzi, zdjęcie
to ilustruje jak odwracanie się ludzi od Boga oraz powodowane
tym rozdmuchiwanie ich osobistych ambicji, coraz bardziej
blokuje rozwiązywanie aktualnych problemów ludzi oraz
podejmowanie i wdrażanie zgodnych z nakazami Boga
decyzji. Wszakże na przekór iż molo to mogłoby już
zostać wyburzone oraz zastąpione nowym i lepszym,
bowiem wykonanym z betonu i stali, decydenci zapewne
czekają aż molo to samo się zawali. Wszakże istnieją
nierealistycznie myślące osoby i grupy, które domagają
się kosztownej odbudowy tego już dokumentnie przegniłego
drewnianego molo i gotowe są krzykliwie protestować
gdyby ich ambicje uznano za zbyt kosztowne i nieracjonalne.
Jednak na głosy tychże osób i grup w następnych wyborach
decydencji zmuszeni są liczyć. Jak więc to zwykle w demokracji
bywa, w sprawie budowy nowego molo nic się NIE czyni,
aby podjęciem jakiegokolwiek działania NIE urazić którejkolwiek
ze stron. Molo to zapewne będzie więc stało zamknięte
dla ludzi aż do czasu kiedy samo się zawali z przegnicia.
Do czasu zaś jego zawalenia się zwolennicy nierealistycznego
jego odbudowania zapewne albo w międzyczasie wymrą,
abo też NIE będą mieli innego wyjścia niż pozwolić na podjęcie
budowy nowego i ekonomicznie bardziej realistycznego molo.
Podobnie jak w sprawie owego molo, praktycznie każda decyzja
i działanie długoterminowo nastawione na dobro większych
grup bliźnich, są obecnie coraz usilniej blokowane przez
rozdmuchane ambicje i chwilowe zachcianki indywiduów
niezdolnych do racjonalnego myślenia i do rozwiązywania
problemów poprzez negocjacje, kompromisy i prezentowanie
realistycznie udokumentowanych argumentów.
Fot. #D2c (dół):
Oprócz nadal okazale wyglądającego nowszego molo z
1880 roku widocznego jak przebiega ono od lewego aż do
niemal prawego boku tego zdjęcia, a także oprócz też tu
pokazanych kikutów sterszego molo z 1840 roku widocznych
tuż przy lewej krawędzi tego zdjęcia na około połowie jego
wysokości, na pierwszym planie zdjęcie to historycznie
dokumentuje też drewniane umocnienia cementowej
rury upustowej, która odprowadza petońskie ścieki wprost
do morza. (Umocnienia te zakończone są rodzajem jakby
"rogów" w miejscu ujścia ścieków do morza.) Podobnych
upustów ścieków wprost do NZ rzek i morza istnieje w
NZ całe zatrzęsienie. Faktycznie wiąże się z nimi sporo
zagadek dla jakich niemal nikt zdaje się poszukiwać
odpowiedzi. Przykładowo, jeśli dokona się pomiary, wówczas
na wylotach niektórych z nich pomiary te typowo wykazują
podwyższoną wartość radioaktywnościowego tła (mnie
osobiście intryguje czy ma to jakiś związek z owymi
pojedyńczymi kroplami radioaktywnego deszczu, jakie
w dzisiejszych czasach spadają zmieszane z normalnymi
kroplami niemal każdego deszczu, a jakie udokumentowałem
szerzej w punkcie #F5 i na "Fot. #F1" ze swej strony o nazwie
cooking_pl.htm).
Natomiast w sensie graficznej "alegorii" jaka symbolicznie
ilustruje sytuację dzisiejszych ludzi, zdjęcie to pokazuje jak
do praktycznie każdego aspektu naszego życia (np. w tym
przypadku do molo jakie miało uprzyjemniać i dodawać zdrowia
do ludzkich spacerów nad morzem), ów dokumentnie już wypaczony
dzisiejszy proces podejmowania decyzji - jakie są nastawione
wyłącznie na chwilowe korzyści i stąd jakie są sprzeczne z nakazami
i wymaganiami Boga, powoduje dodawanie też elementów,
które służą zupełnie odwrotnym celom niż życie, zdrowie i
przyjemność bliźnich (np. w tym przypadku taki rodzaj decyzji
spowodował dobudowanie aż kilku upustów ścieków po obu
stronach molo, które to upusty dawniej zapełniały wodę morską
i miejscową plażę bakteriami, truciznami i śmieciami, zaś
w dzisiejszych czasach zapewne dodatkowo odprowadzają też
do morza radioaktywność, która po pochwyceniu do ciał ryb wędruje
do ludzi stając się przyczyną chorób, raka, a często nawet
i przyspieszonej śmierci). To właśnie takie sprzeczne z zasadami
zawartymi w nakazach i wymaganiach Boga upuszczanie
ścieków i śmieci do morza lub do pobliskich rzek, połączone
z wyjątkowo entuzjastycznym rozsiewaniem chemicznych
trucizn, stopniowo zamienia żyzną glebę naszej planety
w rodzaj chemicznie i bakteryjnie zatrutego nieużytku -
zaś oryginalnie dziewiczo krystaliczne wody Ziemi zamienia
w płynną truciznę, zjadanie żywności wyrastającej na
którym to nieużytku, lub/oraz wypijanie czerpanej z niego
wody, stopniowo (chociaż skrycie) zatruwa i wyniszcza
zdrowie oraz życie coraz większej liczby ludzi (po więcej
szczegółów patrz punkt #G2.3 z innej mojej strony o nazwie
healing_pl.htm.)
Oczywiście, niezależnie od alegorycznej wymowy pokazanego
na tym zdjęciu jednego z licznych upustów ścieków, zdjęcie
to powtarza też alegorie obrazów samych molo, przykładowo
ilustruje sytuację z dzisiejszą ludzkością, kiedy to od zewnątrz
wszystko wygląda imponująco i ładnie, jednak od środka
wszystko jest już dogłębnie przegnite i zbliża się do punktu
swego zawalenia się, zaś część z tego zamiast służyć życiu
i zdrowiu faktycznie służy rozsiewaniu trucizn, chorób i śmierci.
#D3.
Tzw. "kamienie ceramiczne" - czyli bryły ziemi wyrzucone
w powietrze siłą eksplozji Tapanui, stopione gorącem owej
eksplozji, oraz ukształtowane aerodynamicznie lotem w rozżażonym powietrzu:
Wyobraźmy sobie eksplozję wehikułu UFO lecącego na niskiej wysokości tuż ponad powierzchnią lasu. Jego pędniki wypełnione po brzegi energią magnetyczną i rozlokowane na kształt czaszy reflektora, nagle uwalniają potężną falę uderzeniową o sile kilku milionów ton TNT skierowaną wzdłuż linii sił ziemskiego pola magnetycznego. Fala ta jak współczesny pocisk kumulacyjny wbija się w ziemię wyrywając w niej ogromny krater. Odłamy gleby poprzednio zalegającej ten krater, wymieszanej z fragmentami rosnących na niej drzew wyrzucone zostają w powietrze i rozbryźnięte na ogromne odległości od miejsca ich oryginalnego zalegania. Podczas lotu w powietrzu ze wszystkich stron oblewa je żar i ciśnienie eksplozji. Otoczone rozżarzonym powietrzem o ogromnym ciśnieniu bryły te w przeciągu sekund zamieniają się w kamienie których powierzchnia topnieje od gorąca. Pęd rozpalonego powietrza zaczyna modelować je w piękne aerodynamiczne kształty. Po opadnięciu i ostygnięciu wyglądają więc jak piękne naturalne rzeźby, o fantazyjnych kształtach i żywych kolorach. Z uwagi na ich fizykalne własności przypominające bryły porcelany, w Nowej Zelandii dosłownie nazywane są one "porcelanowymi kamieniami" (po angielsku "china stones"). We wszystkich swoich polskojęzycznych publikacjach dotyczących legendarnej eksplozji UFO koło Tapanui autor nazywa je "kamieniami ceramicznymi".
Najistotniejszym znaczeniem kamieni ceramicznych jest, że dostarczają one rozstrzygającego materiału dowodowego jaki potwierdza faktyczne wystąpienia eksplozji koło Tapanui. Tym rozstrzygającym materiałem jest miękka masa organiczna (liście, drewno) zawarta we wnętrzu niektórych kamieni ceramicznych.
Oto jak owe kamienie ceramiczne wyglądają:
Fot. #D3: "Kamień ceramiczny" z miejscowości Roxburgh.
Jest on wystawiony przed ratuszem tego byłego miasteczka
poszukiwaczy złota. Powstał on z bryły gleby stopionej gorącem
eksplozji Tapanui. Aby dolecieć do Roxburgh musiał on przelecieć
ponad 50 km w powietrzu rozpalonym gorącem potężnej eksplozji.
To wyjaśnia jego aerodynamiczne kształty.
Odnotuj płytkę pamiątkową wcementowaną tuż pod nim. Płytka ta
opisuje fakt, że na powierzchni tego kamienia znaleziona została
cała kieszeń samorodków złota oraz złotego piasku. Właśnie z
powodu owego złota jakie leżało na powierzchni tego kamienia,
stał on się później sławnym symbolem Roxburgh. Oczywiście,
niemal nikt z oglądających ów kamień nie zastanawia się skąd
wzięło się owo złoto posiane na górną powierzchnię tego kamienia.
Wszakże aby tam się znaleźć złoto to musiało "spaść z powietrza".
Podobnie też "spaść z powietrza" musiało owo nowozelandzkie
"złote runo", czyli depozyty złotego proszku którymi kiedyś pokryta
była powierzchnia ziemi w całym zasięgu po-ekslozyjnych opadów
eksplozji Tapanui. Aby zaś taki złoty proszek mógł spadać z powietrza,
złoto musiało zostać zesyntezowane w powietrzu ekstremalnymi
warunkami jakiejś potężnej eksplozji podobnej do eksplozji termonuklearnej,
czyli właśnie eksplozji Tapanui. Po opadnięciu na ziemię złoto to
potem stało się powodem "gorączki złota" która ogarnęła Nową
Zelandię w końcowej części XIX wieku i w początkach XX wieku.
Podobne "kamienie ceramiczne" zostały rozsiane promieniście
z krateru Tapanui. Wszystkie one są po prostu dużymi bryłami
gliny i gleby wyrzuconymi w powietrze siłą eksplozji, stopionymi i
aerodynamicznie ukształtowanymi podczas lotu w gorącym powietrzu,
oraz zestalonymi po opadnięciu na ziemię. Największe z owych
kamieni zdają się być wyrzucone wzdłuż wschodniego
obrzeża poeksplozyjnych opadów (zachodnie obrzeże ma tendencję
do zawierania głównie drobniutkiego "trinitite" - patrz punkt #E2 poniżej),
prawdopodobnie z powodu konfiguracji gliny i piasku w owym kraterze.
Niektóre "kamienie ceramiczne" wyrzucone z krateru Tapanui
doleciały aż tak daleko jak miasto Hokitika, położona około 400
kilometrów od krateru. Kamienie ceramiczne wykazują własności
podobne do własności dużych brył poercelany.
Część #E:
Materiał dowodowy który dokumentuje że to wehikuły UFO eksplodowały koło Tapanui:
#E1.
Podsumowanie dowodów że to wehikuły UFO eksplodowały koło Tapanui:
Ci naukowcy ortodoksyjni, którzy pod naporem faktów byliby
skłonni zaakceptować, że faktycznie miała miejsce owa potężna
eksplozja koło Tapanui z 1178 roku, ciągle są ogromnie oporni
w choćby rozpatrzeniu możliwości, że to wehikuły UFO tam
eksplodowały. Najczęściej powtarzane przez nich stwierdzenie
sugeruje że "najprawdopodobniej był to meteoryt albo kometa"
jaki tam eksplodował. Oczywiście, podczas wypowiadania takich
stwierdzeń nie posiadają oni żadnych dowodów na potwierdzenie
swoich spekulacji. Twierdzenie o meteorycie lub komecie
wypowiadają tylko aby uniknąć przyznania, że faktycznie mogło
to być UFO jakie eksplodowało koło Tapanui. Jednak jeśli ktoś
pozbędzie się uprzedzeń jakie ludzie dali sobie wmanipulować
w sprawach UFO (i to na przekór że opracowany już został
formalny dowód naukowy na istnienie UFO,
a także na przekór że zgromadzona już została ogromna liczba
autentycznych fotografii UFO),
wówczas się okazuje że istnieje całe zatrzęsienie dowodów
materialnych bardzo jednoznacznie wskazujących że to były
właśnie wehikuły UFO które eksplodowały koło Tapanui.
Oto niektóre przykłady z owego bogatego materiału dowodowego:
#1.
Naoczni widzowie. Cygaro-kształtny stos wehikułów
UFO który eksplodował koło Tapanui był widziany przez
Maorysów. Tuż przed eksplozją załoga owego wehikułu rozmawiała
nawet z Maorysami z osady obronnej zwanej "Raki Ura"
(położonej na obecnej "Stewart Island"). Stąd opisy owego
wehikułu UFO faktycznie przetrwały do dzisiejszych czasów
w mitologii maoryskiej.
#2.
Konfiguracja krateru Tapanui wykazuje obecność wszelkich
cech krateru powstałego w wyniku potężnej eksplozji
napowietrznej.
Krater ten ma unikalny ksztalt. Jest on identyczny do kształtu
obszaru powalonych drzew z eksplozji tunguskiej na Syberii,
gdzie podobna napowietrzna eksplozja miała miejsce w 1908
roku (patrz rysunek C6 w monografii [5/4], oraz rysunek O5 z
monografii [1/4]). Stąd geometria i atrybuty krateru Tapanui
dowodzą jednoznacznie, że to UFO eksplodowało w owym
miejscu.
#3.
Skażenie otoczenia krateru Tapanui polem telekinetycznym
oraz zakłóceniami czasu.
Tylko wehikuły UFO są w stanie zaindukować aż tak
potężne skażenie obszaru Tapanui polem telekinetycznym,
jakie obserwujemy tam w chwili obecnej. Także jedynie
UFO działające jako tzw. "wehikuły czasu" są w stanie
zaindukować zakłócenia czasoprzestrzeni jakie
obserwowane są w okolicach krateru Tapanui. (Zakłócenia
te powodują m.in. krótkotrwałe przenoszenie żywych ptaków
Moa do naszych czasów - po więcej szczegółów patrz punkt
#D2 na totaliztycznej stronie
newzealand_pl.htm
i punkt #D6.1 na stronie
timevehicle_pl.htm,
punkt #F2 poniżej na tej stronie, a także opisy z monografii
[5/4] lub [5/3].)
#4.
Odłamki UFO. Kiedy pierwsi biali osadnicy przybyli do
obecnych okolic Tapanui, najróżniejsze stopione szczątki
wehikułów UFO poniewieraly się po polach. Niektóre z owych
szczątków zostały pozbierane i obecnie albo gromadzą kurz
w szufladach prywatnych kolekcjonerów, albo też zalegają
piwnice lokalnych muzeów. Dla przykładu pomiędzy 1983
oraz 1988 rokiem, lokalne muzeum w pobliskim Invercargill
wystawiało do oglądania stopiony fragment wehikułu UFO
jaki wyglądał jak w połowie stopiona skrzynka biegów z
dzisiejszego samochodu. Ów stopiony kawałek UFO znaleziony
został koło Waikaka, znaczy bardzo blisko do krateru Tapanui.
Ja sam badałem kiedyś stopiony odłamek wehikułu UFO jaki
znaleziony został niedaleko krateru Tapanui. Szokująco odłamek
ten zawiera ziarna namagnesowanego żelaza oraz ziarenka
czystego aluminium (jak wiemy, aluminium nie występuje w
czystej postaci w naturze; także Maorysi nie wiedzieli jak
produkować metale). Jak ów odłamek wehikułu UFO wygląda
pokazuje to zdjęcie przytoczone poniżej.
#5.
Istnienie nieznanych dzisiejszej nauce materiałów w
zasięgu eksplozji Tapanui - np. rodzaju "namagnetyzowanego złota".
Najdziwniejszy materiał dowodowy że to UFO eksplodowało
koło Tapanui, to nieznane na Ziemi materiały, jakich
własności dzisiejsza nauka ortodoksyjna nie jest w
stanie wyjaśnić. Dla przykładu, kiedy w latach 1988
do 1990 wykładałem na Uniwersytecie Otago, ów
uniwersytet posiadał własne miniaturowe muzeum
ciekawostek geologicznych. Pośród wielu interesujących
przedmiotów jakie owo muzeum posiadało, znajdował
się również kawałek "namagnesowanego złota" - patrz
jego zdjęcie poniżej na "Rys. #8ab". Kawałek ten wyglądał
jak duży samorodek złota, dawał się odczuć jak duży
samorodek złota, tyle tylko że był silnie namagnesowany.
Znaleziony on został na zboczach góry Remarkables,
znaczy na głównej osi rozrzutu odłamków z eksplozji
Tapanui. Niemal więc z całą pewnością był on częścią z
wehikułu UFO jaki eksplodował koło Tapanui. Zgodnie
z dzisiejszą nauką złoto nie daje się namagnesować -
jakiż więc nieznany na Ziemi materiał to był? Naukowcy
z Uniwersytetu Otago nie byli w stanie ustalić czym
ów odłamek był.
* * *
W uzupełnieniu do powyższego podsumowania
materiału dowodowego że to wehikuły UFO
eksplodowały koło Tapanui, omówię teraz
nieco szerzej kilka niektórych co ciekawszych
przykładów owego materiału. Na dokładne
omówienie jego całości, niestety brak miejsca
na niniejszej, krótkiej stronie internetowej.
Jednak ci z czytelników których ten materiał
zainteresuje znajdą pełną jego prezentację
we w/w darmowej monografii
[5] - o eksplozji UFO koło Tapanui,
dostępnej gratisowo m.in. za pośrednictwem
niniejszej strony.
#E2.
Odłamki wehikułu UFO który eksplodował koło Tapanui:
W okolicach krateru Tapanui znajdowane są niezwykłe, namagnesowane odłamki metaliczne. Przykłady niektórych z nich pokazano na zdjęciach poniżej. Wyglądają one jak metaliczne fragmenty konstrukcji lub wyposażenia statku kosmicznego, wyrwane z większej całości przez siłę eksplozji i zaokraglone na krawędziach przez żar wybuchu. Ich wielkość waha się od średniej monety do samochodowej skrzynki biegów.
Najpowszechniej występujący koło Tapanui jest odłamek namagnesowanego żelaza, jeden z typowych przykładów którego znajdujący się w zbiorach prywatnych autora pokazano na rysunku C14 z [5/4]. Wziąwszy pod uwagę jego wytopioną powierzchnię, aerodynamiczny kształt, sprasowaną strukturę, namagnesowanie oraz niezwykły skład, można wnioskować, że najprawdopodobniej reprezentuje on fragment UFO. Faktycznie wygląda on jak nadtopiony fragment jakiegoś urządzenia (np. sprasowanej i nadtopionej głowicy frezarskiej z czarnymi fragmentami ceramicznymi), wyrwany z większej całości przez siłę eksplozji, zaokrąglony na krawędziach przez żar wybuchu, nafaszerowany ziarenkami zeszklonego piasku, oraz namagnesowany "magnetycznym błyskiem" eksplodujących pędników statku.
Analiza spektrometryczna owego czerwonawego odłamka jaki posiadam i jaki pokazuję na zdjęciu poniżej wykazała następujący jego skład: 60% krzem, 30% żelazo, 10% aluminium. W tym miejscu warto podkreślić, że w czystej formie aluminium nie występuje w naturze. Faktycznie aluminium jest pierwiastkiem możliwym do otrzymania dopiero przez technologię co najmniej tak zaawansowaną jak nasza i na Ziemi nie zostało ono odkryte aż do 1803 roku. Jednakże w czystej formie wyprodukowano je dopiero w 1854 roku, zaś do powszechnego użytku naprawdę weszło ono dopiero po Drugiej Wojnie Światowej. Obecnie proces pozyskiwania aluminium z boksytu jest bardzo skomplikowany i obejmuje użycie pieca rewerberowskiego (Reverbier Oven), komory refrakcyjnej z regeneratorem, oraz elektrolizy, przy temperaturach przekraczających 950 C. Oczywiście nowozelandzcy Maorysi nie posiadali tych skomplikowanych technologii (przed przybyciem białych osadników około 1840 roku nie znali oni zresztą obróbki żadnego metalu), nie mogli więc wyprodukować opisywanych tu odłamków.
Jak dotychczas osobiście przeegzaminowałem
cztery nienaturalnie wyglądające i silnie namagnesowane
odłamki metaliczne, znalezione w zasięgu opadów
z eksplozji w Tapanui (aczkolwiek słyszałem o
znacznie większej liczbie takich odłamków
zalegających szuflady miejscowych kolekcjonerów
niezwykłości, jednakże ze względów czasowych
i praktycznych nie zdołałem dotrzeć do ich właścicieli).
Dwa z nich posiadają złocisty kolor i w latach 1987-88
znajdowały się w muzeum geologicznym Uniwersytetu
Otago. Dwa dalsze, podobne do tego pokazanego na
rysunku C14 z [5/4], są w posiadaniu autora oraz w
prywatnej kolekcji Ken'a Goldfinch. Piąty ogromny odłamek
o nienaturalnym kształcie, wyglądający jak nadtopiony
fragment samochodowej skrzynki biegów, zajduje się
na wystawie muzeum w Invercargill (został on znaleziony
w Waikaka, t.j. jedynie około 20 km na północny-zachód
od krateru Tapanui). Z uwagi jednakże na jego zabezpieczenie
przed bezpośrednim dotykiem czy dostępem przez
zwiedzających, autor nie zdołał ustalić czy jest on
namagnesowany.
Odłamki wehikułu UFO oraz potopione "kamienie
ceramiczne" nie są jedynymi niezwykłymi
substancjami pozostałymi po eksplozji Tapanui.
Dryftujący grzyb owej eksplozji porozsiewał bowiem
po obszarze Nowej Zelandii kilka innych niezwykłych
substancji. Najbardziej wymowny z tych substancji
jest tzw. "trinitite", czyli rodzaj jakby zastygniętych
kropelek szkła które znane są ludzkość z eksplozji
nuklearnych. Inna posiana substancja to niezwykły
"czarny piasek" ("black sand") czyli sproszkowane
żelazo pokryte glazurą. Jeszcze inną substancją
opadającą z grzyba tej eksplozji było sproszkowane
złoto posiane w obszarze poeksplozyjnych opadów.
Niezależnie od niniejszej strony internetowej,
duże odłamki wehikułu UFO znalezione w okolicach
krateru Tapanui opisywane są również na stronie
newzealand_pl.htm - o tajemnicach i niezwykłościach Nowej Zelandii,
oraz w monografii
[5/4]
w całości poświęconej opisom eksplozji Tapanui.
Oto zdjęcia dwóch przykładów odłamków znajdowanych
koło Tapanui.
Rys. #6: Zdjęcie pokazujące powiększenię
fragmentu obiektu wyglądającego jak stopiona skrzynka
biegów samochodu.
Obiekt ten znaleziony został na pastwisku równinnych
okolic pobliskiego Waikaka, oddalonego jedynie o
około 20 km na północny-zachód of krateru Tapanui.
W czasach kiedy go fotografowałem znajdował się
on na wystawie w muzeum z miasta Invercargill.
Powierzchnia gruntu w miejscu znalezienia tego
obiektu jest płaska, pokryta glebą i trawą, oraz
pozbawiona kamieni czy jakichkolwiek dużych
minerałów. Stąd obecność tam powyższego pojedyńczego
obiektu leżącego na powierzchni pastwiska nie daje
się wytłumaczyć jako naturalne zdarzenie. Niestety,
zdjęcie owo zmuszony byłem wykonywać przez
szybę muzealnej gabloty wystawowej, stąd tylko
powyższy (niewielki) fragment obiektu wyszedł
na nim relatywnie dobrze widoczny. Cały obiekt
jest większy zaś jego kształt i kompozycja sugeruje
technologiczne pochodzenie zamaskowane jednak
potem następstwami wysokich temperatur eksplozji.
Rys. #7: Stopiony odłamek wehikułu UFO
znaleziony niedaleko krateru Tapanui. Definitywne
pochodzi on z jakiegoś wyprodukowanego fabrycznie
obiektu, bowiem zawiera w sobie duże ziarna czystego
aluminium, zaś jest wiadomo że aluminium w czystej
formie nie występuje w naturze.
Odłamek ten zawiera ziarna żelaza i czystego aluminium,
wprasowane i potem wtopione w wymieszany z nimi piasek
silikonowy. Żelazo jest silnie namagnesowane.
Ponadto zamrożone są w nim zakłócenia w przestrzeni
czasowej. Dlatego jeśli ktoś włoży je pod poduszkę,
odłamek ten dostarcza dziwnych przeżyć paranormalnych.
Dla oddania jego wielkości, duża moneta nowozelandzka
(tj. stare 50 centów) położona została tuż przy nim.
Ma ona średnicę 32 mm.
#E3.
Samorodki "namagnesowanego izotopu złota",
czy też kawałki pozaziemskiego metalu ciągle
nieznanego ziemskiej nauce, który wykazuje wszelkie cechy złota:
Wygląda na to że jednym z produktów
eksplozji Tapanui było pojawienie się w
Nowej Zelandii kawałków tajemniczego
metalu, który dotychczas nie jest znany
nauce ziemskiej. Kawałki tego metalu
są nieodróżnialnie podobne do samorodków
złota - patrz "Rys. #8ab" poniżej.
Tyle tylko, że są one namagnesowane.
Powszechnie zaś wiadomo, że metale szlachetne,
do których należy złoto, nie dają się namagnesować.
W czasach kiedy ja prowadziłem badania
krateru Tapanui, a jednocześnie wykładałem na
Otago University,
na Wydziale Geologii tego uniwersytetu
istniało maleńkie muzeum z najróżniejszymi
geologicznymi niezwykłościami. W zbiorach
owego muzeum z Wydziału Geologii Otago
University znajdowały się aż dwa kawałki
tego niezwykłego metalu. Oba były podobnej
wielkości, wyglądały podobnie, oraz oba
były podobnie namagnesowane. Jeden
z nich ja osobiście trzymałem w rękach,
sprawdziłem czy jest namagnesowany,
oraz sfotografowałem. Jego zdjęcia
(ujmujące go z obu stron) pokazuję
poniżej na "Rys. #8ab". Dla mnie był
on nieodróżnialnie podobny do samorodka
złota. Jednak ja NIE dysponowałem wówczas
możliwościami badawczymi aby sprawdzić
z jakiego metalu był on uformowany.
Ciekawe że w owych czasach także
żaden z naukowców owego Wydziału Geologii
nie zadał sobie trudu aby go przebadać.
Kawałek, który ja sfotografowałem, znaleziony
został na zboczu góry Remarkables,
koło Queenstown, a więc około 150 kilometrów
na północny-północny-zachód od krateru
Tapanui. Gdzie znaleziono drugi z tych
kawałków tego nie zapamiętałem.
W 1909 roku w nowozelandzkiej miejscowości
Ross (ok. 15 minut jazdy ku południu od Hokitika)
znaleziony został "samorodek złota" wielkości
ludzkiej pięści. Z czasem stał on się dosyć
słynny w całej Nowej Zelandii. Nazywa się go
samorodek Roddy'ego z Ross.
Ważył on aż 2807 gram (tj. 99 ounces). Jego metalowa
replika nadal dostępna jest do oglądnięcia w lokalnym
Ross Goldfields Information & Heritage Centre.
Niezwykłą cechą tego samorodka było jednak,
że starzy ludzie opowiadali iż podobno był on
"namagnesowany". Jego cechy musiały jednak
być identyczne do cech złota. Wszakże na przekór,
iż podobno był on "namagnesowany", ówcześni
złotnicy ciągle zakwalifikowali go jako "złoto".
Jako też "samorodek złota" jest on wszędzie
opisywany. Miejscowość Ross leży jakieś
350 km na północny-północny-wschód od krateru
Tapanui. Jednak ciągle znajduje się ona w
zasięgu odłamków eksplozji Tapanui. Wszakże
spore "kamienie ceramiczne" dolatywały z
Tapanui nawet do miejscowości Hokitika,
która leży poza Ross w jeszcze dalszej
odległości od Tapanui.
Mnie intryguje pytanie czym właściwie są owe
"namagnesowane samorodki złota". Znaczy,
czy są one jakimś unikalnym izotopem złota
o magnetycznej naturze, który został zesyntezowany
przez ekstremalne warunki eksplozji Tapanui.
Albo raczej są one złotopodobnym pozaziemskim
metalem używanym w wehikule UFO który eksplodował
koło Tapanui. Być może, że tajemnica ta kiedyś
zostanie wyjaśniona. Wszakże eksplozja Tapanui
pozłociła Nową Zelandię grubą warstwą samorodów
złota w całym obszarze zasięgu poeksplozyjnych
opadów. Większa część tego "złotego runa"
została wyzbierana podczas "gorączki złota"
z końcowej części XIX wieku i początka
XX wieku. Niemniej ciągle do dzisiaj w
najróżniejszych zakątkach znajdowane
są tam dalsze "samorodki złota".
Wprawdzie typowo nikt nie sprawdza czy są
one namagnesowane. Jednak pewnego dnia
być może ktoś je sprawdzi, stwierdzi namagnesowanie
kolejnego z nich, podda go dokładniejszym
badaniom naukowym, oraz odkryje coś co
zaszokuje cały świat.
Przedmioty reprezentujące kluczowe dowody
na to że wehikuły UFO eksplodowały koło Tapanui,
giną zastraszająco szybko na najróżniejsze tajemnicze
sposoby. Zdawałoby się jednak, że tak cenne
eksponaty jak opisywane tutaj "samorodki złota"
czy próbki "złotopodobnego metalu" powinny
być znacznie lepiej strzeżone niż np. "kamienie
ceramiczne" czy kłody prastarych drzew "totara".
Jednak owe samorodki też giną równie szybko
i tajemniczo. Ja osobiście uważam, że owe
eskalujące się znikanie materiału dowodowego
jest sekretnie organizowane przez kogoś, np.
przez istoty opisywane na stronie
evil_pl.htm - o pochodzeniu zła na Ziemi.
Wszakże jeśli te zaginięcia ktoś będzie uznawał
za zwykłe "zbiegi okoliczności", wówczas zbiegów
tych pojawia się tam zbyt dużo aby naprawdę
były one jedynie przypadkami.
Oto fotografia tego odłamka z tajemniczego i
nieznanego naszej nauce metalu wyglądającego jak złoto.
Rys. #8ab: Tajemniczy namagnetyzowany kawałek
złotopodobnego metalu pozostały po eksplozji Tapanui.
Wygląda on jak samorodek złota, chociaż nie wiadomo
czy jest on złotem. (W czasach kiedy pracowałem na
Uniwersytecie Otago, tamtejsi naukowcy nie usiłowali
nawet ustalić jakim właściwie metalem on jest.) Oba
powyższe zdjęcia pokazują ten sam kawałek, tyle że
sfotografowany z dwóch różnych stron. Moneta
(starych) 50 centów nowozelandzkich też widoczna
na powyższym zdjęciu ma średnicę 32 mm.
#E4.
Szybko postępująca wandalizacja materiału dowodowego:
W ostatnich czasach mieszkam relatywnie
daleko od krateru Tapanui - tj. niemal 1000
kilometrów i na odmiennej wyspie Nowej
Zelandii. Z powodu chronicznego bezrobocia
(sprowadzonego na moją głowę m.in. badaniami
owego krateru) często też jestem zmuszany
do opuszczania owego kraju. Datego do krateru
zaglądam teraz relatywnie rzadko, mniej więcej
raz na jakieś 5 lat. Co mnie zawsze szokuje podczas
kolejnych odwiedzin krateru, to ogromnie szybko
postępująca wandalizacja i znikanie materiału
dowodowego. Za niemal każdą kolejną wizytą
nadal udaje mi się odnaleźć zaledwie około połowy
materiału dowodowego jaki widziałem tam podczas
poprzedniej wizyty. Jeśli tak dalej pójdzie,
już niedługo zniknie cały ów kiedyś tak
obszerny materiał dowodowy.
Część #F:
Następstwa eksplozji Tapanui dla Nowej Zelandii:
#F1.
Jak eksplozja UFO koło Tapanui dotknęła Nową Zelandię:
Eksplozja Tapanui wywarła ogromny wpływ na Nową Zelandię.
Nowozelandczycy odczuwają najróżniejsze następstwa owej
eksplozji nawet obecnie, na przekór że nie jest im wcale wiadomo
o jej zaistnieniu. Wyszczególnijmy więc tutaj najbardziej istotne
następstwa uboczne eksplozji Tapanui, jakie ciągle dają się odnotować
w Nowej Zelandii nawet obecnie.
#1.Niedobór mikro-pierwiastków w glebie koło Krateru Tapanui.
Ogromne gorąco oraz promieniowanie eksplozji Tapanui spowodowało
że czułe na promieniowanie mikro-pierwiastki odparowały z gleby w
okolicach krateru Tapanui. Dlatego obecnie gleba ta wykazuje
niedostatek owych mikro-pierwiastków, np. selenu czy wapna.
Z kolei brak tych mikro-pierwiastków powoduje, że okolice Tapanui
są jednym z najbardziej niezdrowych obszarów Nowej Zelandii.
Takim niezdrowym obszarem okolice te były zresztą od samego
początka. Na bardzo interesujący dowód owej niezdrowości
okolic Tapanui zwrócił mi uwagę jeden z miejscowych kolekcjonerów.
Przykładowo, zgodnie z jego ustaleniami, jeśli w jakimkolwiek
innym miejscu Nowej Zelandii przypadkowo odkopie się stare śmieci,
dominującym je odpadkiem zawsze są stare butelki po alkoholu –
będące obecnie obiektem zachwytu licznych kolekcjonerów.
Jeśli jednak odkopie się jakieś stare śmieci w okolicach Tapanui,
wówczas się okazuje że są one zdominowane przez butelki po
lekarstwach. Prawdopodobnie także dziwna choroba "zaniku
obronnosci immunologicznej" (a więc choroba z rodzaju
chorób popromiennych), jaka często pojawia się w okolicach
krateru Tapanui, a jaka lokalnie nazywana jest "grypą Tapanui"
("Tapanui flu"), jest także jedną z licznych konsekwencji owej
eksplozji. Jak łatwo się zorientować podczas kontaktów z
mieszkańcami okolic Tapanui, niemal w każdym domu ktoś
albo posiadał, albo też właśnie posiada ową niezwykłą chorobę.
#2.Telekinetyczne skażenie Nowej Zelandii. Wehikuły UFO
jakie eksplodowały koło Tapanui, podczas swego rozpadu wzbudzily
potężny błysk pola telekinetycznego. ("Pole telekinetyczne" to rodzaj
przyspieszonego pola magnetycznego używanego do wzbudzania
technicznej wersji telekinezy - po szczegóły patrz strona internetowa
telekinesis_pl.htm.)
Z kolei owo pole telekinetyczne spowodowało zwiększony wzrost
wszelkich organizmów żywych. To jest powodem dla jakiego ludzie
i zwierzęta urodzone i wyrosłe w Nowej Zelandii są tacy "pakowni".
To jest też powodem dla jakiego niektóre drzewa (np. sosny i dęby)
rosną w Nowej Zelandii około 5 razy szybciej niż w Europie.
#3.
Pojawienie się gigantycznych mutacji organizmów żywych.
Telekinetyczne skażenie Nowej Zelandii podczas eksplozji Tapanui
powodowało w przeszłości, oraz ciągle powoduje obecnie, że
organizmy żywe jakie rodzą się w Nowej Zelandii, lub w pobliskich
jej oceanach, czasami mutują się do gigantycznych rozmiarów.
Mechanizm owej mutacji wyjaśniony został w podrozdziale JE9.2
z tomu 9 monografii [1/4]. Z powodu owych mutacji, w samej Nowej
Zelandii, a także w wodach jakie ją otaczają, niemal każda istota
żywa występuje w dwóch rozmiarach: normalnym i gigantycznym.
Ów gigantyczny rozmiar jest zwykle 5 do 12 razy większy niż normalny
rozmiar. "Rys. #9" pokazuje fotografię najbardziej słynnego z grona
gigantycznych mutantow Nowej Zelandii, mianowicie super-ptaka
zwanego "moa". Odnotuj jednak, że jest to tylko jeden przykład
z długiego wykazu takich telekinetycznych mutantów:
Długi wykaz gatunków zwierząt które posiadają co najmniej owe
dwa wymiary, zawarty jest w moich monografiach naukowych [5/4]
i [5/3]. Aby jednak wspomnieć tu chociaż kilka przykładów jakie już od
dawna są znane na świecie, to należą do nich: super-ptak moa
(normalnego rozmiaru moa był wielkości indyka, natomiast największy
z gigantycznych moa był wielkości żyrafy), ostatnio bardzo sławna
"gigantyczna mątwa" (po angielsku "giant squid" lub "aratupus")
którego maleńkie dziecko o niemal 10-ciu metrach długości
wystawione zostało w 2003 roku do publicznego oglądania w
Te Papa
muzeum z Wellington, ptak Kiwi, oraz wiele więcej stworzeń.
Co jest nawet bardziej interesujące, aż do około 18-go wieku
okolice krateru Tapanui w Nowej Zelandii zamieszkiwane były
przez szczep ludzkich gigantów. Szczep nowozelandzkich
ludzkich gigantów lokalnie był nazywany "Te Kahui Tipua".
Ich wzrost zwykł osiągać pomiędzy 5 do 8 metrów wysokości.
Gigantyczne szkielety owych ludzkich olbrzymów ciągle znajdowane
są od czasu do czasu - niestety natychmiast po znalezieniu
zawsze jakoś nieodwracalnie znikają w dosyć tajemniczych
okolicznościach. Więcej na temat ludzkich gigantów z Nowej
Zelandii czytelnik znajdzie w punkcie #I2 (a częściowo także
i #D1) mojej odrębnej strony o nazwie
newzealand_pl.htm.
Z kolei najnowszy empiryczny materiał dowodowy ilustrujący
ich wielkość i wygląd podsumowuję poniżej w "części #L"
niniejszej strony.
#4.Fluktuacje czasu.
Wehikuły UFO jakie eksplodowały
koło Tapanui reprezentują tzw.
wehikuły czasu.
Z kolei eksplozja wehikułu czasu wzbudza
potężne zakłócenia w tzw.
"przestrzeni czasowej",
a więc również zakłócenia w ciągłości upływu
czasu na danym terenie. Czas zaczyna tam
wówczas falować tak jak fale na jeziorze. Ów
falujący czas z kolei posiada zdolność do
wynoszenia do naszych czasów najróżniejszych
zwierząt (lub ludzi), jakie normalnie żyją
w odmiennych czasach. Ponieważ takie
wynoszenie do naszych czasów zwierząt
które już dawno wymarły jest najbardziej
niezwykłym zjawiskiem które powtarzalnie
ma miejsce w Nowej Zelandii, opiszę je we
większej liczbie szczegółów w odrębnym
punkcie #F2 poniżej.
#5.Tajemnicze zjawiska ciągle mające miejsce w Nowej
Zelandii. Skażenie okolic krateru Tapanui polem telekinetycznym
oraz zakłóceniami czasoprzestrzeni, powoduje wystąpienie
całej gamy niezwykłych zjawisk w okolicach owego krateru.
Aby wspomnieć tutaj niektóre z owych zjawisk, w samym kraterze
Tapanui dziwne okrągle kule światla widywane są nocami.
Zwykle są one wielkości piłki ping-pongowej, oraz są one
w stanie przenikać przez obiekty stałe. Niektórzy ludzie wyjaśniają
je jako duchy ofiar zabitych podczas eksplozji Tapanui. Ponadto,
w okolicach krateru Tapanui niemal nigdy nie uderzają zwyczajne
pioruny, za to pojawia się tam dziwne zjawisko "wyładowań
kurtynowych" ("curtain lightings"). Po więcej tego typu niewyjaśnionych
zjawisk - patrz odrębna strona internetowa
newzealand_pl.htm - o Nowej Zelandii,
lub patrz moje monografie [5/4] i [5/3].
#6.
Istnienie w Nowej Zelandii napowierzchniowych pokładów złota.
Błysk pola telekinetycznego jaki pojawił się w momencie eksplozji
Tapanui spowodował także zjawisko syntezy jądrowej kropelek złota.
Stąd natychmiast po owej eksplozji powierzchnia Nowej Zelandii
dosłownie pokryta była cienką warstewką złotego pyłu i samorodków
złota. Całe kieszenie złota zalegały nawet na powierzchni kamieni i
kłod drzewnych, tak jak to jest wyjaśnione dla kamienia ceramicznego
z Roxburgh - którego fotografia pokazana została na niniejszej stronie
internetowej. Owo napowierzchniowe złoto zapoczątkowało słynną
"gorączkę złota" jaka opanowała Nową Zelandię w końcowych latach
19 wieku. Z kolei owa gorączka złota stworzyła historyczne fundamenty
dla obecnej ekonomii Nowej Zelandii.
Interesująca cecha złotego piasku jaki zwykł zalegać powierzchnię
gleby Nowej Zelandii, jest że jego własności zmieniały się
koncentrycznie z odległością od centrum owej eksplozji. Dlatego
podczas okresu owej nowozelandzkiej gorączki złota ludzie byli
w stanie dokładnie określić skąd dane złoto pochodzi poprzez
jedno rzucenie na nie okiem.
#7.Brak lasów w centralnej części Wyspy Południowej Nowej
Zelandii. Eksplozja Tapanui powyrywała z korzeniami drzewa na
niemal połowie obszaru Nowej Zelandii. Drzewa te następnie zostały
spalone ogniem eksplozji. Dlatego nie istniały później nasiona jakie
mogłyby rozpocząć porost nowych lasów już po zaistnieniu eksplozji
Tapanui. To jest powodem dla jakiego cetralna część Wyspy
Południowej Nowej Zelandii wcale nie posiadała lasów kiedy biali
osadnicy przybyli do Nowej Zelandii około 1840 roku. Jednak cały
ten obszar ciągle był pokryty kłodami powalonych starych drzew,
jakie powyrywane zostały siłą podmuchu owej eksplozji. Do dzisiaj
większość owych starych pni drzewnych została pousuwana.
Niemniej ich pozostałości ciągle dają się odnaleźć w najróżniejszych
odludnych miejscach.
#8.Masowe wyginięcie najróżniejszych gatunków stworzeń
z Nowej Zelandii, włączając w to słynnego super-ptaka moa,
lokalnego gigantycznego orła zwanego "harpagornis moorei" -
którego rozpiętość skrzydeł przekraczała 3 metry, małej wersji
lokalnego ptaka Kiwi, oraz wielu więcej. To właśnie eksplozja
koło Tapanui unicestwiła wszystkie owe duże i małe zwierzątka,
jakie zwykły żyć sobie tutaj dostatnie przed 1178 rokiem.
#9.
Drzewa jakie pamiętają czasy Jezusa. Eksplozja Tapanui
z 1178 roku powyrywała z korzeniami ogromne dżungle porosłe
ponad tysiącletnimi drzewami o bardzo twardym drewnie, lokalnie
nazywanymi totara. Totara jest bardzo wolno rosnącym
drzewem. Drzewa te zasiane przed eksplozją Tapanui zwykły
rosnąć ponad 1000 lat aby osiągnąć średnice około 1 metra.
Częściowo popalone kłody owych wspaniałych drzew ciągle
dają się odnaleźć nawet do dzisiaj w najróżniejszych odludnych
miejscach Nowej Zelandii. Niektóre z owych kłod mają 2 do 4
metrów średnicy. To zaś oznacza, że musiały one rosnąć
już tysiące lat zanim Jezus przybył na Ziemię. Miejscowi operatywni
rzemielśnicy używają piękne czerwone drewno owych starożytnych
drzew aby produkować z niego najróżniejsze pamiątki dla turystów.
Stąd jeśli ma się szczęście natknięcia się na ktoregoś z owych
operatywnych rzemielśników, wówczas za
jedynie kilka dolarów można sobie kupić w Nowej Zelandii pamiątkę
wykonaną z drewna "totara" które pamięta czasy kiedy Jezus właśnie
realizował swoją misję na Ziemi. Oczywiście, zakup takiej
historycznej pamiątki byłby także naszym osobistym wkładem w
konserwację historii naszej planety. Jest tak ponieważ kiedy ludzie
w końcu uświadomią sobie ogromne znaczenie eksplozji Tapanui
dla naszej planety, wówczas naukowcy będą w stanie przebadać
takie pamiątki ciągle wówczas zachowane właśnie dzięki turystom.
#10.
Drastyczna i trwała zmiana klimatu NZ. Jak wyjaśniłem to
już wcześniej, eksplozja UFO koło Tapanui była aż tak potężna,
że przemieściła ona o około 7 stopni całą skorupę kuli ziemskiej,
zbliżając o owe około 7 stopni całą Nową Zelandię do zimnej Antarktydy.
Rezultatem tego była gwałtowana, drastyczna i trwała zmiana
klimatu (tj. oziębienie) Nowej Zelandii. Materiał dowodowy jaki
ja sam już dawno temu gromadziłem i opublikowałem na zaistnienie
po 1178 roku owej znaczącej i trwałej zmiany klimatu (oziębienia)
Nowej Zelandii, zaprezentowałem w podrozdziale C13 z mojej
monografii [5/4].
Natomiast materiał dowodowy na tą samą zmianę klimatu
(oziębienie), o jaki dzisiejsi naukowcy Nowej Zelandii dosłownie
"rozbijają swoje nosy", a stąd jaki pomału wychodzi
na jaw ponieważ oficjalna nauka jego istnienia NIE może już
dłużej ukrywać ani przemilczać (aczkolwiek przy jego prezentacji
nadal nawet NIE wspomina o eksplozji UFO koło Tapanui)
zaprezentowałem poniżej w punkcie #F3 niniejszej strony.
* * *
W uzupełnieniu do powyższego podsumowania
następstw eksplozji UFO koło Tapanui jakie
dotknęły Nową Zelandię, omówię teraz
nieco szerzej kilka co ciekawszych
przykładów takich następstw. Na dokładne
omówienie ich wszystkich oczywiście brak
miejsca na niniejszej, krótkiej stronie internetowej.
Jednak ci z czytelników których następstwa te
zainteresują, znajdą ich pełną prezentację
we w/w darmowej monografii
[5] - o eksplozji UFO koło Tapanui,
dostępnej gratisowo m.in. za pośrednictwem
niniejszej strony.
#F2.
Zafalowania tzw. "przestrzeni czasowej" oraz powtarzalne pojawianie się w dzisiejszej Nowej Zelandii fauny z przeszłości która już tam dawno wymarła, np. żywych ptaków moa:
Owo falowanie "przestrzeni czasowej"
spowodowane eksplodowaniem koło
Tapanui tzw. "wehikułu czasu", posiada
liczne następstwa. ("Wehikuł czasu" jest
to wehikuł UFO trzeciej generacji. Po jego
opisy patrz rozdział N z tomu 11 monografii
[1/5] - o zaawansowanych napędach magnetycznych.)
Dla przykładu, zdolność "przestrzeni czasowej"
do przenoszenia organizmów żywych
do innych czasów może nawet być kiedyś
wykorzystana przez ludzi do budowy
zaawansowanych wehikułów czasu
opisanych w punkcie #D1 strony internetowej
timevehicle_pl.htm.
Jeśli opisywane tutaj zafalowanie przestrzeni
czasowej przypadkowo wynosi jakieś zwierzęta
do naszych czasów, wówczas po krotkim ich
pobycie w naszych czasach, owe zwierzęta
zabierane są z powrotem do ich własnego
czasu. Stąd, w wyniku owych fluktuacji czasu
spowodowanej eksplozją wehikułu czasu koło
Tapanui, w Nowej Zelandii dosyć regularnie
pojawiają się w naszych czasach najróżniejsze
prehistoryczne stwory. Ludzie relatywnie
często widzą też tam owe prehistoryczne
zwierzęta, które czasami nawet napadają
i zjadają pojedyńczych ludzi. Potem następnym
zafalowaniem "przestrzeni czasowej" owe
dziwne prehistoryczne zwierzęta zabierane
są z powrotem do ich własnych czasów.
Już dawno wymarłymi zwierzętami
najczęściej pojawiającymi się w Nowej
Zelandii w wyniku owych zafalowań przestrzeni
czasowej są ogromne ptaki Moa. Co jakiś
też czas w Nowej Zelandii ludzie widzą
owe ptaki, lub odnajdują ich ślady - na
przekór że ptaki Moa całkowicie wymarły
w 1178 roku, tj. zaraz po owej eksplozji UFO
koło Tapanui. Stąd jednego dnia ludzie je
spotykają i widzą, następnego dnia nie daje się
już ich odnaleźć. Najnowszy przypadek kiedy to
dwóch australijskich naukowców odnalazło
świeże ślady tzw. "scrub moa" w nowozelandzkiej
puszczy z okolic Urewera, opisany został
w artykule zatytułowanym "Urewera moa
'probably emu' ", opublikowanym
na stronie A5 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie z środy (Wednesday), January 9, 2008.
Te same świeże ślady moa opisane również
zostały w jeszcze jednym artykule o tytule
"Big birds puzzle experts" (tj. "Ogromne
ptaki zastanawiają ekspertów") który ukazał
się na stronie A8 nowozelandzkiej gazety
The New Zealand Herald,
wydanie z czwartku (Thursday), January 10, 2008.
W tym miejscu warto sobie uświadomić, że
fluktuacje czasu występują w pobliżu każdego
byłego miejsca eksplozji wehikułu czasu.
Z kolei w historii Ziemi eksplodowało już
sporo takich wehikułów czasu w najróżniejszych
miejscach naszego globu (po szczegóły
patrz podrozdziały C7 do C7.3 w monografii
[5/4]).
Dlatego takie prehistoryczne zwierzęta pojawiają
się i znikają nie tylko w Nowej Zelandii, ale także
i w całym szeregu najróżniejszych innych
miejsc naszej planety. Najbardziej znanym
z nich jest słynny "Nessie" z jeziora Loh
Ness w Szkocji, a także podobny do dinozaura
potwór z jeziora Cini w Malezji.
Rys. #9ab: Dwie fotografie gigantycznej mutacji ptaka moa z Nowej Zelandii.
Aczkolwiek powyższe moje amatorskie fotografie
pozostawiają wiele do życzenia (prawa z nich pstryknięta
została przez szybę), ciągle relatywnie dobrze oddają one ogromne
rozmiary tej szczególnej mutacji ptaka moa - kiedy jest ona porównana
do zarysów dorosłego człowieka. Zauważ że wszystkie gigantyczne
mutacje ptaka moa oryginalnie wywodzą się z ptaka o wielkości
typowego indyka, jaki w Nowej Zelandii zwykle jest nazywany
"bush moa". Datowany jako około 100 000 lat stary i dobrze zachowany
szkielet takiego bush-moa wielkości indyka został odkopany w Centennial
Park z Timaru - miejsce tego odkrycia ciągle jest tam oznakowane
nawet i dzisiaj (chociaż sam szkielet został doskonale ukryty przed
publicznym oglądaniem w piwnicach Muzeum Canterbury z Christchurch
i prawdopodobnie kiedyś tajemniczo zniknie - podobnie jak to stało
się ze szkieletem ludzkiego giganta "Te Kahui Tipua"
o wzroście około 8 metrów, który także odkryty został w Timaru -
po szczegóły tego ludzkiego giganta patrz punkt #I2 ze strony
newzealand_pl.htm).
#F3.
Publikacja "odkrywająca" trwałe oziębienie klimatu Nowej
Zelandii spowodowane eksplozją UFO koło Tapanui w 1178
roku, o jakie nowozelandzcy naukowcy bez przerwy "rozbijają
sobie nosy", a stąd jakiego istnienia już dłużej NIE są w stanie
ignorować ani ukrywać:
Motto:
"Doceniaj, a będziesz doceniany - NIE doceniaj, a pozostaniesz niedoceniany."
W powyższym punkcie #F1 tej strony wyjaśniłem
między innymi, że istnieje obszerny materiał dowodowy
na spowodowane eksplozją UFO koło Tapanui trwałe
oziębienie klimatu Nowej Zelandii począwszy od 1178
roku. Ja materiał ten publikuję nieustannie od czasu
kiedy w 1989 roku opublikowałem pierwsze wydanie
swojej angielskojęzycznej monografii o eksplozji UFO koło Tapanui.
(Tamta monografia [5e] miała następujące dane bibliograficzne:
"Tapanui Cataclysm - an explanation for the mysterious explosion
in Otago, New Zealand, 1178 A.D.", Treatise, Dunedin, New
Zealand, 1989, ISBN 0-9597698-7-0, a private edition by the
author, 66 pages - including 27 illustrations.) Jednak począwszy
od czasu ukazania się tamtej monografii, zawodowi naukowcy
Nowej Zelandii zawzięli się aby ów materiał dowodowy uparcie
przemilczać lub ignorować. Dopiero w lutym 2017 roku po raz
pierwszy natknąłem się na przypadek, kiedy dzisiejsi zawodowi
nowozelandzcy naukowcy też zaczynają oficjalnie
przyznawać, iż taki materiał dowodowy wogóle istnieje.
(Aczkolwiek nadal uniakją oni oddania mi kredytu moralnego
i autorskiego, poprzez przemilczanie związku tego oziębienia się
całej NZ z zaistnieniem odkrytej właśnie przeze mnie eksplozji
UFO koło Tapanui. W swych publikacjach wolą raczej sugerować,
że owo oziębienie całej Nowej Zelandii wyniknęło jakoby z hipotetycznego,
choć zupełnie niedowiedzionego, za to obecnie wysoce "modnego",
rzekomego podwyższenia koncentracji dwutlenku węgla
w ziemkiej atmosferze miliony "lat" temu - tj. z rzekomego
prehistorycznego odpowiednika dla dzisiejszego "ocieplania
klimatu Ziemi" - ciekawe jak to możliwe, że w/g dzisiejszych
naukowców nadmiar tego samego gazu w atmosferze, raz
potrafi "oziębiać", innnym zaś razem "ocieplać", klimat
naszej planety.) Poniżej opiszę więc szczegóły przypadku
owego oficjalnego przyznania się dzisiejszych naukowców
NZ, iż taki materiał dowodowy jednak istnieje.
Kiedy przypadkowo zaglądnąłem na stronę 22 datowanego
we wtorek (Tuesday) dnia 7 lutego 2017 roku egzemplarza
upowszechnianej m.in. w
Petone
(gdzie mieszkam) lokalnej darmowej gazety o nazwie
The Hutt News,
moje oczy przykuł artykuł o tytule "2000 pollen samples studied"
(tj. studiowano 2000 próbek pyłku kwiatowego"), jaki raportował
o opublikowaniu wyników opisywanych tu badań w lutowym 2017
roku wydaniu czasopisma "Earth and Planetary Science Letters".
Artykuł ten ujawnił bowiem, że naukowa instytucja rządowa o nazwie
"GNS Science in Lower Hutt" poddała badaniom około 2000
próbek skamieniałego pyłku kwiatowego, które przez okres 60
ostatnich lat zdołała pobrać z nowozelandkich skał jakich wiek
oceniany był na liczący 34 miliony "lat", a które to próbki znajdują się w
posiadaniu tej instytucji. Naukowcy wybrali 75 gatunków (species)
roślin, dla których posiadali ów skamieniały pyłek kwiatowy wydobyty
ze skał, poczym porównali jego uprzednie zlokalizowanie z obecnym
rozkładem geograficznym tychże gatunków roślin. Okazało się
wówczas, że obecnie owe gatunki żyją jedynie w tropikalnych
obszarach Nowej Kaledonii, Nowej Gwinei oraz Australii. To
zaś oznacza, że od czasu kiedy ów pyłek kwiatowy został uwięziony
w skałach Nowej Zelandii, klimat owego kraju oziębił się średnio
o jakieś sześć do ośmiu stopni Celsjusza - co jest właśnie zgodne z
moimi oszacowaniami zepchnięcia Nowej Zelandii w 1178 roku
o około 7 stopni w kierunku ku zimnej Antarktydzie. Tak nawiasem
mówiąc, to starzenie się twardych skał, aczkolwiek wyrażane
przez naukowców wysoce mylącą i błędną jednostką zwaną
"lata" (tj. NIE podającą "czyje" to są lata), faktycznie postępuje
głównie zgodnie z upływem tzw. "nienawracalnego czasu
absolutnego wszechswiata" (tj. czasu opisywanego dokładniej
m.in. we wstępie i w punkcie #G4 z mojej strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
a także w punkcie #C9.1 z mojej strony o nazwie
ufo_proof_pl.htm).
Ów nienawracalny czas, zgodnie z Biblią upływa o około 365000
razy szybciej niż "ludzkie lata" mierzone zgodnie z naszym
ludzkim tzw. "nawracalnym czasem softwarowym". Stąd,
uwzględniając ogromny błąd naukowego oszacowania wieku
skał z których pyłek ten został pobrany, jaki to wiek, zgodnie
z treścią powyżej wskazywanego punktu #C9.1 strony
ufo_proof_pl.htm,
na obecnym poziomie ludzkiej wiedzy praktycznie jest niemożliwy
do poprawnego oszacowania, oraz tłumacząc ten wiek na
"ludzkie lata", najprawdopodobniej ów pyłek zdeponowany
został w osadach (jakie potem stworzyły owe skamienieliny)
albo w czasach samej eksplozji Tapanui, albo też na krótko
przed eksplozją Tapanui.
Do powyższego powinienem dodać, że opisywane
tu "odkrycie" naukowców nowozelandzkich jedynie
dodatkowo potwierdza to co wyjaśniłem już w
punktach #I3 do #I7 z innej swej strony o nazwie
mozajski.htm -
mianowicie, że zawodowi naukowcy z całego świata
nagminnie przywłaszczają sobie nowe idee oryginalnie
wypracowane przez Polaków, poczym po przybraniu
owych wnoszących postęp polskich idei w nieco
odmienne "piórka", publikują je jako dorobek naukowy
siebie samych i swego kraju. Dlatego w interesie
wszystkich Polaków leży podejmowanie kroków
zapobiegających tym praktykom, poprzez zaniechanie
szkodliwej "skromności" w ujawnianiu dorobku własnego
i w powoływaniu się na dorobek innych Polaków, oraz
poprzez podejmowanie, upowszechnianie i usilne
promowanie w kraju oraz na międzynarodowej arenie
inicjatyw w rodzaju tej jaką opisałem na końcu punktu
#C9.1 ze swej strony o nazwie
ufo_proof_pl.htm.
Wszakże obecnym naszym życiem fizycznym rządzi m.in.
zasada "doceniaj, a będziesz doceniany -
NIE doceniaj, a pozostaniesz niedoceniany".
Część #G:
Następstwa eksplozji Tapanui dla całej naszej planety:
#G1.
Światowe następstwa eksplozji Tapanui:
Eksplozja Tapanui wywarła potężny wpływ na całą naszą
planetę. Wyliczmy więc tutaj te następstwa eksplozji Tapanui,
jakie dają się zaobserwować nawet obecnie.
#1.Przemieszczenie się biegunów Ziemi o około
7 stopni. Po eksplozji Tapanui zaistniał dosyć złożony
mechanizm "magnetycznej sprężyny" który spowodował
skokowe (tj. wysoce niszczycielskie) przemieszczanie
się biegunów Ziemi. Mechanizm ten opisany jest dokładnie
w podrozdziale D3 monografii
[5/4]
razem z obszernym materiałem dowodowym jaki wykazuje
że faktycznie zaistniała relatywnie niedawne przesunięcie
biegunów Ziemi po eksplozji Tapanui z 1178 roku.
#2.
Potężne fale morskiego tsunami
w Europie, oraz powodzie morskie w Azji. Gigantyczne fale
tsunami spowodowane eksplozją Tapanui były największymi
jakich opisy zachowały się w ludzkiej mitologii.
Między innymi fale te zniszczyły starożytne miasto Salamis
na Północnym Cyprze (to w którym wynaleziono wyrób
kiełbas do dzisiaj w wielu krajach zwanych "salami").
Na zachodnim wybrzeżu Schleswig-Holstein z obecnych
Niemczech północnych fale te utopiły niezliczonych ludzi.
Ponadto fale te całkowicie zmiotły z powierzchni ziemi
słynną z bogactwa i z dekadentnego życia jej mieszkańców
wyspę po niemiecku zwaną "Vineta" (po polsku "Wineta",
zaś po łacinie i angielsku
Vineta)
na Morzu Bałtyckim, do dzisiaj opisywaną licznymi legendami.
#3.Zamrożenie Grenlandii razem z kolonią Wikingów
jaka wówczas ją zamieszkiwała osiedlona tam przez Eryka
Czerwonego.
#4.Stopienie mostu lodowego przez Cieśninę Beringa.,
a w tren sposób odcięcie Azji od bezpośredniego połącznia
z Północną Ameryką.
#5.
Pojawienie się tzw. Małej Epoki Lodowej
(the "Little Ice Age") w Europie po 1178 AD, połączone z drastycznym
ochłodzeniem się klimatu Europy po 1178 AD.
#6.Rezonowanie hałasu telepatycznego
w atmosferze ziemskiej. Z kolei owo rezonowanie spowodowało
degeneracje ludzi poddanych jego działaniu. Wynikiem końcowym
było, że eksplozja Tapanui sprowadziła na Ziemię ciemnotę i
brzydotę znaną jako mroczny okres Średniowiecza -
patrz też opisy obecnej epoki "neo-średniowiecza"
przytoczone w punkcie #K1 niniejszej strony. W tym miejscu
warto jeszcze raz podkreślić, że UFOnauci którzy eksplodowali
swoje wehikuły UFO koło Tapanui wiedzieli o tych wszystkich
niszczycielskich następstwach. Niemniej ciągle z premedytacją
eksplodowali oni swoje wehikuły aby cofnąć ludzkość w rozwoju
do tyłu.
#7.Wymieranie całych narodów w Europie.
Gwałtowne ochłodzenie się klimatu, połączone z dotychczas
nieuświadamianym przez ortodoksyjną naukę następstwami
w rodzaju rezonowania telepatycznego hałasu (opisywanego
w punkcie #K2 poniżej), skażenia powietrza, czy niszczycielskimi
po-eksplozyjnymi opadami jakie nastąpiły zaraz po eksplozji
Tapanui, spowodowało następne wymarcie całych dynastii,
rodzin i narodów w Europie i w innych częściach świata.
To właśnie w owym czasie "płaskogłowi" słowianie wymarli
i zostali zastąpieni przez obecnych "okrągło-głowych" Słowian.
Dla przykładu w Polsce owego czasu całkowicie wymarła
dynastia polskich królów nazywanych "Piastami" (należeli
oni do słabszej rasy "płaskogłowych" Europejczyków). To także
w owym czasie najróżniejsze szokujące zmiany nastąpiły na całym
świecie. Dla przykładu płaskowyże Nasca właśnie w owym czasie
opanowała obecna susza. Także zielone łąki imperium Anastazjów
z Centralnej Ameryki zamieniły się wówczas w dzisiejszą pustynię.
#8.
Najróżniejsze uszkodzenia monumentów w Europie
(np. Pochyłej Wieży z Pisa we Włoszech, czy Aya Sophia
w Istanbule, Turcja). Przykładowo poślizgi skorupy Ziemi
wyzwolone eksplozją Tapanui spowodowały pochylenie się
słynnej "Pochyłej Wieży z Pisa we Włoszech" - porównanie
wielkości której z wielkością Magnokraftu i UFO typu K5 czytelnik
może sobie oglądnąć m.in. na
"Rys. #A2b(K5) - dół"
z mojej strony o nazwie
magnocraft_pl.htm.
Z kolei w bazylice zwanej "Aya Sophia" z Istanbułu, Turcja
(pokazanej na zdjęciu z "Rys. #10" poniżej), serie tych samych poślizgów
Ziemi spowodowanych eksplozją Tapanui zdeformowały jej kopułę.
Rys. #10: Aya Sophia i dr inż. Jan Pajak -
czyli zdjęcie jakie ja wykonałem sobie w
1993 roku przed frontem słynnej "Aya Sophia"
w Istambule. (Kliknij na to zdjęcie aby oglądnąć
je w powiększeniu.) Do dzisiaj panuje o niej
opinia, że zbudowana ona została z użyciem
nadprzyrodzonych mocy. Więcej informacji
na temat jej nadprzyrodzonego charakteru
zawarte zostało w podpisie pod "Fot. #1c"
ze strony internetowej o
Biblii autoryzowanej (inspirowanej) przez samego Boga.
Aya Sophia jest praktycznie jedną z
najstarszych budowli na świecie, jakie
ciągle są użytkowane do dzisiaj. Początkowo
budowana była jako Bazylika chrześcijańska,
ukończona w 537 roku AD, zaś obecnie
służy jako meczet i muzeum. Jej kopuła
uformowana na kształt kopuły kulistej
UFO typu K8, została zdeformowana
właśnie w wyniku ruchów skorupy Ziemi
spowodowanych eksplozją Tapanui
z 1178 roku.
#G2.
Zmiecienie z powierzchni Ziemi legendarnej wyspy
i miasta Wineta (nazywanej też Vineta albo
Veneta):
W południowej części Bałtyku, w pobliżu
dzisiejszych wybrzeży Niemiec i niedaleko
od obecnego polskiego miasta Świnoujście,
aż do czasów eksplozji Tapanui istniała
legendarna wyspa z miastem-państwem,
po polsku zwana Wineta (Niemcy nazywają ją
Vineta
zaś po angielsku i po łacinie zwana jest
Veneta).
Mieszkańcy tej wyspy i miasta słynęli w ogromnego
bogactwa oraz z dekadentnego stylu życia
i niemoralności. Ich zdolności kulinarne,
uczty, oraz skłonności do obżarstwa i
rozpusty, były wprost legendarne. Niestety,
w następstwie fal tsunami zaindukowanych
na północnych morzach przez dość złożony
mechanizm "magnetycznej sprężyny" napiętej
eksplozją Tapanui zaś opisanej w podrozdziale
D3 z monografii
[5/4],
owa wyspa-państwo została całkowicie zmieciona
z powierzchni Ziemi. Legendy opisujące jej
zniszczenie dyskutowane są w punkcie #H2
poniżej na tej stronie. Jednak do dzisiaj zaginęła
nawet już wiedza gdzie dokładnie wyspa ta się
mieściła.
Intrygujące pytanie jakie można sobie zadać
w związku z powodami powstawania na Ziemi
legend o miastach w rodzaju opisywanej tu
Winety czy opisywanego w Biblii miasta Niniwa,
to czy jakieś dzisiejsze miasta, np.
Christchurch
czy Petone z Nowej Zelandii, też właśnie sobie
zasługują aby z upływem czasu przejść do legend -
tak jak zastanawia nas w tej sprawie np. wstęp do strony o nazwie
petone_pl.htm
czy punkt #G2 ze strony o nazwie
przepowiednie.htm.
Jako ciekawostkę powinienem dodać, że Wineta
wcale NIE jest jedyną ogromnie istotną wyspą świata
która nagle zniknęła bez śladu. O innej takiej wyspie
pisze artykuł "Search for Mexican island continues"
(tj. "Poszukiwania meksykańskiej wyspy są kontynuowane")
ze strony B2 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie datowane w poniedziałek (Monday),
September 7, 2009. Artykuł ten opisuje meksykańską
wyspę zwaną "Bermeja" z zatoki Yucatan, która
niedawno też tajemniczo zniknęła - tak jakby nigdy
jej tam nie było. A wyspa ta pokazana jest na wielu
mapach publikowanych nawet relatywnie niedawno.
Jej znalezienie jest na tyle istotne, że na podstawie
jej istnienia Meksyk zgłasza roszczenia do ogromnego
obszaru o szerokości ponad 80 mil bogatego
w ropę naftową, na który to obszar wobec zniknięcia
owej meksykańskiej wyspy mają teraz apetyt
(a także legalne podstawy) także Stany Zjednoczone.
Motto:
"Istnieje istotny powód dla którego nigdy NIE słyszymy o zniszczeniu kataklizmem moralnie postępujących miast lub społeczności,
zaś wszelkie kataklizmy o jakich się dowiadujemy zawsze uderzają w miejsca znane wszystkim z niemoralności i szerzenia krzywd."
Jeśli u ludzi widzi się wyłącznie ich powłokę
fizyczną - tak jak nawykliśmy to czynić w
dzisiejszych czasach, wówczas wszyscy
wyglądają w przybliżeniu jednakowo zdrowi.
Jeśli jednak uważniej przyglądnąć się ludzkiej
tzw. "faktycznej moralności" (tj. tej moralności
jaka zdefiniowana została w punkcie #B5 strony
morals_pl.htm),
wówczas się okazuje, że dusze niektórych
ludzi są chore na rodzaj zaraźliwego "trądu
moralnego" lub "zgnilizny moralnej", które
w totaliztycznych stronach i opracowaniach nazywane są
filozofią pasożytnictwa.
Owe trędowate dusze są nieuleczalne. Jedynym
więc sposobem zapobiegania aby nie zarażały
one reszty społeczeństwa swoją chorą moralnością,
pozostaje ich eliminowanie.
Gdyby wszechświat pozbawiony był
Boga -
tak jak nam to wmawia oficjalna
"ateistyczna nauka ortodoksyjna",
wówczas takie osoby i społeczności o duszach
zarażonych owym "moralnym trądem" mogłyby
żyć sobie wśród ludzi bez przeszkód i zarażać
swą niemoralnością wszystkich innych. Jednak
we wszechświecie
stworzonym i mądrze rządzonym przez wszechmogącego Boga,
w jakim my faktycznie żyjemy zgodnie z formalnym
dowodem z punktów #B1 do #B3 strony o nazwie
changelings_pl.htm,
owi ludzie i społeczności o trędowatych moralnościach
muszą być dyskretnie eliminowani - aby NIE
zarażać innych. Ponieważ jednak ich otwarte
eliminowanie odbierałoby reszcie ludzi tzw.
wolną wolę,
usuwanie z grona ludzkości owych ludzi i
społeczności o trędowatej moralności musi
być zakamuflowane na najróżniejsze sposoby.
Z tego powodu jest ono tak "symulowane" aby
zaprezentowane było ludziom jako kataklizmy,
katastrofy, wypadki, epidemie, działanie ślepych
sił natury, terroryzm, wojny, itp., a nie jako wybiorcze
eliminowanie osób i społeczności zarażonych
filozofią pasożytnictwa -
tak jak ostrzegają nas o tym losy bibilijnych miast
Sodoma, Gomora i Niniwa. Niemniej nawet po ich
zakamuflowaniu, ciągle uważny obserwator jest w
stanie odnotować, że w odniesieniu do zaopatrzonych
w sumienie ludzi, z żelazną ręką działa
zasada "wymierania
najniemoralniejszych" opisywana
dokładniej np. w punkcie #G1 strony o nazwie
will_pl.htm,
czy w punkcie #B1 strony o nazwie
changelings_pl.htm.
Natomiast owa ewolucyjna zasada, która przez starą
oficjalną "ateistyczną naukę ortodoksyjną" nazywana
jest "zasadą przeżywania najsilniejszych" ogranicza
swe działanie wyłącznie do pozbawionych sumienia
dzikich stworzeń.
W przypadku indywidualnych ludzi jest
ogromnie trudno odnotować jakiekolwiek regularności
w ich przedwczesnym i raptownym odchodzeniu
z grona żyjących. Przykładowo, dzisiaj jest już
niemal niemożliwym ustalenie czy istnieje związek
pomiędzy moralnością i filozofią jaką dany
osobnik praktykuje, a sposobem i wiekiem
w jakich zeszedł on z tego świata. (Co jednak
mi NIE przeszkodziło dokonać takich badań
i zaprezentować ich wyniki w opunkcie #G1 strony
will_pl.htm.)
Wszakże, nawet jeśli ktoś ma wypadek lub ginie
w katakliźmie, wówczas z powodu np. tzw.
"ustaw o prywatności", inni ludzie NIE mają
jak ustalić jaki rodzaj moralności i filozofii
ten ktoś praktykował w swoim prywatnym
życiu. Jednak NIE zawsze tak było. W dawnych
czasach doskonale zdawano sobie sprawę
z istnienia ścisłej zależności pomiędzy
czyjąś długością życia a moralnością.
Przykładowo, w polskich wydaniach Biblii
o nazwie "Biblia Tysiąclecia" (Wydawnictwo
Pallottinum, Poznań-Warszawa 1980 i 1990,
ISBN 83-7014-218-4), do wersetu 6:3 z
"Księgi Rodzaju" dodawany był prastary
komentarz, stwierdzający - cytuję: "Wraz
z postępującym zepsuciem moralnym
zmniejsza się witalność ludzi." Pododbne
wierzenia wyznaje folklor chiński. Nawet
do dzisiaj, jeśli ktoś zachoruje w chińskiej
rodzinie, inni zwykle pocieszają tę rodzinę
słowami: "Nie macie co się martwić - on
jest dobrym człowiekiem". W podtekście
tego pocieszenia leży owo głębokie
wierzenie Chińczyków, że ludzie o
niepokalanej moralności żyją długo
i umierają z godnością dopiero na
"uwiąd starczy" w bardzo starym
wieku, we własnym łóżku, oraz w
otoczeniu żegnającej ich rodziny
(tj. kiedy oni sami stają się już gotowi
aby odejść w zaświaty). Stąd nawet
jeśli w międzyczasie któremuś z nich
przyjdzie zachorować, zawsze z
choroby tej z czasem się wyleczy.
Jednak w przypadku całych społeczności,
nawet w dzisiejszych zakłamanych czasach ich
moralność i praktykowana przez nie filozofia
NIE dają się już tak łatwo ukryć jakimiś tam
"ustawami o prywatności" (chociaż politycy
i same owe społeczności czynią wszystko
co w ich mocy aby moralność tą i praktykowaną
filozofię móc jednak jakoś ukrywać). W rezultacie,
niemal każdy racjonalnie myślący człowiek
jest w stanie odnotować wysoce szokującą
regularność, mianowicie, że praktycznie
wszystkie kataklizmy
i katastrofy dotykają wyłącznie niemoralne
społeczności, które ześlizgnęły się już do
najniższej formy
filozofii pasożytnictwa,
natomiast społeczności prowadzące moralne życie
są przez te kataklizmy wybiorczo omijane.
Tą szokującą regularność każdy może sobie
sprawdzić zarówno na historycznych kataklizmach
(przykładowo na wybuchu Wezuwiusza który zniszczył
niemoralną Pompeę, jednak pozostawił nietknięte
leżące bliżej tego wulkanu miasto Neapol), jak i na
dzisiejszych przykładach - w rodzaju tego co się
przytrafia krajom jakie praktykuja terroryzm, a nawet
chociaż tego co opisałem w punkcie #I3.7 strony o nazwie
petone_pl.htm.
Ja udokumentowałem już tą regularność aż na
na całym szeregu totaliztycznych stron internetowych,
przykładowo na stronach o nazwach
quake_pl.htm,
seismograph_pl.htm,
petone_pl.htm,
day26_pl.htm,
plague_pl.htm,
antichrist_pl.htm,
landslips_pl.htm,
katrina_pl.htm, itp.
Co jeszcze wymowniejsze, moralne analizy następstw
katastrof i kataklizmów dotykających te społeczności
ujawniają, że żyjące w ich gronie indywidualne
osoby które na codzień praktykują moralność
i totaliztyczne zachowania, zawsze są z owych
katastrof jakoś ratowane. Ratunek przychodzi
do nich nawet jeśli owi moralnie postępujący
mieszkają w środku pasożytniczej społeczności -
a stąd znajdują się w zasięgu zniszczeń, oraz
nawet jeśli z tego powodu muszą zostać nieco
poturbowani - po przykłady patrz punkty #I5 i
#I3 strony o nazwie
day26_pl.htm.
Jeśli jednak uważniej zagłębić się w analizy
moralne, wówczas się okazuje że opisywane np. w
Biblii
czasy otwartego karania niemoralnych społeczności,
w stylu zniszczenia "Sodomy" i "Gomory", już dawno
minęły. Wszakże takie otwarte interwencje Boga
odbierałyby ludziom tzw. "wolną wolę" i paraliżowały
ich inicjatywę. Zamiast więc ludzi zdolnych do
samodzielnego działania i myślenia, takie otwarcie
karane i niszczone przez Boga społeczności
zamieniałyby się w rodzaj "niewolników Boga"
którzy byliby zbyt zastraszeni aby cokolwiek
uczynić samemu, zaś cały swój czas i energię
przeznaczaliby na schlebianie Bogu - tak jak to
wyjaśnia punkt #F2 z totaliztycznej strony o nazwie
evil_pl.htm
oraz punkt #A2 z totaliztycznej strony o nazwie
will_pl.htm.
Dlatego w międzyczasie Bóg udoskonalił swoje
metody działania. Jeśli obecnie decyduje się
On "wyeliminować" jakąś społeczność zbyt
mocno już zagłębioną w filozofię pasożytnictwa,
wówczas czyni to w wysoce "anonimowy" i
"dyskretny" sposób, zesyłając na nią w tym
celu jakiś "naturalny" kataklizm, katastrofę,
działanie sił natury, wojnę, rewolucję, akt terroryzmu, itp.
Faktycznie to w dzisiejszych czasach praktycznie
każde wydarzenie w którym przedwcześnie umiera
sporo ludzi, jest wykorzystywane przez Boga m.in.
do dyskretnego eliminowania społeczności zarażonych
filozofią pasożytnictwa. W ten sposób Bóg jest w
stanie korygować społeczności zbaczające
ku niemoralności i ku filozofii pasożytnictwa,
jednocześnie jednak NIE pozbawia ludzi
ich "wolnej woli" poprzez ujawnianie swego
faktycznego istnienia i działania. Na użytek zaś tych
nielicznych osób, które już dojrzały do zaakceptowania
prawdy na ten temat, Bóg ciągle dostarcza
wystarczającą liczbę dowodów aby utrzymać
ich przy wierze. Przykładowo, w tym celu
pozwala im zapoznać się z moimi opracowaniami
w rodzaju niniejszego - w których meryt większość
ateistów i niedojrzałych jeszcze na przyjęcie
prawdy po prostu NIE wierzy. Ponadto, aby
otworzyć ich oczy na fakty, Bóg przygotował
w historii naszej cywilizacji sporo "historycznych
przykładów" kiedy to takie pasożytnicze społeczności
były otwarcie karane jakimiś kataklizmami. Kilka z
takich historycznych przykładów opiszę poniżej -
ponieważ w sensie mechanizmu ich działania
spowodowane one były podobnie jak omawiana
tu eksplozja UFO koło Tapanui. Wszystkie te
przykłady ilustrują otwarte i selektywne wyeliminowanie
przez Boga moralnie zdegenerowanych społeczności
zamieszkujących istniejące kiedyś miasta, informacje
o niemoralnościach jakich przetrwały aż do dzisiaj.
#H2.
Zniszczenie niemoralnego miasta Bałtyku o
legendarnych bogactwach, po polsku nazywanego
"Wineta" (po niemiecku - "Vineta", po angielsku - "Veneta"):
Motto:
"Jeśli chcesz dowodów, że niemoralność jest zawsze karana - sprawdzaj moralności społeczności uderzanych kataklizmami."
Do około 1202 roku istniała na Bałtyku
wyspa z bogatym miastem po polsku zwanym
"Wineta" (po niemiecku -
"Vineta",
zaś po łacinie i angielsku - "Veneta"). Miasto
to było starożytnym odpowiednikiem dla
dzisiejszego Singapuru. Nawet jego pogoda
była wówczas podobna jak w Singapurze.
Wszakże przed eksplozją Tapanui, Bałtyk
i Polska były położone około 7 stopni bliżej
równika niż obecnie. Mieszkańcy Winety
byli różnych narodowości, co dodatkowo
stymulowało ich ekonomię, poziom i jakość
życia oraz wzrost zamożności - podobnie
jak wielonarodowość stymuluje obecnie
zamożność w USA i Australii. Wineta żyła
z handlu jaki przynosił jej mieszkańcom
niewypowiedziane bogactwo. Winetanie
pławili się w dostatkach i rozpuście, zaś
dla rozrywki uprawiali praktycznie każde
zboczenie i każdy rodzaj grzechu. Mieszkali
w luksusowych domach, ubierali się bogato,
jadali najwykwintniejsze potrawy, ich żony i
kobiety słynęły z puszczalstwa, mężczyźni
zachwywali się jak seksualne maniaki, mieli
tam wprawdzie liczne kościoły i świątynie -
jednak faktycznie byli ateistami (tak jak spora
liczba dzisiejszych ludzi), nie istniała też żadna
forma rozpusty czy rozkoszy których by
nie uprawiali dla mody, prestiżu, czy dla
przyjemności. Przykładowo,
wśród okolicznych narodów słynęli oni m.in.
z tego, że zjadali też mięso ludzkie i to wcale
NIE z głodu, braku żywności, czy konieczności -
tak jak to czynili np. nowozelandzcy Maorysi
(co opisałem dokładniej w punkcie #K1 strony
newzealand_visit_pl.htm),
a z prostej rozpusty i ciekawości. Kiedy jednak
około lat 1202 i 1216, skorupa Ziemi doznała
owych skokowych poślizgów spowodowanych
działaniem ziemskiego pola magnetycznego
napiętego eksplozją koło Tapanui jak sprężyna
gigantycznego zegara, potężne fale tsunami
wzbudzane owymi raptownymi poślizgami
skokowymi zmyły Winetę z powierzchni Ziemi.
Do dzisiaj pozostały jedynie po niej liczne legendy
opisujące niemoralne życie jej mieszkańców
oraz przebieg jej zagłady. Relatywnie
często widywane są też widma tego miasta -
czyli widmowe manifestacje ginącego miasta
wynoszone do naszych czasów okresowymi
fluktuacjami softwarowego czasu. (Takie fluktuacje
czasu i ich obserwowalne następstwa omawiam
też między innymi w punkcie #D2 strony
newzealand_pl.htm.)
Przy południowych wybrzeżach Bałtyku istnieje
też aż kilka miejsc, o których pobliscy mieszkańcy
twierdzą że w odmętach morza mają się tam znajdować
właśnie ruiny Winety. Jedno z takich często
wskazywanych miejsc leży przy północnych
brzegach wyspy Uznam. (Z istniejącego tam
rumowiska kamieni, wyglądających jakby
pozostałość po zniszczonym mieście,
pobierany był m.in. materiał do budowy
falochronów polskiego Świnoujścia.) Narazie
jednak nasza wiedza o faktycznym zlokalizowaniu
Winety jest niemal na tym samym poziomie
jak nasza wiedza o zlokalizowaniu Atlantydy.
Oto opis jak wyglądało zniszczenie Winety.
"Od szeregu już lat, ci nieliczni mieszkańcy Winety
którzy nadal przestrzegali zasad moralnych w
swoim życiu, ostrzegali ziomków aby zaprzestać
rozpusty i powrócić do moralnego życia. Wszakże
powszechnie już wówczas znana Biblia ostrzegała
przed rozpustą przykładami losów Sodomy i Gomory.
Jednak Winetanie nie słuchali. W końcu nadszedł
więc dzień kary Boga. Dla nauki przyszłych pokoleń,
wymownie zagłada została zesłana rozpustnemu
miastu wczesnym rankiem w pierwszym dniu
Wielkanocy. Kiedy owa tragiczna Wielkanoc
się zbliżała, kilku co bardziej moralnych
mieszkańców Winety nawoływało, aby spędzić
ją godnie, w gronie rodziny lub odwiedzając
krewnych i znajomych. Jednak tylko ci najbardziej
moralni usłuchali tego zalecenia i opuścili miasto
aby odwiedzić krewnych lub znajomych. Reszta
pozostała na miejscu, oczekując na zapowiedziane
uroczystości które dostarczały im doskonałej
wymówki aby móc oddać się szczególnej
rozpuście i uciechom. Kiedy nadszedł ranek tamtej
tragicznej Wielkanocy, większość mieszkańców
Winety ciągle jeszcze spała. Zbudził ich dopiero
ogłuszający huk. Potężna siła wyrzuciała
ich z łóżek i rozbiła o południowe ściany ich
sypialni. Ziemia zafalowała, najpierw wznosząc
się w górę, a potem zapadając się w dół.
Jednak po zapadnięciu już nie powróciła
do poprzedniego poziomu. Budynki miasta zaczęły
się rozpadać i walić w gruzy. Większość ludzi
została zmiażdżona zapadającymi się budynkami.
Ci co jakoś przeżyli z przerażeniem ujrzeli jak
z pobliskiego morza otaczającego wyspę z tym
miastem, nagle podniosła się ogromna ściana
czarnej, ryczącej wody. Ściana ta następnie
runęła na walące się w gruzy miasto. Nieliczni
mieszkańcy którzy nadal nie zginęli, usiłowali
pływać. Jednak ich wzrok oślepiany był piaskiem
jaki zmieszał się z jakby gotującą się wodą,
zaś ich ciała rozczłonkowywane były ostrymi
odłamkami i szpiczastymi belkami. Nie istniało
też nic w pobliżu, czego mogliby się uchwycić
i wydźwignąć z odmętów. Nawet powietrze stało
się jakieś lepkie, gęste i niemal niemożliwe do
oddychania. Szybko też owi ostatni pozostali
przy życiu byli pokonywani wirami wody burzącej
się jakby podczas gotowania. Fragmenty ich
rozczłonkowanych ciał były potem zjadane
przez ryby, lub fale powyrzucały je na pobliskie
brzegi. Aby na przykładzie losów tego miasta
przypominać później innym ludziom następstwa
niemoralności i rozpusty, powtarzalnie co jakiś
czas, widmo Winety ukazuje się wybranym
osobom. Co jakiś też czas wybrani ludzie
słyszą krzyki i odgłosy zagłady zamrożonych
w czasie i cierpieniu mieszkanców Winety."
Spektakularne zniszczenie miasta Winety miało
az kilka celów. Jednym z nich jest danie przyszłym
pokoleniom ostrzeżnia dokąd prowadzi praktykowanie
niemoralności i filozofiii pasożytnictwa. Wszakże
groźba że ludzie ponownie ześligną się w szpony
pasożytnictwa pozostaje zawsze aktualna. Szczególnie
wyraźnie widzimy to w dzisiejszych czasach - kiedy
to niemoralność sporej liczby miast na Ziemi zwolna
zbliża się do poziomu praktykowanego w mieście
Wineta. Tak jak w Winecie, w wielu dzisiejszych
krajach i miastach ludzie praktykują obecnie
rozpustę, obżarstwo, kłamstwo, pogoń za
pieniędzmi i za seksem, zboczenia, nałogi,
nieuczciwość, niesprawiedliwość, wywyższanie
siebie i poniżanie innych, eksploatację, bezbożność,
itd., itp. Chociaż narazie mieszkańcy owych miast
czy krajów nie zjadają jeszcze ludzkiego mięsa,
wystarczyłoby aby nagle z powodu jakiegoś kataklizmu
poznikała na stałe żywność z ich supermarketów,
a zobaczylibyśmy co wówczas zaczęłoby się
tam dziać. Aby więc wyraźnie ostrzegać dalsze
pokolenia, do czego prowadzi niemoralność
i brak hamulców, tradycja Winety przez cały
czas musi pozostawać żywą. Faktycznie też
utrzymywana jest ona żywą aż do dzisiaj i to
aż kilkoma odmiennymi mechanizmami. Dwa
najważniejsze z tych mechanizmów to (1) legendy
i tradycje mówione o Winecie, oraz (2) widmowe
manifestacje ginącej Wienty.
Legendy i tradycje mówione na temat Winety
biorą swój początek w opinii jaką okoliczne
narody mialy o tym przebogatym mieście,
a także z pamięci tych co przeżyli zagładę.
Wszakże nie wszyscy mieszkańcy Winety
zginęli w tamtym katakliźmie. Co moralniejsi
z nich opuścili bowiem miasto na czas owej
Wielkanocy aby odwiedzić bliskich mieszkających
na stałym lądzie. Ci zaś co przetrwali zagładę
zapoczątkowali potem tradycję upamiętniania
Winety w wielu okolicznych miejscowościach -
m.in. w polskim Świnoujściu. Tak bowiem
się składa, że zgodnie z obietnicą Boga
wyrażoną m.in. treścią Biblii, osoby żyjące
moralnie są ratowane przed kataklizmami
i katastrofami. Proces ich uratowania stanowi
nawet jeden z etapów w standardowej procedurze
każdego kataklizmu - po szczegóły patrz punkt #B5 na stronie
seismograph_pl.htm.
Dlatego owi moralnie postępujący mieszkańcy
Winety przed katastrofą otrzymali wewnętrzny
nakaz aby na ową fatalną Wielkanoc poodwiedzać
swoich znajomych lub krewnych - co uratowało
ich od zagłady. Potem zaś byli oni w stanie
zapoczątkować tradycje upamiętniania Winety
w wielu okolicznych miejscowościach. Tradycje
te dodały się do wiedzy i pamięci Winety które
już tam istniały od dawna. Dzięki temu owe
tradycje mogą nieustannie teraz przypominać
następnym pokoleniom na przykładzie losów
Winety co się staje z niemoralnymi społecznościami.
Doskonałym przykładem tradycji mówionej do
dzisiaj podtrzymującej pamięć Winety, są opowiadania
Vikingów z obszaru obecnej Szwecji, na temat
ogromnego dzwonu całego ulanego ze złota. Dzwon
ten podobno miał się znajdować w jednej ze świątyń
tego przebogatego miasta. Szwedzcy Vikingowie
przez wieki byli kuszeni tym złotym dzwonem. Wszakże
znajdował się on tuż przed ich nosem. Aby go zrabować
nie musieliby więc organizować długich wypraw
do dalekich krajów - jak typowo zwykli to czynić.
Niefortunnie dla nich, kiedy Wineta ciągle istniała,
władze tego bogatego miasta miały wystarczające
fundusze aby wynajmować najlepszych żołnierzy
swoich czasów, którzy z kolei nie pozwalali Vikingom,
ani żadnym innym rabusiom, nawet zbliżyć się do tego
miasta. Dopiero więc kiedy Wineta została zniszczona,
Szwedzi zorganizowali aż kilka wypraw poszukiwawczych
usiłujących znaleźć i wyłowić ów dzwon ze szczergo
złota. W wyprawach tych zdołali umiejscowić i wydobyć
sporo dzwonów Winety. Jednak tego ze złota nie
udało im się odnaleźć. Do dzisiaj więc znajduje się
on zatopiony gdzieś w odmętach Bałtyku, nadal odczekując
na swego znalazcę. Jego niedostępność tak podniecała
Vikingów, że na jego temat w Szwecji istaniało wiele
opowieści. Na ich bazie Szwecki pisarz, Frans G.
Bengtsson, napisał nawet nowelę o tytule "The Long
Ships". Oczywiście, aby uczynić ją bardziej atrakcyjną,
oraz aby nie powtarzać dosłownie legend Vikingów,
jej fabułę umiejscowił z dala od Winety. Jednak wątek
o złotym dzwonie z Winety był w niej ciągle obecny.
Potem owa nowela została jeszcze bardziej przerobiona,
dostarczając scenariusza do filmu przygodowego.
Film ten, o tytule "The Long Ships - Golden Bell"
został nakręcony w 1964 roku. Chociaż jego wątek
odchodzi już bardzo daleko od faktycznych poczynań
Vikingów w sprawie złotego dzwonu z Winety, ciągle
warto go oglądnąć. Wszakże oddaje on relatywnie
dobrze atmosferę i rodzaj pożądań jakie otaczały
kiedyś ten drogocenny dzwon. Warto też śledzić
czy dzwon ten zostanie kiedykolwiek odzyskany.
Wszakże jego znalezienie byłoby równoznaczne
z dokładnym umiejscowieniem ruin Winety. Tym
samym stałoby się ono początkiem podwodnej
archeologii owego legendarnego miasta.
Drugim istotnym mechanizmem utrzymywania
tradycji Winety ciągle żywą, jest działanie tzw.
"nawracalnego czasu softwarowego"
opisywanego dokładniej m.in. we wstępie i w
punkcie #G4 mojej odmiennej strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm
(w tym "czasie softwarowym" my wszyscy żyjemy).
Działanie tego nawracalnego czasu powoduje bowiem,
że sama Wineta do dzisiaj może ukazywać się
wybranym osobom w formie miasta-widma.
Oczywiście, Wineta wcale NIE jest jedynym
miastem-widmem jakie upiornie ukazuje się wybranym
osobom. Faktycznie bowiem softwarowy czas w jakim
my ludzie żyjemy i działamy pozwala aby dowolny
obiekt i dowolne zdarzenie z przeszłości mogły
być odtwarzane wiele razy i oglądane przez
specjalnie wybranych ludzi. Ponadto, to właśnie dzięki
owej zdolności softwarowego czasu do ponownego
odgrywania obiektów i zdarzeń dowolną liczbę
razy, możliwe jest cofanie ludzi do tyłu w czasie
i udostępnianie im nieśmiertelności poprzez
pozwolenie aby ponowne przeżywali oni całe
swoje życie - tak jak opisuje to strona internetowa
immortality_pl.htm.
To także z powodu owej zdolności softwarowego
czasu aby być wielokrotnie odgrywanym, wybrani
Nowozelandczycy widują obecnie dawno już
wymarłe ptaki zwane "moa" - tak jak to opisałem
w punkcie #F2 powyżej na tej stronie oraz w
punkcie #H2 totaliztycznej strony
newzealand_pl.htm.
To także z tego powodu mieszkańcy wielu krajów
ciągle do dzisiaj widują najróżniejsze dawno już
wymarłe "potwory" (w rodzaju "Nessie" ze szkockiego
jeziora "Loch Ness") opisywane np. w punktach
#E1, #E2 i #F4.2 strony
stawczyk.htm,
a także w podrozdziale V5.4 z tomu 16 darmowej monografii
[1/4].
To także owo ponowne odgrywanie obiektów i
zdarzeń z przeszłości jest powodem, że w sporej
liczbie krajów wybrani ludzie nagle widzą miasta,
osiedla, lub budynki które w naszych czasach już
tam NIE istnieją. Niektórzy z owych ludzi niekiedy
wchodzą nawet do owych miast, osiedli, czy budynków,
biorą udział w jakichś zachodzących tam dawno temu
zdarzeniach, poczym opowiadają innym ludziom
o swoich niewiarygodnych widzeniach i przeżyciach.
(Ja sam również przeżyłem sytuację odwiedzenia
w Warszawie kościoła, który w dzisiejszych czasach
wcale już w Warszawie NIE jest zlokalizowany - po
opis tego zdarzenia patrz punkt #D6.1 ze strony
timevehicle_pl.htm
oraz punkty #E3 i #E2 ze strony
malbork.htm.)
Jednym ze sposobów na jaki wykorzystywana
jest owa zdolność softwarowego czasu do dowolnego
odtwarzania zdarzeń i obiektów zaistniałych w
przeszłości, jest odnawianie zainteresowania
ludzi w istotnych tematach poprzez ukazywanie
wybranym osobom np. widmowych miast w
rodzaju Winety, czy widmowych zdarzeń w
rodzaju zniszczenia Winety. W Polsce
widok miasta Wieneta lub jego zagłady można
podobno zobaczyć relatywnie często w Świnoujściu.
Tyle że NIE każda osoba jest wybierana do
ujrzenia takich widmowych obiektów. Jak
bowiem wykazują to badania takich przypadków,
widmowe obiekty ukazywane są jedynie ludziom
którzy uczynią potem jakiś istotny użytek ze
swojego widzenia, a stąd którzy swoje widzenie
spożytkują potem jakoś dla rozwoju i dla dobra ludzkości.
Interesującą cechą zaistnienia takich widmowych
obiektów i zdarzeń jest, że jeśli ktoś zdobędzie
się na odwagę (i ma taką możliwość) aby do nich
się zbliżyć, wówczas stwierdza iż wcale NIE różnią
się one od obiektów prawdziwych. Stąd - jeśli
są one np. budynkami lub miastami, wówczas
osoby którym one się objawiają mogą je dotykać,
wejść do ich środka, a nawet pouczestniczyć we
fragmencie zdarzeń jakie w nich zachodzą. Jeśli
zaś są one np. potworami, wówczas nieostrożny
ich obserwator może nawet zostać przez nie zjedzony.
Losy Winety stanowią jedną z fascynujących
zagadek historycznych, moralnych i filozoficznych,
których rozwikłaniem pasjonuje się coraz więcej
ludzi. Aż kilka miejscowości na świecie posiada
już muzea Winety (Vinety) - włączając w to polski
Wolin - patrz strona
www.jomsborg-vineta.com.
Na temat Winety (Vinety) pojawia się też w internecie
coraz więcej stron internetowych - jako przykład
patrz polskojęzyczna strona
nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2124.
Legenda o zniszczeniu niemoralnego miasta Wineta
jest też opisana w podrozdziale V5.2 z tomu 17 monografii
[1/5].
#H3.
Legenda o zniszczeniu niemoralnego miasta Salamis na Cyprze:
W północno-wschodniej części śródziemnomorskiej
wyspy Cypr, około 10 kilometrów na północ
od dzisiejszego miasta portowego Famagusta,
mieściło się kiedyś legendarne miasto Salamis.
Przez dwa tysiące lat cieszyło się ono dostatkiem
i zamożnością. Będąc jednym z najważniejszych
dostawców brązu dla starożytnego świata,
nieustannie rosło ono w bogactwo i znaczenie.
Jego mieszkańcy szeroko znani byli ze swojej
ostentacyjnej zamożności oraz dekadentnego
trybu życia. Pławili się oni w luksusach, oraz
dla rozrywki oddawali się praktycznie wszelkim
zboczeniom i grzechom. Do historii przeszło
ono dzięki wynalezieniu kiełbasy bazującej na
miejscowym czosnku rosnącym dziko na Cyprze
(do dzisiaj w niektórych językach, np. angielskim,
nazwa kiełbasy wymawia się "salamis" - tak jak nazwa
owego miasta). Jego wspaniałe ruiny zajmujące
obszar kilku kilometrów kwadratowych stanowią
obecnie jedną z największych atrakcji turystycznych
północnej części Cypru. Gdy w latach 1992 i
1993 odbywałem na Cyprze jednoroczny kontrakt
profesorski, ze zdumieniem usłyszałem miejscową
legendę, że Salamis zostało spektakularnie ukarane
przez Boga za grzechy i niemoralność jego mieszkańców.
Zostało ono zupełnie zmyte z powierzchni ziemi
przez trzy ogromne fale morskiego "tsunami" zaistniałe
w czasach przypadających wkrótce po eksplozji
Tapanui (tj. około lat 1202 do 1216). Co nawet
bardziej intrygujące, pobliskie miasto Famagusta
oddalone tylko o około 10 km od Salamis i leżące
na tym samym brzegu morza i na tej samej równinie
co Salamis, przetrwało nietknięte przez owe tsunami.
Stąd zniszczenie Salamis
podkreśla owo wybiorcze i inteligentne eliminowanie
przez Boga jedynie niemoralnych społeczności -
na jaką to wybiorczość ja staram się zwrócić
szczególną uwagę czytelnika w swoich opracowaniach,
np. powyżej w punkcie #H1, czy w punkcie #I3.1 strony o nazwie
petone_pl.htm
(wszakże wiedza o istnieniu tego wybiorczego
niszczenia wskazuje nam efektywne metody
obrony przed kataklizmami).
Oto więc luźno spisana treść tej legendy
o zniszczeniu niemoralnego miasta Salamis:
"Owego tragicznego dnia pogoda w Salamis była
niezwykle piękna. Nikt z mieszczan nie wiedział
iż godziny miasta są już policzone. Zwolna zbliżające
się ku zachodowi słońce złagodziło swoje promieniowanie,
zachęcając mieszkańców do wyjścia na ulice.
Większość ludzi przebywała na zewnątrz budynków,
delektując się wspaniałym popołudniem, spacerując
wzdłuż bazarów, lub kąpiąc się w morzu. Niespodziewanie
Ziemia się poruszyła. Potężna siła rzuciła ludzi w
kierunku południowym. Równocześnie podniósł się
ogłuszający ryk jakby nasza planeta zawyła z bólu.
Budynki i mury zaczęły się załamywać ku południu
i walić w dół z łoskotem. Znikąd pojawił się potężny
tajfun wiejący od północy, którego siła zaczęła
zdzierać powierzchnię gleby. Przerażeni ludzie
dostrzegli jak wody morza zaczynają wznosić się
wysoko w powietrze aby potem z furią uderzyć
na rozpadające się miasto. Ci którzy ciągle byli
żywi starali się pływać, jednakże wiry i prądy
wzburzonej wody zapełnionej belkami i pływającymi
odłamkami szybko ich obezwładniły. Wkrótce potem,
miejsce gdzie zaledwie przed godzinami wznosiło
się tętniące życiem miasto, wyglądało jak potężny
wir wodny, w którym fale i wiatr rzucały odłamkami
drewna, ciałami ludzkimi i potopionymi zwierzętami.
Potem noc zapadła. Ci ciągle pozostali przy życiu
pływając uczepieni do kawałków drewna, przeżyli
straszny czas gdy prądy i wiatry rzucały nimi w
absolutnej czerni. W końcu woda wycofała się z
powrotem do morza. Następnego ranka nieliczni
ocalali nie mogli poznać swego miasta. Salamis
było kompletnie pokryte piaskiem, mułem i
odpadkami. Żaden dom nie ostał się zniszczeniu.
Jedyną więc logiczną decyzją dla pozostałych
przy życiu było przenieść się do pobliskiego
Famagusta gdzie zniszczenie było mniej dotkliwe.
W następnych latach dwa dalsze podobne potopy
zmywały wszelkie ślady po już wtedy wyludnionym
mieście. W każdym z tych trzech kolejnych potopów
woda morska wznosiła się do takiej wysokości iż
fale przelewały się nawet przez dominujące okolicę
szczyty górskie zwane 'Trzy Palce'. Gdy w końcu
nadszedł kres dla tych kataklizmów, Cypryjczycy
zauważyli że ich wyspa dostrzegalnie odsunęła
się od obecnej Turcji w kierunku południowym.
Przed potopami brzegi Turcji były bowiem łatwo
widoczne z północnych plaży Cypru, natomiast
po potopach można je było jedynie zobaczyć po
wspięciu się na któryś z wierzchołków grzbietu
górskiego 'Trzy Palce' rozciągającego się wzdłuż
północnego wybrzeża Cypru."
Więcej informacji na temat miasta Salamis na
Cyprze o moralnie zdegenerowanych mieszkańcach,
oraz na temat jego dramatyczniego zniszczenia,
podane jest w podrozdziale D3 mojej monografii
[5/4] "Eksplozja UFO w Tapanui z roku 1178 AD, która przemieściła kontynenty".
Z kolei treść powyższej legendy była publikowana
na samym Cyprze w języku tureckim, w dwuczęściowym
artykule [1#H3] mojego autorstwa o
następującym tytule i miejscu opublikowania:
"Salamis'in yıkımı Yeni
Zelanda'dan mı?" (i.e. "Salamis: could
the destruction come from New Zealand"),
Kibris
daily magazine (Dr. Fazıl Küçük
Bulvarı, Yeni Sanayi Bölgesi, Veteriner Dairesi
Yanı, Lefkoşa, North Cyprus, Mersin 10, Turkey),
nr 1404 z 29/06/1993, strona 18; oraz nr 1405 z
30/06/1993, strona 18. (Odnotuj że w tytule tego
artykułu [1#H3] aż 4 razy używana jest turecka
litera "ı", czyli jakby nasze "i", ale bez
kropki - w przybliżeniu wymawia się ją jakby
leżała gdzieś pomiędzy naszym "y" oraz "ł".
Poprawna pisowania tego tureckiego tytułu
jest także użyta w rozdziale T (część "t") z
monografii [5/4].)
Legenda o zniszczeniu niemoralnego miasta Salamis
jest też opisana w podrozdziale V5.2 z tomu 17
monografii [1/5].
#H4.
Legenda o zniszczeniu niemoralnego miasta
Saeftinghe
ze średniowiecznych Niderlandów:
Do sporej listy nadmorskich miast, które
zostały zniszczone przez Boga po osiągnięciu
przez ich mieszkańców nieuleczalnego już poziomu
filozofii pasożytnictwa,
należy też włączyć średniowieczne miasto z
Holandii, o nazwie
"Saeftinghe".
Zniszczone ono zostało w 1584 roku. Zlokalizowane
ono było we wschodniej prowincji Zeeuws-Vlaanderen,
koło Nieuw-Namen, w obecnych Niderlandach.
Ludowa legenda o powodach i sposobie jego
zniszczenia, w lutym 2011 roku upowszechniana
była w internecie pod adresami
http://en.wikipedia.org/wiki/Saeftinghe_legend
(w języku angielskim), oraz
http://angelus-silesius.pl/articles/legenda_saeftinghe.html
(w języku polskim).
Przeanalizowanie owej starej holenderskiej legendy
o zniszczeniu miasta "Saeftinghe" ujawnia, że zawiera
ona wszystkie typowe elementy opisane poniżej,
które obecne są w niemal każdym przypadku
zniszczenia jakiegoś niemoralnego miasta przez Boga w ramach
"kary za niemoralne prowadzenie się". Elementy te
są dokładniej opisane w "standardowej procedurze
niszczenia przez Boga" dyskutowanej w punkcie
#B5 strony o nazwie
seismograph_pl.htm.
Opiszmy tu najważniejsze z nich.
Powód. W przypadku miesta "Saeftinghe"
powodem zniszczenia była kombinacja "nadmiernego
bogactwa" połączonego z "zachłannością", "nieużyciem",
"sknerstwem", "bezdusznością" i "zarozumiałością" -
czyli charakterystycznymi oznakami praktykowania
"filozofii pasożytnictwa". Przykładowo, w/w ludowa legenda
stwierdza iż jego mieszkańcy byli aż tak bogaci, że
ubierali się w jedwab (importowany wówczas aż z Chin),
progi ich domów wykonywane były ze szczerego
złota, a nawet ich konie nosiły srebrne uprzęże.
Jednak jednocześnie nigdy nie wspomagali ubogich,
zaś kiedy ktoś zwrócił się do nich o pomoc, wówczas
przepędzali go kijami lub szczuli psami. Ostrzeżenie,
które zawsze poprzedza zniszczenie niemoralnego
miasta przez Boga, dla "Saeftinghe" pojawiło się
w formie "syreny" którą złapał w sieci jeden z jego
mieszkańców i która ostrzegała go że zagłada nadchodzi -
jeśli mieszkańcy NIE zmienią swoich niemoralnych
zachowań. Zignorowanie ostrzeżenia. Jak
zawsze w przypadkach kiedy Bóg NIE ma innego
wyjścia i musi zniszczyć miasto "za karę", legenda
podkreśla zignorowanie tego ostrzeżenia - np. zamiast
okazać wdzięczność, ów rybak "bluzgał" na syrenę.
Zagłada. Dla podkreślenia iż jest to "kara", zagłada
została zesłana w religijnym dniu "Wszystkich Świętych"
w formie fali wodnej która zalała miasto i potopiła wszystkich
jego mieszkańców. Lekcja moralna dla potomnych
o losach miasta "Saeftinghe" była przekazywana NIE
tylko w formie legend, ale także w formie wzrokowo
widocznych pozostałości miasta, jako że przez długi
czas potem wieże miasta ciągle wystawały ponad
poziom słonego morskiego błota które zakryło je całe.
Miasto o nazwie "Port Royal" (tj. "Królewski Port")
istniało na wschodnich wybrzeżach wyspy Jamajka
aż do 1692 roku. Jest ono historycznie dobrze
znane i szeroko opisywane. Na jego bazie
nakręcono nawet sporo filmów - np. "Piraci
z Karaibów". W internecie czytelnicy znajdą
polskojęzyczne opisy tego miasta pod adresem
http://pl.wikipedia.org/wiki/Port_Royal_(Jamajka),
zaś nawet jeszcze od nich dokładniejsze
angielskojęzyczne opisy pod adresem
http://en.wikipedia.org/wiki/Port_Royal.
Niestety, było ono siedzibą grzeszników o
bardzo złej sławie, ponieważ stało się głównym
portem piratów oraz kryjówką zbrodniarzy,
paserów i złodziei. Stąd w biały dzień 7 czerwca
1692, Bóg zesłał na owo miasto silne trzęsienie
ziemi oraz wysoką falę tsunami. Miasto zostało
zalane wodą morską, zaś cała część wybrzeża,
na której było umiejscowione, osunęła się do
Morza Karaibskiego, uśmiercając prawie
wszystkich jego obywateli. Ludność miasta
w dniu tego kataklizmu wynosiła około 7000 osób.
Nieliczni, którzy przetrwali, opowiadali potem
ze strachem o gigantycznej fali tsunami którą
widzieli jak zwaliła się na to miasto niszcząc
wszystko na swej drodze.
#H6.
Zniszczenie poprzednika dzisiejszego nowozelandzkiego miasteczka Russell,
po Maorysku zwanego "Kororareka", a uważanego za "pacyfikową dziurę piekła":
Pierwszym europejskim miastem, dużym
portem, a później także i stolicą nowo-odkrytej
Nowej Zelandii, było miasteczko po Maorysku zwane
"Kororareka"
(pisane i wymawiane z długim środkowym "a",
zwykle oznaczanym jako "a" z górną poziomą
kreską, lub "aa"). Na jego gruzach, już po jego
zniszczeniu, powstało dzisiejsze nowozelandzkie
miasteczko zwane "Russell". Począwszy od
około 1800 roku owo miasto
Kororareka
szybko się powiększało i rosło w sławę, słynąc
w kręgach ówczesnych żeglarzy jako "hellhole of the pacific"
(tj. "pacyfikowa dziura piekła") z powodu
najróżniejszych niemoralnych usług jakie
wówczas wyświadczało żeglarzom - takich jak
dostawca prostytutek, alkoholu, bijatyk, miejsca
dla lukratywnego handlu bronią (szczególnie
"muszkietami" poszukiwanymi wówczas przez
Maorysów i piratów), schronienia przed prawem
dla rzezimieszków i uciekinierów, itp. Twierdzi się
o nim, że w szczycie takiej aktywności, w miasteczku
tym "pracowało" naraz około 500 prostytutek.
Sprzedając muszkiety okolicznym wojowniczym
Maorysom, którzy z ich pomocą wyrównywali
odwieczne porachunki i dzięsiątkowali się
nawzajem, nieświadomie miasteczko to przyspieszyło
wypełnienie się powiedzenia "kto mieczem wojuje
ten od miecza ginie". W dniu 11 marca 1845
roku zostało ono zaatakowane przez wrogi mu szczep
Maorysów przewodzonych przez wodza o nazwisku
"Heke". Pechowo dla garnizonu lokalnych sił brytyjskich,
w trakcie maoryskiego ataku ich skład amunicji
tajemniczo (jakby bez powodu) eksplodował, tak
że NIE mieli czym się bronić i musieli wycofać
się na statki zacumowane w zatoce, oddając
miasteczko Maorysom. (Ciekawe, że podobna
tajemnicza eksplozja amunicji miała miejsce w
1945 roku podczas ataku Rosjan na niemiecki
garnizon broniący się w
Zamku z Malborka,
w wyniku której to eksplozji została zniszczona
słynna wroga Polakom "Malborska Madonna" - tak
jak omawiają to punkty #C1 i #C8 na stronie o nazwie
malbork.htm.)
Maorysi spalili i splądrowali niemal całe miasteczko
Kororareka, na osobisty rozkaz Heke pozostawiając
niezniszczonym jedynie kilka wybranych budynków -
w tym pierwszy kościół zbudowany w Nowej Zelandii,
zwany "Christ Church", który stoi w obecnym Russell
do dzisiaj, ciągle posiadając otwory po kulach pozostałe
z tamtej bitwy. Potem na gruzach owej "dziury piekła"
stopniowo powstało następne miasteczko, nazywane
już odmiennie "Russell", zaś jego mieszkańcy
prowadzili się już według bardziej moralnych zasad.
* * *
Ciekawostką wyłaniającą się z porównania punktów
#H2 do #H7 niniejszej strony, a także treści innych
totaliztycznych stron opisujących uśmiercające ludzi
kary za niemoralność zesyłane na całe miasta lub
społeczności, jest że wszystkie one wykazują kilka
wspólnych cech. Przykładowo,
praktycznie każde zniszczenie
jakiegoś całego ludzkiego osiedla zawsze jest karą za
niemoralne postępowanie jego mieszkańców - jednak
iż jest to kara można się zorientować dopiero jeśli pozna
się oznaki niemoralności zamieszkujących tam ludzi,
jakie (niestety) typowo NIE są ujawniane przez dzisiejsze
publikatory. Niemal zawsze nadejściu takiej
kary towarzyszy tajemnicza jakby eksplozja, lub
grzmoto-podobny, bardzo głośny hałas, który
nietypowo pojawia się nawet w zjawiskach normalnie
o bezgłośnym przebiegu. Niemal zawsze owe kary są
selektywne, tj. "wybierają" one kto ma zginąć lub co ma
ulec zniszczeniu, a stąd z niemal każdej z kar niektóre
co bardziej moralnie postępujące osoby wychodzą
bez szwanku, zaś np. niektóre budynki posiadane
przez takie moralne osoby ostają się zniszczeniu
na przekór iż zniszczeni mogą zostać niemal wszyscy
ich sąsiedzi. Chociaż też owe kary niszczą niemal
wszystko w swym zasięgu, typowo kościoły i
świątynie pozostawiają niemal nietknięte - chyba
że to owe kościoły czy świątynie przyczyniły się do
powodu danej kary. Nawet też ze zniszczonych
kościołów typowo coś istotnego po przejściu kary
zostaje uratowane (np. dzwony z kościołów Winety,
czy też "telefon telepatyczny" pokazany na "Fot. #D1" ze strony
artefact_pl.htm).
Każde takie ukaranie jest też dokonywane w sposób
mający dostarczać przykładu i edukować innych ludzi.
Stąd dla każdego z nich dostepny jest gdzieś materiał
dowodowy wyjaśniający dlaczego dane ukaranie miało
miejsce. Jedyne więc co trzeba, to aby badający takie
zniszczenia uważnie rozglądnęli się za owym materiałem
dowodowym i edukującym, oraz aby niemoralnie NIE
przemilczali potem istnienia tego materiału dowodowego -
tak jak usilnie to podkreślam w punkcie #B3 z mojej innej strony o nazwie
portfolio_pl.htm
(wszakże przemilczanie prawdy jest formą okłamywania).
#H7.
Zniszczenie niemoralnej Pompei:
Motto:
"Przemilczanie prawdy jest formą okłamywania."
Dopiero po roku 2001 (tj. dopiero po rozpoczęciu
się na Ziemi epoki "neo-średniowiecza"
opisanej w "Tabeli #K1" z niniejszej strony)
badacze Pompei zaczęli zwolna ujawniać prawdę
na temat owego miasta, a stąd i powodów jego
zniszczenia. Jak się też stopniowo zaczęliśmy
się dowiadywać, sama Pompea, a także miasteczka
ją otaczające, były rodzajem rzymskich odpowiedników
dla bibilijnej Sodomy i Gomory - tj. były siedliskami
wszelkich możliwych grzechów. Najbardziej
obecnie rzucającą się w oczy niemoralnością
owych miast było, że praktycznie każdy dom
w Pompei był rodzajem burdelu, w którym
posiadane przez rzymskich właścicieli tego
domu niewolnice (a także męscy niewolnicy)
byli zmuszani do świadczenia prostytucyjnych
usług, a nawet rodzajów publicznych orgii.
W każdym też większym domu Pompei, był
specjalny (duży) pokój, w którym owe orgie
i wymuszana na niewolnikach prostytucja
się odbywały, oraz który miał wewnętrzne
okna przez jakie właściciele domu mogli
się wszystkiemu przyglądać jakby był
to rodzaj prywatnego domowego teatru.
Więcej na temat tych wymuszanych
na niewolnikach usług prostytucyjnych
i orgii można zalaleźć w internecie raportującym
o wynikach najnowszych badań Pompei.
Oczywiście, jak to ma miejsce z praktycznie
każdym rodzajem ludzkich działań, sam fakt
uprawiania prostytucji wcale NIE jest jeszcze
niemoralnym aktem, zaś jako taki NIE podlega
ukaraniu przez Boga. Podobnie jednak jak każde
ludzkie postępowanie, także prostytucję można dokonywać
w niemoralny sposób, np. poprzez używanie jej
jako narzędzia krzywdy, zachłanności, pychy,
rewanżu, przekupności, korupcji, szerzenia
wypaczeń, czy też poprzez uprawianie jej w
jakikolwiek inny sposób ześlizgujący się w
dół tzw. "pola moralnego" i łamiący przykazania
oraz wymogi opisane w Biblii. Jako właśnie taki
rodzaj narzędzia, owa wymuszana na niewolnikach
prostytucja była uprawiana w Pompei - za co z
czasem owo miasto musiało zostać ukarane
zniszczeniem, poczym utrwalone dla przyszłych
pokoleń w popiołach wulkanicznych jako forma
przykładowego ostrzeżenia dla ludzi żyjących w
zaczynającej się obecnie wysoce niemoralnej
epoce "neo-średniowiecza".
Już po napisaniu niniejszego punktu o Pompei,
mój przyjaciel Dominik Myrcik mnie poinformował,
że on też napisał podobny artytuł i to znacznie
wcześniej niż ja, o czym ja wcale NIE wiedziałem
(co za zdumiewająca zgodność naszego myślenia).
Polecam więc tu czytelnikom też i jego artykuł.
Zawiera on wszakże kilka dalszych ciekawostek
na temat tego samego miasta starożytnych
odpowiedników dla dzisiejszych maniaków
seksualnych. Aby odnaleźć jego artykuł wystarczy
kliknąć na następujący (zielony) link z adresem:
http://angelus-silesius.pl/articles/pompeje.html.
#H8.
Miejscowości zniszczone przez Boga już w najnowszych czasach:
Motto:
"Zatonięcia i zawalenia starożytności uczyły ludzi przestrzegania praw fizycznych,
rewolucje i powstania z wieków średnich uczyły ich przestrzegania także praw społecznych,
zaś kataklizmy dzisiejszych czasów uczą, że aby żyć dostatnio, pokojowo i szczęśliwie
ludzie muszą także się nauczyć przestrzegania praw moralnych nakazywanych im przez Boga."
W poprzednich punktach tej "części #H"
opisałem miasta jakie Bóg zniszczył kataklizmami
jeszcze w dawnych czasach za nieprzestrzeganie
przez mieszkańców definicji "faktycznej
moralności" podanej w punkcie #B5 strony
morals_pl.htm.
Pora więc aby w niniejszym punkcie wskazać też
miasta o jakich zniszczeniu kataklizmami przez
Boga już w najnowszych czasach autor tej strony
zdołał dotychczas jakoś się dowiedzieć.
Pierwszym z miast zniszczonych przez Boga
kataklizmem w relatywnie niedawnych czasach,
o jakim autor zdołał "przypadkowo" się dowiedzieć,
jest "Epecuen" z Argentyny (niedaleko od Buenos
Aires). W dniu 10 listopada 1985 roku miasto to
zostało zalane wodami słonego jeziora, aby ponownie
wynurzyć się z wody dopiero po 25 latach.
Ze zdjęciami i opisami owego miasta autor
po raz pierwszy się zapoznał z artykułu
[1#H6] o tytule "Tourists wander ruins
as lost town surfaces again" (tj. "turyści obchodzą
ruiny jak zalane miasto ponownie się wynurzyło"),
ze stron A22 i A23 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z poniedziałku (Monday), May 13, 2013).
Jednak dokładniejsze informacje na jego temat
autor zdołał wyczytać dopiero
z internetu.
Następnym miastem o jakim autor też dowiedział
się zupełnie niedawno, że zniszczone ono zostało
przez 9-metrową ścianę lodu jaka wpełznęła na
brzeg jeziora "Dauplin Lake" i zmiażdżyła wszystko
na swej drodze, była kanadyjska miejscowość
wypoczynkowa o nazwie "Ochre Beach" z Manitoba.
Jej pierwszy krótki opis autor znalazł w artykule
[2#H6] "Around the world - North America",
ze strony A22 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z wtorku (Tuesday), May 14, 2013).
Jednak jej dokładniejsze opisy też znalazł on
w internecie.
Kiedy analizuje się opisy miast niszczonych
kataklizmami, (a) w dawnych czasach,
oraz (b) w dzisiejszych czasach, wówczas
uderzają i szokują drastyczne różnice w słownictwie
owych opisów. Różnice te ujawniają, że począwszy
od czasów bibilijnych, aż do relatywnie niedawna,
ludziom nazywającym prawdę po imieniu
NIE były zamykane usta - tak jak usta są im
zamykane dzisiaj. Nawet zresztą jeszcze
w czasach mojej młodości, czyli w latach
1950-tych, niemoralność, rozpusta,
cielesne uciechy, sodomia, rozbój, rabunek,
zachłanność, a także wszelkie inne niemoralne
zachowania ludzkie, nazywane były po imieniu,
tak jak na to zasługiwały - po przykłady patrz strona
cielcza.htm.
Jeśli więc jakaś miejscowość lub osoba
prowadziła się niemoralnie, wówczas
wszyscy o tym wiedzieli. Stąd nie było
też trudności w przyczynowo-skutkowym
powiązaniu niemoralnych zachowań z
karami jakie za nie Bóg zesyłał.
W najnowszych jednak czasach sytuacja się zmieniła.
Wszakże władzę i pieniądze często teraz zdobywają niemoralni
ludzie. Aby więc nikt im NIE przypominał jak ich postępowanie
faktycznie powinno być nazywane, powprowadzali oni
najróżniejsze ograniczenia na mówienie prawdy, w
rodzaju tzw. "ustaw o prywatności", podawania do
sądu o zniesławienie, sądowych zakazów ujawniania
nazwisk przestępców, itp. W rezultacie, dzisiaj
już niemal nikt NIE ma odwagi stwierdzić, że jakaś
miejscowość, społeczność, czy osoba praktykuje
niemoralne życie. Zamiast więc odwagi demaskowania
np. niemoralnych miejscowości lub zachowań, co
najwyżej opisuje się je z użyciem mylących nazw
o zupełnie odmiennych (niewinnych) znaczeniach,
np. jako dostarczycieli jakichś "atrakcji" czy "uslug",
albo też wymyśla się specjalnie dla nich jakieś nowe
określenia które NIE posiadają jeszcze zdefiniowanego
znaczenia - w rodzaju "bunga bunga". Stąd np.
prostytucja i burdele, mogą być ostrożnie nazywane
np. klinikami masarzystów albo kąpieliskami.
Miejca rozpusty mogą być opisywane jako
wczasowiska albo miejscowości rozrywkowe.
Itd., itp. Rezutatem tego jest, że ludzie przestali
już odnotowywać ów bezpośredni związek
przyczynowo-skutkowy jaki istnieje pomiędzy
niemoralnymi zachowaniami ludzi, a kataklizmami
i innymi karami jakie na owych ludzi Bóg zesyła.
Aby więc i w dzisiejszych czasach ciągle odnotować
ów związek, konieczym jest aby podczas zapoznawania
się z opisami miejscowości uderzonych jakimiś
kataklizmami, zacząć sobie samemu tłumaczyć
owe dzisiejsze dyplomatycznie-mylące określenia,
przykładowo "przyjemności", "turystyczne atrakcje",
"kliniki masarzystów", "kąpieliska", itp., na
dawniej używane opisowe odpowiedniki tych
nazw, przykładowo na "rozpusta", "prostytucja",
"burdele", itp. Tylko bowiem wówczas można
zrozumieć, co faktycznie w miejscowościach
tych się działo i dlaczego zostały one
potraktowane kataklizmami przez Boga.
Oczywiście, niezależnie od tego jak dzisiaj ludzie
nazywają i ukrywają niemoralność, Bóg dokładnie
wie kto i gdzie łamie nakazywane przez Niego prawa.
Jeśli zaś Bóg odkryje, że gdzieś owo łamanie Jego
praw przekracza poziom jaki ciągle daje się tolerować,
wówczas Bog zesyła tam kataklizm. W rezultacie,
trwała regularność zdaje się wyłaniać z takich badań,
że jeśli jakaś miejscowość jest w dzisiejszych
czasach zniszczona kataklizmem, wówczas na
przekór "zmowy milczenia" jaką obecnie otacza
się niemoralność, ciągle bliższe analizy tego co
w miejscowości owej się działo, ujawniają że
faktycznie poziomem swej niemoralności
zamieszkująca ją ludność grupowo zasłużyła
sobie na to, co ją spotkało. Innymi słowy,
także i w dzisiejszych czasach obiektywną prawdę
okazuje się wyrażać owo dawne powiedzenie,
że każdego spotyka
to, na co zasługuje. Wszakże
żyjąc w świecie stworzonym i sprawiedliwie
rządzonym przez wszechwiedzącego Boga
(tj. żyjąc w świecie opisanym w punkcie #B1 strony o nazwie
changelings_pl.htm),
ludzie faktycznie NIE mają podstaw faktologicznych
aby twierdzić, że "życie wcale NIE jest 'fair' ".
Tyle tylko, że aby zacząć odnotowywać jak
bardzo poprawne okazuje się dawne stwierdzenie
iż "każdego spotyka to, na co zasługuje", najpierw
trzeba poznać zasady działania Boga, czyli poznać
np. nacisk jaki Bóg kładzie na zbiorową odpowiedzialność
(podkreślany np. w punkcie #I3.1 strony
petone_pl.htm),
metody Bóga w zarządzaniu przyszłością
(wyjaśnione np. w punkcie #C3 strony
immortality_pl.htm),
zasady moralne rządzące tzw. "intelektami
grupowymi" (patrz punkt #E2 strony
totalizm_pl.htm),
oraz kilka jeszcze innych zasad działania
Boga poodkrywanych dopiero przez nową
tzw. "totaliztyczną naukę". Z kolei,
kiedy już raz pozna się naukowo owe zasady
działania Boga, oraz pozna się materiał dowodowy
jaki potwierdza iż to one faktycznie rządzą
kataklizmami, wówczas obrona przed kataklizmami
staje się prosta. W celu tej obrony wystraczy
bowiem zacząć wdrażać w swoim mieście lub
społeczności którąś z tych bazujących na
moralności metod wyjaśnianych np. na stronach
petone_pl.htm,
quake_pl.htm,
oraz na kilku jeszcze innych stronach upowszechniających
odkrycia i ustalenia nowej "totaliztycznej nauki".
Część #I:
Jak rozpoznawać "symulowane kataklizmy" uformowane
celowo dla skorygowania niemoralnego wpływu
pasożytniczych społeczności:
#I1.
"Zasymulowane" kataklizmy mają co najmniej trzy jednakowo dokumentowalne wytłumaczenia:
Motto:
"Zrozum swego Boga, a zrozumiesz rzeczywistość jaka cię otacza."
Wszystko co Bóg osobiście organizuje, jest
czynione z iście boską wiedzą i doskonałością.
Przykładowo, jeśli Bóg organizuje jakąś
katastrofę czy kataklizm, te zawsze wówczas
wykazują się posiadaniem aż co najmniej
trzech zestawów równorzędnie ważnych
dowodów jakie pozwalają aby były one
wyjaśniane z jednakowym przekonaniem
na co najmniej trzy odmienne sposoby -
tak jak jest to dokładniej wyjaśnione w
punkcie #C2 strony o nazwie
tornado_pl.htm.
Stąd istnienie w danej katastrofie czy
katakliźnie takich trzech odmiennych
chociaż równorzędnie odnotowywalnych
zestawów materiału dowodowego, jest
zawsze dowodem że celowo one były
zorganizowane i "zasymulowane" przez
Boga. Ludzie ani "ślepa natura" nie mają
bowiem możliwości ani wymaganej wiedzy,
aby aż tak inteligentnie kształtować
rzeczywiste zdarzenia.
Ponieważ owe co najmniej trzy równorzędne
rodzaje "symulowanego" materiału dowodowego
opisywane są relatywnie dokładnie aż na
całym szeregu totaliztycznych stron, przykładowo
w punkcie #C2 strony
tornado_pl.htm,
w punktach #C2, #J1 i #J2, oraz w
podpisie pod "Fot. #D8", ze strony
day26_pl.htm,
czy w punkcie #B2 strony
landslips_pl.htm,
NIE będę ich tutaj już ponownie omawiał.
#I2.
W dzisiejszych czasach coraz więcej
miast i krajów zaczyna być siedliskami wyznawców
pasożytniczej filozofii -
tak jak Wineta i Salamis:
Losy Winety i Salamis stają się coraz
aktualniejsze w dzisiejszych czasach.
Wszakże od czasów zniszczenia tych
miast, moralność ludzi zatoczyła wielki
krąg i obecnie powraca ponownie do
sytuacji z Winety. Ponownie więc nadchodzi
konieczność skorygowania tej moralności
poprzez usunięcie z Ziemi sporej proporcji
ludzności naszej planety jaka już wpadła
w szpony
filozofii pasożytnictwa.
Nieuchronnie zbliża się więc czas opisany
dawną polską przepowiednią że nasza
planeta będzie tak wyludniona, iż ci nieliczni
co przetrwają będą całowali ziemię jeśli
zobaczą na niej ślady innego człowieka -
po opisy tej przepowiedni patrz punkt #H1 na stronie
przepowiednie.htm.
#I3.
Podczas gdy większość ludzkości pracowicie ściąga na
siebie zagładę, indywidualni ludzie otrzymali jednak szansę
samoobrony:
W swoim ślepym i bezmyślnym zdążaniu
do zagłady, ludzkość jako całość nie
słucha tzw. "głosów rozsądku". Jest więc
jak rozpędzony pociąg który już dobiega do
końca torów, jednak wcale NIE zamierza
wyhamować swego pędu. W tej sytuacji,
sporo indywidualnych osób, widząc do
czego sytuacja zmierza i mając ku temu
wymagane środki, już podejmuje własne
zabiegi ochronne. Buduje schrony. Gromadzi
zapasy żywności. Przenosi się w obszary
jakie dają im większą szansę przeżycia.
Itd., itp. Niestety, NIE wszystkich z nas
stać z najróżniejszych powodów, aby
samemu tak się przygotować. Wszakże
aby zgromadzić zapasy żywności trzeba
mieć przestrzeń do magazynowania i
pieniądze na jej zakup. Aby zbudować
schron, trzeba mieć własną działkę,
materiały budowlane, robociznę oraz
pieniądze. Aby przenieść się w inne
miejsce, nie można być zależnym od
pracy, mieszkania, ani rodziny. Czy więc
brak możliwości i funduszy oznacza,
że ci co NIE mają wymaganych środków
NIE mają też szansy ani sposobu aby
podjąć swoją samoobronę przed
nieuchronnie zbliżającym się kataklizmem?
Odpowiedź jest, że praktycznie każdy otrzymał
możność aby się bronić. Wszakże
Biblia
nieustannie podkreśla, że Bóg szczególnie
zważa na biednych i w trudnych godzinach
będzie miał ich dobro na uwadze. Barbarzyńskie
obozy koncentracyjne ujawniły nam też regularność,
że w dramatycznych sytuacjach bogaci ludzie którzy
nawykli do wygodnego życia umierają jako pierwsi -
na przekór że zwykle ich ciała mają zapasy tłuszczu
które powinny im zapewnić dłuższe przetrwanie
bez żywności (czyli w prawdziwym życiu dzieje
się odwrotnie niż w znanym polskim powiedzeniu
"zanim bogaty schudnie, biedny już zdechnie" -
które zapewne odnosi się do ekonomii a nie do
życia). Kataklizmy są jednak zsyłane na dane
społeczności głównie ponieważ większość ludzi
praktykuje tam wysoce niemoralną
filozofię pasożytnictwa.
Aby więc efektywnie zacząć się bronić jako jednostka,
NIE jest koniecznym aby gromadzić żywność i
budować schrony (chociaż to też pomoże - jako
że "Bóg pomaga tym co pomagają sobie sami"),
a można również, a w ostateczności wystarcza,
aby tylko zmienić swoją codzienną filozofię na
najmoralniejszą obecnie
filozofię totalizmu.
Z kolei owo przejście na praktykowanie wysoce
moralnej filozofii wyeliminuje konieczność zostania
unicestwionym. Jak to bowiem już wyjaśniłem
w punkcie #H1 tej strony, kataklizmy i katastrofy
uderzają tylko w tych co muszą być unicestwiani
z powodu ześlizgnięcia się w odchłań pasożytniczej
filozofii. Natomiast ludzie praktykujący moralną
filozofię są z owych katastrof ratowani. Kiedy więc
sytuacja nie pozwala nam aby budować schrony,
gromadzić zapasy żywności, czy przenosić się
do obszarów wyglądających bezpieczniej, nasza
samoobrona może też ograniczać się do zaufania obietnicom
Boga
i zwykłego podjęcia na codzień praktykowania
filozofii totalizmu -
tak jak wyjaśnia to punkt #B5 na stronie
seismograph_pl.htm
a także punkty #G3 i #I3 na stronie
day26_pl.htm.
A pamiętać tu trzeba, że zmienić swoją filozofię
na tą najbardziej moralną, jest już w stanie każda
osoba - bez względu na to czy jest bogata czy
biedna, dysponująca uczelnianym dyplomem
czy tylko zdrowym rozsądkiem.
Część #J:
Jak eksplozja Tapanui została "zasymulowana" -
znaczy odtworzenie z dostępnego nam materiału
dowodowego jaki był mechanizm technicznego
wywołania tej eksplozji:
#J1.
Skąd się wzięła cała ta energia:
Aby spowodować aż tak potężną eksplozję,
konieczna jest ogromna ilość energii. Jak
się okazuje wehikuly UFO przechowują ową
energię w urzadzeniu technicznym zwanym
komora oscylacyjna.
Nazwa
"komora oscylacyjna"
przyporządkowana została urządzeniu technicznemu
które stanowi na tyle potężny "magnes" że może on
być używany jako pędnik magnetyczny w wehikułach
latających typu "magnokraft". Jak to jest podparte
materiałem dowodowym pokazanym na niniejszej
stronie internetowej, komory oscylacyjne są już
od bardzo dawna używane przez wehikuły UFO
jako ich urządzenia napędowe oraz akumulatory
ich zapasów energii.
Komora oscylacyjna jest więc nie tylko "pędnikiem" dla UFO,
ale także przechowuje w sobie cały zapas energii owych
wehikułów. Akumuluje ona energię UFO w najczystszej postaci,
mianowicie jako energię magnetyczną. Jak ujawniają to moje
obliczenia, najmniejsze UFO typu K3 przechowuje w swoich
komorach oscylacyjnych magnetyczny odpowiednik dla co
najmniej 1 megatony czystej energii. Z kolei średniej wielkości
wehikuł UFO typu K6, jaki to typ eksplodował właśnie koło Tapanui,
przechowuje w swoich komorach oscylacyjnych co najmniej
odpowiednik dla 10 megaton czystej energii. Ponieważ koło
Tapanui eksplodował stos około 7 UFO typu K6, to oznacza
że owa eksplozja posiadała wydatek co najmniej 70 megaton
TNT (a tak naprawdę to najprawdopodobniej znacznie nawet więcej).
Ogromna ilość energii która może być akumulowana w
komorach oscylacyjnych,
pozwala także aby komory te były używane jako ogromnie
pojemne akumulatory energii do samochodów naszej
przyszłości. Wszakże to właśnie za wynalezienie akumulatora
energii do samochodu który wykazywałby cechy "komory
oscylacyjnej", Senator McCain (tj. kandydat na prezydenta
USA z 2008 roku) obiecał ufundować nagrodę w wysokości
300 milionów dolarów - po szczegóły patrz punkt #D2 na stronie
eco_cars_pl.htm - o bezzanieczyszczeniowych samochodach przyszłości.
Wersja komory oscylacyjnej została już wynaleziona na Ziemi.
Nawet podejmowany były próby zbudowania tego urządzenia.
Owo urządzenie było wynalezione aby stanowić "pędnik" dla
nowego rodzaju wehikułów magnetycznych nazywanych
magnokraftami. Taki "pędnik" stanowi najważniejsze
urządzenie dla owego wehikułu. Wszakże to on wynosi ten
wehikuł do gwiazd. Z punktu widzenia zasady działania,
"komory oscylacyjne" to po prostu ogromnie potężne "magnesy"
(albo bardziej poprawnie: "elektromagnesy"). Są one tak silne,
że wytwarzają wydatek przekraczający wartość tzw. "strumienia
startu". Wartość owego strumienia startu naliczona dla obszaru
Polski wynosi około F=3.45 [Wb/kg]. Każde sterowalne źrodło
pola magnetycznego, jakiego wydatek przekracza wartość owego
"strumienia startu" jest w stanie wznieść w przestrzeń kosmiczną
zarówno siebie jak i kadłub ciężkiego statku kosmicznego
dołączonego do niego. Po prostu magnetycznie odpycha się
ono od ziemskiego pola magnetycznego i w ten sposób wzlatuje
do gwiazd. Komory oscylacyjne są pierwszymi nowoczesnymi
urządzeniami na naszej planecie, jakie faktycznie wytwarzają
wydatek przekraczający strumień startu. (Odnotuj że w starożytności
istniało takie urządzenie na Ziemi, nazywane "Arka Przymierza",
które również wytwarzało potężne pole magnetyczne o wartości
przekraczającej strumień startu. Dlatego było ono w stanie
lewitować w powietrzu zarówno siebie samo, jak i starożytnych
kapłanów nazywanych "Lewitami" którzy nim się opiekowali.)
Dlatego komory oscylacyjne mogą być używane jako najważniejsze
podzespoły pędników magnetycznych magnokraftu i UFO. Więcej
szczegółów na temat komór oscylacyjnych, włączając w to ich zasadę
działania, konstrukcję, oraz zaawansowanie badań nad ich budową,
zaprezentowane zostało w rozdziale C z monografii [1/4], a także
w rozdziale C z monografii [1/3] i [2] (wszystkie te monografie
można sobie załadować za pośrednictwem niniejszej strony
internetowej, a także za pośrednictwem kilku innych stron
wyszczególnionych w menu).
Jak się okazuje, komory oscylacyjne
wynalezione aby napędzać nasz ziemski magnokraft, faktycznie już
od dawna używane są przez UFO. Istnieją nawet fotografie owych
urządzeń wykonane kiedy ich działanie było wyraźnie widoczne
w UFO. Oto dwie fotografie kwadratowych wylotów z sześciennych
komór oscylacyjnych zamontowanych w korpusach UFO. Zdjęcia te
opublikowane są na rysunku S5 z rozdziału S monografii [1/4]
i [1/3]. Warto odnotować, że ponieważ prawe z tych zdjęć było
wykonane podczas nocy, czarny kwadrat w centrum owego wylotu
zlewa się z czarnym tłem nocnego nieba. Poniżej owych dwóch
fotografii komór z UFO, przewidywany wygląd wylotów z komór
oscylacyjnych magnokraftu został także zilustrowany.
Rys. #11abcd: Wygląd komór oscylacyjnych UFO
i magnokraftów pierwszej generacji oglądanych
w dwóch odmiennych trybach ich działania.
Zależnie od tego która komora oscylacyjna
(tj. wewnętrzna czy zewnętrzna) generuje
dominujący strumień magnetyczny, wygląd
komór oscylacyjnych w wehikułach używających
tych komór dla napędu jest zupełnie odmienny.
(Odnotuj, że budowa i działanie komór oscylacyjnych
opisane są na odrębnej stronie internetowej o
komorach oscylacyjnych.
Z kolei postęp prac nad zbudowaniem takich
komór raportowany jest w Internecie by
Mio Tuo cubo.rubik@gmail.com.)
Powyższe ilustacje pokazują:
(a - góra lewa) Dzienne zdjęcie komory oscylacyjnej UFO pracującej w trybie dominacji strumienia wewnętrznego.
(b - góra prawa) Nocne zdjęcie komory oscylacyjnej UFO pracującej w trybie działania z dominacją strumienia zewnętrznego.
(c - dół lewa) Wygląd komory oscylacyjnej magnokraftu pierwszej generacji, pracującej w trybie dominacji strumienia wewnętrznego.
(d - dół prawa) Wygląd komory oscylacyjnej magnokraftu pierwszej generacji, pracującej w trybie działania z dominacją strumienia zewnętrznego.
Proszę odnotować że powyższe ilustracje są też
dyskutowane na "Rys. #10abcd" z totaliztycznej
strony internetowej
propulsion_pl.htm,
oraz na "Fot. #C9abcd" ze strony
explain_pl.htm - o naukowej analizie autentycznych fotografii UFO,
gdzie czytelnik może poznać dalsze szczegóły
na temat wyglądu komór oscylacyjnych zilustrowanych
tutaj.
Poprzez uświadomienie sobie, że komory oscylacyjne są już
budowane przez UFOnautów, osiągamy upewnienie że także
nasze podjęcie budowy tych urządzeń jest realistyczne i że
zawiera w sobie potencjał sukcesu - jeśli zdecydujemy się je
zrealizować. Dlatego powinniśmy szybko zawinąć rękawy i
zabrać się za budowanie tego rewolucyjnego urządzenia.
Wszakże, nie tylko że jest ono w stanie wynieść nas do gwiazd,
ale także narodowi który pierwszy je zbuduje (tj. Korei) pozwoli
ono przetrwać chaos i anarchię nadchodzące na Ziemię kiedy
wyczerpią się zapasy żywności - tak jak opisuje to punkt #H1.1 strony
przepowiednie.htm.
Na dodatek do tego, dzięki naszej znajomości działania
i własności komory oscylacyjnej, obecnie doskonale już wiemy
"co" i "jak" spowodowało ową niszczycielską eksplozję koło
Tapanui w Nowej Zelandii.
#J4.
UFO to magnokrafty jakie już latają:
Jak się okazuje, magnokraft nie jest jedynie
wynalazkiem osiągniętym tylko na Ziemi.
Faktycznie bowiem wehikuły magnokrafto-podobne
już od dawna latają ponad ziemią. Ludzie
znają i opisują je pod nazwą UFO.
Opracowany już został formalny dowód
naukowy stwierdzający że "UFO to już
zbudowane magnokrafty". Dowód ten można
sobie przeglądnąć na odrębnej stronie
ufo_proof_pl.htm - o formalnym dowodzie naukowym na istnienie UFO.
Aby uświadomić sobie jak podobny
jest wygląd, a więc także i działanie,
wehikułów UFO i magnokraftów,
proponuję rzucić okiem na następujące
dwie ilustracje. Górna z nich prezentuje
autentyczną fotografię najmniejszego UFO
typu K3. Z kolei dolna prezentuje rysunek
magnokraftu pokazany z tego samego
kąta jak owo UFO. Oto one:
Rys. #12ab: Zdjęcie wehikułu UFO typu K3.
Zdjęcie to uchwyciło najmniejszy typ K3 załogowych
wehikułów latających popularnie nazywanych wehikułami
"UFO". Z powodów wyjaśnionych na stronie o
pochodzeniou zła na Ziemi
owe wehikuły UFO starannie ukrywają się przed ludźmi.
Stąd ich wyraźne zdjęcia (takie jak powyższe) są niezwykłą
rzakością. Wehikuły UFO używają takiego samego
napędu magnetycznego jak napęd wynaleziony na Ziemi
dla naszego
magnokraftu.
Stąd tzw. "Teoria Magnokraftu" dostarcza nam doskonałego
wyjaśnienia dla działania i dla własności owych wehikułów UFO.
(Powyższe zdjęcie reprezentuje powtórzenie ilustracji
"Rys. P1" z monografii [1/4], także ilustracji "Fig. J1"
z monografii [1e], oraz "Fig. K1" z monografii [2e].)
(a - góra) Pokazano zdjęcie owego
UFO typu K3 w technice czarno-białej.
(b - dół) Pokazano to samo zdjęcie
tego samego wehikułu UFO, jednak tak jak je
sfotografowano w kolorach.
Porównanie wymiarów i wyglądu
powyższego UFO typu K3 oraz radzieckiego czołgu
T34 pokazane zostało i opisane na "Rys. #A2(K3)" ze strony
magnocraft_pl.htm -
(kliknij na niniejszy link jeśli życzysz sobie je zobaczyć).
Warto odnotować, że powyższa ilustracja
"Rys. #12ab", a także następna ilustracja
"Rys. #13", są też dyskutowane na "Rys. #9ab"
z totaliztycznej strony internetowej
propulsion_pl.htm,
a także na "Rys. #C1ab" odrębnej strony
ufo_proof_pl.htm - o formalnym dowodzie naukowym na istnienie UFO,
gdzie czytelnik może poznać dalsze szczegóły
na temat obu wehikułów zilustrowanych tutaj.
Rys. #13: Wygląd boczny najmniejszego magnokraftu typu K3.
Rysunek ten pokazuje wygląd najmniejszego magnokraftu typu K3
zilustrowanego w tej samej pozycji bocznej jak owo UFO typu K3
pokazane zdjęciami powyżej. (Magnokraft typu K3 to ten dla którego
współczynnik krotności "K", wyrażający stosunek jego średnicy
gabarytowej "D" do wysokości gabarytowej "H", wynosi "K=D/H=3".)
Powyższe zdjęcie reprezentuje powtórzenie ilustracji "Rys. O1
(w ramce)" z monografii [1/4], a także powtórzenie ilustracji
"Fig. G4" z monografii [1e], oraz powtórzenie ilustracji "Fig. G4"
z monografii [2e] - wszystkie te trzy monografie są ładowalne
za pośrednictwem menu z niniejszej strony internetowej.
#J5.
Formalny dowód, że "UFO istnieją i są magnokraftami":
Istnieje formalny dowód naukowy, stwierdzający
że "UFO to już działające magnokrafty". Ów
dowód oryginalnie został opublikowany m.in.
w rozdziale P z monografii [1/5] i [1/4], rozdziale O
z monografii [1/3], a także w rozdziale J z monografii
[1e]. W internecie jest on dostępny na stronie
ufo_proof_pl.htm - o formalnym dowodzie naukowym na istnienie UFO,
zaś jego poszerzenie o dalsze autentyczne fotografie
UFO pokazane zostało na stronie
explain_pl.htm - o naukowej analizie autentycznych fotografii UFO.
Dowód ten wykazuje dlaczego UFO i magnokrafty muszą posiadać identyczne
systemy napędowe, kształt, możliwosci oraz cechy. Ponadto dostarcza on nam
potężnego narzędzia dla zrozumienia cech i działania UFO. Jest tak ponieważ
wszystko co wiemy na temat magnokraftu możemy obecnie odnosić także do UFO.
To właśnie z uwagi na ową znajmość magnokraftu, szczegóły eksplozji Tapanui
mogły zostać zbadane i zidentyfikowane aż tak dokładnie.
Powyższy formalny dowód został osiągnięty
z użyciem szczególnie niezawodnej metodologii naukowej nazywanej "motoda
porównywania atrybutów". Metoda ta także jest opisana w podrozdziale P1
monografii [1/4]. Polega ona po prostu na teoretycznym wydedukowaniu 12
klas atrybutów jakie muszą charakteryzować magnokraft, oraz następnym
potwierdzeniu na istniejącym materiale dowodowym, że wszystkie te
atrybuty są wykazywane także i przez UFO. Rodzaje klas atrybutów użytych
w powyższym dowodzie obejmują takie cechy jak: kształt geometryczny,
zdolność do formowania sprzęgnięć, użyty napęd magnetyczny, indukowane
zjawiska, oraz wiele więcej. Ponieważ nikt nie zdołał obalić owego
dowodu formalnego na istnienie UFO, pozostaje on w mocy przez cały czas,
powienien więc zakończyć poprzedni okres sprzeczania się czy UFO istnieją
czy też nie istnieją oraz czym właściwie one są. Obecnie powinniśmy
zapoczątkować okres kiedy dokładnie badali będziemy owe wehikuły oraz
ich załogi. Wszakże takie badania techniki UFO jest w stanie przyspieszyć
na Ziemi zbudowanie urządzeń jakie UFOnauci już używają, jednak jakie
ciągle pozostają nieznane na naszej planecie. Przykłady takich urządzeń
obejmują: pędniki magnetyczne, urządzenia łączności telepatycznej,
wehikuły czasu, pozyskiwacze energii moralnej, oraz wiele więcej -
po szczegóły patrz podrozdział D10 w monografii [8] ładowalnej z
niniejszej strony internetowej. Z kolei badania szatańskich załóg
wehikułów UFO jest w stanie przyspieszyć nasze zrozumienie dla powodów
dla których UFOnauci eksploatują ludzi, a także powodów dla jakich
UFOnauci od czasu do czasu celowo eksplodują swoje wehikuły na Ziemi.
To z kolei może pozwolić ludzkości na szybsze uwolnienie się z pazurów
owych kosmicznych pasożytów.
#J6.
Jeśli UFO to magnokrafty, dlaczego UFOnauci nie obdarują nas swoją techniką:
Okazuje się że UFOnauci to nasi zajadli wrogowie.
Eksploatują oni nas od tysiącleci, od tysiącleci
też ciągną najróżniejsze korzyści z ucisku naszej planety. Jednak
w chwili kiedy my sami osiągniemy ich poziom technologii, UFOnauci
utracą wszsytkie owe dotychczasowe korzyści. Dlatego nie tylko że
nie pozwalają nam otrzymać ich techniki, ale wręcz ukrywają przed
nami praktycznie wszystko na swój temat, włączając w to gorzki fakt ich
nieustannej chociaż skrytej przez ludźmi eksploatacji Ziemi. Ponadto,
jak czynią to wszyscy opresorzy, UFOnauci wstrzymują jak tylko mogą
nasz rozwój techniczny, np. poprzez mordowanie naszych najlepszych
umysłów, oraz poprzez okresowe eksplodowanie swoich wehikułów na Ziemi
tak aby cofnąć nas z powrotem w rozwoju. Dlatego praktycznie my zmuszeni
będziemy pobić kiedyś UFOnautów militarnie, aby uwolnić naszą
cywilizację od ich skrytej okupacji. Jednak aby rozpocząć walkę
z UFOnautami, najpierw musimy zbudować nasz magnokraft. Tylko wówczas
bowiem nasz poziom techniczny przybliży się do ichniego, tak że
zaczniemy mieć faktyczną szansę na wygranie walki o wyzwolenie naszej
planety. Jeśli wierzymy starym przepowiedniom, np. tym jakie zawarte
są w Biblii, właśnie nadchodzi czas na Ziemię, kiedy zaczniemy odnosić
pierwsze sukcesy w naszej obronie przed UFOnautami. Dopiero jednak
kiedy całkowicie usuniemy owych niewidzialnych zaborców z naszej
planety, nadejdzie owe obiecane nam 1000 lat zamożności i szczęścia
dla ludzkości. Po więcej szczegółów patrz strony internetowe
evil_pl.htm,
changelings_pl.htm, oraz
ufo_pl.htm.
#J7.
Materiał dowodowy wskazuje, że owa eksplozja UFO koło Tapanui z 1178 roku która pochyliła Ziemię była wywołana celowo:
Kataklizmiczna eksplozja jaka spowodowała
całe to zniszczenie opisane powyżej, a także
wywołała wiele dalszych zniszczeń, nastąpiła
w 1178 roku w Nowej Zelandii. Aby było jeszcze
dziwniej, została ona spowodowana celowo.
Ktoś jej dokonał przez celowe zdetonowanie
cygaro-kształtnego stosu 7-miu wehikułów
UFO trzeciej generacji, zwanych wehikułami
czasu. (UFO podróżujące jako "wehikuły
czasu" pokazane są na fotografiach i objaśnione
opisami z "części #G" totaliztycznej strony
internetowej o nazwie
immortality_pl.htm,
oraz w "części #F" totaliztycznej strony internetowej o nazwie
explain_pl.htm.)
Tymczasem wehikuły czasu mają tą cechę,
że w swoich podróżach bez przerwy przenoszą
one swe załogi do przyszłości i do przeszłości.
Gdyby więc takie wehikuły miały wybuchnąć
przez czysty przypadek, ich załogi z góry
wiedziałyby o tej katastrofie i zdołały jej
zapobiec. Jedynym więc sposobem aby
wehikuły czasu eksplodowały, jest ich celowo
zdetonowanie. Ponieważ zaś koło Tapanui
jest obecny liczny materiał dowodowy że
eksplodowały tam właśnie wehikuły czasu
(po szczegóły patrz rozdział H w monografii
[5/4])
jest to dowodem iż ich eksplodowanie miało
celowy charakter. Proszę odnotować że
celowe powodowanie wysoce niszczycielskich
eksplozji UFO na Ziemi ma już długą tradycję.
Przykładowo, jeszcze jedna celowa eksplozja
wehikułów UFO, zupełnie niezwiązana z opisanymi
na tej stronie dwoma eksplozjami UFO, tj. koło
Tapanui z 1179 roku oraz w Tunguskiej na Syberii z 1908
roku, jest udokumentowana na totaliztycznej stronie o nazwie
day26_pl.htm.
#J8.
Gdzie jeszcze eksplodowały wehikuły UFO (oprócz Tapanui):
Jak się okazuje, dysponenci UFO nabyli
tego brzydkiego zwyczaju, że nieprzerwanie
umęczają oni ludzkość poprzez powtarzalne
eksplodowanie na Ziemi owych wehikułów
UFO. Najbardziej ostatnia eksplozja wehikułu
UFO miała miejsce w Chinach w poniedziałek
dnia 12 maja 2008 roku. Została ona opisana
dokładniej w punkcie #E3 strony
katrina_pl.htm - o huraganach formowanych technicznie przez UFOnautów.
Natomiast poprzednia niedawna eksplozja
wehikułu UFO miała miejsce w dniu 26-go
grudnia 2004 roku koło wyspy Sumatra.
Eksplozja ta zabiła około 300 000 ludzi.
Jej dokładny opis zawarty jest na oddzielnej
totaliztycznej stronie o nazwie
day26_pl.htm.
Gorąco rekomenduję jej przeglądnięcie.
Szczególnie że zawiera ona m.in. prognozy
dat w których powinniśmy spodziewać się
następnych morderczych eksplozji UFO
(jednak po opublikowaniu owej strony,
eksplodowania UFO w których to datach
dysponenci UFO najwyrażniej teraz już unikają).
Istnieje też materiał dowodowy który informuje,
że liczne eksplozje UFO miały miejsce w nawet
bardziej historycznych czasach. Sporo z owych
historycznych eksplozji UFO zostało opisanych w
monografii [5/4].
Ich doskonałym przykładem jest eksplozja UFO
z 1908 roku która miała miejsce w odludnym
zakątku tunguskiej tajgi (przez oficjalną naukę
jest ona opisywana jako "meteoryt tunguski").
Kolejna wysoce intrygująca eksplozja w historii
Ziemi (prawdopodobnie też wehikułu UFO) opisana
została w artykule "Aborigines may be earliest
astronomers" (tj. "Aborygenowie być może są
najwcześniejszymi astronomami"), ze strony A16 gazety
The New Zealand Herald
wydanie z czwartku (Thursday), December 31, 2009.
Artykuł ten opisuje legendy australijskich Aborygenów
na temat gwiazdy która spadła z nieba do lokalnego
źródła pustynnej wody, poczym eksplodowała w
ogromnym huku i błyskawicach. W legendzie
owej zawarta jest informacja która silnie sugeruje
że owa "gwiazda" faktycznie była wehikułem UFO.
Mianowicie, owa "gwiazda" wylądowała do rodzaju
zatopionego wodą tunelu UFO który w Australii
nazywany jest "waterhole", a którego wygląd
pokazują zdjęcia z "Rys. O6 (b) z [1/4]" pokazane
na stronie
magnocraft_pl.htm
i w tomie 12 monografii [1/4], zaś opisują podrozdziały
F10.1.1 i O5.3 z tomów odpowiednio 3 i 12 monografii
[1/4]
(a także praktycznie niemal cały traktat
[4b]).
Otóż z dzisiejszych badań UFO wynika, że
wehikuły te typowo parkowane są właśnie w
takich podziemnych tunelach - tak aby pozostawały
tam ukryte przed wzrokiem ludzi. Australijski
naukowiec który natknął się na tamtą legendę
przeglądnął dokładnie zdjęcia powierzchni naszej
planety dostępne w "Google Earth" i odkrył we
wskazanym miejscu duży krater czaszowy.
Krater ten zlokalizowany jest w australijskiej
Palm Valley na zachód od Alice Springs.
Co jednak w nim intryguje, to że badania na
miejscu ujawniają iż krater ten powstał aż kilka
milionów lat temu. Tymczasem najstarsze ślady
istnienia Aborygenów w Australii sugerują, że
nie zaludnili oni Australii wcześniej niż około
50,000 lat temu. Czyli sądząc po konwencjonalnym
datowaniu obu tych klas materiału dowodowego,
istniejący jedynie przez około 50000 lat Aborygeni
nie mogli widzieć momentu powstania krateru który
zgodnie z tym samym datowaniem został uformowany
kilka milionów lat temu. Pozostaje więc wysoce intrygującą
tajemnicą na jakiej podstawie Aborygenowie opisali
tamto powstanie krateru z Palm Valley w swoich legendach.
Ciekawe, że ta niezgodność obu dat intrygująco
potwierdzają tezę udokumentowaną na totaliztycznej stronie
evolution_pl.htm.
Zgodnie bowiem z ową tezą, cały świat fizyczny
został stworzony przez
Boga
jedynie około 6000 lat temu. Jednak aby pobudzić
ludzkie poszukiwania prawdy, a także dla kilku
innych powodów, ów przezorny Bóg celowo
postwarzał i powprowadzał do tworzonego przez
siebie świata cały szereg "dowodów" że jakoby
wszechświat istnieje już od około 14 miliardów lat.
Część #K:
Jak eksplozja Tapanui wyjaśniła mechanizm nadejścia panującego
obecnie mrocznego okresu "neo-średniowiecza" jaki nadszedł
na Ziemię począwszy umownie od 11 września 2001 roku:
#K1.
Analogia upadku wspaniałej "starożytności" w mroki "średniowiecza",
wyjaśniająca jak dnia 11 września 2001 roku z kwitnącej "technokracji"
19 i 20 wieku ludzkość stoczyła się w obecny okres mrocznego "neo-średniowiecza":
Motto:
"Ludzi łatwiej jest okłamywać, niż ich przekonać, że są okłamywani."
W szkołach nas uczą, że w toku dziejów ludzkość
formowała dla siebie aż kilka odmiennych "warunków
egzystencyjnych", które ogólnie nazywa się epokami
historycznymi lub okresami historycznymi - zaś
dzieli umownie na prehistorię, starożytność,
średniowiecze, nowożytność oraz współczesność.
Niestety, ani nazwy owych epok, ani umowne daty
i wydarzenia formujące granice pomiędzy nimi,
NIE informują nas o fizykalnych przyczynach
wzajemnej odmienności owych "warunków
egzystencyjnych", ani o ich cechach. Jako takie,
są one dosyć kłamliwe i bezużyteczne, ponieważ
NIE pozwalają nam one rozpoznawać cech
okresu w którym my żyjemy obecnie, NIE dostarczają
analogii do opracowywania prognoz i przewidywania
tego co nam grozi iż przyszłość przyniesie, ani NIE
oddają nam do ręki możliwości obrony i zmiany
najnieprzyjemniejszego z tego co nadchodzi. Dlatego
w tej "części #K" niniejszej strony, ja zignoruję
tamtą "szkolną" klasyfikację epok historycznych
wypracowaną przez starą "ateistyczną naukę
ortodoksyjną" - o której punkt #C4.7 strony
morals_pl.htm
wyjaśnia, że wszystko co
dzisiejsza nauka oficjalnie stwierdza jest niemoralnym
rodzajem kłamstwa, które w przyszłości z całą pewnością
wymagało będzie zmiany, którego zaś "owoce" w międzyczasie
działały będą na szkodę dotykanych tym kłamstwem ludzi
(po więcej szczegółów na temat tego kłamstwa patrz punkt #K1.1 poniżej).
Zamiast owej "szkolnej", wprowadzę tu nową klasyfikację
dla trzech epok w szkołach nazywanych średniowiecze,
nowożytność oraz współczesność. (Prehistorię
i starożytność narazie pozostawię tu bez zmiany -
tyle że umowną granicę pomiędzy nimi przesunę na
datę bibilijnego potopu około 4000 lat temu, kiedy
to Bóg zmienił czas według którego ludzie żyją i się
starzeją, z przedpotopowego tzw. "nienawracalnego czasu
absolutnego" na obecny "nawracalny czas softwarowy"
opisywany m.in. w punktach #C4 i #C4.1 strony o nazwie
immortality_pl.htm,
a także we wstępie i w punkcie #G4 strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm.
Jednak swe nowe wyjaśnienia dla okresów, o których
stara oficjalna nauka nas okłamuje i dezinformuje pod owymi
mylącymi nazwami "prehistoria" i "starożytność", zilustrowałem
i opisałem już dokładniej w swych opisach "Tabeli
Cykliczności dla Epok w Historii Ludzkości". Tą swoją
"Tabelę Cykliczności" streściłem już krótko poniżej w
następnym paragrafie, zaś pokazałem jako "Tabelę #K1"
poniżej na tej stronie. Niezależnie od tej strony, swoją
"Tabelę Cykliczności" pokazałem także jako "Tabelę #A1",
oraz dokladniej opisałem w punkcie #A3, na mojej
odmiennej stronie o nazwie
humanity_pl.htm.)
Mianowicie, przedział czasu objęty trzema erami
"średniowiecze", "nowożytność" oraz "współczesność",
podzielę tu na pięć okresów, lub epok, które w tej
"części #K" będę nazywał "średniowieczem",
"odrodzeniem", "technokracją", "ufanatyzmieniem",
oraz obecnym "neo-średniowieczem".
(W opracowanej przez siebie w/w "Tabeli Cykliczności
dla Epok Historycznych", epoki te mogę nazywać
nieco inaczej dla lepszego oddania historycznych sytuacji.)
Z kolei za umowne granice pomiędzy nimi przyjmę
fizykalne zdarzenia, jakie spowodowały faktyczne
rewolucje w ludzkich "warunkach egzystencyjnych".
I tak, jako początek "średniowiecza" przyjmę datę
eksplozji koło Tapanui w Nowej Zelandii z dnia 19 czerwca 1178 roku -
opisywaną na tej stronie. Samo zaś "średniowiecze",
wraz z poprzedzającym je okresem "starożytnego
ufanatyzmienia", przyłączę do "starożytności" aby
tworzyło ostatnią epokę pełnego starożytnego cyklu,
który rozpoczęty został "starożytnym odrodzeniem" się
ludzkości po potopie, potem doświadczył "starożytnej
technokracji" złotego wieku Babilonii i Cesarstwa
Rzymskiego, aby w końcu doświadczyć upadku
z powodu religijnego fanatyzmu wszczętego przez
Papieży i utonąć w krwi i chaosie morderczego
średniowiecza. Za koniec "średniowiecza"
i początek "odrodzenia" przyjmę odkrycie Ameryki
przez Kolumba w 1492 roku. (Powinienem tu też
przypomnieć, że zgodnie z najnowszymi badaniami
historycznymi opisanymi w punkcie #I4 strony o nazwie
mozajski.htm,
Krzysztof Kolumb był synem tchórzliwego polskiego
króla Władysława Warneńczyka.) Samemu zaś "odrodzeniu"
przyporządkuję status początkowej epoki trwającego do
dzisiaj pełnego cyklu "nowożytności", do którego oprócz
"odrodzenia" należą też epoki "technokracji" i "ufanatyzmienia",
zaś który to cykl "nowożytności" zakończy się dopiero
na końcu wypelnionej chaosem, anarchią, zniszczeniami,
cierpieniami i krwią obecnie trwającej epoki
"neo-średniowiecza". Za koniec "odrodzenia" i początek
"technokracji" przyjmę wynalazek silnika parowego oraz
podjęcie budowy pierwszych kolei żelaznych na przełomie
18 i 19 wieku. Natomiast za koniec okresu "technokracji"
i początek okresu "ufanatyzmienia", przyjmę umownie 1992 rok -
kiedy to była Jugosławia rozpadła się na szereg mniejszych
państewek. W końcu za granicę pomiędzy okresami
"ufanatyzmienia" i "neo-średniowiecza" przyjmę umownie zawalenie
nowojorskich drapaczy chmur WTC
w dniu 11 września 2001 roku. Oczywiście, przyjmując owe
fizykalne wydarzenia za umowne granice pomiędzy opisywanymi
tu epokami, jednocześnie musimy pamiętać, że dla wszystkich
zjawisk i zdarzeń które dotykają ludzi, zawsze równocześnie
generowane są co najmniej 3 zupełnie odmienne rodzaje materiału
dowodowego, jaki wyjaśnia jak owe zjawiska lub zdarzenia zostały
spowodowane - tak, że każda osoba lub instytucja, zależnie od
swego światopoglądu, może wybrać sobie do wyjaśnienia tego
zjawiska lub zdarzenia ten rodzaj materiału dowodowego, jaki
najbardziej jej odpowiada. Innymi słowami, dla wszystkiego co
tylko dotyka ludzi, zawsze dostępny jest materiał dowodowy
który dokumentuje, iż zostało to spowodowane albo (1) przez
Boga, albo (2) przez inteligencję inną niż boska (np. przez
szatańskich UFOnautów), albo też (3) przez bezmyślne
mechanizmy działania natury - tak jak wzmiankowałem
to już m.in. w punkcie #I1 niniejszej strony, zaś szczegółowo
opisałem m.in. w punkcie #C2 odmiennej strony o nazwie
tornado_pl.htm.
Wprowadzenie powyższej nowej klasyfikacji dla omawianych
epok historycznych pozwala aby wykryć i wyjaśnić precyzyjnie
w niniejszej "części #K", że faktycznie to co widzimy dzisiaj
wokoło siebie jest nowoczesnym nawrotem "średniowiecza",
czyli epoką "neo-średniowiecza", że prowadzi to naszą
cywilizację do ucisku, cierpień i chaosu jakie ludzkość
zna już dobrze z epoki oryginalnego średniowiecza, oraz
że jeśli NIE podejmiemy z tym zamierzonej walki, wówczas
pozostawione samo sobie może to potrwać nawet podobnie
jak oryginalne średniowiecze, czyli przez okres nawet do
około 300 lat - chyba, że wcześniej ludzkość jednak się
zdobędzie na zaprzestanie igrania z niemoralną energią
jądrową, na wdrożenie
Konceptu Dipolarnej Grawitacji i
filozofii totalizmu
do oficjalnego i obowiązkowego nauczania w szkołach
średnich i na uczelniach, oraz na zbudowanie mojego
Magnokraftu.
W tym miejscu warto też dodać, że wprowadzenie
powyższej mojej nowej klasyfikacji dla epok historycznych
stwarza znacznie więcej możliwości, niż jedynie
empiryczne ustalenie i potwierdzenie, że ludzkość
właśnie przeżywa początek bardziej zdegenerowanego
powtórzenia epoki "średniowiecza" - jakią to niedawno
zaczętą epokę ja tu nazywam "neo-średniowieczem".
Ta nowa klasyfikacja ujawnia nam też bowiem, że charakterystykami
wszystkich epok historycznych Bóg także steruje na zasadzie
"okresowości", lub "cykliczności" - podobnie jak Bóg czyni
to też np. z wynalazkami urządzeń napędowych. Ową zaś
"okresowość", lub "cykliczność", w boskim sterowaniu wynalazkami
urządzeń napędowych, ja odkryłem i opisałem precyzyjnie jeszcze
w 1972 roku, zaś zilustrowałem z pomocą swej "tabeli okresowości",
zwanej też "tabelą cykliczności" - której opisy przytoczyłem
m.in. w punktach #B1 do #B4 ze swej strony o nazwie
propulsion_pl.htm,
a także w rodziale B z tomu 2 mojej
monografii [1/5].
Dlatego użycie przez Boga tej samej zasady "okresowości"
lub "cykliczności" dla sterowania epokami historycznymi pozwala
mi teraz (a także pozwala nam wszystkim) NIE tylko na precyzyjne
opisanie epok historycznych jakie już minęły (a także "neo-średniowiecznej
epoki" w jakiej właśnie teraz żyjemy), ale również pozwoliła mi na
stworzenie rodzaju "Tabeli Cykliczności
dla Epok Historycznych" - która precyzyjnie
nam ilustruje i wyjaśnia jakie epoki nadejdą na Ziemię w
przyszłości (Tabela ta jest opisana i zilustrowana poniżej
jako "Tabela #K1, a także jest pokazana i opisana w punkcie
#A3 mojej odmiennej strony internetowej o nazwie
humanity_pl.htm.)
Zgodnie z tą moją "Tabelą Cykliczności dla Epok Historycznych",
po obecnej epoce "neo-średniowiecza"
przyjdzie na Ziemię następna epoka "neo-odrodzenia",
która zapoczątkuje ostatni cykl cywilizacyjnego zaawansowywania
ludzkości. Z kolei umowną granicą pomiędzy "neo-średniowieczem"
kończącym cykl czterech epok obecnej "nowożytności",
a "neo-odrodzeniem" zapoczątkowującym cykl ostatnich
4 epok, będzie zbudowanie mojego gwiazdolotu zwanego
Magnokraftem.
Wszakże oddanie Magnokraftu do użytku otworzy dla ludzkości
faktyczną eksplorację kosmosu - podobnie jak odkrycie Ameryki
przez Kolumba otworzyło dla ludzkości faktyczną eksplorację Ziemi.
Prymitywna zaś "eksploracja kosmosu" z użyciem niemoralnego
napędu rakietowego, jakiej świadkami jesteśmy ostatnio, jest jedynie
"neo-analogią" do starożytnych wypraw w rodzaju zasiedlenia
Grenlandii przez Wikingów - jakiego historię i "owoce" opisałem szerzej w mojej
monografii [5/4],
czy starożytnej wizyty Chińczyków w Nowej Zelandii - jaką opisałem na stronie
newzealand_visit_pl.htm.
(Odnotuj, że zgodnie z moimi analizami jakie opisałem
w punkcie #H1.1 swej strony o nazwie
przepowiednie.htm,
krajem który jako pierwszy zbuduje moje Magnokrafty, będzie
Korea -
co natychmiast wywinduje
Koreę
do roli ostatniego kraju-przywódcy całego świata.)
Po "neo-odrodzeniu", na Ziemię nadejdzie epoka
"neo-technokracji", po tej zaś nadejdzie okres "neo-ufanatyzmienia".
Granicą zaś pomiędzy "neo-odrodzeniem" i "neo-technokracją"
będzie zbudowanie pierwszego
Wehikułu Czasu
mojego wynalazku. Okres "neo-ufanatyzmienia" będzie już
ostatnią dłuższą epoką na obecnej Ziemi - chyba, że podzieli
się go na jeszcze mniejsze pod-okresy. Na końcu owej ostatniej
epoki, w której ludzie szeroko używali już będą moich Wehikułów
Czasu, zgodnie ze wskazówkami zawartymi w Biblii, na Ziemi
nastąpi to, co w Apokalipsie Św. Jana, wersety 14:14-20, nazwane
jest "żniwami". W ich wyniku, żyjący wówczas ludzie będą
"wykoszeni" tak jak zboże koszone jest podczas ludzkich żniw
w celu pooddzielania ziarna od plew i słomy, czyli aby ludzi
na tyle moralnych, że nadają się do życia w następnym świecie
fizycznym (jaki Bóg stworzy w przyszłości), dało się odseparować
od ludzi niemoralnych, którzy NIE są w stanie bezproblemowo
współuczestniczyć w społeczeństwie o poziomie zaawansowania
wyższym od ich własnego poziomu, a stąd muszą być unicestwieni.
Owe więc "żniwa", obok obecnego neo-średniowiecza, faktycznego
średniowiecza, oraz czasów Noego, będą już ostatnim
okresem masowej śmierci i wyniszczenia ludzkości.
Po tych "żniwach" nastąpi już koniec obecnego świata fizycznego.
Według moich obliczeń opisanych m.in. w punkcie #N1 strony
quake_pl.htm
i w punkcie #C4 strony
immortality_pl.htm,
koniec ten nastąpi albo w 2656 roku, albo też w niedługi czas
po 2656 roku. (W celu poznania reszty spraw związanych z
niniejszym tematem, zapraszam do poczytania sobie moich
opisów w/w "Tabeli Cykliczności dla Epok Historycznych" z
punktu #A3 mojej strony o nazwie
humanity_pl.htm.)
Z historycznych analiz "warunków egzystencyjnych"
ludzkości wyłania się też klarownie ów szokujący obraz,
jak po rozkwicie i wspaniałościach okresu "starożytności",
począwszy od dnia 19 czerwca 1178 roku na Ziemię
zaczął stopniowo nadchodzić mroczny okres "średniowiecza".
Z kolei pamięć naszych rodziców i dziadków, a także nasze
własne obecne doświadczenia życiowe, jasno nam ujawniają,
że tamten cykl historycznego upadku "starożytność w
średniowiecze" powtórzył się dokładnie w 19, 20 i 21
wieku. Mianowicie ponownie, po rozkwicie naszej cywilizacji
podczas okresu "technokracji", jaki panował na Ziemi
w 19 i 20 wieku, począwszy od chwili zawalenia
nowojorskich drapaczy chmur WTC
w dniu 11 września 2001 roku, nasza Ziemia coraz szybciej
stacza się w mroczny okres obecnego "neo-średniowiecza"
jakiego początki już dzisiaj widzimy wokoło siebie. Ów zaś
fakt, że dzisiaj panujący okres "neo-średniowiecza" cechuje
się nieprzypadkowym podobieństwem do oryginalnego
"średniowiecza", udokumentowałem materiałem dowodowym
zestawionym w punkcie #K4 tej strony. Oczywiście, to co
dzisiaj widzimy dookoła siebie, a więc niemoralność,
egoizm, mordy, wyzysk, oszustwa, cierpienia, spłycenia edukacji,
beznadziejność, brzydota, bunty, fanatyzm i wypaczenia religii, wojny, itp. -
reprezentuje głównie "skutki" nadejścia mrocznego okresu
obecnego "neo-średniowiecza". Natomiast fizykalna
"przyczyna" dla nadejścia obecnego "neo-średniowiecza"
jest przed nami ukryta. Przyczynę tę można jednak ustalić
dedukcyjnie, poprzez porównanie istotnej cechy zdarzeń
jakie zakończyły zarówno kwitnący okres "starożytności",
jak i zakończyły ów kwitnący okres "technokracji", który
panował na Ziemi przez cały 19 wiek i aż niemal do końca
20 wieku. Ja już dokonałem tych dedukcji i opisałem je
w następnych punktach #K2 i #K3 niniejszej strony - tu
zaś jedynie podkreślę ich wynik. Jak bowiem się okazało, owym
fizykalnym zdarzeniem jakie zakończyło okres "starożytnej"
świetności była właśnie eksplozja koło Tapanui opisana na tej
stronie, jaka miała miejsce w dniu 19 czerwca 1178 roku.
Z kolei zdarzeniami o fizykalnych skutkach podobnych
do tamtej eksplozji Tapanui, jakie miały miejsce około 800
lat później i stąd jakie załamały rozkwit ludzkości podczas
podobnego do starożytności kwitnącego okresu
"technokracji" z 19 i 20 wieku, były ekslozje bomb
nuklearnych (głównie próbne), pierwsza z których miała
miejsce w 1945 roku, jednak które co jakiś czas powtarzane
są nawet i obecnie. Wspólną zaś niszczycielską cechą owej
dawnej eksplozji UFO koło Tapanui i obecnych wybuchów
bomb nuklearnych, jest iż emitują one wysoce niszczycielski
dla ludzkiej psychiki tzw.
"hałas telepatyczny",
który rezonuje potem przez całe wieki w materii naszej
Ziemi - podobnie jak dźwięki rezonują w pudle rezonansowym
skrzypiec, siejąc spustoszenie w psychice całej ludzkości
i powodując podobną do średniowiecznej degenerację
psychiczną ludzi jaką obecnie widzimy na świecie, a jaką
powinno się otwarcie nazywać
"neo-średniowieczem".
(Odnotuj, że absolutną szkodliwość następstw wybuchów
jądrowych wskazują też analizy religijne bazujące na słowach
Jezusa zacytowanych w Biblii, a opisywane w punkcie #C4.7 strony
morals_pl.htm.)
Oczywiście, relatywnie łatwo dałoby się potwierdzić
naukowo prawdę tego co tutaj ujawniam na temat
degenerującego ludzkie umysły działania hałasu telepatycznego -
pod warunkiem jednak, że dzisiejsza oficjalna nauka
byłaby zainteresowana w poznaniu i publicznym ujawnieniu
tej prawdy. (Niestety, z powodu odejścia tej nauki od prawdy,
podkreślanego m.in. w punkcie #C4.7 mojej strony o nazwie
morals_pl.htm,
z góry wiadomo, że dzisiejsza "oficjalna nauka ateistyczna"
nie podejmie takich potwierdzeń - lub jeśli je podejmie,
wówczas tylko po to aby móc kłamać o ich wynikach.)
Wszakże hałas telepatyczny jest najsilniejszy przy jego źródłach,
stąd najszybciej i najsilniej degeneruje on umysły ludzi
przebywających długoterminowo w pobliżu owych źródeł -
np. umysły osób zatrudnionych przy reaktorach jądrowych.
To też z powodu takiej silnej degeneracji umysłów ludzi
przebywających długoterminowo przy źródłach hałasu
telepatycznego, już obecnie daje się przewidzieć (tj.
już w czasie przeredagowywania tego punktu w marcu
2015 roku, czyli na szereg lat przed dowodowymi
zdarzeniami, następna prognoza może być postawiona),
że za jakiś czas z zaskoczeniem usłyszymy w wiadomościach
o wysoce nietypowych dla zawsze opanowanych i
racjonalnych Szwajcarów zdarzeniach mających miejsce
w szwajcarskiej Genewie, tj. usłyszymy o zdarzeniach,
jakie będą typowe dla postępowań zbiorowiska ludzi,
których umysły zostały trwale zdegenerowane przez
silny hałas telepatyczny wygenerowany przez zbudowany
przez CERN pod Genewą tzw.
"Large Hadron Collider".
Fakt wyniszczającego ludzką psychikę wpływu
"hałasu telepatycznego" odkryłem jeszcze podczas
badań następstw "eksplozji Tapanui" opisywanej na
tej stronie i wzmiankowanej też w w/w punkcie #C4.7 strony
morals_pl.htm.
Począwszy też już od pierwszej swej monografii [5e]
na temat owej eksplozji, opublikowanej w 1989 roku -
czyli aż na całe 12 lat przed datą kiedy
w dniu 11 września 2001 roku odparowanie nowojorskich drapaczy chmur WTC
ujawniło ludzkości iż właśnie weszła w nową epokę historyczną,
ja nieustannie starałem się zwrócić uwagę ludzi, że na Ziemię
nadchodzi właśnie mroczna opoka "neo-średniowiecza" wraz
ze wszystkimi jej "przyjemnościami" jakie znamy z historii
uprzedniego "średniowiecza". Już więc od 1989 roku
nieustannie ostrzegam ludzi w swoich publikacjach,
że nadchodzi okres czasu kiedy ludzkość ulegnie niesamowitemu
zwyrodnieniu i zdziczeniu psychicznemu. Tj. ostrzegam,
że na Ziemię nadchodzą mroczne czasy, kiedy ludzie zaczną
się nawzajem mordować i oszukiwać bez opamiętania.
Kiedy państwa będą się rozpadały, bowiem każdy będzie zaspokajał swe
prywatne ambicje. Kiedy chaos, głód, anarchia, zniszczenia
i wyludnienie będą narastały w coraz to innych krajach.
Kiedy pojawią się plagi i choroby wobec jakich nasi lekarze
staną się bezradni. Kiedy brzydota stanie się sztuką, zaś
artyści będą nawzajem się prześcigali w tworzeniu coraz
to upiorniejszych "dzieł" - tak jak już obecnie widzimy
to w niemal każdej dzisiejszej twórczości artystycznej.
Kiedy wynalazczość zaniknie, zaś ogromnym osiągnięciem
będzie jeśli ktoś zdoła choćby troszeczkę udoskonalić
to co już znane jest od wieków. Kiedy niemal wszyscy
politycy wykażą oznaki "ideologicznego bankructwa"
zaś całą swoją działalność ograniczą do bieżącego
wydawania pieniędzy podatników i do marnowania
zasobów kraju (zwykle na sposoby łamiące kryteria
tzw. "faktycznej moralności" - czyli moralności
wymaganej of ludzi przez Boga zaś zdefiniowanej i
opisanej w punktach #B5 do #B7 mojej strony o nazwie
morals_pl.htm),
zupełnie NIE będąc w stanie wypracować i wdrożyć
długoterminowych idei i planów naprawy sytuacji czy
udoskonalenia systemu politycznego - w rodzaju idei
już obecnie opisywanych na moich stronach
pajak_na_prezydenta_2020.htm,
pajak_na_prezydenta_2015.htm, czy
pajak_do_sejmu_2014.htm,
a kiedyś być może opisywanych także i na stronie
pajak_dla_prezydentury_2020.htm.
Kiedy całą swą energię ludzie skupią na budowaniu i
udoskonalaniu narzędzi śmierci - takich jak w oryginalnym
średniowieczu były np. "kusze", zaś w obecnym
neo-średniowieczu są np. "rakiety". (Na temat niemoralnych
źródeł, pochodzenia i tradycji rakiet wyjaśniam nieco więcej
m.in. w punkcie #C4.7 swej strony o nazwie
morals_pl.htm -
podkreślając tam, iż wszystko
co wywodzi swe pochodzenie z niemoralności, rodzi potem
jedynie "złe owoce" jakie wyłącznie szkodzą ludzkości.)
Kiedy nawet religie ulegną zwyrodnieniom i wypaczeniom
oraz pokażą swoją najgorszą stronę ponownie inicjując
religijne prześladowania i fanatyczne zachowania
podobne do średniowiecznych wypraw krzyżowych,
inkwizycji, oraz palenia na stosie. Ten kolejny mroczny
okres w dziejach Ziemi oficjalnie rozpoczął się
w dniu 11 września 2001 roku, eksplodowaniem
nowojorskich drapaczy chmur WTC -
czyli już w 12 lat po tym jak przewidziałem i opisałem w swych
publikacjach jego niedalekie już nadejście. Jednak nadal
będzie on się nieustannie pogłębiał, zaś to co obecnie
widzimy na Ziemi jest jedynie jego początkiem. Przyjdą
bowiem też czasy jakie zapowiadają prastare polskie
przepowiednie, zaś ja opisuję w punktach #H1 do #H4 swej strony o nazwie
przepowiednie.htm.
Aby więc móc dokładniej przewidzieć i poznać co nas czeka
w dalszych częściach obecnie już zaczętej epoki "neo-średniowiecza",
najpierw poznajmy dokładniej czym było oryginalne "średniowiecze".
Jeśli zapytać jakiegoś wyuczonego teoretycznie
zawodowego naukowca czym było owo tzw. "średniowiecze",
wówczas przytoczy nam jakąś mądrze brzmiącą chociaż
nic nam NIE mówiącą definicję, w której podkreślony
zostanie okres czasu w historii Ziemi, podczas
jakiego to okresu owo średniowiecze panowało.
Tymczasem jeśli dobrze się zastanowić, to
esencją średniowiecza wcale nie był czas
w jakim ono zapanowało, a wręcz przysłowiowe
zachowania ludzi, którzy w owym okresie żyli
na Ziemi. Ludzie epoki średniowiecza zachowywali
się bowiem zupełnie inaczej niż w innych epokach
na Ziemi. Słowa jakimi można by trafnie opisać
ich zachowanie to: niemoralność powiązana z
religijnym fanatyzmem, anormalność, okrucieństwo,
psychopatia, zboczenia, wypaczenia, egoizm,
rządza władzy, zachłanność, itp. Dlatego poprawna
definicja średniowiecza powinna kłaść nacisk
właśnie na owe wypaczone zachowania ludzi.
Czyli powinna ona stwierdzać, przykładowo, że
nazwa "średniowiecze"
jest przyporządkowana do okresu w dziejach
ludzkości, podczas którego zachowania ludzi
charakteryzowane były szeregiem wyjątkowo
anormalnych wypaczeń demonstrujących iż
ludzie rządzili się uczuciami, emocjami,
zachciankami, itp., a nie rozumem,
wiedzą, logiką, dedukcjami, czy innymi
jakościami swoich intelektów - a które
to wypaczenia zachowań najsilniej rzucały się
w oczy w obszarze ich moralności, odnoszenia
się do innych, systemu ich wartości, religii, smaku,
poczucia piękna, sztuki, wynalazczości, edukacji, itp.
Innymi słowy, gdyby definicję "średniowiecza"
opracowywali dzisiejsi praktykujący psychiatrzy
zamiast fotelikowych historyków, wówczas
stwierdziliby oni, że był to okres w dziejach
Ziemi, kiedy niemal wszyscy ludzie byli
"chorzy psychicznie" na którąś z form "psychopatii".
Gdyby spróbować podać tutaj przykłady
średniowiecznych wypaczeń w zachowaniach
ówczesnych ludzi, to najbardziej reprezentacyjne
z nich obejmowałyby: nieustanne wojny, terror
społeczny, szerzące się okrucieństwa, religijna
histeria i fanatyzm, chciwość możnych, pomiatanie
zwykłymi ludźmi i powszechny upadek godności,
ucisk, spłycanie edukacji, ciemnota, upadek kultury,
wypaczenia smaku artystycznego, brzydota dzieł sztuki,
załamanie zdrowotne (np. słynne epidemie), zmniejszenie
się płodności ludzi i gwałtowny spadek zaludnienia,
całkowite wymieranie wielu znanych rodzin i dynastii,
tendencje anarchistyczne i decentralizacyjne
(np. rozpad imperiów na księstwa i na małe
państewka), itd., itp. Wypaczenia te zapanowały
wówczas na praktycznie całej naszej planecie -
włączając w to wyspy całkowicie wtedy
odizolowane od reszty świata, takie jak Nowa
Zelandia (gdzie właśnie w okresie średniowiecza
upowszechniło się ludożerstwo). To zaś oznacza,
że powody dla owych anormalnych zachowań
ludzi miały globalny charakter - tj. taki właśnie jakim
cechuje się w/w "hałas telepatyczny". Oczywiście,
w miarę jak nasza cywilizacja zapada się coraz
głębiej w mroki obecnego "neo-średniowiecza",
wypaczony charakter średniowiecznych zachowań
coraz mniej razi. Niemniej jeśli porówna się zarówno
to co działo się w oryginalnym sredniowieczu, jak
i to co zaczyna dzieć się obecnie, z zachowaniami
jakie uważane były za normalne w epoce rozkwitu
"technokracji", wówczas wyraźnie widać, jak bardzo
"hałas telepatyczny" potrafi powypaczać ludzką
psychikę. Oto więc kilka przykładów zachowań
ludzkich wywodzących się ze średniowiecza i w
owym średniowieczu uważanych za normalne,
które jednak jeszcze w latach 1980-tych (czyli
jedynie około 30 lat temu) byłyby wprost NIE do
pomyślenia, chociaż których nowoczesne odmiany
i w chwili obecnej też pomału przestają nas już dziwić:
(a) mąż zeznaje w inkwizycji przeciwko własnej żonie
oskarżając ją o czary, (b) brat zabija brata dla tronu
czy dla dziedzictwa, (c) siostrę darowuje się wrogowi
dla zarobienia kilku lat pokoju, (d) wypaczenia poczucia
piękna u średniowiecznych malarzy i muzyków powodują,
że malarze zapełniają swe obrazy zdeformowanymi
potworami zamiast pięknymi ludźmi, zaś muzyka
średniowieczna ma zdolność do doprowadzenia
do szału nawet dzisiejszych wielbicieli stylów w
rodzaju "heavy metal".
Jeśli też dzisiaj rozglądniemy się dookoła siebie
po świecie, wszystkie tamte średniowieczne trendy
zaczynają pojawiać się ponownie. Przykładowo, ja NIE
jestem w stanie słuchać bez poczucia obrzydzenia muzyki
jaką uwielbia dzisiejsza młodzież - zaś owa młodzież
tak ma już wypaczony swój smak muzyczny, że NIE
jest w stanie doceniać wartości muzyki z epoki "technokracji"
jaką udostępniają np. moje "playlisty" ze stron o nazwach
p_l.htm czy
p_instrukcja.htm.
Albo przykładowo, jakże szokuje zwykłe porównanie
dzisiejszego charakteru, poziomu i zawartość edukacji
młodzieży, z edukacją ciągle nieodległej epoki "technokracji" -
tak jak ja porównuję edukację w tych dwóch epokach
na początku punktu #E1 ze swej strony o nazwie
rok.htm.
Wszakże jeszcze niedawno szkoły i uczelnie faktycznie
uczyły tego co młodzież powinna poznać - podczas
gdy dzisiaj to młodzież i ich rozhisteryzowane matki
dyktują nauczycielom i szkołom jakie prawdy wolno ujawniać
na lekcjach. A trzeba pamiętać, że mamy dopiero początek
"neo-średniowiecza", stąd ów proces degeneracji edukacji
będzie się pogłębiał. Z kolei o nasilającej się niemoralności,
niezgodzie, wojnach, buntach, zarazach, religijnych fanatyzmach,
itp., NIE muszę się tu już nawet rozpisywać. Trzeba
więc być kompletnie ślepym aby NIE odnotować, że
okres "neo-średniowiecza" stopniowo coraz bardziej
zadusza Ziemię i ludzkość żelaznym uściskiem swego panowania.
Na przekór przygnębiającej natury tego co tu wyjaśniam,
ustalenie powyższych faktów daje jednak nam też i
szereg korzyści. Najbardziej fundamentalną z nich
jest, że już obecnie otwiera ono dla nas możliwość
trafnego i mobilizującego ludzi nazwania oraz zdefiniowania
okresu w dziejach, w jaki ludzkość weszła od owego
umownego dnia 11 września 2001 roku. (Wszakże
typowo, właściwie ocenić i nazwać dany okres w
dziejach są jedynie w stanie ludzie żyjący w następnych
okresach.) Jak też się okazuje, definicja tego
obecnie panującego okresu "neo-średniowiecza",
wcale też NIE różni się znacząco od definicji
okresu oryginalnego średniowiecza przytoczonej
już powyżej. Przykładowo, definicja ta mogłaby
brzmieć następująco:
nazwa "neo-średniowiecze"
jest przyporządkowana do obecnego okresu w dziejach
ludzkości, oficjalnie zainicjowanego w dniu 11 wrzesnia
2001 roku, podczas którego zachowania ludzi
charakteryzowane są szeregiem wyjątkowo
anormalnych wypaczeń demonstrujących
iż ludzie rządzą się głównie swymi uczuciami,
emocjami, zachciankami, itp., a nie rozumem,
wiedzą, logiką, dedukcjami, czy innymi
jakościami swoich intelektów - a które
to wypaczenia zachowań najsilniej rzucają się
w oczy w obszarze moralności, odnoszenia
się do innych, systemu wartości, religii, smaku,
poczucia piękna, sztuki, wynalazczości, edukacji, itp.
Co najciekawsze, wcale NIE trzeba odczekiwać
aż do następnych okresów aby jacyś historycy
spróbowali nas przekonać o poprawności tej
definicji i nazwy dla obecnego "neo-średniowiecza".
Wystarczy wszakże aby każdy z nas rozglądnął się
uważnie dookoła i sprawdził co faktycznie się dzieje w
dzisiejszym świecie - a uzyska swój prywatny dowód,
że faktycznie już żyjemy w "neo-średniowieczu".
Z kolei właściwe nazwanie i zdefiniowanie sobie okresu
w jaki niedawno weszliśmy ma tę zaletę, że umożliwia
nam ono zidentyfikowanie jego przyczyn i cech.
To zaś pozwala nam na wypracowanie sposobów
i środków naszej obrony przed tym co najnieprzyjemniejszego
dla nas okres ten zapowiada. Sposoby te i środki
teoretycznie już opisałem nieco szerzej w punktach
#K5 do #K8 niniejszej strony. Od sporego też czasu
nieustannie podejmuję praktyczne próby aby wdrożyć
je w życie. Tyle, że zgodnie z angielskim przysłowiem,
wszystko można wdrażać albo w sposób "łatwy", albo też
w sposób "trudny" (po angielsku: "easy way or hard way") -
po szczegóły patrz punkt #G3 na mojej stronie o nazwie
pajak_na_prezydenta_2015.htm.
Uprzednio usiłowałem wdrażać naszą obronę w ów "trudny"
sposób, tj. poprzez edukowanie, wyjaśnianie, dyskutowanie,
pisanie, publikowanie, apelowanie, itp. Obecnie, niestety,
NIE pozostała mi już wystarczająca ilość czasu wymaganego
aby nadal kontynuować swe wdrażanie owej obrony przed
następstwami neo-średniowiecza na ów "trudny" sposób.
Stąd relatywnie niedawno zdecydowałem się podjąć też
próby jego "łatwiejszego" i szybszego wdrożenia. Pierwszą
z tych prób, opisaną szerzej w punkcie #P5.1 mojej strony
quake_pl.htm,
podjąłem jeszcze w 2011 roku. Sprowadzała się ona do
mojej propozycji adresowanej do nowozelandzkiego miasta
Christchurch, że użyję bazującej na moralności metody
zakończenia wielotysięcznej serii trzęsień ziemi jakie
rujnowały to miasto i psychicznie torturowały jego mieszkańców.
Jednak tamta moja propozycja została zignorowana, zaś
miasto Christchurch wolało raczej wybrać kontynuację swych
cierpień oraz możliwość iż w przyszłości spotka je nawet
coś jeszcze straszniejszego. Kolejne więc swe próby podjąłem
w 2014 i 2015 roku, zaś dokładniej opisałem je na moich stronach o nazwach
pajak_na_prezydenta_2015.htm i
pajak_do_sejmu_2014.htm.
Sprowadzały się one do prób wygrania wyborów na jakąś
istotną pozycję rządową, z autorytetu której byłoby potem
łatwiej dokonać wymaganych reform w rodzaju nakłonienia
szkół średnich i uczelni wyższych do podjęcia oficjalnego i
obowiązkowego nauczania mojej
teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
oraz uczenia fundamentów
filozofii totalizmu.
Wszakże po otwarciu ludzkich oczu
prawdami zawartymi w owej teorii i filozofii, wymagane zmiany
nastawień i postępowań ludzkich dokonałyby się same.
Niestety, wyniki tych moich prób i wysiłków ponownie okazały
się niewystarczające, zaś NIE jest wiadomym, czy Bóg zdecyduje
się dać ludzkości jeszcze "drugą szansę" w następnych wyborach,
poprzez pozwolenie aby kraje świata NIE zostały kompletnie
sparaliżowane przez chaos, anarchię, głód i śmierć, plus poprzez
pozwolenie abym doźył do owych wyborów i nadal utrzymywał
relatywnie dobry stan zdrowia i sprawność umysłu - tak jak
wyjaśniam to na stronie o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm.
Czy istnieje więc jakiś sposób aby ludzkość sama
zdobyła się na uniknięcie zatonięcia w oceanie chaosu,
anarchii, cierpień, krwi i śmierci - już niedalekie
nadejście jakiego to oceanu w następnych etapach
obecnego okresu "neo-średniowiecza" zapowiadają NIE tylko
staropolskie przepowiednie
oraz moje badania nad
hałasem telepatycznym,
ale coraz otwarciej zapowiadają nawet niektórzy zawodowi naukowcy.
Okazuje się, że TAK, faktycznie istnieje sposób uniknięcia
tego co nadchodzi - co dokładniej staram się wyjaśnić w
punkcie #K8 tej strony. W szczególności wymagałby on
m.in. aby znaleźli się jacyś przywódcy, którzy nakłoniliby
całą ludzkość, aby natychmiast zaniechać wszelkich prób
z bronią jądrową, a jeszcze lepiej aby zarzucić niemal
wszystkie formy "zabawy" z wysoce niemoralną energią
jądrową (włączając w to nawet całkowite wyłączenie
działania wszystkich reaktorów jądrowych oraz np. tzw.
"Large Hadron Collider" - który swym hałasem telepatycznym
degeneruje obecnie umysły mieszkańców szwajcarskiej
Genewy), tak jak podkreśla to punkt #C4.7 ze strony o nazwie
morals_pl.htm.
Natomiast w ogólności sposób ten wymagałby uczynienia tego
co w Biblii jest wyjaśnione, iż uczynili mieszkańcy miasta Niniwy
(patrz Biblia, Księga Jonasza, wersety 3:4-10) - czyli zarzucenia
starych sposobów postępowania przez większość ludzi,
oraz podjęcia przez nich wysiłków aby postępować w sposób
"pedantycznie moralny" - tak jak nakazuje to nam czynić
Biblia i
filozofia totalizmu.
Ponieważ zaś niemoralne działania ludzi biorą swój początek, wzorce
i przykład od rządzących i od praw, najlepszym miejscem dla zaczęcia
naszego przestawiania się na postępowanie "pedantyczne moralne"
jest rząd i sejm (nie na darmo stare polskie przysłowie stwierdza,
że "ryba zawsze zaczyna się psuć od głowy"). Dlatego
aby szybko, efektywnie i faktycznie
uniknąć nieszczęść jakie sprowadza na ludzkość nadejście
obecnej "epoki neo-średniowiecza", konieczne byłoby wybranie
do jakiejś kluczowej pozycji, np. Prezydenta kraju, kogoś kto
"patrzyłby rządowi na ręce" i kto miałby wymaganą władzę,
autorytet i wiedzę aby sprawdzać wszystkie decyzje i działania
rządu, a także wszystkie prawa nowo-uchwalane przez sejm,
czy są one zgodne z kryteriami "faktycznej moralności", zaś
gdyby okazało się, że łamią one jakieś kryteria moralne,
wówczas kto wypracowywałby i zaleciłby do wdrożenia takie
udoskonalenia owych decyzji, działań i praw, aby nadal osiągały
one zamierzone cele, jednak aby NIE łamały sobą żadnych
kryteriów faktycznej moralności. Innymi słowy, ów
sposób unikania następstw "neo-średniowiecza" sprowadzałby
się do udoskonalenia systemu w jakim żyjemy, a NIE do
dotychczasowego zastępowania jednych np. skorumpowanych
albo np. niekompetentnych polityków czy modnych naukowców
przez innych podobnie np. skorumpowanych czy np. niekompetentnych
polityków albo naukowców. Ów sposób uniknięcia tego co nadchodzi
poprzez udoskonalenie całego systemu, a NIE poprzez wymianę
kilku niedoskonałych ludzi z licznebnego układu który już wypracował
trwałą kulturę niemoralnego manipulowania obecnym systemem,
opisałem już szczegółowo aż na całym szeregu swoich
stron internetowych - przykładowo patrz punkty #C4.7,
#C4.2 i #A4 z mojej strony o nazwie
morals_pl.htm,
punkty #B3, #B7 i #G1 z mojej strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2020.htm,
punkty #A4 i #G3 z mojej strony o nazwie
pajak_na_prezydenta_2015.htm,
punkt #J1 z mojej strony o nazwie
pajak_do_sejmu_2014.htm,
czy punkt #K8 z niniejszej strony. Ogromnie istotnym krokiem
w kierunku nadania trwałości proponowanych tu udoskonaleń
systemu w jakim żyjemy byłoby relatywnie proste wprowadzenie
mojej teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
a także
filozofii totalizmu,
do obowiązkowego nauczania w szkołach średnich i na
uczelniach - tak aby reprezentowana przez NIE wiedza
"otwierająca ludzkie oczy" mogła zacząć balansować
zło i kłamstwa szerzone przez niemoralny monopol dzisiejszej
oficjalnej nauki ziemskiej na badania i na edukację. Ponadto,
dla trwałości owych udoskonaleń systemu konieczne byłoby
też otwarcie co najmniej jednej "totaliztycznej uczelni" -
która wychowywałaby nowe pokolenia już poprawnie myślących
przywódców i która całe swe badania i edukację bazowałaby
na "a priori" podejściu filozoficznym nowej "totaliztycznej nauki".
("Totaliztyczna nauka" to nowopowstała nauka
zdefiniowana i wyjaśniona w punktach #C1 i #C6 mojej strony
telekinetyka.htm.)
Niestety, aby uniknięcie takie faktycznie stało się możliwe,
większość ludzi musiałaby chcieć uniknąć tego co dla nich
nadchodzi - tymczasem ludzie tak są zapatrzeni we własne
"pępki", że NIE odnotowują czarnych chmur z piorunami jakie
już od dawna gromadzą się ponad ich głowami, ani NIE
chcą słuchać głosów nawołujących do opamiętania się
i do rozsądku. Tylko kilku raczej nielicznych ludzi czyta to
co tu wyjaśniam i analizuje swym rozumem dowody jakie
tu prezentuję. Dlatego moja rada dla czytelnika tych słów
brzmi jak owo angielskie przysłowie: miej
ciągle nadzieję na najlepsze, jednak już zacznij przygotowywać
się fizycznie na nadejście najgorszego - tak
jak wyjaśnia to m.in. punkt #T1 na mojej stronie o nazwie
solar_pl.htm.
Tab. #K1: "Tabela Cykliczności dla Epok w Historii Ludzkości".
Stanowi ona rodzaj jakby "Tabeli Mendelejewa" - tyle że
zamiast regularności w budowie pierwiastków chemicznych,
ilustruje ona regularności w kolejnych epokach historycznych
układających się w powtarzalne cykle rozwojowe ludzkości.
Jest to już drugi rodzaj "Tabeli Cykliczności" którą dotychczas
odkryłem i opisałem - obok poprzednio odkrytej i rozpracowanej
jeszcze w 1972 roku mojej "Tabeli Cykliczności dla Urządzeń
Napędowych" - której wygląd zilustrowałem m.in. na "Rys. #1"
ze swej strony o nazwie
propulsion_pl.htm,
a także zilustrowałem w "Tabeli B1" z tomu 2 swej najnowszej
monografii [1/5].
Opracowanie mojej powyższej Tabeli Cykliczności dla już drugiego
z kolei rodzaju cykli rozwojowych ludzkości (tj. tym razem historycznych),
dosyć jednoznacznie nam dokumentuje, że rozwój niemal wszystkiego
Bóg zaprogramował wysoce inteligentnie na zasadach powtarzalności
i cykliczności, oraz że obecnie Bóg ściśle kontroluje ten rozwój
z pomocą "nawracalnego czasu softwarowego" opisywanego
w punktach #C4 i #C4.1 mojej strony o nazwie
immortality_pl.htm.
To zaś praktycznie oznacza, że co bardziej spostrzegawczy
"totaliztyczni badacze" będą kiedyś w stanie odkryć
i opracować podobne "Tabele Cykliczności" dla niemal
wszystkiego innego - oczywiście pod warunkiem, że poziom
ich osobistej moralności według boskich osądów będzie
wystarczająco wysoki aby obdarować ich łaską dokonania
odkrycia tak istotnych prawd.
(Kliknij na tę tabelę aby oglądnąć ją w powiększeniu.)
W przeciwieństwie do normalnych tekstów, które
czyta się "schodząco" (tj. od góry do dołu),
powyższa Tabela jest tak zaprojektowana, aby czytać
ją "wznosząco" - tj. począwszy od dołu ku górze.
Wszakże rozwój ludzkości "wznosi się" ku coraz
wyższemu poziomowi cywilizacyjnemu, byłoby
więc symbolicznie niewłaściwe pisanie i czytanie
go w kierunku "opadającym".
Czytelnika oglądającego powyższą Tabelę może
zaintrygować pytanie "jak
to możliwe, że Tabela ta ukazuje iż Ziemia, wszechświat
i ludzkość stworzone były przez Boga około 6000 lat
temu, podczas gdy np. w kwietniu 2015 roku naukowcy
twierdzili, iż np. wszechświat istnieje już przez około
14 miliardów lat (plus raczej niż minus "błąd naukowego datowania"),
oraz że ludzkość jest tylko trochę młodsza od dinozaurów?".
(Ja celowo podaję datę "kwiecień 2015 roku" przy owych
14 miliardach lat - kiedy to w/g naukowców 14 miliardów
było poprawną wartością, ponieważ wielkość tego wieku
jest nieustannie zmieniana. Przykładowo, zaledwie parę
lat wcześniej naukowcy oceniali wiek wszechświata na
około 13 miliardów lat, podczas gdy już w najbliższej
przyszłości wiek ten zapewne będzie oceniany na co
najmniej 15 miliardów lat - po więcej szczegółów na
ten temat patrz punkt #A3 z mojej strony o nazwie
humanity_pl.htm
oraz punkt #C4.7 z mojej strony o nazwie
morals_pl.htm.)
Odpowiedż na to pytanie jest taka, że obie te datowania
stwierdzają tę samą prawdę odmiennymi rodzajami czasu -
chociaż ateistyczny światopogląd dzisiejszej oficjalnej
nauki, oraz jej lukratywny monopol na badania i na
edukację, jeszcze przez wiele następnych lat NIE
będzie jej pozwalał na oficjalne zaakceptowanie
tej prawdy. (Działanie monopolu oficjalnej nauki
jako hamulca utrudniającego postęp ludzkiej wiedzy
omawiam szerzej aż na całym szeregu swych stron
internetowych, przykładowo w (B1) z punktu #E3 swej strony o nazwie
pajak_dla_prezydentury_2020.htm,
w punkcie #B3 swej strony o nazwie
portfolio_pl.htm,
w punkcie #D4 swej strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
w punkcie #E2 swej strony o nazwie
cloud_ufo_pl.htm,
oraz na kilku jeszcze innych stronach.)
Prawda równoczesnej poprawności obu datowań, tj.
datowania z powyższej Tabeli stwierdzającego, że
wszechświat był stworzony przez Boga około 6000
lat temu, oraz datowania oficjalnej nauki w kwietniu
2015 roku stwierdzającego, że wszechświat powstał
około 14 miliardów lat temu, jest potwierdzana
przez moje przełomowo-istotne odkrycie, że
na Ziemi równocześnie
panują aż dwa zupełnie odmienne rodzaje
czasu - w skrócie opisane m.in.
we wstępie i w punkcie #G4 z mojej strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
zaś dokładnie wyjaśnione we wstępie, punkcie #C4
i w punkcie #C4.1 z innej mojej strony o nazwie
immortality_pl.htm.
Pierwszym z tych dwóch czasów jest naturalnie upływający
we wszechświecie tzw. "nienawracalny czas absolutny
wszechświata". Na Ziemi zgodnie z nim starzeją się
jednak tylko skały, skamienieliny (np. kości dinozaurów,
węgiel, skorupy, itp.) oraz cała nieożywiona materia.
Upływa on płynnie i znacznie szybciej niż nasz czas
ludzki. Szybkości jego upływu nikt dotąd NIE zmierzył,
jednak zgodnie z Biblią jest ona około 365 tysięcy
razy szybsza niż szybkość upływu tego innego
czasu, w którym starzeją się ludzie. Drugim z owych
dwóch czasów panujących na Ziemi jest sztucznie
wprowadzony przez Boga jakieś 4000 lat temu, tj. około
połowy trwania bibilijnego potopu, tzw. "nawracalny
czas softwarowy". Upływa on w krótkich skokach
następujących jeden po drugim z częstotliwością
około 11 Hertzów (u około 40 letnich ludzi) - czyli
upływa bardzo podobnie to tego jak też w szybkich skokach
przepływają poszczególne "klatki obrazów" w filmach
ruchomych wyświetlanych dla nas w kinach i na ekranach
naszych telewizorów. (W naszej swiadomości te szybkie
skoki czasu softwarowego zlewają się razem, formując
u nas wrażenie, że upływ naszego czasu jest ciągły i płynny.)
Ten "nawracalny czas softwarowy" rządzi życiem i
starzeniem się żywych organizmów ludzkich oraz żywych
organizmów wszelkich innych żyjątek posiadających DNA.
Biblia stwierdza, że upływ tego rządzącego ludźmi
sztucznego czasu softwarowego jest około 365
tysięcy razy wolniejszy niż upływ "nienawracalnego
czasu absolutnego wszechświata" rządzącego
losami minerałów i nieożywionej natury. Ponieważ
do kwietnia 2015 roku (tj. do daty kiedy pisałem niniejszy
paragraf) ludzkość żyła w tym "nawracalnym czasie
softwarowym" już przez około 4000 lat, w międzyczasie
wszechświat, a także ziemskie skały, minerały i skamienieliny -
które wszystkie starzeją się według "nienawracalnego
czasu absolutnego wszechświata", mogły postarzeć
się w niektórych przypadkach nawet o 365000x4000=1.46
miliarda lat. Innymi słowy, faktycznie
to datowanie z powyższej Tabeli jest całkowicie zgodne
z datowaniami eksperymentalnie wyznaczonymi przez
oficjalną naukę (plus raczej niż minus "błędy eksperymentalnego
datowania" wykonywanego przez oficjalną naukę), zaś
jedyna różnica pomiędzy oboma tymi datowaniami wynika
z upartego odrzucania przez oficjalną naukę wyników moich
"hobbystycznych" odkryć naukowych ujawniających m.in.
istnienie i działanie na Ziemi (i we wszechświecie) aż dwóch
odmiennych rodzajów czasu - tj. wynika z odrzucania
przez oficjalną naukę moich odkryć naukowych, które dokonuję
w swoim prywatnym czasie, na swój własny koszt, bez
pobierania za nie żadnych pensji czy wynagrodzeń, które
prowadzę na przekór najróżniejszych nacisków, szydzenia,
oskarżeń i prześladowań jakich doświadczam z ich powodu,
zaś wyniki których to odkryć i badań zawsze upowszechniam
i udostępniam każdemu zainteresowanemu zupełnie za darmo.
Odnotuj, że tutaj jedynie pokazuję powyższą Tabelę
począwszy od lutego 2015 roku - z uwagi iż referuję
do niej w punkcie #K1 tej strony. Natomiast jej dokładniejszy
opis jest przytoczony w punkcie #A3 i w podpisie pod
"Tabelą #A1" z odmiennej mojej strony o nazwie
humanity_pl.htm.
Z kolei uzupełnień i poszerzeń niniejszej tabeli dostarczają
też cała "część #T" z mojej strony o nazwie
solar_pl.htm
(którą opracowałem i opublikowałem w październiku 2015 roku),
oraz scenariusz z punktu #H3 jeszcze innej mojej strony o nazwie
przepowiednie.htm
(który opracowałem i opublikowałem w lutym 2009 roku).
Ponadto odnotuj także, że kopiowanie tej Tabeli NIE jest
blokowane. Stąd czytelnik może sobie ją skopiować i to za darmo -
tyle że autor apeluje aby respektować przy tym obowiązujące
dla niej "copyrights" opisane w punkcie #Z7 tej strony
(szczególnie aby respektować tą część moich "copyrights"
która nalega aby zawsze przytaczać dane tej mojej
publikacji z której się zaczerpnęło jakieś wyniki moich badań).
W celu skopiowania sobie tej Tabeli wystarczy kliknąć
na któryś z następujących zielonych linków: (1) na
cr/cykle_historii.pdf - dla jej skopiowania w formacie PDF, lub na (2)
cr/cykle_historii.jpg - dla jej skopiowania w formacie zdjęciowym JPG,
poczym zachować w swym komputerze plik w odpornym
na wirusy komputerowe formacie jaki się wówczas pojawi
na ekranie. Alternatywnie można przejechać myszą
po powyższej tabeli, kliknąć na ikonkę kopiowania jaka
w niektórych browserach wówczas się ukaże, poczym
zrealizować instrukcje jakie browser ten wyświetli.
Aczkolwiek powyższa Tabela wygląda niepozornie
i skromnie, ma ona potencjał aby zmienić losy naszej
cywilizacji. Wszakże ujawnia ona co i kiedy w przybliżeniu
nadejdzie. Pozwala więc aby na to się przygotować,
zaś w przypadku "epok upadku ludzkości" (tj. epok
oznaczonych powyżej jako epoki "c" i "d" - takich jak
owa nadeszła na Ziemię w dniu 11 września 2001 roku
epoka (4d) "neo-średniowiecza") - podjąć nawet
przed nimi efektywną obronę. W sensie naukowego
znaczenia, Tabela ta jest więc równie istotna jak moja uprzednia
"Tabela Cykliczności dla Napędów Ziemskich" - która
pozwoliła mi na wiele lat przed kimkolwiek innym przewidzieć
niedługie nadejście, a także budowę i zasadę działania,
statków międzygwiezdnych mojego wynalazku nazwanych
Magnokraftem oraz
Wehikułem Czasu.
Tego przełomowego znaczenia powyższej Tabeli NIE
pomniejsza nawet fakt, ze została ona opracowana
przez niedoskonałego człowieka (czyli mnie), a stąd
że z definicji zawiera ona w sobie jakieś niewielkie
błędy i pomyłki (np. niedokładne daty i nieprecyzyjne nazwy) -
które jednak w przyszłości motywujący się poznawaniem
prawdy "totaliztyczni badacze" będą w stanie pousuwać.
(Jak bowiem wierzę, badacze starej "ateistycznej nauki ortodoksyjnej",
która obecnie już istnieje tylko po to aby móc wykorzystywać
swój monopol na wiedzę i na edukację w celu uzyskiwania
dalszego finansowania dla swego nieustającego okłamywania
ludzkości, nigdy NIE uznają merytu moich Tabel Cykliczności
i będą je ignorowali w nieskończoność - podobnie jak NIE
uznali oni merytu mojej
teorii wszystkiego zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
ani NIE uznali merytu mojej
filozofii totalizmu
i moich
formalnych dowodów naukowych na istnienie Boga.
Dlatego NIE liczmy, że którykolwiek z ateistycznych naukowców
kiedykolwiek dokona jakichkolwiek odkryć lub usprawnień
dotyczących owych Tabel.)
Powinienem tutaj też dodać, że kiedy w kwietniu
2018 roku przeglądnąłem angielskojęzyczne wideo
o tytule "Were the Pyramids Built Before the Flood?
(Masoretic Text vs. Original Hebrew)" opublikowane
w YouTube dnia 2017/5/28 pod adresem
youtube.com/watch?v=VI1yRTC6kGE,
całkowicie przemówiła do mojej logiki i przekonania
zaprezentowana tam argumentacja, że sporo datowań
zawartych w dzisiejszych wersjach chrześcijańskich
Biblii (które bazują na tzw. "Tekście Masoreckim" Biblii
hebrajskiej z obecnej religii Judaizmu) zostało celowo
pofałszowane przez kapłanów Judaizmu tylko po to
aby religia ta mogła odrzucić Jezusa jako przysłanego
przez Boga Mesjasza i naczelnego kapłana, a stąd
przetrwać do dzisiaj w swej dawnej formie jakiej poziom
skorumpowania znamy z ukrzyżowania Jezusa. Bazując
na poodtwarzanych treściach oryginalnych (już NIE
istniejących) hebrajskich tekstów bibilijnych, autor owego
wideo ustalił, że fałszowania owe polegały ona pominięciu
w "Tekście Masoreckim" wiodącej jedynki w wiekach
sześciu patriarchów Żydowskich (Arphaxad, Shelah,
Eber, Peleg, Reu, Serug), tak że wieki te zostały celowo
zaniżone o 100 lat każdy, oraz na zaniżeniu o 50 lat wieku
patriarchy Nachor. Wszystkie te zaś sfałszowania były
dokonane tylko po to aby "odebrać" Melchizedekowi
(Ps: 110,4) naturę istoty wysłanej na Ziemię przez Boga
(tj. istoty podobnej do Jezusa) i móc twierdzić, że Melchizedek
i Sem (syn Noego) był jedną i tą samą osobą - co z historii
Judaizmu wymazywało kapłański precedens, jakiego
kolejnym wcieleniem był Jezus. Nic więc dziwnego, że
tego typu (oraz wiele innych równie niezgodnych z działaniami
i wymaganiami Boga) postępowania kapłanów sciągają na
nich gniew Boga, jakiego najlepszym wyrażeniem są wersety
z Biblii cytowane w (1) z punktu #T2 mojej strony o nazwie
woda.htm,
zaś jakich konsekwencją będzie m.in. nadejście zdarzeń jakie opisałem na stronie
2030.htm.
Autor omawianego tu wideo podaje też nowe datowania,
jakie starają się eliminować tamte celowe fałszowanie
bibilijnych dat. Zgodnie z nimi, bibilijny Potop nastąpił
około roku 3000 BC, zaś od czasu Stworzenia aż do
czasów wykonywania raportowanych na owym wideo
badań, upłynęło już około 6650 lat - co wymaga cofnięcia
daty Stworzenia do około 4640 roku BC (p.n.e.). Odnotuj
jednak, że daty zilustrowane w powyższej mojej Tabeli
Cykliczności jakie opisują zdarzenia i epoki zaszłe już po
bibilijnym Potopie, a stąd daty które mają naistotniejsze
znaczenie dla poprawności moich prognoz technicznych
z "Tablic Cykliczności dla Napędów Ziemskich" omawianych
szczegółowiej w punktach #J1 do #J7 strony o nazwie
propulsion_pl.htm,
wyniki owych badań pozostawiają NIE zmienione.
Tym z czytelników, którzy znają język angielski,
gorąco rekomenduję przeglądnięcie owego wideo.
#K1.1.
Czy wszystko co stwierdza stara "oficjalna nauka ateistyczna" to kłamstwo?
Motto:
"Budynek bez solidnych fundamentów wystawiony na bagnie z pewnością
cały się zawali - nawet jeśli jakieś jego fragmenty są skonstruowane poprawnie."
Poprzedni punkt #K1 tej strony gruntownie
przeredagowałem w dniach 20 do 27 lutego
2015 roku, zaś nową wersję tego punktu, po
odpowiednim zaadoptowaniu, opublikowałem
też jako wpis numer #256 na blogach
totalizmu o adresach podanych w punkcie
#Z5 przy końcu niniejszej strony. Polskie
przysłowie stwierdza jednak, że "uderz w
stół a nożyce się odezwą" - jakie doskonale
odnosi się do mojego stwierdzenia z pierwszego
paragrafu poprzedniego punktu #K1, w którym
to swym stwierdzeniu starałem się dać czytelnikowi
do zrozumienia, że "we wszystkim
co oficjalnie stwierdza cała dzisiejsza "oficjalna
nauka ateistyczna", okłamuje ona ludzkość,
a stąd wszelkie "owoce" działalności tej starej
oficjalnej nauki przynoszą tylko zło i zniszczenie
tym co z "owoców" tych korzystają".
(Odnotuj tutaj, że pod nazwami "oficjalna
nauka ateistyczna" albo "ateistyczna nauka
ortodoksyjna" w swoich publikacjach rozumię
tę starą oficjalną naukę zazdrośnie strzegącą
swego monopolu na badania i na edukację, której
ograniczone i błędne podejście do badań wyjaśniłem
szerzej w puntach #C1 do #C6 swej strony o nazwie
telekinetyka.htm,
oraz której kłamliwych stwierdzeń nadal musimy
uczyć się w szkołach i na uczelniach - i to na przekór
iż istnieje już zupełnie nowa "nauka totaliztyczna"
bazująca na ujawniającej nam prawdę
teorii wszystkiego z 1985 roku zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
i na wyrosłej z tej teorii
filozofii totalizmu
propagującej pedantycznie moralne postępowanie.)
Już bowiem następnego dnia po opublikowaniu
na blogu powyższego tekstu otrzymałem od czytelnika
email zatytułowany "Czy aby wszystko co stwierdza
ortodoksyjna nauka to kłamstwo???" - pełną treść
którego to emaila przytaczam poniżej (aby jednak
respektować prywatność piszącego ten email, NIE
ujawniam tu jego nazwiska ani adresu). Oto treść
owego emaila:
Witam
Uderzył mnie pewien fragment pańskiego najnowszego wpisu na totalizm.wordpress.com, o treści:
"wszystko co nauka ta oficjalnie stwierdza jest niemoralnym rodzajem kłamstwa, jakie w przyszłości z całą pewnością wymagało będzie zmiany"
A przecież są elementy wartościowe w tej "ortodoksyjnej nauce". Mam na myśli matematykę i informatykę.
Matematyka wymaga dla każdego stwierdzenia dowodu formalnego i dzięki temu jest wiarygodna. Natomiast nauka informatyki w zakresie wiedzy o algorytmach i strukturach danych też jest zbliżona do matematyki gdyż wiele spraw też jest poparte formalnymi dowodami i ściśle matematycznym opisem. Ja wiem, że dzisiejsze oprogramowanie jest wykoślawione przez przestarzałe systemy operacyjne. Ale wiedza o algorytmach i ich analizie jest ponad to. Tak więc mimo przestarzałych systemów operacyjnych cała informatyka (ani matematyka) nie będzie do wymiany gdy totalizm zapanuje.
z totaliztycznym salutem
Ponieważ posądzam, że treść tego emaila wyraża
NIE tylko wątpliwości jego autora, ale także
wątpliwości wielu innych czytelników moich
opracowań wychowanych na hałaśliwym gloryfikowaniu
oficjalnej nauki, niniejszym odpowiem tu na pytanie zawarte
w owym emailu. Swoją odpowiedź rozpocznę od wyjaśnienia
czytelnikowi, że ponieważ prawda
jest tylko jedna, ostatecznym testem czy jakieś stwierdzenie
prezentuje prawdę, jest ustalenie czy esencja tego stwierdzenia
po jakimś czasie wymaga zmiany, czy też pozostaje ważna
przez dowolnie długi czas. Innymi słowy, tylko
kłamstwo wymaga późniejszych zmian. Natomiast prawda
zawsze pozostaje ważna, chociaż można ją dowolnie streszczać,
poszerzać, wyrażać innymi słowy, itp. - jednak jej esencję
zawsze pozostawia się przy tym bez zmiany.
Niestety, wszelkie stwierdzenia oficjalnej nauki ludzkiej
nieustannie zawalają powyższy "ostateczny test na prawdę".
Wszakże to co nauka ta stwierdza w jednym czasie,
przestaje już być ważne w jakiś czas później i wymaga
zmiany na coś innego. Przykładowo, niemal przysłowiowe
stały się już oświadczenia oficjalnej nauki na temat "co jest
zdrowsze: masło czy margaryna?" - które z upływem czasu
aż wielokrotnie się zmieniały, zależnie od tego czy najaktualniejsze
badania finansowali producenci masła czy też producenci margaryny.
Podobnie jest też z niemal wszelkimi innymi oficjalnymi
stwierdzeniami nauki zawartymi w podręcznikach. To
dlatego absolutnie wszystkie owe podręczniki nieustannie
trzeba zmieniać na nowo-napisane. To dlatego też co jakiś
czas w szkołach wprowadza się zupełnie odmienny program
nauczania m.in. matematyki i informatyki (tj. właśnie i
owych dyscyplin, które piszący powyższy email uważał za
wyrażające prawdę). Aczkolwiek więc wniosek końcowy
z powodów tej konieczności nieustannego zmieniania
tego co nauka owa stwierdza jest dosyć niemiły i szokujący
w swoim brzmieniu, wniosek ten wyrażony "bez owijania
w bawełnę" brzmi: wszystko
co oficjalnie stwierdza obecna monopolistyczna nauka
ziemska jest kłamstwem - biada więc tym, którzy na owych
naukowych kłamstwach opierają swoje postępowanie
(Biblia ostrzega wszakże, że złe drzewo rodzi złe owoce,
z życia zaś wiadomo, że jeśli ktoś konsumuje trujące owoce,
wówczas jedyne co z tego wyniknie, to samozadana sobie śmierć.)
Oczywiście, owo stwierdzenie, że "oficjalna nauka
we wszystkim nas okłamuje", odnosi się do całego
tzw. "intelektu grupowego" jakim jest monopolistyczna
instytucja dzisiejszej oficjalnej nauki, włącznie z
matematyką, informatyką, astronomią, medycyną,
farmacją, historią, archeologią, filozofią, itp. - NIE
zaś tylko do niektórych z jej dyscyplin, np. do fizyki
czy religioznawstwa.
W owym bowiem "intelekcie grupowym" istnieją
takie wzajemne powiązania między-dyscyplinowe,
taka tradycja, oraz takie wzajemne naciski, że
nawet jeśli ktoś z jego obrębu, lub jakaś jego
składowa część, usiłuje promować prawdę, ciągle
reszta nauki zagłuszy takie wysiłki i NIE pozwoli
im nic zmienić. Dlatego kiedy z powodu owych
kłamstw gmach obecnej nauki w końcu się zawali,
tak jak wyjaśnia to np. punkt #B2 na mojej stronie
humanity_pl.htm,
czy też jak ilustruje to film "Dr Jan Pajak portfolio"
opisywany na stronie
portfolio_pl.htm,
wówczas rozpadną się wszystkie jego obecne
dyscypliny, a NIE tylko kilka najgorszych. Innymi
słowy, niebezpieczne w skutkach kłamstwa
zawarte są też m.in. i w tym co stwierdzaja nauki
komputerowe oraz matematyka, zagłuszając sobą
to co w nich dobrego. Dla zilustrowania tego faktu
przytoczę tu kilka reprezentacyjnych przykładów,
ale nakłaniam czytelnika aby odnotował, że przykładów
takich istnieje znacznie więcej - np. patrz punkt #B2 na owej stronie
humanity_pl.htm.
Jako pierwszy przykład proponuję się zastanowić, dlaczego
zawodowi informatycy NIE używają podręczników wydanych
szereg lat wczesniej, a zawsze sięgają do najnowszych
podręczników - i to na przekór, że w naszych czasach
"neo-średniowiecza" im podręcznik jest nowszy, tym
bardziej niedbale jest pisany? Podobnie w matematyce -
która wypracowana została empirycznie dla trzywymiarowej
rzeczywistości naszego świata fizycznego. Ile więc
prawdy pozostanie w matematyce, jeśli odniesie się ją do
rzeczywistości całego wszechświata, w tym do światów
o więcej niż trzech wymiarach fizycznych. A przecież moja
teoria wszystkiego zwana
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
wyraźnie stwierdza np. w punkcie #D4 strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
że "wszechświat" składa się z aż trzech odmiennych światów,
tj. z (1) naszego "świata fizycznego", z (2) "przeciw-świata",
oraz z (3) "świata wirtualnego" zawartego w pamięci przeciw-materii
z przeciw-świata (w każdym zaś z owych trzech światów rezyduje
odrębna składowa każdego z nas, tj. rezyduje nasze (1) "ciało fizyczne",
(2) "przeciw-ciało", czasami nazywane "duchem", oraz (3) "dusza" -
co wyjaśnia dokładniej punkt #C1 na mojej stronie o nazwie
soul_proof_pl.htm).
Jak zaś drastycznie matematyka może być odmienna w światach
o innej liczbie wymiarów kierunkowych, czytelnik może
sam sobie dodedukować, z analizy co ważne pozostałoby z
naszej matematyki gdyby odnieść ją do jednowymiarowego
świata, w którym każdy obiekt jest jedynie punktem na tej
samej linii, a stąd "widzi" on jedynie dwa inne sąsiadujące
z nim punkty położone po obu jego stronach. Czy 2+2 w takim
fizycznie jednowymiarowym świecie faktycznie byłoby 4, czy
też np. 2, 3 lub 4 - zależnie of tego którzy jego mieszkańcy
dokonaliby dodawania? Jest to dosyć istotne pytanie, bowiem
liczne przesłanki wskazują, że np. przeciw-świat ma co najmniej
4 wymiary kierunkowe (NIE licząc czasu jako następnego
jego wymiaru), tj. oprócz kierunków wysokość, szerokość i
długość, przeciw-świat z pewnością ma jeszcze jeden wymiar
kierunkowy, którego wektor wskazuje "wgłąb", a stąd który
możnaby opisać słowami "zagłębienie", "przenikanie" albo
"uwarstwowienie", zaś którego odpowiednikiem z naszego
świata fizycznego jest ów nadal nieuznawany przez oficjalną
naukę koncentryczny wektor wymiaru "wgłębnego" odkrytego
i już zdefiniowanego moim
Konceptem Dipolarnej Grawitacji.
Z kolei "świat wirtualny" zawarty we wnętrzu (pamięci) przeciw-świata
może mieć nawet jeszcze więcej wymiarów kierunkowych niż przeciw-świat.
Czytelnik zapewne jest ciekawy, skąd wynika moja
pewność, że "wszystko co oficjanie stwierdza stara
monopolistyczna nauka ziemska jest kłamstwem".
Spieszę więc wyjaśnić, że ta moja pewność wynika
ze słów Jezusa, jakie przytoczone zostały w Biblii,
a jakich znaczenie m.in. dla naszej oficjalnej nauki
wyjaśniam szczegółowo w punkcie #C4.7 mojej strony o nazwie
morals_pl.htm.
Aczkolwiek bowiem owe słowa Jezusa NIE zawierają
bezpośredniego stwierdzenia, iż nasza oficjalna nauka
nas okłamuje, ciągle w połączeniu z empiryką jaka
potwierdza, że nauka ta bez przerwy musi zmieniać
i korygować swoje stwierdzenia, słowa te jednoznacznie
nam dowodzą, że wszystkie "owoce" oficjalnej nauki
są "złe" - czyli wiodą wyłącznie do niepowodzeń i do
nieszczęść. Tymczasem aby
"złem" mogło okazywać się wszystko, co twierdzi instytucja
nauki powołana specjalnie po to aby szerzyć prawdę, owa
instytucja zamiast prawdy musi rozprzestrzeniać kłamstwa.
Tamte słowa Jezusa dodatkowo potwierdza nam
też empiryczny materiał dowodowy jaki jednoznacznie
dokumentuje owo nieustanne naukowe kłamanie.
Najlepsze zaś jego wyjaśnienie ilustracyjne przytoczyłem
w punkcie #B3 ze swej strony o nazwie
portfolio_pl.htm.
(Wyjaśnienie to daje się też streścić w jednym zdaniu
o brzmieniu "wyniki wszelkich
badań, które NIE uwzględniają wpływu na przedmiot
badań moralności wszystkich ludzi w jakikolwiek
sposób związanych z przedmiotem tych badań lub
z ich prowadzeniem, reprezentują sobą kłamstwo
jakie jedynie zwiedzie tych co wynikom tym zawierzą" -
patrz "motto" do punktu #B2 strony o nazwie
humanity_pl.htm.
Niestety, aby jednak zdanie to w pełni zrozumieć,
dobrze jest poznać cały ów punkt #B3 z w/w strony
portfolio_pl.htm.)
Wskazywanym już poprzednio empirycznym materiałem
dowodowym na chroniczne kłamanie przez oficjalną naukę,
jaki aż razi nasze oczy w jej zachowaniach, jest przykładowo
owo nieustanne zmienianie jej twierdzeń, oraz nieustannie
unieważnianie jej starych podręczników. Jej wyjaśnienia,
że jest to przejawem "doskonalenia wiedzy" brzmi bowiem
równie bzdurnie jak twierdzenie iż udoskonalanie np.
"samochodu" wymaga jego zamiany np. w "słonia". Razi
też dlaczego oficjalna nauka jest aż tak oporna w podjęciu
walki z tym co najbardziej szkodzi ludzkości - np. dlaczego
do dzisiaj nadal jakoby NIE jest pewna, czy ocieplanie
się klimatu Ziemi faktycznie jest spowodowane działaniami
ludzi, albo dlaczego pozwala aby pszczoły wymierały zaś
pestycydy były masowo wylewane do gleby, itd., itp.
Ponadto dlaczego oficjalna nauka tak usilnie blokuje
i zwalcza wszelkie idee odmienne od jej teorii i stwierdzeń,
a także tak zawzięcie zwalcza autorów tych idei - np.
dlaczego blokuje i zwalcza nie tylko moją
teorię wszystkiego zwaną
Konceptem Dipolarnej Grawitacji
oraz moją
filozofię totalizmu,
ale także moją osobę (np. dlaczego żadna z moich idei, na
przekór jej publikowania począwszy od 1985 roku, nadal
NIE została opisana w jakimkolwiek podręczniku akademickim,
dlaczego żadnej mojej idei nigdy NIE udało się opublikować
w jakimkolwiek czasopiśmie naukowym - na przekór moich
niezliczonych prób i wysiłków, dlaczego przeciętnie już po
około 2 latach pracy na danej uczelni byłem wyrzucany z
pracy natychmiast po odkryciu przez moich przełożonych
i kolegów jakie badania prowadzę, itd., itp.). Albo dlaczego
fundamenty oficjalnej nauki są aż tak niezgodne z rzeczywistością,
iż np. naukowcy muszą uparcie ignorować wszelkie dowody na
np. istnienie Boga, innego świata, operowania na Ziemi inteligencji
innych niż ludzka jakie odmawiają współpracy z ziemskimi
naukowcami, oraz muszą też ignorować wszelkie ludzkie
obserwacje UFO, duchów i demonów, dlaczego udają iż
nadal NIE istnieją moje formalne dowody naukowe, np.
na istnienie przeciw-świata i na dipolarny charakter grawitacji,
zaprezentowane m.in. w punkcie #D3 i #D4 mojej strony o nazwie
dipolar_gravity_pl.htm,
na faktyczną nieważność naukowego opisu oddziaływań
grawitacyjnych, inercji, masy, itp., wyjaśnioną dokładniej
w podrozdziale H1.3 z tomu 4 mojej najnowszej
monografii [1/5],
na nieistnienia tzw. "dryftu kontynentalnego" opisanego w punkcie #B2 strony
humanity_pl.htm,
itd., itp. Innymi słowy, dlaczego oficjalna nauka zachowuje
się jak ów budynek z motto do tego punktu, który zbudowany
został na złych fundamentach i na bagnie, zaś jego mocodawcy
nic NIE czynią aby skorygować ów stan rzeczy - stąd nawet jeśli
jakieś jego elementy zaprojektowane zostały poprawnie, ciągle
nieodwołalnie budynek ten musi kiedyś się zawalić - krzywdząc
lub uśmiercając wszystkich tych co zaufali zachętom jego
mocodawców aby do niego się wprowadzić.
Jak więc to możliwe, że oficjalna nauka jest w stanie
przez aż tak długo ukrywać fakt, że wszystko co ona
oficjalnie twierdzi jest wierutnym kłamstwem? Jak się
okazuje, istnieje ku temu aż wiele powodów.
Najważniejsze z nich omówię teraz w punktach. Oto one:
1.
Brutalne zagłuszanie i wyciszanie idei niezgodnych z
niemoralną linią kłamstw oficjalnej nauki. Chociaż
cała stara oficjalna nauka jako intelekt grupowy kwalifikuje
się do kategorii "kozłów" opisanych w punkcie #C4.7 mojej strony o nazwie
morals_pl.htm,
w jej skład wchodzą też (wprawdzie nieliczni) naukowcy,
którzy należą do opisanej tam kategorii "owiec". Jak zaś
Jezus stwierdza, "owoce" owej kategorii "owiec" są "dobre" -
czyli ludzie ci stwierdzają głównie prawdę. Innymi słowy,
chociaż cała nauka wzięta jako jeden "intelekt grupowy"
nieustannie nas okłamuje, NIE każdy indywidulany
naukowiec szerzy kłamstwa. Niestety, ich prawda
zawsze potem jest albo odrzucana albo wypaczana czy
ignorowane przez większość innych naukowców, a stąd
przez całość oficjalnej nauki - dokładnie tak jak działo się
to i w moim przypadku kiedy zawodowo zarabiałem na
życie jako naukowiec i w obrębie owej nauki starałem
się propagować np. swoją
teorię wszystkiego zwaną
Konceptem Dipolarnej Grawitacji,
czy któryś ze swoich wynalazków. Właśnie w celu eliminowania
idei niezgodnych z jej linią, oficjalna nauka stworzyla nawet
specjalny mechanizm "referencjowania" wszystkiego co naukowcy
publikują. Nic dziwnego, że wielu dzisiejszych naukowców się
skarży, iż natychmiast kiedy zaczynają obstawać za prawdą jaka
jest sprzeczna z oficjalną doktryną dzisiejszej nauki, finansowanie
na ich badania się urywa, zaś ich wyników NIE daje się opublikować
w naukowych czasopismach - jako przykład rozważ tego typu
skarżenie się archeologów omawianych na filmie z punktu #B2 strony
humanity_pl.htm,
kiedy usiłują oni ujawnić prawdę o niezwykłościach tzw.
"Wielkiej Piramidy w Gizie" (tj. piramidy oryginalnie wzniesionej
przez Boga wraz z innymi budowlami w których Bóg pozasiedlał
pierwszych stworzonych przez siebie ludzi).
2.
Koncentrowanie się w oficjalnych badaniach głównie na
tych tematach, których spartaczenie NIE spowoduje ujawnienia
społeczeństwu kłamstw i niekompetencji oficjalnej nauki.
Innymi słowy, koncentrowanie się oficjalnej nauki przykładowo,
na odległych galaktykach, na SETI i poszukiwaniu pozaziemskich
cywilizacji, na "Teorii Wielkiego Bangu" i na jakoby przypadkowym
pochodzeniu życia, na cząsteczkach elementarnych i budowie
atomu, na niemożliwych do sprawdzenia teoriach w rodzaju
wysoce niemoralnej Teorii Względności - jakiej szkodliwą
dla ludzkości naturę staram się zdemaskować w punkcie #J1 strony
pajak_do_sejmu_2014.htm,
na budowie wnętrza Ziemi, na pochodzeniu trzęsień ziemi, itp.
Oficjalna nauka zupełne zaś ignoruje tematy praktyczne, fiasko
wyników których każdy natychmiast widziałby i byłby w stanie
ocenić. NIE powinno więc nas dziwić, że około 2000 lat temu
istniał w Chinach przyrząd telepatyczny, dokładnie opisany
na mojej stronie o nazwie
seismograph_pl.htm,
który był w stanie zdalnie wykryć nadchodzące trzęsienie ziemi
z odległości około 500 km i podnieść alarm na tyle wcześnie aby
umożliwić ludziom skuteczną ucieczkę. Jednak dzisiaj, na przekór
całej tej techniki jaką dysponuje oficjalna nauka, ciągle zdarzają
się masowe śmierci i nieszczęścia w rodzaju tsunami z Fukushima
w Japonii, opisanego w punktach #M1 do #M1.3 strony
telekinetyka.htm,
czy też w rodzaju śmiertelnego tsunami z Oceanu Indyjskiego
opisanego na stronie o nazwie
day26_pl.htm.
O innych nierozwiązanych problemach praktycznych ludzkości,
których oficjalna nauka też "boi się" dotknąć, takich jak wymieranie
pszczół, zatruwanie gleby pestycydami, czy ocieplanie się klimatu,
pisałem już wcześniej.
3.
Stosowanie przez oficjalną naukę najróżniejszych "tricków"
ukrywających jej kłamstwa i niekompetencję. Przykładowo
używanie przez nią monopolu na edukację, aby wmawiać
młodym ludziom, że wszystko co NIE jest zgodne z jej
twierdzeniami, jest "nienaukowe", a stąd błędne. Albo
użycie opisywanego już powyżej "tricku" aby zmiany
jednych kłamstw na inne nazywać "doskonaleniem
naszej wiedzy".
4.
Zasiewanie najróżniejszych mitów podnoszących autorytet
oficjalnej nauki. Przykładowo mitu, że wszystko co
nasza cywilizacja osiągnęła wypracowane zostało przez
naukowców. (W rzeczywistości wypracowane to zostało
przez wynalazców, większość z których NIE miała nic
wspólnego z nauką, zaś którzy swoje wynalazki musieli
urzeczywistniać wbrew oporom i przeszkodom stwarzanym
im właśnie przez oficjalną naukę - po przykłady patrz
podrozdział JB7.3 z tomu 7 mojej najnowszej
monografii [1/5].
Gro bowiem naukowców jest zbyt niekompetentna aby
wynaleźć cokolwiek faktycznie nowego.) Albo mit, że badania
naukowe podnoszą jakość naszego życia - podczas gdy
zgodnie z tym co wyjaśnia punkt #C4.7 ze strony o nazwie
morals_pl.htm,
czy w punktach #T1 do #T7 z mojej strony
solar_pl.htm,
badania prowadzone przez monopolistycznie zachowującą
się dzisiejszą oficjalną naukę faktycznie jedynie znacząco
obniżają jakość naszego życia. Rezultatem siania owych
mitów przez ową najkosztowniejszą obecnie instytucję
świata, jest że aż do czasów moich publikacji faktycznie
nikt NIE zakwestionował niekompetencji całej oficjalnej
nauki - a szkoda. Najwyższy też czas,
aby w końcu zacząć kwestionować u polityków, decydentów,
w prasie, radiu, telewizji, itp., czy monopolistyczna nauka
w dotychczasowej swej formie faktycznie działa na dobro,
czy też na szkodę, całej ludzkości - zanim rozpętane
kłamstwami tej nauki "neo-średniowiecze" spowoduje
spustoszenia i nieobliczalne straty w każdym
kraju, w każdej rodzinie, oraz u każdej osoby. 5.
Brak wystarczającej znajomości działania mechanizmów moralnych,
aby ludzie byli w stanie odnotować niemoralność postępowania
oficjalnej nauki. Nauka kompletnie ignoruje swój obowiązek
badania moralności i edukowania ludzi w moralności. Tymczasem
tzw. "faktyczna moralność" jest kluczem
do absolutnie wszystkiego - tak jak na wysoce
ilustracyjnym przykładzie wyjaśniłem to w punkcie #B3 strony
portfolio_pl.htm.
W rezultacie, to właśnie z powodu nieuwzględniania owej
"faktycznej moralności" w swych badaniach, absolutnie
wszystkie wyniki oficjalnej nauki spełniają definicję "kłamania",
natomiast chroniczne kłamanie owej nauki powoduje, że
większość dzisiejszych ludzi NIE zna nawet prostego
działania mechanizmów moralnych na indywidualnych
ludzi, NIE wspominając już o skomplikowanym działaniu
tych mechanizmów na tzw. "intelekty grupowe". Przykładowo,
brak jest wiedzy, że jeśli ktoś jest pracownikiem jakiegoś "intelektu
grupowego" (np. instytucji, rodziny, itp.), wówczas mechanizmy
moralne czynią go współodpowiedzialnym za wszelkie niemoralne
działania tego intelektu (po wyjaśnienia patrz punkt #A2.8 na stronie
totalizm_pl.htm).
Ponadto, brak jest też powszechnej wiedzy, że faktyczne
następstwa każdego ludzkiego działania ujawniają się dopiero
w długoterminowym działaniu mechanizmów moralnych -
czyli po upływie tzw. "czasu zwrotu" jaki dla
indywidualnych ludzi typowo wynosi 7 do 10 lat, zaś
dla instytucji może on być nawet około 10 razy dłuższy -
po szczegóły patrz punkt #C4.2 ze strony o nazwie
morals_pl.htm.
Stąd niszczycielskie następstwa tego co oficjalna nauka
czyni faktycznie ujawniają się dopiero wówczas, gdy niemal
wszyscy ludzie już zapomnieli co ona uczyniła. Na dodatek,
trzeba dobrze znać zasady działania mechanizmów moralnych,
aby być w stanie właściwie ocenić owe niszczycielskie następstwa.
Przykładowo, aby w długoterminowym działaniu "owoce" nauk
medycznych mogły okazać się niszczycielskie dla ludzi, wówczas
np. operacja wykonana na matce Hitlera musiała udać się doskonale, jednak np.
zakażenie nóg mojej matki prawdopodobnie przez tzw. "flesh eating bacteria",
owa oficjalna medycyna nigdy NIE była w stanie wyleczyć - stąd moja
matka mogła dać mi życie tylko ponieważ Bóg dał jej na tyle silny
organizm, że owe śmiercionośne bakterie NIE były w stanie jej
uśmiercić. Podobnie np. ja wielokrotnie już doświadczyłem, że
za każdym razem kiedy udam się do lekarza, jego interwencja
i lekarstwa uczynią jedynie gorszymi moje problemy zdrowotne.
(Stąd, od kilku już lat zupełnie zaprzestałem chodzenia do lekarzy, a jedynie
wszystko leczę obecnie starymi "domowymi" sposobami,
oraz bazującą na wytycznych z Biblii moją własną
metodą opisaną w punkcie #A2.2 ze strony o nazwie
totalizm_pl.htm.)
W działaniu mechanizmów moralnych istnieje bowiem zasada,
że intelekty niemoralne (np. oficjalna nauka) zawsze jako
całość działają agresywnie i na szkodę intelektów moralnych,
zaś pomagają tylko innym intelektom niemoralnym.
Na bazie powyższych wyjaśnień bardzo też mnie dziwi,
iż na przekór wszystkiego
co ujawniły moje badania, oraz na przekór iż nikt z
zawodowych naukowców NIE jest w stanie racjonalnie
wskazać pomyłki w moich rozumowaniach, ciągle nikt
z okłamywanych przez oficjalną naukę ludzi nadal NIE
wypytuje odpowiedzialnych za to osób dlaczego ani mój
Koncept Dipolarnej Grawitacji,
ani moja
filozofia totalizmu,
NIE są nauczane w żadnej szkole ani na żadnej uczelni świata,
oraz dlaczego zanosi się, iż najpierw obecna cywilizacja musi
komptetnie utonąć w mrokach i cierpieniach "neo-średniowiecza"
(tak jak wyjaśnia to "część #H" z mojej strony o nazwie
przepowiednie.htm),
zanim oświetlające ludzkie umysły nauczanie tych moich idei będzie
mogło być zaczęte w przyszłej epoce "neo-odrodzenia".
* * *
Skoro już mowa o emailach, to w reakcji na opublikowanie
na moich blogach owego wpisu numer #256 - który
stanowi adaptację poprzedniego punktu #K1 tej strony,
otrzymalem także email o następującyej treści -
poniżej cytuję go całego z wyeliminowaniem jednak
podpisu nadawcy aby uszanować jego prywatność:
Witam Pana Prof. dra inż. Jana Pająka
Postanowiłem napisać do Pana gdyż już kilka lat wstecz natrafiłem na Pana stronę poświęconą magnokraftowi wtedy już pisałem maila ale bez odpowiedzi. Dziś przypadkiem znów natrafiłem na Pańską stronę i także jak wcześniej postanowiłem do Pana napisać.
To co opisuje Pan na nowej odsłonie swojej strony jest ciekawe choć z punktu widzenia czytelnika bardzo chaotyczne i powtarzające się nieustannie. Zdaję sobie sprawę, że krytycyzm jest niezbyt miły ale cóż by były wszelkie opisy i wyjaśnienia gdyby nie było krytyki, która daje możliwość głębszego wytłumaczenia.
Przedstawia Pan bardzo wiele ciekawych koncepcji oraz innych punktów widzenia różnych konstrukcji, jednak co bardzo zraża i rozprasza przy wchłanianiu wiedzy jaką stara się Pan przekazać za pośrednictwem tej strony jest jak dla mnie ciągły "narcyzm" nieustanne podkreślane, że to ja, dzięki mnie itd itp
Proszę tych słów źle nie odebrać i dalej dzielić się swoimi przypuszczeniami, odkryciami i doświadczeniem tylko z użyciem mniejszej ilości narcyzmu ;)
Pozdrawiam serdecznie
W związku z treścią tego emaila ja posądzam także,
iż jego nadawca NIE jest jedyną osobą która odnotowała,
że moje polskojęzyczne publikacje wcale NIE są pisane
w języku polskim, a w języku jaki możnaby nazywać
"polenglish" -
ponieważ wprawdzie używa on polskich słów, jednak
jego cechy są już bardziej zbliżone do cech języka
angielskiego. Dlatego dla dobra tych osób, które
już odnotowały unikalność mojej "polszczyzny",
jednak NIE wytłumaczyły sobie jeszcze jej faktycznych
powodów, poniżej przytaczam treść swego emaila
jaki napisałem w odpowiedzi na powyższy krytykujący
email czytelnika.
Petone, NZ, 2 marca 2015 roku
Szanowny Panie,
Dziękuję za Pana konstruktywny krytycyzm.
Problem z tym co Pan nazywa "narcyzmem" polega na tym, że ja przez ponad 30 lat żyję w kraju angielskojęzycznym, oraz na codzień mówię niemal wyłącznie językiem angielskim. Tymczasem w angielskim niemal każde zdanie zaczyna się od słowa "Ja" (tj. "I"), lub zawiera to słowo. Po 30 latach trudno więc tego "Ja" się pozbyć - jeśli polskiego używa się tylko "od święta".
Łączę pozdrowienia.
Niech totalizm zapanuje,
Jan Pająk
Gdybym przy pisaniu powyższej swej odpowiedzi, NIE
był - jak zwykle, przynaglany do pośpiechu przez nawał
badań i publikowania pilnie oczekujący mojego czasu
i pracy, wówczas do powyższych wyjaśnień zapewne
bym dodał kilka dodatkowych informacji. Przykładowo,
wyjaśniłbym, że jeden z głębokich polskich patriotów,
a jednocześnie i entuzjastów wyników moich badań,
już wiele lat temu wskazał mi w emailu kilka najbardziej
rażących go przykładów kradzieży polskiego dorobku
intelektualnego (dwa z tych przykładów, po ich
głębszym naukowym rozpracowaniu, opublikowałem
potem w punktach #I3 i #I4 swojej strony o nazwie
mozajski.htm),
poczym upraszał mnie, abym
w swych publikacjach wyraźnie i nieustannie podkreślał,
że to co w nich opisuję stanowi mój osobisty i unkalny
dorobek naukowy, jakiego uprzednio NIE wypracował
jeszcze żaden inny naukowiec na świecie - tak aby w
przyszłości mojego dorobku intelektualnego mieszkańcy
innych niż Polska krajów NIE mogli już ponownie ukraść
polskiemu narodowi (wszakże kilka wysoce
zmyślnych prób takiej kradzieży już miało miejsce -
jedną prawdopodobnie dającą się do nich zaliczyć,
opisałem szerzej w punkcie #I7 w/w strony
mozajski.htm
oraz w punkcie #E1.1 z mojej innej strony o nazwie
telepathy_pl.htm).
Ponadto przykładowo wyjaśniłbym też owemu
czytelnikowi, że po ponad 30 latach używania
niemal wyłącznie języka angielskiego, osobiście
razi mnie już używane w polszczyźnie bezpodmiotowe
formułowanie zdań. Stąd polskie zdania w rodzaju
"zostało to zabrane" albo "czy wolno dodać" w moim
ścisłym umyśle brzmią już nieściśle i wymijająco
(czyli usłużnie pomagają jedynie politykom i kryminalistom),
stąd ja mechanicznie usiłuję je poprawiać na bardziej
prawidłowe, jednoznaczne i wskazujące kto jest za to
odpowiedzialnym, np. na "JA to zabrałem"
albo "czy MI wolno dodać". Na dodatek, moim zdaniem,
to właśnie owo angielskie słowo "ja" pisane przez Aglików
z dużej litery jednoliterowym słowem "i" (a ściślej dużym "I"),
jest powodem, dla którego mieszkańcy angielskojęzycznych
krajów byli autorami aż tylu wdrożonych wynalazków, powodem
dla którego w angielskojęzycznych krajach panuje jeden
z najwyższych poziomów demokracji i moralności oraz
jeden z najniższych poziomów przestępczości, oraz powodem
dla którego standard życia w krajach angielskojęzycznych
nadal należy do najwyższych w świecie. (Aczkolwiek
muszę tu też przyznać, że we wszystkich tych aspektach
kraje angielskojęzyczne już zostały pobite przez
Koreę -
która, notabene, w przeciwieństwie do Polski, też używa słowa
"ja".) Ponadto, obserwując codzienne działanie angielskojęzycznej
kultury, zaczynam być coraz bardziej przekonany, że owo angielskie
"JA" jest właśnie głównym powodem, dla którego mniejsza
od Polski Anglia była w stanie stworzyć imperium jakie obejmowało
ćwiartkę całej powierzchni Ziemi i nad jakim "słońce nigdy
NIE zachodziło", oraz jest też głównym powodem dla którego
angielskim językiem można się obecnie porozumieć już bez
trudu w praktycznie każdym kraju świata (za wyjątkiem samej
Anglii). Wszakże owo "JA" spełnia w języku angielskim tę
samą funcję, co w ekonomii spełnia słowo "moje" (czyli co
upewnia tam w świadomości, iż "to jest moją własnością").
Wszakże to właśnie brak słowa "moje" w ekonomii komunizmu
spowodował, że praktycznie wszystkie komunistyczne
ekonomie jakie NIE uznawały własności, z czasem
poupadały. Osobiście też posądzam, że właśnie z
powodu braku użycia owego "JA" w języku polskim,
o Polsce niemal się nie słyszy w świecie, zaś jeśli
już usłyszy, to tylko negatywnie. Z przysłowia wiemy
bowiem, że "Pańskie oko konia tuczy" - jeśli więc w tym
co się pisze lub czyni, owa błędna Polska tradycja i "skromnościowa
opresja narodu" zabraniają używać słowa "JA", oczywiście
automatycznie odbiera to też twórcom
motywacje aby potem "tuczyli własnym okiem swoje przysłowiowe
koniki". Wszakże nawet Bóg, który stworzył ludzi
i stąd doskonale ich zna, NIE zamierza eliminować słów "moje",
"ja", itp. - to dlatego np. w "Księdze Izajasza" z Biblii, wersety
65:21-2, zawarte są słowa, cytuję: "Zbudują domy i mieszkać
w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce.
Nie będą budować, żeby kto inny zamieszkał, nie będa sadzić,
żeby kto inny się karmił." Innymi słowy, w kolejnym świecie
fizycznym, który Bóg planuje stworzyć po końcu niniejszego
oraz do zasady działania którego powyższe słowa nawiązują,
Bóg planuje zadbać, aby ludzkie poczucie "moje" i "ja" nie było
dyskryminowane. Podobnie w "Drugim Liście do Tymoteusza"
z Biblii, werset 2:6, jest napisane, cytuję: "Rolnik pracujący w
znoju pierwszy powinien korzystać z plonów." Podsumowując
te wyjaśnienia, zamiast brać jako zrażające owe moje zupełnie automatyczne
i nieświadome dodawanie słowa "ja" do swoich polskich tekstów
pisanych, być może warto by było aby
Polacy zaczęli brać przykład z mojego "polenglish" i dumnie
zaczęli wprowadzać "ja" do swich zdań, słownictwa, myśli i
postępowania (tyle, że pamiętali przy tym, aby słowo
"ja" NIE zagłuszało u nich słowa "Bóg" - które to niezagłuszanie
narazie ciągle ma miejsce w krajach angielskojęzycznych, chociaż
NIE jest już w nich aż tak wyraźnie widoczne jak w Korei).
#K2.
Dlaczego jest ogromnie istotne aby w definicji okresu "średniowiecza"
podkreślać wypaczenia w zachowaniach ludzi, a nie okres czasu:
Motto:
"Najefektywniejszy niszczyciel to ten którego nie daje się usłyszeć ani zobaczyć."
Jeśli biernie akceptuje się definicję "średniowiecza"
wypracowaną przez dzisiejszych naukowców -
w której nacisk kładzony jest na okres czasu
w historii Ziemi, wówczas przeacza się fakt że owo
"średniowiecze" zostało czymś spowodowane.
Znaczy, taka naukowa definicja implikuje "między
wierszami" że "średniowiecze" czysto automatycznie
nastało i potem przeminęło - tak jak to się zawsze dzieje
z czasem i z epokami. Jeśli jednak "średniowiecze"
zdefiniuje się tak jak ja uczyniłem to w poprzednim
punkcie tej strony, znaczy z naciskiem na wypaczenia
w zachowaniach ludzi, wówczas natychmiast
rzuca się w oczy, że musiał zaistnieć na Ziemi
jakiś czynnik zdrowotny czy biologiczny który
wywołał te wypaczenia. Wszakże zachowania
ludzi nigdy NIE ulegają dewiacjom i wypaczeniu
same z siebie, a musi coś je powodować. Moja
definicja średniowiecza inspiruje więc do
poszukiwania owego czynnika który spowodował
to trwające aż kilka stuleci wypaczenie
zachowań całej ludzkości.
Szukając czynnika który wywołał aż tak długotrwałe
wypaczenie zachowań ludzi, śmiało można
wyeliminować cały szereg wielkości "naturalnych",
takich jak skład powietrza, wody, parametry ówczesnego
światła, itp. Wszakże owe naturalne czynniki działały
na ludzkość niezmiennie przez okres większy od
długości średniowiecza. Po eliminacji tamtych
czynników naturalnych, warto zwrócić uwagę na
indukowany technicznie tzw.
"hałas telepatyczny" - znany z badań
paranormalnych jako źródło silnych wypaczeń w
zachowaniach ludzi.
(Czym jest owa niesłyszalna świadomie przez ludzi,
jednak odbierana przez nich podświadomie "telepatia"
oraz "hałas telepatyczny", wyjaśnia to skrótowo strona
telepathy_pl.htm,
zaś opisuje bardziej szczegółowo tom 4 monografii
[8/2] i
[1/5].
W tym miejscu wystarczy nadmienić, że jego jeszcze
inna nazwa często używana w radiestezji i w różdżkarstwie
to "zieleń ujemna".
Hałas telepatyczny najczęściej jest wykrywany w niektórych
obszarach piramid, ponad podziemnymi żyłami wody, oraz
w emisjach z różnych totemów i obiektów kultu używanych
w "czarnej magii".) Wszakże tuż przed pojawieniem się
epoki średniowiecza miała na Ziemi miejsce gigantyczna
eksplozja koło Tapanui w Nowej Zelandii z 1178 roku -
opisana na niniejszej stronie internetowej. Jej zaś charakter
wydatnie sprzyjał wygenerowaniu wysokich ilości właśnie
takiego "hałasu telepatycznego". Eksplozja ta nie tylko więc
miała miejsce w roku który był początkiem nadejścia epoki
średniowiecza, ale na dodatek była ona na tyle potężna
że zdołała zagłuszyć hałasem telepatycznym cały glob.
Wszakże jej fizykalne skutki zdewastowały całą kulę
ziemską, zaś sporo ze spowodowanych przez nią zniszczeń
jest do dzisiaj widoczne w Europie. Te i inne przesłanki
wskazują więc jednoznacznie, że nadejście na
całą Ziemię okresu średniowiecza było spowodowane
"hałasem telepatycznym" które rezonowało w ziemskiej
jonosferze aż przez kilka kolejnych wieków, a które
było wzbudzone gigantyczną eksplozją koło Tapanui
w Nowej Zelandii z 1178 roku. Obszerne analizy
i dedukcje które doprowadziły do ustalenia tego faktu
(tj. faktu że to właśnie takie ogromnie niszczycielskie
dla zdrowia ludzi "rezonowanie hałasu telepatycznego"
w ziemskiej jonosferze doprowadziło do nastania okresu
średniowiecza), omówione zostały w podrozdziale D4 z
monografii [5/4].
Jeśli przeanalizuje się wpływ rezonowania hałasu
telepatycznego na samopoczucie i zachowania
ludzi, wówczas się okazuje że hałas ten wywołuje
u ludzi dokładnie takie skutki jakie źródła historyczne
opisują że były one dominujące w okresie średniowiecza.
Przykładowo, na przekór że hałas telepatyczny
pozostaje niesłyszalny świadomie, faktycznie jest
on odbierany przez ludzką podświadomość (to
dlatego jest on wykrywalny metodami radiestezji
i różdżkarstwa). Stąd pod jego wpływem ludzie
stają się poirytowani i źli, zaś jako tacy łatwo
wpadają w gniew, szybko reagują
agresją, nie mają hamulców w swoich raptownych
i brutalnych działaniach, tracą poczucie humoru,
wszystko ich irytuje, nie wykazują tolerancji wobec
niczego, itd., itp. - czyli są dokładnie tracy o jakich
wiemy że byli oni w okresie średniowiecza.
W obszarze zdrowia fizycznego, nadmiar hałasu
telepatycznego osłabia odporność organizmu na
choroby i zwiększa podatność na choroby, a
ponadto u mężczyzn zmniejsza liczebność spermoidów.
W rezultacie więc powoduje wszystkie owe skutki
które znamy z okresu średniowiecza, takie jak
epidemie i plagi, całkowite wymieranie wielu całych
rodzin i dynastii, wyludnianie się całych krajów,
itd., itp. Oczywiście, hałas teleptyczny wypacza
także poczucie piękna i zdolności do racjonalnego
myślenia - co tłumaczy średniowieczne "chore"
malarstwo, oraz liczne średniowieczne powypaczane
idee w rodzaju fanatyzmu, separatyzmu, martyrologii,
zniszczenia, itp.
#K3.
Niszczycielskie "rezonowanie hałasu telepatycznego" wszczyna
też każda eksplozja nuklearna - co więc to znaczy dla ludzkości:
W latach od 1945 do około 1970, pokolenie
ludzi którzy wówczas zarządzali Ziemią
(patrz punkt #K5 poniżej na tej stronie)
dokonywało całego szeregu próbnych eksplozji
nuklearnych. Jak jednak się okazuje, każda
taka próbna eksplozja nuklearna generuje
określoną ilość owego "hałasu telepatycznego"
tak ogromnie niszczycielskiego dla zdrowia ludzi.
Co gorsze, cechą tego "hałasu telepatycznego"
jest że potrafi on się kumulować lawinowo - znaczy
że hałasowe skutki każdej kolejnej eksplozji nuklearnej
dodają się do sumy skutków eksplozji poprzednich.
Rezultatem więc tamtego szeregu próbnych eksplozji
nuklearnych dokonanych na Ziemi w latach od 1945
do około 1970, było że całkowita ilość ogromnie
niszczycielskich dla ludzkiego zdrowia rezonacji
hałasu telepatycznego w chwili obecnej jest równa,
jeśli nie większa, ilości tych rezonacji hałasu jakie
panowały w okresie "średniowiecza". Następstwo
zaś tego może być tylko jedno, mianowicie owe
już dokonane próbne eksplozje nuklearne
zainicjowały w ludziach wypaczenia zachowań
które objawiają się obecnym staczaniem się
Ziemi w kolejną epokę "neo-średniowiecza".
Oczywiście, podobnie jak mieszkańcy oryginalnego
"średniowiecza" nie byli wcale świadomi że żyją
w średniowieczu, zaś ich chore i powypaczane
zachowania mogły być jedynie rozpoznane przez
mieszkańców innych, zdrowszych epok, również
dzisiejsi mieszkańcy Ziemi nie mają pojęcia że
właśnie coraz głębiej staczają się w epokę
"neo-średniowiecza". Niemniej jeśli dokona
się porównania zachowań pokolenia ludzi którzy
dzisiaj dominują Ziemię, z zachowaniami ludzi
"średniowiecza", wówczas podobieństwo samo
zaczyna rzucać się w oczy. Dlatego jeśli ktoś
dzisiaj uważnie rozglądnie się dookoła, wówczas bez
trudu odnotuje że owa epoka "neo-średniowiecza"
już nadeszła na Ziemię i że zaczęła ona coraz
silniej trapić ludzkość począwszy od około 1995
roku (co staram się udokumentować
m.in. w punkcie #K6 poniżej).
#K4.
Jakie więc fakty nam dowodzą, że faktycznie już mamy na Ziemi kolejny okres "neo-średniowiecza":
Przez nazwę "neo-średniowiecze" należy
rozumieć okres w dziejach ludzkości jaki
właśnie nadchodzi na Ziemię. Okres ten
zaindukowało niszczycielskie działanie
na psychikę i zdrowie ludzi długoterminowego
"hałasu telepatycznego" pobudzonego
próbnymi eksplozjami broni nuklearnej
z lat od 1945 do 1970. Podobnie do
oryginalnego "średniowiecza", okres ten
będzie się charakteryzował anormalnymi
wypaczeniami w zachowaniach ludzi.
Istnieje cały szereg cech które będą
charakteryzowały ten okres, oraz które
są dzisiejszym odpowiednikiem podobnych
cech jakie dominowały ludzkość w okresie
oryginalnego "średniowiecza". Najważniejsze
z nich obejmują m.in. (1) kierowanie się
we wszystkim uczuciami, zachciankami,
lenistwem, awersją do myślenia, zazdrością,
modą, przykładem idoli, itp., zamiast wiedzą,
rozumem, logiką, dowodami, itp., (2)
uleganie skłonnościom, zachciankom,
nałogom, zboczeniom, itp. - czyli praktykowanie
na codzień niszczycielskiej filozofii zwanej
pasożytnictwo,
(3) powszechny upadek moralności i zanik
posłuchu dla podszeptów naszego sumienia,
(4) religijny fanatyzm, uwielbienie dla siły,
oraz fascynacja ciałem, mięśniami, bronią, itp.,
(5) egoizm i samocentryczność ludzi którzy troszczą
się wyłącznie o samych siebie, (6) galopująca
zachłanność i materializm, (7) niesubordynacja
społeczna, rozruchy, rozpadanie się państw
i mocarstw, terroryzm, piractwo, itp., (8)
nasilanie się najróżniejszych plag i chorób
(np. patrz punkt #B1 na totaliztycznej stronie
plague_pl.htm),
spadek liczby spermoidów, wymieranie
dynastii, wyludnianie się Ziemi, (9)
wypaczenia poczucia smaku i widzenia
świata - manifestujące się m.in. w "chorym
psychopatycznie" rodzaju sztuki i muzyki,
(10) globalny zanik szczęścia i poczucia
humoru - powodujący że ludzie niemal
wszystko uważają za obrazę, że przestają
się uśmiechać, że zawsze wyglądają
ponuro i są w stanie nieustannej depresji,
że coraz trudniej znaleźć coś co byłoby
w stanie ich rozbawić, że łatwo popełniają
samobójstwa, itd., itp (odnotuj że zaistnieje
więcej podobnie powypaczanych
cech i zachowań ludzkich).
Znacznie więcej informacji na temat następującego
obecnie na Ziemi okresu "neo-średniowiecza"
zaprezentowanych zostało w podrozdziale D4 z
monografii [5/4].
#K5.
Pokolenia które aktywnie przyczyniły się do nadejścia na Ziemię okresu "neo-średniowiecza":
Co około 25 lat zmienia się pokolenie ludzi
które zadominowało życie na Ziemi i które
zarządza owym życiem. (Odnotuj przy tym
że pod pojęciem "pokolenie" rozumiemy
tutaj wiekowo zbliżoną grupę ludzi
którzy dorastali w podobnych czasach
a stąd doświadczyli tego samego rodzaju
warunków środowiskowych, tak że ich
zachowania i cechy osobowościowe zawierają
potem trendy wspólne dla niemal ich wszystkich.)
Stąd każde takie "pokolenie" w okresie swojej
dominacji ukształtowuje życie na Ziemi w nieco
odmienny sposób - jaki jest unikalny
i charakterystyczny dla tego właśnie pokolenia.
Pokolenie ludzi które jako pierwsze wystawione
zostało na niszczycielskie działanie rezonacji
hałasu telepatycznego z bomb atomowych, jest
pokoleniem do którego ja należę. Pokolenie to
kiedyś nazywane było "wyżem demograficznym".
Jednak ja preferuję nazwać je żartobliwie pokoleniem
"uczuciowców" - ponieważ ów niszczycielski
hałas telepatyczny spowodował, że zamiast
kierować się rozumem, logiką, materiałem
dowodowym, itp., zaczęło ono kierować się
uczuciami, poglądami, zachciankami, pożądaniami, itp.
Owo pokolenie "uczuciowców" dominowało
życie na Ziemi przez okres od około 1970
roku, do około 1995 roku. Po nim Ziemia
została wzięta w zarząd przez pokolenie ich
dzieci, którego kontrola nad życiem ludzkości
przypada na lata od około 1995 do około
2020 - czyli w tym również i na chwilę obecną.
Dokonajmy więc teraz przeglądu tych
cech każdego pokolenia które przyczyniło
się do nadejścia na Ziemię okresu "neo-średniowiecza",
które to cechy posiadają zasadniczy wpływ
na powstanie i eskalowanie owego "neo-średniowiecza".
Proszę też odnotować, że każdemu z owych
pokoleń przyporządkowałem wysoce żartobliwą
nazwę która moim zdaniem powinna rozbawiać
i stąd być łatwiejsza do kojarzenia, a jednocześnie
powinna najlepiej charakteryzować esencję
zachowań danego pokolenia.
Oczywiście, aby krótko zcharakteryzować poszczególne
pokolenia, konieczne jest użycie wysokiego stopnia
generalizacji. Jak zaś to z generalizowaniem
zawsze bywa, wypunktowywuje ono jedynie
najbardziej powszechne i najbardziej reprezentacyjne
tendencje. Jako takie, nie uwzględnia ono ani
wyjątków od opisanych tu tendencji - które w
rzeczywistym życiu zawsze przecież istnieją,
ani też jakichkolwiek indywidualnych osób czy
jakichkolwiek konkretnych rodzin. Stąd, na przekór
że esencja tego co tu opisane faktycznie odnosi
się do całych wskazywanych tu pokoleń, niekoniecznie
i nie zawsze odnosi się ona do każdej indywidualnej
osoby ani do każdej indywidualnej rodziny z
danego pokolenia.
1.
Pokolenie "agresywnych panikarzy". Jest to
pokolenie ojców mojego pokolenia. Ziemia znajdowała
się pod ich panowaniem w okresie od około 1945 roku
do około 1970 roku. Pokolenie to przeżyło i na własne
oczy widziało wszelkie okropności wojny światowej.
Panicznie więc bało się następnej wojny światowej.
Aby jej zapobiec, zgodnie z dewizą starożytnych
Rzymian "kiedy chcesz pokoju przygotowuj
się do wojny" zbroiło się ono jak szalone i
potrząsało swoimi broniami przed nosami własnych
przeciwników. Aby zaś dysponować najpotężniejszymi
rodzajami broni, bez przerwy dokonywało prób z
bronią jądrową. To właśnie owe próby tamtego
pokolenia zaowocowały falami wibracji hałasu telepatycznego
który odtąd rezonuje w ziemskiej jonosferze - tak jak
dźwięki rezonują w pudle rozonansowym skrzypiec.
To owo pokolenie "agresywnych panikarzy" faktycznie
jest odpowiedzialne za sprowadzenie na ludzkość obecnego
okresu "neo-średniowiecza".
2.
Pokolenie "uczuciowców" do którego m.in. ja
należę. Panowało ono nad Ziemią w okresie od około
1970 roku, aż do około 1995 roku. To właśnie jego
podświadomość, po raz pierwszy od końca czasów
średniowiecza, ponownie zaczęła być stopniowo wypaczana
rezonowaniem "hałasu telepatycznego". Dlatego jego
najważniejszą cechą stało się, że zamiast kierować
się rozumem, wiedzą, logiką, dedukcją, materiałem
dowodowym, tradycją, itp., po raz pierwszy od wielu
wieków zaczęło ono we wszystkim kierować się głównie
uczuciami, zachciankami, impulsami, niesprawdzonymi
poglądami, modą, przykładem swoich idoli, itp. W
ten sposób pokolenie to złamało dotychczasową
tradycję i trend na Ziemi. Jednocześnie to ono
zaniedbało i złamało tradycyjne metody wychowywania
ludzi, wprowadzając w życie idee w rodzaju "zakaz
dyscyplinowania dzieci" i "prawa anty-klapsowe"
opisywane w punkcie #B5.1 mojej strony o nazwie
will_pl.htm.
W rezultacie spowodowało ono, że następne pokolenie
(tj dzieci mojego pokolenia) zostało wychowane na
"Midasów na odwyrtkę".
3.
Pokolenie "Midasów na odwyrtkę" - tj. pokolenie
dzieci mojego pokolenia. Przejęło ono władzę nad
Ziemię od mojego pokolenia około 1995 roku i będzie
panowało do około 2020 roku. W chwili obecnej
ludzkość i Ziemia znajdują się więc pod ich kontrolą
i zarządem.
Wszyscy zapewne znamy mit starożytnej Grecji
o królu Midasie z Frygii - tego który zamieniał
w złoto wszystko czego tylko się dotknął. Dlatego
jedno z napoważniejszych w skutkach zaniedbań
mojego pokolenia "uczuciowców" można by opisać
jako wychowanie pokolenie naszych dzieci na
takich właśnie "Midasów na odwyrtkę" - wszakże
"wszystko czego one się tylko dotkną natychmiast
zamienia się w gówno."
Pamiętając, że pokolenie owych "Midasów na odwyrtkę"
przejęło od mojego pokolenia panowanie nad Ziemią
około roku 1995, podajmy tutaj kilka przykładów ich
"dotyku Midasa na odwyrtkę". Ano, już w tylko około
dwa lata od przejęcia przez nich panowania nad Ziemią,
pojawił się tzw. "kryzys Azjatycki" który zniszczył
wiele walut i ekonomii świata (także przepołowił
on moje zagraniczne zarobki). W około 6 lat po
przejęciu panowania, ich "dotyk Midasa na odwyrtkę"
zamanifestował się w formie tzw. "9/11". Potem Midasy
owe wszczęły aż kilka wojen, o których do dzisiaj nie
wiedzą jak je zakończyć. W 2008 roku zaczęły one
kryzys ekonomiczny - który obecnie tylko pogłębiają zamiast
eliminować (tj. kryzys spowodowany przez zachłanność
bankierów owego pokolenia którzy zmarnotrawili na siebie
pieniądze jakie mieli pożyczać biednym, zaś "eliminowany"
przez ich polityków poprzez dawanie owym bankierom
w "opiekę" nawet większych sum pieniędzy odbieranych
biednym podatkami). W dniach od 7 do 19 grudnia
2009 roku przywódcy wszystkich krajów świata
z pokolenia owych "Midasów na odwyrtkę"
zorganizowali w Kopenhadze światową konferencję
klimatyczną "COP15" - o której wcześniej się chwalili
że rozwiążą na niej wszystkie problemy z klimatem
i naturą. Jednak w praktyce nic na niej nie rozwiązali -
jak to jednak słusznie stwierdził artykuł "Climate
deal waits for another day" ze strony A2 gazety
The New Zealand Herald
(wydanie z poniedziałku (Monday), December 21, 2009).
Jedyne więc czym owa konferencja zaawocowała to
dużo zepsutego powietrza. Potem zablokowali rozwój
energii słonecznej poprzez oddanie monopolom
elektrycznym "opieki" i wyłączności nad sprzedażą
i instalowaniem bazakumulatorowych "paneli słonecznych" -
tak jak opisują to punkty #A1, #B5 i #F3 na mojej stronie
solar_pl.htm.
Itd., itp. - przykłady "dotyku" owych "Midasów na odwyrtkę"
możnaby mnożyć w nieskończoność.
Moim zdaniem istnieją aż dwa zasadnicze powody
dla których pokolenie "Midasów na odwyrtkę" ma
właśnie taki "odwrotny niż Midas" wpływ na wszystko
czego tylko się dotknie. Pierwszym powodem jest fakt
że owo rezonowanie hałasu telepatycznego nieprzerwanie
wypacza ich moralność, nastawienia, uczucia, zachcianki,
pożądania, umysł, myśli, nawyki, itp. Drugim zaś powodem
jest, że zostali oni wychowani przez pokolenie "uczuciowców"
które też zostało już wypaczone owym rezonowaniem
hałasu telepatycznego, a stąd które odrzuciło i
zdewaluowało sprawdzone w tysiącleciach stosowań
metody wychowywania - tak jak to opisano w punkcie
B5.1 totaliztycznej strony
will_pl.htm.
Dlatego owo pokolenie "Midasów na odwyrtkę" już
obecnie nam ilustruje jaki będzie w przyszłości
mechanizm lawinowego kumulowania się niszczycielskich
następstw "neo-średniowiecza" - jeśli ludzie zignorują
informacje i zalecenia wskazywane w punkcie
#K8 poniżej. (To lawinowe kumulowanie się następstw
może spowodować, że jeśli następstwa "neo-średniowiecza"
nie będą rozumiane i stąd wymkną się spod kontroli,
wówczas Ziemia może już wkrótce się zamienić w
prawdziwe piekło.) Ponieważ wypaczanie powodowane
rezonowaniem hałasu telepatycznego omówiłem
już w poprzednich punktach #K2 i #K3 tej strony,
poniżej skupię się na omówieniu głównie następstw
wypaczonego wychowania owego pokolenia
"Midasów na odwyrtkę".
Tak więc tym drugim głównym powodem dla którego
pokolenie dzieci mojego pokolenia wyrosło na
takich "Midasów na odwyrtkę", było że kierując
się uczuciami zamiast rozumem (wszakże rozum
już w moim pokoleniu został zagłuszony hałasem
telepatycznym), moje pokolenie odrzuciło i
zdewaluowało tradycyjne metody wychowania
dzieci. Dla mojego pokolenia "uczuciowców"
przestało bowiem mieć znaczenie, że owe tradycyjne
metody wychowania udowodniły swoją poprawność
w działaniu przez całe tysiąclecia ich używania.
Jednocześnie niesprawdzone metody wychowania
jakie kierując się uczuciami zamiast logiką dopiero
moje pokolenie "uczuciowców" po raz pierwszy
wprowadziło do użycia, wiodły do wyrośnięcia
zbyt wielkiej proporcji dzieci następnego pokolenia
na egoistów, snobków, mięczaków, niezdary,
niedołęgów, terrorystów, itp. Pokolenie "uczuciowców"
do którego ja należę miało raczej twarde dzieciństwo
i młodość. Można więc zrozumieć dlaczego,
kiedy w końcu swoimi rękami zdołało ono zbudować
największy okres dobrobytu i stabilności w dotychczasowych
dziejach Ziemi, owocami tego dobrobytu zaczęło
bezwarunkowo obsypywać swoje dzieci. Na
dodatek, powszechne kierowanie się uczuciami
zamiast rozumem spowodowała że bez przerwy
starało się ono przypodobać swoim dzieciom
i kupić sobie ich miłość, zamiast wpajać w nie
zasady, tradycję, dyscyplinę, odpowiedzialność,
oraz inne cechy wymagane do wpojenia młodemu
pokoleniu. To właśnie w okresie dominacji pokolenia
"uczuciowców" jego dzieci otrzymywały samochody,
komputery i najnowsze zabawki zupełnie bez kiwnięcia
palcem. To owo pokolenie wprowadziło do użycia miękką
i wygodną bieliznę, jednorazowe pieluchy, zakazy
dawania dzieciom klapsa kiedy są niegrzeczne,
oraz urabianie nauczycieli aby używali psychologii
zamiast obowiązków, gonienia do pracy i kar. To
owo też pokolenie "uczuciowców" pozwalało swym
dzieciom wydawać pensje rodziców na najmodniejsze
ubrania, najbardziej znanych fryzjerów, oraz
najlepsze kosmetyki. W rezultacie pokolenie jego
dzieci nawykło że cały świat obraca się wokoło
ich pępka, oraz że w życiu można jedynie brać
nic w zamian nie dając. W ten sposób, zgodnie
z prawami życia opisanymi w punkcie #A3 strony
god_proof_pl.htm,
pokolenie "uczuciowców" wychowało swych następców na niedołęgi i
egoistów, którzy umią zabierać jednak nie potrafią
dawać, którzy umią obiecywać, jednak nie potrafią
dotrzymywać, którzy umieją burzyć, jednak nie
potrafią budować z sukcesrm, którzy zamiast pokojowej
i efektywnej negocjacji używają siły i zniszczenia.
W swoim podejściu do wychowania następnego
pokolenia pokolenie "uczuciowców" zignorowało
tysiąclecia doświadczeń ludzkości, że aby nabyć
wymaganych cech charakteru - zgodnie z wyraźnymi zaleceniami
Boga
wyrażonymi w
Biblii
młodzież trzeba wychowywać "tak jak hartuje się stal"
(co wyjaśniono w punkcie #B5.1 totaliztycznej strony
will_pl.htm).
W rezultacie, reprezentanci owego pokolenia "Midasów
na odwyrtkę" którzy obecnie panują nad światem,
w swoim niedołęstwie i egoiźmie zapewne nie będą
nawet zdolni zapewnić swym rodzicom godziwych
emerytur. Na stare lata ich rodzice będą więc zbierali
owoce faktu że jako pokolenie "zawalili" właściwe wychowanie
następnego pokolenia. Na szczęście, w długoterminowym
działaniu "nie ma takiego złego co by na dobre nie wyszło".
Owo więc niedołęstwo i egoizm pokolenia "Midasów na
odwyrtkę" powoduje, że pokolenie ich dzieci ponownie
będzie zapewne miało "twarde życie" które być może
zdoła "zahartować je jak stal" - tak jak było hartowane
moje pokolenie. Stąd, jeśli spełnione zostaną warunki
z punktu #K8 poniżej, ciągle istnieje jakaś szansa że po upadku
i maraźmie okresu panowania "Midasów na odwyrtkę",
być może ponownie zacznie na Ziemię powracać
nieco lepszy okres budowany przez pokolenie
"decydentów". Obyśmy tylko zdołali owym "decydentom"
przekazać, zanim powymieramy, jak istotne
i brzemienne w następstwa jest surowe i moralne
wychowanie ich dzieci oraz ich uczulenie na wszystkie
te aspekty życia które mają znaczenie dla przerwania
obecnej eskalacji okresu "neo-średniowiecza".
4.
Pokolenie które ja nazywam "pokoleniem decydentów",
jednak które przez innych badaczy nazywane
jest wymownie "pokoleniem ja" (po angielsku
"Me Generation") dla powodów jakie opiszę poniżej.
Jest to pokolenie wnuków generacji do której ja należę,
czyli są to dzieci "Midasów na odwyrtkę". Przejmie ono
ludzkość i Ziemię w swój zarząd począwszy od około
2020 roku aż do około 2045 roku. Powodem dla którego
ja żartobliwie nazywam ich pokoleniem "decydentów"
jest, że to od nich będzie zależało podjęcie i wdrożenie
najważniejszej decyzji ich tysiąclecia - od której
zależały potem będą losy ludzkości przez następne
kilkaset lat. Mianowicie, owi "decydenci" swoimi
decyzjami i działaniami podejmą i wdrożą albo
ignoranckie (ale jeszcze badziej chciwe, rabunkowe
i egoistyczne) decyzje w rodzaju decyzji "Midasów
na odwyrtkę" - które następnie rozciągną i wydłużą
okres "neo-średniowiecza" aż na kilka dalszych
stuleci (zamieniając w ten sposób Ziemię w rodzaj
piekła), albo też rozsądnie wykorzystają oni wiedzę
którą m.in. stara się im przekazać niniejsza strona
internetowa i działając rozumowo oraz moralnie
wytłumią oni ów okres "neo-średniowiecza" oraz
przywrócą ludzkość na drogę moralności, użycia
inteligencji, wdrażania pokoju, kultywowania tradycji,
itp.
Jaki rodzaj decyzji owo "pokolenia ja" zapewne
będzie podejmowało, już obecnie można to
wydedukować po wynikach badań filozofii jaką
ono wyznaje, raportowanych m.in. w artykule
"Heed wisdom of Bible before it's too late"
(tj. "Baczmy na mądrość Biblii zanim będzie
już za późno"), ze strony A11 gazety
The New Zealand Herald
wydanie datowane w czwartek (Thursday), June 3,
2010. Artykuł ten raportuje m.in. wyniki badań
nad zachowaniami i wartościami moralnymi
"pokolenia ja". Oto cytowanie jednego zdania
z owego artykułu: "Szerokie badania około
14000 Amerykańskich studentów uniweryteckich
w okresie ostatnich 30 lat, stwierdzają badacze,
ujawniły że byli oni najbardziej egoistyczni,
samo-zakochani, zazdrośni, przemądrzali,
oraz snobistyczni ludzie najnowszych czasów."
(W oryginale angielskojęzycznym: "Comprehensive
studies of 14,000 odd American university students
over the past 30 years, the researchers said, revealed
that they were the most self-centered, nercissistic,
competetive, confident, and individualistic human
being of modern times.") Jakże więc przejść do
porządku dziennego nad egoizmem, zapatrzeniem
we własny pępek, chciwością, bezwzględnością,
wymaganiami, itp., tego pokolenia. Wszakże
już obecnie ujawnia się niebezpieczeństwo,
że kiedy pokolenie to obejmie panowanie
nad Ziemią, wówczas pod jego chciwością
i wadami narody po prostu się porozpadają.
#K6.
Dlaczego pokolenie "Midasów na odwyrtkę" eskaluje obecnie okres "neo-średniowiecza":
Po okresie średniowiecza w którym ludzie
kierowali się wyłącznie uczuciami, kolejne
generacje ludzkości ciężko pracowały aby
na Ziemię przywrócić użycie wiedzy, dowodów,
logiki, dedukcji, rozsądku, oraz tym podobnych
zalet ludzkiego intelektu. Ojcowie mojego
pokolenia (tj. "agresywni panikarze") już
niemal całkowicie wdrożyli codzienne użycie
tych jakości. Przykładowo, ich małżeństwa
niemal wyłącznie były oparte na rozsądku -
co zredukowało rozwody do niemal zera.
Ich odnoszenie do Boga, religii, duchów,
czy niewyjaśnionych zjawisk było wyłącznie
brane na rozum a nie na uczucia (wszakże
to właśnie za życia rodziców mojego pokolenia,
po raz pierwszy i ostatni w dotychczasowych
dziejach ludzkości prowadzone były oficjalne
badania UFO, ESP, telepatii, itp.) Życie
rodzinne miało logikę, strukturę i odpowiedzialność,
bo istniała głowa rodziny i każdy znał swoje
miejsce, bo był klarowny podział ról, bo
przestrzegano tradycji oraz udowodnionych
w praktyce metod działania. Dzieci karano
lub nagradzano stosownie do ich zachowania
i osiągnięć, bo każdy wiedział że jeśli wypaczy
się ich charaktery brakiem moralnych wzorców,
zasad, ograniczeń, obowiązków i dyscypliny,
wówczas przynależna im porcja bólu i zmagań
zostanie im zaserwowana w znacznie późniejszym
wieku. W czasach naszych przodków gdy
ktoś był w biedzie wszyscy rozumieli że osobiście
muszą mu pomóc. Godność, uczciwość, moralność,
honor i działania dla dobra swego kraju ciągle były
wówczas odnotowywalne u polityków i u decydentów.
Jeśli ktoś chciał coś zakupić wówczas zarabiał
moralnie i oszczędzał dla osiągnięcia swego celu.
Natomiast czas wolny spędzało się wówczas na
pobudzających myślenie i inteligencję działaniach,
na życiu towarzyskim, na modlitwach, czy na
rozmowach ze starszą generacją.
Kiedy rozum już niemal całkowicie zatriumfował
nad uczuciami, oto weszło w życie moje pokolenie
"uczuciowców". Otumanieni hałasem telepatycznym
irytującym naszą podświadomość, wybuchaliśmy
gniewem i przekorą "do diabła z rozumem i tradycją -
zacznijmy brać życie wyłącznie na uczucia".
Zerwaliśmy więc z konsultowaniem rozumu
kiedy wybieraliśmy sobie partnerów życiowych,
zaś słuchaliśmy wyłącznie podszeptów miłości.
Miłość zaś szybko przemija. Rezultatem były
małżeństwa tylko na okres dobrej pogody,
rozpad rodzin z chwilą pierwszych kłopotów, oraz
lawinowe narastanie rozwodów. Zamiast rzeczowo
badać niewyjaśnione zjawiska, Boga, UFO,
duchy, ESP, itp., oraz zamiast zważać na
materiał dowodowy w ich sprawie, zaczęliśmy
postępować uczuciowo i zgodnie z panującą
modą, a stąd ignorować te tematy oraz palić
na stosie tych co je ciągle badali. Zamiast
wychowywać dzieci zgodnie z udowodnionymi
przez tysiąclecia metodami zalecanymi przez
Biblię, zaczęliśmy oszczędzać im bólu i wysiłku,
pocieszać że bezmyślność i głupota też zasługują
na nagrody, wychwalać nawet za zjedzenie posiłku,
obsypywać prezentami za czynienie niczego,
dawać im dyplomy i medale tylko za wzięcie udziału,
oraz wpajać w nich przekonanie że są pępkami
całego wszechświata. W swym rodzinnym życiu
wyelimowaliśmy role, pozycje i tradycje, tak
że każdy mógł czynić co tylko zechciał, nikt
też nie zaznał żadnej struktury, dyscypliny,
ograniczeń, ani odpowiedzialności. Zamiast
słuchać tych co mają coś do powiedzenia
zaczęliśmy wysłuchiwać tych co najbardziej krzykliwi.
Zamiast nazywać wszystko po imieniu, zaczęliśmy
wprowadzać nową terminologię aby przypadkiem
kogoś nie obrazić. Zamiast się modlić, zaczęliśmy
się wstydzić swego Boga. Zamiast wytykać i zwalczać
to co złe i niemoralne, powprowadzaliśmy "prawa
prywatności" oraz "cywilne unie" które pozwalały
nam to ukryć lub zalegalizować. Zamiast potępiać
i karać zboczonych, zwyrodniałych i pozbawionych
hamulców, czyniliśmy ich naszymi idolami. To w
moim pokoleniu "uczuciowców" zamiast pomagać
ludziom w potrzebie, powymyślaliśmy instytucje
na które mogliśmy przerzucać odpowiedzialność
za pomoc, podczas gdy my mogliśmy zabawiać
się w gapiów. To moje pokolenie "uczuciowców"
wyeliminowało umysłowo inspirujące wieczorne
życie towarzyskie i rozmowy ze starszą generacją
oraz filozoficznie nastrajające modlitwy, zastępując
je bezmyślnym oglądaniem telewizji lub podsycaniem
brutalności z pomocą gier komputerowych. To owo
pokolenie "uczuciowców" ponownie zaczęło zatrudniać
za to "KOGO ktoś znał", a nie za to "CO ktoś potrafił
dokonać".
Najgorsze jednak, że owo następne pokolenie
"Midasów na odwyrtkę" i niewydarzeńców - które
moje pokolenie "uczuciowców" rozpieszczało zamiast
wychowywać, po przejęciu po nas planety zeskalowało
dalej tamte nasze kierowanie się uczuciami i zachciankami
zamiast rozumem. W rezultacie, owo rozwydrzone pokolenie
"Midasów na odwyrtkę" przetransformowało nasze kierowanie
się głównie uczuciami, w obecnie panującą epokę
niemoralności, zachłanności, wypaczeń, zboczeń,
agresji, zbrodni, bezrobocia, upadku i głodu.
I tak owi niewydarzeńcy wyeskalowali
zachłanność do granic absurdu. Stąd ich politycy
zamiast pytać "co to uczyni dla naszego narodu
lub kraju", zaczęli swoje rządy od wypytania
"a co (lub ile) jest w tym dla mnie". To owo
następne pokolenie "Midasów na odwyrtkę"
swój nawyk otrzymywania za darmo
przekształciło w trwałe "życie na kredyt". To
ono zamiast płacić proporcjonalnie do wkładu,
wymyśliło milionowe zarobki dla dyrekcji zaś
głodowe ochłapy dla robotników, premie
równoważne tysiącom pensji dla zarządu,
oraz odsyłanie na bezrobocie dla reszty
pracowników. To ono przywraca dziesięciogodzinny
dzień pracy dla robotników, skraca urlopy
i dni odpoczynku, redukuje zasiłek dla
bezrobotnych, oraz wydłuża wiek uprawnienia
do emerytury. To ono eliminuje Boga z życia,
zaś wprowadza kult pieniądza i szybkiej
przyjemności. To ono w ludziach widzi jedynie
ciało i mięśnie, zaś w naturze potencjał do zarobku.
Itd., itp.
W przeszłości naszej cywilizacji istniał już raz
taki okres czasu kiedy ludzie zaprzestali słuchania
wiedzy, materiału dowodowego, logiki, głosów
rozsądku, czy podszeptów sumienia, a
zaczęli eskalować najróżniejsze wypaczenia
kierując się wyłącznie uczuciami, emocjami,
zachciankami, itp. Okres ten nazywamy "średniowieczem".
Poprzez trwałe wdrożenie w życie nowego trendu
aby ignorować moralność, tradycję, wiedzę, logikę,
dowody, oraz głosy rozsądku, a wsłuchiwać się
wyłącznie w nasze uczucia i zachcianki, moje pokolenie
"uczuciowców" stworzyło na Ziemi warunki
umożliwiające naszym następcom przywrócenie
tamtej mrocznej epoki. To dlatego w okresie
panowania mojego pokolenia "uczuciowców"
rozpoczął się na Ziemi proces który
nasze niewydarzone "Midasy na odwyrtkę"
ignorancko pogłębiły potem w obecnie eskalującą
się epokę "neo-średniowiecza". Kiedy zaś
owe wypaczenia "neo-średniowiecza", oraz
wszystkie jego niemoralne konsekwencje,
raz już całkowicie rozpanoszą się po Ziemi,
wówczas zapewnie potrzebny będzie wysiłek aż wielu
kolejnych generacji ludzi aby Ziemia zdołała
powrócić do używania moralności, wiedzy i
rozumu w każdej możliwej sytuacji.
#K7.
Początek "polowania na czarownice" w ziemskiej nauce - czyli nawrót średniowiecznych zachowań i "naukowej inkwizycji":
Dzień 3 lutego 2010 roku przejdzie zapewne
do historii jako data oficjalnych narodzin
neośredniowiecznej "naukowej inkwizycji".
W owym bowiem dniu cały świat dowiedział
się z dzienników telewizyjnych o pierwszym
przypadku kiedy naukowe badania zostały
wycofane i symbolicznie "spalone na stosie"
na zasadzie działania "średniowiecznej inkwizycji".
Owego więc dnia nauka ziemska zaczęła
ponownie uciekać się do oficjalnego "polowania
na czarownice" które było tak charakterystyczne
dla faktycznego okresu średniowiecza.
Owego pierwszego symbolicznego "spalenia na
stosie" wyników oficjalnych badań naukowych,
wraz z ich autorem, dokonało brytyjskie czasopismo
medyczne o nazwie "The Lancet". Po upływie 12 lat
unieważniło ono i wycofało bowiem artykuł jaki został
w nim opublikowany jeszcze w 1998 roku, a jaki dotyczył
związku pomiędzy szczepieniami ochronnymi na
odrę (po angielsku "measles"), a tzw. autismem u dzieci.
Szczegóły tego unieważnienia poznałem w dzień
później z aż dwóch nowozelandzkich artykułów
w gazetach, mianowicie z artykułu "Dishonest
vaccination study revoked" ze strony A6 nowozelandzkiej gazety
The Dominion Post,
wydanie datowane w czwartek (Thursday),
February 4, 2010, oraz artykułu "Vaccine link
to autism dismissed", ze strony A4 gazety
The New Zealand Herald
wydanie datowane w czwartek (Thursday),
February 4, 2010. Mnie osobiście w owych
artykułach uderzył brak naukowych powodów
dla jakich owe badania były wycofane. Ich
wycofanie uzasadniane było bowiem wyłącznie
pozanaukowymi powodami (przykładowo brakiem
zgody na te badania od jakiejś komisji etycznej,
brakiem zgody rodziców na pobieranie krwi od
dzieci, nie referowaniem dzieci do dalszych
badań, itp.). Innymi słowy, jak w prawdziwej
inkwizycji, owa neo-średniowieczna "naukowa
inkwizycja" ponownie przestała zważać na to
czy oskarżony jest faktycznie winnym czy też
nie (tj. przestała osądzać jego ustalenia i wyniki
wyłącznie na bazie naukowego materiału dowodowego),
a nakazała symboliczne "spalenie na stosie" tych
wyników i ich autora tylko ponieważ możnym i
politykom dzisiejszego świata spalenie owo stało
się na rękę.
Oczywiście, ja nieoficjalnie o istnieniu owej
"naukowej inkwizycji" wiem już od dawna. Wszakże
moje badania naukowe są przez nią symboliczne
"palone na stosie" od początku kiedy usiłowałem
je opublikować. To między innymi z powodu jej
działalności ja nigdy NIE zdołałem opublikować
swoich ustaleń i teorii w jakimkolwiek naukowym
czasopiśmie - na przekór że próbowałem to uczynić
niezliczoną ilość razy. To też m.in. z powodu
działania tej "naukowej inkwizycji" wielu dzisiejszych
krytykantów moich teorii i ustaleń nie mając
naukowych argumentów które mogliby mi
przeciwstawić, ucieka się do dziecinnych chwytów.
Przykładowo, odmawiają oni użycia w stosunku
do mnie nazwy "naukowiec" i wykrzykują
iż jestem tylko "pseudo-naukowcem",
uciekają się do przeklinania i do wyzwisk, itp.
Wszystko to zaś jest czynione na przekór iż
wyniki moich badań pod względem naukowym
są zawsze znacznie dokładniej udokumentowane
i mają znacznie lepszą podbudowę ewidencyjną
niż większość z powszechnie uznawanych dzisiaj
oficjalnych teorii i ustaleń naukowych.
Więcej informacji na temat zwyrodnień i wypaczeń
dzisiejszej oficjalnej nauki ziemskiej, rozpaczliwie
broniącej swojego "monopolu na wiedzę" i zawzięcie
prześladującej noworodzącą się "naukę totaliztyczną",
zawarte zostało w punkcie #F3 strony o nazwie
god_istnieje.htm.
#K8.
Czy można jakoś zatrzymać staczanie się ludzkości w okres "neo-średniowiecza" i zaradzić negatywnym skutkom wieloletniego rezonowania hałasu telepatycznego:
Tak można!
Konieczne jest jednak aby ludzie wypełniali
następujące warunki: (1) byli świadomi,
iż właśnie przyżywają ów niszczycielski okres,
(2) wiedzieli co okres ten spowodowało,
(3) byli zaznajomieni z manifestacjami
i sposobami na jakie on się objawia, (4)
znali stwierdzenia filozofii
totalizmu
oraz ustalenia mojej "teorii
wszystkiego" zwanej
Konceptem Dipolarnej Grawitacji -
które nam wyjaśniają jak prowadzić swoje życie
w sposób moralny i eliminujący następstwa złego
zachowania ludzi, oraz (5) zgodnie podjęli
aktywny wysiłek praktycznego wdrożenie w swym
codziennym życiu odmiennych od dotychczasowych
sposobów postępowania - tak jak podkreślałem to
już w końcowym paragrafie punktu #K1 tej strony.
Niestety, jest wysoce wątpliwym czy ludzie
kiedykolwiek spełnią powyższe warunki, a w
ten sposób powstrzymają lawinową eskalację
"neo-średniowiecza". Powodem jest, że o
nadchodzeniu owego okresu "neo-średniowiecza"
ja ostrzegam ludzi już od bardzo dawna, zaś
niemal wszyscy zdają się ignorować te moje
ostrzeżenia. Swoje publikacje na ten temat
przygotowałem na długi czas zanim pierwsze
objawy nadejścia "neo-średniowiecza" stały się już widoczne.
Wszakże zaraz po odkryciu w 1987 roku światowych
następstw eksplozji Tapanui, oraz następnego ustalenia
niszczycielskiego działania hałasu telepatycznego
zaindukowanego tą eksplozją, zacząłem energicznie
ostrzegać ludzi o tym co właśnie nadchodzi
w dwujęzycznej serii [5] swoich monografii
(np. w podrozdziale D4 monografii
[5/4] i
[5/3]).
Niestety, na przekór że owe monografie o eksplozji
Tapanui są już upowszechniane od niemal ćwierć
wieku, narazie nikt nie zwraca najmniejszej uwagi
na to przed czym one ostrzegają. Dlatego jest
ogromnie istotnym aby ludzie w końcu zaczęli
brać sobie do serca wiedzę i informacje zawarte
w niniejszej części tej strony, oraz aby zaczęli w
końcu je upowszechniać wśród zainteresowanych
osób (tak aby mogło je poznać m.in. i pokolenie
"decydentów" i było w przyszłości w stanie się
nimi kierować w swoich działaniach).
W naszym postępowaniu w sprawie nadejścia
"neo-średniowiecza" warto też brać pod uwagę
mechanizmy działania wszychświata.
Mechanizmy te bowiem tak działają, że
"prawda jak oliwa zawsze na wierzch wypływa" -
co udokumentowane zostało w rozdziale N z monografii [5/4].
Im więc bardziej będziemy ukrywali i ignorowali fakt
że nasza cywilizacja właśnie coraz głębiej ześliguje
się w epokę "neo-średniowiecza", oraz im mniej będziemy
czynili aby owo jej ześlizgiwanie się postrzymać,
tym wyraźniej przyszłe generacje ludzi będą widziały
po owocach naszych czynów, że taka barbarzyńska
epoka na Ziemi zaistniała począwszy od obecnych pokoleń.
Aczkolwiek więc kiedyś epokę tą mogą nazywać
inaczej niż "neo-średniowiecze", faktem pozostanie
że będą ją uważali za okres kiedy ludzkość powinna
już reprezentować wysoki poziom ucywilizowania,
jednak w niemal wszystkich swoich postępowaniach
zachowywała się jak patologicznie chorzy psychopaci.
Część #L:
Szkodliwe dla ludzkości znikanie wszelkich dowodów
materialnych na istnienie NZ gigantów o wzrostach
do 8 metrów, jakie odżywiały się m.in. ludźmi:
#L1.
Moje badania szczepu gigantów "Te Kahui Tipua"
z Timaru, oraz źródła danych jakie czytelnikom
pozwalają zweryfikować wzrost NZ gigantów:
W latach od 1999 do końca 2000 krótko pracowałem
jako wykładowca na maleńkiej politechnice z
NZ miasteczka Timaru. W swoim prywatnym
czasie wolnym od pracy zajmowałem się wówczas
"hobbystycznymi" badaniami przetrwałych
aż do wtedy informacji o miejscowym szczepie
ogromnych gigantów o wzrostach dochodzących
do 8 metrów i o skórze czarnej jak smoła. Ustna
tradycja na ich temat informowała, że giganty
te żyły w okolicach Timaru aż do 18 wieku.
Były one tam dobrze znane, ponieważ zasiewały
przerażenie i spustoszenie wśród
współzamieszkujących w pobliżu ludzi.
Miały one bowiem brzydki zwyczaj zjadania
ludzi normalnego wzrostu. Wyniki swoich
badań owych gigantów opisałem w punkcie
#I2, a częściowo także i #D1, ze swojej innej
strony o nazwie
newzealand_pl.htm.
O tamtych swych badaniach informuję też i na niniejszej
stronie ponieważ chciałbym uświadomić czytelnikowi,
że losy owego szczepu gigantów-ludojadów zwanych
"Te Kahui Tipua" moje późniejsze badania ujawniły
jako silnie związane z eksplozją UFO koło Tapanui.
Jak bowiem wyjaśniam to w linkowanym powyżej
punkcie #I2: (1) wszystkie miejsca w Timaru o
jakich się dowiedziałem iż znaleziono tam szkielety
i kości tych gigantów-ludojadów były uformowane
w rodzaj "zasp" z piasku niesionego podmuchem
fali uderzeniowej eksplozji Tapanui (jakie to "zaspy
piaskowe" poosadzały się tam podobnie jak czynią
to zaspy śnieżne - tj. poza przeszkodami terenowymi);
(2) z powodu odnajdywania wszystkich kości gigantów
pod tymi "zaspami piaskowymi" z okolic Timaru, jest
niemal pewnym iż wszyscy właściciele tych kości
zginęli uśmierceni eksplozją Tapanui z 1178 roku
(co sugeruje iż ci nieliczni giganci jacy przeżyli
śmiercionośną eksplozję Tapanui i grasowali w
okolicach Timaru aż do 18 wieku, w chwili kiedy
poczuli nadchodzącą śmierć ze starości lub głodu,
przenieśli się do jakiegoś innego dobrze znanego
im ustronnego obszaru rodzinnego, gdzie zapewne
ich szkielety lub kości znajdują się do dzisiaj);
(3) niezależnie od owych ludzko-wyglądających
gigantów "Te Kahui Tipua" eksplozja Tapanui
pouśmiercała też niemal wszystkie ogromne
ptaki Moa jakimi owe giganty się odżywiały
przed jej zaistnieniem w 1178 roku, stąd z
braku dostępu do mięsa tych ptasich olbrzymów,
ludzko-wyglądające giganty z Timaru jakie
zdołały przeżyć ową śmiercionośną eksplozję
zmuszone były zacząć się odżywiać poprzez
zjadanie ludzkich mieszkańców NZ; (4) eksplozję
Tapanui przeżyło tylko kilku nielicznych męskich
uczestników z bardzo licznego przed jej zaistnieniem
szczepu "Te Kahui Tipua" - co oznacza iż NIE
mając wśród siebie kobiet owi najdłużej z nich
żyjący osiągali w chwili śmierci wiek około 700
"ludzkich lat"; (5) giganci ci albo NIE umieli
budować łodzi, albo bali się wody, bowiem
żaden z nich NIE wybrał się na pobliską
Wyspę Północną NZ gdzie eksplozję Tapanui
przeżyła i samotnie polowała na ludzi jedyna
żeńska gigantka NZ.
Warto tu też dodać, że z informacji zawartych w
legendach na temat NZ gigantów daje się wydedukować
iż owo polowanie i zjadanie ludzi przychodziło
im łatwo, bowiem: (a) giganci ci nadal żyli
w panującym przed bibilijnym potopem tzw.
"nienawracalnym czasie absolutnym
wszechświata" jaki upływając setki
tysięcy razy szybciej od ludzkiego
"nawracalnego czasu softwarowego" pozwalał
gigantom poruszać się niewypowiedzianie
szybciej niż poruszali się ludzie (np. dawne
legendy twierdziły iż owe giganty biegały z
szybkościami większymi od lotu ptaków -
ptaki zaś były najszybszymi stworzeniami
żyjącymi w dawnej NZ); (b) ponieważ ich
wzrost jaki opowiadający określali na dochodzący
do 8 metrów dawał im niewypowiedzianą
przewagę siłową nad ludźmi - patrz "Fot. #L1"
poniżej; (c) ponieważ byli oni "nokturalni"
polując na ptaki i na ludzi nocami, tj. kiedy
ludzie byli zdezorientowani i niemal ślepi;
oraz (d) ponieważ giganty wyszukiwały swe
ofiary z pomocą innych niż wzrok zmysłów -
np. z pomocą u nich nieporównanie bardziej
niż u ludzi czułego zmysłu węchu, którego
doskonałość była zbliżona do węchu dzisiejszych
psów tropicieli - nic więc dziwnego, że 'zjadanie
lub posiadanie przy sobie główki silnie śmierdzącego
czosnku, zgodnie z empirycznym doświadczeniem
dawnych ludzi efektywnie chroniło przed byciem
napastowanym w czasie snu nocami przez "ojców"
gigantów - czyli przez "nadprzyrodzone" istoty o
zwyczajach greckiego Zeusa, które zgodnie z
opisami w Biblii pospładzały wszystkie giganty'
(o czym niezależnie od opisów w owym punkcie #I2 ze strony
newzealand_pl.htm,
zabawnie upewnia też rymowane angielskie powiedzenie,
iż: "jedno jabłko dziennie
utrzyma doktora z daleka, jedna cebula dziennie utrzyma
każdego z daleka, a jeden czosnek dziennie utrzymała
nawet Drakulę z daleka" - w oryginale
angielskojęzycznym: "one apple a day keeps doctor
away, one onion a day keeps everyone away, one
garlic a day keeps even Dracula away").
Fot. #L1: Oto zdjęcie rzeźby ręki giganta, jakie
wykonałem aby (a) uświadomić oglądającemu
jak ogromne i straszne dla ludzi owe dawne NZ
giganty-ludojady były (dzięki Bogu iż w obecnych
czasach NIE musimy już stanowić ich ulubionej
przekąski), a także (b) aby wskazać zainteresowanym
proste sposoby jak wzrosty tych gigantów każdy
może w przybliżeniu sobie wyliczać i sprawdzać
(osoby powtarzające dawne opowiadania o spotkaniach
ludzi z tymi NZ gigantami bardzo ostrożnie szacowały
ich wzrost jako dochodzący do około 8-metrów).
Przykładowo, aby wyliczyć wzrost NZ gigantki-ludojadki zwanej
Kurangaituku Te Tipua,
wystarczy wiedzieć, że jej palce były zbyt grube aby z otworu
kamienia opisanego i zilustrowanego szerzej w punkcie #D1
i na moich zdjęciach "Fot. #D1" i "Fot. #D1b" ze strony o nazwie
newzealand_pl.htm,
mogła ona "wydłubać" swymi palcami i pożreć chudego
chłopca o imieniu "Hatupatu". Wymiary zaś owego otworu
daje się oszacować z powyżej wskazywanego jego zdjęcia
"Fot. #D1" wiedząc iż mój wzrost wynosi 164 cm. To zaś
z kolei, używając prostej proporcji wymiarowej, pozwala
niemal każdemu wyliczyć przybliżony wzrost tejże
gigantki-ludojadki. Podobnie proporcja wymiarów autentycznej
czaszki giganta-ludojada z NZ wyspy Pitcairn
(jaką opisuję bardziej szczegółowo w podpisie pod
"Film #I2a" ze swej strony internetowej o nazwie
newzealand_pl.htm)
do wymiarów czworga pechowych mieszkańców owej wyspy,
też pozwala wyliczyć przybliżony wzrost giganta posiadajęcego
ową czaszkę. Czaszka ta doskonale też nam ilustruje, że usta
NZ gigantów były aż tak ogromne iż zgodnie z opowieściami
odgryzali oni ludziom głowy jednym klapnięciem swych
potężnych szczęk, poczym "chrupali" te ludzkie głowy tak
jak my obecnie chrupiemy orzeszki. Z kolei powyższe zdjęcie
pozwala nam też uświadomić sobie, że w "garści" tych NZ
gigantów-ludojadów z łatwością mieścił się cały dorosły
człowiek. Z kolei to doskonale nam ilustruje przewagę
siły jaką tak ogromne i straszne giganty-ludojady
faktycznie posiadały nad zjadanymi przez nich ludźmi.
Odnotuj z bibilijnych cytatów, z wyników moich badań
i teorii, a także z dawnych opisów naocznych obserwatorów
owych gigantów-ludojadow - wszystkie jakie to źródła
przytaczam i omawiam w punkcie #I2 swej strony o nazwie
newzealand_pl.htm,
że będąc genetycznie odmiennymi od ludzi, w ciałach
NZ gigantów wiele szczegółów było odmiennych niż u
ludzi. Przykładowo, część 2 ("/Part2.html") artykułu z adresu
celticnz.co.nz/WhyManyBelieveOldHistory
wyjaśnia (i ilustruje zdjęciem czaszki giganta), że
nawet osada oczu w ich czaszkach miała odmienny
kształt niż ma ona w czaszkach ludzi - co doskonale
potwierdza też owa autentyczna czaszka NZ giganta
pokazana na wyżej-wymienionym zdjęciu z "Film #I2a".
Część #?:
...(Te części niniejszej strony są zarezerwowane do przyszłego jej poszerzania)...
#?1.
...(Punkty zarazerwowane do przyszłego użycia i napisania)...
Część #Z:
Podsumowanie, oraz informacje końcowe tej strony:
#Z1.
Podsumowanie tej strony:
Na temat eksplozji Tapanui każdy z nas
może zająć dowolne stanowisko. Przykładowo
może eksplozję i jej następstwa ignorować,
może się dziwić że o nich nie słyszał, może
mieć żal do naukowców nowozelandzkich
że odmawiają badania owej eksplozji i
informowania o niej świata, itd., itp. Moim
jednak zdaniem jedyne konstruktywne
stanowisko wobec tej niezwykłej eksplozji
polega na zakasaniu rękawów, oraz na
osobistym zabraniu się za jej badanie -
i to możliwie jak najszybciej, zanim
materiał dowodowy na jej temat nie
zostanie jeszcze całkowicie zwandalizowany.
#Z2.
Jeśli zechcesz odwiedzić krater Tapanui:
Istnienie
eksplozji UFO koło Tapanui jest silnie
zaprzeczane przez naukowców
nowozelandzkich. Można by nawet stwierdzać
że naukowcy ci, podobnie zresztą jak większość
innych naukowców dzisiaj na świecie, wykazują
rodzaj alergicznej reakcji na wszystko co dotyczy
owej eksplozji UFO, lub generalnie wehikułów
UFO. (Dałoby się zresztą podsumować tu sarkastycznie
esencję mojego ustalenia bazującego na informacji z
Biblii,
jakie zaprezentowałem w punkcie #C4.7 swej strony o nazwie
morals_pl.htm,
mianowicie że cała instytucja dzisiejszej
"oficjalnej nauki ateistycznej" jest już alergiczna do wszystkiego
co reprezentuje sobą prawdę, a więc NIE tylko do UFO, ale także do
Boga,
duszy,
istnienia dwóch odmiennych rodzajów czasu opisanych
we wstępie i w punkcie #G4 mojej strony
dipolar_gravity_pl.htm, do
dipolarności pola grawitacyjnego,
do istnienia i działania "pola moralnego" i "praw moralnych" -
odkrytych dopiero przez moją
filozofię totalizmu,
itd., itp. Następstwa owych "alergicznych reakcji 'oficjalnej
nauki ateistycznej' na prawdę" są już zresztą doskonale widoczne
dookoła nas.) Dlatego, jeśli ktoś zdecyduje się dokonywać
własnych (prywatnych) badań miejsca eksplozji UFO koło
Tapanui, wówczas nie może liczyć na pomoc lub kooperację
miejscowych instytucji ani miejscowych naukowców.
Taki badacz musi więc być przygotowany
na dokonywanie samemu wszystkiego.
Dla tych powodów jest wskazanym aby
przed odwiedzeniem owego niezwykłego
miejsca eksplozji, dokładnie przeczytał
następujące publikacje (w podonej tutaj
kolejności):
podrozdzialy A3, A4 i O5.2 z monografii
[1/4],
potem całą monografię
[5/4].
Wszystkie te publikacje naukowe są dostępne
nieodplatnie za pośrednictwem niniejszej
strony internetowej - patrz pozycje
Tekst [1/4] i
Tekst [5/4]
w menu z lewego marginesu. Aby sobie
załadować np. darmową monografię [1/4],
wystarczy kliknąć na pozycję oznaczoną
np. "Tekst [1/4]" w menu z lewego marginesu,
lub na dowolny zielony link do owej pozycji.
Potem zaś należy wybrać ilustracje lub treść
tomow w jakich załadowaniu jest się zainteresowanym
i ponownie na nie kliknąć.
Zauważ, że krater Tapanui znajduje się na
prywatnej farmie jaka była własnością świętej
pamięci Rexa Helliera pokazanego na "Fot. #14"
poniżej. (Jego były address:
Mr Rex L. Hellier, Pukerau, 1 R.D., Gore, New Zealand; Tel.: +64 (3) 205-38-64; email:
rex.hellier@xtra.co.nz.)
Dlatego zanim się odwiedza ten krater, najpierw
trzeba napisać lub zadzwonić do jego obecnego
właściciela aby otrzymać pozwolenie na wejście
na teren jego prywatnej posiadłości.
Prawdopodobnie wskazane okaże się też
nabycie dobrych map owego obszaru, jako
że krater zlokalizowany jest - jak go opisano
na jednym z nowozelandzkich programów
telewizyjnych "na omiatanej wiatrem dziczy".
Oto strona internetowa rządu Nowej Zelandii
pokazujaca mapy i zdjęcia lotnicze jej obszaru,
m.in. z widokiem omawianego tu krateru Tapanui:
www.linz.govt.nz
- patrz tam kwadrat G45 i porównaj go
z rysunkiem C1 do monografii
[5/4].
Fot. #14: Świętej pamięci Rex Hellier
(ten w czapce) - czyli były właściciel
Krateru Tapanui. Sfotografowany w
dniu 7 lutego 2008 roku z
drem inż. Janem Pająk -
autorem niniejszej strony. Zdjęcie to
pokazuje też m.in. wygląd fragmentu
Krateru Tapanui ujęty w kierunku z
południa ku północy.
(Kliknij na to zdjęcie aby oglądnąć je w powiększeniu.)
Krater Tapanui pozostaje w rodzinnych dobrach Państwa
Hellierów od lat 1940-ch, kiedy to ojciec Rexa Helliera
zakupił go z zamiarem poszukiwania w nim węgla.
Dno kratru było wówczas wyścielone warstwą
zbutwiałych kłód drzewnych, sugerując w ten sposób
że w kraterze mogą znajdować się pokłady węgla
brunatnego. Ciekawostką może przy tym być, że
w czasach kiedy pierwsi biali osadnicy przybyli na
owe tereny około lat 1840-tych, w okolicach krateru
nie rosło nawet jedno drzewo. Wszyscy zachodzili
więc w głowę, skąd się wzięła owa warstwa zbutwiałych
kłód drzewnych na dnie krateru Tapanui.
Odnotuj że niezleżnie od niniejszej strony,
krater Tapanui i niektóre następstwa eksplozji
UFO w owym kraterze, opisywane są także na stronie
newzealand_pl.htm - o tajemnicach i ciekawostkach Nowej Zelandii.
W dniu 27 czerwca 2015 roku otrzymałem bardzo
smutną wiadomość, mianowicie że Rex Hellier
umarł we wtorek dnia 5 maja 2015 roku. Cześć
jego pamięci. Św.P. Rex Hellier był zdecydowanym
entuzjastą moich badań Krateru Tapanui
i zwolennikiem mojego odkrycia, że krater
ten stanowił starożytne miejsce eksplozji
wehikułu UFO - stąd wiele osiągnięć zaprezentowanych
na niniejszej stronie internetowej NIE byłoby
możliwe bez jego poparcia i pomocy.
#Z3.
Jak dzięki stronie
"skorowidz.htm"
daje się znaleźć totaliztyczne
opisy interesujących nas tematów:
Cały szereg tematów równie interesujących
jak te z niniejszej strony, też omówionych
zostało pod kątem unikalnym dla filozofii
totalizmu. Wszystkie owe pokrewne tematy
można odnaleźć i wywoływać za pośrednictwem
skorowidza
specjalnie przygotowanego aby ułatwiać ich
odnajdowanie. Nazwa "skorowidz" oznacza
wykaz, zwykle podawany na końcu książek,
który pozwala na szybkie odnalezienie interesującego
nas opisu czy tematu. Moje strony internetowe
też mają taki właśnie "skorowidz" - tyle że
dodatkowo zaopatrzony w zielone
linki
które po kliknięciu na nie myszą natychmiast
otwierają stronę z tematem jaki kogoś interesuje.
Skorowidz ten znajduje się na stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Można go też wywołać z "organizującej" części
"Menu 1" każdej totaliztycznej strony. Radzę
aby do niego zaglądnąć i zacząć z niego
systematycznie korzystać - wszakże przybliża
on setki totaliztycznych tematów które mogą
zainteresować każdego.
Niniejszym mam przyjemność poinformować
czytelników, że z okazji 70tej rocznicy urodzin
autora tej strony (tj. mnie), wyprodukowany
został i opublikowany około 35 minutowy film
Dominika Myrcik, jaki od maja 2016 roku
upowszechniany jest gratisowo w
youtube.com.
Film ten nosi tytuł
"Dr Jan Pająk portfolio"
i prezentuje graficznie najważniejszy mój naukowy dorobek życiowy.
Jego polskojęzyczną wersję można sobie oglądnąć pod adresem
youtube.com/watch?v=f3MuZec4jGM,
lub uruchomić ją ze strony
djp.htm
zestawiającej widea w jakich przygotowaniu osobiście
brałem udział, a jaką zaprogramowałem do przeglądania
na "smart" telewizorach koreańskiej firmy LG, lub na
komputerach PC (najlepiej z wyszukiwarką "Google Chrome").
Zapraszam i zachęcam czytelników do jego oglądnięcia. Działające
zielone linki,
adresy internetowe, ulotki promocyjne w trzech językach,
oraz pełne opisy wszystkich trzech wersji językowych (tj.
polskiej, angielskiej i niemieckiej) tego doskonale
zaprojektowanego i wykonanego HD i HQ filmu, są
dostępne na specjalnie poświęconej mu stronie o nazwie
portfolio_pl.htm.
Aktualne adresy emailowe autora tej strony, tj. oficjalnie
dra inż. Jana Pająk,
zaś kurtuazyjnie Prof. dra inż. Jana Pająk,
pod jakie można wysyłać ewentualne uwagi, własne
opinie, lub informacje jakie zdaniem czytelnika
autor tej strony powinien poznać, podane są na
stronie internetowej o nazwie
pajak_jan.htm
(dla jej wersji w języku HTML), lub o nazwie
pajak_jan.pdf
(dla wersji strony "pajak_jan.pdf" w bezpiecznym
formacie PDF - które to bezpieczne wersje PDF
dowolnych stron autora mogą też być ładowane
z pomocą linków z punktu #B1 strony o nazwie
tekst_11.htm).
Prawo autora do używania kurtuazyjnego
tytułu "Profesor" wynika ze zwyczaju iż "z profesorami
jest jak z generałami", znaczy raz
profesor, zawsze już profesor. Z kolei
w swojej karierze naukowej autor tej strony był
profesorem aż na 4-ch odmiennych uniwersytetach,
tj. na 3-ch z nich był tzw. "Associate Professor"
w hierarchii uczelnianej bazowanej na angielskim
systemie uczelnianym (w okresie od 1 września
1992 roku, do 31 października 1998 roku) - który
to Zachodni tytuł stanowi odpowiednik "profesora
nadzwyczajnego" na polskich uczelniach. Z kolei
na jednym uniwersytecie autor był (Full) "Professor"
(od 1 marca 2007 roku do 31 grudnia 2007 roku -
tj. na ostatnim miejscu pracy z naukowej kariery
autora) który to tytuł jest odpowiednikiem pełnego
"profesora zwyczajnego" z polskich uczelni.
Proszę jednak odnotować, że dla całego szeregu
powodów (np. mojego chronicznego deficytu czasu,
prowadzenia badań wyłącznie na zasadzie mojego
prywatnego hobby naukowego, pozostawania
niezatrudnionym i wynikający z tego mój brak
oficjalnego statusu jaki pozwalałby mi zajmować
oficjalne stanowisko w określonych sprawach,
istnienia w Polsce aż całej armii zawodowych
profesorów uczelnianych - których obowiązki
zawodowe obejmują m.in. udzielanie odpowiedzi
na zapytania społeczeństwa, itd., itp.)
począszy od 1 stycznia 2013 roku
ja przyjąłem żelazną
zasadę, że NIE odpowiadam na żadne emaile
wysyłane do mnie przez czytelników moich
stron - o czym niniejszym szczerze
i uczciwie informuję wszystkich zainteresowanych.
Stąd jeśli czytelnik ma sprawę która wymaga
odpowiedzi, wówczas NIE powinien do mnie
pisać, bowiem w takiej sytuacji wysłanie mi
emaila domagającego się odpowiedzi w świetle ustaleń
filozofii totalizmu
byłoby działaniem
niemoralnym. Wszakże spowodowałoby,
że czytelnik doznałby zawodu ponieważ z całą
pewnością NIE otrzymałby odpowiedzi. Ponadto
taki email odbierałby i mi sporo "energii moralnej"
ponieważ z jego powodu i ja czułbym się winnym,
że NIE znalazłem czasu na napisanie odpowiedzi.
Natomiast w/g totalizmu "moralnym działanien"
w takiej sytuacji byłoby albo niezobowiązujące
mnie do odpisania przesłanie mi jakichś informacji
które zdaniem czytelnika są warte abym je poznał,
albo teź napisanie raczej do któregoś z zawodowych
profesorów polskich uczelni - wszakże oni są
opłacani z podatków obywateli między innymi za
udzielanie odpowiedzi na zapytania społeczeństwa,
a ponadto wszyscy oni mają sekretarki (tak
że korespondencja NIE zjada im czasu który
powinni przeznaczać na badania).
Warto także okresowo sprawdzać "blogi totalizmu"
z jakich niektóre działają od kwietnia 2005 roku -
tj. od czasu kiedy internetowe listy dyskusyjne
totalizmu zostały zasabotażowane i musiały być
zastąpione blogami. Do chwili obecnej przetrwały
tylko trzy z dotychczas zakładanych 8 owych blogów -
czytelnik może przeglądnąć je pod adresami:
totalizm.wordpress.com (wpisy od #89 = tj. od 2006/11/11)
kodig.blogi.pl (wpisy od #293 = tj. od 2018/2/23)
drjanpajak.blogspot.co.nz (wpisy od #293 = tj. od 2018/3/16)
Odnotuj jednak, że wszystkie te blogi są
lustrzanymi kopiami o takiej samej treści
wpisów noszących te same numery.
Wszystkie wpisy do blogów totalizmu (niemal każdy z których
to wpisów jest tłumaczony i powtórnie publikowany w języku
angielskim) są też publikowane w moim opracowaniu [13]
dostępnym gratisowo za pośrednictwem strony internetowej o nazwie
tekst_13.htm.
Aktualne zestawienie adresów moich blogów
zawarte jest też na stronie z tematycznym
skorowidzem wyników moich badań - tj. na w/w stronie o nazwie
skorowidz.htm.
Na końcu każdego wpisu do swych blogów staram
się podać zestaw adresów witryn internetowych,
które oferują najaktualniejsze wersje wszystkich
moich stron internetowych (odnotuj, że z powodu
powtarzalnego deletowania witryn z moimi stronami,
adresy te zmieniają się z upływem czasu). To z
zestawień adresów owych witryn publikowanych
pod najnowszymi wpisami do blogów totalizmu
rekomenduję ściągać i czytać najaktualniejsze
wersje moich stron oraz opracowań.
Na blogu totalizmu wiele zdarzeń omawianych
na tej stronie naświetlane jest dodatkowymi
informacjami spisywanymi w miarę jak zdarzenia
te się rozwijają przed naszymi oczami.
Warto tu też dodać, że osobom starającym się
poznać moje autentyczne opisy wyników swych
badań, wyszukiwarki internetowe usilnie podsuwają
blogi (i inne internetowe publikacje), które wyglądają
jak moje, jednak zawierają jedynie czyjeś prywatne
opinie o moich badaniach (często mijające się z
prawdą, a niekiedy nawet celowo zwodzące czytelników).
W chwili pisania niniejszego punktu, owe NIE moje blogi
(na jakie już się natknąłem) były dostępne pod adresami:
Niniejsza strona dostępna jest także w formie
broszurki oznaczanej symbolem [11],
którą przygotowałem w "PDF" (od "Portable
Document Format") - obecnie uważanym za
najbezpieczniejszy z wszystkich internetowych
formatów, jako że do niego normalnie wirusy
się NIE doczepiają. Ta klarowna broszurka
jest gotowa zarówno do drukowania, jak i do
wygodnego czytania z ekranu komputera.
Ciągle ma ona też aktywne wszystkie swoje
zielone linki.
Stąd jeśli jest czytana z ekranu komputera
podłączonego do internetu, wówczas po
kliknięciu na owe linki otworzą się linkowane
nimi strony lub ilustracje. Niestety, ponieważ
jej objętość jest około dwukrotnie wyższa niż objętość
strony internetowej jakiej treść ona publikuje,
ograniczenia pamięci na sporej liczbie darmowych
serwerów jakie ja używam, NIE pozwalają aby
ją na nich oferować (jeśli więc NIE załaduje
się ona z niniejszego adresu, ponieważ NIE
jest ona tu dostępna, wówczas należy kliknąć
na któryś odmienny adres z
Menu 3,
poczym sprawdzić czy stamtąd juź się załaduje).
Aby otworzyć ową broszurkę (lub/i załadować
ją do własnego komputera), wystarczy albo
kliknąć na następujący zielony link
albo też z którejś totaliztycznej witryny otworzyć
sobie plik nazywany tak jak w powyższym linku.
Jeśli zaś czytelnik zechce też sprawdzić, czy jakaś
inna totaliztyczna strona właśnie studiowana przez
niego, też jest już dostępna w formie takiej PDF
broszurki, wówczas powinien sprawdzić, czy
wyszczególniona ona została w linkach z "części
#B" strony o nazwie
tekst_11.htm.
Owe linki wskazują bowiem wszystkie totaliztyczne
strony, które już zostały opublikowane jako takie
broszurki z serii [11] w formacie PDF.
Życzę przyjemnego czytania!
If you prefer to read in English
click on the flag
(Jeśli preferujesz język angielski
kliknij na poniższą flagę)
Data zapoczątkowania budowy tej strony internetowej: 10 października 2003 roku
Data jej najnowszego aktualizowania: 18 czerwca 2021 roku
(Sprawdź w adresach z
Menu 4
czy istnieje już nowsza aktualizacja)